Witam po raz pierwszy bliskie mi już Lipcówki :) Dziś się wszystkim chwalę, chociaż mówią, że to jeszcze nie czas na to, ale ja już dziś fasolkę widziałam i małą pikawkę słyszałam,to trudno się zachowywać, jak gdyby nigdy nic.
Trochę się denerwowaliśmy, bo tydzień temu, na początku szóstego tygodnia, byłam na pierwszej wizycie, pierwszym usg i był tylko pęcherzyk, właściwie to kółko po prostu, nic więcej, którego aparatura nie była nawet łaskawa zmierzyć, jakby go nie było. Pani doktor powiedziała, że to może być ciąża młodsza niż się wydaje (zaprosiła mnie na 17 XII).
Od tego czasu powstało mnóstwo scenariuszy (bo jak to, cykl miałam podręcznikowy, a ona mówi nawet o dwutygodniowym przesunięciu), wszystkie czarne - przestudiowałam wszystkie możliwe wątki o pustych jajach, samoistnych poronieniach itp. Zrobiłam badanie bhcg na własną rękę, przyrost okazał się za mały (27 %), więc już panika na całego. Dziś byliśmy z "niewytrzymania" na usg u innego lekarza i wszystko jest dobrze - 7 tydzień, poród wg usg 11 VII. Poprzednie usg było źle wykonane.
Dziś już jestem spokojna, a z historii wyciągnęłam wniosek, że jak mam wątpliwości, to muszę je rozwiać, o ile to możliwe, żadne zagłuszanie, zmuszanie się do pozytywnego myślenia i przeczekanie nie wchodzi u mnie w rachubę.
A Wy już powiedziałyście rodzinie i znajomym?
Pozdrawiam serdecznie