Skocz do zawartości
Forum

muszelka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez muszelka

  1. muszelka

    Żywe srebro

    Ja po kawie jestem tylko bardziej padnieta Taki ze mnie dziwolag Pamietam jak robilam prace dyplomowa i przygotowywalam sie z kolezanka do jej obrony to pozno w nocy, kiedy obie padalysmy na rylo ona zaproponowala "szatana" na otrzezwienie. Siekiere zrobila nie zla. W efekcie ona wytrzymala do rana, ja padlam po pol godzinie. I tak mam do dzis. Nie moge pic kawy na zmeczenie, bo padam. Witam i zycze milego dnia! Ja mam dziecko zdezaktywowane w przedszkolu po porannej awanturze, ze ona nie chce tam dzis isc! No, wlasnie chcialam napisac, ze sobie poleniuchuje, ale przed chcwila zadzwonila znajoma, ze wpadnie z dzieciakami na kawe. Chcial-niechcial musze troche ogarnac chalupe! Spadam!
  2. Qurde, same nocne marki! Ja juz o 22-23 spie twardym bykiem (procha i tak musze walnac, aby przespac cala noc). A w tym czasie tu dopiero zycie sie zaczyna..... Jesli chcecie cos o duchach to ja doloze swoj trzy grosze. Kiedy umarl moj tesc Misia miala 1,5 roku. Juz wtedy gadala jak najeta. Ale jeszcze wtedy nie miala niewidzialnych przyjaciol (teraz jest ich gromadka). Tesc zmarl w szpitalu i do ostatniego dnia zabieralismy Misie do niego. W sumie byl prawie nie przytomny i nie kontaktowy przez ostatni tydzien. Mial 89 lat i po amputacji obu nog poprostu poddal sie i sam podjal decyzje, ze chce odejsc. Odmowil jedzenia itd. Ostatniego dnia byl juz calkiem "nieprzytomny". Kiedy poprawialam mu poduszke i wycieralam usta a zarazem trzymalam za reke spojrzal na mnie, uscisnal lekko i wyszeptal "Dziekuje, ze jestescie tacy dobrzy...). Gdzies tam czulam, ze to porzegnanie. Na drugi dzien zmarl. Zaraz potem Misia zaczelo rozmawiac z nim. Zadzierala wysoko glowe (tesc byl wysokim mezczyzna)i "rozmawiala". Smiala sie i gestykulowala jakby w odpowiedzi. Kiedy sie pytalam do kogo mowi, odpowiadala jakby nigdy nic "Z dziadkiem". Ciary po mnie chodzily, ale tesc bardzo ja kochal i wiedzialam, ze jesli to on to tylko w dobrej wierze. To trwalo kilka miesiecy. I samo przeszlo. Ale od tego czasu Misia jest bardzo "religijna". Nikt u nas w domu nie jest specjalnie wierzacy. M calkiem to nie obchodzi, ja mam za soba dlugi okres poszukiwan i wypracowana wlasna wiare. Misie jak na razie wychowujemy w wierze w Bozie bez szczegolnego wnikania w szczegoly. Chcemy aby, zanim wybierze swoja religie, m.in. wiedziala, ze nigdy nie jest sama. W rezultacie Misia codziennie mowi paciorek z M i nie przejdzie obok kosciola aby do niego nie wejsc. Gdziekolwiek jestesmy zaliczamy wszelkie koscioly i zapalamy swieczki. Czasem nawet w domu Misia mowi, ze chcialaby pojechac do kosciola i porozmawiac z Bozia lub dziadkiem. I co dziwne odkad pamietam zawsze kosciol ja wyciszal i ladnie sie w nim zachowywala. Nawet na dlugiej mszy. A ostatnio czesto pyta o Bozie, przeglada Biblie dla dzieci, zadaje rozne trudne pytania (czasem smieszne: "Dlaczego Jezus nie poszedl do fryzjera i chodzil z takimi dlugimi wlosami?""Dlaczego chodzil w sukience?"). I powiem Wam, ze roznie mi z tym...... Co do karmienia piersia to ja uwazam, ze kazda matka robi jak jej pasuje! Ja przez pierwsze tygodnie po wyjsciu ze szpitala (w szpitalu bylo ok - lealysmy tak 4 tyg) przeszlam horror z karmieniem. Zanim nauczylam sie karmic na lezaco mialam potworne bole plecow podczas karmienia. Wtedy nie widzialam nic pieknego w tym. Teraz wspominam z sentymentem. A karmilam az Misia sie sama odstawila. Ale tylko dlatego, ze bylo mi z tym wygodnie (dosc wczesnie zaczelismy wyjezdzac z Misia i na cycu nie bylo problemow z posilkami!). Moja kuzynka przeszla tez przez horror. Sama ja namowilam do butli. Skusila sie i jak sprobowala - wiecej cyca nie dala. Obie byly szczesliwe z tego powodu! Gdzies poruszyluscie temat jak dzieci ciesza sie widzac szczesliwych rodzicow razem. Wbrew pozorom to bardzo powazne zagadnienie. To dowod, ze nawet male dzieci maja taka potrzebe. W swojej "pracy" (zreszta i w moim wlasnym zyciu tez!!!) spotkalam sie wiele razy z problemem "bycia razem ze wzgledy na dzieci" i konsekwencjami z tego wynikajacymi. Bardzo malo rodzicow tak naprawde wie jak szybko dzieci odbieraja i biora sobie do serca relacje miedzy rodzicami. I jak bardzo na ich zycie wplywa fakt, ze nie widza milosci miedzy nimi. Nic nie jest w stanie zrekompensowac im tego. Ja z takiej rodziny pochodze. W sumie wszyscy nas uwazali za szczesliwa rodzine. Niemal idealna. Do tego stopnia, ze kiedy moja mama wystapila o rozwod wszyscy odwrocili sie od niej mowiac, ze jej sie we lbie poprzewracalo. A ja pamietam jaki kamien spadl mi z piersi, kiedy dowiedzialam sie, ze juz sie rozwiedli (dowiedzialm sie po fakcie). Mialam wtedy 16 lat. Potem, po jakism czasie, kiedy mama spotkala obecnego meza i pytala mnie co bym powiedziala, gdyby za niego wyszla - wspieralam ja. Chcialam aby byla szczesliwa. Tak naprawde. Bo malzenstwo moich rodzicow to byl teatr dla dzieci i otoczenia. Grali nawet dobrze - ale to byl tylko teatr. Zmarnowali wiele lat - "bo dzieci". A my zazdroscilismy kolegom widzac ich rodzicow szczesliwych razem. Mimo wszelkich rodzicow staran ani ja, ani moj brat (6 lat mlodszy) nie widzielismy tego w naszej rodzinie. I to odbilo sie na nas pozniej. Dlatego ja ciagle walcze z tym "byciem razem ze wzgledu na dzieci"....... Szczesliwi rodzice to szczesliwe dzieci. Kiedys gdzies przeczytalam, ze najcenniejszym darem ktory rodzice moga dac dziecku to milosc do niego i do siebie nawzajem Warto o tym pamietac..... Troche moze przesadzilam z tym madrzeniem sie, ale tak czesto sie z tym spotykalam w "pracy", ze ciagle ten temat magluje, bo widze, ze jest taka potrzeba. Naszczescie, czytajac Wasze posty, nie Wam! I tak trzymac!!! Ja z regoly nie pijaca jestem (swoje w zyciu juz chyba wypilam) ale czasem to bym sobie cos wypila na rozluznienie (choc ja jestem typ zazwyczaj rozluzniony i bawie sie wspaniale na imprezach nie pijac). Niestety, moj M mial/ma problem alkoholowy (w SWE to standart!) i wole nie kusic. Natomiast kiedy gdzies jestem sama i chce sie wkoncu troche upic - ni cholery nie moge! Tak bylo ostatnio w W-wie. Kolezanka robi tak dobra nalewke z borowek, ze nie mozna sie powstrzymac. Wychlalam chyba z 1.5 butli sama - i nic! No, owszem, jak wstalam do kibla to mi troche sie zakolowalo, ale zaraz przeszlo. I tak mam prawie zawsze. Za to po czerwonym winie jestem taka zmeczona, ze ziewam prawie na sam jego widok. Obracamy sie troche w kregu smakoszy win i zawsze mam z tym problem. Natomiast kiedys uwielbialam szampana. Moglam pic litrami (choc szybko mi uderzal do glowy). Ale w czasie naszej podrozy poslubnej tak nas wszedzie nim pojono, ze juz pod jej koniec mialam zgage od patrzenia na niego. I tak mi zostalo. Do dzis mam niemal kolekcje, ktora juz chyba nie nadaje sie do picia, bo nie ma komu pic. M wypije gora kieliszek, jak tez. A co z reszta? Glupi jestesmy, bo lepiej reszta wylac, ale choc sprobowac, niz potem calego do zlewu! No, ale my juz tacy jestesmy....Takze kipski ze mnie kompan do kieliszka. Ale skoro o alkoholu mowa: jest takie biale wino deserowe, lekko musujace Muscato d'Asti - polecam!!! To wino wypijam sama cale! .....I tez nic! I jeszcze mi sie przypomnialo. Troche bylam nie sprawiedliwa piszac o moim M. M jest do niczego jesli chodzi o urzadzanie lub majsterkowanie, ale jesli chodzi o prace domowe to nie moge narzekac (choc nie jest tak dokladny jak ja). Wszystko potrafi zrobic i w sumie moglby robic, ale ja i tak musialabym poprawiac czy np. sprzatac po jego gotowaniu, wiec wole go ograniczac w tych dzialaniach. Jednak jak trzeba to nie mam problemu. Nawet teraz, mimo, ze chory, ze zmeczony robi obiaady, bo ja jestem na diecie. I nie narzeka. Nawet nie pozwala sobie pomoc. Takze tu mam w nim tez pomocnika. Ale nie w 100% - w 90% Dobra, ide cos zrobic w chalupie bo znowu siedze cale przedpoludnie na kompie... Milego dnia wszystkim zycze!!!
  3. Slonko - Ktos nad Toba czuwa! Dobrze, ze sie nic nie stalo. Wkurza mnie czesto wlasnie to, ze najczesciej cierpia na drogach niewinni. Ja i owszem, mam oparcie w M, ale nie w sprawach domowych. Tu decyduje ja, bo inaczej mieszkalabym w jakims pobojowisku. W SWE jest tendencja do kupowania ladnych rzeczy nie zaleznie czy pasuja do siebie czy nie! Koszmar. Czasem M probuje wtracic swoje trzy grosze i jest cyrk, bo stara sie na sile zrobic cos po swojemu. Czasem ma to sens, ale bardzo rzadko. Do tego jest uparty i wynika z tego niezla dyskusja. Ja temperamencik mam wybitnie slowianski i zazwyczaj ja szaleje i wsciekam sie, a on spokojnie, ale do bolu bedzie stal przy swoim. I tak ja w koncu zadecyduje Ale co sie nagadam - to moje. W koncowym rozrachunku on tez jest zadowolony. U mnie w rodzinie (lacznie z jego dzicmi) wszyscy wiedza, ze ja ZAWSZE mam racje M sie czasem z tego smieje, ale w sumie bardzo sie liczy z moim zdaniem. Nawet jesli chodzi o jego prace to czesto pyta mnie o opinie. Jestem typem "ta co potrafi gory przenosic". Przynajmniej na zewnatrz. W srodku jednak jestem typem, ktory potrzebuje wsparcia. I bardzo, ale to bardzo potrzeboje mojego M. Jego madrosci zyciowej, podejcia do zycia i wszystkiego, czego ja nie mam. Jest ode mnie starszy o 11 lat. Ale oprocz tego, ze jest duzym dla mnie wsparciem, jest wspanialym i zwariowanym tata i mezem. Uwielbiam jego poczucie humoru. On nauczyl mnie tez jednej bardzo waznej rzeczy: dume trzeba umiec schowac w buty czasami! On jest w tym lepszy ode mnie i dzieki temu jestesmy takim malzenstwem! Mahakala - W SWE karmi sie piersia 6 mies. Ja karmilam 10 i uwazano mnie za dziwolaga Obejrzalam film. A ze generalnie jestem placzek to zryczalam sie jak bobr. Trudno komentowac. Uwazam, ze mlodziez powinna wlasnie spotykac takich ludzi. To chyba czesto stawialo by ich przynajmniej na jakis czas do pionu. Widze po "naszych" nastolatkach - czasami to szlag mnie trafia na ich stosunek do zycia. Sa tak wygodni, ze az wstyd! Kiedys zabralam "corke" w odwiedziny do jednej bardzo biednej rodziny w PL, ktorej pomagamy. To byla dla niej swietna lekcja. Dlugo widzialam efekty tego spotkania. Niestety, szybko mlodziez zapomina....A szkoda! Zmykam bo rodzinka zaczyna jesc obiad i zapachy mnie neca
  4. muszelka

    Żywe srebro

    Teraz jestem na Cambridge a potem przechodze w Protal. Obecnej nie mozna ot tak zakonczyc i Protal to dobra alternatywa. Szczegolnie, ze na nim sie dalej chudnie. Protal to dobry sposob "na zycie". Dla utrzymania wagi raz w tygodniu dzien proteinowy i 2 dni szlenstw. Reszta z umiarem. To do mnie przemawia i wydaje sie rozsadne. Znam kilka osob, ktore byly/sa na tej diecie. Bardzo sobie chwala. To duzo lzejsza odmiana Cambridge (mam na mysli ograniczenie weglowodaow i tluszczu), tylko efekty widac troche wolniej (ja musze je miec JUZ, albo sie zniechecam). Uciekam, bo mama przyjechala i wrocila ze spaceru z Misia......A tak mi sie dobrze spalo....
  5. W weekend mialam test wytrzymalosci. Najpierw w sobote bylismy w McDonaldzie a wczoraj na urodzinach u 3-latki. Wszelkie jadlo pachnialo mi i kusilo, nie mowiac juz o wypiekach! Ale nie dalam sie skusic i nawet bez szczegolnego wysilania sie - jak nie ja! A na wadze 4 kg minus!!!! W dodatku w lustro juz nie boje sie patrzec. Brzuch znika, uda kurcza sie i twarz - wkoncu podobna do mnie!!! Jutro polmetek.
  6. Witam! To czytanie zaleglych postow zazwyczaj konczy sie tym, ze nie ma czasu na odpowiedzi! Juz zapomnialam co bylo na poczatku Wiec ide na zywiol.... Weekend nam minal raczej spokojnie. M chory i mam 2 dzieci na karku. Starsze duzo gorsze. A na dodatek M wroci z pracy juz o 12-tej aby sie kurowac Juz ja bym go wykurowala Wczoraj bylismy na urodzinach u Misi kolezanki. Czasem to bym chyba nawt chciala, zeby to moje dziecko tknelo jakies ciasto. Nie tknela niczego z serwowanych slodkosci. A dla mnie to byl test na wytrzymalosc z moja dieta. Na szczescie bez problemu go zdalam. Zreszta w sobote bylismy z M i Misia w McDonaldzie i musze przyznac, ze mnie korcilo. Ale nie na tyle abym sie meczyla. Mam juz -4kg i w lustro milo spojrzec. A polmetek dopiero jutro! Do tego 2 x w tyg silownia (rehab) i jest szansa, ze bede jak ta lala latem. Szkoda tylko, ze pewnie o kulach Moj M tez nie komputerowy. W sumie u nas jest tak jak u Moniq. Ale w zwiazku z tym on nie rozumie dlaczego ja moge siedziec godzinami i pisac. W sumie jak on jest w domu to staram sie ograniczyc drastycznie to pisanie, aby on nie wiedzial ile ja dziennie spedzam czasu na kom Dopiero by sie zdziwil! Ale i wiedzialby, dlaczego tam malo robie w domu Wiec lepiej go nie uswiadamiac! Jak tak czytam lub slucham jak niektore zony dbaja o swoich mezow w PL to czuje sie jak zolza. Ale u "nas" to normalka. Tu faceci sa w duzej mierze samowystarczalni. Nawet nie marzy im sie robienie sniadanka przez zone, czy pieczenie ciasta. I na szczescie moj M tez taki jest. To juz raczej on mi zrobi M ma taka prace, ze duzo podrozuje po swiecie. W sumie zazwyczaj jezdzimy razem. Ale czasem pasuje mi wlasnie zostac w domu sama. Ale M sam nie wyjezdza na dluzej niz na 3 dni. Miesiac bez niego bylby chyba trudny. No, chyba, ze w tym czasie ja bylabym w PL! Tak wlasnie mi sie marzy 2-3 tyg w W-wie bez M (jakby nie bylo, kiedy jestesmy sami jestem nim troche uwiazana i jeszcze te tlumaczenia, bo nie wszyscy z rodziny czy znajomych znaja jakis obcy jezyk). Najdluzej udalo mi sie chyba przyjechac na tydz. w zeszlym roku. Ale wtedy wlasnie Misia na 3 dzien zaczela chorowac na rota wirus, az wyladowala w szpitalu. O! I tyle mialam z przyjemnosci! Ale musze sie kiedys wybrac wlasnie na dluzej aby sie nasycic wszystkim w PL. Zawsze wyjezdzam z lezka w oku i duuuuzym niedosytem (no, zazwyczaj sa to 3-4 dni wiec nie dziwne!). Moniq - Dobrze Ciebie rozumiem. Dla mnie forum to tez jedyna mozliwosc pisania po polsku. Na szczescie Misia jest dwujezyczna wiec moge z nia rozmawiac w ojczystym jezyku. Nie mam w okolicy zadnej Polki. Wszystkie moje polskie przyjaciolki mieszkaja daleko ode mnie. Takze forum to taki kawalek Polski w moim domu (no, oczywiscie jest duzo innych sladow polskosci w nim, ale to nie to samo). No, oczywiscie mam jeszcze polska TV, ktora terroryzuje cala rodzine Ale dzieki niej czuje sie "w domu". Nie wiem dlaczego....To ciekawe, ale kiedy mieszka sie dlugo na obczyznie czlowiek inaczej patrzy na PL. Staje sie w pewnym sensie malym patriota. Tu zlego slowa nie dam powiedziec o Polsce i Polakach! Nawet jesli ktos ma racje Zreszta to moje podejscie zawsze przysparza mi "wrogow". Mam zasade: wole aby mnie nie lubiono, ale zeby miano do mnie szacunek. Nawet sztuczny! W Skandynawii bycie Polakiem nie ulatwia zycia. Trzeba walczyc o swoja pozycje, szacunek itd. A to nie latwa walka. Mam nadzieje, ze we Francji jest lepiej. Dobra uciekam, bo ide z dzieckiem na spotkanie z dziecmi.....Milego dnia i sciskam Was wszystkie!! Swietne babki jestescie! Kazda bez wyjatku!
  7. muszelka

    Żywe srebro

    Alez cisza! W jednym temacie cisza, w drugim - szal pisania nie do nadrabiania! Niedziela minela spokojnie. Nie wiem co ugryzlo Misie, ale wczoraj bala sie wejsc do ciemnej lazienki. Powiedziala, ze tam jest monstrum (qurde, czasem mi wylatuja polskie odpowiedniki, ale wiecie co mam na mysli). Podejrzewam, ze to efekt straszenia sie na wzajem z tatusiem i przedszkolne "atrakcje". Wiec wczoraj pol wieczoru spedzilam z nia w ciemnej lazience na roznych zabawach. Wczoraj strach jej przeszedl - zobaczymy co bedzie dalej.... Moj M znowu przeziebiony - nie dziwota jak o siebie wogole nie dba! Ale marudzi starsznie. Dzis wroci z pracy juz o 12-tej i bedzie sie kurowal. Moje odchudzanie jest coraz bardziej przyjemne. Wczoraj juz nawet robilam obiad rodzinie (ciezko niczego nie probowac) i mnie nie korcilo. A waga spadla mi o 4 kg. W tym jest oczywiscie woda, ale nawet na polmetku nie jestem (dopiero jutro!). Ale najlepsze jest to co widze w lustrze!!! Jutro ide na rehab wiec sie troche poruszam. Musze to robic 2 x w tyg Tez pewnie pomoze! Zmykam. Milego dnia! PS. Moj brat przyjezdza w sobote na tydzien!!! Juz sie nie moge doczekac! I Misia tez!
  8. muszelka

    Żywe srebro

    Monika - No, nie moge! Znowu z rana seria "kawalow"! Od razu z rana sie czlowiekowi humor poprawia! Masz bardzo rezolutnego synka,moja Droga! Ja nie moge narzekac, wczoraj obylo sie bez wiekszych komplikacji (nie liczac cyrku ze sniadaniem!). Moze cos tam tez bylo przy obiedzie, ale ja juz tego nie widzialam Dzis idziemy na urodziny do Misi kolezanki, wiec jest szansa, ze dzien minie tez spokojnie. Co do odchudzania to juz jest super! Nie chce mi sie nawet tych zupek jesc i musze sie pilnowac aby nie przeoczyc "posilkow". Wczoraj mialam test na wytrzymalos - najpierw kawiarnia na miescie a potem......McDonalds!!! Troche mnie kusilo, ale wytrzymalam i jestem z siebie dumna! Dieta nazywa sie Dieta Cambridge i jest duzo stron w PL. np. Dieta Cambridge. Bezpieczna i skuteczna W kazdym miescie chyba jest sprzedawca tej diety. Ja naprawde poleca. Wkurzylam sie tylko patrzac na wybor w PL! U nas jest polowa tego!!! Zmykam! Do zobaczyska! Milej niedzieli!
  9. muszelka

    Żywe srebro

    Alez sie usmialam z rana! Ja tez zapomnialam jak to jest z malym dzieckiem. Wogole nie pamietam jak Misia byla mala Chyba mam juz starcza skleroze Milego dnia..... PS. My dzisiaj jedziemy kupa polazic po sklepach wiec odezwe sie pewnie dopiero pozniej lun jutro
  10. Anula - Cyt."Rzadko mi się zdarza, żeby z kimś rozmawiać szczerze i bez udawania" Tak naprawde to ludzie najbardziej otwieraja sie wlasnie przez zupelnie obcymi ludzmi. Dlatego tak fajna rzecza jest psychoterapia - nie tylko wtedy gdy sie ma problemy! Ilez razy w podrozy zdarzylo sie wysluchac historii zycia zupelnie obcych nam ludzi. Ale taka juz nasza naura. Forum to swietne miesjce do wyrzucania z siebie wielu rzeczy. Tylko trzeba trafic na wlasciwych ludzi, a o nich czesto bardzo trudno na necie. Chyba mialysmy duzo szczescia, ze tak nam sie udalo! :36_2_46: Oby tak dalej!
  11. Mahakala - Fakt. Czasem sie lapie, ze nie biore pod uwage polskich realiow, ktore jednak sie duzo roznia od "naszych". Tu nie ma bezkarnego nie placenia alimentow. W sumie niezaleznie od wszystkiego, mam swiadomosc, ze nie zostane nalodzie. Do tego wiem jak moj M zachowuje sie w stosunku do swojej poprzedniej rodziny i watpie aby inaczej postapil ze mna. Szczegolnie, ze jest dobrze zabezpieczony finansowo. Ale fakt faktem mi tez czasem brakuje "starego" tepa i ludzi. Dlatego planuje otwarcie sklepu w swojej miejscowosci. Na wlasnej dzialce, pod domem. Nie chce rezygnowac z dotychczasowego zycia, ale cos chce aby sie dzialo. Moj plan godzi jedno z drugim. Z mezem jestesmy zgodni, ze nie chodzi o zarobki, ale o samopoczucie. To kolejny uklad. Na pierwszym miejscu stawiam rodzine. Trudno porownywac dwa zycia. Kazda z nas jest w innej sytuacji. Ja rodzine zalozylam dopiero majac 35 lat. M spotkalam majac 30! Mialam duzo czasu na realizacje, zabawe, nabieranie doswiadczenia i...pracoholizm (stad depreha na calego!). I tego wszystkiego mialam juz tez dosc! Kiedys spojrzalam w lustro w pracy i spytalam siebie: I po co to wszystko, i co ja z tego wszystkiego mam? Kase, poza nia nic! Kasa daje duzo, ale nie wszystko! Nie kupi sie za nia najwazniejszego - kochajacej rodziny czekajacej w domu. Nigdy wiecej! Ale mi sie zebralo......Postaram sie hamowac
  12. Mahakala - U nas rodzinne jest raczej robienie dobrego wrazenia i jazda na imagu Aco do uzaleznienia od faceta to powiem Ci, ze kiedys tak tez myslalam. Ale maz mi to wypersfadowal. W moim wypadku ja juz swoja kariere zrobilam. Spelnilam sie zawodowo i moge odpuscic. Dalej juz bym nie zaszla, a zreszta po co? Maz przekonal mnie, ze praca w domu jest duzo bardziej odpowiedzialna i wazniejsza. W sumie ma racje i dalam sie namowic na role "kury domowej". Teraz robie kariere w domu. Duzo to trudniejsza praca i duzo bardziej wymagajaca. Nawet wstawac musze wczesniej Ale TA praca przynosi mi duzo wiecej radosci i satysfakcji (w zyciu nie przypuszczalam, ze kiedys tak bede myslec!), ale i duzo wiecej zmartwien. Dlatego nie uwazam, ze jestem na czyims utrzymaniu. Raczej jest to uklad. Kazdy pracuj na swoj sposob. Tylko, ze kasa jest jedna. A moje doswiadczenie tez nauczylo mnie, ze jesli chlop sie zdecyduje na taki uklad to trzeba umiec z tego korzystac, a nie miec wyrzuty sumienia czy jakies obiekcje. Czasem trzeba byc troche egoista. W sumie ten serwis, ktory faceci od nas dostaja duzo wiecej by ich kosztowal I tak im tanio wychoszi "Nigdy nie miej skrupulow kiedy wywiazujesz sie z obopolnie zawartej umowy" - tak mi powiedziala kiedys znajoma i miala racje! A w zyciu nigdy nic nie wiadomo, kto od kogo bedzie jeszcze uzalezniony......
  13. Lehrerin - Gratuluje bratanicy! Spora dziewczynka! Niech sie zdrowo chowa!!! A co do tych pogaduszek to calkowicie masz racje. Mam nadzieje, ze bedzie tu ich duzo. Jest czas na smiech, i jest czas na powage..... Natura ludzka jest tak dziwna, ze czasem latwiej jest czlowiekowi pogadac z obcymi niz z najblizszymi. Ciesze sie, ze jestescie!
  14. Mahakal - Ze mnie tez zawsze byl taki niespokojny duch, ale tobie do piet nie dorastam. Natomiast co do facetow - tu moze mialabym jakies szanse. I musze Ci powiedziec, ze niewielu bylo nieprzemyslanych. W sumie kazdy mial byc ten jedyny i na cale zycie! Ale nie wychodzilo.....Im starsza bylam - tym glupsza! I bardziej zdesperowana! Dzieki depresji trafilam na swietna terapie (ale dopiero po 3-4 latach zdecydowalam sie na leczenie - wczesniej myslalam, ze sama dam sobie rade!). Dzieki niej wlasnie zaczelam MYSLEC! I wtedy spotkalam mojego M. I mysle, ze gdybym wczesniej przez to wszystko nie przeszla to dzis bysmy nie byli razem. Potrzeba bylo mi kazdego kopa w d...e, aby dzis miec fajna rodzine i umiec tak zyc jak zyje. Wdzieczna dzis jestem losowi, ze tak mnie kiedys doswiadczyl. Oby mnie teraz nie doswiadczal
  15. I znowu stronka moja! Dedykuje ja Mahakali - Oby wszystko co zle bylo juz za Toba i abys teraz doswiadczala samych radosnych dni!
  16. Mahakala - :36_2_46: Twojego optymizmu, wiary w siebie i mozliwosci i calej reszty, jest w Tobie tyle, ze gdybys sie tu nia z nami wszystkimi podzielila, to i tak duuuuuzo by dla Ciebie zostalo! Naprawde podziwiam i trzymam kciuki za Twoje plany. Choc Tobie to pewnie nie potrzebne bo i tak do wszystkigo co zaplanujesz dojdziesz!!! Musisz byc wspaniala osoba! No, to juz Ciebie nachwalilam dosc! Ja tez nie mam wyzszego wyksztalcenia a mimo to udalo mi sie dojsc do dyrektorskiego stolka w DK! I to w duzej firmie (no, tylko polskiego oddzialu, ale dyr!). Tu patrza na to co sie umie niz na papier. Co z papieru jak w glowie siano. Dzis papier to nie to samo co kiedys - kazda jelopa moze go miec! Moj brat tez pracuje w prestizowej firmie w PL i bez wyzszego wyksztalcenia w 3 lata dopiol sie na dyr stolek. I jest najlepszym nabytkiem firmy - jak twierdzi jego szef. Nawet matury nie mial jak dostal tam kierownicze stanowisko. Szybko ja "robil" - takie zycie. Szkoly skonczyl w DK, ukierunkowal sie inaczej i matury nie robil a w PL nie ma takiej mozliwosci aby ja zdal! Wtedy nawet dobrze po polsku nie pisal! Sekretarka pisma poprawiala i lali tam po nogach podobno. Jednak postawili na NIEGO a nie na PAPIER! I wygrali! Najwazniejsze to byc dobrym w tym co sie robi.
  17. muszelka

    Żywe srebro

    Ja tez zmykam bo MUSZE COS zrobic w domu!
  18. Dobra, kryzys minal! Dzis jest juz super. Humor wrocil a glod zniknal!:36_2_46: Teraz juz z gorki! Do dzis stracilam 2 kg, ale to woda. Od dzis idzie tluszczyk Jaga - Zalezy co sie wybierze. Ja np. nie trawie koktaili i kiedy probowalam malo sie tez nie pozygalam! Brrrrr! Ja jem zupy (kurczak lub grzybowa) i baton ananasowy. To jedyne co mi wchodzi. Zopy mozna sobie doprawiac do smaku (choc ja nie robie tego). Moze nie trafilas w 10-tke! A moze faktycznie nie jest ona dla Ciebie - tez mozliwe....
  19. muszelka

    Żywe srebro

    W sumie to kazdy zna swoja idealna wage - to ta, z katora sie dobrze czuje! Waga to tez wiek. Kiedy przekracza sie 30-che to zaczynaja odzywac sie hormonki i.....potem leci. Przede wszystkim ciezej jest schudnac. A do tego zmienia sie figura i gdybym ja dzis wazyla mniej niz 55 kg to wygladalabym na chora i stara! Kiedys wazylam 50 kg i nie mialam zadnych problemow z waga, ale to bylo daaaawno temu!
  20. muszelka

    Żywe srebro

    Andzia - Idz na Protal! Naprawde polecam. Glodna nie bedziesz, latwo utrzymac i sa efekty. W temacie o tych 15 kg pisalam tez o Protalu (chyba).....
  21. muszelka

    Żywe srebro

    Gunia_GmuszelkaGunia - a ile masz wzrostu?zalezy jak mnie mierza 167-168cm jak to mawia moj tatko taki prawdziwy KRUDUPEL :) 167 i 54 kg?! To ty chuchro jestes!!! Gdzie ci do diet!!!! Chyba, ze tuczacych .... Chyba sie obraze na Twojego tate Ja mam 160cm! I waze obecnie 67 (bo juz 2 schudlam!)! A w 7-mym miesiacu (bo wtedy urodzilam) wazylam prawie 85!
  22. muszelka

    Żywe srebro

    Gunia - a ile masz wzrostu?
  23. muszelka

    Żywe srebro

    Oj, stronka MOJA! Za mozliwosc blogiego leniuchowania!!!
  24. muszelka

    Żywe srebro

    A tak na marginesie: Skad wy macie ten "Nastroj", u mnie nic takiego nie ma.....
  25. muszelka

    Żywe srebro

    Zajrzyj do tematu o starcie 15kg i poczytaj co napisalam. To Cambridge. Naprawde polecam. Ale tez polecam Protal - tez super!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...