Moje Kochane Mamuśki, 
nawet nie wiecie jak milo mi Was poznać. Od kilku dni was czytałam... Nie chciałam pytać o nic dwa razy przeczytałam forum od początku do końca. Kilka razy już miałam ochotę na pisać, ale nie chciałam, bo nie wiedziałam co było dalej :) W wasze historie wciągnęłam się, jak w dobra książkę, jednak z tą różnicą, że dalszą cześć mogę pisać razem z Wami :)  
Moje perypetie z fasolką zaczęły już od samego początku. Dowiedziałam się bardzo szybko, bo okres mam/a raczej miałam, wyjątkowo regularny :) Niestety niedługo później zaczęły się kłopoty, bo bardzo mnie bolał brzusio. Poszłam po pracy do lekarza i trafiłam (nie wiem czy dobrze czy źle), ale na wyjątkowo przewrażliwionego i kazał się nie denerwować, ale jechać do szpitala, bo to może być.. (nie będę nawet pisać, żeby siebie i Was nie denerwować). W każdym razie w szpitalu zrobili mi od ręki USG i dali rozkurczowo zastrzyk w pupę – więc bolał mnie już nie tylko brzuch, ale i tyłek :P 
Okazało się, że figle może mi płatać jajnik, bo się zawinął czy coś takiego – ale poza tym, że może boleć i mam na niego uważać, to dzidzi nic nie grozi. A drugie to oczywiście Duphsaton i jakiś dodatkowy rozkurczowy i No-spa Forte. Ale Duphaston pomógł najbardziej. Ten rozkurczowy potem przestałam brać (boje się brać leki – chce ich jak najmniej), bo nie czułam różnicy. No-spy też nie brałam długo (raz chyba na początku tylko taką zwykłą jeszcze), bo starałam się spac jak było gorzej..  
Teraz doszły do tego z leków - hormon na tarczyce i jakiś drugi do tego hormonu (jod czy coś takiego). No i oczywiście Folik. No ale to już obligatoryjnie musze brać. 
Później była jeszcze jedna wizyta u Ginekologa i USG ponowne (w szpitalu nie chcieli mi dać zdjęć dla lekarza i dla mnie! więc musiałam powtórzyć). W sumie od początku jak się dowiedziałam o ciąży to była już 5 razy u Ginekologów (różnych, bo jak się źle czułam to szłam do tego co był wolny, a nie czekałam) nie licząc szpitala i raz u Endokrynologa (w sprawie tej tarczycy). Raz (poza szpitalem) miałam USG gdzie mogłam dokładniej zobaczyć małą fasolkę – było to w 6 tygodniu. No i miałam też USG tarczycy – ale to się chyba nie liczy :) 
Teraz zaczynam 10 tydzień i jestem mega szczęśliwa… pomimo że dziś od rana znów mnie boli brzusio i wzięłam No-spe i mam trochę wyrzuty sumienia, ale jestem w pracy i nie miałam wyboru.  
A jeszcze powinnam się przedstawić Agnieszka – bardzo mi miło :) Lat 25, pierwsza fasolka w moim życiu i pierwsza próba (od razu trafiona). Poza tym wszystkim co już przeszłam, to parę lat temu usłyszałam wyrok – macica z przegrodą. Ostrzegli mnie, że nie mam co liczyć, że uda się za pierwszym razem i pewnie czeka mnie operacja. Potem długo starałam się o tym nie myśleć, a i do dzieci się nie spieszyłam. Teraz okazało się że to raczej dwie macice! No laski, to się nazywa gratis od życia – każda ma jedną, a ja mam dwie! Śmiałam się że będę mieć bliźniaki i będzie dla każdego po jednej. Teraz się nie śmieje. Marze o tym, aby było dobrze. Aby ta jedna mała fasolka była na tyle silna i pełna woli walki, by zwalczyła moje wady. Nie wiem jakim cudem udało się za pierwszym razem i lekarze nie wiedzą jakim cudem jestem już w 10 tygodniu. Ale Wy wiecie dziewczyny jak to jest z naszymi cudami! :) Iwa też miała swój cud. To nasza i naszych fasolek wola walki do życia. Oczywiście teraz pisząc do Was ten elaborat znów płaczę, ale bardziej chyba ze szczęścia, więc nic w tym złego :P 
Chętnie wrzucę nasz suwaczek tylko pomóżcie mi. Nie mam pojęcia jak się zalogować na forum wiec jakbyście mi pomogły to będę bardzo wdzięczna.  
Jeśli was nie zanudziłam na wstępie, to później chętnie Was po pytam jeszcze o wyniki krwi – bo przez to chodzenie do rożnych lekarzy, teraz chyba żaden nie czuje się odpowiedzialny, a wyniki wyszły mi na czerwono.. Szczególnie o jeden się martwię, bo naczytałam się w necie – mój ukochany nie pozwala mi już zaglądać do Internetu i czytać, ale powiedziałam że na forum to muszę być, więc mam nadzieję, że dużo od Was się nauczę i dowiem, bo poza tym co przeszłam i nauczyłam się na własnym przykładzie to nie wiem wiele o ciąży. Dopiero tu na forum czytam co i jak – to przede wszystkim dlatego, że nie mam za bardzo koleżanek w ciąży, ani siostry która była w ciąży, więc opornie kroczę w to macierzyństwo. 
Póki co witam Was serdecznie i uprzejmie proszę o dołączenie mnie i mojej fasolki do grupy październikowej :) 
Pozdrawiam serdecznie, 
Aga