-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Sopfie
-
Bigbitówka przykro mi, że się tak nacierpiałyście. Oby już się skończyły te problemy. Kamelia Maja jest superaśna;) Asiu nie ma się czym martwić bo tak jak piszą dziewczyny dokarmianie to nie koniec świata. Ważne żeby Michałek był najedzony. Jak miałam krysys laktacyjny to też 2 razy dokarmiałam - gdybym nie miała wystarczająco dużo swojego zamrożonego to dokamiłabym i modyfikowanym. Wiem, że to przykre bo też płakałam, ale najważniejsze dobro dziecka więc nie rób sobie żadnych wyrzutów i raczej się uśmiechaj do Miśka;)
-
Aniu z lewej ściągam około 90-100 ml, a z prawej, która jest bardziej mleczna 120-140 ml. Tyle, że ja sciągam tylko raz na dobę i są wtedy bardzo pełne. Wydaje mi się, że Kubuś prawidłowo przybiera - 400g w niespełna 2 tygodnie to niezły wynik.
-
Bursztynka Izzys super dziewczyny! Będą łamały serca;) AnkaS Twój łobuziak cudny! Taki mały krasnal;) Nadinn dobrdze, że już lepiej się czujesz. Współczuję tego wirusiska. Asiu jakie szczęście, że się wreszcie u Was poprawiło! Myślę, że najgorsze już za Wami i teraz będzie tylko super a Misio będzie się tylko uśmiechał:) Kamelia oby problemy z brzuszkiem szybko się skończyły! Trzymam kciuki:) U Nas ok. Misiek nadal przesypia pięknie noce, a ja nadal siedzę w nocy z laktatorem bo mleko leci strumieniem. Tak się cieszę, że mu wystarcza, ale na wszelki wypadek wszysko mrożę na czarną godzinę. Idę się wziąć za prasowanie bo wczoraj już mi się nie chciało. Lubię ciepło, ale te upały są już męczące. Mogłoby trochę popadać to powietrze by się oczyściło. Miłego dnia Mamusie i Dzidziusie!!!
-
Ja też już zaczynam myśleć o tym co będzie po macierzyńskim. Też muszę wracać do pracy. W moim przypadku będzie to o tyle trudne, że gdy byłam już na zwolnieniu moja firma połączyła się z inną należącą do tego samego koncernu i zmieniła siedzibę. Gdybym chciała tam nadal pracować musiałabym podróżować na drugi koniec warszawy a w połączeniu z dojazdem do warszawy zajęłoby mi to około 4 godzin dziennie. Poza tym zmienili trochę warunki i musiałabym się zgodzić na dodatkowe dyżury w weekendy więc Michała widziałabym tylko jak śpi. Muszę więc poszukać innej pracy... Trochę się tym denerwuję, ale miejmy nadzieję, że się uda. Z Michałem zostanie Teściowa bo jest na emeryturze, co też mnie jakoś specjalnie nie zachwyca, ale lepsze to niż opiekunka. A co do samopoczucia - też czuję się trochę osłabiona. Zaczęłam brać witaminy i mam nadzieję, że pomogą. Idę się ogarnąć bo trzeba pójść zagłosować;). Miłej niedzieli:)
-
Cześć Dziewczynki! My nadal większość czasu spędzamy na wsi u rodziców bo w te upały w bloku jest strasznie. Mąż jutro wraca do pracy i znowu zostaniemy sami :(. Misiek nadal marudny, ale noce przesypia ślicznie. Teraz wstaję tylko na jedno karmienie - koło 4. U nas w nocy nie ma problemu ze spaniem w łóżeczku natomiast w ciągu dnia nie ma o tym mowy. Moje dziecko uznało, że w łóżeczku śpi się nocą, a w ciągu dnia tylko łapie się drzemkę;). W ogóle mało śpi w dzień. Paradoks - po tych wszystkich przejściach z kryzysem mam bardzo dużo mleka (mimo, że w upały Misiek je częściej niż wcześniej) i muszę ściągać. Lepsze to niż brak mleka jak wcześniej.
-
Asiu u mnie było dokładnie tak samo. Wiem, że się denerwujesz, ale postaraj się sobie wmówić, że jest coraz lepiej, bo nic nie wywalczysz. Twoje nerwy maja duże znaczenie. To się naprawdę niedługo skończy! Wszystko będzie dobrze. Powiedz sobie, że najgorsze co Cię może spotkać to podanie Misiowi od czasu do czasu butelki, a przecież wiele z forumowych mam tak robi i ich dzieci świetnie się rozwijają. Jak się trochę wyluzujesz to pójdzie łatwiej. Myślę, że narzucasz sobie zbyt dużą presję. Pamiętaj, że jesteś świetną mamą i robisz wszystko co w Twojej mocy!!!!
-
A propos spania to mój Michał był tak zmęczony wczorajszym dniem, że po kąpaniu o 20 zasnął i obudził się dopiero o 3.30 a potem spał do 8. Musiałam w nocy ściągać mleko bo ze mnie leciało, ale wyspana jestem jak dawno! Dziś spał więcej w ciągu dnia, ale też padł, więc pewnie będzie dobrze spał. Gosiu - ja też tak myję Miśka:) Jeśli chodzi o odchody to u mnie trwały prawie 6 tygodni, a teraz od poniedziałku mam okres. Mam nadzieję, że się wkrótce skończy bo jest dość obfity. Już mam dość, że ciągle coś ze mnie kapie... Idę się zdrzemnąć póki mogę. Buziaki:)
-
Cześć Dziewczyny! My dziś cały dzień u rodziców bo tam wygodniej niż w bloku - tymbardziej, że mężoju na urlopie:). Przy okazji spotkałam się z koleżanką z patologii - poznałyśmy się bo leżałyśmy na sąsiednich łóżkach i okazało się, że mieszka w tej samej miejscowości co moi rodzice. Dziś nasi synkowie (różnica między nimi 2 tygodnie) pierwszy raz się spotkali, a my stwierdziłyśmy, że z tych wszystkich nerwów związanych z pobytem w szpitalu choć nasza znajomość jest pozytywna;). Z Nami na forum chyba jest podobnie - przeżywamy ze sobą tyle wzlotów i upadków, że jesteśmy sobie bliskie jakbyśmy się znały latami i tgo jest super. A już moje spotkanie z Gosią na sali poporodowej to kompletny kosmos:).
-
Kasiu Tak mi szkoda Twojego Stasia:(. Tyle się już nacierpiał, a Wy razem z Nim... To chyba najgorsze co może być patrzeć na cierpienie dziecka. Niesamowite, że mleko dla maluchów może być tak niebezpieczne! Wydawałoby się, że powinno być wręcz sterylne. Oby jak najszybciej Staś wyzdrowiał i żebyście mogli wrócić wreszcie do domu. Sciskam Was mocno!!!!
-
Wszystkie dzieciaki prześliczne! Faktycznie udane te Nasze Słoneczka;) Anmiodzik do mnie też nie do końca przemawia ten ŁATWY PLAN. Myślę, że Misiek jest za malutki, żeby mogła być mowa o jakimś rozkładzie dnia. U Niego wszystkie zwyczaje tak szybko się zmieniają, że to ja muszę się dostosowywać do Niego. Wychodzę z założenia, że i tak ma dużo na głowie i musi przyswoić wiele nowości, więc plan dnia będzie się ustalał powoli - w miarę jak będziemy się coraz lepiej rozumieli. Czy Wasze dzieci też są takie marudne w te upały. Michał dziś strasznie się męczył. Mam nadzieję, że to o gorąco chodzi, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy... Teraz padł po kąpieli i śpi snem sprawiedliwego więc i ja skorzystam. Spokojnej nocy Mamusie:)
-
Emilka przede wszystkim do Ciebie - trzymaj się dziewczyno i pamiętaj, że nie jesteś sama. Wiele osób trzyma za Ciebie kciuki! Staraj się myśleć pozytywnie - to na pewno bardzo pomoże w leczeniu. Podoba mi się logika Twojego Męża;). Zawsze to jakieś argumenty pozytywne;). To wszystko co Cię spotyka na pewno jest bardzo trudne i bardzo Ci współczuję. Moja sąsiadka - 27-letnia dziewczyna miała raka szyjki macicy i ma ją całą wyciętą. Dowiedziałą się o tym rok po urodzeniu córeczki. Wiecie jak to jest z szyjką macicy - niby można mieć dzieci, ale musiałaby leżeć plackiem całą ciążę, a ona z ledwością donosiłą pierwsze dziecko bo ciągle były krwawienia. Ona zawsze mi powtarza dwie rzeczy: jaka jest szczęśliwa, że ma swoją córeczkę (że zdąrzyła urodzić zanim to się stało) i żebym robiła regularnie cytologię (gdyby nie to mogło się dla niej skończyć tragicznie). Emilka - najważniejsze, że masz już Swojego Skarba. Reszta się ułoży. Berdzo jesteś dzielna.
-
Asiu Aniu oby się okazało, że chodzi jednak o laktację! Z tym można jeszcze popracować i problemy się skończą. Kolki jednak są dużo gorsze. Z tym karmieniem po 3 godziny to ja miałam podobnie. Były takie 3 dni, że właściwie przez cały dzień przy cycu spędziłam. Rodzice już mi wmawiali, że trzeba małego dokarmiać, cycki mało mi nie odpadły, ale cieszę się, że wytrwałam, bo teraz mam czasem za dużo mleka. Cherbatki piję takie do zaparzania bo w tych rozpuszczalnych jest bardzo dużo glukozy, ale myślę, że działąnie jest podobne. Nie wolno tylko przekraczać dozwolonej dawki bo może się skończyć rozwolnieniem u malucha. Wydaje mi się, że trzeba przystawiać jak najwięcej, pić te cherbatki i starać się cierpliwie czekać aż przejdzie. Powodzenia w walce Dziewczyny:)
-
Asiu aż i ja mam łazy w oczach jak to czytam :(. Nie wiem jak Cię pocieszyć... bo "nie martw się" jakoś zupełnie tu nie na miejscu. Przykro mi, że się tak męczysz... Spróbuj może porozmawiać z mamą. Wiem, że to ciężko dociera, bo z moją jest podobnie - na wszystko ma swoje sposoby i nie bardzo jej trafia do przekonania, że nie są najlepsze. Ja mam o tyle lepiej, że jak mnie wkurzy to jadę do domu i nie pokazuję się u nich dopóki mi nie przejdzie. Cały czas mam nadzieję, że te Wasze problemy się wkrótce skończą, bo Ty niedługo na serio nie wytrzymasz nerwowo... Ściskamy Was z Michałkiem mocno!!!
-
Aha - AniuS mnie też bardzo pomagają cherbatki laktacyjne (obojętnie jakie). Zgodnie z radą Emilki piję też 1-2 kawy zbożowe dziennie. Nie wiem czy to w 100% te zabiegi tak działają, ale widzę znaczną poprawę.
-
Moje dziecko w te upały śpi pod kołderką! Wymyślił sobie, że pod kocem nie będzie spał i koniec. Myślę, że to przez nas bo kiedy zabieramy Go do naszego łóżka (np. gdy nie chce wieczorem zasnąć i chcemy go uśpić) to przykrywamy go kołdrą. Chyba kołderka mu się kojarzy z byciem z rodzicami i czuje się pod nią bezpiecznie, bo tylko pod kołderką zasypia w swoim łóżeczku. Trudno - skoro mu tak wygodnie to niech śpi. Uciekam bo jestem strasznie zmęczona. Poprzedniej nocy Misiek mi strasznie długo spał bez przerwy. Zasnął jak byliśmy u rodziców i przespał od 18 do 1 w nocy. Nie budziłam go do kąpania bo cały dzień był marudny i prawie nie spał wikęc miał święto lasu. On spał, a ja zamiast korzystać co pół godziny przybiegałam, żeby sprawdzić czy oddycha, bo nawet się przez ten czas nie przekręcał. Chyba był po prostu zmęczony... Buziaki dziewczyny! Spokojnej nocy:)
-
Kasiu bardzo współczuję Wam tego wirusa i cieszę się, że Staś czuje się już lepiej. Oby nigdy więcej nie musiał tak cierpieć. Gratulacje z okazji 2 miesięcy! Staś to nasz forumowy starszak;) Anmiodzik biedna ta Twoja Natalka. Może jednak nie będzie się męczyć aż do 4 miesiąca. Najgorsze, że to trzeba przeczekać, a tak ciężko kiedy dziecko płacze... Co do prasowania - ja niecierpię, ale dzięki temu nigdy nie mam dużej sterty. Nie zniosłabym stania przy desce przez pół dnia więc prasuję jak tylko wyschnie. Poza tym widok czekającego na prasowanie prania mnie przygnębia;).
-
Asiu jak ja odciągam to też maluch zjada 100 - 120 ml max. A muszę Wam powiedzieć, że po tym całym kryzysie mam tyle mleka, że muszę ściągać i mrozić, także kolejny dowód, że nie wolno się przerażać w razie takich akcji:)
-
Obserwowanie nowych wyczynów tych Naszych Słoneczek jest tak fascyn ujące jakby się odkrywało nowe planety:). Michałek też uwielbia karuzelę. Od kilku dni bawi się na macie i muszę przyznać, że zajmuje go to na coraz dłużej - potrafi się sam bawić bez marudzenia ponad pół godziny. Zawiesiliśmy mu biedronkę z grzechotką w środku na tyle nisko, żeby mógł do niej trafić wyciągniętą łapkę i strasznie się cieszy kiedy mu się to udaje (oczywiście bardziej przez przypadek niż celowo, ale ważne, że jest zainteresowany). A najbardziej mi się podoba kiedy chichocze przez sen. Taki jest wtedy uroczy:) A propos wzrostu to mnie się wydaje, że wszystko zależy od dziecka. Michaś też urósł 6 cm w 6 tygodni, a nie wydaje mi się, żeby go źle zmierzyli bo w domu go próbowałam sama zmierzyć po powrocie ze szpitala i wychodziło tak samo. Widzę zresztą po ubrankach że się bardzo wyciągnął. Jest szczupły, ale długi.
-
Ale będzie maluch wymiatał jak podrośnie! Bigbitówka co do szczepionek - szczepiłam tak jak mówiłam wcześniej państwowymi. Nie powiem, żeby to było przyjemne przeżycie - i dla mnie i dla Michałka. Trzeba się przygotować na płacz. Są to 3 wkłucia - w rączkę i w oba uda ( bo w szpitalu już dostał w drugą rączkę). Boleć może tylko szczepionka na tężec, ale wiadomo, że ukłucia nie są przyjemne... Michał płakał, ale uspokoił się zanim zdążyłam go ubrać. Potem był marudny przez całe popołudnie, aż w końcu padł ze zmęczenia o 18 i z ledwością go wybudziliśmy do kąpieli. Szkoda mi go było, ale dziś już jest wesoły. Od rana się uśmiecha i chyba już zapomniał o stresie. Mam nadzieję, że Twoje Słoneczko szybko wyzdrowieje :)
-
Jagoda Basia też fajne Ciasteczko już;). Myślę, że jeśli z dzieckiem wszystko w porządku, nie marudzi i widać, że przybiera na wadze to nie ma potrzeby tak często ważyć. My mamy umówioną następną wizytę na 4 sierpnia - kolejne szczepienie - i dopiero wtedy będziemy się znowu ważyć. Chyba, żeby coś się działo niepokojącego, to pójdziemy wcześniej.
-
Witaj Olga mnie też się wydaje, że chce się przytulać. O ile dziecko jest spokojne i nie ma problemów z brzuszkiem to bym się tym nie martwiła. Mój Michał też ma takie dni, że lubi sobie poleżeć przy cycku i tylko trzyma w buzi, a od czasu do czasu cmoknie jak go obudzę. Nasze dzieci są w końcu jeszcze malutkie. My już po szczepieniach. Michałek był bardzo dzielny. Owszem płakał, ale bardzo szybko się uspokoił. Trochę jest teraz marudny, ale jakby mnie taki stres spotkał to też bym była. Waży już 4750g (przybrał 600 g w 2 tygodnie) i ma 58 cm. Idę go trochę popocieszać. Buziaki;)
-
Witajcie Mamusie! U nas od rana słonko pięknie świeci. Moje małe słoneczko dziś w nocy było bardzo grzeczne więc i ja w dobrym humorze bo wyspana;). Cycki już dużo lepiej. Myślę, że kryzys mamy za sobą. Warto było się te parę dni przemęczyć:) Co do wakacji to my raczej w tym roku spędzimy urlop w domu. Spłukaliśmy się doszczętnie urządzając mieszkanie i musimy trochę odpocząć finansowo. Pojedziemy w przyszłym roku jak Misiek będzie starszy. Bursztynka nie masz co się tłumaczyć z tego, że nie stosujesz tabletek. Przecież to tylko i wyłącznie Twoja sprawa. Ja osobiście bardzo podziwiam osoby, które tak stanowczo potrafią trzymać się własnych przekonań. Nie znaczy to wcale, że jesteś dziwolągiem - wręcz przeciwnie. Uciekam bo mój Dziabąg się rozwrzeszczał. Miłego dnia :)
-
Jagoda super, że Basia była taka dzielna! My idziemy się szczepic jutro. Ciekawe czy Michał będzie taki odważny:) A propos minipigułki - od wczoraj stosuję Azalię. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Z tego co wiem tabletki jednoskładnikowe nie dają tylu efektów ubocznych. Zmieniłam lekarza bo mam za daleko do tego, do którego wcześniej chodziłam i jestem niesamowicie zadowolona. Jeszcze nie miałąm lekarza, który tak wyczerpująco odpowiedziałby na moje pytania. Szkoda, że nie trafiłam do niego w ciąży. Po porodzie wszystko elegancko zagojone, więc mąż dostał zielone światło i wczoraj była premiera;). Momo moich obaw wszystko było w porządku, a M twierdzi, że nie widzi żadnych zmian w moim ciele, więc chyba faktycznie wszystko już wróciło do normy. Uciekam do mojego Lobuziaka bo właśnie sie budzi. Miłego dnia Mamusie i Dzidziusie!!!
-
Jagoda super, że Basia była taka dzielna! My idziemy się szczepic jutro. Ciekawe czy Michał będzie taki odważny:) A propos minipigułki - od wczoraj stosuję Azalię. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Z tego co wiem tabletki jednoskładnikowe nie dają tylu efektów ubocznych. Zmieniłam lekarza bo mam za daleko do tego, do którego wcześniej chodziłam i jestem niesamowicie zadowolona. Jeszcze nie miałąm lekarza, który tak wyczerpująco odpowiedziałby na moje pytania. Szkoda, że nie trafiłam do niego w ciąży. Po porodzie wszystko elegancko zagojone, więc mąż dostał zielone światło i wczoraj była premiera;). Momo moich obaw wszystko było w porządku, a M twierdzi, że nie widzi żadnych zmian w moim ciele, więc chyba faktycznie wszystko już wróciło do normy. Uciekam do mojego Lobuziaka bo właśnie sie budzi. Miłego dnia Mamusie i Dzidziusie!!!
-
Asiu bardzo Ci współczuję:(. Mam nadzieję, że wizyta u pediatry coś rozjaśniła i nie będziecie się już tak z Michasiem męczyć. Najgorsze, że dziecko samo nie umie wytłumaczyć co mu dolega, a my jak mamy się domyśleć... Kamelio oby kolki przeszły jak najprędzej. To nie jest reguła, że muszą trwać aż tak długo więc może się wkrótce uspokoi... Gosiu ale fajny klusek z Bartusia! Taki Misiek, że tylko Go przytulać:) U nas trochę lepiej. Mam wrażenie, że pokarmu trochę więcej bo piersi wezbrane. Z tym, że wczoraj jak byłam u lekarza mama podawała Miśkowi mleko, które wcześniej ściągnęłam (dobrze, że mam jeszcze trochę w zamrażalniku - polecam Wam tą metodę. W razie czego zawsze jest zapas. Nawet jak trzeba wyjść gdzieś na dłużej bez dziecka) więc jedno karmienie ominęłam. Piję namiętnie cherbatkę i kawę zbożową. Oby pomogło!