- 
                Postów0
- 
                Dołączył
- 
                Ostatnia wizytanigdy
Treść opublikowana przez MaŁoLaTkA
- 
	Witam wszystkich :) Moja historia jest dość nietypowa, więc postanowiłam się podzielić z wami tymi przeżyciami... otóż o ciąży dowiedziałam się w 17 tygodniu, czemu tak późno? Hm... Zawsze miałam nieregularne miesiączki, kilka razy zdarzyło się też tak, że nie miałam okresu np. 2m-ce, więc i tym razem jak okres się spóźniał 3 m-c to postanowiłam się nie przejmować, nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogę być w ciąży! Wróciłam z Anglii, myślałam, że to może przez zmianę klimatu lub stres i choroby (jakieś przeziębienia) ale jak zaczął się 4 m-c bez okresu zaczęłam się martwić i postanowiłam wybrać się do ginekologa, wcześniej jednak zachorowałam i musiałam odłożyć tę wizytę, wybrałam się do lekarki rodzinnej, bo miałam anginę strasznie mi dokuczał ból gardła... Postanowiłam zapytać moją lekarkę o powody braku okresu, a ona mi wyskoczyła, że ma USG i może mi "pojeździć" po brzuszku i sprawdzić, tak też zrobiła i gdy oznajmiła, że widzi główkę i kręgosłup dziecka zaniemówiłam... byłam w totalnym szoku! Nie docierało to do mnie kompletnie! Ja cała we łzach zostałam doprowadziona od razu do gabinetu ginekologicznego, bo był taki w tej placówce, w której pracowała moja pani doktor, natychmiast zostałam przyjęta. Pani ginekolog po krótkim badaniu stwierdziła, że prawdopodobnie jestem w ciąży! Umówiłyśmy się tego samego dnia na badanie USG, zabrałam tam mojego obecnego chłopaka (nie ojca dziecka) i wszystko się potwierdziło - 17 tydzień, będę mamą chłopczyka... Obecny chłopak powiedział, że będzie ze mną mimo wszystko i zajmie się mną i dzidzią... co z tego wyjdzie nie wiem - bo miesiąc później trafił do więzienia, wychodzi 10 czerwca. Ojciec dziecka jeszcze nie wie o niczym, bo też niestety obecnie przebywa w areszcie... Mam 19 lat, jestem niedoświadczona i sama... praktycznie sama... ciężko mi się pogodzić z tą myślą, że będę mamą.. Ale jestem dobrej myśli... staram się myśleć pozytywnie, choć huśtawki nastrojów nie są mi obce, raz depresja, raz szczęście... Raz jestem załamana a raz nie mogę się doczekać kiedy w końcu zobaczę moje maleństwo... Równocześnie jestem pełna obaw co do zdrowia dziecka i tego jak zareaguje jego ojciec i jak to się wszystko dalej potoczy, jak sobie poradzę... Mam nadzieję, że kiedyś będę się cieszyć z mojej dzidzi i wszystko się ułoży... Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamusie i ciężarne :)
- 
	Witam wszystkich :) u mnie dziś pada od samego rana, ale to taki wiosenny deszczyk - potrzebny :) Wszystko robi się bardziej zielone i czyste :) pozdrawiam i miłego dnia życzę
- 
	goskasos hehe ja tam lubię czytać, więc nie przeszkadzają mi Twoje posty na pół strony :) wiem, wiem, że wszystko jest ważne i taka szkoła rodzenia ma wiele zalet :) tak przy okazji znalazłam opis szkoły rodzenia w moim mieściie, więc go tu dodałam, dla ogólnej informacji :) buziaki
- 
	Iwona9795 też ostatnio miałam dość niskie ciśnienie zbliżone do Twojego, ale ta moja położna też jakoś tak mierzyła "od niechcenia". Nie przejmuj się ja też nie wiem co to za badania, moja lekarka również zleciła mi tylko badanie moczu, OB, i krwi - na glukozę... Za to moja mama była dość odważną kobietą, bo w ogóle nie chodziła do lekarza podczas ciąży tylko dopiero do szpitala na poród, ale to były stare czasy i jeszcze opieka medyczna i profilaktyka nie były tak rozwinięte jak teraz, do dziś moja mama nie uznaje wizyt u lekarzy, wychowała 6 dzieci i wszystkie są zdrowe :) także bardzo ją podziwiam, chyba miała macierzyństwo we krwi, do lekarza szła z nami tylko jak działo się coś naprawdę poważnego. Pewnie niechęć do lekarzy mam po niej, bo też jakoś ciężko mi się zebrać na różne profilaktyczne badania heh...
- 
	Iwona9795 też ostatnio miałam dość niskie ciśnienie zbliżone do Twojego, ale ta moja położna też jakoś tak mierzyła "od niechcenia". Nie przejmuj się ja też nie wiem co to za badania, moja lekarka również zleciła mi tylko badanie moczu, OB, i krwi - na glukozę... Za to moja mama była dość odważną kobietą, bo w ogóle nie chodziła do lekarza podczas ciąży tylko dopiero do szpitala na poród, ale to były stare czasy i jeszcze opieka medyczna i profilaktyka nie były tak rozwinięte jak teraz, do dziś moja mama nie uznaje wizyt u lekarzy, wychowała 6 dzieci i wszystkie są zdrowe :) także bardzo ją podziwiam, chyba miała macierzyństwo we krwi, do lekarza szła z nami tylko jak działo się coś naprawdę poważnego. Pewnie niechęć do lekarzy mam po niej, bo też jakoś ciężko mi się zebrać na różne profilaktyczne badania heh...
- 
	slim lady Doczytałam na necie, że w moim mieście szkoła rodzenia jest bezpłatna :) jest to cykl 12 spotkań w szpitalu wojewódzkim, coś mi się wydaje, że się zapiszę :) Szkoła Rodzenia istnieje od 1996 roku. Obecnie zajęcia odbywają się we wtorki i czwartki od godz. 17. Mamy oddzielną salę ćwiczeń, szatnię, WC i prysznic. Kurs obejmuje 12 spotkań. Zapisy prowadzimy na bieżąco. Równocześnie pracuje dwie grupy. Istnieje możliwość zaplanowania kursu indywidualnego. Ponadto dla kobiet rodzących kolejne dziecko proponujemy dogodne rozwiązania indywidualnie planując zajęcia dostosowane do potrzeb. Całość podzielona jest na dwa bloki tematyczne, dotyczący porodu aktywnego i pielęgnacji i karmienia piersią. Ponadto prowadzimy naukę relaksu, masażu niemowlęcego i relaksacyjnego, ćwiczenia usprawniające i rozciągające, które ułatwiają poród. Poradnictwo laktacyjne. Zwiedzamy salę porodów rodzinnych. Możliwość poznania położnych dyżurujących na Sali Porodowej. Spotykanie z ginekologiem i neonatologiem. Przygotowanie do karmienia piersią dla wszystkich chętnych przyszłych mam w każdy pierwszy wtorek miesiąca o godz. 16 (6 lipca, 3 sierpnia, 7 września, 5 października, 2 listopada, 7 grudnia), prowadzone przez profesjonalistów nieodpłatnie. Szkoła rodzenia nie polega tylko na nauce oddychania przed porodem, ma wiele "funkcji" myślę, że jest przydatna dla kobiet w pierwszej ciąży a dla mnie szczególnie - bo jestem młoda i nie mam pojęcia jak to wszystko wygląda! Cieszę się, że jest taka możliwość w moim mieście :)
- 
	A u mnie leje deszcz... buuu.... nic mi się nie chce! Chyba przeleżę cały dzień w łóżku... Dziś na podkarpaciu ma być najgorsza pogoda w całej Polsce, właśnie widać efekty wrr... Mam nadzieję, że jutro się troszkę rozpogodzi, bo się skończę siedząc w domu! Muszę pozałatwiać parę spraw... a w sobotę może na widzenie do mojego chłopaka! :) Jak znajdę transport... bo narazie kiepsko, wszystkim się auta nagle popsuły! ;/ Pozdrawiam serdecznie i mimo wszystko miłego dnia życzę! P.S Co myślicie o szkole rodzenia? Zapisała się już któraś z was? Ja chyba się zapiszę (o ile to jest bezpłatne) - widziałam ogłoszenie w gabinecie ginekologicznym do którego chodzę, ale nie odpisałam numerów, przy następnej wizycie to zrobię :)
- 
	agatcha Dziękuję za wsparcie :) A co do lekarki mojej to jeśli nie zrobi mi USG na przyszłej wizycie lub nie ustali mi jakiegoś terminu (kolejną wizytę mam w maju chyba 13) to na pewno się upomnę! Bo chciałabym zobaczyć swoją dzidzię! I wiedzieć czy wszystko w porządku! Też myślałam o wizycie prywatnej, ale niestety kwestia finansowa mi na to nie pozwala... więc muszę się pogodzić z tym jak jest... Jakoś nie ufam tej mojej lekarce... cóż zrobić... nie zajmuje się mną należycie - tak uważam... jestem młodą osobą i myślę, że powinna bardziej się zainteresować i mnie jakoś wspierać, porozmawiać czy cokolwiek, a nawet jak zadaję jej pytania to odpowiedzi są krótkie nie wyczerpujące i wszystko na szybko, bo kolejne pacjentki czekają... ehh... kasiawawa Co do spania to ostatnimi czasy też nie śpię najlepiej, nie mogę zasnąć, ułożyć się... budzę się w nocy po kilka razy o różnych godzinach, raz muszę odwiedzić toaletę - siku - a kolejne pobudki to tylko sprawdzenie która godzina i dalej spać idę, budzę się rano niewyspana, jakaś taka niemrawa, muszę iść coś zjeść i najchętniej poszłabym dalej spać, czasem budzę się też spocona, szybko się nagrzewam - także masakra... Iwona9795 No to bardzo dobrze masz, że Twój lekarz za każdym razem sprawdza na USG... Moja lekarka w gabinecie do którego chodzę nie ma USG, ma tylko takie urządzenie żeby usłyszeć bicie serca malucha. Ma drugi gabinet, w którym przyjmuje prywatnie - na drugim końcu miasta i tam wykonywane są badania USG, na które dostaje się skierowanie. Też się dziwię skąd ona wie, że wszystko w porządku skoro usłyszy tylko bicie serca dziecka - wiadomo, stwierdzi, że dziecko żyje ale nie czy jest zdrowe! Ostatnim razem jak mnie badała tym urządzeniem to chwilę jeździła mi tym po brzuchu, ale i tak nie słyszałam wyraźnie bicia serca tylko takie jakby echo, szumy, nie tak dokładnie jak ostatnim razem kiedy WYRAŹNIE słyszałam bicie... Zaczynam się martwić... A poza tym tak jak już pisałam wizyta jest "na szybko" bo kolejne pacjentki czekają i tak jakby "na odwal się".... Ehh... sama nie wiem... U mnie brzydka pogoda heh, a miałam się wybrać na miasto... nie lubię deszczu, jest tak smutno i ponuro, nic się nie chce...
- 
	Witam was serdecznie... Wiem, wiem, że nie powinnam się przejmować ludźmi, raczej nigdy się nimi nie przejmowałam... ale najgorsze jest to, że o tym, że zastanawiam się nad tym kto jest ojcem dziecka powiedziałam tylko kilku najbliższym osobom... i tak mnie zawiodły, rozpowiadając to dalej! Od początku myślałam, że to TEN chłopak, ale po sprawdzeniu na internecie tych kalendarzyków ciążowych zaczęłam popadać w paranoję i wątpliwości!! Ale już wiem kto jest ojcem - a plotka została... ;/ W dzisiejszych czasach chyba nikomu nie można ufać, albo mnie otaczają tak fałszywi ludzie... Chciałabym się cieszyć z zaistniałej sytuacji - z tego, że jestem w ciąży, ale moja obecna sytuacja finansowa też doprowadza mnie do depresji... chciałabym tak jak wy kupować sobie wszystkie potrzebne rzeczy, czy też ciuszki dla malucha, ale nie mogę! :( O każdy grosz muszę prosić rodziców i ciągle słyszę czy to konieczne? Mamy tyle długów, kredyty itp. Rozumiem, że mój tato nie jest w stanie zarobić na wszystko, ale jakoś ciężko mi jest się pogodzić z tym wszystkim... Bo chciałabym mieć normalne życie.. Z moim chłopakiem wszystko już się wyklarowało, dostał paczkę ode mnie z jedzeniem :) i list ładny, w piątek mu to wysłałam i wczoraj mu doszło, więc się trochę uspokoił no i kombinuje mi transport żebym mogła przyjechać na widzenie :) Oczywiście powiedziałam mu o rozmowie z dziewczyną ojca mojego dziecka i o wszystkim i powiedział, że mam się nie przejmować i nie pisać czarnych scenariuszy... Łatwo mówić, no ale nic innego mi nie pozostaje... Czytam, że tu większość z was już USG kolejne miało, a ja niee.... buuu... dziwna ta moja lekarka, zleciła mi tylko jakieś badania; moczu itp. Mam je zrobić pod koniec kwietnia, ale ja bym wolała zobaczyć moją dzidzię...! Przez całą ciążę miałam tylko jedno USG.. Piszecie dużo o ogrodach :) Ja mam ogródek dość duży koło domu, w lecie zawsze miło w nim posiedzieć, mama się nim zajmuje, ja nie lubię za bardzo prac w ogródku. Jest w nim dużo kwiatów, ale też dużo trawy do koszenia, w sumie to lepiej mieszka się w domu prywatnym niż w bloku, mam porównanie, bo mieszkałam tu i tu. Można sobie wyjść na ogród, poopalać się czy nawet postawić basen, huśtawkę :) Byle by ktoś w tym ogródku zawsze za mnie robił :) Pozdrawiam serdecznie :) i dziękuję za wszystkie odpowiedzi na mój post ;* cieszę się, że mnie wspieracie... zawsze to jakoś łatwiej...
- 
	Witam was dziewczynki chwilkę nie zaglądałam... ale to z tego wszystkiego co się ogólnie dzieje... ta żałoba i moja psychika, która już chyba sobie nie daje rady.... W sobotę dzwonił do mnie mój chłopak (w piątek dostałam pieniądze od jego mamy i miałam do niego przyjechać wstępnie określiłam termin widzenia na sobotę, ale nie zapewniałam, że przyjadę!) z więzienia... zaczął mi robić wyrzuty, że nie przyjechałam i, że w ogóle nie myślę! Że on nie jest tam na wczasach i potrzebuje papierosów... powiedział żebym dała pieniądze Oli - mojej koleżance i jej chłopakowi i żeby oni przyjechali jutro czyli w niedzielę po czym rzucił słuchawką! Ehh... załamałam się, bo ani słowa nie powiedział, że tęskni czy cokolwiek... że zależy mu na spotkaniu ze mną! Tak jakbym była mu potrzebna na widzeniu tylko po to, żeby kupić mu papierosy ;/ masakra.... Powiedziałam sobie tyle... koniec tego! Ale niespodziewanie podczas obiadu zadzwonił z przeprosinami... rozmawiałam z nim minutę, bo powiedziałam, że jem obiad i nie mam czasu... Oczywiście w nerwach zadzwoniłam do Oli i powiedziałam jej to co kazał mi przekazać mój chłopak, napisała mi wieczorem, że nie prędko pojadą do Damiana, powiedziała, że wysłali mu paczkę i to za swoje pieniądze i nie mają czasu żeby go odwiedzić.. więc chyba tylko ja mu zostałam... może kiedyś to doceni, nie wiem kiedy się do niego wybiorę, ale chyba jeszcze w tym tygodniu... Dzisiaj rozmawiałam z obecną dziewczyną ojca mojego dziecka... niestety moja siostra powiedziała jej, że jestem z jej chłopakiem w ciąży... Była w szoku.. jest w moim wieku, powiedziała, że w sobotę na imprezie ktoś jej powiedział, że ja jestem w ciąży i że nie wiem kto jest ojcem mojego dziecka, ale prawdopodobnie jej chłopak i czy wie o tym, nie przejmowała się tym, bo myślała, że to plotki... nie mam pojęcia skąd takie plotki się potworzyły!! Masakra w moim mieście podobno też opowiadają, że mam dziecko niewiadomo z kim :((.... Jeden mój znajomy pytał czemu nie usunęłam ciąży, bo większość młodych dziewczyn tak robi!! Pytał czemu nie będę z ojcem dziecka - bo lepiej by było jakby dziecko miało ojca i czy to jakiś "taki nie za bardzo TYP" masakraaa.... nie daję sobie z tym wszystkim rady... ludzie snują swoje historie i domysły - nie nawidzę tego... jak ja mam się cieszyć z ciąży skoro to wszystko mnie tak dobija... im bliżej porodu tym bardziej nie chcę mieć tego dziecka... Nie wiem jak ja sobie poradzę... nie wiem co dalej będzie... nawet moja koleżanka mnie "pocieszyła" - ta która też jest teraz w ciąży - powiedziała, że ja "I TAK MAM GORZEJ" :(( Bożeee... tak trudno jest uśmiechać się przez łzy...
- 
	kasiawa ojciec mojego dziecka jest w Anglii a czemu pytasz :)? Guga12 nie wiem nic o kremach do depilacji, tzn. używałam kiedyś - żeby spróbować, ale są małoskuteczne i krótkotrwałe mają działanie, u mnie się nie sprawdziły, nie jest to dokładna depilacja a z pewnością są to silne środki bo doprowadzają do obumarcia bądź też wypadnięcia włoska, nie wiem czy kobiety w ciąży mogą ich używać, ja tam jestem za depilacją tradycyjnymi metodami - dobra golarka i pianka lub żel :) goskasos Powrotu do zdrowia!! :) Ale moje maleństwo szaleje! :)
- 
	Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę wam MIŁOŚCI, która jest ważniejsza od wszelkich dóbr, ZDROWIA, które pozwala przetrwać najgorsze, PRACY, która pomaga żyć, UŚMIECHÓW bliskich i nieznajomych, które pozwalają lżej oddychać i SZCZĘŚCIA, które niejednokrotnie ocala nam życie! życzy MaŁoLaTkA i mały Filuś :) - tak nazwany przez mojego chłopaka :) P.S Tak ogólnie to jakoś nie przepadam za świętami, tyle sprzątania, ganiania, robienia w kuchni... obiegałam się i pomagałam mamie jak głupia, cały kręgosłup mnie boli i nogi... masakra... Ale dzwonił do mnie mój cudowny chłopak hehe :) Nie jest zły, że mu zapomniałam wysłać paczki z tego wszystkiego... No, ale jednak sama mam wyrzuty sumienia... no cóż, we wtorek się tym zajmę na spokojnie :) Mówił, że tęskni za mną i nie może się doczekać kiedy przyjadę, bo mu się tam nudzi - nie dziwię się... Jak będę na widzeniu to kupię mu też tytoń, bo narzeka, że nie ma co palić heh... Ja go rozumiem... ale nie wiem kiedy się wyrobię.. może w sobotę.. hm... zobaczymy :) Jego mama też do mnie dzwoniła tzn. na mamy kom. i złożyła jej i mi życzenia i w ogóle tak miło :)) Tylko 2 siostry mi życie trują, nie bezpośrednio, ale do mamy mojej opowiadają jakieś głupoty i później mama mi się żali ;/ mówiła, że tak gadały, że aż odłożyła słuchawkę, bo nie mogła tego słuchać!! I dobrze zrobiła... Ja chyba pójdę wcześnie spać dziś, bo chcę odpocząć od tego wszystkiego.... Buziaki papa :)
- 
	Cześć dziewczyny... staram się nie denerwować, ale z dnia na dzień przybywa mi problemów a nie ubywa... dziś widziałam się z moją koleżanką i jej chłopakiem i powiedzieli mi, że mój chłopak do nich dzwonił, bo do mnie nie mógł się dodzwonić - cały dzień byłam poza domem, tyle załatwień i gonitwa przedświątecznych zakupów... i powiedział im, że nie zrobiłam mu paczki na święta... Wyleciało mi to z głowy!! Tyle mam swoich spraw i problemów, że jakoś zapomniałam! Sama nie wiem jak to się stało, a obiecałam mu! I wszyscy na celi dostali paczki żywnościowe a on nie ma nic... masakra! Nie wiem jak mogłam zapomnieć :( Postaram się to jakoś jutro naprawić.. chociaż sklepy są krótko czynne, ale mam nadzieję, że uda mi się to ogarnąć... A z milszych rzeczy to mama mi kupiła dziś koszulę w kratę taką luźną różową :) baaardzo ładna... choć okazało się, że przepłaciłyśmy, bo parę stoisk dalej były takie same i nawet większy wybór kolorów o 10 zł taniej!! No, ale cóż pośpiech, pośpiech... Wszystkim lipcóweczkom życzę Wesołych, Zielonych i spokojnych świąt Wielkiej Nocy :))) mało stresów i dużo radości :)
- 
	Ale tu dużo przybyłooo.... A ja ogólnie dziś się załamałam kolejny raz... bo dzwoniły siostry z Anglii... się dobrały we dwie i mnie denerwują! Zaczęły debatować nad moją przyszłością, jak to będzie z alimentami i co powinnam zrobić, miały już nawet taki pomysł żebym wyjechała do Anglii! Masakra... tak mi mieszają w głowie... jedna mi naopowiadała swoich historii, że rodzice w ogóle się nią nie przejmowali, musiała żebrać o każdy grosz, na mleko dla dziecka itp.!! Że alimenty dostała dopiero po roku... Nawkręcała mi, że będę się użerać z rodzicami i będę płakać wraz ze swoiim dzieckiem... ;/ tragedia jakaś... pół dnia płakałam... Ostatecznie stwierdziłam, że muszę się skontaktować z adwokatem i dowiedzieć się co będzie lepszym rozwiązaniem, uznanie ojca za nieznanego czy staranie się udowodnić ojcostwo temu chłopakowi, z którym jestem w ciąży... Mój tato nie jest zadwowolony, z tego, że musi mi w tym pomóc, bo niby ma znajomego prawnika ale kilkanaście lat temu też był u niego z moją siostrą, bo miała podobną sytuację i powiedział, że po prostu jest mu wstyd! :/ No cóż ja się tu tylko użalam nad sobą, ale widzę, że wy też macie jakieś problemy, ale ze zdrowiem, ja jak narazie nie... Mam nadzieję... za tydzień idę do ginekolog, może się czegoś dowiem... O seksie to ja w ogóle nie myślę... nie mam zupełnie ochoty - nie tak jak na początku ciąży, gdzie miałam taką chcicę hehe...! Brzuszek też mi się powiększył, wygląda jak piłeczka, ale nie jest zbyt duży.. A mój chłopak się w ogóle nie odzywa ostatnimi czasy... nie wiem co z nami będzie, coraz chłodniej o nim myślę, o naszm związku i w ogóle... Życzę zdrówka lipcóweczki i mało problemów ! :)
- 
	Dziękuję bardzo dziewczyny, że mnie wspieracie! Przynajmniej od was mogę otrzymać jakiekolwiek wsparcie... mam nadzieję, że będzie tak jak piszecie, że pokocham to dziecko pomimo ciężkiej sytuacji i wszystko się jakoś poukłada... Od wczoraj boli mnie ząb :((((( masakra! Nie mogę jeść nic gorącego... i tak dokładnie to nie wiem, który mnie boli bo raz u góry, raz u dołu...! Nie widzę żadnego ubytku ani niiic! A jednak boli :( Byłam się zapisać do stomatologa, ale jak usłyszałam, że chce mnie zapisać na koniec kwietnia lub początek maja to mnie ścięło z nóg!!! Porażka!! W końcu udało mi się jednak wynegocjować 7.04, ale i tak nie wiem czy aż tyle wytrzymam i chyba pójdę się rozglądnąć za innym dentystą! Przesada... a w ogóle tak mnie nogi bolą... nie przeszłam dzisiaj dużo a i tak ledwo chodzę! Co chwilę muszę sobie robić przerwy żeby posiedzieć i odpocząć, bo nie daję rady, tak mi ciężko iść, że mam ochotę usiąść na środku drogi! To straszneee.... Ostatnio oglądam nowy program na Polsacie "Dlaczego ja?" bardzo fajny program! Ciekawie zrobiony i przedstawia w bardzo interesujący sposób problemy życiowe ludzi... Polecam Zastanawiam się za co się zabrać po urodzeniu dziecka... Czy zacząć pracować czy iść do szkoły czy wszystko na raz... Chciałabym się uczyć, ale muszę też z czegoś żyć, bo nie chcę żyć na łasce rodziców i żebrać o każdy grosz... bo wiadomo, że mój tato, który jest na emeryturze nie zarobi na utrzymanie całego domu i jeszcze mojego dziecka... Ale z drugiej strony szkoła też by się przydała... ale przy tak małym dziecku nie wiem czy to w ogóle możliwe... Tyle mam wątpliwości... nie umiem sobie sama z tym poradzić...... ehh.....
- 
	Witam kobietki! Ja dzisiaj w ogóle bez sił... cały dzień w domku siedziałam pomimo ładnej pogody, mama wysyłała mnie żebym poszła na pocztę, ale się nie przemogłam... Coraz częściej dopadają mnie wątpliwości co do tego bycia mamą... nie wiem czy się nadaję, czy sobie poradzę! Czy w ogóle tego chcę! Ehhh... - czasem za to moje myślenie jestem zła sama na siebie!! Nigdy nie ciągnęło mnie do dzieci, nudziło mnie to i z braku cierpliwości - denerwowało, miałam inne plany! Całkiem inaczej wyobrażałam sobie swoje życie, myślałam, że założę rodzinę dopiero ok. 30 będę ustatkowana i dorosnę do roli matki i będę szczęśliwą żoną a tu taki psikus! Nie dość, że będę mamą to jeszcze bez wsparcia - będę sama! Moja mama ciągle mi jeszcze wypomina to, że popełniłam błąd i, że nie było mi to potrzebne!! I ostrzega starszą siostrę żeby uważała i nie komplikowała sobie życia tak jak JA!! To straszne... nie mam żadnego wsparcia, skoro ona tego nie zaakceptowała to jak ja mogę mieć siłę, skąd!! Skoro nikt mi nie powie: popełniłaś błąd, ale nie da się cofnąć czasu i będzie dobrze!! :((((( masakra.. nie wiem co mam zrobić... I jeszcze ten mój chłopak w więzieniu, na którego czekam... i kompletnie nie wiem po co.. nie znam go! Nie wiem co on zrobi po wyjściu, ucieknie? Zostanie? Nie chcę sobie robić nadziei... Dobra nie żalę się już, bo to bez sensu wszystko...
- 
	Gratuluję :) Moja mama urodziła mnie w wieku 40 lat tak więc nie przejmuj się, bo jestem zdrowa i wszystko ze mną w porządku hehe :) Twoja dzidzia też napewno będzie zdrowa :) Też jestem w ciąży, ale mam dopiero 19 lat, też jestem przerażona - ale napewno bardziej niż Ty :) Pozdrawiam serdecznie :)
- 
	Witam witam, po dość ciężkim weekendzie.... Spędziłam go sobie z przyjacielem, bo jego dziewczyna jest na wymianie szkolnej z Niemcami, więc w końcu miał czas tylko dla mnie :) W piątek pół nocy przesiedzieliśmy w aucie na pogaduchach hehe... masakra! Tak się dawno nie widzieliśmy... tyle tematów było, że jedna noc to za mało hehe :) Następnego dnia spacerowaliśmy dużo i tak mnie nogi bolą, że masakra! Wczoraj przeszliśmy chyba z pół miasta, wzięłam sobie buty na płaskim obcasie, które zawsze były dla mnie najwygodniejsze - a teraz - szok! Czułam się jakby mi ktoś szpilki w stopy od spodu wbijał, ledwo mogłam chodzić... tragedia! I do tego wszystkiego kręgosłup jeszcze,... wrr... W końcu wylądowaliśmy u mnie i straszne nerwy nas dopadły, bo on pokłócił się ze swoją dziewczyną, bo go okłamała... tak go roztrzęsło... pierwszy raz widziałam go w takim stanie! Kolejne pół nocy spędziliśmy na rozkminianiu tej dziewczyny.. dlaczego tak zrobiła itp. i oczywiście pocieszaniu i uspokajaniu go, bo białej gorączki dostawał! A mnie aż głowa rozbolała z tego wszystkiego... Dzisiaj też się widzieliśmy, posiedzieliśmy sobie przynajmniej na świeżym powietrzu, w parku. Ale moje nogi odmawiają już chyba posłuszeństwa... kolana mnie bolą i łydki, tak jakby mnie ktoś kijem po łydlkach zbił... Lipa straszna!! No ale na szczęście i nieszczęście koniec weekendu, nie będę mogła się widzieć już z moim przyjacielem często, on musi sobie poukładać jakoś sprawy z tą laską... A na szczęście, bo będę odpoczywać :) i się wyśpię porządnie... A mały jest bardzo aktywny, cały czas! (Przez ostatnie dni) normalnie spokoju mi nie daje :P a w ogóle to męczy mnie zgaga dość często, paskudne uczucie ;/ A leków chyba nie można brać, no cóż trzeba się pomęczyć.... Ja zmykam, bo naprawdę wykończona jestem!... Życzę udanego rozpoczęcia nowego tygodnia :) Buziaki, miłej nocki ;*
- 
	O jaaa ale mam nadrabiania :) Czytam i czytam... Ja ostatnio dostałam paczkę od siostry, ale ona jest cudowna :) Mam wózeczek i wkład do wózeczka taki cieplejszy na zimę, przewijak i fotelik taki do spania dla dziecka, łóżeczko mam mieć od drugiej siostry :) A w paczce nie zabrakło też ciuszków właśnie takich pakowanych po kilka, śpioszki, koszulki, skarpeteczki i body, dostałam też dżinsy dla siebie, ale rozmiar 40, więc trochę za duże (jak narazie), siostra mnie straszy, że jeszcze przytyję z 5 kg masakra :P... już przytyłam 12 kg!! A co do wyposażenia mojej torby do szpitala to jest pusta i nawet jej nie ma (nie mam jeszcze torby hehe ) kompletnio tym jeszcze nie myślę, bo mi się wydaje za wcześnie... ale z tego co piszecie to wnioskuję, że nie za ciekawie jest po porodzie hmmm.... i z karmieniem też nie za ciekawie.. siostra mi powiedziała żebym się nie zraziła jak na 1 czy 2 dzień nie będę mieć mleka... A takie pytanko jeszcze: Ile dni po porodzie trzeba zostać w szpitalu? Ja to jestem w ogóle niedoinformowana co do tych spraw, jak to wszystko wygląda i w ogóle... Dziś cały dzień byłam poza domem, z moim przyjacielem, miło spędziłam dzień... Mama mojego chłopaka dzwoniła... aale ona ma problemy heh.. zaczęła mi się żalić i prawie płakać w słuchawkę, okazało się, że nie wie, że ja jestem w ciąży a Damian mówi, że jej powiedział... Sama nie wiem o co tu chodzi w ogóle... Z tego co jego mama mówiła to on jest strasznie nieodpowiedzialny ... i nie wiem jak to dalej będzie, niby ma 27 lat powinien wydorośleć... Często ostatnimi czasy wychodzę, ale jednak wolałabym mieć pieniądze, własne i sobie coś pokupować i cieszyć się z rzeczy kupionych dla maleństwa, ale to niemożliwe, bo nie mam swoich pieniędzy, muszę wszystko uzgadniać z rodzicami, a to ciężkie, bo oni cały czas... a to tego Ci nie potrzeba, to Ci może ktoś wyśle z rodzeństwa, ubrań mi też nie potrzeba, bo mam jedne spodnie... a wszystkie ciuchy przecież za małe! Albo wyglądam w nich idiotycznie...! Widziałam ostatnio ładną sukienkę... dłuższa taka w różowo-białe pasy, niby tylko 50 zł, ale rodzice mi nie dadzą... bez sensu... Przecież tak nie może być, że będę cały czas zależna od rodziców.. Muszę znaleźć jakąś pracę, ale teraz się nie da za bardzo, a jak urodzę to będę się musiałą dzidzią zajmować, bo kto z nim zostanie? Buuu... Ale krzywa sytuacja... Wizytę u ginekologa mam 8.04 więc jeszcze ttrochę czasu... ale już się martwię czy wszystko będzie okej... chyba się nic nowego nie dowiem, bo to nie będzie chyba USG, tylko jakieś takie profilaktyczne badanie ginekologiczne... Sama nie wiem, pewno dostanę skierowanie na jakieś badania, bo tu dużo z was pisało, że miało jakieś na glukozę itp. a ja jeszcze nic takiego nie miałam... No nic ja lecę coś zjeść chyba jakąś kolacyjkę... Buźka pozdrawiam wszystkie MaMuSiE i ciężarne Wiosenne buziaczki hehe :))
- 
	Dzięki wielkie goskasos :) ... przykro mi z powodu Twoich rodziców, cieszę się, że mnie choć trochę rozumiesz... I mam nadzieję, że będzie tak jak piszesz i znajdę ^wymarzonego^ kandydata na męża i ojca... Buuuziaki wielkie :) Pozdrawiam serdecznie i rówież szczęścia życzę :)
- 
	Dzięki wielkie goskasos :) ... przykro mi z powodu Twoich rodziców, cieszę się, że mnie choć trochę rozumiesz... I mam nadzieję, że będzie tak jak piszesz i znajdę ^wymarzonego^ kandydata na męża i ojca... Buuuziaki wielkie :) Pozdrawiam serdecznie i rówież szczęścia życzę :)
- 
	goskasos Ogólnie do "ciezkiego" zycia (bo i tak najgorsze nie jest) jestem przyzwyczajona... szczerze mówiąc wiem, że mogę na rodziców liczyć, ale nie chcę im robić problemów, że tak powiem... Kiedy mój tato dowiedział się o ciąży to stwierdził, że jest to największa tragedia roku... no cóż... po części go rozumiem, jest już na emeryturze, ale dalej pracuje, moja mama nigdy nie pracowała... tato ma na utrzymaniu cały dom i swoją firmę, od 20 lat (a może i więcej) nie był na urlopie dłuższym niż 3 dni... każdego dnia wstaje o 6 rano do pracy... Ma dość rzeczy na głowie... nie ma czasu dla siebie a co dopiero dla bliskich... Mój brat, który mieszka z nami też stwarza nie małe problemy ale o tym nie chcę pisać ... Ogólnie to moi rodzice chcieli mieć spokojną starość, wychowali 6 dzieci ale dalej nie mają spokojnego życia, bo tu kolejna niespodzianka - moja ciąża - kolejne dziecko... których moi rodzice mają już chyba dość... oczywiście kochają wszystkie swoje wnuczęta, ale jak są daleko (wszyscy w Anglii, jedna siostra w PL ale nie odwiedza nas często). Nie mogę liczyć na ojca dziecka on jest w Anglii i napewno nie zjedzie do Polski, z tego co wiem to chyba nawet nie może... Mój obecny związek taktuję z przymróżeniem oka... z dystansem... wiem, że znamy się krótko i nie jest to idealna osoba, nie wiem nawet czy się zakochalam czy to takie przelotne uczucie, jestem z nim, bo co jak co, lepiej mieć jakiekolwiek oparcie niż być całkiem samemu... Wiadomo, że nie będzie się interesował moim dzieckiem tak jak ojciec ani nic z tych rzeczy, ale przynajmniej może doda mi otuchy, a jeśli nie to się z nim rozstanę prędzej czy później... przecież nie wychodzę za mąż... Chcę mieć tylko kogoś kto będzie o mnie myślał i mnie wspierał, nie wiąże z nim jakichś poważnych planów, z resztą wszystko się wyjaśni jak urodzę i jak on wyjdzie z więzienia... slimlady myślę, że z tego co napisałam powyżej dowiesz się jakie mam podejście do tego mojego obecnego związku, dużo wiem na temat życia i różnych problemów, więc nie obraźiłaś mnie tym co napisałaś P.S Nie bójcie się wyrażać swojego zdania, naprawdę trudno mnie urazić... wiem, że teraz dziecko jest najważniejsze a mężczyzna to tylko dodatek (jak narazie) Może jak przyzwyczaję się do faktu bycia mamą poszukam odpowiedniego mężczyzny na jego tatę...
- 
	iwona Ten chłopak z którym teraz jestem (ten co jest w więzieniu) nie jest ojcem mojego dziecka, więc nie może ponieść żadnych konsekwencji... nie wiem czy nadaje się na ojca... Mówi, że mnie kocha i, że akceptuje to, że będę miała dziecko, ale jak będzie dalej okaże się po porodzie... Zobaczę czy będzie mi pomagał czy nie i wtedy ocenię... Jak narazie to poinformował mnie, że nie chce pracować w Polsce i, że prawdopodobnie będzie miał pracę za granicą tak, że 3 tygodnie będzie tam a tydzień w Polsce, od razu mi się to nie spodobało... ogólnie znamy się miesiąc (poznaliśmy się w styczniu 2010) i w lutym go zawinęli, teraz te 4 m-ce w więzieniu, a później miałby wyjechać!? I tylko tydzień w miesiącu być ze mną????? Nie zamierzam na niego czekać wiecznie... to jakaś paranoja, tak naprawdę to NAWET go dobrze nie znam, bo co można się o kimś dowiedzieć przez miesiąc?? Zdążył juz mnie parę razy okłamać, więc chyba nie nadaje się ani na ojca ani na chłopaka... Najgorsze jest to, że niedość, że znalazłam się w tak trudnym etapie życia to jeszcze SAMA... boję się samotności i tych wszystkich obowiązków, które na mnie spadną po urodzeniu dziecka... Kasiawa ustaliłam już kto jest ojcem, pisałam w jednym z postów (chyba), ale nie mogę się z nim skontaktowac, bo podobno gdzies wyjechał na kilka tygodni... Heloł Lejdis :)! Jak tam mija niedzielne popołudnie? Już po 12, a ja nadal leżę w łóżku... wczoraj byłam odwiedzić swojego chłopaka w więzieniu, pierwszy raz byłam na widzeniu... ale ponuro tam i strasznie! Można się nabawić klaustrofobii! Masakra, przez pięcioro drzwi przechodziłam i każde zostały za mną zamknięte i jeszcze te kraty i druty kolczaste wszędzie! Po pół godziny przebywania tam zaczęła mnie boleć głowa! Może to też przez to pierwsze słońce wiosenne, przez całą podróż (jechaliśmy 1,5h) grzało mi w głowę... Na widzeniu było jakoś tak dziwnie i nieswojo... długo się nie widzieliśmy... nie wiedziałam o czym mam z nim rozmawiać.. kupiłam mu w kantynie jakiś tytoń i papierosy i karty telefoniczne... Wczoraj do mnie dzwonił wieczorkiem, ale spałam, bo do końca dnia mnie głowa bolała buuu.... I dzisiaj też dzwonił przed chwilą, powiedział, że nie mógł spać do 4 rano, bo myślał o mnie hehe... Miło... Moja najlepsza koleżanka z chłopakiem planują go odwiedzić, więc pewnie zabiorę się z nimi - w przyszłym tygodniu - oni pójdą na godzinę i ja, wykorzystamy limit widzeń w marcu - przypada 3 godziny na miesiąc... Ja lecę pewnie coś zjeść i zapalić papieroska, mam tylko jednego, więc pewnie do końca dnia nie będę palić, bo mi się nie będzie chciało iść do sklepu... Ostatnio zaczęły mnie boleć plecy ehh... a w ogóle to dzisiaj Pierwszy Dzień WIOSNY!! a u mnie takie wiatry, że masakra! Halny normalnie! I deszcz rano padał... przez chwilę.... Dobra kończę już buuuźka ;* Papa
- 
	iwona Ten chłopak z którym teraz jestem (ten co jest w więzieniu) nie jest ojcem mojego dziecka, więc nie może ponieść żadnych konsekwencji... nie wiem czy nadaje się na ojca... Mówi, że mnie kocha i, że akceptuje to, że będę miała dziecko, ale jak będzie dalej okaże się po porodzie... Zobaczę czy będzie mi pomagał czy nie i wtedy ocenię... Jak narazie to poinformował mnie, że nie chce pracować w Polsce i, że prawdopodobnie będzie miał pracę za granicą tak, że 3 tygodnie będzie tam a tydzień w Polsce, od razu mi się to nie spodobało... ogólnie znamy się miesiąc (poznaliśmy się w styczniu 2010) i w lutym go zawinęli, teraz te 4 m-ce w więzieniu, a później miałby wyjechać!? I tylko tydzień w miesiącu być ze mną????? Nie zamierzam na niego czekać wiecznie... to jakaś paranoja, tak naprawdę to NAWET go dobrze nie znam, bo co można się o kimś dowiedzieć przez miesiąc?? Zdążył juz mnie parę razy okłamać, więc chyba nie nadaje się ani na ojca ani na chłopaka... Najgorsze jest to, że niedość, że znalazłam się w tak trudnym etapie życia to jeszcze SAMA... boję się samotności i tych wszystkich obowiązków, które na mnie spadną po urodzeniu dziecka... Kasiawa ustaliłam już kto jest ojcem, pisałam w jednym z postów (chyba), ale nie mogę się z nim skontaktowac, bo podobno gdzies wyjechał na kilka tygodni... Heloł Lejdis :)! Jak tam mija niedzielne popołudnie? Już po 12, a ja nadal leżę w łóżku... wczoraj byłam odwiedzić swojego chłopaka w więzieniu, pierwszy raz byłam na widzeniu... ale ponuro tam i strasznie! Można się nabawić klaustrofobii! Masakra, przez pięcioro drzwi przechodziłam i każde zostały za mną zamknięte i jeszcze te kraty i druty kolczaste wszędzie! Po pół godziny przebywania tam zaczęła mnie boleć głowa! Może to też przez to pierwsze słońce wiosenne, przez całą podróż (jechaliśmy 1,5h) grzało mi w głowę... Na widzeniu było jakoś tak dziwnie i nieswojo... długo się nie widzieliśmy... nie wiedziałam o czym mam z nim rozmawiać.. kupiłam mu w kantynie jakiś tytoń i papierosy i karty telefoniczne... Wczoraj do mnie dzwonił wieczorkiem, ale spałam, bo do końca dnia mnie głowa bolała buuu.... I dzisiaj też dzwonił przed chwilą, powiedział, że nie mógł spać do 4 rano, bo myślał o mnie hehe... Miło... Moja najlepsza koleżanka z chłopakiem planują go odwiedzić, więc pewnie zabiorę się z nimi - w przyszłym tygodniu - oni pójdą na godzinę i ja, wykorzystamy limit widzeń w marcu - przypada 3 godziny na miesiąc... Ja lecę pewnie coś zjeść i zapalić papieroska, mam tylko jednego, więc pewnie do końca dnia nie będę palić, bo mi się nie będzie chciało iść do sklepu... Ostatnio zaczęły mnie boleć plecy ehh... a w ogóle to dzisiaj Pierwszy Dzień WIOSNY!! a u mnie takie wiatry, że masakra! Halny normalnie! I deszcz rano padał... przez chwilę.... Dobra kończę już buuuźka ;* Papa
- 
	filipka są koło mnie rodzice, ale nie są już młodzi a poza tym nigdy nie było między nami jakiejś szczególnej więzi, więc wątpię żeby zostali ze mną w szpitalu na czas porodu, nawet do zerówki mnie nie odprowadzali nigdy, fakt, że miałam blisko (nie trzeba było przechodzić przez ulicę) ale w końcu byłam jeszcze dzieckiem.... Rodzice mi pomogą w utrzymaniu dziecka i może mój obecny chłopak choć nie wiem czy z nim będę.... narazie siedzi w więzieniu, ma wyjść przed moim porodem, ale nie wiem czy bym chciała żeby był przy porodzie i czy on by chciał być - też mam wątpliwości co do tego... Myślę, że dostanę też alimenty od ojca dziecka, a jeśli nie od niego to od państwa, chcę też podjąć pracę...
 
        