
Mag90
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Mag90
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7
-
O kurcze się dzieje... Że Karola, to już chyba każda przywykła że ona się już szykuje i zaraz pewnie urodzi, ale że Maja tak cicho siedząc nagle takie akcje ;) Trzymajcie się dziewczyny i życzę Wam, żebyście urodziły wtedy kiedy będziecie na t gotowe ;) Przynajmniej tak mniej więcej w tym czasie. Bo chyba nigdy nie ma tak co do dnia, że "o super! tak chciałam, właśnie dzisiaj" Ale zazdroszczę Wam trochę. Niby powinnam się cieszyć, bo miesiąc jeszcze został mi do terminu, więc w sumie dobrze, że Bąbel siedzi bezpiecznie w środku, ale jednak trochę mnie zasmuciło, jak usłyszałam dzisiaj na wizycie, że żadnej akcji porodowej nie widać... Bo pewnie dotrzymam do terminu. A ostatni miesiąc, to jednak jest najgorszy. Ja już jak kaleka się czuję czasami, a co to za miesiąc będzie. W ogóle jak wróciłam od lekarza to trochę zaczęłam z koleżanką pisać i na spacer się umówiłyśmy. Wróciłam jakieś półtorej godziny temu i jeszcze z mężem na zakupy podjechałam. Mieliśmy iść ale coś czułam, że mogę nie dojść, mimo że sklep blisko. I jak wróciliśmy, to myślałam, że nie wejdę na drugie piętro. Jak już weszłam, to jak usiadłam, nie mogłam wstać. Teraz leżę, ale aż boję się ruszyć, bo tak mnie brzuch w dole boli jak si ruszam. Jednak przeholowałam z tym spacerem. A mąż powtarzał, że powinnam przystopować z tymi dłuugimi spacerami, ale ja że nie... No i dzisiaj naprawdę sporo chodziłam, więc nie dziwne że tak boli. Tylko że jeszcze z miesiąc temu, to mogłam z 3 godziny chodzić i nic mi nie było i wiele szybciej chodziłam. A teraz jakoś tak to się z dnia na dzień niemal ograniczyło mi...
-
Byłam u lekarza dzisiaj :) Mały waży 2910 :) i ma długie nogi :P hehe Po badaniu lekarz stwierdził, że porodu jeszcze nie widać, czyli wszystko pozamykane dalej :) Termin miałam wcześniej na 3, ostatnio na 7 jakoś, a teraz mówił, ze na 5, czyli wychodzi tak jak z miesiączki termin :) na usg jajca mi małego pokazał Nawet mi zdjęcie zrobił. A długo nie mógł znaleźć, już się zastanawiał, czy nie dziewczynka hehe Ale są jednak Śmiał się, że wstydliwy chłopak, bo nie chciał pokazać :) Zwolnienie dostałam do 5 maja, czyli do terminu. Luteinę mam brać jeszcze tak przez dwa tygodnie i potem odstawić. Pytałam o te gbs, bo ja jeszcze nie miałam, ale mówił lekarz, że jak następnym razem przyjdę 20, bo teraz za wcześnie. Że tak wcześnie nie robią, bo nieraz się okazuje, że jest ok, a potem że jednak nie. I mówi, że mogłabym to jeszcze podłapać, więc dopiero za dwa tygodnie. Torbę będę pakować, jak mi reszta rzeczy dojdzie Ale spoko, raczej nie mam się co martwić, skoro na razie nie widać nic u mnie, żeby poród miał być niedługo :) Chociaż wolałabym troszkę wcześniej, niż tego 5, bo to już ciężko się zaczyna robić, a potem tylko gorzej będzie. Dzisiaj u lekarza jak buty ściągnęłam, to potem założyć nie mogłam hehe Jagoda ładnie wyglądasz :) i fajny pokoik :) Meeg również pięknie ;) Klaudia przetrzymasz, miejmy nadzieję że już niedługo będziecie razem z maluszkiem ;)
-
Wrzucam zdjęcie mojego brzuszka :) Urósł mi ostatnio troszkę :) Jak to ciepełko teraz takie było, to byliśmy z mężem troszkę nad wodą posiedzieć, to mi kilka zdjęć zrobił :)
-
Co do laktatora, to też mi siostra męża powiedziała, że zawsze mogę w aptece kupić, jeśli będzie potrzebny. Tylko w aptece wybór raczej ograniczony i ceny też w necie można lepsze znaleźć, dlatego chciałam kupić przez neta, ale jednak się wstrzymam, zamówiłam tylko przy okazji zakupów w Gemini taki zwykły laktator gruszkowy. Meeg to jednak różnica konferencja naukowa, a popijawa z kolegami ;) a druga sprawa, że takiej konferencji, to Ci właśnie nikt nie przełoży „bo mam rocznicę ślubu”, a popijawę jednak można zrobić innym razem, mógł jechać za tydzień, albo tydzień wcześniej, albo w ogóle sobie odpuścić, nic by się nie stało. Ja właśnie tego najbardziej nie mogę ogarnąć, że w rocznicę ślubu wolał być z kolegami… Dla mnie to dziwne. I niepojęte żeby mój mąż coś takiego zrobił… na całe szczęście :) Co do laktatorów używanych to jakoś nie mogę się przekonać, dla mnie to jednak zbyt osobisty przedmiot, żeby kupić używany. Szkoda ze tak mam, bo mogłabym pewnie sporo zaoszczędzić Oby Ci się udało z tą obroną. Będziemy wszystkie trzymać kciuki ;) Zazdroszczę tego Miodka, to pewnie super doświadczenie, mieć z kimś takim do czynienia na uczelni ;) Co do pediatry, to chce wziąć tę lekarkę, co ja do niej jestem zapisana od urodzenia :) Ale wiem, że u niej właśnie przepełnienie. Więc jakby co to powiem najwyżej, żeby mnie wypisała, a dziecko zapiszę. Ja tam mogę być gdziekolwiek, ale dzidzia fajnie jakby u niej była, bo to bardzo dobry lekarz moim zdaniem. Nigdy nie było problemów z żadnymi skierowaniami, czy na badania, czy do specjalistów, więc chciałabym dziecko do niej zapisać. A co do położnej to faktycznie jest tak, jak kiedyś pisałam, że mnie, jak byłam mała, mama do jakiejś zapisała, więc muszę do niej przedzwonić i się dogadać, kiedy mam jej dokładnie dać znać po porodzie, żeby przyszła. Nie będę już nic zmieniać, skoro mam wybraną, bo to chyba bez różnicy w sumie. Przyjdzie kilka razy i tyle. Chociaż powiem Wam, że siostra mojego męża bardzo narzekała na swoją ostatnio. Bo mówi, że już była już 4 razy i dalej zamierza przychodzić, a to jej drugie dziecko już, to w sumie jej to zupełnie niepotrzebne, a ta jeszcze przychodzi i tak jakby chciała sprawdzić czy ona ma posprzątane w domu czy co ;/ Bo mówi, że np. umawiają się na 13, a ta przychodzi sobie o 9 ;/ Jakarta mi męża siostra mówiła, żebym do szpitala małą paczkę pampersów tylko wzięła. Ale jak teraz piszecie, że może pójść więcej, to już sama nie wiem, czy to za mało nie będzie. Najwyżej mąż dowiezie… Mp1 mi mąż też nieraz pomaga w ubieraniu się, albo rozbieraniu, bo ciężko ;) Jak tak mówicie o sprzątaniu przez mężów (szczególnie jak Karmelek napisałaś, jak mamy wychowały ), to przypomniało mi się, jak mój mąż wykłócał się ze mną jeszcze przed ciążą, że on mi nie będzie pomagał myć okien, bo okna są czyste, bo się okna myje dwa razy do roku, a nie co miesiąc czy dwa haha powiedziałam to jego mamie to go opieprzyła, że jak nie jeden, to drugi (jego brat) gadają jakieś pierdoły o sprzątaniu, a potem będą ludzie gadać, że ta ich matka to chyba ma taki syf w domu i nic nie robi I ona, że jak dwa razy do roku, że to on nawet nie widzi, że jak ona jest w domu, to nawet raz w miesiącu potrafi myć. Ja oczywiście byłam pewna, ze tego mycia okien dwa razy do roku to on z domu nie wyniósł, dlatego właśnie o tym teściowej wspomniałam Wiedziałam, że będę mieć ubaw, jak się teściowa dowie, co sobie jej syn wymyślił W ogóle to wczoraj spotkałam koleżankę z pracy i zaczęła mi mówić, że mam brzuch bardzo nisko, że mi się obniżył, ale ja do niej, że nie, że zawsze tak miałam, bo takie miałam wrażenie. Zresztą ta koleżanka, mnie mało co w ciąży widziała, a ostatnio to chyba z dwa miesiące temu, więc stwierdziłam, że jej się wydaje, a ja taki po prostu mam. Ale potem z mężem szliśmy na spacer i on tak patrzy na ten mój brzuch i do mnie „chyba niżej coś masz brzuch”. To zwątpiłam… Bo dopiero po tym jak mi to powiedział, opowiedziałam mu, że tę koleżankę wcześniej widziałam. I po tej rozmowie pojechałam jeszcze do mamy i z mamą się mojemu brzuszkowi przyglądałyśmy I stwierdziłyśmy, że chyba faktycznie jest trochę niżej. Ja też doszłam do wniosku, że może od tego mam takie problemu ostatnio coraz większe ze schylaniem się, ubieraniem butów, skarpetek, jak chodzę to mnie tak dół brzucha boli. I to faktycznie chyba będzie przez to, że zaczął się obniżać.
-
Agnieszka fajny pomysł z tym trzymaniem wózka w samochodzie. Też o tym myślałam, niestety mąż bierze samochód codziennie do pracy, planujemy kupić drugi samochód, ale raczej za kilka miesięcy, wiec pierwsze miesiące będę musiała sobie jednak inaczej radzić... Może faktycznie używane to nosidełko kupię. Będę czegoś szukać :) Ja to się czasem na męża denerwuję, że dużo czasu przy komputerze spędza, ale jak tak ostatnio coś z koleżankami gadałam i jednej mąż jeździ sobie na nocne imprezy co jakiś czas do kolegi do innego miasta, a mają roczne dziecko, nawet w pierwszą rocznicę ślubu ją tak zostawił, prezent jej dał i zadowolony, ona niby też, ale nie wiem... czy to nie taka dobra mina do złej gry. Bo ja bym nie chciała, żeby mnie mąż w rocznicę ślubu zostawił... Drugiej też facet gdzieś tam często jeździ w weekendy. A mój to w sumie nie wychodzi tak na piwo nigdzie, ani nic. Znaczy to też kwestia tego, że mieszkamy u mnie w mieście, to on tu tak nie ma swoich kolegów. I jedyne co to właśnie z moimi znajomymi się czasem spotykamy, to sobie jakieś piwo wypije, albo z moimi braćmi. Więc w sumie ostatnio stwierdziłam, że wolę żeby mi przy tym komputerze siedział, niż na całe weekendy znikał na imprezy... Ech ale tak po prawdzie to człowiek nieraz narzeka na to co sam ma w domu, że jakieś problemy, kłótnie. Ale jak nieraz popatrzę właśnie na innych, o jakie rzeczy się kłócą i jakie problemy mają. To jednak u mnie nie jest tak źle:) Co do hartowania piersi też słyszałam, że się nie powinno. Ja nawet maścią bym się bała smarować, żeby właśnie nie stymulować. Nawet jak na rozstępy smaruję piersi, to bardzo uważam. Ech dalej się zastanawiam, co robić z tym laktatorem. Ostatnio mi koleżanka mówiła, że jej się ten canpol nie sprawdził, czekałam właśnie, aż ona wypróbuje i miałam go kupować, bo liczyłam na to, że będzie ok. A ona mówi, że był problem ze ściąganiem, bo za małe ssanie. W sumei nie wiem, bo opinie są różne, niektórym canpol pasuje, jak w necie czytałam, może jakbym porównania nie miała, to by ok był? Ona w sumie porównanie tylko z ręcznym miała i mówi, że jej lepiej ręcznym.. Ech :( i teraz całkiem nie wiem, bo to jeszcze była taka cena do zniesienia. Nie chcę więcej wydawać, bo nie wiem czy mi w ogóle będzie potrzebny... I tak się waham, żeby kupić tak jak ta koleżanka, taki najzwyklejszy ręczny gruszkowy, a dopiero jak będę widziała, że używam i że ciężko mi ręcznym, to wtedy kupić elektryczny. Albo z tych jeszcze tańszych elektrycznych na allegro za 89 albo 99 złotych... Tylko te znowu nie wiem, czy nie będą jeszcze gorsze. Ale przynajmniej tańsze, więc jakby co nie będzie aż tak szkoda... Wy kupujecie laktatory? Zdania na temat laktatorów są tak podzielone, że naprawdę im więcej czytam, tym bardziej nie wiem co robić... Pomóżcie, doradźcie coś :(
-
No sporo, ale ja po prostu chcę coś tańszego, bo tak jak już pisałam, głównie mi chodzi o to żeby na chwilę, jak będę chciała maleństwo po schodach znieść ;) bo tak mi się wydaje, że tak mi będzie łatwiej, dziecko w nosidełku i wózek sobie jakoś tak wciągać czy powoli zjeżdżać nie wiem, będę musiała jakąś strategie obrać
-
Lovi a jakie masz to nosidełko od pierwszego miesiąca? I ile za nie dałaś?
-
Maja no ja właśnie wolę tam rodzić, nie mam żadnych wskazań, po prostu nie chcę w tym szpitalu u mnie w mieście, a też w tym co chce mój lekarz jest ordynatorem... Więc co do podróży do szpitala, to jestem skazana sama na siebie ;) Zawiszka wcale się nie dziwię ze nie planujesz z takim maleństwem na to wesele jechać, czy nawet na sam ślub. Ech… coraz bardziej mnie ludzie zadziwiają. Żeby namawiać do wesel i ślubów zaraz po porodzie... Z imionami to przesada, żeby ktoś narzucał, bo to rodzice powinni wybierać imię. Ale niestety często ludzie się wtrącają ;/ kiedyś ktoś mówił mi, że nie mówi nikomu o imieniu, jakie wybiera, tylko po fakcie powie, bo tak to tylko komentarze i dobre rady… Monika na to liczę że jednak tak się trafi, że mąż akurat będzie, w sumie nie ma teraz tego grafiku takiego tragicznego, nie siedzi w tej pracy nie wiem ile, to może akurat się uda ;) Meeg chyba bym się bała z tą obroną. Że urodzisz wcześniej i co wtedy. Ale nie dziwię Ci się, że chciałabyś mieć to za sobą jak najszybciej. Ania śliczny pokoik :)
-
Karmelek ale może to po prostu faktycznie tylko sucha skóra a nie rozstępy, zresztą nawet w sumie nie powiedziane, że musza być rozstępy, jak się rozciąga, bo jak się tylko rozciąga skóra to po prostu swędzi i tyle :) Ashica ech... szkoda, że siebie nie wychowała tak, żeby pomóc komuś... sorry, wiem że to mega złośliwe z mojej strony, ale nie mogę z tego, że Twój mąż koło nich skacze, a oni nic Wam nie pomogą. To wychodzi na to, że wychowała go na swojego służącego.. przykre to, ale niestety często się zdarza, że rodzice mają takie podejście, że dzieci powinny koło nich skakać, a oni nie pomogą. Kiedyś mi koleżanka opowiadała, że mama od niej w ciąży wymagała, żeby jej w domu sprzątać pomagała ;/ Nie dość, że jej nie pomogła, to jeszcze ona miała latać do niej i jej podłogi szorować ;/ w ciąży... masakra... Ech współczuję, że zostaniesz bez męża jak pojedzie na ten kurs :( U mojego raczej z urlopem nie będzie problemu, znaczy i tak chyba tylko tydzień tacierzyńskiego weźmie, bo niedawno zaczął pracę, to sam nie chce za bardzo żeby od razu nie wiem na ile na urlop iść, bo jakoś głupio tak. Ale już sami tam w pracy napomykali o tym urlopie, więc luz. A teraz on ma takie kursy, że jeden tydzień to dwie przerwy w domu ma :) Zaczyna o 5 i o 7 jest z powrotem, tak przed 9 wychodzi i o 11 wraca i jest do 13, jakoś po 13 wychodzi i za półtorej godziny wraca już do domu :) Ale to jeden tydzień, a drugi trochę więcej w pracy, ale jedną przerwę w porze obiadowej też akurat ma :) Fajnie bo teraz u nas w mieście ma te przerwy, to może przyjść do domu, bo ma niedaleko, ale jak wcześniej robił inne kursy, to siedział gdzieś na wiosce z 2 czy 3 godziny... a za przerwy nie mają płacone. Więc teoretycznie jest np 12 godzin w pracy, ale ma płacone tylko za przejechane km. Czasem więcej siedzi niż jeździ, to pieniądze z tego marne. Dlatego mam nadzieję, że zostanie teraz na tym kursie, dlatego też nie chcemy długiego urlopu, żeby go ktoś nie wygryzł z jego kursu :)
-
No tylko właśnie pogotowie zawiezie mnie do mnie do miasta, a ja właśnie nie chcę rodzić u mnie w mieście... Ale też będę się szykować na taksówkę jakby co, najpierw podzwonię do brata, gdzieś do koleżanki, co się oferowała jakby co, a jak nie to taksówka i tyle. Bo nie chcę rodzić u mnie w mieście, więc już wole za tą taksówkę zapłacić. No ale wiadomo, wolałabym żeby był ze mną mąż :( Ale może akurat się uda. No właśnie z tym laktatorem to się boję, że jak kupię tani to będzie badziewie i będę żałować że 100, czy 150 nie dołożyłam. Ech zawsze dylemat... Co do wizyty to ja też się zastanawiam, jak to teraz, czy będę mieć częściej czy też mi powie że to ostatnia. Ja już ostatnio byłam zdziwiona, że mi za miesiąc kazał przyjść. No ale myślę, że teraz jeszcze będzie kazał... zobaczymy, w piątek mam wizytę.
-
Hej dziewczyny. Nie odzywałam się ostatnio, bo u mnie właściwie nic nowego. Ale czytam Was na bieżąco i strasznie współczuję wszelkich dolegliwości. Cieszę się że mnie „tylko” zgaga męczy, za to jest strasznie upierdliwa ;/ wczoraj w nocy nie mogłam zasnąć to sobie poszłam do drugiego pokoju, usiadłam z pół godziny tak siedziałam i nie wiedziałam co z sobą zrobić przez to dziadostwo. Poza tym na szczęście u mnie wszystko ok. Brzuch mi troszkę częściej twardnieje, a właściwie dużo częściej, bo jeszcze niedawno takie długie spacery robiłam, a teraz po domu się zakręcę i czasem mnie już brzuch zaczyna ciągnąć… Ale cóż, został w sumie już tylko miesiąc ,więc nie ma co się dziwić, że trochę inaczej się czuję. Ashica współczuję że wszystko sami musicie robić. Ale może faktycznie, tak jak któraś tutaj napisała, przynajmniej nikt Wam nic potem nie wypomni. Zawsze to plus. Dbaj o męża, żeby się nie przemęczał ;) ale nie kosztem siebie ;) Może faktycznie spróbuj z nim porozmawiać, żeby nie nadwyrężał swoich sił dla innych, skoro inni Wam nie pomagają? Nie wiem która z Was pisała o tej dziewczynie co rano poszła do ubikacji i zobaczyła główkę. Przeraziła mnie ta historia :O Maja Ty to biedna jesteś, ciągle coś Ci dolega :( oby wyniki dobre były ;) Teoretycznie ten pomysł ze swędzeniem i piciem wody ma sens. Bo skóra może swędzieć, bo jest sucha, więc lepsze nawilżenie, to może przestać. Dwa, że też właśnie swędzi, jak się rozciąga, swędzenie czasem poprzedza powstanie rozstępów, a rozstępy powstają, bo skóra jest mało elastyczna. Ponoć jak się więcej pije to też może zwiększyć szansę na niepojawienie się rozstępów. Ale to pewnie bardziej teoretycznie, bo kto ma mieć to często i tak ma mimo stosowanych specyfików i wypijania litrów wody.. Ale może akurat zadziała Co do nosidełka, ja będę chciała kupić, ale w sumie to bardziej po to, żeby po schodach lepiej dziecko było znieść i jednocześnie wózek, niż żeby tak o dziecko wozić. Ale takie nosidełka w sumie chyba prawie wszystkie po 3 miesiącu życia… Więc wcześniej nie wiem, jak sobie będę radzić. Nie wyobrażam sobie znosić wózka razem z dzieckiem w środku, bałabym się, że mi się wyślizgnie czy coś. Mieszkamy na drugim piętrze ale w takiej kamienicy starej, że tu te piętra bardzo wysokie i schody bardzo strome ;/ A wózka nie mam gdzie zostawić. Myślałam o garażu, ale jakoś boję się, że pająki mi tam nawłażą czy coś… i jednak nie. Hehe co do snów to mój brat ciągle mi mówi że Szymek będzie dziewczynką, bo jemu się tak śniło Ostatnio już trzeci raz mu się śniło, a Szymek jakoś dalej na usg chłopczykiem hehe A z kolei kolega ostatnio mówił, że mu się przyśniło że 16 kwietnia urodziłam hehe Ciekawe jak to będzie... Ech tak mówicie, ze chciałybyście w dzień rodzić, a ja paradoksalnie, mimo że wszędzie piszą i mówią że lepiej w dzień, to wolałabym w nocy żeby się zaczęło. Ale to tylko dlatego, że w dzień męża nie ma w domu. Ciągle się boję, że nie będzie miał mnie kto zawieźć do szpitala, a nie chcę rodzić u siebie w mieście, tylko w mieście obok. Jeden tydzień co prawda mąż pracuje do 15, ale drugi do 20 (znaczy teraz mówię jak w domu jest), no i weekendy ma wolne (chyba że sam coś weźmie jakiś dzień). Ale coś czuję, że znając moje szczęście… to on o 5 wyjdzie do pracy a ja zacznę zaraz rodzić. Jeździ autobusami, więc nie urwie się z pracy „bo żona rodzi”, bo musiałby go ktoś zastąpić. Ech… martwi mnie to coraz częściej, bo tak bym chciała żeby był ze mną… A w ogóle ja dalej nie mam torby spakowanej Chyba nie ma się czym już chwalić, wiem ;) Powinnam się spinać, bo jeśli spełni się ten 16 kwietnia, to mało czasu już hehe a tak poważnie, to ja w ogóle nie czuję się jakbym miała zaraz rodzić, więc myślę, że pewnie posiedzę do terminu, nawet się boję, że przenoszę, a nie chciałabym, bo mnie naprawdę stresuje ten szpital, czy będzie miał mnie kto zawieźć… (Mam jeszcze brata, jakichś znajomych i w ogóle, ale wolałabym jednak żeby to mąż…). I chyba wolałabym mieć to za sobą ;) Dziewczyny pytanie co do laktatora. Jesli nie medela, który ponoć jest najlepszy, to jaki? Chciałabym coś na allegro zamówić, elektryczny, jakoś niedrogo, ale też żeby dobry był. Myślałam nad canpol, ale też nie wiem czy dobry jest, opinie ma różne, a teraz widziałam też jakieś dwa jeszcze tańsze za 90 i 100 zł chyba, ale też firmy mi nic nie mówią - opinii w necie w ogóle brak (snow bear i only for baby chyba...). Macie jakieś sprawdzone firmy, ale żeby w miarę tanio. Tak do 150 zł bym chciała... Przepraszam, że się tak rozpisałam, ja to jak nic nie pisze to nic, a jak napiszę to już całe wypracowanie...
-
Straszne to co się Buziakowi stało :( najgorsza jest ta myśl, ze takie rzeczy dzieją się niespodziewanie, że przeważnie nic tego nie zapowiada. Wszystko jest dobrze a potem nagle coś się dzieje. Nawet nie umiem sobie wyobrazić, co ona musi czuć :( A myślałam, że uda nam się wszystkim dotrzeć szczęśliwie do końca...
-
Blacky ale w pregnie przecież nic takiego nie ma, to chyba jedne z tych suplementów dla kobiet w ciąży, co mają najmniej składników. Poza tym co wymieniłaś jest chyba tylko żelazo, o ile dobrze pamiętam? No a jod póki brałam kwas foliowy tylko, bez witamin, to endokrynolog sam jod mi i tak kazała brać dodatkowo. Jod Ci raczej na wagę nie wpłynie :), czytałam, że dzieci, których matki biorą w ciąży jod, lepiej się rozwijają, że jod wpływa na inteligencje dzieci ;) Ja wczoraj byłam u lekarza. Wszystko ok, zresztą tak się czuje. Poza ciągłymi bolami pleców i okropną zgagą - coraz częściej i coraz mocniejszą ;/ - to właściwie nie miewam innych dolegliwości. Zauważyłam tylko, że coraz ciężej już się chodzi, w sensie, że coraz częściej ciągnie mnie brzuch po tym jak się nachodzę i już dużo wolniej musze chodzić. Jeszcze niedawno mogłam wyjść na 3 godzinny spacer i to takim dość szybkim krokiem. Teraz nie sprawdzałam, ale jak przedwczoraj sporo chodziłam, bo a to zrobić badania do szpitala, to wróciłam do domu, to po wyniki tych badań, a potem do mojego lekarza (wczoraj wizyta, a przedwczoraj po zwolnienie), a ja mieszkam tak mniej więcej w połowie między lekarzem a szpitalem, gdzie robię badania. Do szpitala trochę dalej, bo tak z 20 minut, a do lekarza to z 15, nawet w sumie mniej jak szybciej pójdę. To trochę się nachodziłam i w sumie wieczorem to umierałam, ciężko mi było, brzuch taki ciężki, bo Szymek się jeszcze tak ułożył, że skora taka napięta… Też tak czasem macie, że Wam się dzieciaczki tak układają, że Was cała skóra brzucha boli? Ja zawsze wtedy dotykam delikatnie brzucha i mówię do niego, żeby się przekręcił hehe Niestety rzadko działa ;) A raz jak tak do niego gadałam, to mnie tak mocno kopnął, że aż się wystraszyłam i krzyknęłam haha mąż się ze mnie śmiał, że chciałam to się przekręcił :P A moje maleństwo waży teraz 1745 gram, wydaje mi się, że mało jak na 32 tyg i 1 dzień. Wszędzie jest napisane, że koło 2 kg powinien ważyć. Ale lekarz mówił, że ok. Najważniejsze pewnie, że na wadze przybiera. A przez miesiąc teraz przybrał prawie 700 g. Więc lekarz mówił, że ok. Bo pytałam się też o te pomiary, co Was ostatnio pytałam, że brzuszek ma dwa tygodnie mniejszy, niż resztę (reszta tam się niewiele różniła), to mówił, że taka jego natura, że nie ma nigdy żeby wszystko się co do dnia zgadzało, że to normalne, że nie jest wszystko idealnie. Zrobił mi jeszcze raz te pomiary. Nie wiem czy po prostu by robił, czy przez to, że pytałam, ale powiedział właśnie potem do mnie, że widać taka jego natura i że przybrał na wadze więc jest ok. A pomiary niemal identycznie te proporcje. Więc już się nie martwię. Bałam się żeby ten brzuszek nie był teraz jeszcze mniejszy. Szczerze mówiąc nie jem aż tak prawidłowo jak powinno się, tych 5 posiłków. Czasem jak nie jestem głodna, to zupełnie zapominam zjeść :( ;/ Staram się kontrolować, ale jednak czasem nie do końca mi to wychodzi. Ech ale się rozpisałam, wybaczcie… Tak mnie te pomiary zaaferowały. Ale faktycznie kruszynka to moje dziecko jest, tak mi się wydaje, bo Wy takie wielkie te dzieciaczki w porównaniu z moim macie :P Może dlatego te kopniaki nie są aż takie wyraźne, znaczy teraz się rozkręca, ale nie są jeszcze takie, żeby bolały czy coś (raz czy dwa się zdarzyło, raz wtedy co opisywałam, że krzyknęłam, to aż niemal zabolało ).
-
Też czytałam ostatnio, że nie powinno się używać tych filtrów. Wiecie co, zaczął mi się 32 tydzień, niby powinno się już torbę pakować po 32 tygodniu, a ja w lesie jednak nadal Dopiero po wypłacie będziemy ogarniać resztę wyprawki. Z apteki i rzeczy kosmetycznych to jeszcze nic kompletnie nie mam. Masakra chyba czas się ogarnąć A mnie dzisiaj za to taki kurcz w łydce złapał w nocy, że aż męża krzykiem obudziłam. Szybko rozmasował i pomogło, przestało boleć, ale jeszcze rano czułam w niej takie napięcie i bałam się cały czas, że jak nie tak nogę przekręcę to mnie znowu złapie. A ostatnio właśnie z mamą rozmawiałam, ze ona w późniejszym okresie ciąży to miewała częste kurcze łydek. Myślałam, że mnie to ominie…
-
Dzięki dziewczyny za info o zwolnieniu. Dzwoniła dzisiaj do mnie kuzynka, co jest prawnikiem, bo jeszcze jej dopytywałam o tę sytuację w pracy, to też potwierdziła przy okazji, że na doniesienie zwolnienia do pracy mam 7 dni :) A tą całą listą mam się nie przejmować, bo oni nie mogą nic mi kazać, ja wręcz nie mogę nic podpisywać będąc na zwolnieniu. Więc teraz już czuje luz, bo wiem, że na pewno nic nie mogą mi zrobić :) Meeg dzięki, spróbuję z tym płynem do higieny intymnej ;) może akurat pomoże :) możliwe, ze to działa wiesz, bo te płyny raczej powinny mieć delikatniejsze składy, a jak czytam składy wszystkich szamponów, jakie w domu posiadam (brat mi z Anglii zawsze przywozi, bo tam taniej, a wszystko tych dobrych firm, więc mam zawsze zapasy różnych) to wszystkie mają te wysuszające składniki, to może z tym płynem będzie lepiej Zawiszka właśnie też zauważyłam, że najgorzej jest po myciu z tym łupieżem, jak umyję włosy, to na drugi dzień jest tragedia, a wczoraj nie myłam, dzisiaj już jest lekko lepiej. Więc chyba faktycznie będę rzadziej myła. Kwestia pewnie tego, co pisałam wcześniej, że szampony mają substancje wysuszające w sobie i tego, że jak się nie myje, to skóra zaczyna się natłuszczać, a że teraz mam suchą skórę, to przetłuścić włosy mi się tak łatwo nie przetłuszczą, a może łupież zniknie. Oczywiście bez przesady z tym nie myciem hehe żebyście nie pomyślały, że zamierzam w ogóle głowy nie myć Tak sobie gdybam ;) Piękne zdjęcia Zawiszka ;) Kurcze muszę coś też wymyślić ze zdjęciami, bo to taka fajna pamiątka. Zachwycają mnie te Wasze zdjęcia dziewczyny ;) Co do tego że zostały już tylko 2 miesiące – nie mogę aż uwierzyć jak o tym pomyślę :O Jak ten czas leci :) jeszcze troszkę i będziemy miały nasze maluszki :)
-
Blacky wiem, że nie można i zaraz pewnie dziewczyny też będą pisać, że nie można i mnie opierdzielą ;) ale ja zawsze lubiłam gorące kąpiele. I teraz może nie robię takich, że parzą, ale są naprawdę bardzo ciepłe, dość często się tak kapie. To coś co mnie naprawdę relaksuje. Myślę że chodzi o to by nie przesadzać. No nie wiem, jak uważasz, mi kuzynka mówiła, że ona też często brała ciepłe kąpiele w ciąży i wszystko ok, zdrowego synka urodziła ;)
-
Co do pampersów to właśnie dużo osób zachwala te Dada z biedronki i mówią, że Pampersy uczulają. Ale to jak mówicie, pewnie od dziecka zależy ;) No i nic mi kierowniczka nie odpisała, więc albo rozkręci jeszcze aferę, albo po prostu kolejny raz udowodniłam jej, że mam rację, a ona tego nie lubi i w pracy to najczęściej się mściła za udowodnienie jej błędu i nigdy się nie przyznała, że nie ma racji. A że tutaj mścić się nie ma jak, to może po prostu milczy dlatego. Chyba że wymyśli jakąś strategię zemsty ;P aczkolwiek wracać i tak tam nie zamierzałam, bo własnie wykorzystywanie pracowników na maksa i straszny mobbing (nikt tego głośno nie mówi i wprost nie nazywa, ale no niestety - mobbing jest tam wszechobecny). Więc w sumie niewiele może... Chyba że będzie gadka, że takie są wewnętrzne przepisy firmy, że mam podpisywać, ale to by się kłóciło raczej z kodeksem pracy, więc raczej nic nie mogą... A mam do Was jeszcze takie pytanie ile jest dni na doniesienie zwolnienia do pracodawcy? Zawsze niosłam od razu, bo tak wizytę miałam, kończyło się zwolnienie i na drugi dzień już miałam, a teraz lekarz ma urlop i dopiero mam iść 9, a zwolnienie mam do 6, więc cofnie mi się 3 dni (od 7 - mówił że tyle możne cofnąć się, bo z nim rozmawiałam) i zastanawiam się czy się w czasie złożenia zmieszczę. Słyszałam, że ponoć nawet chyba aż 7 dni jest, ale to od jednej osoby i nie wiem czy dobrze zrozumiałam ;) Ale ważne żeby chociaż te 3 były, to się zmieszczę ;) orientujecie się? Wiecie co... zawsze miałam problem z cerą, tak mi pryszcze wyskakiwały, a teraz cera piękna (skora zrobiła się bardziej sucha, to nic nie wyskakuje). Mogłabym się cieszyć i się cieszyłam, ale kilka dni temu w zamian nasilił mi się okropnie łupież ;/ Wcześniej przed ciąża zdarzał mi się niekiedy, mały taki jednak. A teraz :O Szok, po prostu płatami jak pól paznokcia małego mi odlatuje skóra, takie ogromne płaty ;/ Ma któraś z Was podobny problem? Ja w ogóle nie wiedziałam, że może być aż tak okropny łupież :O
-
MamaKrzysia nie przejmuj się teściową ;) Teściowe często tak mają ;) Ale rozumiem ten ból, też nie lubię, jak ktoś mi swoje zdanie narzuca i podważa moje wybory. Faktycznie spróbuj porozmawiać z mężem, że takie zachowanie Cię boli i żeby porozmawiał z mamą. I tak jak pisze Jakarta, mąż na pewno chciał dobrze, wydawało mu się, że załagodzi konflikt i po kłopocie. Faceci ;) Co do ciuszków to mamy trochę od siostry męża i trochę kupionych, ale na razie mało kupionych mamy hehe. Musze jeszcze poprzeglądać, co mi brakuje, co muszę dokupić, bo czas leci, a jednak trochę rzeczy mi zostało do kupienia. Do końca marca też chciałabym mieć już wszystko kupione, więc w tym miesiącu chcę robić ostatnie zakupy, ewentualnie jakieś drobiazgi zostawić na kwiecień ;) W ogóle mój brat zaproponował, że kupi nam kołyskę dla maluszka :) Pisał taki zasmucony, że wszyscy coś kupują (rodzice męża i moi rodzice kasę dali, a drugi mój brat powiedział ostatnio, że odda nam pieniądze za łóżeczko i materacyk), a on ciągle nie wie co i że myślał nad kołyską i czy chcemy Mąż sceptycznie nastawiony, że to zbędne. Ale mi się zawsze kołyski podobały i powiedziałam, że chcę Sama bym nie kupiła, bo faktycznie szkoda by mi było kasy, ale jak brat nam kupi :) Fajnie w ogóle, że tak finansowo sporo odciążenia mamy :) bo jakbyśmy wszystko sami mieli kpić, to masakra… Co do sytuacji z moją pracą, to postanowiłam jednak nie iść i nie podpisywać tej listy. Konsultowałam się jeszcze z koleżanką męża, która też jest prawniczką i ona mi potwierdziła, to co powiedziała wcześniej kuzynka, że nie mam obowiązku, a wręcz nie powinnam żadnych list podpisywać na zwolnieniu. I dobrze że mam zwolnienie chodzące, bo inaczej mogłabym mieć problemy, że wcześniej coś podpisywałam (czyli że zachodziłam do pracy). Napisałam dzisiaj tylko kierowniczce, że się źle czuję i dlatego nie przyszłam i nie przyjdę dzisiaj też i że konsultowałam się w tej sprawie z prawnikiem i dwóch niezależnych prawników potwierdziło, że nie mam obowiązku podpisywać żadnych list będąc na zwolnieniu chorobowym. Nic nie odpisała, pewnie jeszcze zrobi aferę… albo po prostu sprawdza, czy faktycznie tak jest i już nic się nie odezwie, bo wyjdzie, że mam rację. A szczerze? Pogoda jest taka, że ledwo dzisiaj tylko wyszłam na przystanek niedaleko domu, żeby podrzucić mężowi obiad, jak będzie przejeżdżał autobusem (jest kierowcą). Nie ma sensu żebym pół miasta szła specjalnie, żeby podpisać jakąś listę i żebym się narażała na przeziębienie. Beata mnie plecy już od kilku miesięcy bolą, od początku jak zaczęły boleć, to się zastanawiałam jak to będzie potem, ale no jest uciążliwie coraz bardziej, ale chyba po prostu przywykłam, że muszę się kręcić wiercić, przewracać, raz siedzę raz leżę, to chodzę, a i tak ciągle bolą :P aż już to dla mnie takie normalne się zrobiło, no bo i tak wiem, że nic nie zrobię, więc nawet znoszę to już jakoś
-
Agnieszka78 no właśnie się zastanawiam, co jakbym w szpitalu była. Jeszcze ten sms to takim rozkazującym tonem;/ Jakbym ja miała być na każde ich zawołanie. Pewnie im to podpisze jednak w końcu, bo ta kierowniczka jest taka głupia, że by mi szkoda nerwów było na kłócenie się. Ale dopiero w środę jak coś im podpiszę, jak będę szła do szpitala badania zrobić. Jest teraz tak zimno, że nie mam ochoty nawet iść 15 minut w jedną stronę specjalnie po to, by jakąś listę podpisać. A druga sprawa, że jak już tam pójdę, to jej powiem, że nie jestem jej piesiem żebym na zawołanie przybiegała do sklepu podpisać listę. I tak się wkurzy, nawet jak podpisze, ale po 2 dniach, bo ona zawsze wszystko musi mieć na już i nie przyzwyczajona, że ktoś jej się stawia. Parę miesięcy temu kłóciłam się z nią, że mi się dwa płatne dni wolnego na ślub należą. Nie mogło do niej to dotrzeć i kłóciłam się kilka miesięcy (zdaje się od lutego, albo i stycznia, a ślub w czerwcu), aż tydzień przed ślubem się jakimś cudem jednak dowiedziała, że faktycznie mam rację... Mąż mówi, że mam wcale nie iść i nie podpisywać tego, ale wiem, co się będzie działo już jutro od rana, jak ona zobaczy, że mnie nie było jednak... ;/
-
Ale jestem dzisiaj wściekła. O godzinie 6:30 rano dostałam smsa z pracy, że mam przyjść dzisiaj podpisać listę ;/ Oni sobie wymyślili, że ja mam co miesiąc podpisywać listę z miesięcznym grafikiem, na którym jest przez cały miesiąc napisane, że jestem na chorobowym, w każdym dniu jest wpisane CH. Na cholerę ja mam to podpisywać? Rozmawiałam o tym z kuzynką, która jest prawnikiem, tak jakoś przypadkiem to wyszło, że się zgadałyśmy o tym i ona powiedziała, że absolutnie nie mam obowiązku niczego podpisywać. mam tylko dostarczać zwolnienia. Ale jakoś nie chciało mi się do tej pory z nimi kłócić i jak byłam ze zwolnieniem to przy okazji podpisywałam. Aż żałuję, że od początku ze zwolnieniem nie wysyłałam kogoś i że w ogóle to podpisywałam. No szlag mnie trafia, że traktują mnie jak swoją niewolnicę ;/ Kurde a poza tym, kto normalny pisze o tej porze smsa do osoby na zwolnieniu chorobowym. Jakby mnie obudził ten sms to bym chyba rozniosła ją ;/
-
Jakarta super niespodzianka z tym przyjęciem :) Aga.tymrazemsięuda rozpuszczona z wodą łyżeczka sody, albo na łyżeczce na raz, albo w połowie szklance wody robiłam i też było ok. Któraś się zastanawiała nad sodą czy można, u nas na szkole rodzenia mówiła położna i dietetyczka, że można ;) Któraś pisała o opryszczce. Nigdy nie umiem tego odróżnić co opryszczka, a co zimno. Zawsze mi się wydawało, że to zamienne nazwy, a chyba nie. Ale ja często miewałam w życiu, chyba opryszczki, tak mi się wydaje. I ostatnio długo dość nie miałam… a teraz w ciąży już dwa razy mi się zdarzyło. Ale nic z tym nie robiłam, bo samo przechodzi mi ostatnio dość szybko. Zasycha. Kiedyś to się męczyłam maściami, plasterkami i nic nie pomagało i paprało się kilka dni. A teraz z dwa dni i spokój. Teraz co najwyżej czasem plasterek, bo wtedy tak nie swędzi i nie denerwuje, a i też tak nie widać ;) wiem że w ciąży, to niebezpieczne, ale raczej pod koniec ciąży, bardziej w sensie, że po urodzeniu już. No chyba, że się ma na dole, na szczęście nigdy nie miałam. Na dole to automatycznie wyklucza poród naturalny. Tak na ustach to po prostu po urodzeniu trzeba uważać, żeby dziecka nie całować, ponoć to bardzo niebezpieczne dla niemowlaczków. Ostatnio o tym się dowiedziałam. Czytałam artykuł, matka opisywała, że dziecko zmarło, bo się opryszczką zaraziło i miało jakieś powikłania… Ale tak w ciąży to chyba nic nie szkodzi. A propo „dobrych rad” to niestety, ale faktycznie często jest tak, że dają je ci, co powinni mieć najmniej do powiedzenia i ci, co tak naprawdę najmniej na dany temat wiedzą. Blacky rozumiem, że się zastanawiasz co z ta koleżanka na przyjęciu, pewnie też bym się zastanawiała. Ale tak jak dziewczyny mówią, faktycznie nie powinnaś się przejmować tą koleżanką na baby shower, ewentualnie jakiś mały prezent możesz dać. Ja pewnie też bym się przejmowała ;) taka natura Ale logicznie myśląc – jak wyprawiasz urodziny Ty i ktoś też ma w tym samym dniu albo niedługo, to przecież nie robisz tych urodzin dla siebie i dla kogoś, bo ktoś, jak będzie chciał, miał kasę, itd., to sam zrobi ;) z doświadczenia wiem, że zwykle jest tak, że ktoś się przejmuje, a gdyby było na odwrót, to nim by nikt się nie przejął. Oczywiście jak drobny prezent dasz koleżance, to na pewno będzie jej miło :) i myślę, że to w zupełności wystarczy. Szymon niestety wysoko w rankingu najczęściej wybieranych imion. Co oni się tak na tego Szymona uparli :P Ale nic. Naprawdę niewiele jest imion, które mi się podobają. Przeglądaliśmy wspólnie z mężem strony z imionami i mi w sumie najbardziej Szymon i Jakub się podobały (oba, jak teraz patrzę najbardziej popularne, a tak mi się wydawało, ze rzadkie imiona, ale rzadkie w moim pokoleniu może, bo ja Szymona żadnego nie znam, Kubę jednego, więc nie jest takie oklepane, przynajmniej w moim otoczeniu).Jeszcze w sumie Mikołaj mi się podoba. Kiedyś myślałam nad Marcelem, ale sąsiadka ma Marcela, dobra znajoma w sumie, drzwi w drzwi z moimi rodzicami mieszka. I tak jakoś zrezygnowałam. Dziewczynkę ma Wiktorię, też mi się zawsze podobało to imię i jeszcze Wiktor Ale w sumie Szymon chyba mi się najbardziej podoba teraz i nie zrezygnuję, co tam najwyżej kiedyś w klasie syna będzie 5 Szymonów ;) Ale na Szymona zdecydowałam się też właśnie dlatego, że sama osobiście nie znam żadnego ;) bo jakoś jak kogoś znam o jakimś imieniu, to mi się kojarzy już tylko z ta osobą. Więc dla mnie ważniejsze jest to, żeby w moim otoczeniu nie było takiego imienia, niż to ile dzieci teraz ma takie imiona nadawane. Maja po porodzie też na pewno się okaże, że z małą wszystko ok ;) Fotelik z przodu można montować tylko żeby poduszki nie było, tak przynajmniej wszędzie jest mówione i pisane. A co do tego, że kobieta nie może prowadzić, bo poduszka, to moim zdaniem trochę bez sensu, przecież na miejscu pasażera też jest poduszka, więc takie samo niebezpieczeństwo, przed niczym się nie uchronię, jak będę siedzieć obok kierowcy. Ale tak a propo tych poduszek, to się zastanawiam, żeby jednak mąż pomyślał, jak je wyłączyć, trochę mnie Aga wystraszyłaś jednak tą poduszką. A też myślałam o tym wcześniej, że już po porodzie żeby pomyśleć, bo pewnie jak się urodzi Bąbel, to będziemy chcieli z przodu czasem też żeby jechał, a jednak tam poduszka ;/ Koleżanka właśnie, jak sama z córką jeździ, to ją zawsze z przodu ma, poduszkę sobie tylko wyłącza. Tylko ponoć u nas się nie da. Ale powiem mężowi, żeby się spytał swojego mechanika, może jednak się da :) Ania prześliczne zdjęcia <3
-
Hehe Kasia przypomniałaś mi rozmowę z koleżanką. Ma trojkę dzieci, chłopczyka i dwie bliźniaczki i tak z nią gadałam jakiś czas temu i ona do mnie "planowaliśmy dziecko, ale jedno, żeby mieć dwojkę, mogę szczerze powiedzieć: jedna była nieplanowana " :) No Ciebie to na pewno wyzwanie wielkie czeka. W ogóle pierwsze dziecko, to jest wyzwanie, a co dopiero jak od razu dwójka ;) Ale poradzisz sobie na pewno ;)
-
No dokładnie Majka, to samo myślę, że nie rozumiem czemu drugie dziecko miałoby mieć gorzej... rozumiem, że pewne rzeczy mogą się zmienić, bo będę więcej wiedzieć, że coś np. boli czy coś, to nie oznacza to nic złego. Ale z jedzeniem czy piciem nie rozumiem dlaczego miałoby się coś zmienić. Z pielęgnacją maluszka może tez być inaczej, bo przy pierwszym dziecku pewnie, jak się nie wie, to człowiek bardziej się boi, żeby krzywdy nie zrobić. No ale to jest normalne, że w drugiej ciąży i z drugim dzieckiem się więcej wie. Ale dbać powinno się tak samo. Może czasem przy dziecku w drugiej ciąży być też mniej czasu na dbanie o siebie, np. o sen czy ogólnie odpoczynek. Ale argumentów, że się cackam nigdy nie zrozumiem... Ale nic, jak coś takiego słyszę, to wolę przemilczeć, ja tam swoje wiem ;)
-
MamaKrzysia skąd ja to znam, to wymądrzanie się... ostatnio się trochę zirytowałam na siostrę mojego męża, bo powiedziała, że "się cackam ze sobą bo kawy nie piję.. ale to tak w pierwszej ciąży, w drugiej już na pewno będę miała inne podejście" i że ona pije dwie dziennie i gdzie jest napisane, że nie można. Owszem coraz częściej można przeczytać, że można pić kawę. Ale przecież ja jej nie narzucam, że ma nie pić, powiedziałam tylko, że chcę herbatę, na co mój mąż dorzucił, że ja nie piję kawy w ciąży. Wiem, że ta kawa by pewnie nie zaszkodziła, dużo kobiet pije w ciąży kawę, ale no nie piję od początku, więc no nie będę teraz piła, bo ona tak chce. Cisnęło mi się żeby jej powiedzieć, że znam też takie kobiety które piją alkohol w ciąży. Ale się powstrzymałam :) Nie mam nic do tego, nie potępiam że sobie pije, ale po co mi wytyka, że ja się cackam ze sobą w pierwszej ciąży... Bo ona jest aktualnie w drugiej to co wszystko wie na temat ciąży i mam jej słuchać? Ech... nie lubię jak mi ktoś narzuca swoje zdanie. Ogólnie za zdrowo nie jem, więc chociaż kawę odstawiłam ;) Poza tym piję sobie w domu inkę, to prawie to samo, a zdrowsza
-
A faktycznie Moli... to Kasia pisała ;) przepraszam ;)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7