Mam wrażenie że nie zrozumie mnie nikt kto tego nie przeżył. Wszyscy owszem, może współczują, ale przecież wszystko jest dla nich jak dawniej, tylko u mnie się zmieniło. Zdaje sobie sprawę z tego, że niektórzy myślą, że przecież to był dopiero 6-7 tydzień, że to jeszcze nie dziecko... Znajomi mam wrażenie uciekają, nikt się u mnie nie pojawił, a ja tak bardzo potrzebuje teraz rozmowy. Dobrze że tu mogę się wygadać i wiem, że wy dziewczyny mnie zrozumiecie bo przeszłyście to samo. Czuję się wyobcowana, przecież "przesadzam" , wszyscy chyba ode mnie oczekują że będe sie zachowywyać jak przed szpitalem, jakby to było tylko zwykłe usunięcie jakiejś torbieli a nie dziecka. Dam sobie radę, płaczę, zadaje wiele pytań, nikogo nie obwiniam,może czasami siebie,ale wiem że to absurdalne. Czas minie i zagoi rany. Najbardziej denerwuje mnie tekst: będziecie jeszcze mieli dzieci... tak jakby jednego człowieka można było zastąpić drugim...