
Olalao
Użytkownik-
Postów
11 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Olalao
-
Gratulacje Dziewczyny pięknych córeczek. Obie są śliczne. Jakoś przetrwaliśmy pierwszą noc, choć poczatek był trudny, bo prawie do 1-wszej w nocy maluszek nie chciał spać w łóżeczku, co chwila płakał i chciał do cyca. I starszak też się budził i płakał z nim. A teraz Leo już śpi 2 godziny. I jeszcze wczoraj mieliśmy niemiłą niespodziankę, włączyłam czajnik, żeby wyparzyć smoczek dla Leo i wywaliło korki, ale nie w mieszkaniu tylko na zewnatrz. Oczywiście sama w domu z dziećmi, obaj zaczęli płakać, ciemno, nic nie mogę zrobić. No istny armagedon. Na szczęście mam przyjaciół, którzy mieszkają w pobliżu i kolega przyszedł mi to naprawić. No dzieje się
-
My już w domu, bardzo się cieszę, ale też mam sporo wątpliwości. Nie wiem jak minie nam pierwsza noc. Oczywiście jest ciężko, bo ciągnie mnie z prawej strony. I lwkarz zabronił dźwigać, bo podobno w związku z komplikacjami mam przecięte mięśnie proste brzucha
-
Taki jestem mamy cycor. Karmimy się wyłącznie piersią i najchętniej to by wisiał przy cycku cały czas.
-
Na początek moi rodzice mi pomogą, tzn zrobią zakupy, odprowadzą i przeprowadzą starszaka z przedszkola, a prawdopodobnie niemąż w środę przyjedzie. W prawdzie tylko na 3-4 dni, bo potem ma jeszcze jeden bardzo ważny wyjazd, ale teraz jest najbardziej potrzebny tutaj. I wygląda na to, że przez większość października będzie z nami w domu.
-
Jeśli nic się nie zmieni jutro szykujemy się do domu. Dzisiaj mój starszy synuś ma mnie odwiedzić. Oczywiście do sali nie może wejść, ale wyjdę do niego na korytarz. Na samą myśl jestem wzruszona. Nie mogę się doczekać, strasznie za nim tęsknię. Martwię się jak to będzie w domu, bo ja taka jeszcze niezbyt sprawna jestem, ale co w domu to w domu.
-
Amizka gratulacje, śliczna dziewczynka.
-
Synek na razie grzeczny je i śpi. Mleka mam tyle, że mogłabym obdzielić pół oddziału. Zaraz mi cycki eksplodują. Starszak ma się dobrze u mojej siostry, tylko strasznie za nim tęsknię. Łzy mi napływają do oczu jak Wam o tym piszę.
-
Po poprzednim cc mój syn nie dostawał żadnych probiotyków i całkiem nieźle się trzymał. Zobaczymy jakie teraz będą zalecenia. Właśnie wykorzystałam szansę, że maluszek śpi i poszłam pod prysznic, umyłam włosy, od razu człowiek się lepiej czuje
-
Część Dziewczęta, Leo dzisiaj trochę przybrał na wadze, także jesteśmy na dobrej drodze. Wszystko mnie jeszcze ciągnie, więc słabo mi się chodzi, ale trzeba się przełamywać. Cyce mam takie napęczniałe, że zaraz mi eksplodują, mama ma mi przynieść liście kapusty. Dzisiaj mam dostac zastrzyk przeciwzakrzepowy w brzuch i po wyjsciu ze szpitala jeszcze przez tydzień sama mam sobie to podawać. Jestem trochę tym faktem przerażona.
-
Niestety Leo znowu spadł na wadze, ale już go tylko do piersi przystawiam bez dokaeniania. Zobaczymy co bey dalej, oby zaczął przybierać, bo inaczej nas ze szpitala nie wypuszczą. Starszy obraził się na mamę, nie chce ze mną rozmawiać przez telefon:-(
-
Zawiszka gratulacje. Ślicznotka. Mnie dzisiaj pościągali cewnik i dren i kazali wstawać. Nie jest łatwo, bo bardzo ciągnie mnie bokami, ale się zmobilizowałam i już. Dopiero wieczorem pozwolili mi zjeść sucharka i o tym jestem od wtorku od godz.17. A głodna jestem taka, że zjadłabym konia z kopytami. Trzymajcie się dziewczyny.
-
Z zewnątrz mam tylko jedną cięcie po śladzie starego, czyli poprzeczne. Tylko w środku mnie porozcinali, więc pewnie będzie trudniej się pozbierać, ale trzeba jakoś dać radę.
-
Hej Dziewczyny, Jesteśmy już razem Leo na sali. Niestety znowu były komplikscje, tzn lekarze nie moglu się dostać do małego o musieli mi przeciąc mieśnie proste brzucha i łożysko ponownie przyrośnięte. Do tego już na sali krwawiła mi rana, więc lekarka zakładała dodatkowe szwy. Oby to już był koniec kłopotów. Generalnie mam zakaz zachodzenia w kolejną ciażę, bo mogę przypłacić to życiem. Leo zdrowy, duży 3550g i 55cm
-
Siedzę teraz na porodówce, ktg zrobione, weflon wbity i czekam. Położna coś wspominała, że za godzinę ma być cięcie. Jest nas dwie i podobno mam być pierwsza.
-
To już dzisiaj dziewczyny. Lewatywa załatwiona, o 7-mej mają mnie zabrać na dół i zobaczymy kiedy cięcie. W każdym razie jestem zwarta i gotowa na wszystki ;-)
-
Mój syn się urodził pod koniec czerwca i miałam wtedy ambicję robić przetwory. W małe słoiczki robiłam jabłka, cukinie i dynie, bo to miałam z działki rodziców, czyli ekologiczne, niczym nie pryskane. I tak jak piszecie gotowałam aż się rozpadły w słoiki i potem w garnku gotowe słoiki gotowałam. Wszystko się ładnie przetrzymało.
-
Zasnęłam bez problemu, ale teraz się obudziłam i nie mogę spać. Jakoś do 7-mej trzeba będzie wytrzymać. Ogólnie to jakaś taka spokojna jestem, nie stresuję się zbytnio, tylko chciałabym mieć to już za sobą. Mam nadzieję, że rano sprawę załatwią i nie każą mi długo czekać.
-
W sumie to mi teraz wszystko jedno, tym bardziej, że dzisiaj na dyżurze jest z-ca ordynatora, który przy poprzednim porodzie uratował mi macicę.
-
Ja leżę w szpitalu i też mi jakieś skurcze zaczęły się pojawiać. Niby nie bardzo bilesne na razie, ale zobaczymy co z tego wyniknie. Ciekawe czy dotrwam do rana do planowanego cc.
-
Ja chyba jajo zniosę z tej bezczynności. Leżę, chodzę po szpitalu i nie wiem co ze sobą zrobić. Jedyne pocieszenie, że synek ładnie się bawi z dziadkami i nie ma problemu. Oby też z zasypianiem i noc poszła gładko. Totalnie bezsensu to przyjście do szpitala dzień wcześniej, a przynajmniej nie rano. Wszystko co mi tu robili tzn ktg, usg i krew do badań, mogli zrobić popołudniu czy wieczorem, ale co poradzić.
-
Beti to dobre wieści, ewidentnie zmierzacie ku lepszemu i coraz bliżej wyjścia do domu. Trzymam teraz kciuki, żeby Józio przybierał ładnie na wadze. Trzymajcie się zdrowo.
-
Na ktg żadnych skurczy nie miałam, ale teraz coś mnie pobolewa na dole brzucha i w okolicach krzyża. Ale teraz to nie wiem czy ze stresu.
-
Zrobili mi teraz usg, maluch duży ok 4200g. Lekarka powiedziała, że waga z usg może się różnić +/- 500g. Szyjka skrócona, więc bóle mogą pojawić się jeszcze dzisiaj i jakby co to mam zgłaszać. Jeszcze mi krew będą pobierać i mam kupić w aptece dwie lewatywy. Jedną podadzą mi dzisiaj, a drugą jutro rano i z samego rana biorą piętro niżej, jak tylko sala operacyjna jest wolna to robią cc. I już dzisiaj od 17-tej mam nic nie jeść. Nie wiem jak przetrwam na głodzie:-( Wcześniej muszę wciągnąć coś konkretnego.
-
Melissa śliczny synek. Ja już po ktg, nic się nie dzieje tzn skurczy brak. I dalej siedzę niezagospodarowana, pielęgniarka nie wie co będą jeszcze robić.
-
Ja już na oddziale, na razie tylko formalności związane z przyjęciem do szpitala załatwiłam i czekam co dalej. Wspominali coś o ktg, ale chyba teraz zajęte to muszę czekać. Młody w przedszkolu to na razie spokój, ciekawe jak to będzie jak go dziadkowie odbiorą. Jednak zostawić synunia było najtrudniejsze.