-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Sopfie
-
Ilka czyli kawa zbożowa będzie działała podobnie? Nie przyszło mi to do głowy! Dzięki! Zawsze warto spróbować. Dziś już chyba trochę lepiej z cyckami bo mały się szybciej najada. Mam nadzieję, że już przechodzi. Umówiłam się na popołudnie do gina więc zobaczę czy wszystko w porządku. Tak Wam się zwierzę, że nie jestem całkiem przekonana do powrotu w mężowskie ramiona. Trochę się tego obawiam... Normalnie nawrót dziewictwa - i chciałabym i boję się ;).
-
Dzięki za pocieszenie dziewczyny:) Wczoraj wieczorem już się popłakałam bo sobie wyobraziłam, że mi całkiem pokarm zaniknie i nie będę już tak potrzebna Michałkowi. Wiem, że bez sensu, ale rozumiecie - hormony:) Napiłam się cherbatki na laktację i chyba spróbuję jeszcze tego karmi. Nie cierpię tego smaku, ale jeśli pomoże to się poświęcę. Strasznie mnie już bolą brodawki od tego ciągłego ssania, ale nie poddam się bez walki:). Bursztynko mało prawdopodobne, że to okres moim zdaniem, ale zawsze jest taka możliwość. Skoro wyb ierasz się do lekarza to na pewno powie co się dzieje. Też idę w tym tygodniu i też średnio mam ochotę. Za to mąż aż przebiera nóżkami z niecierpliwości... :)
-
Ja tymczasem zmagam się z kryzysem laktacyjnym. Już 3 dni jak Michał wisi na cycu cały dzień. Czuję, że dłużej mu zajmuje zanim się nasyci. Częściej też jest głodny. Moje piersi nie nadążają z produkcją. Powoli łapię doła, ale skapitulowałam i odmroziłam mu na wieczór pojemniczek ze swoim mlekiem, bo nie mogłam go dokarmić do syta. Dobrze, że mam kilka zamrożonych "na czarną godzinę". Pomogło bo wypił i poszedł spać. Mam nadzieję, że to przejściowe bo chyba się zapłaczę jak nie będę mogła go karmić... :(
-
Aniu używam kapturków Aventu i sprawdzają się świetnie. Ja miałam też problem z płaskimi brodawkami. Do tego piersi wezbrały po porodzie i mały nie umiał chwycić. Cycek mu przy karmieniu zakrywał buzię, a brodawka co chwilę wypadała bo była za mała. Lewa jeszcze w miarę, ale prawej już właściwie nie było. Próbowałam karmić z pod pachy - pokazała mi to położna w szpitalu i było trochę lepiej, ale z kapturkami bez porównania. W pierwszym tygodniu miałąm też dodatkowo poranione brodawki (jeszcze próbowałam karmić bez kapturków) i nawet jak ściągałam laktatorem to krwawiły więc całkiem się przestawiłam na kapturki i już tak zostało. Michał jest chyba zadowolony bo może wisieć na cycku godzinami. Aniu jeśli nie próbowałaś to polecam tą pozycję z pod pachy do karmienia - ona jest dobra dla kobiet o dużych piersiach - może Kubuś będzie chciał w ten sposób ssać. Zawsze byłoby Ci lżej niż ściągać laktatorem...
-
Witaj Kamelia! Mój Michałek też na cycku i też ostatnio zrobił się marudny (tak od 2-3 dni) i cały czas chce do cycka (jest z 9 maja więc zbliżony wiekiem). Też zaczęłam już myśleć, że się nie najada, ale karmię przez te kapturki aventu (mam duże piersi i mały sobie nie mógł chwycić brodawki) i widzę, że sporo w nich zostaje jak puszcza pierś więc ma jeszcze co ciągnąć. Tak sobie myślę, że po prostu coraz więcej potrzebuje i tak jak Ilka wcześniej pisała - piersi się muszą dostosować do większej produkcji, a tymczasem więcej czasu mu zajmuje zanim wyciućka tyle ile potrzebuje. Mam przynajmniej nadzieję, że mu to minie bo przez te ostatnie dni tak mnie bolą brodawki od tego nieustannego ssania... Ja dopajałam wodą z odrobiną glukozy kiedy były te wielkie upały. Teraz już nie dopajam - temperatury są rozsądne i myślę, że napije się cyckiem. Wolę, żeby więcej wypił mleka niż wody.
-
Aniu ja też Cię w pełni popieram jest proste (przynajmniej nie dla wszystkich). Przecież nie robisz tego dla własnej przyjemności (bo zabawa z laktatorem do przyjemnych nie należy) tylko dla dobra Kubusia. Co do niezrozumienia przez męża, to też czasem mam ochotę go czymś rąbnąć. Im się chyba wydaje, że dziecko powinno jeść, spać i radośnie się uśmiechać, a każde odstępstwo od tego planu jest nienormalne. Mój też czasem nie ma cierpliwości, ale powoli się uczy (szczerze mówiąc to go do tego zmuszam). Wcześniej było tak, że jak Michał płakał to Paweł od razu mi go oddawał twierdząc, że nie umie go uspokoić. Parę razy się sama poryczałam i na niego nakrzyczałam, że wszystko na mojej głowie, parę razy on się przemógł i dziecko się przyzwyczaiło, że tatuś też fajnie przytula. A co do jedzenia - ja tak jak Jagoda. Powoli wprowadzam wszystko, tylko jak jem owoce to jeden nowy dziennie, żeby w razie czego wyłapać, który uczula i też w niewielkich ilościach za pierwszym razem. W ten sposób przetestowałam jabłka, banany, brzoskwinie, truskawki i arbuza. Teraz przymierzam się do czereśni. A warzywa w zasadzie tylko gotowane, ale też wszystkie (nie mam tylko jeszcze odwagi na fasolkę szparagową i młodą kapustę).
-
Ja z wagą też jeszcze walczę. Od porodu zeszło 17 kg i zostało jeszcze 5kg. Ale tak jak u Was - wcześniej spadało szybciutko (myślę, że dużo było we mnie wody), a teraz to już właściwie symbolicznie... Czytałam ostatnio, że kiedy karmi się piersią to organizm magazynuje w brzuchu wodę potrzebną do wytworzenia pokarmu. Myślę, że to też może wpływać na Naszą wagę. Nie wspomnę już o ogromnych piersiach - przez nie noszę tylko elastyczne bluzki - w innych się w życiu nie dopnę;) Ja tak jak Ilka planuję przy okazji zrzucić jeszcze parę kilo i wrócić do swojej ulubionej wagi. Zobaczymy jak wyjdzie. Ochrzanicie mnie (i słusznie), ale muszę Wam się przyznać, że ciągnie mnie ostatnio do papierosa... Rzuciłam palenie jak tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży i mam nadzieję już w tym postanowieniu wytrwać, ale ostatnio mam kryzys. Trzyma mnie tylko myśl, że karmię... Mam nadzieję, że mi przejdzie ta chwilowa głupota. Emilka współczuję Ci tych wszystkich nerwów. Mam nadzieję, że się szybko unormuje :)
-
Cześć dziewczyny!!! Wszystkie dzieciaki śliczne! Super, że nam tak pięknie nasze maluchy rosną:) Anmiodzik dobrze, że już lepiej z tą raną. Trzymam kciuki, żeby już nie było takich niespodzianek. Ilka szybkiego powrotu do zdrowia! Nie zdawałam sobie sprawy, że coś takiego może się zdarzyć! Ewcia super, że obyło się bez antybiotyków. Mam nadzieję, że z piersiami też już lepiej. Kaja Michałkowi też tak czasem lata broda - jak trochę zmarznie, albo się zezłości. Kolejny dzień pięknej pogody więc szykuję się powoli z małym na spacer. Przy okazji i ja korzystam, bo trochę zdrowiej wyglądam (a nie jak córka młynarza;). A propos witamin - strasznie mi ostatnio wypadają włosy, skóra i paznokcie też nie najlepiej, a do dentysty to już po prostu boję się iść. Może macie jakieś wypróbowane witaminki, które można brać podczas karmienia? Idę co prawda do lekarza na kontrole, ale najwcześniej w przyszłym tygodniu... Buziaki dla wszystkich mamuś i dzieciaczków:)
-
Witajcie Dziewczyny:) Przede wszystkim wielkie gratulacje dla Chapichy!!! Anmiodzik musiałaś się mocno wystraszyć! Zawsze uważałam, że po cesarce trudniej dochodzi się do siebie - w końcu to operacja. Cieszę się, że nie okazało się to dla Ciebie groźne. Oby szybko przeszło. Wiecie dziewczyny ja też mam nierówne piersi. Wcześniej tak nie było, ale teraz prawa jest dużo większa od lewej mimo, że przystawiam małego do obu na przemian - po równo. Myślę, że to się samo wyrówna po zakończeniu karmienia. Ewcia Twoje myślenie wcale nie jest głupie i doskonale Cię rozumiem, ale nie martw się - co by się nie stało - nikt nigdy nie zastąpi Franusiowi Mamusi. Jesteś jedyna na świecie, a Wasza więź nie opiera się przecież tylko na karmieniu. Trzymam kciuki;)
-
Gosiu na razie jeszcze próbuję metodą łagodnej perswazji ;). Po prostu po kilka razy powtarzam, że JA robię inaczej, a jak Teściowa poprawia po swojemu, to z oślim uporem zmieniam - na przykład z przykrywaniem. Chcę jej dać do zrozumienia, że niezależnie od Jej zdania na tewn temat i tak będę robiła jak uważam. Jeśli nie będzie pomagało, to faktycznie usiądę i powiem otwarcie, że sobie nie życzę. Mamie jest mi łatwiej powiedzieć otwarcie i Ona się przez to bardziej chamuje, a Teściową chyba sama tak rozbestwiłam. Ona najchętniej by mi Michała zabrała i sama wychowywała (nie myślcie, że przesadzam - kilka razy tak powiedziała, a kiedyś stwierdziła, że po macierzyńskim najlepiej by było, żeby Michał od poniedziałku do piątku był u nich, a do domu tylko na weekend byśmy go zabierali). Trzeba będzie dużo stanowczości w tym temacie, ale na prawdę ciężko mi się wykłucać o każdy drobiazg. Tym trudniej, że mąż uważa, że przesadzam i nie chce w to ingerować. Mam wrażenie, że boi się ją urazić. Asiunajlepiej obserwuj dziecko - jeśli zauważysz, że ma chłodną skórę, jest blady i się kuli to pewnie mu zimno, a jeśli ma mokre włoski, czerwoną lub wilgotną skórę to na pewno mu za ciepło. W końcu sama dojdziesz do wprawy. Mnie lekarz powiedział, że w takie dni jak teraz gorsze jest przegrzanie organizmu i na to trzeba bardziej uważać. A co do szczepionek - te na rotawirusy są oddzielnie. To już nie są szczepionki obowiązkowe tylko opcjonalne i sama decydujesz czy chcesz dziecko szczepić. Podobnie jest z tymi pneumo- i meningokokami.
-
Gosiu korzystaj;). Nie wiadomo kiedy się następny przydarzy. To super, że chłopcy tacy grzeczni. Dziś zresztą pogoda jest akurat na leniuchowanie ;)
-
Bigbitówka ja też nie mogę nie pójść, a nie mam ochoty. Planujemy, że też zwiniemy się przed północą. A co do sukienki to się nawet nie wypowiadam - też się czuję we wszystkim jak słoń :(
-
Wiecie co dziewczyny, muszę się Wam wygadać... Tak sobie myślę czy ja jestem jakaś nienormalna czy to po prostu silny instynkt macierzyński, ale po prostu szlag mnie trafia jak tłum ludzi obstępuje moje dziecko, głaszcze, całuje i się zachwyca. Chyba powinnam się cieszyć, że Go wszyscy tak kochają, ale zamiast tego wszystko się we mnie gotuje. A już Teściowa doprowadza mnie do szewskiej pasji. Ja wiem, że ona chce dobrze, ale ma całkiem inną wizję wychowywania dziecka i wszystko robi inaczej. Ja Michała odkrywam - ona Go przykrywa. Ja go rozbieram - ona ubiera z powrotem jak tylko wyjdę. Mówię, żeby nie wychodzili na spacer, bo za gorąco - i tak wychodzi (właściwie nie wiem dlaczego). Czuję się odizolowana od dziecka kiedy Rodzice męża są u Nas. Wydaje mi się, że moi nie są tak natarczywi, ale może jestem nieobiektywna. W końcu mama jest kimś najbliższym, a Teściowa to bądż co bądź obca kobieta. Może to hormony tak we mnie buzują... Mam nadzieję, że mi to przejdzie, albo Ona trochę zrozumie, że to Nasze Dziecko i my decydujemy jak Je wychować, bo oszaleję. Tym gorzej, że po macierzyńskim muszę wracać do pracy, a Teściowa jest jedyną osobą, która może zostać z Michałem. Przepraszam, że tak smęcę. Wiem, że to nie jest, żadna tragedia, ale aż mi się chce płakać, a nie mam z kim pogadać, bo mąż problemu nie widzi. Chyba dopadł mnie jednak baby blues...
-
Zapomniałam napisać, że na rotawirusy też zamierzam szczepić - widzę jak maluchy moich koleżanek chorują po kolei. Dzieci to bardzo łatwo łapią. Pneumokoki będę rozważać w przyszłości - jak Michał będzie na tyle duży, żeby się bawić z innymi dziećmi i w piaskownicy. Póki co jest małe zagrożenie, a też nie chcę go tak od początku faszerować. Bigbitówka ja też idę w sobotę na wesele i też czuję, że zabawa będzie żadna. Dziś zostawiłam Michała na 3 godziny z mamą i myślałam, że się wścieknę.
-
Gosiu u mnie to samo - Misiek się zrobił bardziej ospały od tego gorąca, ale za długo nie śpi bo go budzi ten upał. Wczoraj też padł mi po kąpieli i też tak często pił. Dla nas te temperatury są męczące, a co dopiero dla maluchów. Dziewczyny poruszacie czasem temat szczepień - ja już postanowiłam, że na razie szczepię państwowymi. Nie chodzi o pieniądze, bo nie kosztuje to tak dużo, ale trochę się oczytałam i nasłuchałam o tych skojarzonych. Zresztą sama, na chłopski rozum przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że nie będę ryzykować skoro nie jestem przekonana do ich wyższości nad tymi tradycyjnymi. Wychodzę z założenia, że my byliśmy nimi szczepieni i wszystko jest ok, a te rezultaty szczepienia tymi nowymi będą dopiero za kilka lat. Coraz częściej się słyszy, że takie dawki różnych szczepów jakie podaje się w skojarzonych są nie do przyswojenia przez tak mały organizm i o wzroście zachorowań na ADHD i autyzm wśród dzieci szczepionych skojarzonymi. Poza tym mam wrażenie, że to jest napędzane przez koncerny farmaceutyczne... Mogę się jednak mylić bo nie jestem ekspertem. Może Wy macie inne zdanie? Podzielcie się doświadczeniami.
-
Witajcie Dziewczyny! Rzadko się teraz odzywam, ale jakoś nie ma czasu albo weny. Staram się za tyo podczytywać Was na bieżąco. Staram się ogarnąć do końca studia, a przy maluchu nie jest to łatwe. Na Michałka nie mogę jednak narzekać - jest bardzo grzeczny - łobuzuje trochę jak to dziecko, ale jest bardzo absorbujący i czasem już nie mam wieczorem siły na naukę. Dziś Misio kończy miesiąc i byliśmy na wizycie kontrolnej. Przybrał 1100g, jest zdrowy i wszystko super. Póki co (chwalić Boga) omijają Nas atrakcje typu kolki, potówki, pleśniawki, itp. W nocy Misiek budzi się 1-2 razy na karmienie. Czasem jest za bardzo wypoczęty i chce żeby się nim zajmować, wtedy muszę mu poświęcić około 2 godzin zanim zaśnie. Karmię piersią, pokarmu na razie starcza. Powoli wracam do normalnej diety - póki co Michał na nic nie jest uczulony. Połóg powoli się kończy, ale jeszcze trochę ze mnie cieknie - takie różowawe - i podobnie jak Wy mam już tego dosyć;) Malucha staram się nie dopajać, zresztą on nie bardzo chce pić wodę - woli napić się z cycka, a nie widzę sensu podawania herbatek skoro nie ma problemów z wypróżnianiem. Co do ubierania malucha - ja podobnie jak Gosia - lata w samym body (Asiu ja też ubierałam body jak jeszcze był pępek i nic się nie działo), a do spania przykrywam pieluchą. Na słońce smaruję linomagiem sun - niby osłaniam Go przed słonkiem, ale i tak się zdążył trochę opalić. A tak w ogóle pozdrawiam Was wszystkie i całuję w piętki Wasze Pociechy;)
-
Bursztynko wszystkiego Najlepszego dla Dominika z okazji urodzin!!! Jagoda polecam liście kapusty do stanika - mnie pomogły w 2 dni poradzić sobie z nawałem. A jeśli macie problem z chwytaniem piersi to spróbuj tych kapturków na brodawki - u mnie to był strzał w dziesiątkę.
-
Hebanova, Jagdeb fajnie, że już dołączyłyście do Nas! Emilka Wszystkiego co najlepsze z okazji urodzin:) Mam nadzieję, że spamiętałam wszystko co chciałam napisać. Taki natłok informacji, że ciężko mi ogarnąć. Początek miesiąca był spokojny, ale za to teraz wątek się rozkręcił maksymalnie;) Wiecie co, jak czytam Wasze opowieści "porodowe" i przypomina mi się mój poród, to dochodzę do wniosku, że nieprędko zdecyduję się na kolejny... Oczywiście niczego nie żałuję i uważam, że dla Michałka warto byłoby przeżyć dużo gorsze rzeczy, ale... na razie wystarczy mi wrażeń. Co prawda ja się zorientowałam, że miałam ciężki poród dopiero jak mi o tym powiedzieli po wszystkim (myślałam, że tak powinno być), ale i tak długo będę pamiętać. Najważniejsze, że dzieci rodzą się zdrowe, a my powoli dochodzimy do siebie. Ciekawe czy jakaś dzidzia zdąży jeszcze wyskoczyć z brziszka w Dzień Matki ;) Spokojnego wieczoru!
-
Witajcie Mamusie w dniu Naszego Święta! Wszystkiego Najlepszego z tej wyjątkowej okazji! Niczka, Nadinn Serdeczne gratulacje!!!! Bursztynko Hania jest słodziutka! A jak cudnie wygląda w tej sukieneczce...;) Asiu Witaj z powrotem! Super, że już z Michałkiem jesteście w domku! Słoneczko jest śliczne. A tak w ogóle to popłakałam się czytając Twój post (nie wiem czy to te hormony czy co... :) Olu Ciebie również witam! Faktycznie nie zazdroszczę tych przejść i jednocześnie podziwiam Twoją siłę. Byłaś bardzo dzielna.
-
Kaja GRATULACJE!!! Cieszę się, że wszystko w porządku! Aniu nic się nie przejmuj - widocznie taka Twoja uroda, że żadnych oznak nie ma. Może za to będzie błyskawiczna akcja ;) Tak sobie myślę, że nasze forum całkiem się zmieniło w te kilka tygodni. Zresztą tak jak Nasze życie;).
-
Cześć Dziewczyny! Jagoda, Izzys GRATULACJE!!!! sUPER, ŻE JUŻ JESTEŚCIE PO WSZYSTKIM;) FAKTYCZNIE TE NASZE MAJÓWECZKI LUBIĄ WEEKENDY;) Bursztynka dzięki za info! Ja też popędzę do biedronki;) Ilka Tak jak Gosia mówi - ja na swoim pieszczochu wypróbowuję smoka, bo inaczej bym od Niego nie odeszła. Jak zaśnie to sam go wypluwa. Widzę, że mu to potrzebne, bo czasem ssie go tak mocno jakbyh tam było mleko;). Najada się na pewno, bo nie ściąga wszystkiego z cyca, ale ssać tak lubi, że czasem próbuje tatę wyciućkać;). Aniu ja też nie miałam znieczulenia (w naszym szpitalu się w ogóle nie praktykuje). Chociaż ból był ogromny i w moim przypadku dosyć długo to trwało, to jak dla mnie nie było tak strasznie, żebym potrzebowała. Nawet o tym nie pomyślałam w trakcie. Sama musisz zdecydować jak dla Ciebie będzie lepiej. M&M Trzymam kciuki!!! Oby się szybko rozkręciło. Uciekam wieszać pranie, bo właśnie się kończy. Mój Syn mnie wykończy - czasem muszę go przebierać 3 razy dziennie bo robi mi fontanny przy zmianie pieluszek;). Jakie ja stosuję manewry, żeby nie zostać olaną... a ten spryciarz i tak znajdzie sposób;) Aha... rozmawiałyście ostatnio o wadze - ja przytyłam w sumie 22 kg (masakra). Teraz - 2 tygodnie po porodzie mam 15 kg mniej. Ciągle spada, ale już nie tak szybko. Najbardziej mnie brzuch denerwuje, ale powoli się wchłania. Gorzej, że mam wesele za 3 tygodnie, a jakbym nie schudła, to cycków sobie nie obetnę... w żadnej sukience się nie dopinam - wyglądam jak Dolly Parton;) Miłego dnia;)
-
Witajcie porannie;) Hebanova i Asiabambo SERDECZNE GRATULACJE!!! Już mamy 3 forumowych Michałków;) Jagoda nie przejmuj się - na pewno będziesz wiedziała kiedy to już;) Też miałam takie myśli - zwłaszcza już po terminie, ale to prawda, że TE skurcze są nieporównywalne z niczym innym;) Wszystko będzie dobrze, ale wiem, że już jesteście wszystkie zmęczone tym czekaniem. Trzymam kciuki za szybkie rozwiązanie;) Gosia super, że Mati się tak ładnie spisuje;). My idziemy dzisiaj na pierwszy spacer - do tej pory tylko się wietrzyliśmy na balkonie;) Mój akrobata dziś tak się wiercił w łóżeczku, że rano spał w poprzek ;). Całkiem jak wcześniej w brzuszku;). Uciekam bo właśnie się budzi, a wcześniej słyszałam jak idzie produkcja kupy, więc zaraz będzie lament. Buziaki;)
-
Dziewczyny dzięki za wszystkie rady;) Używam bephanten od jakiegoś czasu i powoli zaczyna się goić. Najważniejsze dla mnie to, żeby nie było wpływu na moją laktację, ale póki co mały ledwo nadąża ze ściąganiem produkcji więc wygląda na to, że wszystko ok. Jeżykowa - ja też daję Michałowi smoka. Mam podobnie jak u Ciebie. Ssie bez opamiętania (nawet z tego smoka próbuje utoczyć mleka;). Poza tym pcha mi łapki do buzi, więc wolę już, żeby ssał smoka niż przyzwyczaił się do ssania paluchów. Gdyby nie smoczek też nie odkleiłabym Go od siebie - straszny z Niego pieszczoch (po mamusi zresztą;). Gosiu - u Nas kupa przeważnie przy każdej zmianie pieluszki. Rzadko się zdarza, żeby nie było. Z odparzeniami na razie nie ma problemu i chusteczki wystarczają. Może Bartuś ma po prostu wrażliwą skórę? Nie wiem czy wcześniej pisałaś więc zapytam - jak Mateuszek reaguje na Braciszka? Przyzwyczaił się do nowego członka rodziny?
-
co do becikowego - mnie wystawili zaświadczenie jakie było do niedawna wymagane (na 3 wizyty), bo lekarz stwierdził, że nie wiadomo co im w międzyczasie przyjdzie do głowy, więc bez problemu. No i u mnie też nie potrzeba peselu do becikowego.
-
Dzięki dziewczyny;) No właśnie z tym smarowaniem mlekiem po karmieniu to i ja słyszałam i staram się tak robić, tzn. zostawiam na wierzchu dopóki samo nie wyschnie i dopiero smaruję maścią i wkładam w biustonosz. Systematyczność pomaga, ale efekt nie jest piorunujący. Fakt, że zawsze miałam bardzo wrażliwą skórę i wszystkie rany ciężko się na mnie goją. Bursztynko - piszesz o ubytkach w brodawkach - ja zauważyłam już taki u siebie na prawej. Zrobiło mi się takie wgłębienie na środku i trochę mnie to niepokoi. Wygląda trochę jak pęknięcie i jest dość spore. Boję się, że coś poważnego mi się z tego zrobi, albo, że karmiąć tą piersią zrobię krzywdę małemu (może tam jakieś bakterie się wychodują albo inne cholerstwo). Jak to u Ciebie wyglądało? Martwić się czy przeczekać? A tak w ogóle to Hania jest przesłodka;)