Skocz do zawartości
Forum

MałyHipek

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez MałyHipek

  1. i na dziś to koniec :( jutro gość jakowyś i muszę ogarnąć trochę domek :/ a i coś z pracy do przerobienia jeszcze mam :( Zaintrygowało mnie szycie pieluch przez Madziulkę :) Moja mama szyje dobrze, też ubrania, ja też potrafię jak chcę :) Więc to może być sposób na zmniejszenie wydatków... Tylko Madziulko jaki materiał kupujesz? flanelkę? a i pewnie po jakoweś wskazówki się potem uśmiechnę :) No i chyba najstarsza ze mnie mamuśka :( ech... Małolaty ;) I a propo glukozy, to mi kiedyś kazali przynieść mocną gorzką herbatę i cytrynę, ale i tak było ciężko... Obiadek zjedzony - pierogi ruskie z małosolnym ogóreczkiem :) mniam:) Miłego popołudnia i weekendu!!
  2. mosiau mnie ostatnia @ była 26 marca, ale ja mam pco. i zawsze brałam luteinę na wywołanie @ a w tym cyklu nie wzięłam bo tak sobie ubzdurałam, i tak szykowałam się na laparoskopię w wakacje. i bach, w ok 32 dc musiała być owu, bo cziki cziki było 3 maja. i się udało. ale wczoraj na usg lekarz określił wiek ciąży na 5 tydz i 1 dzień A się Mosia uśmiałam :) Mamy podobny problem z PCO, ale moje się samo poddało :) i takie same suwaczki :) i ten 3 maja @ 19.04 i też podejrzewałam 3 maja :) ale 25 maja gin w usg określiła ciąże na 4 tydzien i 1 dzień, więc wychodzi na 26 kwietnia :) a ja się z nią zaczęlam kłócić, ale potem myślę, no tak zajączek wielkanocny :) również możliwe :) To z tego by wynikało, że moja jest starsza od Twojej o tydzień, czyli mój poród to ok 17.01...a połozna ten 28 wymyśliła... każdy kalkulator co innego pokazuje :( Wiem jedno - rodzę w styczniu :) Czytam dalej :)
  3. dopiero 16... bo jakiegoś lenia od rana mam... i brzunio pobolewa więc ciężko mi było zwlec się z łózka... no na szczęście innych objawów poza szybkim męczeniem i ogólnym zmęczeniem nie mam. no ten brzuszek czasem, ale to wg gina norma... więc nastrój zdechły. wsunęłam z kg arbuza :) ale jakoś nastrój nie wraca :( ale mam jeszcze miseczkę czereśni!! a na obiadek pierogi od mamy :) mniam :) czy jest coś lepszego na świecie?? A przypomniało mi sie jeszcze, mówię do tej jędzy lekarki, że mnie boli kręgosłup (oj, masakra wtedy była :(, teraz narazie spokój :) ), i czy mogę żelem typu ketonal posmarować, a ona -oczywiście, wolno pani stosować wszystkie leki jakie są w aptece bez recepty. -ale w ulotce pisze co innego... i co, mogę sobie np. tak ibuprom też wziąść jak mnie boli? - tak oczywiście, ale nie przekraczać dozwolonych dawek. no comment. Kejranka ma super suwaczek :) no i pogrzebałam i znalazłam odpowiedni dla mnie :) Hipciowy :) Dziękuję z inspiracje Kejranko!
  4. Hej Mamuśki :) Postanowiłam przeczytać całe forum od początku by nie powtarzać pytań i wątków... A ono rośnie i rośnie :) Jestem dopiero na 11 stronie :) ale chciałabym podzielić już się kilkoma myślami :) Gosia83 :) Mamy takie same ciąże :) ale mi położna wyliczyła 28 styczeń... Wogóle gdzieś mi tydzień zniknął :) bo wg lekarki podczas pierwszego usg był to 4 tydzień a wg położnej 5... Więc nic już nie wiem... Tu wpisałam zgodnie z ostatnią @, ale to i tak maluch zadecyduje kiedy będzię gotowy :) Więc nie wiem na kiedy ma mnie Madziulka zapisać :( Karolaj pisałaś o pierwszej wizycie u gina... Współczuję, miałam równie ciężko, i tym chciałabym się podzielić: W 2001 stwierdzono u mnie PCO, lekarz powiedział że jak się nie pośpieszę, to prędzej poznam księcia na białym koniu niż urodzę dziecko. Minęło parę lat, co jakiś czas usg i ta sama diagnoza. W końcu poznałam faceta i zachciałam mieć dziecko, ale wiedziałam, że jak bardzo będę chciała, to że nie wyjdzie i liczyłam na tzw. wpadkę. I nic. Więc odkładane pieniążki na leczenie, analizaowanie możliwości adopcji... Masakra, nie życzę nikomu tego co działo się w mojej głowie... Cóż to za kobieta co dziecka mieć nie może? No i z początkiem maja bóle brzucha... Wykluczyłam wyrostek i zaczęłam podejrzewać pęcherz. Policzyłam dni i zrobiłam test, negatywny. Ech... Po tygodniu pobiegłam z moczem do przychodni, ale wylądowałam z kolejnym testem w przychodniowym wc - DWIE KRESECZKI! Ponieważ ból brzucha był mocny i dokuczliwy tego samego dnia wylądowałam prywatnie u gina: "Kiepskie miała Pani to PCO, bo wygląda na to że mamy początek ciąży, 4 tyg i 1 dzień" - zabrzmiała diagnoza na podstawie usg. Dostałam skierowanie na badania i tabletki-hormony. Postanowiłam pójść do lekarza na nfz i tak zrobić badania. E tam mój honor i kolejne rozkraczanie, zaoszczędzę trochę kasy dla dzidziusia :) Powiedziałam lekarce, że juz byłam na usg, że biorę hormony, ale że drogo itd. A ona po wygnieceniu mi brzucha - diagnoza "zatrzymanie okresu". Zrobiła cytologie, dała skierowanie na badanie podstawowe, w rubryce "płeć" napisała "ciąża". Zapytałam o zwolnienie, bo w upały robiło mi się słabo, a mam pracę wymagająca fizycznego udziału i przemieszczania się po mieście. "Ale ja nie wiem czy Pani jest w ciąży, jak to potwierdzę to porozmawiamy na następnej wizycie za 3 tygodnie." Wzięłam receptę na kontynuacją hormonów. W aucie płakałam. Po tygodniu pojechałam prywatnie do lekarza, na usg było bijące serduszko :) Dostałam zwolnienie i Kartę ciąży. Zrobiłam badania. Przyszłam odebrać od tej jędzy. 10 tydzień ciąży. Ona otwiera kartę, PIERWSZA I JEDYNA STRONA!, na górze opis poprzedniej wizyty, podaje mi wynik z cyto i mówi: - Wynik jest dobry. A jak tam miesiączki? - Jakie miesiączki? Ostatnio stwierdziła Pani u mnie zatrzymanie okresu i podejrzenie ciąży... - Taaak?? I co? - No nadal nie mam miesiączki. (nie chciałam się przyznać że widziałam serduszko). - To proszę na fotel. Wygniotła mnie, aż myślałam że maleństwo ze mnie wyciśnie... - No Pani jest otyła i nie mogę stwierdzić tak czy jest Pani w ciąży. (!!!) Dała skierowanie na usg "podejrzenie - zatrzymanie miesiączki" i kazała się zarejstrować. - To wszystko. - A wyniki? - pytam nieśmiało... - Jakie wyniki? - Ostatnio dała mi Pani skierowanie na badania... - Taaak?? A skąd ja mam wiedzieć gdzie są Pani wyniki. Wogóle robiła Pani badania? - W czwartek (była środa) i sa u Państwa, bo pielęgniarka mi to telefonicznie potwierdziła. - No ja nie wiem gdzie są Pani wyniki, niech Pani idzie i poszuka w rejestracji. Tu skrócę, baba z rejestracji opieprzyła mnie, że się najpierw do niej nie zgłosiłam, bo ja jestem ciężarna, a ona jest położną i musi mi kartę ciąży założyć i moje wyniki są w ciężarnych, dała wyniki i kazała wrócić po skończeniu wizyty. ROZTERKA... Jędza wzięła wyniki i mówi, że mi odda za tydzień na usg, ja że nie, bo są mi potrzebne do lekarza rodzinnego, zaczęła warczeć, że przeze mnie ona teraz musi to wszystko w kartę przepisać... Poprosiłam o receptę na hormony, bo się kończyły, dała łaskawie, zaskoczona, że je biorę! W aucie wyłam... Oczywiście kolejna wizyta była w gabinecie prywatnym :) i tatuś też maleństwo od razu zobaczył :) bez łachy i stresu :) I nikt mnie nie gniótł :) I tak to chiałam parę groszy zaoszczędzić, by mieć na dogodzenie sobie i maleństwu w czasie ciąży... Współczuję dziewczynom, których nie stać na płatną wizytę, a trafią do jędzy... Toż po takim okresie wyczekiwania jak mój i takich diagnozach można niezłą deprechę załapać...
  5. Przyjmiecie mnie do swojego grona?? :) Gratuluję Mosia awansu :) i mamy takie same maleństwa Ja właśnie rozważam badania prenatalne... I chętnie poczytam Monis o Twoich wrażeniach, bo wiekowo brakuje mi pół roku, by się załapać na bezpłatne, więc myślę :)
  6. Zapanowała... Ja po wizycie u lekarki :) Wyniki ok, maleństwo ok, ale już chyba ma ADHD :( bo trudno je było podejrzeć, gdyż strasznie się wierciło :) Waga ok, pomimo rodzinnej imprezy i sporej porcji słodkości :) Mam tylko nadzieję, że mi się cukier po tym nie rozreguluje ;) Teraz zastanawiam się nad nieinwazyjnymi badaniami prenatalnymi... bo mi za roczek stuknie 35... Co myślicie??
  7. Ardhara - Gratuluję narodzin Grzesia :) Grześki to fajne chłopaki :) Wiem, bo mam takiego brata :) Oby Laura - biedactwo... Moj to by mnie na rękach już nosił a co dopiero w 9 miesiącu... Ale jak widać to wyjątek, jak smarkał to trzymał się na 2 m ode mnie :) Jak Gabryś się urodzi to mu się urwie ;) Hmm... może jak wyzdrowieje to z wdzięczności Ci jakiś wyciąg do sufitu zamontuje?? ;) Trzymaj się słoniku i nie zaraź :)
  8. Na prośbę Madziulki: Trochę o mnie: Uwielbiam slodcze, zjedzenie tabliczki czekolady czy paczki delicji zajmowało mi do pół godziny i mogłam nie jeść nic innego. Stąd moja waga zrobiła się maxi duża. Naturę mam wegetarianina i mięso może dla mnie nie istnieć. Nienawidzę żadnych diet, owszem poczytam o nich czy posłucham, ale żeby je stosować, to nie ja. Kilka razy próbowałam głodówki minimum 10-dniowej. Dawała efekty nie tylko w postaci spadku wagi ale i zmiany sposobu myślenia, przez kolejne kilka miesięcy odżywiałam się racjonalnie, bez słodyczy, i było super, aż potem nagle jak to w życiu było jakieś BUM! i wracałam do starych nawyków. Po zajściu w ciążę zdałam sobie sprawę, że może być bardzo ciężko i że najwyższy czas coś ze sobą zrobić. Jak wspomniałam, lekarka zaproponowała mi dietę cukrzycową. W sumie trudno to nazwać dietą w mojej sytuacji, bardziej nazwałabym to sposobem odżywiania. Fajnie napisali na stronie dietacukrzycowa.pl (ale dziś po raz pierwszy tam zajrzałam ;p) "Dieta cukrzycowa nie różni się szczególnie od prawidłowej, zbilansowanej diety zdrowego człowieka. Codzienne posiłki składają się z takich samych potraw, jednak wyzwaniem jest zachowanie odpowiednich proporcji. " No i tak się staram. Jem na co mam ochotę i różniście, ale w niewielkich ilościach, tzn. węglowodany i białko w ilości "filiżanki" a warzywa i owoce bez ograniczeń. No i często, co ok 2 godziny, starając się nie dopuścić do uczucia głodu. Jesli jestem głodna o 6 rano - jem, jeśli o 22 - jem. Np. okazało się można na obiad zjeść 2 sadzone jajka i nie być głodną :) Kiedyś potrzebowałam jeszcze kilku zimniaków i kupy warzyw, a teraz stanowią one 2 kolejne posiłki :) U mnie narazie to działa :) wyniki mam dobre i postaram się wytrwać do końca :) Dla siebie i malucha :)
  9. Ardhara kusisz :) Ty tą bluzeczkę to masz w rozmiarze xl? a mogę zapytać jaki masz obwód brzuszka, bo to nam podpowie jak duży brzuszek się zmieści... Madziulka o jedzeniu napiszę w najbliższych dniach, tylko pomyśle jak moje myśli ubrać w słowa, ale mój aktualny sposób odżywiania, bo tak bym go nazwała, jest zbliżony do diety zwanej "ŻP", czyli jeść połowę :) Miłego dnia!
  10. :) Dziękuję Beti za powitanie :) Jeszcze kilka dni i uchylę resztę tajemnic :) w poniedziałek lekarz i porządne usg, więc chwilowo stan napięcia :) W sumie to już 3 badanie, ale z pierwsze to było "o! kuleczka!", drugie "o! serduszko!", a teraz mam nadzieję na "o! maleństwo!" choć mówią że to etap kurczaczka :) Miłego dnia!
  11. Hej :) To i ja się dołączam do wątku :) Tylko, że ja przy Was to jestem XXXL :) Bo moja waga wyjściowa to ponad 100 była... A w tej chwili jestem 6,5 kg na minusie... Jak narazie same plusy widzę :) Alergia zniknęła, włosy się mniej przetłuszczają, od słodyczy odrzuca i waga leci :) a z typowo ciążowych objawów to mam tylko sikanie ;) Jak spytałam lekarki jaką dietę w mojej sytuacji powinnam stosować, to zaleciła mi tzw dietę cukrzycową, czyli jedzenie 7-8 razy dziennie filiżanki jedzenia i uważać na cukier. (Cukier mam ok, ale to w ramach profilaktyki.) Więc jak pomyślałam, że mogę jeść co 1,5-2 godziny, czyli kończę śniadanie a już myślę o drugim ;), to mnie to przekonało. Maluszek mi dzielnie pomaga, słodkości mnie nie ciągną, ba... nawet zaczęłam piec raz w tygodniu ciasto biszkoptowe z owocami i ja zjadam ze 4 kawałki a luby resztę :) (dostał zakaz znoszenia do domu słodyczy i ma furtkę na podjadanie gdy nie widzę ;) ) apiw - też mi wszystko słodkie się wydaje, nawet chleb czy mineralka :) ale zachcianek nie mam... to dobrze :) i ktoś pisał o złym samopoczuciu w upały - mi się robi słabo i ciemno przed oczami, mam wrażenie, że zaraz upadnę, brakuje mi powietrza, miałam tak też rok temu, czyli taka ma natura :/ więc staram się nie wychodzić w słońce, a w upalne dni zamykam okna, by nie wpuszczać do domu ciepłego powietrza, za to otwieram je na oścież, gdy tylko słońce znika z pola rażenia :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...