-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez luigi
-
Zaza - to super wieści:) a może jednak się uda i szybko dojedzie do rozwiązania???:) lepiej idzcie poćwiczyć:)
-
Zaza- mój lekarz móił właśnie o "drażnieniu " sutków, więc ja też kombinuję, ale nic mi to narazie nie daje... Idę poleżeć w wannie, a później mecze, więc znowu moje sprzatnie dostanie w łeb:) Czekam na wieści po wizytach dziewczyny!!!
-
Hej:) Dziewczyny trzymam kciuki za pomyślne wieści na wizytach:) Kaska- jeśli chodzi o KTG, to dzwoniłam do przychodni ( w której jestem zarejsestrowana), że chcę na KTG i usłyszałam, że jak tam nie chodzę do ginekologa, to mi nie zrobią:( Dzwoniłam do szpitala, ale akurat nikt nie odebrał, więc moja znajoma z tego szpitala zadzwoniła tam do kogoś i się spytała jak to wygląda. I ktoś tam powiedział, że ich zasranym obowiązkiem jest mnie przyjąć - na fundusz- i zrobić to KTG bez szemrania i nie musze miec żadnych skierowań. Jedyne co mówiła, to żeby byc po 13 bo wtedy mniejszy młyn. Ale to tyle wymagań. I jednak można, a ja myślałm, że płatnie , albo na skierowanie. A i jeszcze ta babka mówiła, że mam się nikomu nie tłumaczyć jakiego mam lekarza i dlaczego chcę mieć to badanie, jestem już w tym wieku ciąży, że to jest nawet wskazane. Z kolei w szpitalu, w którym zamierzam rodzić jesttak samo i dowiedziałam się , że dziewczyny chodzą tam regularnie, tylko, że w niedziele KTG nie robią( chyba, że pilne przypadki) a w tygodniu normalnie,ale to zależy od szpitala. Ja w sobotę jadę do tego szpitala ( mam ze 20 km) , bo akurat mój lekarz ma dyżur i mówił, żebym przyjechała jak chcę, więc jadę , bo mój mały raczej do tego czasu się nie urodzi:( Zaza- kurcze, to może z tego twardnienia coś będzie...życzę Ci tego rozwiązania, bo wiem , że już w miejscu nogami przebieracie ze zniecierpliwienia, zresztą chyba jak my wszystkie:) u mnie trochę lepiej jeśli chodzi o zatoki i gardło, ale za to przyszedł czas na kaszel. Narazie się tylko duszę, więc zobaczymy kiedy rozkręci się na dobre. u nas pogoda okropna, leje i zimno , więc dziś sprzątam garderobę, bo jakaś moc we mnie wstąpiła. Dół brzucha mnie tak dziwnie rwie i ciągnie, ale nic poza tym:(
-
Zaza - oby dół szybko przeszedł, bo wiem jak to jest...ale domyślam się co by poprawiło Ci humor:) Nina - cieszę się , że u Was wszystko ok i życzę szybkiego powrotu do zdrówka, oby szybko się goiło:) Madzia - masz rację, ze mniej nas teraz:( ale trudno się dziwić...muszą teraz ogarniać maluchy, więc tak jak pisałaś zostałyśmy w kilka na polu bitwy.. Mamalina - cieszę się, że wszystko gra i , że Wy się dograłyście. Pozdrowienia dla Was obu:) Juz nie wiem co ze sobą zrobić...maż w pracy, bo ma 2 zmianę, a ja się krzątam i nic produktywnego do tej pory nie zrobiłam poza praniem i zmianą pościeli...nawet nie mam pomysłu na kolację....do tego to moje zasmarkanie dochodzi...nic tylko z radości klaskać uszami:)
-
Madzia - i wcale mnie to nie pociesza, bo pewnie wszystkie będziecie już miały maluchy przy sobie, a ja znając moje szczęście będę czekać.... Idę sobie poleżeć, a później coś poogarniam... ( może?)
-
Hej:) Mari - ale numer!!!! trzymam kciukasy:):):)... szkoda, że mój katar i gardło nie zwiastują nic więcej poza wykończeniem.... czekam na wieści:) Nadin - fajnie, że porozmawiałaś z małym...pewnie teraz tego włąśnie potrzebuje...podziwiam Was dziewczyny , bo to trudne sytuacje. U mnie trochę lepiej, ale gardło i tak mnie bardzo boli...chociaz dziś czuję się już na siłach coś robić,więc trochę posprzatam, bo później mecze więc poogladam sobie ...
-
Ala - Jaś z pewnością sobie poradzi i szybko się okaże , że wszystko idzie ku dobremu. Myślę o Was i trzymam za Was kciuki. Będzie dobrze:) Mari - ja tez jestem przeziębiona....zaczeło się od gardła , a teraz doszły zatoki i katar...czuję się fatalnie, więc stwierdziłam, żeby mały jednak się wstrzymał z porodem, bo jestem tak umęczona, że nie mam siły na nic, a na poród tym bardziej.... Zdrówka CI życzę - to żeśmy sobie czas na przeziębienia wybrały....:( Evitka - jak dla mnie decyzja słuszna...nie ma co ryzykować.
-
No to teraz zostaje faktycznie garstka nierozpakowanych... i wiecie co??? założę się, że te co maja terminy po 20 będą rodzić po 20..... teraz bedzie cisza przed burzą....
-
Mamamajki napisała , że Gucio dziś o 13.15 postanowił do nas dołączyć:) Waży 3800 i ma 49 cm. Gratuluję i cieszę się , że nadszedł ten dzień:):):) Zdrówka i spokoju dla mamusi i syncia:)
-
a jak było u mnie??? yhmmm zaczęliśmy planować w kwietniu i do dzieła... cisza i cisza i cisza.... lekarz powiedział, że po 3- 5 miesiącach mam przyjśc będziemy szukac przyczyn... więc we wrześniu przyszłam, na co lekarz stwierdził, że u mnie wszystko ok i najpierw badania mąż musi zrobić, a ja poźniej , bo te moje to wszystkie inwazyjne... No cóż mąz pocieszony nie był, ale powiedział, że zrobi, bo chce miec dziecko. Wcześniej myśleliśmy o psiaczku, ale zawsze były gadki,ze problem z wakacjami itd. Po powrocie od lekarza byłam tak zrezygnowana, że zażyczyłam sobie psa. Na następny dzień byłam w pracy i maż zadzwonił spytac się czy chce psa, bo jak tak to on jedzie po niego i klamka zapadła, zgodziłam się. Przywiózł psa. Zaczeło się nocne wstawanie do niego , jak gdzieś jechaliśmy to pełna wyprawka, karmienie -wszystko jak z dzieckiem. Nawet ja zaczęłam mówić, że juz mamy dziecko i, że całe swoje uczucia na niego przelaliśmy i gadki o dziecku się skończyły. Znajomi pękali ze śmiechu....nie mieliśmy czasu na seks, bo cały świat kręcił się wokól niego. Nie pamiętam kiedy, ale pod koniec dni płodnych trafił się jeden raz o poranku i tyle. przyszedł czas okresu, a tam lekkie plamienie i 3 dni ciszy. koleżanka z pracy, która tez się starała mówi rób test. A ja do niej... co ty od jednego strzału sie nie zachodzi...a jednak... zrobiłam ten test i siedzę w łazience i płacz, bo nareszcie zobaczyłam upragnione 2 kreski.Nie mogłam uwierzyć, bo tyle testów zrobiłam i zawsze 1 kreska. Poczekałam aż mąż wróci z treningu i zaczełam mu wykład na temat odpowiedzialności. A ten się nie zjarzył... lepiej zaczął się pytać co takiego robi źle???o co mi chodzi itd. a ja w śmiech i dałam mu ten test. Dziewczyny....to były najlepsze chwile w moim życiu. Ze szczęscia łzy mu leciały, a mnie ze zdziwienia kopara w dół.... i tak przez kolejne 15 min wyliśmy z radochy... Dlatego mój pies jest dla nas tak ważny, bo uważamy, że trochę nam w tym dopomógł, bo przestaliśmy obsesyjnie myśleć o dziecku i udało się:)teraz tylko myślimy jak to będzie jak Szymon się urodzi i jak pies będzie reagował:)a ja się śmieje, że będę zasuwac jak przy bliźniakach, żeby piesio ni eczuł się nagle kopnięty w tyłek... No to się rozpisałam...
-
Hej:) Ropuszka pewnie już tuli swoje maleństwo, a jak nie to już niedługo:) Całe szczęście ,że Mamamajki już na oddziale, ale z tym czekaniem na izbie, to brak słów. Niech się biora dziś za Gutka, trzymam kciuki:) Mari - w sumie nie wiem czemu... zawsze mnie badał , a tym razem nie... zobaczymy czy na KTG coś wyjdzie... bardzo bym chciała juz urodzić i miec z głowy, a z drugiej strony w niedzielę była brzydka pogoda , a ja miałam cały czas balkon otwaty i gotowałam sobie. I tak latałam z pokoju do kuchni i załatwiłam sobie gardło i zatoki...i teraz się boję , że mały się urodzi, a ja będę go zarażać...czuję się fatalnie, ale musze się szybko kurować, bo termin i tak i tak się zbliża...:) Zaza - masz rację z tym,że zachęcająco nie wyglądamy:):):) Ala - Gratuluję i mocno trzymam kciuki za Was oboje:) to nas zaskoczyłaś kobieto:) Buziaki i pozdrowienia:)
-
Ja już po wizycie... nic ciekawego się nie dowiedziałam.... nie zbadał mnie ginekologicznie, więc nie wiem jak z rozwarciem itd:( - w sumie to nie wiem czemu:(. miałam usg i wszystko jest ok...łozysko wygląda ok, wód powoli ubywa, a mały waży...uwaga... ok 3800!!!! pozostało nam czekać. Lekarz pocieszył mnie tylko tym, że teraz ma ciągle dyżury i jak zacznę rodzić, to duże prawdopodobieństwo, że trafię na niego. i jak chcę to w czwartek do niego do szpitala na ktg mam się pojawić dla mojej przyjemności...
-
Niecierpliwa - to wspaniała wiadomość:) serdeczne gratulacje:)
-
Hej:) Mamamajki - trzymam kciuki!!!!! i czekamy na smsa:) niech Gucio ratuje honor chłopców, bo chwilowo, to praktycznie dziewuchy rządzą) Marjaneczka - Piękna ta Twoja Amelka, nic tylko przytulać:) Dziś rano zaliczyłam 2 pierwsze skurcze...jesteśmy w szoku, że coś zaczyna się dziać, tylko, żeby teraz ze 3 tygodnie się nie rozkręcało... dzis mam wizytę...zobaczymy co powie lekarz, oby stwierdził, że wszystko idzie ku rozwiązaniu, bo nie chcę usłyszeć czegoś innego:)
-
Ale numer:) Wiktorio gratuluję!!!! piękna waga :) nie wiem gdzie ją mieściłaś:) Ala - spokojnie jeszcze nas trochę jest, ale fajnie, że coś się ruszyło...i na nas przyjdzie pora:) widzę , że euro - worek się rozsypuje w magicznie szybkim tempie i tez powoli zaczynam zazdrościć, że Wy już....:) A tak swoją drogą, to wydaje mi się, że Evitka się dawno nie odezwała....????czyżby???
-
Nina gratulacje!!!!:) pamiętna data Ci się trafiła:) Ja nudzę się w domu...chciałam iść na spacer z psem a tu sie rozpadało i leje juz prawie 3 godz. i zrobiło się zimno, więc tym bardziej mi się nie chce... Mari - ja mojęgo męża nie nakręciłam...sam się nakręcił... to on od kilku lat marzył o dziecku, a tu jeszcze syn w drodze... no i dobijają nas pytania wszystkich ...kiedy??? albo jak się czujesz??? kurde wcześniej mi to nie przeszkadzało, a teraz mnie doprowadza do szału, ale cóż odpowiadam normalnie, bo skąd ludzie mają wiedzieć, że mnie trafia jak to słyszę... siedzę i wymyślam coś do jedzenia ciekawego , ale w sumie sama ie wiem czy chce mi się stać i robić...ot taka rozmemłana dzisiaj jestem...
-
Hej:) Oczywiście u mnie bez zmian:( Synuś czuje się świetnie tam gdzie jest do tej pory i wcale mu się nie śpieszy.... mąż dostaje głupawki i doprowadza mnie do szału...dziś rano znowu... " i co i dupa zbita, nic się nie dzieje?" ja mu na to, że wręcz przeciwnie rodzę!!!! " jak to rodzisz? nie widzę!! na co mu odpowiedziałam.... to co głupio pytasz...wyglądam jakbym darła mordę ,że to już czas??? ehhhh szkoda słow... Mamamajki - w sumie Ala ma rację... u nas w szpitalu tak się robi... jak nie chcą przyjąć na ratunkowy, to kolega , który tam pracuje powiedział, żebyśmy wyszli na parking i wezwali karetkę ( musi przyjechać) i wtedy przyjmuja od ręki ( i zadziałało)... raz nie chcieli przyjąc mojego meza z atakiem kolki nerkowej, bo niby nie ma łóżek...to ten kumpel mówi , zróbcie scenę , że zgłaszacie to do nfz i tv i tak zrobiliśmy w poczekalni... po 5 min bez kolejki nas przyjeli, a łożka w tym pokoju badań były 3 albo 4 ( teraz nie pamiętam) i o dziwo wszystkie wolne... Więc w poniedziałek się nie pier.... z nimi tylko postrasz ich, a najlepiej niech maz się tym zajmie, bo to jest jakas paranoja... Zaza - Ty to masz sny...a z odpowiedziami pt " nie wiem" to u mnie byłoby pewnie tak samo Mari - a widzisz...myślałam, że to miniaturka i faktycznie ma problemy ze wskawiwaniem... mój potrafi wskoczyć i robi to cały czas pod warunkiem, że ma jakieś miękkie podłoże typu swoje legowisko...a jak przez przypadek w nocy legowisko wsunie się pod łóżko, to będzie gnida mruczeć i cicho popiskiwać, żeby mu pomóc i go wziąc do łóżka, ale za to go kocham:) Na dziś jeszcze planów nie mam , ale z chęcią bym poszła na jakiś długi spacer, tylko coś się chmurzy i denerwuje mnie ta niepewna pogoda...
-
Hej:) Mamamajki - no ku.... co za banda debili... nic tylko ze złości mordy poobijać... ehh biedna Ty jesteś...:(wierzę, że sił coraz mniej i jesteś przybita już tym wszystkim...przytulam ciepło... Mari - fajny piesio...mój tez tak patrzy jak coś chce i do tego sobie pomrukuje:) Mamaola - no faktycznie poród miałaś fajny... tez chciałam poród w wannie,ale jakoś plany się rozmyły...a niunia super:) Jak ja dzwoniłam do mojej przychodni wczoraj, żeby mi ktg zrobiła połozna, to usłyszałam, że jak mój lekarz nie jest z ich przychodni, to mi nie zrobią:( w poniedziałek mam wizytę, więc będę wiedzieć jak mały się czuje... Wczoraj poszłam z mężem na jego imprezę firmowa i cały wieczór bolał mnie brzuch i krzyż, do tego mały napierał na wyjście i wariował i liczyłam na to , że coś się zacznie , a tu nic:(dziś postanowiłam mu dopomóc i zrobiłam generalne porządki włącznie z myciem podłóg itd, a mój synek nic....:(przynajmniej mam błysk w chacie denerwuje mnie to jego wieczorne i nocne świrowanie, a później cisza... Ogólnie, to nie wiem jak czuć te skurcze przepowiadające...ale myślę,że bym się domyśliła, że to jest to...
-
Hej:) Nie było mnie wczoraj cały dzień i mam trochę do nadrobienia... Nana jeszcze wczoraj pisała, że dziękuje i, ze mała ma zółtaczkę i pobyt w szpitalu im się przedłuzy, a jak wróci, to zda relację z porodu... Później wpadnę poczytac i odpisać...swoją drogą myślałam, że jakies dziecię na swiat przyszlo , a tu nic.... Mnie cały wieczór brzuch bolał, krzyż też ,ale w nocy się nic nie działo...teraz też brzuch mnie boli, więc szukam syndromó, ale dalej brak...a mąż mnie ciągle pyta "rodzisz dzisiaj?" bo bardzo by chciał i zaczyna już mnie tym wk... więc z mordą mu odpowiadam , żeby się odpierwiastkował ode mnie....ehhhh Miłego dnia:)
-
Uwaga!!!! Wiadomość od 19nan86:) " Wczoraj urodziła się nasza córeczka - Emilia. Ma 55 cm i waży 3100g. Dostała 10/10 pkt. Poród naturalny trwał 3,5 godziny" Gratulacje dla Nany i jej niiuni:):):)
-
Madzia - dobrze, że chociaz Ty masz zapał do roboty.... mi tez by się przydało coś porobić, ale jak już pomyślę,że mogę coś zrobić, to mi się odechciewa...:) A tak dzisiaj czytałam kilkadziesiąt pierwszych stron naszego wątku i nie mogłam się nadziwić ile nas się tu przewinęło, a ile zostało wiernych forum:)
-
Mamamajki - no to w sumie bardzo dobrze, że tam pojechałaś dziś...masz ulge i przynajmniej wiesz co się dzieje...a by Gucio numer wykręcił jakbyście musieli wracać:) Coś tu dzisiaj cicho....kazdy ma zajęcie tylko ja przyklejona do kompa....allegro , to znam chyba na pamięc:)
-
Marjaneczka - Gratulacje, życzę zdówka dla Ciebie i Amelki:) Mamamajki -czekam na wieści i tzrymam kciuki:) A ja dalej humor tragedia. Mąż dał mi pospać trochę, więc przespałam się ze 2 godzinki. Idę do ubikacji, a tam..... nie, nie żadne zwiastuny porodu...wręcz przeciwnie...mój synek tak mnie dzisiaj kopał po lewej stronie skutecznie , że zrobił sie wielki rozstęp na brzuchu, który do tej pory jako jedyny ocalał...więc co ja na to??? znowu w płacz... już zaczynam beczeć z byle powodu....te hormony i zmeczenie mnie dobiją...:( Madzia - ja też wyczekuję tych zwiastunów, ale u mnie się kończy na tym, że mały biega po brzuchu, a ja co chwilę przy tym podskakuję , na bolących pachwinach i napieraniu na wyjscie od 3-4 dni i to tyle:( i mój mąż też ciągle pyta jak się czuję?, czy to dzis? ( jakbym to wiedziała) i , że mam go nie oszukiwac jak mnie coś boli...
-
Mamamajki, Alatra - sory, że to napisze, ale cieszę się , że nie jestem sama...jak dziś znowu zaliczę taką nockę, to przynajmniej będę myśleć o tym, że nie ja jedna mam pod górkę ze snem i humorem:)nie życze Wam tego, ale jak to Mamamajki napisała - w kupie raźniej:) Ja już się później nie położyłam...od 3 do 8 rano wytrąbiłam cały litr mleka, żeby się pozbyć zgagi....co z tego jak i tak za pare godzin wróći, bo ja już tak mam od dłuższego czasu:( Mały chyba zmienił pozycje i z jego powodu też nie spałam, bo odstawia takie cyrki, że ręce opadają.... Jestem dziś zmęczona i marudna...ehhh szkoda słów... Mamamajki - jak tak bardzo CIe to męczy , to załatw to od ręki...po co Ci kolejny zrypany dzień...a szpital , to nie zakon, więc nawet jak Majka będzie świrować, to nic się przecież nie stanie...
-
Przeżywam kryzys:(:(:( jest 4 rano, a ja już z półtora godziny nie śpię... Wszystko do doopy...wszystko mnie boli i ta zasrana zgaga mnie tak męczy ,że szok:(:(:( niech ta ciąża się kończy , bo będę miała depresję, ale przedporodową....:(:(:( już nawet nie mam siły płakać...