myszka83

czyli wszystko ze mną ok :)) no ja w pracy jestem ale jakoś nie mogę się skupić. Co chwilę coś czytam w necie o początkach ciąży

dziewczyny a czy swędzi was ciało??? mnie od 2 dni swędzą piersi, ramiona i plecy... czasem aż zwariować można

dobrze wiedzieć, że nie tylko ja świruję :) To moja pierwsza ciąża, długo wyczekiwana (bo w sumie 2 lata), więc chciałabym już wiedzieć, że wszystko jest i będzie dobrze...

a ja mam masę myśli... dziś np. dopadły mnie mega lęki czy na pewno wszystko jest dobrze. Czy nie za wcześnie umówiłam się do lekarza (idę w piątek a ostatnią @ miałam pod koniec października - chyba 28.10). Czy te dwa pozytywne testy to nie jakiś psikus... Brzuch mnie pobolewa cały czas, piersi bolą i swędzą mnie sutki, czasem zrobi mi się taki kluch w gardle jakby na wymioty ale to wszystko. Trudne całe to czekanie...

widzę, że nie tylko ja świruję :))) Powoli ogarniam sytuację, że na dwóch testach były 2 kreski co niezmiernie mnie ucieszyło, aż się poryczałam, ale jednocześnie bardzo się boję. W piątek idę do lekarza no i też zastanawiam się co powie - oczywiście chciałabym już usłyszeć serduszko, ale pewnie będzie za wcześnie. Dla pewności wczoraj kupiłam jeszcze jeden test ale jeszcze go nie zrobiłam (dwa poprzednie leżą w domu na honorowym miejscu i cieszą oko:))))

nieśmiało i ja się przywitam... w sobotę robiłam test i wyszły 2 kreski, w niedzielę powtórzyłam i to samo :))) Ostatnio kilka dni mi się okres przesunął i dokładnie nie pamiętam kiedy miałam, ale kojarzę coś ostatni tydzień października. W piątek idę do lekarza, oby tylko wszystko było ok Bardzo się cieszę ale tysiące różnych myśli biega po mojej głowie....

ja też nieśmiało mogę zacząć mówić o objawach :)))) W sobotę zrobiłam test i były 2 kreski, w niedzielę powtórzyłam i było to samo :)))) od tygodnia mega bolą mnie piersi i są nabrzmiałe. W piątek mam wizytę u gina, mam nadzieję, że wszystko ok. Mam masę różnych myśli, ale to chyba normalne

CLo brałam po to aby wyregulować i skrócić cykl, bo miewałam cykle po 55 dni. W cyklu, w którym brała Clo i luteine cykl skrócił mi się do 33 dni. Na monitorowaniu byłam ok. 12 dc i ginekolog stwierdził, że organizm zareagował na tabletki ale nie w takim stopniu jak powinien (było widać kilka pęcherzyków ale były za małe jak na 12 dc) i być może potrzebna będzie większa dawka, np 1,5 -2tabletki dziennie. Ale jak ja po 1 tabletce przez 5 dni prawie nie spałam to co to byłoby po większej dawce. Odpuściłam sobie bo po pierwsze źle się czułam, a po drugie seks na zawołanie to nie dla nas (nie potrafiliśmy się przytulać na sygnał od lekarza, że trzeba działać bo lada moment pęcherzyk pęknie). Teraz postawiłam na bardziej naturalne sposoby i biorę Niepokalanek Mnisi. W pierwszym cyklu brania cykl trwał 35 dni, a teraz znowu mi się poprzestawiało. Dziś już 37 dc i dalej nic. Brzuch mnie trochę pobolewa jakbym miała dostać @ ale póki co ani widu ani słychu, bo nie mam też żadnych plamień (ostatnio 2-3 dni przed @ lekko plamiłam). Na ciążę się nie nastawiam, bo ostatnio i z przytulaniem słabo jest więc czas pokaże :) Mam nadzieję, że chociaż trochę ci pomogłam, jakby coś to pytaj.

Ja brałam te tabletki przez 5 dni (jeśli dobrze pamiętam to od 5 do 9 dnia cyklu) a później od 16 dc przez 10 kolejnych dni brałam luteinę i powiem, że po jednym cyklu odstawiłam. Po tych tabletkach czułam się fatalnie. Jak brałam Clo... to przez te 5 dni prawie nie mogłam spać (zasypiałam ok. 3 w nocy a po 5 już się budziłam). W ciążę nie udało się zajść i odstawiłam te tabsy, pragnę dziecka ale moje zdrowie i samopoczucie jest tak samo ważne. Jeśli będę miała zostać mamą to zostanę ale stwierdziłam, że nic na siłę. Mam nadzieję, że twój organizm nie zareaguje na te tabletki tak jak mój bezsennością i podłym samopoczuciem i uda Ci się osiągnąć wymarzony cel. Pozdrawiam

Wielki Znaku ty nie czekaj na żaden przelew tylko idź jak najszybciej do lekarza, żebyś później nie miała wyrzutów sumienia, że w odpowiednim czasie nie zareagowałaś

spragniona_życia twoje dolegliwości są dość podejrzane :) mam nadzieję, że wszystko będzie po twojej myśli i powód twoich dolegliwości będzie jasny. Jeśli dolegliwości będą Ci się utrzymywać a ciąży nie będzie (odpukać w niemalowane) to uważam, że warto skonsultować się z lekarzem. Powodzenia i trzymaj się cieplutko :) Daj znać co i jak

my kobiety to naprawę mamy pod górkę... Mój też nie rozumie czemu ja się denerwuję i zamartwiam. Tylko, że to ja biegam po lekarzach, biorę różne tabletki, po których różnie się czuję a to dlatego, że bardzo chcę zostać matką. Oni to myślą chyba czasami, że raz włożą i już jest ciążą. A jak się nie udaje to wtedy pretensje i żale do całego świata zamiast porozmawiać i się wspierać. Jak tak czytam te wasze historie to aż mi ciarki przechodzą... brrr Może to dziwnie zabrzmi, ale dobrze jest wiedzieć, że są inne pary, które borykają się z podobnym problemami. Życzę miłej nocki, buziaki dla wszystkich :)

Bo z tymi facetami już tak jest. Oni przeżywają wszystko na swój sposób, inaczej niż my. Ja np. jak nam nie wychodzi z ciążą, a każda kolejna wizyta u lekarza nie przebiega po naszej myśli,muszę się po prostu wyryczeć i mi trochę przechodzi. Ostatnio z moim M (M=Marcin) też mamy ciężki czas. Ciąży nie ma, ale zauważyłam, że M po prostu nie potrafi kochać się na zawołanie, bo trzeba się starać. Kiedyś próbowałam go namawiać, ale to odnosiło zupełnie odwrotny skutek, więc przestałam i nic nie mówię. Ostatnio M chyba jest jakiś sfrustrowany, że tej ciąży dalej nie ma (powiedział kiedyś, że co z niego za facet jak robi i zrobić nie potrafi) i niestety zaczął uciekać w spotkania z kolegami i częściej wraca wypity. Wkurzam się na niego strasznie ale wiem, że cała ta sytuacja dla niego też nie jest łatwa. Jednak ja znalazłam inny sposób na odstresowanie i ćwiczę kilka razy w tygodniu i jeżdżę na rowerze. Do tego póki co zrezygnowałam z ciągłego biegania do ginekologa bo te wizyty nie dość, że drogie to przede wszystkim nie dawały niczego poza rozczarowaniem i złudną nadzieją, a na dodatek po lekach, nie czułam się najlepiej. Ostatnio się rozpłakałam i powiedziałam M, że całe te starania zamiast nas zbliżać, to nas oddalają od siebie, bo się stresujemy i kłócimy. Teraz żyję moimi ćwiczeniami i tym, że na początku lipca mam urlop i jedziemy w góry i do Pragi :) Znowu się rozpisałam, ale widzę, że każda z nas boryka się z podobnymi problemami. Ps. Z M jesteśmy razem 8 lat, z czego 5,5 zaręczeni ponad 4 mieszkamy na swoim. Jednak dopiero teraz zapadła wspólna decyzja o dziecku. Wcześniej ja chciałam ale M nie był gotowy.

Dziewczyny starające się o maluszka nie odchodźcie !!! Ja w dalszym ciągu się staram i pomimo, że nie zawsze się odzywam to cały czas tu zaglądam :) Wzięłam na luz i będzie co ma. Miłego dnia Ps. ja mam na imię Asia

Kari kibicowałam Ci z całego serca, dbaj o siebie i odpoczywaj tym bardziej, że teraz takie upały. WielkiZnaku uważajcie na siebie i oby córcia wytrzymała chociaż jeszcze ten miesiąc. U mnie bez zmian, czyli ciąży nadal nie ma. Ale ostatnio nie spinam się bo przecież nie o to chodzi. Odwołałam nawet 2 wizyty u ginekologa, bo muszę odpocząć od tych badań, monitoringów i leków, po których nie czułam się najlepiej. Teraz wybieram się tylko do endokrynologa. Dziś spadła mi temperaturka więc @ nadchodzi wielkimi krokami. W następnym cyklu chcę postawić na naturalne sposoby wyregulowania cyklu i będę brała niepokalanek mnisi. Do tego wszystkiego zaczęłam ćwiczyć i bardziej zwracam uwagę na to co jem i czuję się super. Powodzenia Wam życzę kobitki i miłego dnia :)

każda kobieta ma indywidualną temperaturę. Jak niedawno byłam u lekarza i mówiłam, że mierzę i jak wyglądają moje temperatury to się zdziwił, że takie niskie. Ale ja tak po prostu mam. Cykle mam nieregularne i dość długie i na początku cyklu mam ok. 35,8 - 36,2 a po owulacji utrzymuje się na poziomie 36,50 - 36,80. Miałam monitoring i wiem, że owulacje też mam. Temperaturę mierzę już od kilku miesięcy ale w ciąży też nie jestem. Bo oprócz pomiarów temperatury musimy jeszcze uprawiać seks ( a z tym u mnie ostatnio słabo bo mój nie potrafi kochać się na zawołanie bo są płodne dni). Nie nakręcam się, będzie co ma być a denerwować się i spinać nie ma co, bo to w niczym nie pomaga. Powodzenia życzę i miłego dnia

witajcie, dawno się nie odzywałam, ale normalnie Wam zazdroszczę, że tylu już się udało zajść w ciążę. Mam nadzieję, że w końcu i ja dołączę do grona przyszłych mam. U mnie dalej starania. Obecny cykl jest na wspomagaczach (brałam clo, a teraz biorę luteinę pod język) i biegam na monitoring. Jakoś nie nastawiam się na cud. Ostatnio w 12 dc po clo nie było takiej reakcji jajeczek jak powinna być, zareagowało sporo jajeczek ale były dość małe. Tylko 2 (po jednym w każdym jajniku) miały po niecałe 11,5 mm. Lekarz powiedział, że to nic takiego i jak się nie uda to zwiększy mi dawkę leku. Ale powoli tracę nadzieję, że nam się uda. Dziś idę na kolejny monitoring. Zobaczymy co przyniesie dzień, mam nadzieję, że pomimo wszystko będzie udany. Pozdrawiam

no i wszystko jasne... Dziś plamienie przemieniło się w regularne krwawienie :( Już rano wiedziałam, że z ciąży nic nie będzie bo temperatura spadła do 35,99. Ale nadzieja umiera ostatnia... Oczywiście się poryczałam, ale później wygadałam się mojemu M i trochę mi przeszło. W takim razie zaczynam nowy cykl tym razem na wspomagaczach, żeby wywołać owulację i skrócić cykle (moje ostatnie cykle trwały ok. 50 dni) życzę Wam dziewczyny zdrowych, pogodnych i radosnych Świąt spędzonych w rodzinnym gronie Asia PS. a na naszego Tobiaszka poczekamy tyle ile będzie trzeba :)))

niewielkie plamienie utrzymuje się w dalszym ciągu. Jak wróciłam z pracy to robiłam test (taki zwykły paskowy kupiony na allegro) i wyszedł negatywny. Poczekam jeszcze kilka dni i zobaczę co będzie. Kupiłam normalny test w aptece i czekam na odpowiedni moment. Kiedyś się na pewno przyda :) KariKari tak jak piszesz, jak przez święta sprawa się nie rozwiążę to któregoś dnia przed pracą pojadę na betę.

Ja już normalnie nie ogarniam samej siebie. Wczoraj zamiast @ pojawiło się plamienie, dziś jest podobnie, od czasu do czasu pobolewa mnie brzuch, wcześniej czułam ciągnięcie w piersiach i miewam coś w rodzaju mdłości albo czuje się jak na kacu. Od kilku dni wieczorem jest mi strasznie zimno i padam na twarz, wczoraj położyłam się na chwilkę ok. 19 bo bolały mnie plecy i chciałam się wygrzać, a wstałam dziś rano do pracy :))) Już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Staram się nie myśleć za dużo, bo to mi w niczym nie pomoże. Jak nie teraz to najwyżej na naszego Tobiaszka poczekamy jeszcze troszkę :)

WielkiZnakZapytania gratuluję córeczki, niech zdrowo rośnie U mnie nic nie będzie. Wczoraj temperatura spadła o 0,2, dziś co prawda podskoczyła o tyle samo ale za to pojawiło się plamienie, więc pewnie @ nadchodzi wielkimi krokami. Oczywiście podbrzusze mnie boli i do tego od wczoraj jest mi strasznie niedobrze, a jedzenie niemalże rośnie mi w gardle ale to pewnie z tych wszystkich nerwów i niepotrzebnie w każdej dolegliwości doszukuję się objawów ciąży. Będzie co ma być. Dobrze, że mój M mnie wspiera :) Czemu to wszystko jest takie trudne???

witam, Ja dalej czekam na sytuacji rozwój. Wg monitoringu owu miałam między 2 a 4 kwietnia, no i trochę się staraliśmy. Później po kilku dniach wystąpił jakiś dziwny różowy śluz, pobolewa mnie podbrzusze i trochę piersi. Ostatnio też nie mam apetytu, jestem zmęczona i do tego rozdrażniona. Jednak mam wrażenie, że znowu nic z tego i będzie kolejne rozczarowanie. Jeśli @ przyjdzie to kolejny cykl będzie ze wspomagaczami przepisanymi przez gina na wywołanie owulacji i skrócenie cykli. Pozostaje czekać Miłego dnia Wam życzę i oby wiosna budząca się do życia przyniosła i nam nowe życie :)

uważam, że test może się mylić Słyszałam o przypadkach, że dziewczyny będąc w ciąży miały jeszcze krwawienia w terminach spodziewanej miesiączki przez 3 miesiące. To twoje dziwne krwawienie też może być plamieniem implantacyjnym, bo fasolka się zagnieżdżała. Powtórz test za kilka dni albo idź na betę. Życzę powodzenia

czekam na rozwój sytuacji. Po monitorowaniu i potwierdzeniu owulacji były starania. Kilka dni później zauważyłam, że mój śluz jest lekko różowy i bolało mnie podbrzusze(dzwoniłam w tej sprawie do swojego gina, ale powiedział, żebym się nie martwiła, ale gdyby coś to mogę dzwonić i pytać). Wczoraj miałam zgagę i lekkie zawroty głowy, ale dziś jest ok :) Staram się nie nakręcać, żeby później nie było rozczarowania i łez. Jak teraz nie wyjdzie to następny cykl będzie na wspomagaczach, żeby wyregulować cykl i wywołać owulację. KariKari a co u ciebie?

Kari, piszesz jakbyś siedziała w mojej głowie :) O piesku myślimy już jakiś czas, raz mieliśmy już zamówionego ale ten przeznaczony dla nas niestety nie przeżył :( teraz też chcieliśmy kupić od znajomej jak jej się suczka oszczeniła ale okazało się, że już sprzedał wszystkie maluchy. Nawet kilka dni temu mówiłam do mojego, że jak tylko skończy się remont w domu to podjedziemy do schroniska.