
Axam
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Axam
-
Mama 2014 lekarka wapna nie poleciła małej podać? Na wysypkę jakąkolwiek zawsze kazała moja pediatra podać wapno - calcium i bardzo dobrze działało. Nasivin chyba można używać w ciąży, trzeba by lekarza spytać, ale inhalacje z soli fiz i psikac solą morską można na pewno i pomaga. Ja też maścią majerankowa pod nosem sobie smarowałam i pomagało. Z tym zginaniem się to prawda - Uśmiechnięta, po cc.Choć to naturalną pozycja jak boli przeciętny brzuch na pół, to nie jest jakiś tam ból tylko 8,9 w skali do 10... jeszcze te obkurczanie się macicy... jest okropne,ale warto się zmusić do chodzenia na wyproscie i to jak najszybciej. Po cc z Martą jak lekarz mi zakomunikowal,że dziecko nie umie oddychać samodzielnie i nie dali mi jej to wyskoczyłam z sali operacyjnej na nogach po 6 godzinach od cięcia, a to tylko dlatego,że wcześniej mi nie pozwolili pod groźbą podania głupiego jasia i przypiecia do łózka,jaki ja tam cyrk robiłam, żeby mnie do niej puścili....tyle że te 6 godzin musiałam leżeć nie unosząc głowy, zebyjakies płyny się ustabilizowaly po znieczuleniu zewatrzoponowym. Jak już w końcu dali mi wstać, to na serio widziałam jak im szczęki opadają kiedy praktycznie bez przystanku doszłam na wyproscie przez pół korytarza - oj dla mnie on wtedy miał z 3 kilometry, do noworodkowego żeby być może pożegnać się z moim skarbem. Następne 2 tygodnie to była jazda bez trzymanki, 2 razy ja tracilismy,załatwiałam chrzest w szpitalu, nerki mi siadly, planowali mi dializy, nie kładłam się w ogole, w nocy spałam partiami po 2 godziny,nastawiałam budzik , żeby wstać na osiąganie pokarmu,bo równo co 3 godziny znosiłam Malutkiej, bo karmione była sonda i po moim mleku jedynie nie miała zalegan w jelitach. Mimo śpiączki farmakogicznej to mleko trawilo się samo. Dolegliwości po cc nie pamiętam,nie miałam na nie miejsca w tym szaleństwie. Musiałam chodzić prosto,szybko no i zrezygnowałam po 12 godz że środków znieczulajacych, bo lekarz mi oznajmił,że sprawdził interakcje leku,który musieli podawać Marcie i że nie może dostawać mleka że środkami które dostaje ja, że nie mogą dawać jej mojego mleka,no więc decyzja była prosta, choć myślałam w 2 dobie,że zwariuję z bólu. Nie zwariowałam, to był tylko ból- subiektywne odczucie, którego opanowanie nie raz ratuje życie. Dziewczyny,które będziecie mieć cc,bo dużo nas tu . Trzebaby się zorientować w kwestii srodka, który zastosowany w trakcie cc na warstwy rany zapobiega zrostom, jest podobno takowy tyle że drogi i nie refundowany, ale może moznaby we własnym zakresie....
-
Toś Cichadoro naroxrabiala:) Kurcze,z tymi ogrodami to tak jest pokretnie,że może się wszystko wydarzyć po drodze. Masz racjęNataszka,że każdy inny. Pierwszy raz radziłam w Katowicach na Raciborskiej, katastrofen! Choć ordynator dość przytomny, bo gdybym jeszcze dalej " rodziła"- to Małą by wyciągnęli ale martwa a nie w zamartwicy..bo tylko skurcze miałam niebotyczne, że mdlalam przy co drugim a rysik z ktg wyskakiwal ponad wydruk i tam się zawieszal ( pielęgniarka na to foch,że musi palcem ściągać i że im maszynę zepsuję), mojego byłego wywalili z sali porodowej, bo zaczęłam siniec i już było ciepło, zawineli mnie na operacyjną w ciągu parunastu sekund, wiezli mnie biegiem tak,że pielęgniarki hodaki potracily, to były je potem zbierał. Teraz to się z tego śmieję, no bo obyło się bez pogrzebów. Drugi poród w Tychach w Wojewódzkim- bez komentarza,nie wrócę. Teraz planuje w Katowicach ale w Bonifratow, tam pracuje moja obecna gin i po doświadczeniach po prostu mam nadzieje, że będzie lepiej,bo nic innego mi nie pozostaje... W środę rano mam polowkowe- już zaczynam się stresować....jak zwykle....:)
-
W sumie to usunięcie macicy być może będę musiała mieć podczas tej cesarki że względu na to,że możliwe,że nie uda się jej już poszyć, bo po 1 wszej szerokiej bardzo cesarce porobiło mi się dużo zrostow i podczas drugiej,żeby złapać brzegi i je zszyć,musieli je usunąć, wiec teraz mogą już nie mieć czego zszyć po usunięciu świeżych zrostow. Trochę to skomlikowane. Teraz tylko myślę o tym,żebym nie zaczęła pękać podczas ciąży, choć ginka mnie uspokoiła że to jest bardzo mało prawdopodobne. W przeciwieństwie do konieczności usunięcia macicy zaraz po tej 3 cc ,ale tym to się będę martwić później. Wiesz Usmiechnieta, moja historia z tymi cesarkami jest bardzo obciążona, możliwe że po pierwszej- normalnej, wąskiej cesarce poród sn jest w miarę bezpieczny. Musi się tym od a do z zająć kompetentny,zaangażowany lekarz.
-
Podanie mi oxy to był ewidentny błąd lekarski, mój lekarz prowadzący był na wczasach a Ci idioci stwierdzili,że cc mi nie zrobiliby i tak na " zimnej " macicy. A może i udałoby się urodzić sn. Dlatego też nie mam po prostu zaufania do lekarzy. Jak poczułam ostry, klujacy ból w okolicach blizny po 20 min po podaniu oxy i zaczęłam na nich wrzeszczeć że zaraz mi peknie brzuch- bo tak to właśnie czułam- to jeden z lekarzy dosłownie wyszarpal mi wenflon z ręki. No i kazali mi się nie ruszać, nawet nie drgnac przez kolejne ok 30 min, to było najdłuższe pół godz w moim życiu,musiała mi się podobno macica uspokoić... Nie mam pojęcia co niektórzy lekarze mają w głowach,akurat trafiłam na zmianę dyżuru,no i mimo to,że chodziłam całą ciążę prywatnie to mojego lekarza nie było jak się okazało,że trzeba rozwiązać ciążę,bo tętno na ktg było zbyt jednostajne i ruchów prawie brak, w dodatku 13 w piątek, zartowali, że to mi się data przytrafiła, też się śmiałam,do momentu kiedy już przestało mnie to śmieszyć...Po wszystkim okazało się,że mój lekarz na ostatniej wizycie widział cienką bliznę, nie nadającą się do sn, ale zapisał to w kartotece w gabinecie ale do kart ciąży już mu szkoda chyba długopisu było... no i języka też mu szkoda było bo nic mi na ten temat nie powiedział...a w szpitalu zapytali czy chce rodzić naturalnie,wiec byłam pewna ze mogę. Cyrk totalny. Teraz jak powiedziałam o tym mojej ginekolog to zrobiła wielllkie oczy na ta oxy.... Wiec teraz nie wiem czy te cc nie skończy się amputacja macicy, już mi gin powiedziała,że nie da mi gwarancji,że uda się poszyć to co z niej zostanie po cc.
-
Witam Dziolszki, u nas od rana urwanie głowy,byłam na badaniach o 7 rano wyjazd,krew,mocz,tarczyca,toxoplazmoza,bagatela 95 zł..., wiec w ramach oszczędności do kumpla od razu, Martusi śliczna wiatroweczke za 20 zł i 10 bodzikow na wagę za 8,50:) takie malusie 56-62,za nowe dałabym 10-15 razy więcej a te wygotuje i będą ok a za 4,6 tygodni i tak będzie trzeba większe. Mężu się śmiał,że nasza Janinka będzie w niebieskim...., nono cóż, jakoś tak więcej niebieskich nabrałam,zero różu. A ja tu na to,że Janinka w niebieskim będzie się przecież ładnie prezentować a jak by Janek w różu wyglądał???:) Tak więc już zdradziłam nasze preferencje imionkowe przy okazji..:) Co do cc, to przy 1 razie, zmuszała mnie 9 godzin konsumować fankami oxy do sn, postępu porodu nie było, tętno zaczęło zanikać, w 2 min już byłam cięta- nie do końca uspiona, Karola wyszarpana w zamartwicy, okazało się,że pepowina była barrrrdzo długa i oplatana ja całą,dlatego nie umiała zejść niżej,cięcie od biodra do biodra. Kolejny poród po 11 latach, chciałam an- miałam wybór, podali mi oxy, po której zaczęłam pękać, na bliznie. Ekspres cc, teraz już się cieszę że wyboru mieć nie będę. Modlę się tylko o to,żeby blizna wytrzymała do czasu kiedy małe nie będzie już skrajnym wczesniakiem, moim marzeniem jest dotrwać do 36 tygodnia przynajmniej... Z moją córką znowu dziś gorzej trochę, po 2 dniach względnie lepszego nastroju i funkcjonowania, znowu dołek, no i to tak chyba już będzie... A, polecam szminkę w płynie,matową z Inglote dziś w końcu miałam okazję kupić i jest na serio rewelacyjna,mam akurat nr 21, utrzymuje się cały dzień, piękna i trwała. To nie reklama oczywiście:)
-
No to wam opisze sytuację że szczepieniami u Marty, a raczej ich brakiem.. Zaraz po cesarce na sale pooperacyjna przyleciała pielęgniarka z papierami do podpisania, oprócz mnie 3 inne mamy podpisały bez żadnych pytań, ku uciesze pielęgniarki.. Ja jak zwykle zaczęłam drążyć temat, co to za szczepienia, dlaczego i po co tak szybko ( 2 godziny po wyciągnięciu dziecka z brzucha???) Skoro kilka lat wcześniej szczepili po 3 dobowej obserwacji stanu noworodka, pielęgniarka zamiast udzielić mi odpowiedzi ( do których miałam prawo zgodnie z kartą praw pacjenta) albo wezwać lekarza jeśli nie czuła się kompetentna, to zagotowałam się i stwierdziła,że ona nie ma czasu na takie głupoty, wiec spokojnie jej odpowiedziałam, że my mamy z Małą czas. Nigdzie się nie wybieramy jak na razie i nie podpisałam nic. Prawda była taka,że po prostu czułam intuicyjnie,że nie mogę na to pozwolić, no ale przecież nie będę pielęgniarce opowiadać o przeczucia, bo by wezwała psychiatrę do mnie:) Po 3 godzinach przyszedł lekarz prowadzący z noworodków i powiedział, że niestety nie dostanę dziecka,bo ma problem z oddychaniem.... zapalenie płuc,odma, respirator, dreny, 2 zapaści- 2 reanimacje, drgawki. Brak rokowań. Lekarz powiedział wprost, jak go zapytalismy z mężem czy te szczepienie miało jakiś wpływ, że szczepienie na gruźlicę zabiłoby Małą. Bo na zoltaczke szczepili ją jak wymagała drenowania płuc w 4 dobie. Przez przeciwskaxania neurologiczne- po tych przejściach - nie jest szczepionki na nic oprócz zoltaczki. Neurolog nie chce dać jednoznacznej odpowiedzi teraz co że szczepieniami, zwała na pediatre, że może podjąć decyzje.... pediatra - dosłownie każe się puknać w głowę neurologowi:) że w życiu nie weźmie takiej odpowiedzialności na siebie... no i jest dalej nie szczepiona. Ja napełnia bez 100% pewności neurologa i pediatry nie będę jej szczepic. Małe,które mam w brzuchu też nie będzie zaszczepiome w szpitalu, dopiero później zabiorę do neurologa, najlepiej 2 i do doświadczonej fizjoterapeutki, która robiła Małej rehabilitację Vojta i która ma zdolność rzeczywistej oceny stanu,odruchów dziecka. Może to się wydać przesadą, ale sama, bez fachowej oceny stanu dziecka nie dam zgody w ślepo na żadne substancje podawane w jego organizm.
-
Nataszka, totalna głupota- jak może dentystka nie leczyć zębów w ciąży??? To właśnie w ciąży potrzebujesz zdrowych zębów, tzn stan zapalny od zęba może i jest groźny w ciąży, a jeśli musiałabyś mieć cc??? To co z tym stanem zapalny?? Przecież operacji planowych nie robią póki żeby nie są wyleczone,bo to stanowi realne zagrożenie dla pacjenta. Gdybyś mieszkała bliżej to zaraz bym Ci załatwiła u mojego dentysty wizytę.Mój mąż był właśnie wczoraj z awaryjna syt. To ten nasz dentysta się pytał o mnie - uwaga- na kiedy mam termin i kiedy się pokaże, bo trzeba by sprawdzić. Szukaj kochana na necie innego dentysty i rób szybko tego zabka. Zapomniałam wczoraj dodać że moja dostała od lekarza zaświadczenie do nauczenia indywidualnego - do końca roku szkolnego ale na terenie szkoły, z włączeniem do klasy na wf,zaj. Art., niemiecki i religię, resztę ma mieć z nauczycielem w osobnej klasie. Teraz załatwiam na cito orzeczenie z poradni ped- psych. Już jestem po tel, posiedzenia komisji są w każdy wtorek, tyle że oni muszą jeszcze sporządzić treść orzeczenia przed komisja,na co mają 2 tygodnie, wiec muszę tam ich codziennie poganiac ,żeby nie ciągle się to w nieskończoność,bo zanim to ruszy to będzie koniec roku... ale cos czuje,że to będzie ich rekordowy pod względem szybkości papier...:) Myślę że dobrze,jeśli będzie miała te zajęcia w szkole a nie w domu, bo nie będzie tak wyalienowana, a dzięki indywidualnemu tokowi będzie miała szanse nadgonić zaległości, no i teraz już też mam nawet kontakt do policjanta da nieletnich i umówiony algorytm działania jeśli chodzi o dostanie się córy do szkoły, jak będzie odkręcać numery to mam zadzwonić i ja do szkoły dowioza, oczywiście będzie chciała tego uniknąć, taka motywacja zewnętrzna, na co lekarz zareagował z aprobatą. Musimy tylko z delikatnym naciskiem zaczekać z2, 3 tygodnie żeby leki zaczęły działać, bo na razie potrzebuje totalnej otuchy,rozmów,psychoterapii ale jak zacznie już lepiej funkcjonować,to będę musiała stopniowo modyfikowac taktyke ,bo jak każdy nastolatek potrzebuje umiejetnego jednak kierowania,bo inaczej nie będzie wiedziała jak spożytkować dodatkową energię i chęci- seratonina - i może zacząć robić głupoty. To trochę jak wyprowadzenie zepsutej ciężarówki z kamieniołomu z związanymi oczami, wszystko na wyczucie. No ale oprócz tej przyjemnej strony macierzyństwa trzeba być przygotowanym na takie przygody. Mam nadzieje ze starczy mi czasu ,że będę mobilna do końca ciąży, to mi da czas do końca roku szkolnego,co mi się nie zdarzyło jeszcze w żadnej ciąży, ale jestem dobrej myśli - jak zwykle:)
-
Do teraz gadałam z córką... już mnie szczęka boli z tego gadania... no ale cóż,widzę ze jej lepiej po takich dłuższych rozmowach, mimo to że nie kiedy na początku się nie klei, te wstepy po prostu trzeba przetrwać a potem to już z górki, stwierdziłam,że jak na psychoterapie musimy czekać to dlaczego już teraz nie zacząć jej ratować,skoro ja miałam w brzuchu, wydałam na świat to czy nie mam zupełnie kompetencji,żeby jeszcze raz nie podarować jej życia skoro z niej uchodzi.... Od dziś jest już na lekach, zobaczymy jak będzie reagować, podaje jej ja, resztę mam ukryte bardzo dobrze, w ramach zabezpieczenia. A teraz idę już spać,bo mózg dziś wyssal że mnie caaala energię... Jutro napisze o szczepieniach, tzn o moim subiektywnym stosunku do nich motywowanych moimi osobistymi przeżyciami.
-
Jesteśmy już w domu.....w szpitalu uzyskałam..... odmowę przyjęcia na oddzial. Nie mieli miejsc... nie było bezpośredniego zagrożenia życia, czytaj: żyły w całości, pętli na szyi nie stwierdzono. Zalecenia : pilna wizyta u psychiatry, pilna wizyta u neurologa - ale to we własnym zakresie..., w razie konieczności powtórny przyjazd na IP ....wiec rozumiem, jeśli uda mi się ja w porę ściągnąć że sznura to mogę ja przywieźć i wtedy zostanie przyjęta. Czy można to jakoś skomentować? Na jutro udało mi się ja wcisnąć do psychiatry. Pewnie będą leki. Tyle że ona nie chce nic brać... Zaraz będę szukać neurologa. O szkole na razie możemy zapomnieć. W pi mieli w szkole próbę samobójczą, dyr z matka rozmawiała rano a wieczorem chłopak został przez policję ściągnięty przed skokiem z kamieniołomu.... co to się dzieje... a oni mi zalecają czekać, nie wiadomo na co...tzn wiadomo, no i w porę zareagować... chyba jej nianię elektroniczna zamontuje jakaś tak do nogi, żeby słyszeć ewentualne odgłosy zbliżającego się samozamachu na życie...kto wie,jak to słychać??
-
A jednak nie wyczerpałam żadnego limitu, właśnie jadę karetką z córką do szpitala....psychiatrycznego.... Akcja od rana. Spała u dziadków,do szkoły zawiózł ja dziadek, a ona do szkoły nie weszła - monitoring... dyr była że mną na gorącej linii, tel miała wyłączony, powiadomilam policję, byli już zbierać Etiopia, olśniło mnie że może być na działce,posłałam szybko męża z pracy żeby sprawdził- była, w stanie psychicznej rozsypki. Policja jak ja zobaczyła to polecił mi zadzwonić po pogotowie, dałam się jej trochę pocałować no i jedziemy na oddział. Młodsza chora z babcia w domu, zwymiotowala mi po porannym antybiotyku. Przeżyła wizytę 3 policjantów i karetki w domu, masakra to chyba małe ja z słowo.
-
Dokonałam pierwszego zakupu z serii pierdółki dla dzidziusia:) Byłam po leki w aptece,no i akurat były, te malutkie 0-2 m-ce,które trudno spotkać,bo zazwyczaj są od 0-3. A to moja ulubiona firma, no i skonsultowalam już przy Marcie z dwoma logopedami budowę akurat tych smoczkow. To nie reklama:) Wiem,wiem są niebieskie,no ale dziewczynka też może mieć niebieskie:), gorzej gdyby facecik miał różowe:) Byliśmy u lekarza, bakteryjne zapalenie gardła i Marta i ja..., wiec antybiotyki. Ja mam Duomox na 8 dni. Cóż Wam więcej napiszę... już sił mi brak, 2 tygodnie u mnie się to dziadostwo rozwijało z wirusowego zapalenia,którym to raz dwa zaraziłam Mała...
-
Lex jak na moje rozumowanie po analizie przepisów powinna dostać 13 proporcjonalnie do przepracowanego czasu w tamtym roku 2015, bo wykluczenia okresu dodatkowego urlopu macierzyńskiego zrobili nowelizacji w 2016 roku, a w czerwcu 2013 roku rozszerxyli to wyłączenie wraz z dodatkowym ,wiec jak rozumiem całym rokiem. Lecz jak zwykle jest jeden lapsus, studiując dalej, taka sprzecznośc, jeśli było się na macierzyńskim cały rok kalendarzowy to nie ma od czego obliczyć tej 13.... mimo to że sam macierzyński nie był przeszkodą - jak przed zmianą przepisów w 2013 r....no ale twoja koleżanka jeśli pracowała choć miesiąc czy dwa w 2015 roku to powinna dostać 8,5 % z sumy zrobionych w tamtym okresie pieniędzy. A my znowu Martę mamy chorą:( gorączka w sob w nocy. Migdałki jak globusy z białym nalotem.... to poszła do przedszkola..... no coment. Łóżeczko będę kupować małe 90/40, z opuszczonym bokiem i na kółkach. Potem sprzedam i kupię używane 60/120.
-
Mam dobrą wiadomość dla tych z Was, którym należy się potoczna " 13" z pracy- nauczyciele itd. "13" należy się od 29.06.2013 roku ( w świetle nowelizacji ustawy o dodatkowym rocznym wynagrodzenie) bez względu na nieprzepracowanie co najmniej 6 m- cy w ciągu roku kalendarzpwego ze względu na przebywanie na urlopie macierzyńskim - nawet - dodatkowym. A od 2016 roku, kolejna nowelizacji uchylili okres dodatkowego urlopu macierzyńskiego. Spryciarze.... Informacje można znaleźć na stronie www.przepisy.gofin.pl To jest Dz.U. z 2013 roku poz. 1144 W sumie to wystarczy wpisać : Ustawa o dodatkowym wynagrodzeniu rocznym nauczycieli. Trochę pogrzebalam w przepisach i mnie olśniło,że po macierzyńskim z Martą nie wypuścili mi z mojego przedszkola "13" powołując się na ustawę, ale oslice nie wiedziały o nowelizacji... będę się odwoływać, bo na podstawie ustawy z 29.06.13 w 2014 powinny mi wypłacić całość naleznej kwoty. Nie dostałam nic ,jeszcze zdziwione były że się śmiałam zapytać, no to teraz będą zdziwione....panie ksiegowe i p.dyr- wszyskowiedzace zawsze....
-
Ankieta dla matek i ojców oczekujących na narodziny dziecka :)
Axam odpowiedział(a) na Marta1993 temat w Ankiety, sondy
Witam,trochę przydluga ta ankieta, ale warta wypełnienia, choćby że względu na refleksje jakie się nasuwają podczas opowiadania na pytania... Pozdrawiam -
Uff,moja w końcu zasnęła... byliśmy od 12 do 17 na działce, nawet spaghetti zabraliśmy,żeby odgrzać na butli i zjeść tam obiad. No i na 18 pojechaliśmy na urodziny do chrzestnego Martusi. O 20 jednak miałam jak z dość,jeszcze jedni goście zaczęli mówić,że ich córkę,z która przyjechali zbiera choroba ( masz kurcze,gdzie ci ludzie mają mózgi?, dziecko rozpalone zabierać na imprezę... no ale przecież nie można przepuścić okazji co by się napić- jeszcze wracali piechotą z małą, co tam, tylko 4 km, wózkiem, w nocy....z chorym 4 latkiem) bez komentarza. Tylko jak mi się moja od tej małej zaraziła to się chyba wsciekne, bo od pon chce ja w końcu posłać do przedszkola. Pewnie i tak się rozejdzie po tygodniu chodzenia ...no ale nie mogę jej bez końca w domu trzymać. A propo wczorajszej przygody z mlekiem, mój Grześ powiedział dziś rano,że nadal mi mleka że sklepu, które wczoraj wieczorem kupił, a nie tego od gospodarza. Mi opadła szczęka, pytam czemu mi od razu tego nie powiedział, on na to że już się bal odzywac, bo już zglupial czego ja nie mogę.....musiałam na serio strasznie wyglądać i się drzeć, że tak się wystraszył, przeprosiłam go, ale mówię, no i pozwoliłeś żebym ból godziny nad kiblem spędziła próbując to zwrócić? .....chyba w odwecie to zrobił, ale już nic nie powiedział. Jednak Wam powiem,że mąż to mi się udał, jemu żona mniej....... Alarm odwołany. Boję się jak ognia tych wszystkich odzwierzecych chorób, może dlatego że przeszłam kiedys, jako 5 latka cytomegalie- i przeżyłam, choć miałam zapaść i robili mi elektrowstrzasy i miałam podawana adrenalinę, bo już byłam po drugiej stronie. A załatwiłam się portfelikiem z Wisły, że skóry cielaka, wkładałam go do buzi, po 1,5 godz już miałam 42 stopnie gorączki i traciłam przytomność, od razu z trasy z wczasow na szpital. 2 tygodnie wcześniej zmarła na to samo dziewczynka o rok starsza ode mnie w Zabrzu. Mój tata osiwl wtedy w ciągu 2 dni i płakał jak dziecko jak już mnie wybudzili. Acha, w szpitalu wtedy nie doszli do tego co mi było, dowiedziałam się o tym dopiero kiedy moja najstarsza córką była - w Zabrzu na patologii noworodka ( 3 tyg po urodzeniu nie produkowała czerwonych krwinek i musiała mieć transfuzje, też historia ...), no i tam jej wykryli przeciwciała na Cytomegalie, przekazałam jej, tyle z tego dobrego,że prawdopodobnie moje dzieci są odporne wszystkie na to cholerstwo. Pani ordynator wtedy poprosiła mnie na rozmowę,bo nie umiała tego poskładać i zapytała czy byłam kiedyś bardzo chora, a ja jej na to że tak,przez 3 lata chorowałam na gronkowca złocistego i wszystkie możliwe antybiotyki przerobiłam a on się tylko uodparnial... a ona na to,że to na pewno nie o gronkowca chodzi, bo to na co Mała ma przeciwciała zabija w ciągu parunastu godzin, ewentualnie paru dni... no to się poczułam jak w Dr.House, tyle,że wtedy nie lecial:) No i w końcu mnie oświeciła że to była cytomegalia.
-
Dziewczyny, mój mąż jest debilem! Poprosiłam go o kolacyjke,no więc zrobił mi, i do picia bawarke, często pijemy, ale zawsze z mlekiem z kartonu. Tym razem w połowie dużego kubka coś mi zasmierdzialo, wącham jeszcze 2 razy no i już pewna byłam, nalal mi do herbaty mleko surowe, od pierdolo... krowy ci moja mamuśka nam wciska od jakiegoś gospodarza, no i spoko, ok zdrowe- tylko musi być PRZEGOTOWANE!!! Mało co mu nie walnelam tym kubkiem w łeb!! Dobrze wiedział, zaciemnilo ciemnioka! Poszłam szybko wymusić wymioty - Jezu- za przykładem córki..... dom wariatów.... na pewno nie zwróciłam wszystkiego... Co ja mam teraz zrobić, wpadnę w paranoję jak całą ciążę będę się bać czy się nie zaraziłam listerioza... Oj, dawno się tak na nikogo nie darłam a na mojego chłopa jeszcze nigdy aż tak... Jeszcze w dodatku cały czas mnie te gardło boli, porobiły mi się na nim takie białe plamy w miejscach gdzie miałam te pęcherzyki, wiec odporność mam teraz zerową a ten mnie surowym mlekiem....już mam dziś po spaniu....
-
Nataszka, to ja identycznie wszystko rozdalam po Marcie,bo też już miało nie być.... będę żałowała ciuszków jak się okaże że będzie dziewczynka, jak będzie chłopczyk to i tak wszystko miałam dxiewczynkowe....
-
Nataszka, super wieści!:) Teraz powinno się zmienić powiedzenie na " Do 5 razy sztuka":) Fajnie,synuś... też bym chciała za tym 3 razem, tymczasem ja z zauważam u siebie stres przed polowkowym, mam 15.03.... i już cierpne właśnie czy będzie dobrze z serduszkiem...itd... bo teraz już dzidzia większa i o wiele bardziej już żeśmy się przywiązali... Współczuję Twojej przyjaciółce,mam nadzieje ze okaże się że wszystko jest ok. Trzymam kciuki.. No to teraz będziesz ciuszki na nowo.... albo kokardki odpruwac:)
-
Zamiast licznika:) jak ryknal śmiechem to myślałam że sąsiedzi przyleca bo wszyscy w promieniu 100m usłyszeli....
-
Jesteśmy na dzialeczce, piękna pogoda,ptaszki ćwierkają, cud,miód i malina. Kawusia z termosu:) Mąż spisuje liczniki, otwiera z wody taka klapę co tam w ziemi licznik aktu taka niespodziewanka krecikowa:
-
Właśnie uratowałam tyłek mojej pierworodnej, pierwszy raz w taki sposób. Nie poszła dziś do szkoły,bo była na pogrzebie tego samobójcy, pozwoliłam jej. I tak by poszła... ale zadzwoniła mi jej wychowawczyni, że nie dowiozla zaległe prasowki na WOS i że pan chce jej wystawić palę na koniec roku!! No to ja za telefon i mówię córce,że 1 i ostatni raz zrobię za nią ta prasowke a ona ma to dziś dowieźć panu- jakoś , wiec załatwiła już sobie dziadka na transport. Głupio jej było i przepraszała. Mam nadzieje,że wyjdzie mi to na dobre a nie ekipie się w kanał takim ruchem. Siedziałam nad tym dziadostwem ponad godzinę. No i musiałam mojego pen drive zaryzykować z dokumentami z pracy... oj...czeka ja mycie okien w zamian....:)
-
Byliśmy wczoraj ma tych urodzinach u kuzynki mojego męża, byli tam jej brat z żona i synkiem 2 letnim. Nalatalam się za moja mała i tym małym,żeby ich rozdzielać bo strasznie szarości się o zabawki, masakra. Moja jak cokolwiek chwytają do rąk to Mały od razu jej to wyszarpywal. Moja od razu foch no i nie puszczała. Na początku mówię jej, daj mu, on Ci odda zaraz, ale nie,co jej wyszarpal to zanosil do rodziców, na włosku już wisiał rekoczyn mojej, no w sumie się nie dziwię... bo sama już miałam nerwy,no ale to nie wina dziecka małego. Ale jego rodzice- państwo możne- siedzieli i zero zainteresowania. Jeszcze z luzackim uśmiechem stwierdzili raz po raz,że Mały sobie poradzi.... no , radził sobie,bo powstrzymywalam cały czas moją. To że starsza to wcale nie znaczy,że miała mieć kompletnie zepsutą zabawę, bo oddawała mu zabawki ale Malec najlepsza zabawę miał odbierając jej non stop następne i wznosząc je do drugiego pokoju... w końcu miarka się przebrała, kazałam wybrać mojej te zabawki,którymi chce się bawić, zaniosłam do sypialni, oczywiście zapytałam właścicieli czy mogę skorzystać, powiedziałam mojej,że tam zamknę drzwi to się spokojnie pobawi, gdybyście widziały ulgę w oczach 3,5 latki... A małym- no cóż w końcu musiała się zająć mamusia bo zaczął marudzić i zabierać rzeczy z mabli i że stołu. Na koniec jeszcze myślała że mi dawali... bo dostałam od kuzynki cały wór ciuszków, różnych trochę na córkę i resztę na niemowlaczka. Ucieszyłam się i jakoś w rozmowie przy stole mamuśka tego chłopczyka stwierdziła że oni go ubierają tylko w Cocoddrillo ..... wszyscy po niej popatrzyli, nie wiem chyba liczyła na oklaski...:) nie dostała. No ale próbowała mnie zmieszać z błotem. Cóż - odwecik za oddzielenie mojego dziecka i koniec zamawiania się jego kosztem albo chęć wywyzszenia się... A, jeszcze smolila bzdety - typu- że ona by się nie zdecydowała na kolejne dziecko póki nie zapewniła by wszystkiego - pierwszemu... no a ja z 3 przy stole w brzuchu i cieszę się i dziękuję za worek używek... dodam że kobita w moim wieku,wiec już nie smarkula i nie pracuje ,tylko jej mąż na wszystko na kopalni zaiwania.
-
Natka,biedoczku. Spróbuj zimnego okłady na czoło, puść sobie muzyczkę relaksacyjna i pooddychaj wdech ustami ,wydech nosem, w przewietrzonym pokoju- sesja parę dobrych minut. Przed tym napij się wody - to z muzykoterapii, może zadziała, mi działało po stresie, skup się na coraz cięższych nogach,tułowiu,rękach itd, omijając myślami głowę. Wiem że brzmi to jak czary mary. A le na pewno lepsze to niż tabletki,które nie działają i truja. Trzymam kciuki :) i przesyłam pradziki:)
-
Cichadoro, to pewnie Wam się rozwija zapalenie spojówek, jeśli jaknajszybciej zastosujevie krople Dicortinef do oczka i najlepiej od razu też do drugiego to po 2 domach przejdzie, trzeba w sumie kropić prze 5 dni do 7. Miałam rozwinięte zapalenie w tym pierwszym oku ( rozwinęło mi się przez noc- z rana zaraz zakroplilam 1 dawkę - i od razu do drugiego) no i w tym drugim mi się nie rozwinęło już. Przeżywaj herbata czarną. Najlepiej,żeby nie tacy Mały tego oczka/ oczu. No ale wiadomo....małe dziecko,dlatego najlepiej też od razu, równolegle kropić oba oczka, no i przeżywać z tej ropy od zewnątrz. Do środka - do noska. Oczywiście to jest rada z autopsji tylko a lekarz powie Ci fachowo:) Ale Ciebie jeśli jeszcze nie masz objawów oprócz siedzenia delikatnego to nie dawaj jeszcze antybiotyku,bo może się okazać,że złapie, ale dopiero za parę dni. Uważaj żeby nie dotknąć swoich oczu po kontakcie z Synkiem.
-
Inesska,zapytaj lekarza albo położna o magnez- ile masz go brać. Byłam trochę zaskoczona ilością,która mi kazała brać ale ufam jej i biorę 2 x forte. Martusia teraz mi mowi, chce mieć 2 szlafroki,bo do braciszka i dla mnie. A ja właśnie oczy, nie mówiliśmy jej o płci, bo czekamy na polowkowe. A ona z taka pewnością w głosie.