
anmiodzik
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez anmiodzik
-
Izzys - bardzo współczuję... trzymaj się dzielnie!
-
viki80Bigbit super wieści!!!! cieszymy się razem z Tobą:) ależ fajnie - nie ma to jak na swoim, zwłaszcza jak się mieszka z teściami i nie za dobrze się układa;-)AniuS ja też chyba nie inwestowałabym w te majtasy - wcześniej czy później i tak każdy z naszych maluszków nauczy się siusiania tam gdzie potrzeba;-) A póki co mój ma wielką frajdę z tego że cieknie mu po nogach i jak jest bez pieluchy to ucieka jak błyskawica jak chce siku - żebym przepadkiem nie posadziła go na nocnik. Tak więc stwierdziłam że na razie wysadzam na nocnik jak najbardziej, ale w pieluszce lata dalej - dopóki nie dotrze do niego że sikamy do nocniczka/kibelka a nie po kątach jak piesek;-) Anmiodzik mam nadzieję że nocny płacz szybko minie:( mój Domcio jak się w nocy przebudzi to też robi siku - tyle że w pieluchę;-) więc może to jednak koszmary budzą Natalkę, a siku robi bo się zbudziła...a może faktycznie boli ją brzuszek od trzymania siuśków. A w dzień po drzemce też ma zawsze suchą pieluchę i czeka aż usiądzie na nocnik? tak.. w dzień czeka i po spacerze i po drzemce domaga się nocnika.. Dziś się obudziła w nocy na siku ale już bez płaczu :) hurra! Może co z tego będzie :)
-
AnkaShej! wy tak od odpieluchowywaniu i ja tez na tym etapie czy uzywalyscie moze tych majteczek treningowych do nauki siusiania na nocnik czy raczej tradycyjne majtaski zakladacie pytam bo zastanawialam sie na zakupem tych majtek treningowych wcale one nie tanie a trzeba by ich zakupic kilka par Aniu, my mamy tylko 8 par zwykłych majteczek - i to nam w zupełności wystarcza. Na dzień przytrafia się jedna do dwóch wpadek, więc 2 - 3 pary majteczek codziennie do prania to naprawdę niewiele. U mnie zdało egzamin częste wysadzanie na nocnik.. nawet jak nic nie zrobiła, to i tak jakoś szybko się przyzwyczaiła do konieczności korzystania z nocnika. U nas doszedł jeszcze taki "problem - nie problem" - mianowicie, Natalia zaczęła budzić się w nocy z płaczem - z początku nie wiedziałam o co chodzi, nie umiałam jej uspokoić, płakała i płakała. A jak już się nieco uspokaja to woła siusiu albo kupa - i rzeczywiście ma suchego pampersa, a jak ją sadzam na nocnik, to od razu sika i to takie ilości, że skłania mnie to do mniemania iż ten straszny płacz co ją wybudza może brać się z bólu brzuszka, bo tak długo probuje trzymać w sobie siku. Cieszę się, że woła na nocnik, ale też boję się że rzeczywiście może ją pęcherz boleć kiedy za długo trzyma w nocy siusiu.
-
Mamcia, ja też bym na Twoim miejscu zrobiła potrzebne badania, skoro masz obawy. My też wzięłyśmy się za odpieluchowanie.. od ponad tygodnia zakładam Natalce pampersa tylko na noc i na spacery. Nawet nie jest źle.. kilka razy miałyśmy wpadki, ale jest to do opanowania. Problem mamy w tym, że Natalka przestała wołać za każdym razem, że chce siku i sadzam ją czasem na wyczucie. Sama nie wiem dlaczego przestała wołać... chyba ma za dużo dookoła ciekawych rzeczy i spraw, no i szkoda jej czasu na myślenie o sikaniu. Jednak ilość pampersów diametralnie się zmieniła.. rzeczywiście można sporo zaoszczędzić, tym bardziej, że nieraz rano budzi się z suchym pampkiem i woła siku. Polecam odpieluchowywanie!!! Natalka uwielbia ubierać sama majteczki hehehe
-
jeżykowaJa też się melduję :)Od lutego zaczęłam nową pracę i widzę że zmiana była na plus :) Przede wszystkim mam dwa razy więcej czasu dla Jasia. Poza tym to nie korporacja więc nie ma pędu i pośpiechu ze wszystkim, a to zaczynało się już odbijać na moim zdrowiu. Anmiodzik - ale masz gadułę, super że Nati aż tyle mówi. U nas w tej dziedzinie słabiutko, są pojedyńcze słowa, ale też niewiele. Widać że czasami Jaś chciałby coś nam powiedzieć, bo gada po swojemu i się denerwuje, że nie rozumiemy.... Widać trzeba jeszcze trochę poczekać. Za to mamy dalsze sukcesy w odpieluchowaniu. Teraz zużywamy praktycznie tylko jedną pieluchę na dobę, bo zakładam na noc, ale UWAGA - OD DWÓCH DNI PIELUCHA RANO JEST SUCHA! Kurcze, ale jestem dumna z Jasia że tak szybko skumał o co chodzi. No i wpadek w ciągu dnia praktycznie nie zalicza, ładnie sygnalizuje, że chce siusiu :) Nadinn - chusta jest super! Jeśli masz możliwość to zapisz się teraz na warsztaty, gdzie pokażą Ci podstawowe zasady motania i później będziesz mogła już sama próbować nowych wiązań. Jejku.. gratuluję i zazdroszczę tej jednej pieluchy na dobę! :) dzielny Jasiu!
-
nadinn - odpowiadam na wezwanie :) Późno już, a jutro trzeba wstać do pracy.. więc będzie w miarę krótko ;) Dziś kończę L4.. miałam zapalenie ślinianek i buzię spuchniętą jak przy śwince :P... posiedziałam trochę z Małą w domu, z czego bardzo się cieszę i na samą myśl o rannym wstawaniu do pracy robi mi się niedobrze. Mężulo też siedział na L4 w tym czasie bo kręgosłup odmówił mu posłuszeństwa i nie obyło się bez specjalistów i zastrzyków :/ Ale już wraca do żywych. Z nowych umiejętności to u nas w zasadzie niewiele do wyliczania.. jest kilka sukcesów takich jak samodzielne jedzenie - z czego jestem nieziemsko dumna - nawet zupę śmiga już pięknie swoją łyżką, więc mogę wreszcie pożegnać się z rolą karmiącej :P... Bardzo dużo śpiewa (ale to pewnie dlatego, że ja nie lubię ciszy i na okrągło śpiewam jej lub włączam dziecięce piosenki) Niesamowite ile ona słów z piosenki potrafi zapamiętać! Uwaga cytat: "Aaa.. kotki dła, szarodydy odyba, ni nieedą jobiły tylko Nati bałily" Na nocnik siadamy często, ale zauważyłam, że Nati coraz rzadziej woła że chce siusiu.. kurcze, myślałam, że wyjdę szybko z pieluch - a tu klops. Nie wiem już jak ją przekonywać do wołania siusiu. Tymbardziej że teraz znów jak wracam do pracy to większosc czasu będzie z M. A on sadza ją na nocnik tylko jak Nati woła. Czy Wasze dzieci nosza jeszcze w ciągu dnia pieluchy? czy już majtaski?? Darka - hehe Olusia śmieszka! - taki urok dzieci w tym wieku :) Te zaskakujące i mega śmieszne pomysły to w dużej części sens naszego macierzyństwa.. postępy, nowe umiejętności i błyskotliwość sprawiają, że to my się uśmiechamy i płoniemy z dumy!!
-
u nas też goszczą różne humorki. Mamusia jest najważniejsza i bez niej ani rusz.. no chyba, że mama wymyśli tak absorbujące zajęcie, czy też zabawę - jak kto woli nazywać - to nawet Nati jest w stanie dużo czasu spędzić samodzielnie, angażując się w rolę. Ostatnio takimi zajmującymi zabawami są: rysowanie kredkami świecowymi, obrysowywanie różnych kształtów (mam takie plastikowe koła i kwadraty do obrysowywania i wystarczyło raz jej pokazać, żeby się tym zainteresowała - oczywiście nie potrafi tego zrobić, ale zajmuje się na maxa!) Mamusia plastyczka, więc bloków u nas pod dostatkiem... a każdą jej pracę traktuję jak dzieło i zbieram do teczki, by miała pamiątkę. W kuchni zajmuje ją bardzo udawanie że gotuje.. lubi wyciągać garnki i mieszać w nich łyżką. Dzięki temu mogę zrobić spokojnie obiad. Bardzo zajmuje ją też segregowanie prania - normalnie, zajęcie na pół dnia.. może przekładać z miejsca na miejsce wszystkie rzeczy z kosza na wypraną bieliznę... moja mała praczka! :) Bunt jest.. owszem, ale próbuję go tłumić. nie pozwalam sobie wejść na głowę. Jeszcze tylko muszę znaleźć sposób na pozbycie się pampersów ;) bo chociaż woła ładnie na nocnik, to jeszcze zdarzają się wpadki.
-
justi_m82nadinn - wywołana do tablicy - grzecznie się odzywam ;) trochę mnie nie było i troszkę się działo. Po ospie - nairusia podłapała zapalenie rogówki, wylądowaliśmy w grudniu na ip szpitala okulistycznego - potem 2 tyg. Intensywnego leczenia - ale wygląda na to, że się udało - nie ma widocznych ubytków, ładnie się pogoiło i tak od początku roku jest zdrowa i wesoła :) a tak w ogóle, to ci - swatowo - pozazdrościłam i... Zostanę wrześnióweczką 2012 :) na razie to 6t5d, ale serducho już widziałam i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i we wrześniu szczęśliwie się rozpakujemy :) a jak ty się kochana czujesz? Przyznam, że czasem podczytuję wasz czerwcowy wątek i przeżywam z wami ;) izzys - ogromne gratulacje dla ciebie :) wygląda na to, że tylko jakieś 3 tyg. Różnicy między naszymi maleństwami :) chapicha i ilka - widziałam wasze córcie na stycznówkach! Przecudowne królewny :) gratulujemy! Ilka - tylko na fotce agatka miała czapusię... A jak ta jej czuprynka? Ma tak bujną jak ksawcio miał? Zdrówka dla was, kochani! Jesteśmy na weekend u siostry na wiosce - piszę z jej kompa i w pośpiechu - także odezwę się więcej może jutro albo w tygodniu. Buziaki i samych szczęśliwych chwil dla was, mamulki, w tym 2012 roku (jeszcze nie miałam okazji złożyć życzeń) :) gratulacje !!!!!!!!!!
-
bigbitówkaIlka zdrówka dla Was!!nadinn to nieźle Twojemu mężowi się "oberwało" współczuje :( Majka to tez mały złośnik. Ja równiez nie reaguję jak zaczyna udawać że płacze - bo najczęsciej udaje. A jak naprawdę płacze to każe jej iść na swoje łóżko na podusię się wypłakać - najczęsciej nawet nie zdązy dojść do łózka i już przestaje. Ona tez jest teraz na etepie rzucania zabawek - robi to najczęsciej jak coś chce zrobić i jej to nie wychodzi wtedy wpada w "szał" i rzuca wszyskim po czym zaczyna płakac - chyba z besilności. Ale ogólne nie jest źle. Zauważyłam że coraz więcej bawi się sama co mnie bardzo cieszy bo w końcu mam czas na posprzatanie , ugotowanie obiadu, pranie, prasowanie a ostatnio prawie 2h ciągiem sama sie bawiła więc nawet rogaliki upiekłam :) nadinn powiem Ci że z teściowa u nas jest odwrotnie tzn ona ciągle mówi że Maja jest niegrzeczna - a to nieprawda, bo oprócz swoich małych chimerków, które zazwyczaj ma przy mnie to naprawdę dobre i grzeczne dziecko. A teściowa ciągle że Maja jest niegrzeczna (np jak jedno z dzieci zrzuciło zabakę ze schodów to jeszcze dobrze nie zobaczyła które a już usłyszałam że to na pewno Maja rzuciła - co oczywiście było nieprawdą; jak Kacperek się przewrócił i zaczął płakać to od razu że na pewno Maja go popchnęła - gdzie Maja po pierwsze była metr od niego, a po drugie Maja nigdy nie popchnęła żadnego dziecka ani nie uderzyła - nic z tych rzeczy, a Kacperka poprostu uwielbia i jak tylko przyjeźdża to przytula go i daje mi buziaki i aż piszczy z radości że już jest, a jak jego mama go zabiera to czasem nawet płacze bo chce żeby został). Szczerze uważam że to jest bardziej przykre bo ona gada na moje dziecko które nic złego nie zrobiło. Ale za to jej pierwszy wnuk to ideał super grzeczny i w ogóle - a gówniarz nie dobry jak nie wiem co - nawet w szkole mówią że jest najgorszy z całej klasy i ciągle są jakieś skargi na niego. Bigbit - współczuję zachowania teściowej. Przykro stwierdzać, ale moja mama zachowuje się tak samo - pierwszy wnuk jest naj naj... a Natalka (trzecia i narazie ostatnia) musi "czekać" na swoją kolej do zdobywania pochwał. Co prawda, jeszcze nigdy o nic nie została oskarżona - już ja bym odpowiednio zareagowała! - ale da się odczuć, że pierwszy wnuk, to pierwszy wnuk!
-
Ilka - gratuluję!! Niech Wam zdrówko dopisuje!!! :) :Nadin - czytam Was.. ale z przerwami krótkimi, bo dużo się u mnie dzieje i czasu ciągle brak :) Na Dzień Babci i Dziadka robimy duże odbitki zdjęć Natalki do ramek i każdemu wręczymy. Mamy takie zdjęcia, gdzie Nati jest z dziadkiem lub babcią na kolanach i jak najbardziej nada nam się to na prezent :) Dla Prababci (dwóch) mamy zdjęcia "rodzinne" bo to w końcu też babcie ode mnie i męża :) Borykamy się obecnie z opryszczką :( ... wirus wstrętny, rozsiewa się okropnie. Natalka już tydzień chodzi z plackami wokół ust. Mamy na to leki, więc się kurujemy. Wyszły ostatnie trójki.. i mamy teraz pełny zgryz :P Czekamy jeszcze na piątki i szóstki *nawet nie wiem w jakim okresie wychodzą. Nati ładnie śpi w nocy. Zasypia o 20:00 - 20:15 i budzi się ok. 8:30. W ciągu dnia ma 1 drzemkę.. zazwyczaj koło 13:00 - 14:00 i śpi około półtorej godziny. Smoczek stał się przeszłością bardzo szybko. Cieszę się, że wkroczyłyśmy w nowy rok bez niego i bez wspomnień o nim ;) Zostaje nam tylko oduczyć "zapominania" o wołaniu SIKU! Czasem Nati jest tak zajęta, że ani myśli o wołaniu na nocnik.. ale przyznać muszę, że woła bardzo często i tylko przy tej okazji zwraca się do mnie "mamusiu siusiu" (soooo sweet) Nosi ubranka 86 - 92 i butki 22 Jej ulubionym zajęciem na dzień dzisiejszy są: jedzenie i śpiewanie (kolejność nie przypadkowa!) No to taki skrócik o Nati. O mnie pisać nie będę, bo zanudziłabym Was tym postem na śmierć!!! Bardzo bardzo serdecznie Was pozdrawiam!! i przesyłam bajecznie zimową fotkę :)
-
Witajcie szczęśliwe mamusie majowych maluszków :) Izka - fajnie że się odezwałaś - a już myślałam, że to ja długo siedzę w ukryciu i nic nie piszę ;) *wybaczcie dziewczyny, ale jakoś zajmują mnie teraz inne rzeczy, ważne i mniej ważne.. ale zajmują i dlatego wpadam tu tylko na chwilkę Chciałabym już dziś złożyć Wam, Waszym maleństwom, Mężom i rodzinom najserdeczniejsze życzenia na Nowy 2012 Rok.. cierpliwości w przechodzeniu przez bunt dwulatka, miłości, której nigdy dosyć, zdrowia co napędza wszystko inne i pozwala cieszyć się z małych rzeczy. Życzę Wam, abyście potrafiły stawiać przed sobą realne cele i wytrwale dążyły do ich realizacji, aby szczęście mogło być zależne od Was samych, a powodzenie było tylko formalnością ;) ....a wszystkim dzieciom życzymy z Natalką wieelkich postępów w zdobywaniu nowych umiejętności i ogromnych sukcesów uwieńczonych uśmiechem mamusi i tatusia! Cieszę się, że możemy sobie składać życzenia już po raz trzeci!! A ja postanowiłam jeszcze w tym "starym" roku oduczyć Natalkę od smoczka *choć miała go tylko na noc i na dzienną drzemkę. Zaczęłam spontanicznie 2 dni temu, kładąc ją do łóżeczka i podając mleko - oznajmiłam, że smoczek się zepsuł i dziś spróbujemy spać bez smoczka. Zrozumiała to doskonale, bo od razu się rozpłakała. Cudem wypiła pół mleka i łkała dalej. Jednak udało mi się ją zanudzić ciągłym gadaniem - o jej - nigdy tyle nie gadałam co tego wieczoru! - zasypiała mi chyba godzinę, z ciągłymi przerwami na płacz. Zawzięłam się jednak w sobie i pamiętałam o tym, jak ważna jest konsekwencja. Jaka była moja ulga, kiedy Nati zasnęła!!! Niestety po pol godziny wybudziła się i znów był płacz. Udało mi się ją uśpić po chwili i jakoś daliśmy radę przespać całą noc. Obudziła się o 9:00 !! Drzemka dzienna też nie obeszła się bez płaczu przy zasypianiu.. ale udało się. Wczorajsza (druga) noc też nie zaczynała się zbyt ciekawie, ale już zdecydowanie mniej energii poświęciłam na usypianie. Dzień bez problemu i dzisiejszy wieczór to już marzenie.. Natalka pięknie zasnęła bez płaczu, bez problemów.. chyba zapomniala o smoczku...
-
Dużo zdrowia na te Święta (mnie się niestety nie udało.. i w tym roku również grypowo je obchodzę :( ) ....a prócz zdrowia - uśmiechu i radości! Miłości i ciepła rodzinnego! Oraz odpoczynku.... życzy Natalka z rodzicami :)
-
Kaskam - spełnienia marzeń!! - i głowa do góry - właśnie przeżywasz najlepsze lata Twojego życia - to nie czas na dołowanie :)
-
No i najważniejsze przecież: Wszystkiego najlepszego z okazji pierwszej poważnej 18-stki (18miesięcy) dla wszystkich półtoraroczniaków!!!!
-
bursztynkaJa jestem jest 16.30 a mloda jeszcze nie spala wrrrr Ty to masz cyborga... jednak z wiekiem jej to nie mija :P.... dziewczyna z pełnymi bateriami! :)
-
nadinnojjjj..biedaczek...zdrówka dla Jaśka!!! aaa i gratuluję Jeżykowa!!! cieszę się, że jednak można wygrać z instytucją i że warto walczyć;-) no i kasa dodatkowa - super!!! i po imprezie...jakoś poszło, wynudziłam się, na szczęście, że były dzieciaki, to z nimi można było powygłupiać się ;-) a za tydzień powtórka - imieniny i urodziny teściowej....brrr... Justi jak tam twoja ospa?mam nadzieję, że już tak nie cierpisz oj.. jak bardzo Cię rozumiem! Teściowej co prawda nie mam.. (choć w sumie mam ale nie nazwałabym jej tak - teściu ożenił się drugi raz rok temu i mówię do niej po imieniu, bo jest niewiele ode mnie starsza) ale i tak jakoś rodzina męża jest dla mnie tzw. złem koniecznym :P...
-
i ja jestem.. nie mogę się zmobilizować, żeby odpisywać na bieżąco.. czytam codziennie, ale jakoś tak zawsze wychodzi :( Jedno mi utkwiło - gratulacje dla Lucka za samodzielne jedzenie! wow! Ja sama karmię Natalkę i chyba po prostu nie wpadłam na to, że mogę ją w tej kwestii usamodzielnić :P
-
Justi - wspolczuję ospy w dorosłym wieku.. nie mam pojęcia co przeżywasz, bo ja miałam ospę jako maluch i nic mi w pamięci z tego okresu nie zostało prócz smarowania krostek białym mazidłem ;) Jeżykowa - mam nadzieję, że rzeczywiście jesteś przewrażliwiona.. :) Długo się nie odzywałam.. ale ciężko mam ostatnio w pracy i wracam nieco wyczerpana psychicznie. W takim stopniu, że nie chce mi się niczego prócz spędzenia czasu z mężem i Natalką. Jak dobrze, że ich mam :) !! Piszecie o łóżeczkowaniu.. spaniu w łóżku rodziców... a to takie teraz u mnie na czasie. Natalka nauczyła się zasypiać u nas na łóżku i wydawało mi się to wygodne i praktyczne, bo to było jakoś w takim czasie, że jeszcze do usypiania trzeba było ją nosić (czyli przed skończeniem roczku na pewno)... byłam przeszczęśliwa, że Nati zasypiała w końcu w pozycji leżącej i ani trochę mi nie przeszkadzało, że to się dzieje na naszym dużym łóżku. Jej też to z pewnością nie przeszkadzało ;) minęło już pół roku (o ile nie więcej). Nati zasypia bez problemu (w tym naszym królestwie) Ale trochę mnie martwiło, że nie dam rady jej tego oduczyć.. i że już zawsze będzie tak chciała zasypiać. Tydzień temu się odważyłam ... i stwierdziłam, że poświęcę noc.. dwie.. trzy, by nauczyć Nati zasypiać w jej łóżeczku. Bałam się strasznie cyrków związanych z płaczem i błaganiem o wyjęcie z łózeczka. Tymczasem moje kochane maleństwo już pierwszego wieczora zasnęła w ciągu 10 minut. Zero problemu! Następnego w 15 min.. ale to dlatego, że kupki się jej zachciało i wołała o nocnik... i tak już tydzień zasypiamy - każdy na swoim miejscu! Jeszcze zostaje nam smoczek do wyeliminowania. Pampersy jeszcze nosimy... ale już za każdym razem woła siusiu i raczej nie zdarza nam się wpadka Sama nie wiem dlaczego jeszcze ubieramy pampersa po zdjęciu jej z nocnika... chyba jeszcze boimy się, że dywany nam pozalewa ;)
-
no właśnie.. bo teraz był czas na kolejny (ostatni już) skok rozwojowy. Może trwać do 5 tygodni - co w dużej mierze wyjaśnia wszystkie zmiany towarzyszące zachowaniu Natalki! Mały, kochany buntownik...
-
Viki, Bigbit - u nas też humorki! Mała jest pogodnym i mądrym dzieciakiem.. ale dziś przeszła samą siebie.. maruda na maksa! Nie mam pojęcia skąd to się wzięło. Podejrzewam tą przerąbaną zmianę czasu, do której nawet ja nie potrafię się jeszcze dostosować.. a może to dwie ostatnie trójki, których brakuje i dają o sobie znać? Nie mam zielonego pojęcia! W każdym razie położyłam ją dzis wcześniej spać i może jakoś uda mi się odpocząć. Nadinn - obyś nie miała już więcej takich stresów! Wszystkie trzymamy tu za Ciebie i dzidzię kciuki :) i życzymy wspaniałego czasu oczekiwania :) Dziewczyny z marudami zębowymi - dużo cierpliwości!!! a ja mam pytanko.. nie macie może linka do fajnej książki? coś bym poczytała w ramach relaksu.. coś na ekranie...
-
Nadinn - mega gratulacje!!!!
-
1.jesteśmy zdrowe!! 2. i 3. przy okazji nowe ząbki..... i nowe umiejętności ;) napiszę więcej o jakiejś normalnej porze... a teraz zmykam spać
-
Bursztynko - śliczna sesja!! Dziewczyny - dziękuję za wsparcie i myślenie o nas. Natalce już przeszło.. uśmiecha się, bawi, zapomina o ostatnich 2 tygodniach męczarni. A ja jeszcze umieram. Paskudna choroba - nie wyobrażalny ból!!! Jestem od 7 dni na prochach przeciwbólowych, od 4 dni nic nie jadłam - nawet kaszka powoduje ból! - był taki dzień, że nie umiałam popić nawet jednym łykiem tabletek - bo nawet zwykła zimna woda drażniła mi dziąsła i podniebienie!. Od wczoraj mogę już pić, choć szczypie strasznie.. jakby ktoś zerwał mi całą wierzchnią powłokę z dziąseł i podniebienia. I tak mam podobno szczęście, że nie chwyciło mi języka :( ... Dziś wieczorem zjadłam pierwszy konkretny posiłek i próbuję przetrwać nockę bez tabletek przeciwbólowych - bo szkoda mi wątroby skoro nic nie jem. Ten posiłek to rozmoczone na maksa płatki śniadaniowe z zimnym mlekiem! Natalce za to zrobiłam naleśniki z danonkami truskawkowymi i kosteczkami bananowymi - zjadła aż 2! Tak jej smakowały!!! (co za radość, że dziecko zaczęło tak pięknie jeść, kiedy przez ostatnie dni w ogóle nie chciała brać niczego do buzi)
-
no i dopadło też mnie. Ale to chyba było nieuniknione :( ... zapalenie jamy ustnej - tic tac nie da rady! tu potrzeba conajmniej domestosa!!!!! Natalce wyskakuje coraz więcej ropniaków.. a mi chwyciło dziąsła i gardło. Eh.. co to za świństwo sie przyplątało :(!!
-
Aniu - bardzo Wam współczuję!! ;( A oto moja straszna historia... tydzień, którego powinno nie być!!! Dziękuję dziewczyny za wsparcie... ale to jednak nie trzydniówka i bardzo tego żałuję. Natalka zachorowała na całego! Nie wiem od czego zacząć, żeby przedstawić po krótce sytuację. W ciągu 4 dni gorączka nie spadała poniżej 38,5 ... słaba, rozżalona Natalka nie chciała jeść, pić i spać. W pierwszy dzień w ambulatorium powiedzieli nam, że to pewnie infekcja i że na drugi dzień na pewno coś w gardle się wykluje. Zbijaliśmy gorączkę.. ale następnego dnia to samo.. wysoka gorączka, dziecko nie pije, nie je.. znowu do lekarza! Nasza lekarka powiedziała, że to przez zęby (w ciągu ostatnich 4 dni wyszły 4 czwórki i jedna trójka!!) Ok - pomyśleliśmy - to na pewno to! Gorączka dalej zbijana bezskutecznie... ale cierpliwie. Trzeci dzień gorączki - myślę sobie - to pewnie ta trzydniówka i za chwilę pojawi się wysypka.. czekałam na wysypkę do następnego dnia.. w tym czasie Natalka się odwodniła i przestała sikać ;( ryczałam razem z nią.. 12 godzin bez siku!! Pomimo pojenia na siłę, ani kropelki! Lekarka w ambulatorium już wypisywała skierowanie do szpitala na cewnikowanie.. byłam przerażona! Już zaczęłam się pakować do szpitala, ale udało się, Natalka nasikała pół nocnika! Szpital odpada.. ale badania trzeba było zrobić. Gorączka utrzymywała się przez kolejny dzień.. zęby rozpruwały szczękę.. a na języku pojawił sie czop o bliżej niezidentyfikowanym wyglądzie. Czop ropiał, maział się ochydnie, śmierdzieć zaczął.. ble, ale mi jej żal!! W dodatku znowu 8 godzin bez sikania!! Przez cały dzien zjadła tylko małego danonka ;( ...ambulatorium po raz kolejny! I nareszcie diagnoza! Zapalenie jamy ustnej, w której już teraz jest całe mnóstwo ropniaków, a wyziew nie pozwala spać obok ;( ... co się okazało - tydzień temu Nati ugryzła się w język na spacerze... rana zaczęła ropieć, czego nie zauważyliśmy, bo to pod językiem się działo.. z tego zrobiła się porządna infekcja... gorączka, niemożność jedzenia i picia.. problemy z wypróżnianiem - bo nie było czego wypróżnić.. no i do tego zęby! Teraz jedziemy 3 dzień na co godzinnym smarowaniu całej buzi fioletem, nystatyną, aftinem i psikamy tantum verde.. mimo to ropniaków przybywa. Ale z tego co lekarka mówiła.. musimy uzbroić się w cierpliwość i ocierać dzielnie łzy dziecku. bo to ból straszny. ściskamy Was mocno.. bez całusów, bo to zaraźliwe.