
supermoniczka
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez supermoniczka
-
Madziunia- ja 250 płaciłam za prenatalne i w tym było 3d i 4d w Poznaniu - centrum diagnostyki plac spiski 1. Nie wiem gdzie dokładnie mieszkasz ale wiem, że np w Obornikach (to jakieś 20-30 km od Poznania mniej więcej ) przyjmuje fajny lekarz który robi usg, wizyta koło 150 i tak wszystko wytłumaczy że szok - ja żałuje że nie byłam u niego tylko jestem u swojego - a i tak muszę dojechać więc dla mnie jedna droga byłaby
-
Liika co u kruszynki? Adaszelka będzie dobrze skoro masz takie przeczucie. Mi na początku ciąży w 4 tyg że test testem ale to może być pozamaciczna bo on nic nie widzi i co ? Wiedziałam że jest inaczej i teraz mam tydzień, który mam :-). Amaertera Twoja praca nie polepsza sytuacji ale może brak Ci potasu i magnezu - takie rzeczy się zdarzają nawet nie w ciąży gdy brak tych pierwiastków
-
co do wagi to to przed ciążą 53,7 (wzrost 163), teraz 62,2 czyli 8,5 na plusie
-
mamalina - też miałam po godzinie.
-
malutka30 - jakbym czytała opis swojego 2 prenatalnego usg - lekarz starał się zrobić ładną fotkę- a tu nici obrócił się pleckami i nie twarzyczki nie pokazał Stasiek, ale to co ma między nogami już pokazał, aż lekarz się śmiał że ma pewność w 1000% to jest chłopiec
-
Programów nie widziałam (może to i dobrze bo jeszcze od tego to wogóle bym się chyba bała i załatwiała już zaświadczenie o takofobii). Pracowałam z dziećmi po niedotenieniach okołoporodowych i takie tam....
-
Martyna i znów podobnie . Ja najbardziej obawiam się nie porodu, ale możliwych komplikacji - za dużo już ich "efektów" chyba widziałam
-
A dla dziewcyzn które są z Poznania lub okolic w weekend są targi rodzinne - nie wiem czy wiecie
-
Adaszelki śliczny brzuszek, też nie widzę tutaj aby był za duży
-
La mariposa ja również nie tylko nie fajnie jak lekarz tak traktuje pacjentów tylko dlatego że jest na NFZ, szczerze to żałuje że jestem akurat u niego. Już musi być jak powie tu jest główka albo nóżki sama muszę się domyślić. Byłam na konsultacji u lekarza (miałam wątpliwości czy wszystko "jest ok"), który pracuje w tym szpitalu w którym będę rodzić (fakt prywatnie) ale tak jak czułam się "dopieszczona" jako pacjentka to nadal jestem pod wrażeniem wyjaśnił mi wszystko każde badanie, powiedział mi jak długa mam szyjkę, pokazał mi na usg, opisywał mi wszystko co widzi na usg tak jakby głośno myślał a w gabinecie siedziałam tak długo że aż mój mąż zastanawiał się co tak długo (chodzi ze mną na wizyty jak tylko może i ma akurat tak zmianę, że może jechać ze mną). Podsumowując gdyby była to mniej zaawansowana ciąża - zmieniłabym lekarza, gdybym mogła cofnąć czas i wiedziała to co teraz - zmieniłabym lekarza. Nie ukrywam że chodzę na NFZ tylko ze względów finansowych, choć te badania, które wykonałam do tej pory i podzielić na miesiące ciąży to i tak wyszłoby koło 100zł/m-c.
-
La mariposa ja chodzę na NFZ, badania mam mniej więcej co 2 miesiące bo są ok, co drugą wizytę bada szyjkę, na każdej usg ale jeśli chodzi o wynik to mówi " że jest ok" a jak ostatnio zapytałam ile waży usłyszałam "ok. kilograma", od dwóch tygodni jestem na L4 bo narzekałam że jestem strasznie osłabione, nie mam na nic siły i ciągle bym spała. Dopieor pod koniec wizyty "przypomniał sobie" a jeszcze L4 i się zdziwił że jeszcze pracuję (!). Co do badań prenatalnych oczywiście skierował nawet sugerował abym je zrobiła, ale skończyło się na tym że musiałam iść prywatnie bo na piśmie skierowania nie dał.
-
Ja również jej używam i również nie mogę spać
-
Co do brzucha to możliwe- ostatnio się zdenerwowałam to też mi stawiał
-
Ja również mam od południowo - wschodniej stronie balkon no i od kilku lat mam pelargonie (takich jak miałam w zeszłym roku dawno nie miałam), lawendę mięte, tymianek, oregano, rozmaryn, pietruszkę naciową, seler naciową, bazylię, pomidory o rety i nie wiem co jeszcze, ale całkiem tego sporo było i rosło i było ok. W tym roku chce spróbować zamiast pelargonii - petunię
-
Ja też byłam u położnej i moje 126/80mierzone po spacerku. Jeśli będziesz kupować ciśnieniomierz lepsze są te ponoć półautomatyczne "normalne" niż te nadgarstkowe
-
Ja też chciałabym, aby mój mąż był przy porodzie i on utrzymuje że chce, ale jak wyjdzie to czas pokaże, może przecież nie zdążyć dojechać, bo np. będzie wtedy w pracy
-
Możesz jej powiedzieć - że skąd ona wie co ty robisz? To że będzie taka reakcja twojej siostry (patrząc na moją) to obawiam się że masz rację, ale pamiętaj zawsze w przyszłości możesz powiedzieć że sama poradziłaś sobie ze wszystkim i nie liczyłaś na nikogo pomoc ( mnie to jeszcze trzyma przy zdrowych zmysłąch, że przyjdzie taki dzień i wygarnę mojej "kochanej" siostrze że jak ona była w ciąży to ja jej we wszystkim pomagałam i stać mnie było, aby jeździć do niej a jej nawet nie stać na telefon i spytać się jak się czuję czy przyjechać na grób matki i przy okazji odwiedzić ojca)
-
Martyna677 wiem o czym piszesz (niestety). Ja mam też trudno moją starszą siostrą, z tym, że moja mama nie żyje. Moja siostra nie akceptuje mojego męża na całej linii do tego stopnia że nie zgodziła się być moją świadkową na ślubie. Po ślubie pierwsza z awantur była już we wrześniu na początku dokładnie za to, że kuzynka mojego męża postanowiła nas odwiedzić w weekend (akurat zbiegło się z moimi imieninami i ich wizytą) a tata wyjechał - więc była awantura że tata musiał wyjechać, że zapraszam sobie gości akurat jak oni przyjeżdżają (to była druga awantura tego typu tylko wtedy były moje urodziny tata był, ale przyjechał jeszcze wtedy mój mąż jako chłopak i przyszły koleżanki na kawę urodzinową - że akurat musiałam zapraszać gości jak ONI przyjeżdżają). Potem jak w listopadzie powiedzieliśmy o Stasiu zaoferowali się, że dadzą nam łóżeczko ciuszki itp - do tego tekst " o nic się nie martw my mamy wszystko po naszych to wam damy". No a potem były tradycyjne święta u nas, akurat w wigilę szłam do pracy i miałam wrócić dopiero po 16 (umawialiśmy się na 16 bo wtedy nie wiedziałam że wcześniej będzie zmiana grafiku i będe miałą akurat tak że wypadnie mi do 16), jak tylko się dowiedziałam to zadzwoniłam do szwagra że "sorry batory" ale wigilę musimy przesunąć na 17 bo ja nie dam rady wszystkiego przygotować na 16 bo będę w pracy. Na to ONI że spoko o nic się nie martw przyjedziemy wcześniej i pomożemy. Dzień wcześneij przygotowałam tyle ile mogłam (i na ile miałam siły) był uszykowany stół, krzesła poustawiane, 80% dań (całkowicie lub przygotowane )do obróbki - mąż i tata mówili jak chciałam przygotować więcej - daj spokój my jesteśmy, przyjadą ONI to przygotujemy resztę- "o nic się nie martw, bo w twoim stanie nie możesz się denerwować", ale ja wiedziałam "że jest o co". Jak tylko weszłam do domu to już po minie siostry wiedziałam że "coś się wydarzyło", tata miał nie lepszą minę i spytał tylko gdzie obrus ( moja siostra nagle nabawiła się amnezji i nie wiedziała gdzie od ponad 10 lat chowane są obrusy no i była awantura że nic nie przygotowane, że nawet stół nie gotowy). Pomogłam skończyć i chwile później mieliśmy siadać w "radosnej atmosferze" do stołu no i skończyło się kolejną tym razem o to że mój mąż miał chęć (czytaj czelność) podzielić się z nią opłatkiem i złożyć jej życzenia. Potem była "cisza i spokój" do początku stycznia kiedy to wybuchła kolejna jaka ja to jestem zła i niedobra, że ona chce porozmawiać, a ja nie chce do niej przyjechać gdy ona chce ze mną porozmawiać. Potem były urodziny mojego taty, ale nie przyjechała tylko zdobyła się na telefon, choć tata czekał na wnuki. Najbardziej boli mnie to jak zresztą już kiedyś pisałam, że jak ona była w ciąży to ja prawie u nich zamieszkałam, szczególnie przy 2 dziecku byłam tam co 2 dzień a czasami nawet na cały weekend. Kupiłam dla dzieciaczków masę ubranek ( większość w sh ale szukałam w extra stanie i do tego jeszcze dużo było z metkami a to nie lada gratka), kupiłam w sklepie jej termosik z tomee pepe i śliniaczek silikonowy do kompletu, a potem niemal skakałam pod sufit, gdy w sh znalazłam za grosze ( i to dosłownie) komplet takich śliniaczków silikonowych z kieszonkami takich rolowanych. Czasami szukałam bardziej dla nich niż dla siebie w jednym nawet już na końcu miałam takie układy że dzień wcześniej pani pokazywała co na drugi dzień będzie jako nowy towar abym mogła sobie przejżeć. Jak chcieli na urodzinki rowerek - dostawali rowerek jednym słowem wszystko dla dzieciaczków (jakby to był moje i to dosłownie). Nawet przeryłam piwnicę w poszukiwaniu naszego dziecięcego namiotu, aby mieli trochę cienia latem (bo to był taki letni namiot) w piaskownicy. A teraz.... nie liczę już na nic, nawet nie chciałabym od nich tego odkupić (aby potem nie usłyszeć tak jak w styczniu że cena była z litości i że żałują że za tyle sprzedali - w styczniu usłyszałam od niej że szwagier żałuje że był świadkiem i że zrobił to z litości - to są moje własne siostry słowa). (Warto przy tym zauważyć, iż świadków do niczego nie angażowaliśmy wszystko sami organizowaliśmy). Jak wchodzę do sh, albo do h&m i patrze na ciuszki dla dzieci to prawie ryczeć mi się chce jak zobaczę ciuszki podobne do tych co kupiłam dla NICH, a jak zobaczyłam namiot w gazecie podobny do tego co my miałyśmy to w tej samej chwili się rozryczałam jak bóbr. Mój mąż zagroził już że jeszcze trochę i zaprowadzi mnie do psychologa bo to nie jest normalne aby tak się rozczulać i rozpamiętywać, że robię sobie emocjonalne bagno tylko i muszę przejść na tym do porządku dziennego, ale to nie jest łatwe. Początkowo jak zaczęłam robić wstępną listę "POTRZEBNYCH RZECZY" twierdził że przesadzam, że za wcześnie, ale od czasu do czasu przymykał oczy gdy widział że coś mi sprawia przyjemność, gdy coś kupię a mnie przerażało ile tego trzeba. Najbardziej przerażało mnie kupno wózka, ale potem moi teściowie obiecali że nam kupią, więc trochę mi ulżyło, bo już szukałam takiego zestawu 3 w 1 do 700 lub zestawu używanego. Potem dowiedzieliśmy się że młoda mama z rodziny męża da nam trochę rzeczy dla małego ale różnica wynosi jakieś 3 miesiące (jak dobrze pójdzie i urodzę w terminie) więc nie chce liczyć za wiele aby się nie przeliczyć i też się rozglądam, aby nie zostać z "ręką w nocniku", więc jak wspomnę o kupnie ubranek, rożka lub otulacza jest awantura że mam poczekać na to co dostaniemy, a ja się boję że nie będzie tego wiele, że nasz szybko dogoni ich i potem będę szukać na "gwałt" ubranek bo mały szybko wyrośnie z tego co mamy. Jego argumenty są słuszne no bo faktycznie możemy się z tym nie pomieścić ale co będzie jeśli "mój scenariusz" się sprawdzi? Uspokoiło mnie trochę odkupienie krzesełka, pościeli i łóżeczka od kuzynki męża i zaoszczędzone na coś innego pieniążki ( ale jest mi przykro że nie kupię takich ślicznych nowych pościeli dla Stasia). Tym bardziej że dziś zadzwonili do mnei z pracy że z racji L4 przesuwają mi termin wypłaty na koniec miesiąca czyli można powiedzieć, że miesiąc będę bez wypłaty w sumie a czeka mnie wizyta u lekarza i dentysta (niestety muszę prywatnie bo na NFZ tego mi nie zrobią, wiem bo w tym m-cu byłam już 2 razy). Co do twojej sytuacji może to strasznie zabrzmi, ale po części przesunęłabym termin ślubu, bo samotnie wychowującym matkom należy się więcej świadczeń na pewno ulga na dziecko jest większa dla rodzica samotnie wychowującego i o ile się nie mylę becikowe i inne świadczenia również są wyższe więc warto się zastanowić.
-
Wiedziałam że na Was można liczyć po prostu przeglądałam pościele i tam w niektórych kompletach był zestaw do wózka i nie wiedziała czy nie jest to potrzebne. Dziś zrobiłam listę rzeczy potrzebnych i pozaznaczałam kolorami to co już mamy a co jeszcze potrzebujemy (lista powstała głównie dzięki waszym wpisom, co potrzebne do wyprawki i kosmetyki). I pokazałam mężowi, że jeśli przed porodem nie skompletuje wszystkiego wiedział co potrzeba jeszcze - a on na to że przesadzam że przecież mogłabym mu powiedzieć co potrzeba i mnie nie zabraknie jakby co. A ja naprawdę się przejmuje porodem i tym czy sobie poradzę jako mama
-
Liika nie myśl o tym tak to nie Twoja wina, najważniejsze że jest wszystko ok i rokowania są dobre.Trochę mnie nie było a Wy się rozpisałyście że szok . Ja w obwodzie mam dokładnie 101. Co do opieki nad dzieckiem boje się i nie - pomagałam siostrze w opiece,ale kąpać kąpałam tylko takie półroczne i starsze więc takiego maluszka boje się, żeby mu krzywdy nie zrobić. Muszę się pochwalić mamy łóżeczko co prawda zostało nam do kupienia materac, ale najważniejsze że łóżeczko już jest - kupiliśmy używane. Ale zastawiam sie nad jednym czy do wózka potrzebne będą jakieś pościele no bo śpiworek raczej nie bo lato będzie ale poduszeczka albo coś w tym stylu??? W zasadzie na Was tylko mogę liczyć jeśli chodzi o radę :(.
-
znalazłam fajne pisemko dla mam może któraś chce skorzystać: http://issuu.com/magazynsupermama/docs/super_mama_2_12_2015_issu/29?e=8536484%2F11896798
-
Martyna - dla mnei łóżeczko -rewelacja Liika malutka prześliczna. przesyłam całuski ode mnie i od Stasia
-
Liiika gratuluje i bedzie dobrze zobaczysz. Dziś w faktach było że kobieta urodziła Kamilka 15 tyg za wcześnie a maleństwo miało tylko 800g i chore serduszko i nerki, a teraz ma już 4 miesiące jeśli dobrze pamiętam ok 4 kg wagi i już niedługo wychodzą. Jak Kamilkowi się udało to Twojej kruszynce tym bardziej :)
-
Co do koszuli kupiłam rozpinane szt. 2- jedną z 2 stron, drugą rozpinana zwykła za 20zł/szt. W markecie chińskim
-
Martyna667 ja jestem w podobnej sytuacji - moją mama nie żyje na siostrę nie mogę liczyć bo nie nawidzi mojego męża. A pomoc otrzymam od obcych dla mnie ludzi(co prawda odkupimy a nie dostaniemy ale zawsze coś). Na początku ciąży mój miał wypadek i musieliśmy kupić nowy samochód aby miał czym dojeżdżać do pracy a teraz okazało się że czekają nas kolejne koszty związku z samochodem. Mieszkamy z moim tatą więc w sumie nie jesteśmy u "siebie".