-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Sopfie
-
A tu jeszcze kilka ostatnich zdjęć Naszego Skarba:)
-
Witajcie Dziewczynki po przerwie! Wybaczcie, że tak długo się nie odzywałam. Mieliśmy ostatnio trochę kłopotów i jakoś nie miałam weny do pisania, a i czasu było mało. Nie będę Wam smęcić - powiem tylko, że już się wszystko powoli prostuje i mam nadzieję, że tak zostanie. Z nowości: Misio jest drowy i rośnie. 2 tygodnie temu przy okazji szczepienia ważył 5750g i miał 62,5 cm. 8 sierpnia został Chrześcijaninem. Był bardzo grzeczny w kościele, a kiedy Ksiądz polał Go wodą święconą sam sobie łapką wycierał główkę;) Niestety z tych nerwów zaczął mi zanikać pokarm. Akurat tak się stało, że w tym czasie przypadł kryzys 3 miesiąca. Misio płakał przy cycku, ja razem z Nim i tym razem już nie miałam siły przewalczyć... W końcu doszliśmy z Mężem do wniosku, że nie ma sensu się męczyć skoro za półtora miesiąca wracam do pracy i tak czy inaczej Misio będzie się musiał zaprzyjaźnić z butelką. Tak więc karmię piersią ile mogę, a resztę dokarmiam butelką. Najpierw dawałam swoje bo miałam parę litrów zamrożonych, ale niewiele zostało więc po kilku próbach Misio zaczął pić modyfikowane. Nie dam rady nadrobić zaległości w czytaniu więc pozdrawiam serdecznie Was Wszystkie i Wasze maluchy i mam nadzieję, że wszystkie dolegliwości pierwszych miesięcy powoli przechodzą:)
-
Łucja dzięki! Szukałam tego przepisu bardzo długo. Kiedyś go dostałam od koleżanki, ale zgubiłam, a ciasto jest rewelacyjne:)
-
Już wiem co miałam napisać - WITAM NOWE FORUMOWICZKI!!! Im Nas więcej tym lepiej;)
-
Cześć Dziewczynki:) Coś ostatnio straciłam i ja wenę na pisanie. To te upały tak męczą. Wczoraj popadało, ale może z 10 minut i dalej duszno i gorąco. Wzięłam się wczoraj za mycie okien bo brudne od kurzu i owadów, a dziś już widzę, że z powrotem zakurzone. Ręce opadają... Rozmawiałyście o opłatach za chrzest - u nas to jest 150 zł. Co do alergii na słońce to mogę potwierdzić, że zyrtec działa, bo w zeszłym roku miałam ten problem i skutkowało prawie natychmiast, więc jeśli można przy karmieniu to polecam. Współczuję kolek dziewczyny i modlę się, żeby to była prawda, że takie dolegliwości przechodzą po 3 miesiącu! Mój Misiek też niespecjalnie lubi brzuszkowanie, ale i tak go kładę kilka razy dzienn ie po parę minut i widzę, że przynosi to efekty, a on coraz bardziej to akceptuje. Miałam jeszcze coś napisać, ale z tego wszystkiego zapomniałam... Chyba muszę wracać do pracy bo zrobiłam się strasznie roztargniona. Mam wrażenie, że gdy miałam mniej czasu byłam bardziej zorganizowana. Pozdrawiam Was i Wasze Urwisy ;)
-
Witajcie Dziewczyny! Mało się odzywałam bo nie było Nas w domu. Moja mama jest w sanatorium, brat wyjechał, a tata został sam więc go często odwiedzamy bo jeszcze ciągle się rehabilituje po złamaniu nogi i siedzi sam w domu. U Nas w porządku. Misio mało śpi w ciągu dnia, ale tak jest praktycznie od początku więc się przyzwyczaiłam. Z mlekiem na szczęście ok i żadnych zatorów już więcej nie ma. Nadinn współczuję tych problemów z woreczkiem. Trzymam kciuki, żeby operacja się udała i żeby nie było więcej problemów. Asiu nie wiem co Ci poradzić bo żaden ze mnie ekspert, ale myślę o Was i całuję mocno Ciebie i Michałka! Ważne żebyś wiedziała, że nie jesteś z tym wszystkim sama! Jesteś bardzo dzielna! AniuS Ciebie niezmiennie podziwiam za poświęcenie. Myślę, że Kubuś czuje miłość jaką wkładasz w karmienie i jak bardzo chcesz żeby był zdrowy i silny. To na pewno mu bardzo pomoże świetnie się rozwijać. A z tym, że mniej je - zauważyłam, że mój Misio też je teraz mniej - za to częściej. Myślę, że to może przez upały... Wszystkie zdjęcia i dzieciaki super!!! Pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanego popołudnia:)
-
Chantrel ciężko cokolwiek napisać, ale bardzo współczuję i jestem z Tobą myślami :( Dziś rano się dowiedziałam, że moja przyjaciółka musi jeszcze zostać w szpitalu bo u jej córeczki wykryto jakąś infekcję. Dopiero dziś będzie dokładnie wiadomo o co chodzi. Strasznie mi ich żal... nie wyobrażam sobie co bym zrobiła jakby Michał chorował....
-
Jagoda rozważam i taką możliwość. Jeśli się pogoda nie zmieni - a na to się zanosi, to tak właśnie zrobię. Przejechać się 20 km wieczorem to jeszcze, ale tak to trochę za daleko. AniaS Śliczny Twój synek ;). Super, że był taki dzielny na szczepieniu. A ja coś nie mogę wkleić swojego Michałka. Nie wiem czy mi się coś pokręciło i źle to robię czy co... No nic. Jutro spróbuję, a tymczasem spokojnego wieczoru i przespanej nocki ;)
-
Bursztynka dołączam do chóru zazdroszczących;). Ale fajnie, że wakacje Wam się udają;). Mój Dziabąg nie chce dziś spać - tylko tyle co kilkanaście minut po karmieniu. Siedzi w leżaczku i krzyczy ;). Taki jest głośny... strasznie jestem ciekawa co On tak zawzięcie opowiada:) A śmieje się przy tym od ucha do ucha. U nas popadało, ale raptem ze 20 minut i zaraz wszystko wyschło. Głowa mnie boli od tego ciśnienia. Idę walnąć lekką kawkę - może mi trochę przejdzie. My robimy chrzciny 8 sierpnia - w pierwszą rocznicę naszego ślubu bo Misiek to taki nasz prezent ślubne od Boga. Jutro zaczynamy rozdawać zaproszenia więc mam nadzieję, że będzie trochę chłodniej. Najgorzej, że musimy też pojechać do siedlec z zaproszeniem i zupełnie nie wiem jak to zrobić, żeby nie zaszkodzić Michałkowi... Buziaki;)
-
Nadin gratulacje dla Jasia! Przystojniacha ;) Kasia zazdroszczę burzy:(. Nam też by się przydała bo znowu się zrobiło upalnie. Ja z wagą jeszcze walczę. Na razie zrzuciłam 18 kg więc zostało jakieś 4. W część ciuchów wchodzę, ale brzuchol został i nie ma mowy o włożeniu jakiejś koszuli - nie dopinam się na biuście w niczym co nie jest rozciągliwe... no ale tak będzie do końca karmienia więc się pogodziłam.
-
Jeszcze się Wam pochwalę, że moja przyjaciółka urodziła dziś rano córeczkę:). Aż się popłakałam bo sobie przypomniałam swój poród... Super, że już ma swoje szczęście przy sobie, ale jak słyszałam jej zmęczony głos (miała ciężki poród ponad 14 godzin) to tak mi się jej żal zrobiło... Cieszę się, że ma już to co najgorsze za sobą...
-
Nareszcie się zrobiło znośnie na dworze! Normalnie czuję, że żyję:) Misiek zasnął bawiąc się na macie - widać, że i jemu jest lepiej. Dziewczyny dzieciaki cudne! Gosiu - mamy taki sam leżaczek tylko w innym kolorze:) Co do seksienia to my z mężem już od jakiegoś czasu pratykujemy;). Odrabiamy zaległości:). A okres już mam jeden za sobą. Trudno - myślałam, że później wróci:( Anmiodzik - fajnie, że Twój Bączek dał się wyspać mamusi:). Oby już jej tak zostało:)
-
U Nas też gorąco więc siedzimy w domku. Michał w samej pieluszce i widać, że mu to odpowiada bo jest spokojniejszy. Nawet mi dziś pospał 1,5 godziny. Trzeba jakoś te upały przeczekać. W przyszłym roku już będziemy mogli częściej wychodzić na słonko. Choć w taki upał i ze starszym dzieckiem bym nie wyszła. Dużo przyjemnego chłodku Wam życzę!!!
-
Jeżykowa może być, że się Jasio przestawi z tymi porami - Misiek od jakichś dwóch tygodni już nie wstaje na to pierwsze karmienie i budzi się dopiero koło 3-4. Oby bo fajnie pospać;)
-
Aniu nie martw się. Może jeszcze Kubuś trochę pociągnie. A jak nie to też nie tragedia. Ale to fakt, że laktacja zanika od laktatora. Mimo, że ściągam tylko 1-2 razy na dobę to zauważyłam, że coraz mniej mi się udaje ściągnąć. To nawet nie o to chodzi, że mleka nie ma, bo czuję, że w piersi jeszcze pełno, ale laktator jakoś coraz mniej wyciąga. Dziwne... Kasiu to jeszcze bardziej gorąco przez te pożary. Ludzie są bezmyślni i nie mają wyobraźni, a potem dzieją się takie rzeczy...
-
Kamelia ja bym poradziła dokładnie tak jak Ania. Przez cały czas używam kapturków do karmienia bo moje brodawki też są kiepskie, a piersi duże i Misiek nie dawał sobie rady - cały czas mu uciekały. Ja używam aventu. Co prawda to nie to samo co karmienie samą piersią, ale dla mnie najważniejsze, że Michał jest najedzony, a ja jestem w stanie go wykarmić. Myślę, że gdyby nie kapturki to bym nie dała rady karmić. Spróbuj - zawsze warto.
-
AniuS cieszę się, że już lepiej z brodawkami. Pamiętam jaki to ból bo pękła mi na początku karmienia - dopiero teraz się zagoiła. To jest na prawdę duże poświęcenie i godne podziwu, że cały czas ściągasz mleko. Zauważyłam, że po ściąganiu laktatorem brodawki bolą mnie dużo bardziej niż po zwykłym karmieniu, a Ty przecież ściągasz kilka razy dziennie... Bursztynko udanych wakacji! Oby pogoda dopisała a podróż była szybka i bezpieczna:)
-
Asiu może faktycznie spróbuj tego karmi - ja się sama zastanawiam czy nie walnąć przy niedzieli:) bo te ziólka to mi już uszami wychodzą, kawa zbożowa w takie upały nie smakuje, a jak nie piłam 2 dni (bo był ten zator i nie chciałam sobie jeszcze doprodukowywać) to widzę, że trochę słabiej mi wzbierają piersi. Powiem Wam, że tak w ogóle to bardzo łatwo przy tak małym dziecku jak nasze szkraby wpaść w paranoję. Zwłaszcza kiedy człowiek jest otoczony przez samych "ekspertów". Już nieraz mama i teściowa powodowały, że zaczynałam wątpić czy dobrze postępuję z własnym dzieckiem. Każde kwęknięcie Michała to dla nich powód do niepokoju - i mnie się to niestety udziela. A to, że pewnie się nie najada bo płacze, a to, że mu za zimno (bo powinnam go pewnie owinąć w becik tak jak one kiedyś). Dlatego teraz mam technikę - jak jestem u którychś i zaczynają mnie denerwować dobrymi radami to po prostu zwijam manele i jadę do domu. Wyszłam z założenia, że nikt mi nie będzie nic dyktować.
-
Cycek jeszcze mi trochę dokucza, ale przykładam kapustę i regularnie masuję. Przynajmniej nie jest już taki twardy. Doszłam do wniosku, że to moja wina bo czekałam ze ściąganiem w nocy aż się Michał obudzi na karmienie, a to przeważnie trwa około 6-7 godzin. W ciągu dnia karmię go co 1,5 - 2 godziny więc nocna przerwa dla moich cycków jest o wiele za długa i pewnie stąd ten zator. Od dziś postanowiłam nastawiać sobie budzik i wstawać na ściąganie po 3 godzinach. Uciekam. Miłego wieczoru;)
-
Hej dziewczyny! Kasiu masz rację - to jest nie do pomyślenia żeby w mleku były takie świństwa. Jak oni to kontrolują...? Dziś faktycznie straszliwie gorąco. Mój misiek ciężko te upały przeżywa. Jest bardzo drażliwy i często popłakuje. Uspokaja się tylko przy cycku i po południu kiedy słońce się chyli. To podobny typ jak Twój Ksawery Ilka - w dzień prawie nie śpi, ale za to noce przesypia ślicznie. Tylko, że podobnie jak Ty - niewiele mogę zrobić kiedy jestem w domu sama bo zaraz protestuje... No cóż - takie uroki macierzyństwa.
-
Cześć Dziewczyny! U nas nocka w porządku. Zauważyłam, że Michał budzi się już o tych samych godzinach co noc - jak w zegarku. Dla mnie super bo się wysypiam. Z cyckiem już lepiej. Kapusta na prawdę jest the best;). Jeszcze trochę boli, ale nie jest już tak twardy więc chyba kanalik się odblokował. Mam nadzieję, że to już minie. Aniu to Ci mały Łobuziak dał popalić:) Z tymi ropiejącymi oczkami to serio jest kłopot. Michałowi na szczęście pomogło samo przemywanie solą fizjologiczną i rumiankiem, ale ropiało mocno przez 3 tygodnie. Też już myślałam, że trzeba będzie udrażniać. Sąsiadka opowiadała mi o tym jak udrażniali kanalik jej córeczce. Ponoć trwa to chwilkę i tylko przez moment jest bolesne, ale za to potem problem z głowy i praktycznie natychmiastowa poprawa. Jedziemy dziś ja zawsze w sobotę do rodziców. Tam trochę chłodniej niż w bloku, a dziś się zapowiada okropnie gorąco. Trzymajcie się i miłego dnia!!! P.S. Asiu cały czas o Tobie myślę. Na prawdę, życzę Ci, żeby to wszystko minęło. Buziaki:)
-
A przy okazji - mój Michał też od kilku dni się bardzo ślini i pcha łapki do buzi na potęgę. Trochę jest też bardziej marudny. Czyżby tak szybko ząbki?
-
Ja mam teraz trochę inny problem... Nie wiem dlaczego, ale wczoraj wieczorem zrobił mi się wielki, twardy i bolący guz na prawej piersi. Próbowałam masować pod ciepłym prysznicem i wyciągnąć laktatorem, bo to przypomina trochę nawał (z tym, że tylko w jednej piersi), ale przeszło dopiero po karmieniu jak Misiek ściągnął. Dziś rano było ok, ale musiałam pojechać na kilka godzin do warszawy i jak wróciłam było to samo. Dziwne bo karmiłam przed samym wyjazdem i nie było mnie może 4 godziny, a nieraz zdarzało się, że była dłuższa przerwa... Boję się zapalenia. Mały wyciągnął mleko z cycka a guz został i boli. Wsadziłam tradycyjnie kapustę w biustonosz, ale trochę się martwię. Może macie pomysł co tu zaradzić?
-
Asieńko podzielam zdanie dziewczyn. Ja co prawda nie mam prawa się mądrzyć bo nie było u Nas żadnych problemów ze zdrowiem małego i zgrzeszyłabym gdybym narzekała, ale też myślę, że Twoje nerwy mają duże znaczenie. Twoje wypowiedzi to dla mnie ewidentna oznaka DPP, ale z tym można walczyć. Tylko faktycznie warto byłoby pogadać z kimś kompetentnym bo my tu wiele nie pomożemy - możemy tylko Cię wspierać. Sciskam Cię mocno i modlę się, żeby ten zły czas szybko poszedł w niepamięć!!!
-
Ja dziś super wyspana bo wzięłam Miśka rano do swojego łóżka jak mąż wstał i jeszcze kimaliśmy. Wczoraj miałam jakiś gorszy dzień - cały czas mnie głowa bolała i chodziłam jakaś zła. Chyba muszę się na chwilę wyrwać z domu. Uciekam do mojego dziabąga bo coś krzyczy. Buziaki:)