
Mag90
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Mag90
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7
-
Majka, AgiR współczuję Wam z tymi wizytami, może spróbujcie jakoś przełożyć? Szczególnie z tymi kuzynkami, to bym powiedziała, że trochę później, bo rodzeństwo to jeszcze, ale kuzynki to mogą później... Ja to się cieszę, że mam wszystkich w miarę na miejscu, to przyjdą na trochę i pójdą. Nie wyobrażam sobie żeby mieć gości 24h na dobę, bo to kobieta chce odpocząć, a i właśnie z karmieniem mogą być problemy, to lepiej samemu z mężem być, a nie żeby ktoś wiecznie siedział... A już tym bardziej, że kobiety, które są matkami, to właśnie lubią mówić co i jak robić. Zawiszka a ja byłam już pewna, że Ty pewnie już po. W takim razie życzę żeby badania wyszły ok :) Trzymaj się tam :) A może jak już się coś ruszyło z rozwarciem, to może akurat coś więcej się ruszy niedługo ;) Kasia29 to powodzenia życzę i żebyś niedługo swoje maluszki zobaczyła ;)
-
Ania to się biedna wymęczyłaś. Ale masz już swój Skarb przy sobie i to najważniejsze :) Porodu Ci nie zazdroszczę, ale że masz maluszka to bardzo ;) I widać po twoim poście to szczęście bijące od Ciebie ;) Odzywaj się do nas ;) Meeg Ty też się biedna wymęczyłaś :( i jeszcze te wymioty do tego wszystkiego, masakra, aż mi Ciebie szkoda :( Ale dobrze, że to już za Tobą i masz Łukaszka :) Fajnie, że z karmieniem ok :) Trzymajcie się ;) i też się odzywaj do nas :) AgiR no 10 dni u mnie dzisiaj jest, tam w suwaczku mam niby 9, ale tam jakoś inna data porodu była wpisana, bo mi się daty zmieniały niby w trakcie, a teraz mam na 5, tak jak z miesiączki, więc tak na to patrzę, że 5 :) A suwaczka już mi się teraz na koniec nie chce poprawiać :) Mam nadzieję, że to szybko zleci, też już chcę mieć Szymka ze sobą :) no i byle w terminie, a nie po, bo czasem z usg wychodziło mi nawet na 7, czy na 14… jak się teraz okaże, że jednak będę aż tyle, to ja nie wiem :( już też mowię do mojego Szymka, że chce to może sobie wychodzić, tak jak już któraś z Was tu do swojego Maluszka mówiła A z szyjką nie wiem, mój gin mi nigdy nie mierzył, zawsze tylko jak badał na fotelu, to mówił, że wszystko pozamykane i ostatnio, że oznak porodu nie widać, więc pewnie tam wszystko bez zmian cały czas i będę się kulkać do terminu i oby tylko do terminu :P
-
AgiR a na kiedy Ty masz termin?
-
AgiR Jakbym tak miała problem ze spaniem, to chyba bym brała ten magnez... On Ci chyba tak bardzo akcji porodowej nie wstrzyma. Ostatnio coś mówiłam właśnie ginowi o opuchnięciach, nogach i rękach, to właśnie wspomniał o magnezie, ale u mnie jeszcze tak tragedii nie ma, zresztą no puchniecie da się znieść ;) więc nie biorę. ale jakby mnie na przykład jakieś kurcze łydek czy coś łapały w nocy, to na bank bym brała. Po co się męczyć ;) Ej Karola coś się nie odzywa dłuższy czas... Chociaż to pewnie, że sobota, w weekendy tu zwykle bywa mniejszy ruch...
-
A jeszcze bym chciała wczesniej, bo prognozowana waga to jest tak 3500-3600... Więc jeśli by okazało się, że jednak jeszcze więcej, to masakra :( Koleżanka ostatnio rodziła, to miała usg przed porodem i wyszło jej, że 3800 jakoś z końcówką i cesarkę jej zrobili, bo stwierdzili, że za duży. Dziwne w sumie, bo nie wiem nie jest aż taka całkiem drobna, no ale może jakoś po budowie stwierdzili, że nie da rady i lepiej cesarkę zrobić. Hmmm ale ja mam Maja tak jak Ty - kompletnie nic się nie dzieje :( Ciekawe co mi w poniedziałek na ktg wyjdzie, bo mam mieć pierwszy raz robione :P Bo odczuć to ja nie mam żadnych :(
-
Ania śliczny Bobas ;) Co do fotelika, to my się jeszcze nie zastanawialiśmy, gdzie umiejscowimy... A teraz jak tak czytam, co piszecie, to już całkiem nie wiem :P Air mi moja mama mówiła, że tylko przy jednej ciąży miała, że wcześniej jej się lało z piersi, a tak to ani razu nic (4 ciąże) i z żadnym dzieckiem nie miała problemu z karmieniem ;) Więc to czy leci, czy nie leci, nie ma kompletnie NIC do rzeczy ;) To samo nam zresztą mówili na szkole rodzenia, żeby się nie martwić ani gdy nie leci, że nie będzie pokarmu, ani gdy leci, że jak teraz leci, to potem go zabraknie, bo nie zabraknie :P ;) Więc ja się tam tym nie przejmuję, bo ja nie mam kompletnie NIC :P Raz, ale to jakieś dwa, trzy miesiące temu, jak nacisnęłam na sutki to kropelki były, ale to był jeden jedyny raz i teraz kompletnie nic ;) Ale po tym co mi mama mówiła i na szkole rodzenia co mówili, to nie zamierzam się tym przejmować ;) i Tobie też radzę ;) Mi w sumie zostały niecałe dwa tygodnie, ale ja jakoś się martwię ciągle, że przenoszę. Nic kompletnie nie przeczuwam żebym miała rodzić. Zazdroszczę dziewczynom, że mają już porody za sobą, a są wśród nich takie, co miały termin dużo po mnie... więc sama bym też już chciała :P Ale tak sobie myślę, że Szymek może jeszcze siedzi, bo czeka aż mama wszystko w domku przygotuje na jego przyjście :) Dzisiaj z mężem robiliśmy wielkie sprzątanie :) (Sprzątam już tylke czasu, a końca nie widać, to chyba faktycznie ta energioa przedporodowa, że ja wszędzie widzę coś, co można by umyc i wyczyścić :P) Mąż dywany trzepał, dokładne mycie podług i takie tam :) Ubranka i pościel Maluszka na szczęście już wszystko poprane, torba spakowana, zostało mi tylko coś poszukać wśród ubranek na wyjście dla maluszka, co zamierzam dzisiaj zrobić. Tak mi jeszcze zostało przedpokój ogarnąć i łazienkę muszę sprzątnąć i chciałam w moich szafach z ubraniami zrobić przegląd, powyrzucać może trochę, bo po porodzie pewnie na to czasu nie będzie. I to wtedy będzie już koniec Liczę na to, że jak wszystko będzie już zrobione na błysk, to Szymuś zdecyduje się zawitać :) Bo ciągle boję się jak to jest ze zwolnieniem, jak ja termin mam na 5 i zwolnienie do 5... Co prawda mam iść w razie co do gina mojego tego 5, ale no nie wiem co on ze mną wtedy zrobi. Wolę jednak urodzić wcześniej...
-
Meeg gratulacje :) Dobrze, że masz to już za sobą, skoro było tak ciężko :( teraz już się ciesz Łukaszkiem ;)
-
Mi też ręce drętwieją stasznie, już nie mówiąc, że jakoś od tygodnia są wiecznie opuchnięte, ale gin mówił, że teraz to już normalne... Ja Monika tam właśnie tak planuje zrobić, że w miarę sie ograniczać z jedzeniem pezez pierwszy miesiąc, a potem wszystkiego powoli próbować :-) A jeszcze co do Meeg, to tak sobie pomyślałam, że jak Łukaszek dorośnie, to będzie miała mu co opowiadać, że mama tak chciała się obronić przed porodem, a on jednak na siłę chciał wyjść szybciej i mamie kibicować :-)
-
O Monika też nie śpisz? Myślałam, że teraz to już tylko ja, bo Zawiszka to pisała godzinę temu, to pewnie już śpi :-)
-
Teraz ja spać nie mogę... już nie wiem co mam z sobą zrobić :-/ obudziłam się, poszłam do toalety, napiłam się wody i zawsze po tym wszystkim szybko z powrotem zasypiałam a teraz nic. Nawet dzisiaj drugi raz sie obudziłam, zwykle sie tak ostatnio z 2,3 razy budzę, ale zawsze po powrocie do łózka od razu zasypiam. A teraz po prostu czuję sie już wyspana. Porażka, piąta godzina a ja się wyspałam. I co ja mam teraz robić? Chyba po prostu zaczekam jeszcze z pół godziny, żeby męża nie budzić, on bedzie wstawał do pracy, to chyba też wstanę.... Mi też się wydaje, że Meeg już po :-) ja to cały czas przeczuwałam, że ona tej obrony nie dotrwa i tak czułam, że to pewnie jeszcze w ostatniej chwili się rozpakuje, przed samą obroną. Ale nic nie pisałam, żeby jej nie denerwować, co by się właśnie przez nerwy jej nie przyspieszyło... Ale nic, z obroną też sobie poradzi, widocznie faktycznie, jak już któraś pisała, Łukaszek też chce zobaczyć, jak mamusia się broni :-)
-
A skurcze przechodzą Ci po zmianie pozycji? Jeszcze ponoć w ciepłej kąpieli przepowiadające powinny przejść... Kurcze, oby to przepowiadające, tak mało Ci zostało do obrony...
-
Meeg kazali Tobie decydować? :O A o czym tu decydować? No Tobie to teraz tylko wszy brakuje i choroby.... Nie wiem, ale zarówno jedna, jak i druga rzecz to logicznie jak ktoś pomyśli, to wyklucza wizytę u ciężarnej (nie mówiąc już że wszy to u kogokolwiek wizytę wykluczają, moim zdaniem...), a co dopiero te dwie rzeczy na raz...
-
Anka, Line G super! gratulacje! Widzisz Ania, mówiłam, że teraz wszystko będzie dobrze ;) Bardzo się cieszę, że masz już Maluszka i nie musisz się więcej denerwować ;) A Karola dalej w dwupaku... Oj żeby się nie spełniły moje wcześniejsze przewidywania, że Ty dotrwasz jednak do terminu. Ale życzę Ci wcześniejszego wypakowania ;) Keysi koleżanki koleżanka urodziła teraz córeczkę i miała mała 2450 i 47 cm, a niewiele przed terminem urodziła, właściwie już prawie w terminie, kilku dni brakło i z dzieciątkiem wszystko ok, także nie martw się tak tą wagą ;) Ja to bym chciała, żeby mój był maluszkiem, taki słodziak malutki ;) A takie dzieci przecież szybko rosną ;) Mi lekarz mówił, że skoro dwa tygodnie temu było 2910 (teraz mi nie robił USG, bo mówi, że to za często by było ;), to przy urodzeniu będzie gdzieś koło 3,500 3,600 jednak wolałabym żeby był nieco mniejszy :P bo jak jeszcze się okaże że z wagą się pomylili i będzie jeszcze większy... :P A ja wczoraj w nocy dopakowałam torbę, tak mnie jakoś wzięło, że jeszcze jak się kąpałam, to wrzuciłam do prania szlafrok, bo stwierdziłam, że jakby mnie coś wzięło w nocy, czy nawet dzisiaj, to szlafroka mieć nie będę, bo zanim mąż wypierze, zanim wyschnie, a tak to już wyschnie i będę spokojna :) Oczywiście to tak zapobiegawczo, bo raczej nic mnie szybko nie weźmie hehe A ja zresztą przeważnie tak mam, ze jak się naszykuję to nic, a jakbym nie miała, to wtedy by się mogło dziać i rób co chcesz. Więc już wolę mieć naszykowane i czekać. Mimo, że nie spodziewam się szybkiego porodu, to lepiej faktycznie tak jak mówicie, mieć tę torbę spakowaną. Ale zastanawiam się, czy wszystko mam, bo pakowałam tylko to, co mi szwagierka podyktowała, a jakoś mało mi się tego wydaje, ale jeszcze w poniedziałek dopytam na ktg położnej, a w razie co to mąż też może dowieźć do szpitala, jak jeszcze czegoś nie będę mieć :) Dzisiaj kończę pranie i jutro będzie ostatnie prasowanie, dzisiaj tez jeszcze troszkę rzeczy do prasowania. i będe chciała jeszcze porządek w szafie z moimi ubraniami zrobić i naszykować ubrania na wyjście ze szpitala dla mnie i dla maluszka. Jak już pokończę porządki i przygotowania, to spokojnie będę sobie odpoczywać i czekać do terminu. Nadal czuję, że 5 będę szła do mojego gina, powiedzieć mu, że jeszcze nie urodziłam... Ale Wam zazdroszczę, tym co już mają maluszki. Mojemu to coś czuję, że dobrze tam w brzuchu i będzie siedział i siedział
-
A co do oddechów, to u nas na szkole rodzenia w ogóle nie uczyli oddychać :P Znaczy trochę tylko pokazywali różnicę między oddychaniem normalnie, a przeponą i to tyle :P
-
Ja też mam termin na 5 i zwolnienie tylko do 5, no ale mi gin wczoraj kazał do niego przyjść, jakbym do tej pory nie urodziła, więc nie wiem co on tam wymyśli, jak przyjdę... A może do tej pory jednak uda mi się urodzić, no zobaczymy. Meeg przestań tak się denerwować ;) na pewno z obroną wszystko będzie super ;) Z pracą też się bałaś, że masz błędy, a recenzje były bardzo dobre ;) Wiem, że to stres, ale będzie wszystko dobrze ;)
-
Karola może zadzwoń do swojej gin i spytaj, co masz robić w razie doczekania terminu? No tak jak miałaś do czynienia z takimi maluszkami cały czas, to się nie boisz. U mnie takich maluszków nigdy w rodzinie nie było, to i się boję. Bo teraz to już jest jakiś strach, jak się nigdy nie miało do czynienia. Jak ktoś miał od dawna do czynienia to mu łatwiej ;)
-
Meeg to, że firmy specjalnie produkują niezbyt trwałe sprzęty, żeby mieć zyski, to chyba każdy się już dawno przekonał, ale żeby takie rzeczy jak opisujesz, że lodówka spada z kilku metrów i dają ją do sprzedaży? a potem dziwne, że coś się psuje ;/ A w ogóle z tą moją pralką jeszcze, co miałam problem kiedyś z tym fartuchem, że się urwał i zgodziłam się podzielić kosztami naprawy na pół ze sklepem. Ostatnio była u mnie koleżanka i pyta jak tam, a ja: no jak jak, oczywiście teraz już "użytkuję prawidłowo i nic się nie dzieje" ;/ Bo oczywiście dziwne, że teraz tyle czasu i nic nie cieknie, nic się nie urwało, a prania ostatnio naprawdę dużo robię. No ale nic, wiedziałam cały czas, że to nie moja wina, tylko nie miałam siły już walczyć dłużej. Z drugiej strony cieszę się, ze już ok, bo nie miałabym siły znowu z tym serwisem się użerać.
-
Ech właśnie przeczytałam, że u Ciebie Karola dalej nic. A myślałam, że już urodziłaś :P Meeg na pewno obrona pójdzie super ;)
-
Co Was nadrobię i chcę być potem na bieżąco, to mi zawsze nie wychodzi, bo Wy tak szybko i dużo piszecie :P Majowa gratulacje! Ale Ci fajnie, że masz już maluszka. A termin miałaś na 10? z tego co w tabelce, no proszę :) z karmieniem czasem normalnie są problemy, a tym bardziej jak Ty maluszka nie dostałaś od razu. Spróbuj może powalczyć, czasem mimo wszystko jak się walczy, to się udaje. Dużo czytałam, ale i słyszałam od kuzynki, że głównie to chodzi o to, czy naprawdę chce się karmić. O to żeby się nie poddawać, bo czasem się chce, ale sił już brak. Oczywiście mówię tylko to, co mi kuzynka mówiła, bo sama doświadczenia nie mam, to pewnie jest wykańczająca walka… Ona przy pierwszym dziecku się poddała, przy drugim było jej bardzo, bardzo ciężko, ale walczyła i udało się i karmiła :) A propo tabelki, kiedyś któraś pisała, czy dodać rubrykę „faktyczny termin”, ja bym właśnie dodała, bo wtedy będzie można fajnie porównać, która miała na kiedy, a kiedy urodziła Karola mojego męża siostra miała masaż szyjki robiony, to w nocy odeszły jej wody, pojechała do szpitala i następnego dnia urodziła :) Dlatego mam jakieś przeczucia, że Ty już na porodówce ;) mimo że ja cały czas przeciwnie do dziewczyn obstawiałam, że pewnie biedna będziesz się kulkać do terminu, bo tak jak pisałaś, ta co się nie spodziewa ;) Ale teraz wydaje mi się, że już powinno pójść, tym bardziej, że ginka Ci pomogła ;) A propo siostry mojego męża, to u niej też w nocy nic nie robili, tylko czekali i dopiero rano zaczęli działać, więc to się chyba zdarza częściej, niż u Majowej. Przedwczoraj Meeg miała akcję z siuśkami, a wczoraj ja. Nasikałam sobie i poszłam na badania, zapominając ze sobą zabrać pojemniczka, prawie doszłam już do szpitala i kicha, przypomniało mi się, ze nie mam ;/ Dzwonię do męża załamana, bo pół godziny do końca pobierania próbek i co mam robić. Wiedziałam, że do domu nie zdążę w takim czasie. Więc poszłam w końcu do apteki, kupiłam pojemnik i zrobiłam jeszcze raz, w sumie i tak w nocy chodzi się wiecznie siku, ja też zawsze piję, jak wstaję siku, więc na jedno wychodzi, te badania tak samo wiarygodne wcześniejsze i późniejsze :P Zresztą gin mi potem powiedział, że ok, że tak zrobiłam :) Mp1 śliczny album, musze sobie też zakupić, ale chyba faktycznie jakiś większy, bo 50 zdjęć to malutko :) Coś czuję, że tych zdjęć maluszka będzie cała maaaasa :) Aniu myśl tylko pozytywnie :) Teraz na pewno będzie wszystko dobrze, jeszcze troszkę i będziesz tuliła swojego maluszka :) Dla Ciebie to chyba im szybciej to byłoby lepiej, żebyś się mniej stresowała, bo jak już będziesz mieć swoje Słoneczko, to się w końcu uspokoisz ;) Co do truskawek też nie zamierzam odpuszczać, będę próbować, najwyżej ostawię jakby coś się działo :) Ja już teraz nie mogę i jem te hiszpańskie, ale wiadomo, co nasze to nasze, te takiego smaku nie mają… :( Ja zamówiłam dwa staniki na allegro, ale zobaczymy czy dobre będą. Jeden zamówiłam z fiszbinami… nie wiedziałam, że nie można :( Trudno najwyżej odłożę go, a kupię inny. Z praniem już mam prawie wszystko zrobione, jeszcze dwa prania pościeli tylko zostały i wyprasować tę pościel. Ale to myślę, że już dzisiaj ogarnę. I uwaga zaczęłam pakować torbę! Także jest postęp hehe Więc jak tu któraś pisała, zdaje się do Jakarty, że ona ma niespakowaną, to to jeszcze nic, bo Ty Jakarta termin chyba masz jakoś na połowę maja nie? Ja mam na 5 :P Więc hmmm chyba jestem najbardziej do tyłu :d Ale tak jak cały czas piszę- ja mam czas, ja to czuję, że do terminu dotrwam :P Majka mam nadzieję, że trafisz na normalne towarzystwo na sali, które nie będzie miało tyle gości i nie będzie żaden Mahomed przychodził :) Współczuję… Dobrze, że w Pl to tak nie rozprzestrzenione, jeszcze… No a zwłaszcza w mniejszych miastach, jak moje. Jednak małe miasta mają też swoje plusy Zgadzam się z Zuzulinkiem jeśli chodzi o foteliki, że to taka śpiewka z tymi 5 latami, żeby tylko kupować nowe. Jak masz Maja swój fotelik, wiesz, że spoko nic się z nim nie stało w trakcie używania, to w ogóle myślę, że nie masz się czym martwić. Zresztą rozumiem też dziewczyny, które kupują używane. Dziecko to jednak spore koszty. I czasem jest wybór: kupić jakiś gorszy, ale nowy, albo lepszej firmy, ale używany. Myślę, że jednak nie ma chyba tak dużo tych powypadkowych fotelików, które ludzie chcą sprzedawać ;) Klaudia, mam nadzieję, że Szymonek szybko osiągnie te 2 kg i będziecie razem w domku :) Meeg ja też się boję właśnie takie maluszki na ręce brać, może nawet nie tyle boję, co się wstydzę, że ktoś powie, że coś nie tak robię, nie tak trzymam… W efekcie naprawdę obawiam się, jak to będzie, jak już moje maleństwo będę mieć… Meeg ja dzisiaj na wizycie miałam ciśnienie 150/81 i lekarz mówił, że teraz już może się tak zdarzać, bo ogólnie jak kontroluję, to przeważnie mam ok :) Ashica super zmiana u męża, Tobie też się coś należy ;) no pewnie, ze takie po prostu bycie razem jest potrzebne ;) Mp1 po moich przejściach z pralką już nic mnie nie zdziwi ;/ A jaka firma? Bo moja była Amika i z Amiki już nic nie kupię, bo serwisanci to po prostu jakaś porażka, nikomu nie życzę użerania się z nimi ;/ Ja w ogóle wczoraj miałam wizytę. Raczej taką krótsza, bo bez usg, bo miałam dwa tygodnie temu, nic się u mnie tam jeszcze nie dzieje. Lekarz pobrał wymaz gbs, wynik ma być za tydzień dopiero, więc chyba lepiej żeby jednak nic się jeszcze nie działo do tego czasu. Posłuchaliśmy tylko serduszka maluszka, zbadał mnie, ciśnienie i takie tam ;) Ciśnienie właśnie miałam wysokie to 150/81, ale mówił że to ok, że teraz może tak się zdarzać, poza tym wyniki mam ok i mocz i morfologia. Kazał mi się na ktg zarejestrować, mam na 12:30 w poniedziałek. Ogólnie to ja się nie czuję jakbym miała rodzić za dwa tygodnie, a już wcześniej to w ogóle nie wydaje mi się, żeby coś się zaczęło hehe. No ale powiedział mi gin wczoraj, że gdyby coś się działo, jakieś skurcze, czy wody się pojawiły, czy coś by mnie niepokoiło, czy ruchów brak, to mam jechać od razu do szpitala, nie zastanawiać się. Że zrobią mi ktg, zbadają, najwyżej odeślą. I że lepiej żeby mnie kilka razy odesłali, niż żebym o jeden raz za mało pojechała. Uspokoiło mnie to, bo trochę do tej pory czułam się tam dziwnie w tym szpitalu, jak kiedykolwiek po coś tam byłam, tak jak na doczepkę, dwa razy jak byłam, to za każdym razem byłam umówiona z moim lekarzem, który jest tam ordynatorem. On na mnie czekał, zaprowadził mnie tam gdzie trzeba, kazał ludziom robić co trzeba i tak właśnie dlatego jak coś się by działo, no to raczej do niego bym dzwoniła, co zresztą kazał robić, a jednak zawsze lepiej mieć alternatywę szpitala, bo to tak dziwnie wydzwaniać do faceta nawet w środku dnia dupę zawracać, a co dopiero jakby się coś w środku nocy działo :) Więc teraz jestem wiele spokojniejsza. Hehe mimo, że czuję, że nie przyda mi się to zupełnie, bo mam jakieś przeczucia, że dotrwam do terminu i będzie nic :P i właśnie wczoraj się pytałam go, co mam wtedy zrobić. To powiedział, że jeśli do 5 nic nie będzie się działo, to mam przyjść do niego do gabinetu, on od 14 przyjmuje, to żebym była przed 14. Zobaczymy jak to będzie hehe Ale śmieszy mnie to, jak sobie pomyślę, że pójdę do niego i powiem „dzień dobry, to ja, przyszłam powiedzieć, że jeszcze nie urodziłam” hahaha A w ogóle nie wiem czy pamiętacie, jak kiedyś pisałam, że jak ja zaszłam w ciążę, to miesiąc po mnie okazało się, że w ciąży jest też moja koleżanka z pracy. Tylko ona poroniła jakoś w 9 tygodniu :( biedna po tym poronieniu starała się z chłopakiem i nic im nie wychodziło do tej pory. A jakoś przedwczoraj napisała mi, że się udało i jest w ciąży Ale się cieszę ogromnie :) i mam nadzieję, że będzie u niej wszystko ok, ale strasznie się o nią martwię, bo wiem, że strasznie się denerwuje :( Ale ja wierzę, że teraz jej się uda. Najważniejsze, że jest już w ciąży :) A druga moja koleżanka miała ostatnio robione udrożnianie jajowodu, niestety ma tylko jeden i to jeszcze był niedrożny :( Miała najpierw farmakologicznie, jakieś wlewki potem, aż wreszcie laparoskopię i laparoskopia się udała :) Teraz się mogą już starać o dzidziusia i lekarz powiedział, ze ma nadzieję, że za dwa miesiące będą się widzieć z brzuchem :) Ech same dobre wiadomości :)
-
Nadrobiłam Was wczoraj w końcu, ale już nie miałam weny, żeby odpisać ;) Ashica pewnie będzie Ci samej ciężko, ale dasz radę ;) W końcu awans to super sprawa, tylko się cieszyć ;) Chociaż wiem jak to jest, ja normalnie bez męża nie mogę, a co dopiero jakby teraz miał mnie zostawić :( No ale pociesz się, ze potem wróci, to będziecie nadrabiać czas, kiedy go nie było ;) i ten awans na pewno wpłynie pozytywnie na Wasze życie ;) Ja to się cieszę, bo mój mąż miał iść do wojska, wtedy też by go dużo pewnie w domu nie było, już jak na NSR pojechał rok temu, to masakra, ja tu te 3 miesiące myślałam, że szału dostanę sama w mieszkaniu. Dobrze, że jednak po ślubie zdecydowaliśmy się władować kasę w prawko na autobus. Poszło prawie 10 tys, ale to się zwróci nam szybciej niż w rok, bo wcześniej mąż miał marne zarobki za najniższą krajową i tak się cieszę, że brat, który też jest kierowcą autobusu, nas na to namówił, żeby pieniądze z wesela na to przeznaczyć. Bo raz że i ja się zdecydowałam przy okazji na to moje prawko i wreszcie mi się udało i jeżdżę :) a dwa, że mąż ma lepszą pracę, przyjemniejszą niż jakby miał do wojska iść, a i dobrze płatną. No i jest ze mną cały czas, nawet jak czasem idzie na cały dzień do pracy, to na noc wraca. Współczuję dziewczynom, których mężowie często wyjeżdżają, pamiętam że Karoli mąż jest własnie wojskowym. Przekichane tak się rozstawać, bo to poligon, to coś :( Meeg Ty tam odpoczywaj, żeby dotrwać do obrony. Właśnie tak jak któraś napisała, teraz to już dłuższe spacery niewskazane, jeśli nie chce się szybciej urodzić. Ja się jakoś specjalnie nie oszczędzam, bo u mnie w ogóle żadnych oznak nie ma, a w sumie mogłabym za jakiś czas już urodzić, jak się ze wszystkim sprzątaniem wyrobię ;) Ale ja to się boję, że ja przenoszę :( Staraj się może leżeć i wypoczywać teraz jak najwięcej, żeby już się więcej nie nadwerężać, do 26 nie zostało już tak dużo czasu, więc jakoś wytrwasz jeszcze trochę ;) Ja Meeg też czasami mam wrażenie, że my z mężem to zupełnie w innych językach się porozumiewamy :P Z facetami niestety już tak jest, ciężko się czasem dogadać ;) Co do mdłości, to ponoć w 3 trymestrze też mogą się pojawiać. Karola zazdroszczę pogody, u nas wczoraj prawie cały dzień padało, na wieczór dopiero trochę z mężem na spacer wyszliśmy bo się pogoda zrobiła, dzisiaj od rana niestety też pada :( A mąż kończy prace o 12 i myślałam, że pojedziemy do takiego parku, gdzie kwitną magnolie, zrobić sobie trochę zdjęć :( i kicha :( chyba jednak nie zrobimy sobie tych wspólnych ciążowych zdjęć, bo pogoda ostatnio nie bardzo :( Ania to dobrze, że masz wszystko dokładnie z lekarzem zaplanowane ;) Ale życzę Ci, żeby tak jak chcesz, obeszło się bez cc ;) Pisałam o tym puchnięciu dłoni po przepracowaniu, wczoraj rano też tak miałam, a że byliśmy u mojej mamy, to zmierzyłam sobie ciśnienie i miałam 150/73... jak na mnie to wysokie, bo ja zawsze miałam idealne, po 120, 130, raz miałam 148, ale to wtedy do lekarza szłam, potem się wracałam, bo karty ciąży zapomniałam i znowu szłam drugi raz, a wcześniej jeszcze wyniki badań robiłam i odbierałam, to dlatego miałam takie wysokie. A wczoraj to było z rana, ledwo po nocy. I trochę się wystraszyłam, ale później rozmawiałam jeszcze z teściową i mówi, że pewnie i te obrzęki i to ciśnienie to efekt pracy z dnia poprzedniego ;) I pewnie tak jest, bo wczoraj już o wiele mniej robiłam i ciśnienie dzisiaj w normie, zresztą już wczoraj wieczorem było w normie :) A ja ogólnie dalej czuję się beztrosko, zupełnie nie czuję, żeby poród się zbliżał :P Czuję się jak miesiąc czy dwa miesiące temu, tylko brzuch trochę większy, to skarpetki gorzej ubrać :P w nocy się gorzej przekręcić, no takie tam :P Poza tym zupełnie nie widzę różnicy, żadnych skurczy, żadnych innych objawów. Dlatego boję się, że przenoszę... :( Ale może akurat się coś ruszy.
-
Dziewczyny nie da się Was nadrobić :P Ja ostatnio całymi dniami sprzątam, chyba włączył mi się spóźniony syndrom wicia gniazda hihi I tak całymi dniami sprzątam, a zwykle dopiero wieczorami staram się trochę poczytać, co u Was, ale zwykle 3, 4 strony i zasypiam, a Wy jednak produkujecie dużo więcej, tak więc jestem jakieś 15 stron do tyłu :P Dzisiaj wyjątkowo jestem w dzień, bo własnie odpoczywam po prasowaniu, ponad 3 godziny prasowałam i cała skora na brzuchu i udach mnie boli, tak właściwie najbardziej na prawym udzie. Więc trochę odpoczywam, a potem zabieram się dalej do pracy ;) jakoś parę dni temu miałam akcję, że myłam trochę drzwi i takie tam pierdoły szorowałam... i na drugi dzień obudziłam się z tak opuchniętymi dłońmi i bolały strasznie, a ból promieniował do łokci. I czytałam w necie, że jest coś takiego jak zespół cieśni nadgarstka, co jest własnie częste w ciąży, jak się trochę więcej rękami popracuje. Wiec to pewnie to. Już jest wiele lepiej, ale dalej czuję troszkę ból w dłoniach, a raczej w prawej, bo to nią najwięcej pracuję :) Tak czy siak mimo, że się za wszystko zabrałam dość późno, to myślę, że spokojnie ze wszystkim zdążę, jakoś nie sądzę, żeby poród się zbliżał :) No ale co by nie było, dzisiaj zaczęłam 38 tydzień i zostało mi 19 dni do porodu Na suwaczku jest inaczej, bo tam miałam inną datę wpisaną, teraz wychodzi mi termin porodu na 5, tak jak z miesiączki i tak obstawiam, że urodzę hehe Wolałabym troszkę wcześniej, ale się nie zapowiada chyba raczej ;) To tyle co u mnie :) Mam nadzieję, że później uda mi się do końca Was nadrobić i poodpisywać trochę Wam ;) a na razie chciałam się tylko spytać Mp1 o Twój album, który zamówiłaś dla maleństwa - gdzie zamawiałaś? przez internet? Może podeślesz linka? Oblukałabym sobie i może też zamówiła :)
-
Meeg Ty to biedna masz pecha :( Oby Cię już opuścił… Teraz już dzisiaj aż tak bardzo jak wczoraj mnie nie boli, wiec myślę, ze póki co nospy nie będę potrzebować ;) Maja to oby już dobrze było i obyś jeszcze wytrzymała troszkę ;) No to fakt, im bliżej końca tym większe problemy, nie tylko z przekręcaniem się ale i z wstawaniem z łózka. Ale jeszcze tylko trochę ;) Lidka chciałabym tak spokojnie do tego porodu się szykować Ja to się boję, że spanikuje Bo do tej pory zawsze spokojnie o tym myślałam, ale czuję, że jak się zacznie, to będzie mega stres. Już teraz sobie czasem jak myślę, to zaczynam się denerwować. Oby mąż był obok, bo może jakoś wtedy łatwiej się opanuję. Sama jak będę, to się boję, że nie ogarnę… Na szkole rodzenia też mówili, że na życzenie lewatywę robią, tyle ze ja na szkołę chodziłam u mnie w mieście, bo bliżej i za darmo, a rodzić będę w mieście obok i nie wiem jak tam, ale myślę, że pewnie też zrobią, jak poproszę. A może się sama oczyszczę przed porodem, wolałabym… Ale mi Maluch w brzuszku szaleje, lubię jak mi tak brzuch skacze hehe Nie lubię jak tu w weekendy jest taka cisza, przeważnie dopiero pod koniec niedzieli jakoś więcej postów się pojawia. A tak cały dzień nuda :P
-
Hmmm chyba nie brałabym nic w takim wypadku na biegunkę, bo jeśli to oznaka zbliżającego porodu, to porodu to nie wstrzyma, ale oczyszczanie się organizmu tak, więc potem mógłby być problem. Ale to takie moje rozumowanie tylko. A może to po prostu takie jakieś chwilowe ;) Tak jak u mnie wczoraj, bo dzisiaj mi już nie wróciło :) Oby Ci Maja przeszło :) A z moim brzuchem to Wam powiem, że tak to leżenie nie wiem czy mi pomogło, a cały dzień przeleżałam. Ale jak się przekręcam, to nadal go czuję dość mocno. Więc nie wiem, może po prostu mi już tak zostanie... W ogóle dzisiaj stwierdziłam, że chciałabym już urodzić. Znaczy nie że teraz tak dosłownie, bo muszę wszystko przygotować, tylko w sensie takim, że chciałabym żeby to szybko minęło i żebym urodziła :) mogłabym wcześniej, ale chce jeszcze wszystko ogarnąć. Od jutra będę prać ubranka, wiem - szybko się zaczynam ogarniać :) Wy już wszystko macie, a ja zaczynam, a przecież termin mam na początek maja... No ale pocieszające jest to, że po tym leżeniu w łóżeczku za to ogólnie czuję się lepiej, prawie nie kaszlałam dzisiaj, prawie nie mam kataru, więc na szczęście skończyło się na strachu i choróbsko się nie rozwinęło :) Karola ja też nie brałam nospy, no ale tak jak pisałam wcześniej, ja cały czas się dobrze czułam, więc nie było potrzeby, tylko ten jeden raz, co pisałam. Ale zdziwiona byłam teraz, jak się pytałam o luteinę, że powiedział mi gin, żebym jeszcze ze dwa tygodnie pobrała. Myślałam, że będzie kazał już odstawić, no ale ok, będę brać.
-
No na pewno jest tak, że piesi często też nawalają, jeśli chodzi o przepisy. Ja osobiście się zawsze wkurzam jak idę z kimś, a ktoś po ścieżce, ściągam zawsze na chodnik, bo no trzymajmy się swoich rejonów ;) Zdarza się niekiedy, że ktoś własnie jedzie chodnikiem, ale ładnie poprosi o zejście i podziękuje i wtedy ok, bo nic mi się nie stanie jak zejdę przecież, tylko denerwuje mnie, jak ktoś wymaga, jakby mu się to należało i to jeszcze wymaga natychmiast i oburzony, że ja idę i nie patrzę, że on z tyłu jedzie... A w badaniu krwi ogólnym nie powinno coś wyjść przypadkiem, jeśli by to była cholestaza? Chyba bilrubiny, jak jest za dużo? albo coś innego, ale coś chyba było... Tak coś kojarzę, że kiedyś czytałam. Ale może warto zrobić dodatkowe badania, gdyby jednak Ci Zawiszka nie przeszło to swędzenie. Hehe Meeg super, że mąż też tak bardzo przeżywa nawet pokoik Hehe a z tym facetem w biedronce, to może faktycznie żona mu kazała bo zwykle to kobiety są te złe ;P Nie Meeg, nospę brałam tylko raz, jak mnie brzuch bolał kiedyś i do gina dzwoniłam, to kazał mi wziąć (ale wtedy i tak nie pomogło i zastrzyk musiałam dostać, do szpitala jechałam, to w sumie tylko raz w całej ciąży miałam taki ból brzucha), a tak to nie biorę, bo zawsze wszytko było ok. Na szczęście dzisiaj już się czuję lepiej, co prawda jeszcze za wiele nie chodziłam, tyle co do ubikacji, a tak to leżę, bo to przeziębienie moje chcę zwalczyć. Ale jak się przekręcam czy wstaję to mnie nie boli tak jak wczoraj, więc chyba już ok. Ale chodzić dzisiaj nigdzie nie będę, bo raz, że własnie muszę zwalczyć to choróbsko, a dwa, że jak jeszcze dzisiaj odpocznę, to pewnie i brzuszkowi dobrze to zrobi ;) a z tą chorobą też troszeczkę lepiej, bo katar przeszedł prawie całkiem, rano mnie gardło trochę bolało i tak czułam się dziwnie, bałam się, żeby to nie początki jakiejś anginy, ale chyba po prostu po nocy strasznie sucho w gardle miałam, bo teraz już lepiej. A w nocy strasznie dużo piłam, ale już potem nie chciało mi się wstawać co chwilę pić i siku, dlatego pewnie rano tak suszyło mnie i stąd to gardło :) Wiecie co, właśnie co do tego obniżania brzucha, to doszłam do podobnego wniosku jak Zawiszka, że pępek się też obniża, więc ten obwód może być w sumie podobny. A druga sprawa, to że często obwód zależy od ułożenia dzidziusia. Mi to sie nieraz mały tak wypcha, że aż sterczy ten brzuch A niekiedy znów siedzi tak w głębi, że niemal na płasko
-
No tak Maja, Ty często miewałaś różne dolegliwości, ale często też nie były to dolegliwości typowo związane z ciążą ;) Więc o to, że pierwsza urodzisz bym Cię nie podejrzewała :) Dobrze że u Ciebie wszystko już ok :) W sumie to też wydaje mi się, że to jest tak, jak już któraś napisała, że najprędzej to urodzi ta, która się tego w ogóle nie spodziewa hehe Ja to dzisiaj cały dzień myślałam, czy wszystkie się jeszcze w dwupaku trzymają, bo tak ostatnio piszecie o tych skurczach i rozwarciach, że chyba się zbliżają porody Moli śliczny brzuszek i sukienka ;) Meeg ludzie są straszni ;/ Wrr ;/ bym chyba nie wiem co zrobiła, na takie chamstwo ;/ Właśnie tak nieraz czytałam jak niektóre pisały tutaj, że były w kasie przepuszczane czy coś, a ja to zawsze się jeszcze boję, żeby mi się ktoś przede mnie nie wepchnął, bo ludzie są tak bezczelni. Ech z pizzerią też niezła akcja. Współczuję Ci wszystkich dzisiejszych nerwów… Ale kącik dla Łukaszka za to przepiękny ;) Mi się teraz przypomniało a propo bezczelności ludzi… przedwczoraj z mężem byliśmy na spacerze, idziemy sobie chodnikiem i nagle ktoś z tyłu na nas dzwoni i to tak przeciągle, obracamy się, a tam facet sobie rowerem po chodniku i żeby mu miejsca ustąpić. Zazwyczaj to ja rzucam komentarze w takich sytuacjach, ale wiem, że męża zawsze denerwują moje komentarze, więc nic się tym razem nie odezwałam, tylko zeszłam zdenerwowana na bok (pewnie by we mnie wjechał burak, gdybym nie zeszła ;/), ale tym razem to mąż się zdenerwował (to była akurat bardzo mało ruchliwa ulica, więc mógł sobie ulicą jechać. Jak mu mąż zwrócił uwagę, że ma od tego ulicę, to tylko prychnął coś pod nosem zaśmiał się i pojechał sobie dalej ;/ Koleżance o tym wczoraj opowiadałam to tylko skomentowała, że „super, że sobie jechał chodnikiem i ciężarną poganiał, żeby mu zeszła z drogi”. Nie wiem, co Wy o tym sądzicie, ale czasem sobie myślę, że te obowiązkowe karty rowerowe dla dorosłych, to wcale nie taki zły pomysł… Wiecie co, po tym moim wczorajszym spacerze dzisiaj mi wcale nie przeszło ;/ Myślałam, że się prześpię i się lepiej poczuję. A dzisiaj cały dzień mnie ten brzuch pobolewa. W sumie głównie przy gwałtowniejszych ruchach, jak się długo nie ruszam i chcę wstać, jak idę, przekręcam się na bok. Ale to taki przeszywający ból podbrzusza, chwilami tak boli podobnie jak na okres i chwilami też plecy. Teraz troszkę lepiej, ale teraz leżę. No ale Szymek normalnie się rusza, więc chyba ok. Ale nie rozumiem, żeby po spacerze aż tak? Trochę mnie to martwi, ale uznałam, że wstrzymam się jeszcze z dzwonieniem do gina, głupio mi jakoś tak, wczoraj u niego byłam na wizycie, a dzisiaj wydzwaniać… Wiem to głupie, bo w ciąży, a zwłaszcza już teraz, to się dużo może zdarzyć w ciągu jednej doby, więc nie powinno mi być głupio. Ale poczekam jeszcze, może jutro będzie lepiej. Pisała któraś, chyba Karola, że ją brzuch pobolewał jak jej się brzuch obniżał, a ja chyba mam dzisiaj właśnie znowu jeszcze troszkę niżej, nawet wydaje mi się, że z centymetr czy dwa mi ubyło w obwodzie… Może faktycznie obniża się i może od tego ten brzuch boli? Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze, że mąż był ostatnio przeziębiony i jak całą ciążę super mega się czułam, nic mi nie było, tak teraz mnie dorwało, katar mam i trochę niestety też kaszel. Przy tym kaszlu oczywiście ból zawsze też się odzywa ;/ Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie. Dziwne, że byłam dzisiaj w ubikacji aż 4 razy, może nie aż tak typowo rozwolnienie, ale jednak trochę rzadziej (sorki za szczegóły hehe) no i 4 razy? ;/ Mówię do męża, że może to ta choroba, ale on faktycznie do ubikacji nie chodził. Wiem, to niby tylko 4 razy w ciągu dnia, nie że co chwilę. Ale ja jednak często nawet raz nie idę, więc 4 to na mnie już dużo. Ech nic, mam nadzieję, że jutro się poczuję już lepiej. Bo chyba sobie zaczynam wkręcać coś Ale ja sie cały czas tak super mega czułam, a teraz taka nie do życia jestem :( Muszę jednak jeszcze troszkę przetrzymać. Raz dlatego, że muszą mi rzeczy zamówione jeszcze przyjść, bo to głównie rzeczy do torby… niestety jeszcze niespakowana i nawet nie mam czego jeszcze pakować ;) A dwa, że te badanie gbs mam mieć dopiero 20 kwietnia na wizycie robione… Więc zdałoby się jeszcze zaczekać. Znaczy nie sądzę, żeby wcześniej coś się zaczęło, ale troszkę zaczęłam się martwić przez ten brzuch...
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7