
alatra
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez alatra
-
Witam :-), wróciłyśmy godzinkę temu, ale musiałam chwilę odsapnąć :-) Dziękuję bardzo za kciuki, niewątpliwie pomogły :-))) Oleska 8. stylem grzbietowym i 5. stylem dowolnym. Szału nie ma, ale popłynęła najlepiej ze swojej klasy i dostała dyplom za 5 miejsce (dawali do 6), więc jestesmy zadowoleni, a ona przede wszystkim. To mnie najbardziej cieszy, bo ona szybko się poddaje i źle znosi porażki. A tak mimio, że na podium nie stanęła, to wróciła zadowolona i zmotywowana do dalszej pracy na treningach. Ja się oczywiście umęczyłam niesamowicie i do końca dnia mam zamiar leżeć :-) Mamamajki - podziwiam cierpliwość w stosunku do Majki. Ja bym chyba nie dała rady każdą nockę spać z Oleśką, albo wstawać do niej. Owszem zdarzają się takie noce, żę coś jej się złego przyśni i marudzi i w końcu ląduje u nas, ale to raz w miesiącu może. Uciekam poleżeć, moi otworzyli sezon rowerowy i wybrali się na wyprawę :-) Oleska padnie wieczorem nieżywa po tych emocjach, startach i jeszcze tym rowerze. Ale w końcu "sport to zdrowie" :-)))
-
Dobry wieczór :-), ledwo nogi dziś czuję, tak się nabiegałam. Alergolog zwiększył mi dawkę Pulmicortu i zamienił Ventolin no cos tam innego, nazwy nie pamiętam. Jutro pobudka o 5.30, bo moje dziecko ma wyjazd na pierwsze zawody pływackie w swojej karierze :-))) Nie chce mi się z nia jechać jak diabli, ale M.musi do południa odebrać samochód z warszatu, a mnie z racji, że to "moja szkoła" to zabiorą po znajomości autokarem. Zresztą to Oleśki pierwsze zawody, więc muszę kciuki trzymać :-))) Kasia - Oleśka nie przespała żadnej nocy do 2 roku życia. I przyłaziła do nas wiecznie. Tylko ja się zorientowałam, że to do niczego dobrego nie prowadzi, bo z nią się nie bardzo wysypialiśmy, a ona już nawet sama nie próbowała zasnąć, jak się w nocy przebudziła. I zaczęłam ją konsekwentnie odprowadzać w nocy do łóżka. Mąż mi niestety nie pomagał, bo dla niego w nocy wyjść spad kołdry, to jest coś nie do pomyslenia. Tak więc miałam kilka tygodni w plecy, ale w końcu dziecko przestało do nas przychodzić i zaczęło nocki przesypiać :-))) Jasiek ma czkawkę 2-3 razy dziennie i też za tym uczuciem nie przepadam, ale myśłam, że jestem jakaś dziwna, że to fajnie uczucie, tylko nie potrafię tego docenić. Dobrze, że myślicie tak samo jak ja. To znaczy, że nie jest ze mną najgorzej :-))) Miłego wieczoru. Dam znać jutro czy jakiś medal przywieźliśmy z zawodów :-)))
-
Hej, szykuję się, bo na 10 lecę do alergologa, podpytać co z tymi moimi lekami, bo było lepiej, a od dwóch dni znowu ledwo dycham. Ja śpię w miarę dobrze, budzę się ze dwa razy na "siku", no za każdym razem, ajk się chcę odwrócić czy przekręcić, bo kręgosłup mi daje popalić w nocy :-( W dzień, jak chcodzę jest ok, ale w nocy booooli jak diabli :-( Mamamajki - ja stany depresyjne z euforycznymi na przemian mam na okrągło. Wydaje mi się, że teraz te negatywne będą się u mnie pojawiać częściej, no bo w końcu do porodu niedaleko. Ty masz jeszcze mniej. Jak Gutek się pospieszy to i w połowie maja możesz nawet zostać mamą po raz drugi :-) A co by nie mówić, to chyba nawet jeśli nieświadomie, to strach przed tym porodem jest. Ja to jestm tchórz i się boję bólu, ale bardziej mnie przeerażają różnego rodzaju komplikacje z maluchem, może dlatego, że z OLeśką było nieciekawie. Gdzieś kiedyś słysząłam, czy czytałam, żę obok syndromu wicia gniazda, to przed porodem kobiety mają taki okres wyciszenia, wsłuchiwania się w siebie. A ja jak za bardzo się w siebie wsłuchuję, to deprechę mam na bank, bo taki typ ze mnie :-))) Więc u Ciebie to pewnie takie nastroje fizjologiczne przed niedalekim już, w sumie, porodem. Trzymaj się i uszy do góry. W poniedziałek sobie Gutka z długimi nogami pooglądasz, to Ci się uśmiech sam do twarzy przyklei :-))) Mamamajki - przypomniało mi sie, że moja córka wybiera się do Was w gości :-))) Siedział wczoraj i patrzyła jak coś tam piszę i spojrzałą na zdjęcie Mai. Pyta mnie, kto to. Więc jej po krótce wyjaśniłam, żę taka Maja, jej mausia jest w ciąży, też będzie chłopczyk, mieszka we Wrocławiu, ma tyle samo lat lat. No co moje dziecko stwierdziło, że to fajnie, bo sa takie same i jak będziemy u babci w Opolu, to możemy ją odwiedzić, bo to blisko i na pewno się zakolegują, bo mają taką samą sytuację:-)))) Uśmiałam się po pachy. Pozdrawiam.
-
Cześć kobitki :-), własnie wróciłam ze Szczecina. Mąż pożyczył samochód z firmy i udało nam się dotrzeć na wizytę. Samochód transportowy, więc całą drogę wyobrażałam sobie to co mamamajki pisała o tym wieziemiu na pace i śmaić mi się chciało :-))) Najważniejsze, że Jasiek śliczny i zdrowy!!! Wszystkie parametry w normie, serducha, pepowiny i te inne sprawy też. I znowu mi się przesunął termin porodu na 6 czerwca, ponieważ mój syn jest bardzo słusznej wagi: 1890. Pan doktor mi powiedział, żebym się starała urodzić pod koniec maja, bo potem to mi będzie truuuudno :-))) Ten koniec maja to może niekoniecznie, ale jak juz pisałam, że to będzie początek czerwca, to wiedziałam od razu. Oby tylko Jasiek nie miał innych palnów :-))) Po 5 godzinach w samochodzie nogi mam jak balony, ciężko odróżnić, gdzie kolano, gdzie kostka, zarem idę trochę się położyć i nogi w górze potrzymać, bo mi chyba pękną. Katarzyna - nie chcę Cię martwić, ale taki ból kolana, który opisujesz, to mi wygląda na to co mnie spotkało 2 lata temu. Namietnie biegałam na zajęcia fitness ( hi, hi, hi, chuda chciałam być) , nawet codziennie jak czasu starczyło i trzasnął mi dysk. Jaki ból i maskra nie muszę opisywać. Zastrzyki, tabletki przeciwbólowe i zapalne, zabiegi. Ulgę troche przyniosło, ale zaczęło mnie boleć kolano. I jak juz mogłam się wyprostować i samodzielnie wstać z kanapy, to zaczęłam kuśtykać. Tak jak piszesz, zewnętrzna strona kolana, najtrudniej było wchodzić i schodzić ze schodów. I znowu rtg, ortopedzi i różne lekki i maści. Nikt nie miał pomysłu, co to może być. W końcu wybrałam się do spondiatry do Kołobrzegu. Facet nie chciał nawet oglądać zdjęć. Spojrzał na mój kręgosłup, powiedział co jest nie tak, ponaciągał mnie jak trzeba i kolano przestało boleć !!! Podobno uciski od kręgosłupa dają takie wrażenie, że kolano boli. Nie zazdroszczę, bo jeśli to od kręgosłupa, to pewnie do końca ciąży będzie Ci dokuczać. Ale oczywiście mogę się mylić, tak mi przyszło do głowy, to się dzielę. A, jeszcze mi się przypomniało, że dziś strasznie mi astam dokucza. Sapię jak parowóz, momentami to mi wogóle tchu brakowało. Piszę o tym, bo pan doktor w SZczecinie, jak weszłam do gabinetu, to się spytał, co mi dolega. Opowiedziałam mu o tej całej astmie, lekach i obawach mojej pani gin. Myśłam, że facet spadnie z krzesła. Powiedział mi, że sterydy na astmę, szczególnie pod koniec ciąży są zupełnie bezpieczne dla dziecka, bo to są te same leki, które podaje się kobietom zagrozonym przedwczesnym porodem w celu przyspieszenia rozwoju płuc u dziecka !!!! Obśmiał moją panią doktor i wprost powiedział, że to niekompetenty lekarz. Jak ktoś to przeczyta, to gratuluję, bo się masakrycznie rozpisałam, ale to chyba emocje we mnie buzują :-))) Synuś duży i zdrowy - to takie dla mnie cudowne, szczególnie po tym co przeszłam na początku ciąży. Przepraszam za ilość. Pozdrawiam - Ala.
-
Witam, humor wisielczy gości u nas od wczoraj, bo samochód nam siadł. W najmniej dogodnym momencie, choć pewnie każdy taki jest. Ale jutro mieliśmy jechać do tego Szczecina... Tam wizyty się nie bardzo da przełożyć, bo się trzeba rejestrować kilka tygodni wcześniej, poza tym badanie powinno być wykonane około 30 tyg., a w następnym jauż będzie 32 tydzień i nie wiem czy można jeszcze czekać. Ehhh..., ryczeć mi się chce :-( Wogóle bez smochodu jak bez ręki, rano jednym autobusem M. wiózł Oleśkę do szkoły, potem drugim do pracy... Zresztą, co Wam będę tłumaczyć, same wiecie jak jest. Może na jutro pożyczą M. samochód służbowy, ale nie wiemy jeszcze, bo... stoi w warsztacie! Kaśka - link do oferty spróbuję wkleić na prywatnym wątku, może mi się uda :-) A siemię lniane kupisz noramlnie w sklepie, gdzieś gdzie stoi zdrowa żywność, ewentualnie kasze lub jakieś przyprawy. Kup tylko mielone, bo wygodniej się zaparza. W aptece też jest, tylko drożej wychodzi i w aptece można się nadziać na niemielone. Na zaprcia obok płatków owsianych, które poleca Madzia, dobre są jeszcze figi. Podobnież mają kilka razy więcej błonnika niż inne owoce. Mi pomagają. Idę leżeć, bo intensywny dzień przede mną. Muszę odebrać Oleskę ze szkoły, odebrać jej wyniki z laboratorium, zaprowadzić na angielski, bo M. bez samochodu nie zdąży i na 17 pojechać na drugi koniec miasta po zwolnienie do gin. Więc się nabiegam. A jak tak jestm dużo na nogach, to wieczorem jestm tak spuchnięta, że nie mogę do wanny wejść, bo mi się nogi nie zginają - serio :-) Miłego dnia.
-
Monka - a Ty sie tymi skurczami martwisz, bo Ci się szyjka skraca? Może pisałaś o tym, ale nie pamiętam. Bo same skurcze to chyba na takim etapie ciąży niebezpieczne nie są. Ja też miewam po kilkanaście dziennie, czasami takie mocne, że aż oddech muszę wstrzymać. Ale lekarz i położna mi powiedzieli, że to są te przepowiadające i kazali "olać". Chyba, że się pojawią regularne i jakieś bolesne bardzo. Więc może się bardzo nie denerwuj :-)
-
Cześć kobitki poświątecznie, siedzę właśnie i zajadam słatkę świąteczną. Piernicze, nie robię dziś obiadu, zostało jeszcze tyle żarcia ze świąt, że bęziemy dziś mieli obiad "łatany" - co tam sobie kto z lodówki wyciągnie :-) Tylko zgaga męczy po tem obżarstwie :-))) Nadinn - współczuję straty czworonoga :-( Kaśka - no nareszcie dałaś jakiś konkretny znak życia :-) W następnum tygodniu zapraszam na kawkę :-))) W czwartek jedziemy do Szczecina na to ostatnie USG. Na samą myśl się boję... Ale mam nadzieję, że wszystko jest OK i będę już mogła spokojnie czekać do porodu :-) Napracowałm się dziś, bo muszę popakować w kartony naszą sypilnię. Oleske przenosimy do nas, a ponieważ najpóźniej za pół roku będziemy się przeprowadzać, to uzałam, że takie rzeczy jak książki można juz popakować w pudła. Nie wiem, jak my się będziemy przeprowadzać z takim 4, 5 miesięczniakiem :-))) W życiu to tak się dziwnie układa... Jak chcieliśmy ciąży tak rok temu, no to nie wychodziło, a teraz jak nam się terminy z innymi rzeczami nie układają, no to jest :-))) Widocznie tak miało być :-))) Dziewczyny mam do sprzedania 3 pokojowe mieszkanie w Koszalinie :-))) Jakbyście słyszały, że ktoś szuka, to się polecam :-))) Miłego :-)
-
Za oknem śnieg z deszczem, maaasakra :-( Domek prawie posprzątany, zostało pokrojenie sałatki i święta :-))) WESOŁYCH, RADOSNYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT DZIEWCZĘTA DLA WAS, WASZYCH BRZUSZKÓW I RODZINEK. ALA.
-
Coś tu tak cicho wieczorowa porą. Ja po wizycie, wszystkie parametry w normie, waga małego ok. 1500g!!! :-))) Przez całe badanie miętosił pępowinę przy buzi :-) Jestem już teraz spokojniejsza. Jeszcze za tydzień ten Szczecin i jak tam mi powiedzą, że wszystko ok, to będzie cudnie :-) Pani doktor zmieniła mi datę porodu w karcie na 11 czerwca. Tłumaczyłam babie pół roku, że mam bardzo krótkie cykle i do tego wszystkiego wiem, kiedy Jaśka zmajstrowaliśmy i wedle tego wychodzi mi 13 czerwca, a nie 20, tak jak jej wyszło z kółeczka. To niby 7 dni różnicy tylko, ale położna mi wytłumaczyła, że gdyby Jasiek chciał wyleźć wcześniej ze 2 tyg, czyli tak ok 1 czerwca, to mogą być cyrki, bo położą mnie na patologię i będą poród wstrzymywać. No i dziś udało mi się to pani doktor wytłumaczyć, do tego jak zobaczyła, że w Szczecinie na pierwszym USG wyliczyli mi poród na 10 czerwca, to w końcu dotarło do niej, że jej kółeczko w przypadku moich krótkich cykli się nie sprawdza :-))) No i niestety już ma +14kg:-( Ale mam to w d..., będę zrzucać po porodzie. Tym bardziej, że znowu jestm opuchnięta, więc sie pocieszyłam, że można ze 2 kg odjąć :-))) A, i jeszcze mi się przypomniało: moja szyjka ma 2 cm i pani doktor powiedziała, że to ok. Nie wiem, jak ta norma w końcu jest, bo z tego co pamiętam, to każda z Was ma inne wiadomości na ten temat od lekarzy... Mari - ventolin miałam brać 2 razy dziennie po 2 dozy, ale przestałam, bo dwa pierwsze dni myslałam, że "zejdę" po tym leku. Duszność, kołatanie serca, mroczki przed oczami, miłam wrażenie, że stracę przytomność. Może, gdybym nie była w ciąży, to bym się przemęczyła, ale tak wolałam nie ryzykować. Sam pulmicort też mi służy :-))) Od jutra Oleśka w domu - ferie świąteczne - i trzeba się w końcu zabrać za sprzątanie. Dobrej nocy życzę.
-
Cześć, u nas dzisiaj zimno jak cholera. Wkurza mnie to straszliwie, bo mi się kurtka już nie zapina, a za zimno na chodzenie w rozpiętaj :-))) Wisno przybądź!!! kaśka - fajnie, że się "znalazłaś" :-) nadinn - siedź dziewczyno na tyłku i nie denerwuj swojej szyjki :-) Jak urodzimy i się ograniemy, to przyjedziesz wtedy do Koszałkowa. Spotkamy się, może piwa się się już będziemy mogły napić :-) mniam :-) Musiałam odstawić Ventolin, bo się po nim okropnie źle czułam. Ale Pulmicort pomaga i od razu mi się jakość życia poprawiła. Dziś mam wizytę u swojej ulubinej pani ginegolog, wrrrr... Mam nadzieję, że wszystko z młodym ok. i te wszystkie pomiary będą się mieścić w tych cholernych tablekach. Nie powiem babie, że jedziemy do Szczecina na to USG za tydzień, niech sama coś zrobi, w końcu za coś pieniądze bierze. Jak do tej pory to inkasuje 80 zł za zmierznie ciśnienia i zważenie mnie. A i jeszcze tam niby palcowo szyjkę sprawdza. Ile moja szyjak ma nie wiem, bo mi USG nie robiła i nie mierzyła. Ale teraz jestem na babę tak zła, że chyba zażądam normalnie wszystkich badań. Dobra, pogadałam, uciekam :-) Dam zanć po wizycie. Trzymajcie kciuki :-)
-
Ledwo się doczłapałam ze spaceru z Oleśką :-) I za obiad się trzeba wziąć. Katarzyna - z tymi ruchami to jak juz pisałam, nie ma co panikować:-) Dziecko też może mieć gorszy dzień i być bardziej leniwe. Jakbyś ze 12 godziń ciurkiem nic nie czuła, to może i czas się martwić, ale jak tam sobie od czasu, do czasu fiknie, to jest OK. Jasiek też wczoraj fikał w dzień, w autobusie to w ostaniej chwili się ugryzłam w język, żeby nie krzyknąć: "ałłłaaaa" :-) A dziś jakoś tak bardziej "chill out" mu się włączył, może dlatego, że dużo chodziłam i śpi :-) Co do tego terminu miesiączki, to ja się kiedyś gin. pytałam w pierwszej ciązy, bo też gdzieś czyłam, że wtedy najłatwiej o popronienie. Powiedział mi, że to totalna bzdura! To tak, ja z tym gadaniem, że lepiej urodzić w 7 miesiącu, niż w 8, bo coś tam, coś tam... Też lekarz się obśmiał i powiedział mi, że każdy dzień w brzuchu mamy do przodu jest dla dziecka na wagę złota. Nie ma co wierzyć, bo to są przesądy. Coś się Kaśka nie pojawia dawno. Jak się do jutra nie odezwie, to chyba do niej zadzwonię...
-
Cześć, miąłm wczoraj cos skrobnąć, ale się źle czułam. Jakoś tam mnie dusiło i w głowie mi sie kręciło cały wieczór. NIe wiem, może dlatego, że leki zaczęłam brać, jakaś taka reakcja organizmu. Dziś, póki co, lepiej. Więc może będę żyła :-) Madzia - niefajnie z tym szpitalem. Trzymaj się ciepło i mocno ściskaj nogi :-) Jeszcze jakieś 6 - 7 tyg i można rodzić :-)) Choć powiem szczerze, że ja od czasu zajścia w ciążę z Oleska w szpitalu leżłam chyba z 10 razy, w ciąży dwa, potem poród i z moim dzieckiem z 6 razy (bo to taka chorobliwa bestia była) i mimo tego, że oczywiście tak jak wszyscy tego nie lubiłam, to z drugiej strony, czułam się spokojniejsza. Wiedziałam, że jak coś się złego dzieje, to chyba lepiej jak oni mają rękę na pulsie. Dramatem było dla mnie np. jak w tamtej ciąży( gdzieś tak ok. 30 tyg. własnie) jakoś tak mi się mała słabo ruszała. Pojechała do swojego gin. , zrobił mi KTG, pooglądał, podumał i dał skierowanie na patologię. Że niby wszystko ok. ,ale przydałoby się, żeby mnie podłączyli do KTG takiego na całą dobę do obserwacji. Zdenerwowałam się, pojechała do domu, spakowałam torbę i do szpitala. A na Izbie przyjęć pad doktor zrobił szybkie USG i stwierdził, że nie ma wskazań do hospitalizacji. W razie czego, jakby dziecko dalej jakies nieruchliwe, to mam podjeżdżaź dwa razy dziennie na izbę przyjęć, to mi położne KTG zrobią. Ręce mi opadły do ziemi i pamiętam, że oddałabym wtedy wszysko, żeby mnie na ten oddział połozyli na tę jedną dobę. BYłabym wtedy spokojniejsza. A tak siedziałm w domu cała w stresie okrutnym :-( Dziewczyny - Wam sie ewidentnie syndrom wicia gniazda włączył :-))) Ja postanowiłam swój włączyć po świętach :-))) Miłego dnia.
-
Cześć, wpadłam na chwileczkę, powiedzieć jak dzis było i uciekam. Okazało się, że u alergologa nie musiała sie oflagować, miła pani doktor przyjęła mnie bez problemu. Oby wszyscy lekarze tacy byli. Sprawdzili saturację, zrobili spirometrię, dali na piśmie, że mam astmę i dostałam ventolin i pulmicort, póki co. Pani alergolog wprost powiedziała, że do takiego stanu doprowadziła mnie niekompetencja pani ginekolog, która kazała mi odstawić leki na początku ciąży i że jak się nie zna, to nie powinna się wtrącać, albo chociaż skonsultować z alergologiem. ONA nie ja!!!, bo to w gestii jej obowiązków leży!!! I tyle. Mam nadzieje, że małemu te moje duszności nie przeszkadzały bardzo :-) Ale powiem szczerze, żę mam dość. Wszystkiego. Generalnie. Dobra ponarzekałam i uciekam :-))) Zajrzę wieczorkiem.
-
mamamajki i monka - Wy to już wogóle bardzo blisko jesteście. Mam nadzieję, że Jasiek, jak Oleska, postanowi przyjść na świat 2 tyg. wcześniej. Jka nie, to położna mi obiecała jakąś "mała interwencję" po skończonym 38 tyg.
-
Nadinn - sto lat :-) Tak jestem przejęta sama sobą :-), że też dopiero doczytałam :-)
-
Dzięki dziewczyny za dobre słowo. Jutro, tak jak pisałam, zrobię wszystko, żeby się dostać do jakiegoś alergologa, mam nadzieję, że mi się rozjaśni i będę wiedziała, co robić. A ginekologa po urodzeniu od razu zmieniam!!! To nie pierwszy raz jak pani doktor każe mi podejmować decyzję. Tak samo było przy antybiotyku. Tylko, cholera jasn, ja nie kończyłam medycyny !!! Głupie, niekompetentne babsko !!! Mari - mnie kaszel może nie męczy bardzo, ale świszczy mi przy oddychaniu i słyszę, jak pęcherzyki w oskrzelach "pękają". Mało fajne uczucie.
-
nadinn - jak lekarz nie panikuje, to Ty też nie panikuj. Ja się pocieszam, że to już końcówka. Do 36 tyg. aby wytrzymać, bo potem to już maluch tylko rośnie i w sumie można urodzić. Więc zostało nam już takie uczciwe 7 tyg. ,a potem niech się "dzieje wola nieba":-) Pewnie, lepiej się nie przemęczać i na tyle, ile możesz, poleguj. I schowaj dumę do kieszeni i proś o pomoc. Ja też żyje w niezaciekawych stosunkach z moją mamą, ale teraz zacisnęłam zęby i poprosiłam, żeby odbierała Oleśkę ze szkoły. Są rzeczy ważne i ważniejsze :-) I głowa do góry :-)))
-
Witam, nie było mnie wczoraj, bo sie nie za dobrze czułam. Wku...łam sie na swoją ginekolog straszliwie. Zadzwoniłam do niej z informacja o tym pulmicorcie, co mi pani doktor kazała wziąć, a ona na to, że lepiej nie, że to niebezpieczne i takie tam. Więc się pytam, co mam robić, bo ciężko mi się oddycha. No to stwierdziła, że jak się mi cięzko oddych, to niedobrze, bo dziecko może być niedotlenione. Więc ja tym bardziej spanikowana, pytam co robić, bo jeśli chodzi o mnie to ja się moge pomęczyć, ale nie chciałbym małego podduszać. Ona nie wie. Mam się skonsultować z alergologiem: .... - tu padło nazwisko najbardziej chodliwego alergologa u nas w mieście. Tłumaczę babie, że do pana S. to na prywatną wizytę się czeka ok. 3 - 4 miesięcy, więc zdążę trzy razy urodzić do tego czasu. Więc ona na to, że w takim razie mam sama podjąć decyzję, bo ona nie wie. I z takim"bagażem" mnie zostawiła. Głupia pipa. Po cholerę prowadzi ciąże, skoro nie umie podjać żadnej decyzji i zwala wszystko na pacjentkę. Zmierzyć sobie ciśnienie i zważyć się to ja potrafię sama i nie muszę płacić za to 80 zł!!! Dobra, wygadałam się. Przepraszam, ale mam takiego nerwa, że... Najpierw się poryczałam, a potem pół dnia czułam, "że mi brakuje tlenu i duszę Jaśka". Wiem, że sobie wkręcam, ale to było silniejsze ode mnie. Dzis też nie czuję się dobrze, ale przynajmniej sobie przetłumaczyłam, że Jasiek ma wystarczająco tlenu. Jutro pojadę to tej przychodni alergologicznej i po prostu nie wyjdę do póki mnie ktoś nie przyjmie. Jak trzeba to się oflaguję :-) Mam nadzieję, że mnie z tym brzuchem nie wywalą. Mari - jestem alergiczką. Nigdy tam się specjalnie nie odczulałam, ale miałam swoje leki, które mi pomagały, jak zaczynałam smarkać na potegę. Nigdy nie zeszło mi na oskrzela, choć rozwaliło mi zatoki i straciłam węch! :-( Jak zaszłam w ciążę pani gin. kazał mi kategorycznie odstawić wszystkie leki na alergię, mimo tego, że alergolog pozwolił mi stosować Budherin. Ale posłuchałam się pani gin. ,bo uznałam, że ona lepiej dba o zdrowie maleństwa. Męczę się bardzo, bo objawy się nasiliły okrutnie. I od jakiegoś czasu zaczęło mi jeżdzić w okrzelach i trudniej mi się oddycha. Na początku mysałam, że to zapalenie okrzeli, ale po antybiotyku nie przeszło, temperatury nie mam, więc lekarz rodzinny stwierdził, że to od alergii astma. No ale trzeba to zdiagnozować po ciąży. I takie koło zamknięte :-( Eh, mam dość. Dziewczyny, a jakie Wy bierzecie leki na astmę? Dzięki za Wasze wypowiedzi w kwestii zająca i mikołaja. To dobrze, że ktoś ma podobne zdanie do mnie. Oleska już nie raz wracała z przedszkola, czy szkoły z info, że dzieci mówiły, że mikołaja nie ma, ale chyba jej potrzeba wiary w te cudowności jest bardzo duż, bo zawsze w takich sytuacjach, mnie i siebie szybko przekonywała, że dzieci nie mają racji :-))) Przepraszam za ten elaborat, musiałam się wygadać. Pozdrawiam.
-
Cześć, cos tak przycichło nasze forum. Lecę zrobić morfologię, a potem po sklepach, bo zając się zbliża. Oleśka wymyśliła, ze zając coś pewnie Jaśkowi też przyniesie, więc mam dodatkowy zakup na głowie. :-))) Moje dziecko, choć dość bystre i rozgarnięte, wierzy święcie w zajączki, mikołaje czy inne zębowe wróżki :-) A ja nie mam sumienia jej tego odbierać, choć czasami wydaje mi się, że jest już na to za duża. Z drugiej strony tłumaczę sobie, żę chyba musi być szczęśliwym dzieckiem, skoro tyle magii jest w jej życiu. Co o tym myslicie, warto pozbawiać dziecko wiary w Mikołaja? Mąż mój gdzieś doczytał, że jeżli zbyt długo rodzice utwierdzają dziecko w przekonaniu, że istniej mikołaj, czy zając, to potem takie dziecko, jak dowie się prawdy, to traci zaufanie do rodziców, bo czuje się oszukiwane :-( I bądź tu mądry. Powiem szczerze, że naprawdę zaczynamy się bić z myslami, czy jej nie powiedzieć prawdy... Tak sobie podumałam, jak któraś ma jakiś pomysł, to ja chętnie posłucham :-) BYłąm wczoraj u lekarza, no i niestety w oskrzelach nadal dramat. Pani doktor powiedziała, że jej to na astmę wygląda :-( Dostałam pulmikort do inhalacji :-( i mam doła z tego powodu. Dobra nie marudzę. Miłego dnia życzę.
-
Cześć dziewczynki :-) Wczoraj jakoś nie mogłam się ogarnąć, żeby cos napisać. Dzisiaj słoneczko od rana świeci, więc humor dopisuje. Jestem po lodach i pogaduchach z Kaśką. Fajnie było, szkoda, że czas tak leci szybko, ani się obejrzałyśmy, a minęły 2,5 godziny i trzeba było wracać do obowiązków :-) Było przesympatycznie i mam nadzieję, że będziemy się spotykały często. Także dziewczyny, które latem zamierzają wybrać się w nasze strony, przyjeżdżajcie, to się spotkamy - takie pogaduchy w realu są bardzo fajne :-) Nadinn - na Ciebie to czekamy po świętach :-) Uciekam cos przy obiedzie zrobić i za lekcje z Olesią się bierzemy :-) Miłego dnia :-)
-
Cześć, u nas słońce się znalazło :-) Wróciłam od lekarza, dostałam zwolnienie do 4 kwietnia, bo w ten dzień mam wizytę u ginekologa, to juz on mi wypisze dalej. Zaraz jadę do szkoły na poważna rozmowę z panią dyr. Ojjojo...może byc cięzko :-) W oskrzelach bez zmian, kaszel mnie zaczął męczyć, ale mam do końca tyg. inhalować się tą sola fizjologiczną i być dobrej mysli. mamamajki - ja to się tak zastanawiam czasami, że tym facetom to jest zawsze, bidulom, wiatr w oczy :-)))) Mój jak moś zrobić to też jest armagedon w domu. Najpierw się nastęka, że musi, potem trzeba przygotować pole bitwy, "bo przcież jak on ma tu pracować", dziecko koniecznie z oczu zabrać, bo wkurza nawet oddychaniem, posprzątać po wszystkim i pochwalić ze sto razy. A jak niedajboże cos idzie nie tak, to jest zawsze moja wina, bo źle trzymam, nie podałam czegos na czas, albo cokolwiek :-)))) Wczoraj wniósł zakupy na drugie piętro, stoi i stęka, że takie ciężkie, że ma mroczki czarne przed oczyma. Zapytałam, czy nie chciałby przypadkiem na następne dwa miesiące 12 killo dodatkowo, wielkiego brzucha, boląceg kręgosłupa, to obejrzał mnie od góry do dołu, zaczął się smiać i przeprosił :-) Dziewczyny, ja od wczoraj dopiero wiem, co to ta kość łonowa :-) Napiernicza mnie jak nie wiem co. Wcześniej nawet nie wiedziłąm, że ją mam :-) Ale w pierwszej ciąży mnie nie bolała. Starość, nie radość :-( Kaśka - na kawę możemy się umówić w tym tygodniu. Siedzę w domu, więc do południa możemy się spotkać w celach poznawczych :-))) Dogadamy się na privie :-) Miłego dnia :-) Nadinn - właśnie dojrzałam to cudo. Jesteś moją tortową królową. Ja bym w zyciu czegos takiego nie popełniła :-)
-
Dzieki dziewczyny za dobre słowo :-) Jutro rano do lekarza, zobaczymy co dalej, choć mi się wydaje, że jest lepiej, po tych inhalacjach. ropuszka - zapalenie oskrzeli to mi się po zapaleniu zatok jakoś tak zrobiło, choc prawdę mówiąc, już od kilku tygodni miałam wrażenie, że mi cos tam w środku rzęzi przy głębszych oddechach, teraz się tylko nasiliło. Inhalator pożyczyli mi w przychodni, wdycha się przez taką maseczkę lekarstwo, ale ja miałam przez weekend spróbować roztworem soli fizjologicznej, a jak nie przejdzie, to w jutro mam dostać sterydy :-( Wydaje mi się, że jest lepiej. Ja jestem alergikiem, ale tak jak mnie ta alergia wykańcza w tej ciąży, to nigdy tak jeszcze nie miałam. Cały czas mam katar i mam wrażenie, że te świsty i rzężenie to astmatyczne. Miałam czasami tak przed ciążą, ale wtedy brałam leki: krople do nosa na okrągło i jak trzeba było to wziewne sterydy. W ciąży moja gin kazała wszystko odstawić!!! I stąd się biorą moje problemy ze zdrowiem, tak myślę. Wózek odkupiłam od koleżanki, fotelik dokupilismy w komisie. Dobre nocy :-)
-
Witam się mgliście, po wczorajszym słońcu ani śladu, dziś okropna mgła i 4 stopnie. Brrr. Ja od piątku z inhalatorem przy buzi, bo niestety zapalanie oskrzeli się przyplatałao. Ledwie 10 dni temu skończyłam antybiotyk na zatoki, a tu znowu... Normalnie pół piątku ryczałam z bezsilności, że pewnie znowu się skończy antybiotykiem - trzecim w tej ciąży!!! Jak Jasiek się urodzi, to chyba świecił będzie :-( Ale w związku z tym musiałam podjąć decyzję i do końca ciązy zostaje w domu. Nie bardzo mi się to podoba, ale lekarz mi powiedział, że przez ciążę, antybiotyki i alergię, na którą musiałam odstawić leki w ciąży, mam tak obniżoną odporność, że będę ciągle cos łapać. Szczególnie przy pracy w szkole, gdzie te latające wirusy widać prawie gołym okiem :-) Wózki fajne, ja już też mam swój w domu. Zajmuje pół przedpokoju. Pojechalismy dokupić fotelik do komisu i zamknęlismy się w cenie 850. To nieźle, bo nowy x lander xa około 2000, tak więc jestm zadowolona. Tylko kolor mi nie pasuje, bo taki czekoladowo - zółty, ale cóż...nie można mieć wszystkiego. mamamajki - gratuluję ukończonego remontu, tylko ty kobieto nie szarżuj z tym sprzątaniem :-) My nie robimy nic, juz pisałm wcześniej czemu, ale po świętach chcę Oleśkę przetransportować do małego pokoju, a w jej rozłozymy łóżeczko i będę mogła poukładać Jaśkowe rzeczy. 12 kwietnia jedziemy do Szczecina na ostanie już USG. Boję się jak cholera. Mam nadzieję, że wszystko będzie ok, choć powiem Wam, że po tym co przeszłam, to sama myśl, że będę musiałą wejść do tego budynku, siedzieć tam w poczekalni, przyprawia mnie o dreszcze. Mam nadzieję, że wrócimy zadowoleni i będzie już tylko trzeba czekać na poród ( którego nota bebne się coraz bardziej boje :-) ). Miłej niedzieli życzę :-)
-
Cześć, u nas słoneczko grzeje mocno, wrcałysmy z Oleśką ze szkoły porozpinane, mam nadzieję, że kataru z tego nie będzie. nadinn - gratuluję pomysłu, super wykonania, a za 30 piw, to sama bym Cie po rękach całowała, bo uwielbiam piwo, za mną taki długi post:-) i jeszcze kilka miesięcy przede mną :-). Co do spotkania, to ja bardzo chętnie. Jak będziesz się wybierać do Koszalina, daj znać, wymineimy się numerami i może się uda :-) luigi - nie przejmuj się aż tak bardzo tymi ruchami. Pewnie, że trzeba być czujnym, ale bez przesady. Mój syn też ma własną koncepcję na brykanie i też niedalej jak wczoraj ledwo co tam się ruszał, a dziś wywwija za troje. Ja sobie tłumaczę, że dzieciaczki tak jak my, mająlepsze i gorsze dni, raz są bardziej pobudzone, innym razem mniej. Pocieszę Cię tym, że ja również schizuję, jak młody się za bardzo wierci, bo wtedy sobie wkręcam, że cos jest nie tak, że może się dusi i dlatego wykonuje takie dramatyczne ruchy :-))) Tak więc, jak człowiek sobie trochę nie da na luz, to zawsze znajdzie powód do zmartwień :-)))
-
Cześć, znalazłam chwilę, bo wczoraj nie miałam siły nawet na klawiaturę patrzeć, a co dopiero pisać. zaza - gratuluję obrony, bo chyba jeszcze nie gratulowałam. mamamajki - Jasiek przy ostatnim USG miał wszystkie wymiary 2 tyg. do przodu, a kość udową w "terminie". Pani doktor powiedziała mi, że różnice między pomiarami do dwóch tygodni są w normie. Więc nie zawracaj sobie głowy, krótszymi nogami Gutka, bo one krótkie nie są :-) Tak czytam, co piszecie o mężach swoich i też mi się wydaje, że to trochę jak u mnie w domu. Tylko wstyd się przyznać, ale to ja szybciej rzucę ubranie na krzesło i tydzień go "nie zauważam", to ja mam tai bajzel w szafie, że jak ją otwieram, to często kolanem muszę przytrzymać, co by się wszystko nie wysypało :-))), ale okruszki w kuchni to tylko mi przeszkadzają :-))) Mój mąż ich nie widzi, tak jak nie widzi kurzu :-))) Ale zmywa chłopak wsszystko, prasuje, robi pranie, odkurza - tak więc nie narzekam. Do kuchni się tylko nie garnie :-) Ale czasami, żeby mnie zawstydzić, jak trzeci dzień moje rajtki leżą gdzieś na wierzchu, albo przez tydzień nie mogę trafić z wypranym i poskładanym przez niego praniem do swojej szafy, mówi, że ma wrażenie, że to ja jestem facetem w naszym małżeństwie :-))) Taki leń ze mnie:-))) U nas dziś mało wiosennie. Uciekam. Do wieczora, albo do jutra :-)