A dzięki Iwa, średnio ale da się żyć. We wtorek wizyta u nowej gin (z racji przeprowadzki muszę zmienić) i już się denerwuję, koszmary mi się śnią. Wiecie co, ostatnio gin mi wypisał receptę na tabletki, ale nie zaznaczył, że są refundowane, więc zamiast 3 zł zapłaciłam 28zł a opakowanie wystarcza na 8 dni. Fakt, że teraz jestem w stanie każdą cenę zapłacić, jeśli mają pomóc, ale tak myślę, że jak ktoś ma taką sytuację, że musi cały czas leki kupować i nagle się okazuje, że nie są refundowane. Aż mi ciary przeszły.