Hej a ja dziś po badaniach :) Naczekałam się dziś na to badanie że hej. Niby szpital kliniczny położniczy, najlepszy w mieście.. Wyobraźcie sobie, miałam mieć badanie na 13.40. Przychodzę na 13.30 do rejestracji, kierują mnie na 2p. gdzie niby ma być USG. Wchodzę na górę, patrzę, jest gabinet, dopytałam się jeszcze na wszelki wypadek, OK, to tu. Czekam, przede mną jeszcze 2 osoby bo opóźnienie. Gdy przychodzi moja kolej, już 40 min po czasie. Pan doktor stwierdza że to USG to nie u niego bo on robi tylko od 2 trymestru, mam zejść do piwnicy, tam inna pani doktor przyjmuje (a w rejestracji jak byk informacja, że USG przeniesione na 2 p.). No dobra, schodzę do piwnicy, tam czekam kolejne 40min, w końcu miła p doktor mnie przyjmuje, a tu mała smarkata fasola ani myśli się pokazać! Podobno duża jak na swój wiek, 7,5cm, ale wypięła się pupą. Jak doktor kazała mi pochodzić żeby ją poruszyć, to mała sobie zasnęła od kołysania :)) No nerwy mówię wam.... Mam przyjść w czwartek rano i się napić wcześniej coli :)
No to się rozpisałam :))
Pa!