Mieszkanie na wsi ma swoje uroki, obcowanie z naturą na co dzień, sprawia ze każdy dzień jest inny niż poprzedni, szczególnie dla dzieci, które uczą się żyć i poznają świat.
Pewnego letniego popołudnia mój syn spacerując sobie po lesie, usłyszał potworny hałas, ujadanie psów. W pierwszym momencie nie wiedział co się dzieje i ogarną go lek, gdy jednak ciekawość wzięła górę nad strachem podbiegł bliżej miejsca skąd ów hałas dobiegał.
To co ukazało się jego oczom na długo zapadło mu w pamięci.
Dwa bezdomne psy zaatakowały młodą bezbronną sarenkę, raniąc jej ciało ostrymi zębami.
Nie zastanawiając się ani chwili, poderwał z ziemi duży kij i odgonił napastników po czym wezwał pomoc.
Sąsiad natychmiast zadzwonił po weterynarza i na Straż Miejską, czekanie przedłużało się więc trzeba było wykonać ponownie telefon i pospieszyć przybycie pomocy. Niestety mimo próśb wezwanym służbą nie spieszyło sie nieść pomoc rannemu zwierzęciu.
Pomoc przybyła zbyt późno, sarenka niestety nie przeżyła, a wydarzenia tego dnia pokazały bohaterstwo i poświecenie mojego dziecka. Było ono zdecydowanie większe niż ludzi, którzy powinni wówczas tym bohaterstwem i poświęceniem sie wykazać.