Skocz do zawartości
Forum

supermonikas23

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez supermonikas23

  1. Dziubala Takie "luźne" weekendy to sama przyjemność, my ostatni weekend spędziliśmy podobnie, czyli błogie lenistwo + zabawa:-) Mam nadzieję, że wypad do Teatru się udał. Mnie się marzy wygospodarowanie chwilki czasu właśnie na takie wyjście z mężem, chociażby na lody hi hi hi Ale ostatnio jesteśmy tak zalatani. kwiatuszek9876 Powodzenia na testach. Mam nadzieję, że powrót do przedszkola będzie bardzo przyjemny. Na pewno córeczka wytęskniła się za przedszkolem! Mati dziś ma bal maskowy Księżniczek i Książąt, siedzieliśmy z mężem do 23-ciej nad super maską dla naszego księcia (bo rodzice mieli zrobić dzieciom maski samodzielnie), efekt jest chyba niezły:-) A najlepsze, że Mateusz rano stwierdził, że on chce sobie sam zrobić maskę na ten bal. Rano zamiast się ubierać, on papier, kredki i maskę robi:-) Zasadniczo to prawie ją skończył hi hi hi Ale przed przedszkolem stwierdził, że chyba jednak weźmie maskę która my mu zrobiliśmy uffff Dziwnie w przedszkolu dziś wyszło, bo to miał być bal maskowy (bal przebierańców dzieci miały w miniony czwartek), więc dzieci w maskach, a niektórzy rodzice wypożyczyli stroje księżniczek i książąt dla dzieci i tak jakoś głupio wyszło, bo teraz część dzieci w normalnych ciuchach i w maskach, a reszta poprzebierana, nasz malec też niestety bez specjalnego stroju. Oczywiście my naszego krasnala ubraliśmy inaczej niż na codzień, eleganckie spodnie, bluzeczka z kołnierzykiem, żeby tak dystyngowanie wyglądał, ale rodzice mnie zszokowali tymi strojami. Mam nadzieję, że u Mateusza w grupie nie będzie takiego szaleństwa, bo nie chcę by naszemu malcowi było przykro, że nie ma specjalnego przebrania. Jakieś totalne niedoinformowanie nastąpiło w tej kwestii, przecież gdybyśmy wiedzieli to też byśmy małemu coś zroganizowali, a tak:(
  2. Ja po wizycie u mojej ginki. W jakimś stopniu mnie uspokoiła, bo zapewniła mnie, że wyniki i te ewentualne zaniżone wartości o niczym szczególnym nie świadczą, że zna mnóstwo przypadków kiedy i USG i wyniki badań krwi wychodziły bardzo źle, a dzieci rodziły się zdrowe i więcej kobiety się najadły strachu niż to było warte. Jeżeli faktycznie miałoby dojść do jakiejś niewydolności łożyska to świadczyć o tym będzie mniejszy wzrost dziecka niż w danym tygodniu dziecko powinno już osiągnąć. Póki co wszystko jest w porządku. Powiedziała, że jak trzeba się będzie naprawdę martwić to ona mi o tym powie, a teraz mam być spokojna. Ufam jej w 100% i wiem, że mi nie koloryzowała po to by mi poprawić samopoczucie, ale powiedziałam też jej, że niestety co zostało powiedziane przez Panią genetyk nie jestem w stanie w jednej sekundzie wymazać i się nie przejmować. Nastraszyła mnie bardzo i wiem, że teraz spokojna już tak zupełnie nie będę do końca ciąży. Ale jestem nieco "lżejsza" po tej wczorajszej wizycie. Mam super nagranie z USG, dzidzia nawet mi pomachała:-) Wspaniale jest widać malucha. Wczoraj z mężem oglądaliśmy nagranie i co chwilę włączaliśmy od nowa nie mogąc się nacieszyć widokiem naszego dziecka. Najbardziej śmieszny jest obraz jak maluch odbija się, podskakuje w moim brzuchu, przekomicznie to wygląda, tyle, że odbija się o mój pęcherz!, a ja co chwilę na ubikację latam, ale skoro dziecko ma uciechę hi hi hi Płci jeszcze lekarka nie była w stanie określić, ale ponieważ zdradziłam jej, że dziadkowie chcieliby wnusię, to na pocieszenie powiedziała, żebym przekazała dziadkom, że siusiaka nie widzi, więc jest jeszcze nadzieja na dziewczynkę hi hi hi Co do wieku to kochane ja mam jeszcze 29, ale w tym roku w lipcu stuknie mi 30-stka (Poli nie jesteś jedyna:-)) a co najlepsze termin porodu mam na 14 lipca, a biorąc pod uwagę fakt, że czeka mnie na 100% cesarka, a robi się ją ok. tygodnia przed terminem porodu to może być i tak, że maluszek będzie moim prezentem urodzinowym
  3. Dziękuję wszystkim za słowa otuchy:) Powiem Wam szczerze, że w normalnych okolicznościach moje zmartwienie o te wyniki i diagnozę lekarki byłoby inne, mniejsze, może dlatego, że nie wiedziałabym do końca co mnie czeka, ale... W którymś z postów wspominałam, że mam za sobą trudną i skomplikowaną "drogę medyczną". Mam 3,5 letniego synka, wyczekanego, ukochanego z bardzo trudnej i skomplikowanej ciąży. Ale to nie jest mój pierwszy syn. 5 lat przed urodzeniem Mateusza urodził się mój pierwszy synek Piotruś w 33 tygodniu ciąży. Nie miał wad genetycznych, chorób, a mimo to zmarł w godzinię po porodzie. Miał hipotrofię wewnatrzmaciczną co jednak nie pozbawiło go szans na przeżycie, ale hipotrofia został stwierdzona zbyt późno. Moje dziecko nie umiało samodzielnie oddychać, a jego maleńkie serduszko nie biło nawet godziny. Miał zaledwie 800 gram. A ja jego matka nawet nie zdążyłam go zobaczyć, dotknąć, pożegnać... Mój synek odszedł nim ja wybudziłam się z narkozy po cesarskim cięciu. Nie chciałam o tym pisać, bo te wspomnienia pomimo upływu lat i faktu, że mam kochanego zdrowego synka w domu bolą i wywołują łzy. Przeleżałam w szpitalu miesiące, a lekarze i tak nie zdołali mojego malucha uratować. A teraz kiedy uznaliśmy, że nam się uda, że Bóg pozwoli nam cieszyć się kolejnym dzieckiem lekarka oświadcza nam cytuję:" że jej to wygląda na taką samą sytuację jak z pierwszym dzieckiem, wyniki świadczą o tym, że sytuacja prawdopodobnie się powtórzy". Nie jestem w stanie opisać Wam słowami co wtedy poczułam, wróciły wspomnnienia i to uczucie tragedii po śmierci synka. Wiem, że jestem pod bardzo dobrą opieką lekarską, może to i dobrze, że już coś zostaje zauważone teraz, bo może to szansa dla mojego dziecka, w I ciąży zabrakło kompetentnego lekarza, bo może mój synek by żył, ale dla mnie teraz ciąża to będzie trudny czas, dla mnie skończył się czas beztroskiego oczekiwania na dziecko, bo ja prawdopodobnie będę musiała znowu o dziecko walczyć.
  4. Oczywiście dziś Mati poleciał w podskokach do przedszkola, a więc moja wczorajsza teoria, że przestraszył się chaosu jaki rano panował w przedszkolu się potwierdziła. Bal udał się znakomicie, pokazywał nam jak tańczył, zwijaliśmy się ze śmiechu jak kręcił pupcią:-) Przejęty był niesamowicie, tyle opowiadał, ależ miał uciechę. Teraz my rodzice mamy robotę, bo we wtorek ma bal karnawałowy musimy zrobić mu maskę:-) W naszym przedszkolu z zajęć dodatkowych są: Terapia logopedyczna Język angielski Warsztaty teatralne Rytmikę (to jest w cenie czesnego każda grupa ma rytmikę) Warsztaty plastyczne Zajęcia korekcyjno-wyrównawcze Taekwondo olimpijskie Tańce ludowe Marti_k1 Ja o logopedzie myślałam, bo pediatra kiedyś nam zwróciła uwagę, że Mateusz niektóre wyrazy wymawia w niewłaściwy sposób, ale nie wymaga to na razie jakiejś terapii, ale myślałam, żeby skorzystać z okazji i by chodził do logopedy. Ale u 3-latków żadnych kwalifikacji w tym względzie nie ma. A ja byłam skonsultować się z pediatrą i ona stwierdziła, że nie ma co szaleć, bo to nie jest żadna wada wymowy, ale 3-latki rzadko chcą współpracować z logopedą. W maju bilans 4-latka i wtedy oceni wymowę. Ja chciałam synka zapisać na angielski, ale z jego grupy nie zostało zapisane żadne dziecko, a poza tym stwierdziłam, że ten rok sobie podaruję. Mati łatwo chwyta obce słówka, ale stwierdziłam, że w domu sama mu podsunę co nieco z angielskiego, a za rok pomyślimy. Ale śmiesznie i tak wręcz rozkosznie brzmi jak taki maluch przedstawia się po angielsku:-) A jeśli naprawdę polubi tą naukę przez zabawę to nic nie stoi na przeszkodzie by za rok chodził na takie zajęcia, na razie ja się bawię w nauczycielkę:-) A jeszcze co do zajęć, wczoraj Mateusza zapisałam na kółko plastyczne, strasznie się z tego cieszy, widać, że naprawdę lubi tego rodzaju zabawę. Bardzo Wam dziękuję za odpowiedzi w sprawie zmiany przedszkola. Blisko nas mieszka Pani pracująca w tym przedszkolu gminnym więc przejdę się z ciachem i zrobię mały wywiad hi hi hi Ale jak byliśmy z mężem w tym przedszkolu w naszej gminie rok temu jak planowaliśmy Mateusza zapisać, to placówka zrobiła na nas bardzo dobre wrażenie. Bardzo ładny budynek, wspaniałe wnętrze, przyjemne Panie, więc myślę, że będzie dobrze. Niby jeszcze daleko do września, ale wiadomo o zapisanie dziecka trzeba starać się już teraz.
  5. alis84 Na chwilę obecną nie stwierdzono zmian w łożysku. Natomiast wyniki krwi wskazywałyby na taką komplikację, w tym sensie, że ta komplikacja może nastąpić, co mają potwierdzić kolejne badania. Powiedziała, że taki wynik jest jeszcze charakterystyczny przy jakiejś chorobie genetycznej, ale oczywiście nie powiedziała przy jakiej twierdząc, że to za wcześnie na takie wyrokowania, tym bardziej, że jej zdaniem to bardziej grozi anomaliami w łożysku niż stanem chorobowym u dziecka i bądź tu mądry! A te problemy z łożyskiem równają się z zagrożeniem przewczesnym porodem jak mi wyjaśniła. Ja już sama nic nie rozumiem, kobieta totalnie mnie nastarszyła. Czuję się dobrze, nie odczuwam bóli brzucha, skurczów, mijają mdłości, a ona mi o porodzie przedwczesnym?! Tak naprawdę to nastawiam się na wizytę u mojej ginki, chodzę i leczę się u niej od lat, jej ufam i wiem, że jej opinii mogę w 100% zawierzyć, nadzieja, że jej opinia będzie odmienna. Jestem w 14 tygodniu ciąży.
  6. Bardzo chciałam podzielić się z Wami dobrymi wieściami, jednak póki co zaczęły się problemy. Jak wiecie byłam na badaniach genetycznych, USG w absolutnej normie, ale wyniki testu podwójnego nie są dobre...tzn. te dotyczące ewentualnych chorób genetycznych są dobre, ryzyko jest niskie, ale inna z wartości jest poważnie zaniżona, według genetyczki wskazuje to na ewentualność zaistnienia niewydolności łożyska. Zaleciła kolejne USG genetyczne po 15 tygodniu ciąży (jestem zarejestrowana na 24 stycznia) i test potrójny. Szczerze: jestem przerażona. W najbliższy poniedziałek mam wizytę u mojej ginki i USG, mam nadzieję, że mnie uspokoi i wyjaśni wszystko dokładniej niż genetyczka. Teraz czekają mnie tygodnie stresu i niepewności:(
  7. Ja dzisiaj od rana mam nerwowy dzień, najpierw zdenerwował mnie mój M., a potem Mateusz zaczął wydziwiać w przedszkolu, dzisiaj bal przebierańców w przedszkolu, a on stwierdził, że jednak nie chce się przebrać i w szatni płacz. Całą drogę do przedszkola uszczęśliwiony, zadowolony, strój trzymał w garści a w przedszkolu zdecydowane NIE! Myślę, że przestraszył się zamieszania jakie panowało w przedszkolu. Dużo dzieci, rodziców, przebieranie, zamieszanie, wchodzili panowie wnosząc sprzęt (bo bal jest z orkiestrą), fotograf, no zamieszanie nie z tej ziemi i widziałam jego przestraszoną minkę. Mam nadzieję, że szybko się uspokoił już na sali. W swojej grupie na pewno poczuł się bezpiecznie. Co do przedszkoli. My teraz aktualnie mieszkamy poza miastem, synek chodzi do przedszkola w mieście, bo codziennie z mężem dojeżdżamy tu do pracy i tak jest nam najwygodniej. U siebie w gminie przedszkole mamy, ale było dotychczas czynne do 16-stej i nie bylibyśmy w stanie małego odebrać (pracujemy do 16.00). Chociaż to się teraz zmieniło i wiem, że przedszkole przedłużyło godziny otwarcia. I chyba będzie konieczność przeniesienia Matunia do przedszkola w naszej gminie, bo mąż zmienia pracę, będzie jechał w przeciwnym kierunku niż dotychczas, ja w ciąży i nie wiem jak długo jeszcze pochodzę do pracy, a potem macierzyński, więc chyba będzie zmiana przedszkola, chociaż boję się w tej kwestii reakcji Mateusza. I sama też mam spore obawy. Z przedszkola do którego Mateusz chodzi jestem bardzo zadowolona, duży wybór zajęć dodatkowych, wspaniałe opiekunki, ciągle coś organizują, wycieczki, spotkania, wyjazdy. A nie wiem jak to będzie w przedszkolu "u nas". Oczywiście nie mam takiego myślenia, że na wsi przedszkole jest gorsze, ale obawiam się tego o czym piszecie, że będzie mało zajęć dodatkowych, żadnych wyjazdów, nie chcę by mój synek stracił na zmianie placówki.
  8. Małżeństwo, w tym roku w październiku osiągnięmy okrągły staż 10 lat i jednocześnie rocznicę 13 lat bycia razem, bo data, tzn. miesiąc i dzień poznania pokrywa nam się zasadniczo z datą ślubu.
  9. raas27 Dużo, dużo zdrówka dla Oli i oczywiście by wszystko było dobrze na Święto Babci i Dziadka. A kiedy w przedszkolu jest u Was organizowany Dzień Babci i Dziadka? U Matunia w przedszkolu dopiero 26 lub 27 stycznia, czyli zdecydowanie "po", więc ja podobnie jak patusia zdjęcie z przedszkola, które dostaliśmy odbiję dla dziadków. Mati im je wręczy z okazji ich Święta, a potem impreza dla nich w przedszkolu, tym bardziej, że dzieci z pewnością przyszykują laurki lub coś innego dla dziadków, więc nie będę szaleć. A mój mąż zrobił już jeden karmik, który powiesili z synkiem na podwórku i dają ptaszkom jedzonko, a teraz tatuś ma powtórkę z rozrywki, ale na własne życzenie hi hi hi
  10. Dziubala Dziwnie to może zabrzmi, ale życzę by synek szybko się zaraził, aby mieć ospę z głowy Szkoda, że dzieci tracą ważne imprezy w przedszkolu, ale z pewością jeszcze okazje będą nie raz A mój mąż na wieść o tym, że Pani opiekunka powiedziała, że fajnie gdyby dzieci miały swój karmik dla ptaków (jutro mają organizowany taki długi "edukacyjny" spacer i będą m.in. właśnie dokarmiać ptaszki) stwierdził, że on dziś zrobi ten karmik, także tatuś włącza się aktywnie w sprawy przedszkola hi hi hi
  11. patusia23 Śliczna fotka, a córeczka wygląda jakby naprawdę tego reniferka prowadziła
  12. A nasz mały rozregulował się chyba po tej akcji z biegunką. Wczoraj jak go odbierałam to opiekunka niestety powiedziała mi, że zdarzył mu się kilka razy mały "wypadek", że chce siusiu, ale czeka do ostatniej chwili i zdarzyło się, że nie zdążył. W domu też nam tak robił jak biegunka minęła, ale mu przeszło, więc sądzę, że to jej efekt właśnie. W przedszkolu może dlatego, że jednak długo nie był i to jakiś mały stresik był. No nie wiem sama. Zobaczę co dziś Pani powie. Wczoraj bardzo go chwaliła, że wspaniale się bawił, pomagał. Powiedziała też, że doskonale radzi sobie w pracach plastycznych, wszystko robi dokładnie, rzetelnie i wyróżnia się w tym zdecydowanie na tle grupy. Ale byłam dumna. A ponieważ chcieliśmy się skonsultować z opiekunką w jakich zajęciach dodatkowych by go widziała (bo chcemy go zapisać, a zajęć w przedszkolu jest bez liku) to sprawa sama się rozwiązała
  13. Przed ciążą ważyłam 66, a w ciąży przytyłam 24 kg, także niezły wynik. Nie ważyłam się co prawda, ale po 5 miesiącach od porodu mieściłam się już w rzeczy sprzed ciąży.
  14. ela84 Względem pieluszek. Naprawdę fajnie by było tak jak piszesz, ale tak jak pisałam, życie wszystko weryfikuje. Kupka raz na dzień byłoby fajnie. Ja synka karmiłam piersią i w związku z tym kupki były kilka, a nawet kilkanaście razy na dobę i takie wręcz lejące (to jest normalne przy karmieniu piersią) i mój synek nie leżał godzinami w tych pieluchach. W nocy nawet jak nie chciał jeść to wstawaliśmy z mężem po to właśnie by zmienić pieluchę. W związku z tym nie wyobrażałam sobie używania innych pieluch, bo nie wiem kto i kiedy by mi je wyprał. Każdy ma prawo do własnego zdania, a ja chętnie poczytam o pieluchach wielorazowych, świetnie, że coś się w tej dziedzinie dzieje. Ale na chwilę obecną nastawiam się na pampersy i gwarantuję, że moje dziecko nie miało odparzonej pupci, a załatwiało się na okrągło. Co do karmienia piersią, to ja jestem jak najbardziej ZA! Synka karmiłam dobry rok. Oczywiście, że nie było lekko, na początku piersi bolały, brodawki krwawiły, musiałam karmić przez specjalne nakładki, bo moje brodawki były wklęsłe, ale nie żałuję absolutnie, to był cudowny czas i jak małego już odstawiłam od piersi to bardzo mi tego brakowało. Po macierzyńskim wróciłam do pracy, ale to mi nie przeszkodziło w dalszym karmieniu. Jasne, że synek jadł już wówczas różne rzeczy, pierwsze obiadki, kaszki, ale rano przed wyjściem z pracy nakarmiłam go piersią i po po powrocie też, a w pracy mleko ściągałam-obrzydliwe, może, ale nikt w pracy nosem nie kręcił, a ja szczerze, byłam dumna, że sama wykarmiłam mojego synka. Każdy ma prawo wyboru, moja przyjaciółka od początku synka karmiła mlekiem modyfikowanym i maluch wyrósł przecież na zdrowego fajnego chłopca. Po prostu niech każdy robi jak uważa. Nie nam jest to oceniać, a już tym bardziej krytykować.
  15. Plamienia zaczęły się w II miesiącu ciąży (tygodnia dokładnie nie pamiętam), ja miałam je długo, nie pamiętam jak długo niestety, musiałabym zajrzeć w swoje dokumenty. Nie chcę absolutnie straszyć, bo pamiętam, że trwały długo. Ale fakt jest jeden przeszłam wiele w tej ciąży, a moje plamienia to często były wręcz krwawienia, a mimo to udało mi się ciążę utrzymać. Lekarka mi mówiła, że to nie są nieprawidłowości łożyska, czy dziecka. Najprawdopodobniej był to jakiś krwiak i to on krwawił. A bałam się potwornie bo myślałam, że nie wygramy tej walki, ale się udało. Może to wszystko chaotycznie napisane i mało medycznie, ale od strony medycznej sporo już zaliczyłam, a nauczyłam się, że pozytywne nastawienie i wiara w to, że będzie dobrze czyni cuda. Banalne, ale prawdziwe. Mogę oczywiście dokładnie sprawdzić jak to było.
  16. alis84 mogę do Ciebie dołączyć ja mam cesarkę gwarantowaną na 100% A dlaczego uważasz, że druga cesarka jest gorsza? Ja w ciąży z synkiem Mateuszem też plamiłam i to dość długo. Wiadomo duphaston, leżenie, wolno mi było tylko wstać na ubikację. Były chwile kiedy szału dostawałam od tego leżenia, ale było warto, bo pomogło. Przeszłam ten trudny czas i potem znowu mogłam się cieszyć spacerami, wizytami u znajomych, nawet w pracy (na prośbę szefa) się zjawiłam na trochę by załatwić kilka spraw. Najważniejsze to szybko reagować i niczego nie bagatelizować. Odpoczynek, bez nerwów (wiem, że to niełatwe, ale wiem też o czym mówię), a ten niespokojny czas minie. Szczerze mówiąc to bardzo się bałam, że ta ciąża też będzie od początku problemowo przebiegać, a jednak już 3-latka w domu mam, który też wymaga mojej uwagi. Raz pojawił mi się śluz o podejrzanym kolorze, ale to była jendorazowa historia. Ale z pewnością jest trudniej niż wcześniej, bo nie mam w domu już luzu, bo synka energia rozpiera. Co do pieluch to powiem wam szczerze, że pójdę przypuszczalnie na łatwiznę czyli pieluszki jednorazowe. Z synkiem nastawiałam się na tetrowe, mnóstwo ich kupiłam absolutnie odsuwając od siebie myśl o pampersach, ale życie zweryfikowało, mały był tak absorbujący, a załatwiał się na okrągło. Gdyby nie mąż to nie miałabym kiedy zjeść. No może teraz dziecko będzie bardziej wyrozumiałe dla mamy, nie wiadomo. Ale chętnie poczytam o pieluchach wielorazowych, może to jest jakaś pośrednia kopncepcja?!
  17. Dzisiaj jestem wniebowzięta. Dwa tygodnie przerwy od przedszkola, a Mati wręcz w podskokach poszedł do przedszkola. Jestem zszokowana i uradowana jednocześnie. Mati ma wybrany strój Spidermana na Bal przebierańców. A 18 stycznia jest Bal Karanawałowy Księżniczek i Księciów i dzieci mają mieć maski zrobione własnoręcznie przez rodziców, także musimy się wziąć z mężem do roboty Rano byliśmy w przychodni po zaświadczenie, że Mateusz jest zdrowy, żeby okazać je w przedszkolu (nie było go 10 dni w przedszkolu). W sekretariacie przedszkola nie chcieli zaświadczenia mówiąc, że mam to dać opiekunce, a opiekunka, że to nie do nich tylko do sekretariatu. Zakręceni! U nas trzeba po 5 dniach nieobecności przynieść takie zaświadczenie od lekarza. A u Was??
  18. ela84 Wspaniała wiadomość o znalezieniu pracy przez M. Nowy Rok zaczyna się bardzo dobrze. alis84 Najserdeczniejsze życzenia dla córeczki z okazji urodzinek i oczywiście wspaniałej zabawy na imprezce dziś i jutro:-) Co do imion to szczerze mówiąc mam sporo typów ale na dziewczynkę, na chłopca tylko jedno imię wybrane. Dla dziewczynki w naszym rankingu przoduje imię: Daria Dla chłopca jedyne na razie: Maksymilian. Mi się podoba imię Bartosz (i jak widzę nie tylko mnie), ale mój M. się opiera. Podobnie jak Wy nie mogę się doczekać ruchów dziecka, to taki rzeczywisty i wręcz dotykalny dowód istnienia maleństwa w brzuszku. Nie ukrywam, że wieczorem w łóżku lubię położyć ręce na brzuszek i nasłuchiwać. Sama świadomość wyjątkowości tego stanu ciążowego jest uskrzydlająca. Za to ponownie dały o sobie znać "przemiłe" objawy. Myślałam, że to już za mną, ale od kilku dni z rana mdłości mnie męczyły, a dziś w drodze do pracy skończyło się przymusowym postojem na drodze...... w wiadomym celu. Dobrze, że to było poza miastem (aktualnie mieszkamy poza miastem, ale codziennie dojeżdżamy do pracy). Ale i tak mąż się śmiał, że wszyscy, którzy nas mijali pomyśleli sobie, że zabalowałam przez ten jeden wolny dzień i to z jakim efektem:-) Ale sucha bułeczka ukoiła mój rozstrojony żołądek i już jestem po śniadanku. U mnie waga stoi właściwie w miejscu, może z pół kilo mi przybyło, ale z Matim też dopiero k.18 tygodnia waga mi ruszyła do góry i to znacząco, jejku mam nadzieję, że znowu tyle nie przybiorę. Co prawda szybko zgubiłam, ale teraz może pójść mi gorzej z tą utratą zbędnych kilogramów. A apetyt to ja mam:-)
  19. Nareszcie zdrowi. Dzwoniłam do przedszkola zapowiadając, że w poniedziałek się stawimy. A 13 stycznia bal przebierańców w przedszkolu. Tyle myślałam wcześniej o stroju, ale przez te akcje chorobowe wyleciało mi to z głowy i dziś będziemy załatwiać strój dla Matunia, oby nie było za późno na wybór jakiegoś fajnego. didianka a dlaczego pediatra odmówiła opieki nad II dzieckiem? Tylu ma pacjentów czy co?
  20. Aż mi ślinka cieknie na myśl o przepisie na "Chili", już dziś wprowadzam go w życie. A ja tu się główkowałam co na obiad zrobić:-)
  21. ana29 - ja miałam wczoraj USG (13 tydzień ciąży) i USG miałam przez brzuch. O ile się nie mylę to właśnie w I trymestrze robi się USG dopochwowe, a od II przez brzuch.
  22. ela84 - Jak tylko dorwę gdzieś skaner to oczywiście wrzucę fotki:-) lusitano - Ja jestem z Bydgoszczy. Do ginki chodzę prywatnie, a skierowała mnie do szpitala na te badania. Oczywiście miałam ku temu wskazania medyczne, tak z marszu to pewnie nie da rady. Samo jednak podejście lekarzy zaskoczyło mnie swoim profesjonalizmem. Spodziewałam się samego USG i tyle, a tu takie miłe zaskoczenie. Ale jestem bardzo zadwolona będę spokojniejsza. Sporo już od strony medycznej przeszłam, więc cieszę się, że na przełomie kilku lat opieka się zmieniła i podejście do pacjenta i to na pozytyw. Teraz jestem bardzo ciekawa czy 17 stycznia podczas wizyty, lekarka dojrzy płeć dziecka, ojj bardzo bym chciała:-) Szczerze mówiąc to mam swoje przeczucia co do płci dziecka, ale nie nie wiem czy to tak do końca są przeczucia, czy może raczej pragnienie.
  23. Witajcie Kochane, Wczoraj byłam w szpitalu w poradni genetycznej. Przyjęła mnie lekarka, którą zresztą pamiętam, i o dziwo ona mnie też, z poprzedniej ciąży, bo to ona mną się zajmowała jak leżałam na patologii ciąży i to ona wraz z drugim lekarzem robiła mi cesarkę. Także można powiedzieć spotkanie po latach hi hi hi Na USG wszystko w porządku, wszystkie parametry typu: przezierność karkowa oraz pomiar kości nosowej w normie. Ogromna ulga dla mnie. Dostałam kilka ślicznych fotek naszego maleństwa i zobaczyłam swoja kruszynkę w 4D. Niesamowity widok. Zatkało mnie wręcz jak zobaczyłam naszego ruchliwego bobasa w takiej wyrazistości. Następnie przeszłam badanie krwi oraz konsultację u genetyczki. Mam się stawić 12 stycznia i zostanie mi wówczas przestawiony plan opieki, czyli jakie jeszcze ewentualnie badania krwi czy USG jeszcze w dalszym okresie będą przeprowadzane. Ta pobrana krew oczywiście nie została wzięta na standardowe badania lecz na oznaczenie stężenia białka ciążowego A PAPP-A oraz hormonu fbeta-hCG. Szczerze mówiąc jestem zdziwiona tak profesjonalnym podejściem, w poprzedniej ciąży aż takiej opieki się nie doczekałam. Ale w końcu raz na jakiś czas służba zdrowia może pozytywnie zaskoczyć! Ja USG miałam łącznie z tym wczorajszym 3-cie, 17 stycznia mam wizytę u mojej ginki i też będzie USG. W poprzedniej ciąży też byłam non stop monitorowana aparatem USG przez moją ginkę i również jak wylądowałam w szpitalu, to najlepszy sposób by obserwować dziecko i zauwazyć w czasie jakieś ewentualne nieprawidłowości. Wiem jednak, że w przychodniach na NFZ są jakieś ograniczenia w tym względzie, chyba 3USG czy coś, nie wiem dokładnie więc się nie wypowiadam, ale z pewnością nie jest to z taką częstotliwością jak w przypadku prywatnej opieki. Od jakiegoś miesiąca latam w spodniach ciążowych, brzuch może nie ogromny, ale z pewnością szybciej widoczny niż w poprzedniej ciąży, no i w swoich zwykłych spodniach nie mogłam się dopiąć więc wyjścia nie było. Wygoda teraz dla mnie i dla dziecka, bo ma luz. Ja w pracy nieprzyjemności z powodu ciąży raczej nie mam, ale mam dwóch szefów, a jeden ciągle sugeruje, że ja napewno zaraz się zwinę na chorobowe, bo: "kobiety w ciąży to wykorzystują", raz się wkurzyłam i na zebraniu mu powiedziałam, że nie wiem jak inni, ale proszę by mnie nie szufladkował, ale jak będzie potrzeba to z pewnością na chorobowe pójdę, bo nie będę ryzykować życia dziecka. Drugi szef się w tej kwestii nie udziela, bo on się późno zabrał do rzeczy i sam się teraz bawi w pieluchy, więc jest bardziej w temacie. Rozumiem, że szefowie to mają trochę pecha do pracowników i właściwie każda pracująca tu babka zaszła w ciążę i zaraz z miejsca się zwijała na chorobowe, raz to nawet 2 pracownice tylko mieli i obydwie w tym samym momencie zwinęły żągle i biuro zostało bez pracowników, ale w końcu co mnie interesują inni. W poprzedniej ciąży niestety szybko się znalazłam na zwolenieniu, ale jak poczułam się lepiej to z doskoku zajeżdżałam do firmy dopomóc w niektórych sprawach, więc nie powinni mieć do mnie pretensji. Teraz po wczorajszym USG jestem wręcz uskrzydlona i nie będę sie absolutnie przejmowała czyimś głupim gadaniem.
  24. Nadal walczymy z biegunką. O tyle jest lepiej (o ile tak w ogóle można powiedzieć), że nie męczy już Matunia w dzień, ale za to goni 3-4 razy w nocy. Najbardziej dziwi mnie to, że ciągle walczyliśmy o wołanie w nocy na siku, bo nagminnie nam się zsikiwał, a teraz jak ma biegunkę kiedy przecież zrozumiałe by było, że nie zdąża do ubikacji i robi w majtki, to teraz sam się budzi, woła, nie chce robić na nocnik, który ma zawsze k. łóżka tylko biegnie do ubikacji, sam się podetrze (chusteczką nawilżaną, gdzieżby zwykłym papierem) i wraca grzecznie do łóżeczka. Śmiejemy się z mężem, że biegunka wyedukowała naszego malca:-) Trzymajcie się kochane i Wasze maluszki zdrowo:-)
  25. U nas niestety choroba. Pomiędzy Świętami a Nowym Rokiem mały przeziębiony, kaszlący, więc tydzień przerwy. A teraz jak już z jednego się wykaraskaliśmy to od piątku walczymy z biegunką. Coś okropnego, nigdy jeszcze aż takiej biegunki nie miał. Smecta w ogóle nie daje rady. Dziś byliśmy u lekarza, nie było niestety "naszej" P. Doktor, ale lekarka ją zastępująca pozytywnie mnie zaskoczyła swoją kompetencją. Zbadała małego dokładnie, powiedziała, że to infekcja wirusowa, synek nie jest odwodniony co najważniejsze. Zaleciła probiotyk Dicoflor 30 Active oraz płyn nawadniający Orsalit lub Humana. Pewnie kolejny tydzień będziemy mieli z głowy, niestety. Nie wiem co to będzie po takim okresie nie chodzenia do przedszkola tzn. jaka będzie reakcja Mateusza, płacz zapewne gwarantowany. Zdrówka dla wszystkich :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...