Ja miałam to szczęście ze jak trafiłam pierwszy raz na porodówkę, to spotkałam cudowne dwie studentki, które non stop czuwały przy mnie, odpowiadały na wszystkie moje pytania i dbały o to żebym dobrze się czuła. Pomijam fakt, że jak już po porodzie leżałam 10 dni na sali to miałam dość tych codziennych obchodów ze studentami, którzy patrzyli sie na moje krocze jak na nie wiadomo co, a nawet słowem się nie odezwali :)