Skocz do zawartości
Forum

Jijana

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jijana

  1. Ja sprzatalam gruntownie w środę i nie zdążyłam jeszcze nabrudzic Ciasta nie piekłam (serio pieczecie co weekend ciasto?) u mnie dzisiaj, a właściwie od wczoraj Armagedon. Teść przyjechał jak zwykle niespodziewanie (juz tu kiedyś o nim wspominałam, jak to mi głowę na brzuchu kładł, jak byłam w pierwszej ciąży). Mój M. wie o mojej jej niechęci do jego tatusia, wiec postanowił ustalić plan działania tak, żebym się z nim jak najmniej widziała, ale zeby jednak z drugiej strony sie widzieć z nim, bo jak by to miało wyglądać. No wiec wczoraj wyszliśmy z młodym na podwórko, tam mieliśmy sie spotkac z tesciem i siostrą M. (cale szczęście, tesciu mieszka u niej, a nie u nas :P) miało nastąpić przywitanie, krótka rozmowa, po której mieliśmy sie rozejsc do domów (bo juz miała być godzina kladzenia spać młodego)... Z tego krótkiego powitania zrobiło sie 5-godzinne spotkanie, oczywiście u nas w domu. Myslalam, ze mnie szlag trafi, bo nie tak miało być. Teść sie rozwalił na kanapie, podciagnal sobie koszulke (Wtf?) I tak sobie leżał z gołym kurde brzuchem. Szkoda gadać , bo to by trzeba bylo przeżyć samemu, a hormony ciążowe dodatkowo potęgują te doznania.
  2. Nadzieja, to super, gratulacje! Chlopaki sa fajne! ;) Dziewczyny, cos czuje, ze jak tu "grupowo" sie naszprycujemy tymi malinami, do tego olej z wiesiołka od środka i na zewnątrz, to te porody będą dla nas niczym kichnięcie czyli szybkie, niespodziewane i przynoszące ulgę Cieszę się, ze Was tu znalazłam na necie i mam nadzieję, ze wszystkie przetrwamy do porodu i po porodzie sie pochwalimy jak nam poszło w tym najważniejszym dniu o którym rozprawiamy przez kilka miesięcy ^^
  3. Keira, tez słyszałam o tej teorii, ze każdy poród jest łatwiejszy i mam nadzieję, ze i w moim przypadku tak bedzie :P Asiosio, to ja chyba będę próbować z tym olejkiem z wiesiołka! Skoro zwiększy to moje szansę na brak cięcia, to warto próbować na pewno. A o balonikach nie słyszałam nawet, chyba warto sie zainteresować. Zaraz poczytam co i jak z nimi.
  4. Szefostwo ma to do siebie, ze z żadnego zwolnienia nie jest zadowolone :P szkoda tylko, ze skończyło się na antybiotyku. Ja próbuje unikać chorób jak ognia, wszelkie przeciągi i skupiska ludzi omijam. A dziewczyny, które już rodziły: czy za drugim porodem siłami natury byłyście nacinane? Czy istnieje sposób na uniknięcie tego? W necie piszą, że olejek z wiesiołka pomaga, żeby tam sobie masować za pomocą jego, ale masaż chyba może wywołać przedwczesny poród? Sama nie wiem.
  5. Nadzieja, skurczów takich porodowych nie pomylisz z niczym, a boleć może trochę, bo się tam wszystko w środku rozciąga. Pod koniec ciąży mogą (nie muszą) pojawić się skurcze tzw przepowiadające, także będziesz lecieć na porodowke, żeby już urodzić, a tu klops, bo to nie czas i odeślą Cię do domu :P ponoć wtedy trzeba liczyć czas pomiędzy skurczami, już dokładnie nie pamiętam jak to było, ale do poczytania w internecie jako ciekawostkę, co może się wydarzyć :)
  6. Moje cycki też mają raczej normalna temperaturę :P Mój M. jakoś nie przeżywa, ale i w poprzedniej ciąży tak było, ze nie "przejmował" się rosnącym w brzuchu potomkiem, aż do czasu narodzin - wtedy oszalał na jego punkcie ;) teraz pewnie tak samo bedzie ;) ja zakładam jeszcze normalne ciuchy i wtedy nie widać ciąży. Zastanawiałam sie dzisiaj właśnie kiedy bede mogła wskoczyć w moje super wygodne ciążowe spodnie póki co będą mi zjeżdżać, bo nie maja o co sie zaprzec :P w ogóle to mialam taki plan, zeby powiedzieć znajomym dopiero kiedy sie spotkamy osobiście, ale wtedy to juz chyba sami zauważa, bo to bedzie koniec listopada/początek grudnia :P pewnie sie dziwcie, ze znajomym (dobrym) jeszcze nie powiedziałam, ale to tacy specyficzni ludzie, jesli chodzi o dzieci, ze póki nie musze, to im nie powiem :P
  7. Cieszę się, ze nie tylko ja mam takie zdanie o lekarzach. Już myślałam, ze jestem przewrażliwiona i ze w ogóle to mi ostatnio wiele rzeczy przeszkadza. Chyba się starzeje i robię się starym zgredem. A może to przez ciążę :P Mi właśnie lekarz ani nie dał skierowania do endokrynologa, ani nie zlecił dodatkowych badań. Te ft3 i ft4 miałam robione. A może ma w specjalizacji endokrynologie i dlatego mnie nie posłał dalej, tylko sam się tym zajmuje? Wszystkiego dowiem się za kilka dni 28.09 mam nadzieję, ze łącznie z płcią dziecka i muszę spytać sobie pytania, bo trochę ich mam :P
  8. Ja chodzę na NFZ do lekarza, mam pakiet w luxmedzie, ale tam na każdą wizytę, każde usg trzeba sie umawiać osobno, a nie ma sie gwarancji, ze dostanie sie do swojego lekarza wtedy kiedy trzeba (ze bedzie akurat wolny termin). Trzeba bylo zobaczyć moja minę, kiedy weszłam do gabinetu na pierwsza wizyte w luxmedzie (wybrałam wizytę o tematyce prowadzenia ciąży) a tam w gabinecie nie ma usg... No dla mnie nie do pomyślenia. I wtedy lekarz mi wyjaśnił, ze w luxmedzie tak właśnie jest, ze na wszystko trzeba sie umawiać osobno, a w ogóle on (ten konkretny lekarz) nawet jakby bylo usg, to on ma kontrakt podpisany tylko na usg ginekologiczne, wiec nawet później przez brzuch by mi nie robił usg.... Masakra, po wizycie poszłam od razu do rejestracji, zeby sie zapisać na to usg, to mi babka oznajmiła termin na za 3 tyg.... Zrezygnowałam i poszłam tak jak w 1 ciąży do lekarza na NFZ. Tu nie ma problemu z terminami dla ciężarnych, wszystko jest na czas, aparat usg w środku jest i nie musze się o nie prosić czy sie bać, ze mi lekarz owego nie zrobi, bo mu nie zapłacą. Takze ja z opieki gina na NFZ jestem zadowolona.
  9. Ah no czyli jednak dostajecie jakieś skierowania, mój lekarz chyba sie zapomniał. Na następnej wizycie sie mu przypomnę na pewno. A wynik tego tsh faktycznie mialam tylko trochę odbierający od normy.
  10. Dziewczyny, a czy któraś z Was przyjmuje eutyrox? Ja niestety mam te wątpliwa przyjemność. Ale tak ostatnio przejrzałam listę różnych badań do końca ciąży i nie ma wśród nich ponownego badania sprawdzającego poziom hormonów tarczycy. I teraz tak sobie myślę, ze niby skąd taki lekarz ma wiedzieć, czy dawka eutyroxu, ktora przyjmuje (25) jest dla mnie odpowiednia i czy ta dawka wystarczająco wyrównana poziom hormonów. Czy Wasi lekarze dali Wam skierowanie na ponowne badanie hormonów tarczycy, zeby sprawdzić, czy biorąc leki jest wszystko w porządku? Czy sobie trzeba samemu badać na własną rękę (swoja droga to by bylo głupie)? Eutyrox biorę juz 2 miesiace. I sama nie wiem czy ta niedoczynność nadal sie utrzymuje, a moze sie pogłębia? Mam zerowe doświadczenia z braniem hormonów, w pierwszej ciąży nie musialam brać.
  11. A tak pisząc na temat, to ja ruchy wydaje mi się, ze jakieś czuje. Nie intensywne, czasem sie zastanawiam czy to dziecko czy jednak niestrawność haha Dziewczyny od żurku.... Dzięki Wam na jutrzejszy obiad bedzie u mnie żurek
  12. O rany, Magda, aż strach słuchać co przeszlas. Ja aż takich poważnych problemów nie mialam, ale tez mi sie przytrafiło miesiąc temu, ze musialam trafić do szpitala. Zanim mnie przyjęli na oddzial minęło 14 godzin. Strasznie to wspominam, płakałam nawet, a lekarze to szkoda gadać. Spotkałam wtedy gdzieś około 10 lekarzy, którzy mnie badali czy tam rozmawiali i tylko jeden młody lekarz nie zachowywał się jak buc. Czułam sie tam jak oszustka, która przyszła sobie w szpitalu poleżeć i wyciągnąć od nich L4. Ale to co Ty przeszłaś, to masakra. Aż mi łzy poleciały właśnie (ah te hormony ciążowe....) taka mała refleksja mnie złapała,wlasnie a propos lekarzy. Mam kilku lekarzy w rodzinie oraz 2 osoby, co sa na ostatnim roku studiów (czyli prawie lekarze) no i chcąc nie chcąc czasem sie posłucha o pacjentach i ich przypadkach. I nie komentuje tego (właściwie to rodzina narzeczonego nie moja (jeszcze)), ale to w jaki sposob czasem opowiadają jest dla mnie (szarego Kowalskiego) dość zdumiewające. Np ze bezdomni nie powinni otrzymywać pomocy medycznej, bo nie sa ubezpieczeni i nikt lekarzom nie płaci za udzielenie pomocy, a oni nie będą pracować charytatywnie, bo nie po to sie tyle uczyli, zeby teraz robić za darmo. Dla mnie to nie do pomyślenia, bo lekarz wg mnie to właśnie taki zawód, który nie zawsze powinien przynosić kasę, ale zawsze powinien przynosić ludziom pomoc. I bogatemu i bezdomnemu jednocześnie. Albo jak byl strajk lekarzy rezydentów, ze oni za mało zarabiają i chcą zarabiać po 8000-10000 (nie pamiętam juz dokładnie ile to tam miało być). Oczywiście lekarze za tej rodziny i studenci popierali ten strajk, a ja w duchu sie pytam "kurde a niby dlaczego?!" Przecież taki lekarz rezydent dopiero uczy sie zawodu na rezydenturze. Ma na to kilka lat, zeby nauczyć sie operować/zdiagnozować/leczyć. Ja rozumiem, ze studia długie... Ale czy tak naprawdę aż tak długie?? Ich studia trwają 6 lat, potem PŁATNY staż przez 13 miesiący, potem rezydentura X lat (tu zarabiają normalną pensję, coś koło 3000). A weźmy np takiego księgowego. Zawód skrajnie różniących sie od lekarza. Księgowy studiuje tez dlugo, bo 5 lat (licencjat i mgr), a po tym wychodzi z uczelni z zerowym doświadczeniem zawodowym i tez zaczyna wszystko od zera i śmiesznych pensji/staży z UP... To tylko rok krócej, a nikt nie wychodzi na ulicę, zeby strajkować, bo księgowy zarabia za mało. Lekarz ratuje ludzi, księgowy ratuje kieszeń przedsiębiorców. Jakby sie głębiej zastanowić, to bez księgowego żadna firma nie mogłaby istnieć, bo ktoś musi ogarnąć cala ta papierologie, przepisy, druki, pity, bilanse, podatki. I tak jest podejrzewam z każdym zawodem. No i to co mnie najbardziej denerwuje, to kto im kazał wybierać taki zawód, skoro wiedzieli z czym sie to wiąże (długie studia i niska pensja na początek)... Tak wiec kończąc moje wypociny... Strasznie denerwuje mnie takie podejście lekarzy, ze patrzą na ludzi/pacjentów przez pryzmat pieniedzy i statusu społecznego, przy czym wykazują zerową empatię dla naprawdę cierpiących ludzi. I potem spotykasz takiego doktora na szpitalnym oddziale.... I zeby nie bylo, to nie mówię o 100% lekarzy, bo kilku spotkałam takich prawdziwych z powołania i z pasją do ludzi i ich zawodu. No już... Wygadalam się (Wam mogę, bo przecież ani narzeczonemu ani tym bardziej jego rodzinie nie mogę ponarzekać na beznadziejnosc dzisiejszych lekarzy)
  13. Wycinać - wyginać Naciąć - machać Czytać - trzymać
  14. Nadzieja, zdradzę sekret, ze dziecko nie jest ze szkła i wcale aż tak bardzo nie jest kruche i delikatne, jak by się zdawać mogło ;) zobaczysz, ja też myślałam, ze dziecko bedzie jak lalka z kryształu, a okazało się, ze dziecko ma swoją siłę, potrafii się prężyć, wycinać, naciąć rękami i nogami jak szalone. Udusić też wcale nie tak łatwo. Znasz kogoś, kto byłby chociaż bliski temu, żeby przypadkiem udusić własne dziecko? ;) a jak czujesz się niepewnie, to polecam szkole rodzenia. Tam poczujesz się pewniej. Będziesz wiedziała jak czytać takiego bobasa, jak go przewinąć, żeby nie uszkodzić mu bioderek, a oprócz tego ćwiczenia z oddychania przy porodzie i w ogóle co i jak i ile to trwa (w wersji klasycznej oczywiście, bez komplikacji).
  15. Strata kasy to małe łóżeczko. Ale co kto lubi. Fajna natomiast jest opcja, żeby łóżeczko dostawić do swojego łóżka w sypialni. Niby dziecko śpi z wami, a jednak osobno. Opcja dla tych co maja własną sypialnie oczywiście. Ja nie mam :(
  16. A propos kolderki i jej rozmiaru, to cofam, to co tu napisałam. Sprawdziłam i moja kolderka jest długości 135 :O takze no... Sama się zdziwiłam. https://www.tchibo.pl/m/dzieciecakkoldra-pikowana-i-poduszka-p400128086.html Tu zestaw razem z poduszeczka (bardzo cienką i płaską) takze polecam :)
  17. Ja w mieszkaniu mam zimą ciepło, wiec ja mialam taką nie za grubą, bez żadnych dodatkowych kocy. A w ogóle to swoja kupiłam w Tchibo ba stronie ^^ i tam od razu kupiłam poszewki i prześcieradła na gumkę
  18. Btw moja koleżanka szyje takie kolderki i wszystkie tego typu gadzety dla dzieci. Jej profil na fb sie nazywa "Szyte z sercem", to możecie tam pooglądać, szyje z tego ci widzę w każdym wymiarze, więc jakby co to polecam tym, co jeszcze nie mają tej części wyprawki :)
  19. Gratuluję chłopaka, Natalia ;) A z tymi koldrami, to po co takie duże? Mówię o tych, co wymiarami są większe od łóżeczka? Dziecko zatonie w tej pościeli. Ja mialam długą na 120 i młody spał przez 2 lata w niej i dalej by spał, ale zmieniliśmy mu łóżeczko na "dorosła" to i pościel nowa dostał ;) stara się dostanie siostrze :)
  20. To moje drugie dziecko, wiec sporo mam po młodszym i mimo, ze to (prawdopodobnie0) inna płeć, to nie bede popadać w paranoje. Łóżeczko mam, kocyk mam, rzeczy do pielęgnacji mam. Takie małe dziecko wiele nie potrzebuje, jedzenia i czystej pieluchy Dzieci lubią rzeczy na "C": ciemno, cicho, ciasno, ciepło. Ponoć "moda" na ciasne owijanie minęła, ale mojemu bylo dobrze, jak mu tak jego raczki nie latały (dzieci nie kontrolują ruchów i je to nawet denerwuje), dlatego taki Tulaczek jest spoko, chociaz ja owijalam po prostu albo kocykiem albo pieluszka tetrowa. Co do pieluch to taka rada ode mnie, żeby nie kupować "1", bo sa one tak małe, ze wystarczają na sam samiusienki początek. Lepiej od razu "2". Mój przy urodzeniu miał 3870g i od razu w "2" go pakowalam. W szpitalu dostałam paczkę "1" jako promocje albo coś w tym stylu. Zuzylam je jako pierwsze, bo się bałam, ze zaraz mogą okazać się za małe. Dalej - elektroniczna niania - fajne, jeśli ktoś ma dom i istnieje możliwość, ze nie usłyszy płaczu dziecka. Monitor oddechu - ponoć przydaje sie przy wczesniakach, chociaz też można dostać zawału, hak cos tam nie zadziała i urządzenie da znać, ze dziecko ma bezdech, choć wcale tak nie jest. Laktator - jak chcecie karmić piersią, to sie przydaje faktycznie, zwłaszcza ten elektryczny, bo takim ręcznym to sie można zajechac. No i butelka jakaś. Ja mialam firmy Avent, ale z tym zwykłym smoczkiem, nie anatomicznym (tego nie chciał ssac). Ubranka: takie w rozmiarze 50.. To tak wiecie :P na miesiąc max. Lepiej od razu 62, nawet jak będą ciut za duże, to takiemu dziecku to nie przeszkadza, bo ono i tak sie za bardzo nie rusza. Widzę, ze dzisiaj wszystkie sie zmeczylysmy. Ja dzisiaj zlazlam się okrutnie, nóg nie czuję. Jutro będę odpoczywać, bo jutro zagnam "starego" do opieki nad dzieckiem, takze jedyne co, to będę donosić im jedzenie reszte niech sie sami ogarniaja :P Miłego wieczoru!
  21. Jerba, to że mam apetyt, typ nie znaczy, ze jem :P u mnie "króluje" gotowany ryż z jabłkiem na wodzie, wafle ryżowe, kisiel z jabłka ewentualnie pieczywo z chudą wędliną. No i to w zasadzie tyle. Raz jadłam jakieś gotowane pulpety a raz duszonego indyka :) wydaje mi się, ze bezsenność to jest taka dolegliwość, która nam towarzyszy właśnie w ciąży bardzo często. Teraz potrafię się obudzić w nocy, nie spać przez 2-3 h, żeby potem dalej iść spać. A w poprzedniej ciąży, to i bym sobie nawet pospała, ale tak mnie kręgosłup bolał, ze co chwilę się buziak i musiałam zmienić pozycję (i to wstać z łóżka, ułożyć sie na płasko i dopiero przekręcić na drugi bok, bo tak ot się przekręcić z boku na bok to się nie dało)
  22. Ja nie mam aż takich zachcianek, chi by pół nocy nie spać przez to. Ja tylko.... Zjadłabym WSZYSTKO! Hahaha
  23. Nadziejadzidziusiowa, coś czuję, ze spędzisz najbliższy weekend w Zakopanem
  24. Dzięki dziewczyny za wyjaśnienia ^^ ja ostatnio urodziłam w nocy, ale to mnie już ostrzezono na szkole rodzenia, ze jak w nocy, to mogę zapomnieć o takim znieczuleniu, bo anestezjolog pracuje od 7 do 15... I ze go nie ma, nie wiem na ile to prawda, bo co z właśnie cesarskimi cięciami w środku nocy? Przecież nie robią tego na żywca podpytam jeszcze mojego gina, w którym szpitalu jest największą szansa na to, żebym jednak to dostała. Strasznie mi zależy. Może jakiś mały szpital poza Trójmiastem? Np godzinę drogi stąd jest szpital w Kartuzach (mała mieścina)... No ale to już pewnie mój gin mi doradzi. Mam nadzieję, ze nie okaże się bucem, który mi powie, ze robienie dzieci nie bolało, a rodzić to już nie ma komu, tak jak to powiedział jakiś gin którejś z Was.
  25. Bąbowa, to fajni Ci lekarze w szpitalu... No co im zależy, przecież dla nich typ tylko chwila i krótki rzut okiem na monitor.... Ja juz po imprezie u babci. Nawet nie było tak źle, myślałam, ze będzie gorzej. Wizyta odbębniona. Nie dałam się sprowokować, mimo, ze powód by się znalazł do awantury. Ssylwia, to prawda z tą ciążą, jednak potrafię sobie wyobrazić ich żal, ze oni się tak starają i tyle wysiłku ich to kosztuje, a ja praktycznie "pyk" i jestem w ciąży znowu. Karolcia, dziękuję Ci o tą informacje nt. znieczulenia. Czyli reasumując, żeby nie mieć przykrych dolegliwości, to najlepiej mieć pusty żołądek. I nie ma sie co bać tego znieczulenia. Tak bardzo bym chciała dostać coś, co mi w trakcie porodu pomoże usmiezyc ból chociaż trochę, tak jak napisała Krycha. A jak długo trwa działanie tego znieczulenia? I co, jak przestanie działać? Dają kolejne? I czy to prawda, ze jeśli już dostanę takie znieczulenie, to anestezjolog musi przy mnie cały czas być? Pytam, bo jeśli tak, to w takim razie zmniejsza to moje szanse na taką "ulgę", bo przecież takich anestezjologow w szpitalu nie ma w nieograniczonych ilościach, a może się przecież zdarzyć przypadek, gdzie będzie bardziej potrzebny niż na sali porodów. Anetka, ja mam kamienie.... Tyle, ze nie nerkowe, a w woreczku żółciowym, liczy się? :P
×
×
  • Dodaj nową pozycję...