Skocz do zawartości
Forum

Ana90

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ana90

  1. Ucięło mi wiadomość.. No wić małą jest już po operacji i obie dochodzimy do siebie. Mała ponoć dobrze przeszła operacje i mam nadzieję, że już teraz będziemy dostawali tylko dobre informacje na jej temat. Niestety nie umiem dodać zdjęcia :-(
  2. Hej laski! Pisze do Was z dużym newsem- otóż w dniu wczorajszym urodziłam córkę! Od pt. jestem w szpitalu, ponieważ moja gin. podejrzewała u mnie jakaś infrkcję, która źle wpływała na małą. Dziecko miało powiększony żołądek, tachykardie i 2x na ktg wyszły mi skurcze. Wieczorem z poniedziałku na wtorek jak gdyby nigdy nic poszłam spać, noc minęła mi spokojnie, aż nagle o 4:30 odeszły mi wody. Szybka akcja, cewnikowanie, jakieś papiery do podpisania, pełna narkoza i o 5:42 Iga była już na świecie
  3. Atram, fantastycznie, że masz lekarza, który rzeczowo i profesjonalnie podchodzi do sprawy. Na pewno dzięki niej będziesz spała nieco spokojniej :) Wirgi powiem Ci, że nie miałabym nic przeciwko, gdyby cc faktycznie w rzeczywistości wyglądało jak w opisie Twojego szpitala ;) Krysiu odnośnie tych badań to tak: Hbs antygen, to badanie robione z surowicy mające na celu sprawdzenie, czy nie jesteś nosicielem wirusa żółtaczki. Fibrynogen robi się po to, by sprawdzić, jak wygląda sprawa z krzepliwością krwi. Również normalnie robi się je pobierając krew. Gbs to wymaz, a dokładnie 2 wymazy. Jeden z odbytu, drugi z pochwy. Sprawdza się, czy matka nie jest nosicielką jakiegoś tam paciorkowca. Podczas porodu mogłoby dojść do zakażenia dziecka, więc należy to przebadać między 35 a 37 tc. Jeśli wynik wyjdzie pozytywny, to po porodzie maluch dostanie antybiotyk mający uchronić go przed ewentualnym zarażeniem. A badanie wr to nic innego, jak sprawdzenie, czy nie chorujesz na kiłę :)
  4. Piszecie o ruchach i aż zazdroszczę wszystkim tym, których maluchy się ostro rozpychają. Moja mała w tym tygodniu ułożyła się jakoś dziwnie. Wygląda na to, że skierowana jest ku głębi mnie i nie czuję żadnych kopniaków. Tylko jak się rozciąga, to mi wtedy ugniata w środku dosłownie wszystko i brzuch mój przybiera nienaturalne rozmiary. Codziennie jeżdżę do siebie do przychodni i położna słucha mi detektorem serduszka, bo pewnie już w poniedziałek zeszłabym na zawał ze strachu, że dzidzia mało aktywna. Na szczęście w przychodni nie miałyśmy do tej pory problemu, by wyłapać tętno, no i na tym wtorkowym usg też ładnie ją widziałam, więc nie panikuję zbytnio. Może ma już mało miejsca w tym brzuchu i stąd takie ułożenie? Sama nie wiem. Jutro mam wizytę u mojej prowadzącej, więc może dowiem się czegoś konkretnego. Co do przepuszczania, to mi się nie zdarzyło, ale i nie miałam do tej pory takiej potrzeby, żebym się np. źle czuła i musiała stać w długiej kolejce. A dziś byłam z mamą na zakupach w Tesco i ona poszła po pieczywo, a ja sobie usiadłam na takim stołeczku, który stał obok regału i czekałam na nią. Zaraz w tą alejkę weszła pracownica rozkładająca ceny i od razu zapytała, czy jest mi słabo, czy może potrzebuję pomocy, albo wody :) Bardzo miło mi się zrobiło, bo minęło mnie kilka osób i każdy udawał, że mnie nie dostrzega, a ona tylko weszła w alejkę i od razu zaproponowała pomoc. To było bardzo miłe :)
  5. Ależ się wczoraj nasiedziałam, to głowa mała. Pierwszy raz trafiłam na taką obsuwę. W każdym razie podczas badania wyszło, że mała ma bardzo powiększony żołądek. Lekarz wykonujący usg nastraszył mnie od razu szpitalem, w celu monitorowania tego. Powiem Wam, że aż mi ręce opadły.. Poszłam sprawdzić łożysko, a wychodzę z innymi "kwiatkami" :/ Przebadał małą caluśką, zrobił dooplera i wyszło na to, że generalnie dziecko jest w super stanie. Wygląda na to, jakby jej nic nie przeszkadzało, ani ten żołądek, ani łożysko. Przepływy ma dobre, więc czerpie ode mnie wszystko czego potrzebuje, waga wzrasta- ma już 2207g więc generalnie z dzieckiem w porządku. Tylko skąd ten żołądek taki duży? Po badaniu on zadzwonił do mojej gin prowadzącej, skonsultował się z nią i ona powiedziała, że się wstrzymamy z tym szpitalem. Że wg. niej w moim organizmie jest jakaś infekcja i być może ona rzutuje na takie zmiany u małej (tym bardziej, że do tej pory wszystkie narządy wewnętrzne, zewnętrzne zresztą też mała miała książkowe). No więc na piątek mam zrobić morfologię i crp i zgłosić się do niej. Moja położna powiedziała mi też, że często jest tak, że się maluch porządnie napije wód płodowych i wtedy żołądek jest powiększony. Moja już podczas jednego usg wciągała wody nosem, więc kto wie, może tym razem zaspokajała swoje pragnienie? Zmartwiłam się trochę i powiem Wam, że już mnie psychicznie wykańcza ta ciąża.. Gdyby się okazało, że w pt. moja lekarka będzie chciała mnie skierować do szpitala, to bez szemrania biorę skierowanie i jadę tam. Niech mnie obserwują, badają, sprawdzają. Przynajmniej byłabym w dobrych rękach, a tak, to sama już nie wiem, co jest normalne, a co mnie powinno martwić. Staram się sama siebie uspokajać, że gdyby to było coś naprawdę poważnego, to na pewno badanie usg by to wykryło, ten doopler nie wyszedł by dobrze, no i lekarka prowadząca na pewno nie wstrzymywałaby się z decyzją o szpitalu, więc nie mam co panikować, ale po prostu jestem psychicznie zmęczona i coraz mniej mam sił na mierzenie się z tymi wszystkimi informacjami.
  6. Witam, obecnie jestem w 34 tc i dziś podczas usg lekarz zauważył, że żołądek maleństwa jest znacznie powiększony. Do tej pory wszystko było z nim w porządku, a tu nagle okazuje się, że zajmuje on znaczną część jamy brzusznej. Niestety lekarz, który robił to badanie nie jest moim lekarzem prowadzącym i nie powiedział mi zbyt wiele na ten temat. Wizytę u swojej ginekolog mam dopiero w piątek i trochę martwię się tym, co usłyszałam. Czy któraś z Was miała podobne doświadczenia? Czy wiecie może, z jakiego powodu nagle żołądek mógł przybrać duże rozmiary? W internecie niestety nie wyczytałam na ten temat nic poza tym, że być może dziecko wypiło dużo wód płodowych. Ja jednak zastanawiam się, czy istnieje może inna przyczyna takiego stanu? Będę wdzięczna za jakiekolwiek informacje na ten temat. Pozdrawiam.
  7. Ja na 19:00 miałam dziś umówione usg. Tzn. pierwotnie miała to być godzina 18:30, ale zadzwoniono do mnie z rejestracji i poproszono, żebym przyszła 30 minut później. Jest godzina 20:30 a ja nadal nie weszłam do gabinetu, bo lekarz ma dziś takie opóźnienie.. Szlag mnie chyba trafi od tego siedzenia i czekania. Cały zresztą dzień chodzę jakaś poddenerwowana, a tu jeszcze taka sytuacja :(
  8. Migot naprawdę używają metalowych, wielorazowych wzierników?? :o Wybacz moje zdziwienie, ale myślałam, że takiego czegoś już się nie stosuje, a tu proszę, nadal gdzieś są w użyciu.. Co do koszul do karmienia, to ja generalnie nie używam koszul do spania, ale tym razem wiadomo- musiałam kupić. Na razie wzięłam tylko jedną, bo u nas sytuacja będzie mocno odbiegająca od typowego porodu, więc nie wiem, czy mi się w ogóle przyda. W każdym razie kupowałam u tego sprzedawcy na allegro https://allegro.pl/uzytkownik/17268970/oceny i bardzo ją sobie chwalę. Uważam, że cena jest nieduża, a bawełna jest naprawdę ok. Więc jeśli jeszcze któraś planuje taki zakup, to śmiało polecam :) Co do reszty zakupów, to mnie już ręce opadają, bo co rusz sobie przypominam, że czegoś nie mam.. W sobotę zrobiłam kolejne zamówienie i wyszła mi kolejna kosmiczna kwota, mimo, iż zamawiałam same drobnostki. Jeszcze chyba tylko materacyk i śpiworek mi pozostał, a i tak pewności nie mam, bo Bóg wie, czy jeszcze o czymś nie zapomniałam.
  9. Tyśka pewnie, jak macie się męczyć na kupie i psychicznie wykańczać, to lepsze chociażby to 4 piętro. Może uda się wózek chować do piwnicy i tym sposobem nie będziesz musiała znosić go z 4 piętra, tylko wnosić te parę stopni do piwnicy? :)
  10. krysia1989 bardzo Ci dziękuję za miłe słowa :) Mam nadzieję, że faktycznie ta siła będzie we mnie cały czas, choć jeszcze bardziej liczę na to, że po porodzie, po operacji szybko mała dojdzie do siebie i będziemy mogli wrócić do domu i żyć, jak każda inna rodzina, bez większych rewelacji :) Co do szczepień, to ja jestem zielona w tej kwestii. To moje pierwsze dziecko, wcześniej nie miałam potrzeby zgłębiania tego tematu, a i zresztą nie chcę szukać informacji w internecie, bo dla mnie nie jest on wiarygodnym źródłem. Po niedzieli planuje spotkać się z położną ode mnie z pracy i przedyskutować ten temat. Wiem, że od niej uzyskam obiektywne informacje na ten temat, dzięki czemu będzie mi łatwiej podjąć decyzję. Na pewno planuję szczepić, tylko nie wiem właśnie, co mogłabym ewentualnie odpuścić, by nie przesadzać z ilością tych szczepionek. Co do służby zdrowia, to podtrzymuję swoje zdanie i czytając nowe informacje od dziewczyn zza granicy jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że wolę jednak być wybadana, oddawać krew do badań, chodzić na usg i dzięki temu wiedzieć, co się dzieje, niż przez całą ciążę snuć domysły, czy aby na pewno wszystko jest z maluszkiem dobrze. Uważam, że jedno nie wyklucza drugiego i nawet częste chodzenie do lekarza nie koliduje z czerpaniem radości w oczekiwaniu na dziecko. Tym bardziej, że chodząc do lekarza w ramach nfz też aż tylu wizyt wcale nie ma. Usg raptem bodajże 3 przez całą ciąże, a że trzeba krew i mocz zbadać? To akurat drobnostka, która jednocześnie daje jasną informację, czy wszystko z nami w porządku. Mnie moja gin. nie popuszcza i faktycznie sprawdza wszystko dokładnie, każe robić badania, powtarzać różne wyniki, kieruje często na usg i wprawdzie kosztuje nas to wszystko sporo kasy, ale wiem na czym stoję i pod tym względem czuję się usatysfakcjonowana, bo mam świadomość tego, co się z nami dzieje i powiem Wam, że na tym etapie w ogóle mi to nie przeszkadza.
  11. Na zgagę pomagają czasem migdały, ale nie takie płatki, tylko całe migdały, jeszcze w tej brązowej skórce. Ewentualnie można pić siemię lniane ale to są takie gluty po zaparzeniu, więc ja osobiście wolę migdały pochrupać :) Co do Waszych pytań, to tak: Mała równo tydzień temu ważyła 1727g, więc teraz jest już na pewno ciut większa. Obecnie mamy 34 tydzień ciąży. Jaki mam stopień zwapnienia, to nie wiem, wiem tylko, że to początek wapnienia łożyska. Tak mi wczoraj powiedziała lekarka na wizycie. Wyszły mi liczne bakterie w moczu i związku z rozwijającą się tam infekcją dostałam i urosept i ten antybiotyk, bo być może właśnie od tej infekcji wapnieje mi to łożysko, tym bardziej, że poza tym jestem zdrowa i w dobrej kondycji. Umówiłam się już na kolejne usg w najbliższy wtorek, w czwartek mam robić crp i morfologię i z wynikami w piątek zgłosić się do lekarki. Generalnie jak już nieco ochłonęłam, to doszłam do wniosku, że sytuacja nie jest dramatyczna. Mała jest już na takim etapie, że gdyby zaszła taka konieczność, to poradzi sobie na świcie. Podczas ostatniego pobytu w szpitalu dostała sterydy na rozwój płuc, ja łykam dużo magnezu, podaję sobie zastrzyki z clexane na krzepliwość, więc generalnie jesteśmy przygotowane na wszelką ewentualność. Z racji tego, że przepływy są w porządku, to nawet gdyby nas położyli do szpitala, to nie będą operować natychmiast, bo nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, więc myślę, że nim by porobili swoje badania, przygotowali się do cc i operacji małej, to będziemy już w okolicach 37 tc, mała trochę przez ten czas urośnie jeszcze i będziemy walczyły. Są dużo gorsze sytuacje i gdyby to działo się z 10 tygodni temu, to byłoby fatalnie, a tak, to myślę, że nie jest tragicznie. Owszem, mam nadzieję, że proces wapnienia nie będzie się pogłębiał i jeszcze trochę pochodzę w dwupaku, ale też nie będę popadała w depresję z powodu obecnej sytuacji. Wierzę, że wszystko dobrze się potoczy i dobrze skończy. Nie mam wyjścia i muszę myśleć pozytywnie, bo smucenie się i wymyślanie czarnych scenariuszy nic mi nie da.
  12. Ja byłam dziś na wizycie i niestety wapnieje mi łożysko.. Na szczęście przepływy są dobre i mała przybiera na wadze, więc normalnie nie byłoby paniki, ale że to ciąża podwyższonego ryzyka, to dostałam antybiotyk i w następnym tygodniu muszę powtórzyć usg i jeśli będzie gorzej, to zostanę pokierowana do szpitala. Jeśli wszystko będzie ok, to dopiero w 37 tygodniu mnie pokieruje, żeby porobić "swoje" badania, wypisze, a następnie skieruje ponownie w 39 już na poród. A jeśli nie będzie dobrze, to prawdopodobnie czeka nas wcześniejsze rozwiązanie, ponieważ lepiej, żeby mała była na świecie, niż w łożysku, które stwarza jej nieciekawe warunki do dalszego rozwoju. Ja i moja gin. chciałybyśmy, żeby jednak sytuacja się poprawiła, by mała mogła jeszcze pozostać w brzuszku, bo wprawdzie poradzi już sobie na świecie, ale wagę ma w dolnej granicy, a w przypadku dziecka operowanego zaraz po porodzie każdy gram jest istotny, wiec lepiej, by wagę urodzeniową miała możliwie jak największą. No i tak zmarkotniałam przez te wiadomości na wieczór :( Niby nie ma powodów do obaw, ale jakoś cała ta ciąża utrzymuje mnie w ciągłym stanie napięcia psychicznego i każda podejrzana informacja dodatkowo mnie dobija :(
  13. Zastanawiam się, jak na ten aspirator zareaguje mój P On w ogóle nie jest świadomy, że coś takiego istnieje i przypuszczam, że gdy zobaczy go w akcji, to ucieknie do drugiego pokoju Opiekowałam się kiedyś dziewczynką i też miałam niemrawą minę, gdy pierwszy raz zobaczyłam to cudo, jednak gdy samej mi przyszło to stosować, to nie miałam z tym żadnego problemu. Fajna sprawa, choć faktycznie z boku może wyglądać nieciekawie Co do wizyty na cmentarzu w stanie błogosławionym, to myślę, że to jakiś koszmarny i ciężki do wytłumaczenia zabobon. Co ma jedno do drugiego? Naprawdę nie ma sensu nabijać sobie głowy takimi pierdołami, bo to naprawdę w żaden sposób nie współgra ze sobą. Ja w trakcie ciąży kilka razy byłam na cmentarzu i ani razu nie przyszła mi do głowy myśl, że może to być zły pomysł. Tym bardziej, że przecież są sytuacje, gdy ciężarna uczestniczy w pogrzebie i ta uroczystość również ma się do jej dzieciątka jak piernik do wiatraka.
  14. Hej dziewczyny! Poczytuję Was ostatnio, ale brak mi sił, żeby cokolwiek napisać. Jakiś ciężki dla mnie ten tydzień się zrobił.. Brzuch mi ciąży, a już wieczorami, to mam wrażenie, że waży 2x więcej. Ze spaniem też mam problemy. Każde przekręcenie się z boku na bok sprawia, że się budzę i musi trochę minąć, nim usnę ponownie. Do tego mam wrażenie kłucia i tu jest zagwozdka, bo najpierw pomyślałam, że kłuje mnie w pochwie. Ale jak się nad tym zastanowiłam, to doszłam do wniosku, że to nie jest ból z wnętrza pochwy, tylko jakby po lewej stronie przy wardze sromowej. Zastanawia mnie to, bo jak próbowałam podejrzeć coś za pomocą lusterka, to niczego nie zaobserwowałam, a mimo to, kilka razy dziennie mnie to kłucie łapie.. Dobrze, że jutro mam wizytę, to powiem lekarce o tym. Niech mi tam spojrzy, bo z jej pkt. widzenia na pewno będzie lepiej widać, czy wszystko tam jest w porządku. Tak więc ogólnie czuję się dużo gorzej, niż jeszcze tydzień temu. Mam zdecydowanie mniej energii i siły, mimo iż to dopiero 33 tydzień :o Nie wiem, jak żyją kobiety w 39 tygodniu. Z obecnego pkt. widzenia wydaje mi się to niemożliwe :( Co do szumisia, to ja byłam na niego mocno napalona- choć, jak któraś z Was już wspomniała, one są generalnie niezbyt urocze jeśli chodzi o ich wygląd. Takie cudaśne. Myślę, że normalnie wyglądający miś byłby leszy. Ale mniejsza o wygląd. Rozmawiałam z koleżanką, która najpierw go odradzała, ale gdy jej córce zaczęły rosnąć ząbki, to okazało się, że szumiś jest niezastąpiony. W związku z tym postanowiłam na razie się wstrzymać z jego zakupem. Ściągnę sobie aplikację na telefon z białymi szumami i w razie czego wypróbuję taki sposób. Jeśli będzie się sprawdzał, to wtedy pomyślę o miśku. Co do migren, to już dawno nie miałam i mam ogromną nadzieję, że mi szybko nie powrócą.. W I i II trym. tyle się przez nie nacierpiałam, że wolę o nich nawet nie myśleć, by nie wywoływać wilka z lasu.. Oby to dziadostwo szybko mi się nie przyplątało.. A słyszałam już kilka historii babeczek, które miały migreny właśnie podczas porodu. I to takie ponoć rozrywające czaszkę. Współczuję ogromnie, bo nie dosyć, że sam poród jest wyzwaniem, to jeszcze taka migrena.. Można chyba zwymiotować od tego wszystkiego :/
  15. doti89 gdyby to było wodogłowie, to lekarz na pewno by to widział i nazwał rzecz po imieniu. Myślę, że różnice w wielkości poszczególnych narządów wcale nie są czymś nietypowym i to dobrze, że lekarze są czujni i chcą skontrolować sytuację. Myśl pozytywnie i nie zamartwiaj się. Nie rozumiem podejścia, że badania są po to, czy po tamto. Przede wszystkim są po to, by uświadomić pacjenta w jakiej znajduje się sytuacji. To nie jest "dobra wola" lekarza, że zdradzi nam stan zdrowia naszego dziecka. Co za dziadowskie podejście do sprawy:/ Naprawdę, od tego pod czyją opiekę trafimy zależy bardzo dużo. Ja na szczęście mam lekarza od usg, który nie dosyć, że zawsze wykonuje badanie bardzo dokładnie, to jeszcze wszystko jasno mi tłumaczy, odpowiada na pytania, a już po badaniu, gdy wydrukuje opis, raz jeszcze wskazuje na wszystkie te skróty, mówi co opisują i mówi co oznacza fakt, że dana wartość wynosi tyle i tyle. Naprawdę nie lubię tego usg, bo się denerwuję tymi badaniami, ale to tylko dlatego, że wadę małej wykryto właśnie na usg, niemniej jednak za każdym razem wychodzę z jego gabinetu z konkretnymi informacjami i czuję, że wiem, co się tam z małą dzieje. Nie ma domysłów, tylko fakty i naprawdę doceniam fakt, że trafiłam na takiego specjalistę :) W piątek mam usg, nie wiem, czy można je już podciągnąć pod usg III trymestru- to będzie 32 tydzień ciąży i oczywiście znów będę się stresowała, ale modlę się codziennie o to, by na temat zdrowia małej słyszeć już zawsze tylko i wyłącznie dobre informacje.
  16. Powiem Wam dziewczyny, że jak się czyta Wasze opisy służby zdrowia za granicą, to aż mi włosy się jeżyły na głowie. Miałam jako takie rozeznanie na ten temat, wiedziałam, że nie wszędzie jest tak jak u nas, ale jak sobie to poczytałam, to myślę, że taki opis powinna przeczytać każda awanturnicza/ bezpodstawnie panikująca osoba mieszkająca w Polsce i tu korzystająca z opieki medycznej. Sama pracuję w służbie zdrowia i wiem trochę jak to wygląda od drugiej strony, nie ukrywam również, że taka praca ułatwia mi życie, jako pacjentce. Jednak pamiętam również jakie było moje negatywne podejście do służby zdrowia, gdy jeszcze w niej nie pracowałam. I teraz chyba powinnam przeprosić tą służbę, za swoje zdanie o niej Popieram podejście, by zachować zdrowy rozsądek, by nie biegać z każdą pierdołą od lekarza do lekarza i również w ciąży nie dać się zwariować, ale wiem też, że są sytuacje, gdy człowiek byłby psychicznie o wiele spokojniejszy, gdyby mógł wykonać określone badania i ich wyniki skonsultować z lekarzem. Gdy czytam, że 2 poronienia w Kanadzie nie predysponują do nieco bardziej "wzmożonej" opieki nad koleją ciążą, to myślę sobie- gdzie w tym wszystkim jest aspekt psychologiczny? Przecież taka matka może oszaleć ze strachu, domysłów, zmartwień przez te ciążowe miesiące! Może i u nas są kolejki, może i lekarze mają nosy na kwintę i czasem odnosimy wrażenie, że przyjmują nas z "łaską" ale nie mamy problemu ze zmianą przychodni/ zmianą lekarza, nie mamy problemu z oczekiwaniem wielotygodniowym na wizytę u ginekologa. Po poronieniu i ponownym zajściu w ciążę opieka jest nieco bardziej skupiona na matce i jej dziecku. Owszem- pewnie nie wszędzie, pewnie nie w każdym mieście, ale myślę, że ogólnie rzecz biorąc nie możemy narzekać. Z opowieści Migot wynika, że nawet prywatne wizyty nie są porównywalne do naszych, więc alternatywa jest na dobrą sprawę żadna. Ja prowadzę swoją ciążę prywatnie, a moja lekarka pracuje również w szpitalu. Z racji choroby córki 2x kierowała mnie do siebie na oddział, by w warunkach szpitalnych sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Nie mam problemów z badaniami, bo płacę, robię od ręki i wyniki są moje, a nie przesyłane do kogoś. Wszystko na dobrą sprawę mogę kontrolować kilka razy. A w razie wątpliwości, bóli, czy innych niepokojących sygnałów mogę zadzwonić do mojej ginekolog, by z nią porozmawiać. No bajka! Wprawdzie wiele ze szpitali pozostawia dużo do życzenia, ale z drugiej strony ile my tam jesteśmy? Jeśli ciąża przebiega prawidłowo, to w trakcie jej trwania się tam nie pojawiamy. Jedziemy do porodu i po 2-3 dobach wracamy z dziecięciem do domu i nawet jeśli panie na oddziale były wrednymi pipami, to natychmiast o tym zapominamy, bo rozpoczynamy życie z naszym nowo narodzonym dzieckiem. Więc szczerze mówiąc, już wolę te kolejki pod gabinetem, wolę czasem wkurzonego lekarza i te porodówki pamiętające czasy PRL. Myślę, że mimo wszystko to i tak jest o wiele lepsze, niż to co w powyższych postach przeczytałam.
  17. Atram śliczne zdjęcie. Córeczka cudowna :) A mały szkrab wyrasta na całkiem sporego szkraba ;) Niech zdrowo rośnie :) Ja przez te upały mam straszną niemoc w sobie. Dziś położyłam się po 12 i miałam wrażenie, że leżenie na łóżku mnie męczy. Chciałabym, żeby chociaż o kilka stopni spadła ta temperatura. Swoją drogą, gdybym nie była w ciąży, to pewnie wykorzystałabym jakoś te piękne dni, a póki co kojarzą mi się tylko ze zmęczeniem, osłabieniem i myślę, że to co czuję, czuje również materac, z którego spuszcza się powietrze. Ciężka sprawa z tą pogodą..
  18. Dziewczyny, ale po co te emocje? Laska zapytała, a tu święte oburzenie. Po co ono? Nie zamartwiaj się na zapas. Nie pozostaje Ci nic innego, jak tylko czekać na okres, a jeśli się nie pojawi, to wykonać test ciążowy, bądź badanie Beta hcg z krwi. Wtedy będziesz miała pewność, czy jesteś w ciąży, czy nie. Musisz jednak pamiętać o tym, o czym pisały dziewczyny wyżej- jeśli nie koniecznie chcesz zostać teraz matką, to musisz się zabezpieczać, bo ryzyko zajścia w ciąże istnieje zawsze, tym bardziej, że tak jak pisała Justyna plemniki mogą przeżyć w twoim organizmie kilka dni i tym samym pokrzyżować Twoje plany. Warto zastanowić się nad jakąś formą zabezpieczenia, najodpowiedniejszą dla Ciebie. Pozdrawiam!
  19. Wirgi nie przesadzajmy i nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Chodzi o to by łóżeczko i w łóżeczku dziecka znajdywało się tylko to, co absolutnie niezbędne, a wiadomo, że bez materaca się raczej nie obejdziecie.. Kwestia kurzu, to być może jest "tylko" sprawa dbania o porządek, jednakże zakładam, że nie będziesz miała czasu/ochoty/ siły na to, by prać, prasować i upinać te wszystkie tiule, ochraniacze i inne, co 2 tygodnie, by były czyste. Obieg powietrza ograniczasz. Mając założone te wszystkie baldachimy i inne cuda, w wielu przypadkach dobrą połowę łóżeczka masz zakrytą. A jak wiadomo- coś co jest zasłonięte nie przepuszcza tyle powietrza, co całkowicie odsłonięta powierzchnia. Każdy robi co uważa za słuszne. Ja osobiście bardziej jednak wolę się skupić na badaniach- nawet amerykańskich, niż na wszelkiej maści blogach wypełniających internetową przestrzeń pełnych "złotych" porad na tematy wszelakie. Zdania są i będą podzielone i może w sumie dobrze, że tak jest, bo dzięki temu każdy może znaleźć coś dla siebie.
  20. Ja z kolei czytałam sporo publikacji nt. tego, że ochraniacze mogą być szkodliwe. Już kurcze nie znajdę tych badań, ale udowodniono, że te wszystkie ochraniacze, baldachimy i inne materiały utrudniają dopływ świeżego powietrza, zbierają kurz, a ochraniacze niosą z sobą takie ryzyko, że dziecko może "przytulić" się zbytnio buźką do niego i mieć problemy z oddychaniem. Co do produkcji, to produkują je, bo mogą. Nikt nie zabroni produkowania takich akcesoriów. Ładnie wyglądają więc rodzice je kupują ze względów chyba tylko estetycznych. Do mnie osobiście jakoś to nie przemawia. Te zwoje materiału kojarzą mi się tylko z kurzem i zdecydowanie nie planuję takiego zakupu. Później, gdy już mała będzie większa i przez większą ruchliwość będzie obijała się o szczebelki, to pomyślę o czymś cienkim zabezpieczającym je. A póki co to myślę, że wygodny i "zdrowy" materac, plus śpiworek zapewnią dziecku wszystko, czego będzie potrzebowało.
  21. Witajcie dziewczyny! Wypuścili mnie dziś do domu i dzięki Bogu za to, bo spędzanie takich upałów w szpitalu to naprawdę nic przyjemnego :o Zabezpieczono małą na wypadek przedwczesnego porodu, również podano jej sterydy na rozwój płuc, podano mi magnez w kroplówce, ale przy 3 dawce okazało się, że go nie toleruję, więc już obyło się bez kolejnych. Magnez oczywiście jako neuroprotekcja dla małej, więc kolejne zabezpieczenie. Dodatkowo okazało się, że mam za gęstą krew. Dostawałam zastrzyki na jej rozrzedzenie. Machnięto nam usg i echo serca małej. NA usg jednego dnia wyszło, że mam mało wód płodowych, bo raptem 5 cm, a już na echu, które było kolejnego dnia było ich 12 cm, więc różnica naprawdę duża. Swoją drogą podczas echa widać było, jak mała wciąga te wody noskiem, aż mnie tym ubawiła. Najważniejsze, że bobasek jest w dobrej formie. Wszystkie narządy w porządku, nawet te wytrzewione jelitka są w dobrym stanie i mam nadzieję, że zostanie tak do samego porodu. Cieszę się, że jestem już w domu. Mam nadzieję, że będę mogła spakować torbę do szpitala i spokojnie poczeka ona tak do połowy września. Strasznie się czuję zmarnowana tym pobytem i myślę, że muszą minąć ze 2 dni, nim dojdę do siebie. Dziś po przyjeździe do domu spałam 3h i jeszcze mi było mało. Ale myślę, że jutro już będę w lepszej formie, choć upały też nie pomagają.
  22. TakaSobieMama po co taki beznadziejny spam na tego typu stronach? Ja rozumiem, reklama dźwignią handlu, ale bez przesady... Nawet gdybym myślała o detektorze, to już na pewno nie wezmę pod uwagę wypożyczenia ze strony, którą jak widzę na tym forum "aktywnie" reklamujesz.. Krysia1989 mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Że nie zostanę tam długo i że jedyne co usłyszę, to same dobre informacje ;) Teraz na ten czas spakowałam torbę i powiem Wam, że wcale mało tego nie ma. Nie wiem jak ja się będę pakowała, gdy będę jechała do porodu :o Na stronie Matki Polki jest lista rzeczy, które ciężarna ma mieć ze sobą, więc te "wymagane" rzeczy, plus moje rzeczy i jeszcze coś dla malutkiej, to naprawdę niezły bagaż będzie.
  23. Co do ułożenia maluchów, to chyba do samego końca trzeba mieć nadzieję. Moja koleżanka strasznie bała się konieczności cc. Od początku wprawdzie nic tego nie zapowiadało, ale nieraz mówiła, żeby tylko nie było cc. W którymś tam tygodniu okazało się, że młody ułożył się w cały świat i lekarz kazał jej się nastawić na cc właśnie. Była podłamana, ale w końcu oswoiła się z tą myślą. Finalnie jednak w 38 tyg. Jasiek walnął piruecik, stanął na głowie i obyło się bez cięcia. Lekarze zadowoleni, bo wiadomo- bardziej się "opłaca" i mniej pracy mają przy sn, więc ostatecznie wszyscy byli zadowoleni :) Ja w poniedziałek mam się zgłosić do szpitala :o Na samą myśl mi nie dobrze, ale z drugiej strony cieszę się, że lekarka o nas dba :) Powiedziała, że chciałaby nas rutynowo skontrolować u siebie na oddziale. Tak więc muszę tam być w poniedziałek z samego rana, by jeszcze miała szansę na zrobienie mi tego dnia jakichś badań. Mam nadzieję, że długo mnie tam nie zatrzymają i że wszystkie badania będą ok. Wonderlife Ty wiesz ile Cię tam jeszcze potrzymają? Wiadomo, że najważniejszy jest fakt, że jesteś pod dobrą opieką, ale wiem też, jak ciężki psychicznie może być pobyt w takim miejscu.. No ale wyjścia nie ma, trzeba zacisnąć zęby ;) Co do imion, to my wybraliśmy dla naszej córeczki imię Iga. Obydwojgu nam bardzo się ono podoba i na szczęście nie mieliśmy żadnego problemu by się w tej kwestii dogadać :) Muszę się zabrać za pakowanie torby do tego szpitala. Na szczęście po kwietniowym pobycie tam wiem już co koniecznie muszę ze sobą zabrać, ponieważ niestety Matka Polka nie jest jakoś super zaopatrzona :/
  24. Wirgi super łóżeczko. Bardzo urocze. Ten szary kocyk też ekstra. Mnie mama robi na drutach kocyk dla małej, w podobnym szarym odcieniu. Niestety szukając wełny ze smutkiem stwierdziłam, że jeśli chodzi o wybór, to szału nie ma i ostatecznie wybrałam szarość, bo już mnie męczy ten wszędobylski róż dla dziewczynek. Myślałam właśnie o takim śpiworku rozsuwanym w około i z napami przy ramionkach, jak ten ze smyka. Żeby się łatwo "współpracowało". O otulaczach, rożkach i kokonach nie myślę raczej. Na początku chciałam kupić rożek, ale później pomyślałam, że nie mam pojęcia ile my zostaniemy w szpitalu i czy w ogóle jest sens kupować coś takiego, bo w sumie może się okazać zupełnie nie potrzebne. Teraz skłaniam się ku śpiworkowi i tyle. W razie czego, myślę sobie, że po prostu zamówię coś na szybko i za 2 dni będę miała przesyłkę. Lepiej chyba tak, niż wydać kasę i nie użyć danej rzeczy ani razu. Chwała Bogu za internet, zakupy online i firmy kurierskie ;)
  25. Aaa dziewczyny, chciałam jeszcze zapytać- chociaż nie wiem, czy już ten temat się tu nie przewinął, o to co zamierzacie włożyć do łóżeczka? Tzn. stawiacie na kołderkę, czy na śpiworek dla malucha? Mam z tym problem, bo długo byłam przekonana, że kołderka jest jedynym wyjściem. Aż nagle gdzieś natknęłam się na śpiworek, rozmawiałam o nim z moją położną i teraz już sama nie wiem, co jest lepszym rozwiązaniem. Niby śpiworek wydaje się być rozsądnym wyborem- maluch się nie "rozgrzebie", w łóżeczku nie stanowi zagrożenia dla dziecka, ale mimo to mam wątpliwości. Miała któraś z Was styczność ze śpiworkiem? Jak je oceniacie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...