Skocz do zawartości
Forum

paczanga

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez paczanga

  1. Na taką panikę jka miałam dziś to żadna lista nie pomoże. to chyba taki niepokój przedporodowy. choć w Iciąży tego nie miałam. poszłam dziś na szkołę rodzenia z moją "akuszerką". trochę żeśmy sobie poćwiczyły trochę mi podpowiadała jak i co. żartujemy sobie że to nasz 4 poród (bo ona już ma dwoje dzieci) więc czego się bać pójdzie rutyną. niby już rodziłam niby powinna coś tam wiedzieć a dziś szukałam cały wieczór inf o sygnałach zbliżającego się porodu.
  2. już mi trochę przeszło ale to nie to że ja mam tyle roboty tylko panikuję strasznie. taki iracjonalny lek.teraz choć oddech mi się ustabilizował.
  3. dziewczyny pomocy w pamikę wpadłam. przeżycam rzeczy bez sensu, myślę że nie zdążę ale z czym normalnie jakiś hormon mi się chyba zapalił ale biegam jak kot z pęcheżem i tylko przeżucam bezsensownie pudła. na niczym myśli nie mogę skoncentrować.
  4. dziś znów zrobilam sobie grzańca, takiego super piernego z dużą zawartościa imbiru (w biedronce 6,50zł za 1kg-polecam) i odrarowanego z alkoholu oczywiście. teraz córa mnie bije po pachwinach no nie wiem czy już niżej może być ten brzuch. ciągle zapominam sobie foto zrobić.
  5. Do mnie przyjechała mama po porodzie ale razem z braćmi i skończyło się na tym że to ja dla nich gotowałam (w 3dobie po porodzie:( trochę moja wina bo bohaterkę rżnęłam. na teściową to miałam taką alergię że potrafiłam na nią nakrzyczeć a maż miał czasem za złe że mu rano śniadania nie robię. Naataalkaa nie wiem czy dobrze mnie zrozumiałaś z tym urlopem. mąż może wziąść po porodzie żony-partnerki chyba normalne zwolnienie lekarskie żeby się nią opiekować i nie wykorzystywać wtedy swojego urlopu wypoczynkowego. ja w I ciązy miałam pożyczone takie super wygodne spodnie ciążowe i bardzo ładnie w nich wyglądałam i nawet ciężko było mi się z nimi rozstać.
  6. Naataalkaa ja w I ciązy przytyłam 20kg a mieściłam się w swoje spodnie po 4m. żeby i teraz tak było jak twój mąż gotuje to super, mój ledwo kanapkę sobie zrobi. z taką pomocą nie zginiesz ale ja i tak bym przygotowała trochę gotowców. ile mąż będzie w domu z tobą? pamiętajcie że mąż może dostać zwolnienie lekarskie żeby się tobą opiekowac porodzie, trzeba prosić przy wypisie ze szpitala. solange63 ja w I ciązy też się o wiele lepiej czułam. teraz to już nawet za bardzo chodzić nie mogę bo mi noga zdrentwieje :( nie wiem jak to będzie podczas porodu... przeciez to cięzki kawał pracy fiz niestety dzieci nawet te najbardziej grzeczne są apsorbujące i już sobie tak nie wypoczniesz.
  7. natalinkaaaja tez myslalam o przygotowaniu obiadow troche do zamrazalnika ale na ysleniu sie skonczylo:p Haha Nie chce mi sie najzwyczajniej :p ALe jak wena przyjdzie to narobie golabkow, pierogow no i co jeszcze mozna? można gotowa teraz podwójne obiady (np jakiś sos) i pół na obiad pół do zamrażany. pamietam jak przed porodem zostało mi trochę mojej pomidorowo marchwiowej (tyko ja robię taką gęstą że łycha staje) i żal mi było wyrzucić więc zamroziłam. po porodzie jakoś ją odnalazłam i to było jak skarb szczerozłoty. do tego kupuje jakieś kawały miecha które później będę wrzucała w rękaw z gotowymi przyprawami i do pierarnika-lekkostrawne i w miarę malo pracochłonne. trochę krojonych warzyw na zupy. dziś miałam zamrozić kopytka ale miałam gości a obiad i wyszły. gołąbków raczej nie będę robiła, boję się tej gotowanej kapuchy, żeby wzdęc u małej nie powodowała.
  8. Shyshka wszytsko co napisałaś jest o mnie żelazko kręgosłup i co do zamrażary włożyć tez już myśle
  9. to może takie polskie zwyczaje. fakt faktem nie zdarza mi się to aż tak często, takie macanie było z 4 razy przez tą ciąże ale i tak ja od powrotu z miasta (oprócz obiadu i tego prania) leżę na moim fotelu-samolocie. najgorzej że córa ma dziś fazę na mamę i nie chce się odemnie odkleić.
  10. ja jestem już w 36t.c. więc o porodzie musze już myśleć poważnie.
  11. nienawidzę jak mi ktoś maca brzuch. często taki zimnymi rękami wtedy czuję jakby mnie śmierć dotykała do brzucha. do tego co to za zwyczaj normalnie to by ktoś po łapach dostał za takie macanie a tak to ma byc dla mnei przyjemne nikt cię o zdanie nie pyta.
  12. przestrzegam przed robieniem zapasów kosmetyków. w szpitalu dostaniecie cała masę probówek kal dziecko będzie na coś uczulone to nie wyrzucicie kasy. a jak jakiś produkt się sprawdzi to zawsze można kupic większe opakowanie. ja po I córze mam jeszcze te probówki ( ma teraz 3lata). to samo jest z robieniem bardzo dużych zapasów pieluch bobasy mogą mieć na nie uczulenia i zapas 100peluch pójdzie w dary. z kosmetyków tylko olejek migdałowy, płyn do kąpieli, ew krem na niepogodę. do pupy lub kompieli mąka ziemniaczana. do kąpieli jak skóra jest sucha robisz z mąki ziemiaczanej krochmal i nic nie nawilży lepiej niż kąpiel w krochmalu. najbardziej nieprzydatny gadżet to gąbka do wanienki, termometr do kąpieli. po porodzie dla mamy najlepsze do wycierania krocza są ręczniki papierowe. reszta z listy to kwestia osobista
  13. brzuch uniżył mi się nieprzyzwoicie, miedzy piersi a brzuch mogę sobie z powodzeniem pierś włożyć. skurcz dziś taki porządny dostałam, ale tylko jeden. znęczona jestem po wycieczce na miasto z córą, ale ostatkiem sił włączyłam ost. pranie na poród. trzeba się pakować. jakoś chyba żyłam w przeświadczeniu że jak się do konca nie spakuje to nie urodzę.
  14. ja mam normalnie 70a lub b po karmieniu obietościowo się zwiększyły ale to tylko jeśli chodzi o ich wyciągnięcie :( uwielbiam 2-4m.c kiedy to juz biust duży a brzuszka nie bardzo widać wtedy ladnie się czuje
  15. ja też noszę 75c lub 70c jak karmię. ja karmiłam piersią prawie 2lata. choć później używałam zwykłych biustonoszy bo właśnie te karmiki były takie ...."do karmienia tylko" a ja chciałam poczuć się jak kobitka.
  16. wszystkie okna w swoim czasie:) teraz się wziełam za wywoływanie zdjęć. mam zajegłóści z 3lat, jeszcze z wesela albumu nie mamy ja tez się obawiam o wagę córy. 4kg I a ta wydaje się że będzie większazobaczymy najwyżej cesarka
  17. no i 2 okna na mokro umyłam jestem z siebie dumna jutro może dotrę na sucho z płynem. od razu lepiej się czuje. no to jak mnie teraz 2 dni nie będzie na forum to znaczy że natalka wykrakała, wszytsko przez nią i pierwsza lutówka urodziła
  18. MargeritkaroritaW czasie ciąży nosiłam biustonosz "rosnący" z triumpha Biustonosz CIĄŻOWY ROSNĄCY - Triumph Mamabel 75 C (2871782288) - Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej. i jak dla mnie rewelacja! Do karmienia miałam dwa też z tej firmy SUPER Biustonosz do KARMIENIA Triumph Mamabel 75 C (2871934858) - Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej. i tez byłam zadowolonabardzo fajne te biustonosze i ja też lubię t firmę, ale cena mnie odstrasza zdecydowanie mnie wygląd tych biustonoszy odstrasza wolołam bym coś bardziej sexi. pozatym nie jestem przekonana do biustonoszy bez drutów. choć firma napewno gwarantuje jakość
  19. Sunny nikt ci nie napisze że możesz coś stosować w ciazy lub podczas karmienia bo nie ma badań na ten temat i producenci boją się brać odpowiedzialność. nawet na rumianku pisze czasem że przed spożyciem trzeba się skonsultować z lekarzem. ja tam bym lanolinę kupiła.
  20. emagdallenka ja też ci bardzo współczuje. też pożegnałam już ojca. nie hamuj emocji i wypłacz się, może pomoże. trzymaj się mocno. nika_2_2 sprawy łóżkowe miały zabrzmieć dwuznacznie i cieszę się że poruszyłas ten temat. u mnie tez posucha i to już długo. z takim brzuchem to już by było chyba cięzko, pozatym same badanie ostatnie bardzo mnie bolało (choć nigdy tak nie było) więc nie jestem nastawiona na baraszkowanie. niestety i rogal nas trochę oddalił. pewnie wiesz że kwestia mleka w nocy to nie głód tylko przyzwyczajenie. tesknie do nocy gdzie córa przesypiała całe noce u siebie w łóżku
  21. mi sił starcza tylko na wegetacje i zrobienie obiadu. dziś nawet córze bajki przez 2h puszczałam bo nie dałam rady nic robić.od kilku dni zbieram się do umycia okien:( nika_2_2 jak sprawy łóżkowe lepiej. ja dziś skapitulowałam i córa spała z nami.
  22. solange63 to chyba ustawiamy się razem bo ja ur w 39 i 5 dni więc wypada nam rodzić razem
  23. Naataalkaa mam bardzo podobnego brzuchola, też mi się pępek rozwiązał. pięknie wyglądacie razem, ale zupełnie inaczej cię sobie wyobrażałam (biorac pod uwagę foto z miniaturki) . w tle widzę już akcesoria dziecinne pełną parą porozkładane:) sunny cieszę się że wszytsko w porządku. powiedz piotrusiowi żeby czekał na swoja kolejkę:)
  24. hej namiętacie jaka długa wydawała nam się ciaza w lipcu czy czerwcu a to już już prawie koniec. nadziwic się nie mogę. wracając do tematu babcia&wnuki, synowa&teściowa mam fajny artykuł (tak byłam poirytowana moją sytuacja z teściową więc go sobie wykupiłam na Wysokich Obcasach) może którejś pomoże 'Babcia przychodzi trzy razy w tygodniu, kłóci się, zagląda w gary, twierdzi, że źle odżywiam dzieci i dlatego chorują'. Na forum o dzieciach w portalu Gazeta.pl słychać narzekania na dziadków Skarżą się matki na własne matki i teściowe: że krytykują, kupują brzydkie zabawki albo nie kupują nic, nieproszone pchają się z pomocą, nie chcą pomagać...A dzieciom to szkodzi? Zarzuty dotyczą kontaktów dorosłych dzieci z ich rodzicami, a nie dziadków z wnukami. To nie są skargi, że babcia jest niedobra dla wnuczki, bo nie chce się z nią bawić albo że jej nie kocha, tylko że jest niedobra dla córki, bo nie chce jej pomagać bądź przeciwnie - pomaga "za bardzo". A to coś zmienia? Tak. Rodzice chcą móc dziadkom podrzucać dzieci, kiedy im to na rękę, chcą, żeby ci byli gotowi na każde zawołanie i jednocześnie nie chcą, by domagali się częstszych wizyt ani tym bardziej by się nieproszeni wpraszali. Jeśli rodzice tego potrzebują, dziadkowie mają podjąć się opieki na co dzień, ale jednocześnie nie wolno im brać się do wychowywania wnuków. Trudno o zadowolenie, bo dziadkowie mają małe pole manewru. A teściowa, która mówi, że matka źle gotuje, źle leczy, źle karmi? To, że babcia ciągle matkę krytykuje, nie znaczy, że źle zajmie się wnukiem, kiedy z nim zostanie. Można narzekać na swoich rodziców i teściów, że zajmują się za mało, że się wtrącają, wpychają do mieszkania czy - nie daj Boże - do sypialni, ale to wszystko dzieje się pomiędzy dorosłymi. Rodzice, kiedy im źle się układa z własnymi rodzicami, chętnie zaczynają myśleć, że dziadkowie są niedobrzy dla wnuków. A dlaczego mamy wciąż krytykują? Może trudno im uznać, że coś cennego zawdzięczają córkom, nie sobie? Może z nimi rywalizują? Matka może zazdrościć córce, że jest młoda, ma udane małżeństwo, życie przed sobą, malutkie dziecko, którego ona już mieć nie będzie. Późne macierzyństwo sprawia, że później zostaje się babcią. Kobieta, która zostaje babcią w wieku 45 lat, jest aktywna, a przez to mniej skupiona na dzieciach i wnukach niż ta, która staje się babcią, mając lat 60. Ale ta babcia zapewne dobrze, choć po swojemu, zajmie się wnukiem! Kiedy wojna idzie właśnie o to "po swojemu". Trudno zaakceptować, że ktoś "po swojemu" zajmie się moim dzieckiem, wkładając mu siedem sweterków zamiast dwóch. Ale co pani przeszkadza to "siedem sweterków"? Czy to jest strach, że dziadkowie robią krzywdę wnukowi? Wiadomo, że nie. Chodzi o to, że to podkopuje kompetencje rodziców. No właśnie. Nerwowe reakcje na uwagi dziadków biorą się z niepewności, z jaką rodzice często wchodzą w nową dla siebie rolę. Na forum mama piątki dzieci pisze, że gdy babcie wkładają jej dzieciom kolejne sweterki, ona nie dyskutuje, tylko zdejmuje je im po cichu na klatce. Będąc pewnym siebie, łatwiej puścić krytykę mimo uszu, a doświadczenie wielokrotnego macierzyństwa na pewno taką pewność buduje. Rodzice źle znoszą uwagi na temat swoich metod wychowawczych właśnie dlatego, że często nie czują się pewnie, i dlatego, że te uwagi dotykają czegoś bardzo ważnego, ale przede wszystkim dlatego, że boją się skrzywdzić dziecko błędną decyzją. A dziadkowie? Co kryje się za ich przekonaniem, że lepiej niż pięciokrotna matka wiedzą, co dobre dla jej dzieci? Nadmierne wtrącanie się często tuszuje lęk przed czuciem się bezużytecznym. Nasze dzieci rodzą dzieci zwykle w chwili, gdy my wycofujemy się z wielu sfer aktywności, chociażby z pracy. Pojawienie się wnuków staje się szansą na nową aktywność. Jeśli ktoś czuje się niespełniony, nie ma swojego życia, może próbować zapełnić je, przesadnie angażując się w życie dorosłych dzieci. Niewierzący rodzice nie chcą, by dziadkowie uczyli dziecko katechizmu, mama alergika oczekuje, że babcia nie będzie mu podawać czekolady... Co robić, gdy dziadkowie mają zupełnie inny pomysł na wychowanie? To są różnego kalibru problemy. Jeśli bardzo religijna babcia wbrew naszym prośbom mówi dziecku o Jezusie, to na początek, oczywiście, trzeba z nią o tym porozmawiać, mówiąc, dlaczego nam to przeszkadza. Negocjować, by babcia nie mówiła, że tak jest, tylko że ona w to wierzy. Jeśli to nie pomoże, no cóż, możemy to zaakceptować, wierząc, że dziecku uda się pogodzić dwie wizje świata, tę przekazywaną przez nas i tę budowaną przez dziadków. Albo możemy ograniczyć kontakty z babcią, pamiętając, że to będzie ze szkodą dla dziecka. I dziecku uda się stworzyć spójny obraz świata, w którym Jezus zarazem jest i Go nie ma? Tak. Jeżeli będziemy mówić: "Babcia wierzy w to, my nie; my uważamy, że jest tak i tak" i nie będziemy podważać dobrych intencji babci. Co innego podawanie czekolady alergikowi - to działanie na szkodę dziecka, nie wolno na to pozwolić. Co zrobić? Można zabrać babcię na kolejną wizytę u pediatry, poszukać sprzymierzeńca wśród ważnych dla niej osób, licząc, że jeśli autorytet poprze nasze stanowisko, babcia uwierzy, że szkodzi dziecku. Dorosła kobieta boi się powiedzieć rodzicom, że spodziewa się kolejnego dziecka, bo jej mama uważała, że już dwoje to za dużo. I rzeczywiście: babcia obraża się, jakby córka zaszła w ciążę jej na złość. O co tu chodzi? Myślę, że matka obawia się, że córka sobie nie poradzi. Bo uważa, że jest jeszcze niedojrzała, nie ma zaplecza finansowego albo mąż za mało zajmuje się dziećmi. Za takim zachowaniem może stać troska o przyszłość córki, jej małżeństwa, ale może też stać zazdrość. Im bardziej matka czuje się niespełniona, ma o sobie kiepskie mniemanie, tym bardziej może mieć dorosłej córce za złe jej płodność. Jeżeli młoda matka znajdzie w sobie siłę, warto zapytać: "Mamo, czego się obawiasz?". To nie jest oczywiście łatwe. Nie może machnąć ręką na niezadowolenie rodziców? To nigdy nie jest łatwe, a w jej sytuacji podwójnie trudne. Młoda matka bardzo potrzebuje pomocy, opieki. Psychoanalitycy mawiają, że kobieta w połogu jest w regresie, co w uproszczeniu oznacza, że pod względem potrzeb emocjonalnych cofa się do czasów dzieciństwa. Oczywiście najbardziej potrzebuje troski ze strony swojego mężczyzny. Im więcej dostaje od niego miłości i wsparcia, tym łatwiej przychodzi jej uporanie się z problemami w relacji z rodzicami czy teściami. Ale potrzebuje też bliskiego kontaktu ze swoją matką. Pojawiają się u niej nowe uczucia - zaczyna odczuwać wdzięczność wobec rodziców, więcej im wybacza, lepiej ich rozumie, czuje nagły przypływ miłości. Ale czasami czuje także żal, złość, że kiedyś, w dzieciństwie, czegoś od nich nie dostała, a czasami - lęk. Czytał Pan post dziewczyny, która opowiada, jak ukarała teściową, nie dając jej potrzymać wnuka, którego ta bardzo chciała utulić? Za takim zachowaniem idzie przekonanie, że dziecko jest moją własnością i jak ja kogoś nie lubię, to się z nim nie podzielę. A przecież miłość teściowej do wnuka nie musi oznaczać próby zabrania tej "własności". Lepiej próbować rozwiązać konflikt, niż wykorzystywać dziecko do ukarania nielubianej teściowej. To bardzo niebezpieczne, zwłaszcza że dziecko z czasem się zorientuje, że jest przedmiotem rozgrywek. Na forum dziewczyny w wielkiej złości odgrażają się, że "jeszcze raz" i zabronią babci kontaktów z wnukami. Ale potem same rozumieją, że to byłaby kara głównie dla dzieci, nie tylko dla teściów. Dziadkowie są bardzo potrzebni. To są zwykle bardzo bliscy dorośli, którzy dziecku więcej dają, niż od niego wymagają. A każde dziecko potrzebuje takiej osoby, kogoś, kto nie ma wobec niego oczekiwań, tylko po prostu je kocha. Łatwiej być dobrym dziadkiem niż dobrym rodzicem. Dziadkom łatwiej być ciepłymi, cierpliwymi i wyrozumiałymi opiekunami, bo ich samoocena w mniejszym stopniu niż w przypadku dzieci zależy od tego, jakie są ich wnuki. Nie rozumiem. To, jak siebie oceniam, może zależeć od tego, jak oceniane jest moje dziecko. Innymi słowy: "Moje dziecko świadczy o mnie". Dlatego rodzice tak źle znoszą, gdy ich dzieci są np. krytykowane przez nauczycieli czy odrzucane przez rówieśników, bo czują, jakby to ich samych odrzucono czy krytykowano. Jakby nie sprawdzili się. Dziadkowie wiedzą, że nie są rozliczani z porażek czy niedostatków wnucząt. Swój egzamin już zdali, teraz mogą po prostu się cieszyć nowymi dziećmi w rodzinie.
  25. tu wklejam bardzo fajny artykuł o relacjach synowa&teściowa Konflikt między rodzicami a dziadkami Z Krzysztofem Srebrnym, psychoterapeutą z Ośrodka Terapii Psychoanalitycznej rozmawiała Joanna Sokolińska 2005-03-19, ostatnia aktualizacja 2005-03-16 17:10 'Babcia przychodzi trzy razy w tygodniu, kłóci się, zagląda w gary, twierdzi, że źle odżywiam dzieci i dlatego chorują'. Na forum o dzieciach w portalu Gazeta.pl słychać narzekania na dziadków Skarżą się matki na własne matki i teściowe: że krytykują, kupują brzydkie zabawki albo nie kupują nic, nieproszone pchają się z pomocą, nie chcą pomagać...A dzieciom to szkodzi? Zarzuty dotyczą kontaktów dorosłych dzieci z ich rodzicami, a nie dziadków z wnukami. To nie są skargi, że babcia jest niedobra dla wnuczki, bo nie chce się z nią bawić albo że jej nie kocha, tylko że jest niedobra dla córki, bo nie chce jej pomagać bądź przeciwnie - pomaga "za bardzo". A to coś zmienia? Tak. Rodzice chcą móc dziadkom podrzucać dzieci, kiedy im to na rękę, chcą, żeby ci byli gotowi na każde zawołanie i jednocześnie nie chcą, by domagali się częstszych wizyt ani tym bardziej by się nieproszeni wpraszali. Jeśli rodzice tego potrzebują, dziadkowie mają podjąć się opieki na co dzień, ale jednocześnie nie wolno im brać się do wychowywania wnuków. Trudno o zadowolenie, bo dziadkowie mają małe pole manewru. A teściowa, która mówi, że matka źle gotuje, źle leczy, źle karmi? To, że babcia ciągle matkę krytykuje, nie znaczy, że źle zajmie się wnukiem, kiedy z nim zostanie. Można narzekać na swoich rodziców i teściów, że zajmują się za mało, że się wtrącają, wpychają do mieszkania czy - nie daj Boże - do sypialni, ale to wszystko dzieje się pomiędzy dorosłymi. Rodzice, kiedy im źle się układa z własnymi rodzicami, chętnie zaczynają myśleć, że dziadkowie są niedobrzy dla wnuków. A dlaczego mamy wciąż krytykują? Może trudno im uznać, że coś cennego zawdzięczają córkom, nie sobie? Może z nimi rywalizują? Matka może zazdrościć córce, że jest młoda, ma udane małżeństwo, życie przed sobą, malutkie dziecko, którego ona już mieć nie będzie. Późne macierzyństwo sprawia, że później zostaje się babcią. Kobieta, która zostaje babcią w wieku 45 lat, jest aktywna, a przez to mniej skupiona na dzieciach i wnukach niż ta, która staje się babcią, mając lat 60. Ale ta babcia zapewne dobrze, choć po swojemu, zajmie się wnukiem! Kiedy wojna idzie właśnie o to "po swojemu". Trudno zaakceptować, że ktoś "po swojemu" zajmie się moim dzieckiem, wkładając mu siedem sweterków zamiast dwóch. Ale co pani przeszkadza to "siedem sweterków"? Czy to jest strach, że dziadkowie robią krzywdę wnukowi? Wiadomo, że nie. Chodzi o to, że to podkopuje kompetencje rodziców. No właśnie. Nerwowe reakcje na uwagi dziadków biorą się z niepewności, z jaką rodzice często wchodzą w nową dla siebie rolę. Na forum mama piątki dzieci pisze, że gdy babcie wkładają jej dzieciom kolejne sweterki, ona nie dyskutuje, tylko zdejmuje je im po cichu na klatce. Będąc pewnym siebie, łatwiej puścić krytykę mimo uszu, a doświadczenie wielokrotnego macierzyństwa na pewno taką pewność buduje. Rodzice źle znoszą uwagi na temat swoich metod wychowawczych właśnie dlatego, że często nie czują się pewnie, i dlatego, że te uwagi dotykają czegoś bardzo ważnego, ale przede wszystkim dlatego, że boją się skrzywdzić dziecko błędną decyzją. A dziadkowie? Co kryje się za ich przekonaniem, że lepiej niż pięciokrotna matka wiedzą, co dobre dla jej dzieci? Nadmierne wtrącanie się często tuszuje lęk przed czuciem się bezużytecznym. Nasze dzieci rodzą dzieci zwykle w chwili, gdy my wycofujemy się z wielu sfer aktywności, chociażby z pracy. Pojawienie się wnuków staje się szansą na nową aktywność. Jeśli ktoś czuje się niespełniony, nie ma swojego życia, może próbować zapełnić je, przesadnie angażując się w życie dorosłych dzieci. Niewierzący rodzice nie chcą, by dziadkowie uczyli dziecko katechizmu, mama alergika oczekuje, że babcia nie będzie mu podawać czekolady... Co robić, gdy dziadkowie mają zupełnie inny pomysł na wychowanie? To są różnego kalibru problemy. Jeśli bardzo religijna babcia wbrew naszym prośbom mówi dziecku o Jezusie, to na początek, oczywiście, trzeba z nią o tym porozmawiać, mówiąc, dlaczego nam to przeszkadza. Negocjować, by babcia nie mówiła, że tak jest, tylko że ona w to wierzy. Jeśli to nie pomoże, no cóż, możemy to zaakceptować, wierząc, że dziecku uda się pogodzić dwie wizje świata, tę przekazywaną przez nas i tę budowaną przez dziadków. Albo możemy ograniczyć kontakty z babcią, pamiętając, że to będzie ze szkodą dla dziecka. I dziecku uda się stworzyć spójny obraz świata, w którym Jezus zarazem jest i Go nie ma? Tak. Jeżeli będziemy mówić: "Babcia wierzy w to, my nie; my uważamy, że jest tak i tak" i nie będziemy podważać dobrych intencji babci. Co innego podawanie czekolady alergikowi - to działanie na szkodę dziecka, nie wolno na to pozwolić. Co zrobić? Można zabrać babcię na kolejną wizytę u pediatry, poszukać sprzymierzeńca wśród ważnych dla niej osób, licząc, że jeśli autorytet poprze nasze stanowisko, babcia uwierzy, że szkodzi dziecku. Dorosła kobieta boi się powiedzieć rodzicom, że spodziewa się kolejnego dziecka, bo jej mama uważała, że już dwoje to za dużo. I rzeczywiście: babcia obraża się, jakby córka zaszła w ciążę jej na złość. O co tu chodzi? Myślę, że matka obawia się, że córka sobie nie poradzi. Bo uważa, że jest jeszcze niedojrzała, nie ma zaplecza finansowego albo mąż za mało zajmuje się dziećmi. Za takim zachowaniem może stać troska o przyszłość córki, jej małżeństwa, ale może też stać zazdrość. Im bardziej matka czuje się niespełniona, ma o sobie kiepskie mniemanie, tym bardziej może mieć dorosłej córce za złe jej płodność. Jeżeli młoda matka znajdzie w sobie siłę, warto zapytać: "Mamo, czego się obawiasz?". To nie jest oczywiście łatwe. Nie może machnąć ręką na niezadowolenie rodziców? To nigdy nie jest łatwe, a w jej sytuacji podwójnie trudne. Młoda matka bardzo potrzebuje pomocy, opieki. Psychoanalitycy mawiają, że kobieta w połogu jest w regresie, co w uproszczeniu oznacza, że pod względem potrzeb emocjonalnych cofa się do czasów dzieciństwa. Oczywiście najbardziej potrzebuje troski ze strony swojego mężczyzny. Im więcej dostaje od niego miłości i wsparcia, tym łatwiej przychodzi jej uporanie się z problemami w relacji z rodzicami czy teściami. Ale potrzebuje też bliskiego kontaktu ze swoją matką. Pojawiają się u niej nowe uczucia - zaczyna odczuwać wdzięczność wobec rodziców, więcej im wybacza, lepiej ich rozumie, czuje nagły przypływ miłości. Ale czasami czuje także żal, złość, że kiedyś, w dzieciństwie, czegoś od nich nie dostała, a czasami - lęk. Czytał Pan post dziewczyny, która opowiada, jak ukarała teściową, nie dając jej potrzymać wnuka, którego ta bardzo chciała utulić? Za takim zachowaniem idzie przekonanie, że dziecko jest moją własnością i jak ja kogoś nie lubię, to się z nim nie podzielę. A przecież miłość teściowej do wnuka nie musi oznaczać próby zabrania tej "własności". Lepiej próbować rozwiązać konflikt, niż wykorzystywać dziecko do ukarania nielubianej teściowej. To bardzo niebezpieczne, zwłaszcza że dziecko z czasem się zorientuje, że jest przedmiotem rozgrywek. Na forum dziewczyny w wielkiej złości odgrażają się, że "jeszcze raz" i zabronią babci kontaktów z wnukami. Ale potem same rozumieją, że to byłaby kara głównie dla dzieci, nie tylko dla teściów. Dziadkowie są bardzo potrzebni. To są zwykle bardzo bliscy dorośli, którzy dziecku więcej dają, niż od niego wymagają. A każde dziecko potrzebuje takiej osoby, kogoś, kto nie ma wobec niego oczekiwań, tylko po prostu je kocha. Łatwiej być dobrym dziadkiem niż dobrym rodzicem. Dziadkom łatwiej być ciepłymi, cierpliwymi i wyrozumiałymi opiekunami, bo ich samoocena w mniejszym stopniu niż w przypadku dzieci zależy od tego, jakie są ich wnuki. Nie rozumiem. To, jak siebie oceniam, może zależeć od tego, jak oceniane jest moje dziecko. Innymi słowy: "Moje dziecko świadczy o mnie". Dlatego rodzice tak źle znoszą, gdy ich dzieci są np. krytykowane przez nauczycieli czy odrzucane przez rówieśników, bo czują, jakby to ich samych odrzucono czy krytykowano. Jakby nie sprawdzili się. Dziadkowie wiedzą, że nie są rozliczani z porażek czy niedostatków wnucząt. Swój egzamin już zdali, teraz mogą po prostu się cieszyć nowymi dziećmi w rodzinie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...