-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Sopfie
-
Jagoda to nie samolubstwo tylko przejaw instynktu samozachowawczego - nikt nie lubi bólu. ;) Anmiodzik ekspertem nie jestem, ale mnie się wydaje, że Natalka dobrze przybiera, a obserwując dzieci znajomych dochodzę do wniosku, że dzieci, które urodziły się większe potem trochę stopują ze wzrostem. Te mniejsze z kolei doganiają i powoli różnica się zaciera. Mój Misio waży teraz niewiele więcej od Natalki, a jest prawie 3 tygodnie starszy.
-
Jeżykowa ja tak próbuję przystawiać trochę na siłę już od tygodnia. Miśkowi nie bardzo się to podoba. Dziś w nocy jeszcze trochę poleciało więc Go karmiłąm cyckiem, ale w dzień już nawet nie próbuję bo krzyki są z tego. Czasem się potrafi tak obrazić o to przystawianie do cycka na siłę, że płyną łzy jak groch i niczym się go nie da uspokoić. Jestem w szoku, że tak szybko odzwyczaił się od cycka. Poza tym doszłam do wniosku, że wolę Go karmić w dzień tylko jedną metodą, bo jak dokarmiałam to już w końcu nie wiedziałąm ile zjadł (bo nie wiadomo ile wyciągnie z cyca) i były takie sytuacje, że ciągnął cyca, a za godzinę dostawał butlę bo krzyczał, że głodny. Teraz już mi się unormował na butli i zapisuję sobie ile je w ciągu dnia.
-
Dziś w nocy prawdopodobnie po raz ostatni karmiłam piersią... Misio jadł chętnie, ale po jakimś czasie przestało mu lecieć, zaczął się wiercić, widać było, że nie najedzony. Dorobiłam mu jeszcze 100 ml w butelce i wtrąbił prawie całą. Trudno... ważne, że jest najedzony i zdrowy. Jeszcze przez kilka dni dostanie na noc moje bo trochę mi zostało zapasu, a potem koniec. I tak się cieszę, że było mi dane doświadczyć karmienia piersią.
-
Hej:) U Nas też dziś wieje, ale jeszcze do przeżycia. No i w nocy była straszna burza. Na szczęście Misiek w ogóle nie kojarzy co to błyskawica:) AniaS mam nadzieję, że szczepienie przebiegnie bez dodatkowych dolegliwości. Asiu mój Misiek waży już pewnie koło 6,5 kg. Na ostatnim ważeniu było 6200g. Ma 63 cm, czyli urósł 11 cm i przybrał około 3,5 kg od najniższej wagi. Gosiu zazdroszczę trochę tego morza, ale tak pozytywnie bo mam nadzieję, że pogoda Wam się jednak poprawi:)
-
Izzys ja też myślę, że powinnaś zareagować. Chyba Wam nie pisałam o tym, ale jakiś czas temu zamówiliśmy Miśkowi przez allegro leżaczek. Czekaliśmy 2 tygodnie i coś nas tknęło ( zapłaciliśmy z góry przelewem bo zawsze tak robimy - nigdy dotąd się nie zawiedliśmy, akupowaliśmy dużo droższe rzeczy). Zaczęliśmy sprawdzać sprzedawcę na innych serwisach i forach. Okazało się, że wiele osób ma z Nią problemy. Nie dało się z babką dogadać (udało sie dodzwonić ale zciemniała) więc zgłosiliśmy sprawę na policji, a jako, że płaciliśmy przez allegro to serwis zwróci nam pieniądze (tam jest takie ubezpieczenie).
-
Izka faktycznie córcia urodziła się dorodna:). Oby jak najszybciej wyzdrowiała. Gdyby tylko człowiek wiedział co im dolega... Byłoby o tyle łatwiej. Straszna ta historia, którą opisałaś. Ciężko uwierzyć, że po świecie chodzi tylu drani. Moja przyjaciółka też przepłakała pół ciąży, a to piękne doświadczenie jakim jest początek macierzyństwa popsuł jej człowiek, który powinien się Nią opiekować... Wierzcie mi, że od początku wiedziałam, że będzie przez Niego płakać. Czasem czuje się od kogoś taką złą energię... Ona dla Niego zostawiła narzeczonego. Postawiła wszystko na jedną kartę, a dziecko też nie było wpadką. Dziwię się, że od początku nic nie podejrzewała, ale była chyba po prostu zakochana. Mnie się wydawało, że On jest takim typem kasanowy i chce ją zdobyć. Ona jest śliczna, zawsze miała powodzenie, a dodatkowo łakomy kąsek bo była zaręczona (trudniejsza do zdobycia). Próbowałam jej przemówić do rozumu, ale nie chciała słuchać. Szkoda, że jej się tak poukładało... Nigdy bym nie przypuszczała, że to się skończy aż tak tragicznie... Do brze, że dziecko po tych wszystkich przejściach jest zdrowe...
-
Gosia super, że dojechaliście bezpiecznie. Mam nadzieję, że macie piękną pogodę. Izzys my z Miśkiem czytamy moje książeczki z dzieciństwa;). Niewiele rozumie, ale obrazki mu się podobają:)
-
Izzys świetne zdjęcia, a Ty masz figurę nastolatki. Pięknie wyglądacie;) Kaskam dopatrzyłam się na suwaczku, że świetnie Ci idzie dieta. Gratulacje! Wiem, że to ciężka praca:) Mój Misio też mało śpi w ciągu dnia, chyba, że jesteśmy u moich rodziców i jest cały dzień do powietrzu - widać, że mu to służy bo wtedy i wdzień przesypia kilka godzin i w nocy pięknie śpi. Dobrze, że jest lato i dzieci mogą korzystać z pogody:) Jeśli nie chce spać w dzień, a wiem, że powinien bo będzie marudził to mam na Niego sposób. Kładę go na macie i bawi się przez około pół godziny. Jak są oznaki, że mu się znudziło to przekręcam go na brzuszek, żeby trochę poćwiczył i się zmęczył. Po 10 minutach zaczyna marudzić więc dostaje smoka i w kilka minut zasypia na brzuszku. Czasem przesypia w ten sposób 1,5 godziny.
-
Uciekam, bo muszę się ogarnąć. Wybieram się z Miśkiem na cały dzień do koleżanki. Wspominałam Wam, że moja przyjaciółka urodziła córeczkę 13 lipca. Niestety jej historia nie jest tak bajkowa jak te, które tu sobie opowiadamy. Ojciec dziecka okazał się bardzo nieodpowiedzialnym facetem i ona mieszka teraz u swoich rodziców z Córeczką. Bardzo mi jej żal bo to świetna dziewczyna i trafiła na takiego drania. Już dawno podejrzewałam, że coś jest nie tak bo ona prawie całą ciążę spędziła u rodziców (ponoć on w tym czasie dużo pracował i jeździł po kraju, a ona czuła się samotna w mieszkaniu, które wynajmowali). O tym jak to na prawdę wygląda powiedziała mi dopiero po porodzie. Okazało się, że kilka miesięcy wcześniej (Ona była wtedy w 5 miesiącu) pokłócili się o jego kontakty z byłą dziewczyną po czym kazał się jej spakować i przywiózł ją do rodziców. Od tamtej pory odzywał się kiedy miał na to ochotę, a kiedy urodziła (miała ciężki poród kleszczowy, a potem tydzień w szpitalu bo mała miała infekcję) przyjechał do szpitala po 5 dniach. Do tej pory nie mieści mi się to wszystko w głowie...
-
Asiu tradycyjnie pozdrawiamy Was z Miśkiem i trzymamy za Was kciuki ;)
-
Anmiodzik Misiek jadł dotąd tylko przez kapturki, a teraz wcale nie chce. Doszło już do tego, że cycka daję mu tylko raz dziennie - właśnie w czasie nocnego karmienia, bo wtedy jest zaspany i głodny i po prostu łapie co mu się podsunie. Szkoda, ale już się z tym pogodziłam. Najważniejsze, żeby Misio był najedzony i zdrowy. A co do tych pigułek to też się na początku bałam, tymbardziej, że przed ciążą (kiedy stosowałam pigułki 2-składnikowe) miałam wszystkie możliwe efekty uboczne. Okazało się na szczęścia, że azalię toleruję wzorowo. Plamienia zdarzały się tylko w 1 miesiącu stosowania. Teraz nie mam już nawet @. Jedynym objawem, że zbliża się czas @ jest to, że wzrasta mi waga o około 1 kg, a po kilku dniach spada. Nawet żałuję, że nie będę ich brała b o przestaję karmić.
-
Aniu mój Misiek też taki telemaniak:) Dziewczyny Misiek odrzucił mi cyca :(. Jeszcze Go chciałąm trochę karmić dopóki mam, ale on się już tak zaprzyjaźnił z butlą, że nie chce cycka... Płacze i wypluwa dopóki mu nie dam butelki... Muszę ściągać laktatorem. Czasem jeszcze w nocy ciągnie cyca jak jest zaspany, ale w dzień wcale... Uciekam bo się właśnie smok budzi. U Nas piękna pogoda, mam nadzieję, że u Was też. Życzę miłego dnia :)
-
Anmiodzik udanego grillowania! Gosiak i Bursztynka spokojnej podróży;) Danua gratuluję córuni:) AnkaS ja 1 @ dostałam tydzień po tym jak zaczęłam brać Azalię i myślę, że dlatego tak szybko (7 tygodni po porodzie). Ta pierwsza była bardzo obfita i trwała ponad tydzień. Teraz mam tylko takie plamienia co 28 dni, ale tego właściwie nie można nazwać @. Ponoć tak bywa przy tych pigułkach.
-
Asiu Michałek pięknie rośnie i jest śliczny. Cały czas trzymam za Was kciuki! A co do mleka to postanowiłam od dziś wprowadzić reżim - będę mu dawać tyle ile powinien jeść według tabelek. Najwyżej trochę To co jest teraz to prosta droga do katastrofy. Musi się przyzwyczaić, że to inaczej niż przy cycku. Uciekam gotować nóżki w galarecie bo mąż mnie prosi już od kilku dni. Nie lubię tego robić, ale w sumie - samo się będzie gotować, a dla Niego to przysmak niczym najlepszy kawior;).
-
Gosia no to by było... ;). Podśmiewam się, ale sama niedawno robiłam test ciążowy mimo, że jestem na pigułce. Coś się tak dziwnie czułam, a objawy całkiem jak w początkach ciąży miałam więc już byłam lekko przerażona. Okazało się, że to tylko burza hormonalna ciąg dalszy ;). Jakbym była w ciąży to włosów bym z głowy nie rwała, ale powiem szczerze, że wolałabym nie. Byłoby Nam ciężko i finansowo i organizacyjnie. Następne dziecko planujemy nie wcześniej niż jak Misiek pójdzie do przedszkola. Dziewczyny, a co do tych opowieści to one wszystkie są bardziej romantyczne niż telenowele brazylijskie. Życie pisze najpiękniejsze scenariusze ;)
-
No to i ja bajkę opowiem :) Księżniczka była kapryśna i na początku księcia nie chciała:). A poważnie to poznaliśmy się z moim M. kilka dni po tym jak rozstałam się ze swoim wieloletnim chłopakiem (ale to już całkiem inna historia) i serio nie miałam ochoty na związki. Miałam już w kieszeni bilet na samolot do Londynu i miałam lecieć za 6 tygodni. To był maj, koleżanka wyciągnęła mnie na imprezę do swojego narzeczonego i tam poznałam P. Ja mu od razu wpadłam w oko, ale nic mnie to nie obchodziło i tak się rozstaliśmy (nie chciałam mu nawet dać nr tel). On ten numer jakoś zdobył, zadzwonił, ja go zwyzywałam, że się przyczepił i tak wyjechałam. Kiedy po roku wróciłam znowu się spotkaliśmy, przeprosiliśmy i zaczęliśmy od nowa, ale zaczęliśmy się spotykać przez wesela - tak się nawzajem zapraszaliśmy, aż doszliśmy do swojego:). W międzyczasie była jeszcze ogromna kłótnia i rozstanie (moja decyzja - przyznaję, że pochopna) na 3 miesiące przed ślubem. Moja rodzina doszła wtedy do wniosku, że będę przez niego nieszczęśliwa i próbowali Nas odseparować, ale prawda była taka, że nie potrafiliśmy bez siebie żyć. W tajemnicy zaczęliśmy się spotykać (jak nastolatki:) i zdecydowaliśmy, że chcemy razem zamieszkać. Znowu był dym, praktycznie uciekłam z domu i spaliśmy przez 2 tygodnie na dmuchanym materacu zanim wyremontowaliśmy mieszkanie po wujku. Ten czas wspominam z łezką w oku bo bardzo nas zbliżył. Szybko zdecydowaliśmy, że takie życie nie ma sensu i skoro wiemy, że chcemy być razem to powinniśmy się pobrać i znowu zaklepaliśmy wszystkie odwołane terminy:) Było burzliwie, ale widać musiało się tak stać, żeby potem było dobrze. Niczego nie żałuję, a moi rodzice przekonali się, że mam wspaniałego męża i kochają go jak syna. Michałowi raczej tego nie opowiem bo będzie miał na mnie haka jak mu będę prawić kazania;)
-
Bursztynko - im więcej zakazów tym gorętsza miłość;)
-
Bursztynko no to miłego pakowania:). Mam nadzieję, że wycieczka się uda:) Gosia Tobie też życzę udanego urlopu:) A propos wspominanej leworęczności - ja bym wcale nie była zaskoczona jakby mój Misio był leworęczny bo sama jestem "mańkutem" (strasznie nie lubię tego słowa). Chyba nawet bym się cieszyła;). Leworęczne dzieci niczym się nie różnią od praworęcznych. Oczywiście kiedy byłam dzieckiem panowało trochę inne przekonanie i rodzice ciągali mnie po psychologach bo pani w przedszkolu stwierdziła, że "to nie jest normalne" i tłukła mnie po rękach kiedy malowałam albo pisałam lewą ręką (lekka trauma). Głupie było to przekonanie, że dzieci leworęczne gorzej się rozwijają. Ja zawsze bardzo dobrze się uczyłam, mam mnóstwo znajomych, którzy też są leworęczni.
-
Dzięki za podpowiedzi dziewczyny. Przyznam, że mam trochę mętlik w głowie, bo jednak jak karmiłam cyckiem to nie widziałam ile za każdym razem zjada. Jak ciągnął z butelki jeszcze moje mleko to zjadał do 180 ml. Mleka modyfikowanego do tej pory też nigdy więcej nie zjadł dlatego zdziwiłam się dziś tym jego głodomorem. Fakt, że potem miał długą przerwę i jak mu daję cycka to je około 5 minut i więcej nie chce. Trochę mnie to wszystko martwi, bo boję się, że przyzwyczaja się do butelki i nie chce mu się ciągnąć cycka. To wygląda jakby tylko chciał się z piersi napić (z kolei nie chce mi pić niczego - wody, cherbatek, nawet soczku próbowałam, ale wszystko be). Myślicie, że powinnam mu dawać tylko tyle ile w tabelce (150 ml) zalecają i przetrzymać go żeby się unormował? Kurczę... Nie wiem co mam robić...
-
Aha - jeśli rozważacie wypad w Bory Tucholskie to bardzo polecam. Jeździłam tam na kolonie z dziećmi jako wychowawca i mam wspaniałe wspomnienia. Można pływać kajakami, rowerami wodnymi, jeździć po lesie na rowerach (super tereny). Piękne krajobrazy i niedaleko Toruń, w którym też sporo do zobaczenia. Uciekam bo się potwór rozkrzyczał;)
-
Anmiodzik gratuluję rocznicy i życzę wielu wielu kolejnych;) Kasiu wcale się nie dziwię, że się wkurzyłaś. My mieszkamy w nowym bloku, do którego jeszcze się niektórzy wprowadzają i nie raz mam ochotę kogoś opieprzyć:). Ja rozumiem, że kiedyś trzeba kuć i wiercić i musi być głośno, rozumiem, że ludzie robią to wieczorami bo każdy chce jak najszybciej i część robi sam po pracy, ale wszystko trzeba z umiarem. Przecież można rano i późnym wieczorem robić mniej hałaśliwe rzeczy. A już najgorzej jak ktoś tak wali w niedzielę... tego to już nie pojmuję... A propos mleka to mam pytanie do mam karmiących butelką(dopiero to ogarniam) - ile Wasze dzieci zjadają na raz? Miśka dokarmiam butelką ok 2 razy dziennie, ale nijak mi się nie mieści w normach. Zrobiłam mu dziś np. 200 ml. Myślałam, że nie wypije, ale wydudnił i podniósł taki krzyk, że się go niczym nie dało uspokoić. Dopiero jak mu dorobiłam 50 ml to zjadł i jako tako zadowolony zasnął.
-
Bigbitówka - sukieneczka śliczna. Jak będę kiedyś miała córeczkę to będę ją ubierać w takie słodkie sukieneczki;) Trochę Wam zazdroszczę tych letnich wypadów, ale mam nadzieję, że wszystkie się udadzą, a pogoda nie zawiedzie.:) Idę trochę dom ogarnąć póki mam czas. Misiek cały ranek przemarudził - widać było, że chce mu się spać, ale nie chciał zasnąć. Dopiero jak Go położyłam na brzuszku to zmęczył się po kilku minutach ćwiczeń i teraz śpi. U mnie właśnie wyszło słonko. Miłego dnia:)
-
Witam z rana:) Gratuluję rocznic Dziewczyny! Izzys, Bursztynka - wy to już jesteście weteranki;) Piękny staż. My jesteśmy razem dopiero (albo już) 3 lata, a po ślubie dopiero rok. Znaliśmy się wcześniej, ale nasze wspólne losy są bardzo zawiłe i momentami dramatyczne. Mój mąż śmieje się, że swój przydział romantyzmu w związku wyczerpałam przed ślubem bo była i ucieczka z domu i wielka kłótnia i rozstanie i odwoływanie ślubu, a potem jednak powroty... ah... działo się:) Dziewczyny co do wagi to ja też wolałabym się nie wypowiadać:). Bardzo dużo przytyłam w ciąży (prawie 30 kg tuż przed ciążą ważyłam 59 kg). Spora część z tego to była woda - chyba mam skłonność do "puchnięcia" i na szczęście szybko zaszła. Do tej pory schudłam 20 kg i ważę teraz 66 kg. Do szczęścia brakuje mi jakichś 5 kg. Mam 171 cm i tak jak pisze Kaskam - u mnie poniżej 60 wygląda już brzydko, ale najlepiej czułam się kiedy ważyłam w okolicy 61-62 kg. Teraz niby mieszczę się w ubrania, ale jestem taka "nabita". O brzuchu nie wspominam:)
-
A zapomniałabym - czy słyszałyście o takim przesądzie, że nie powinno się kąpać dzieci w piątki i niedziele? Koleżanka mi dziś o nim powiedziała, ale nie możemy dojść skąd się to mogło wziąć. Słowo daję, że o tych głupotach możnaby książkę napisać;)
-
Dzięki dziewczyny za miłe słowa;) Zdjęcia piękne, a dzieci coraz bardziej urocze:) U Nas dziś było dużo chłodniej więc praktycznie cały dzień spędziliśmy na powietrzu. Byliśmy z Misiem i Jego Narzeczoną na długim spacerku. Mój Misio już ma narzeczoną bo moja Przyjaciółka 13 lipca urodziła córeczkę. Bardzo się cieszę bo jakoś tak się składa, że większość ważnych wydarzeń przeżywamy jednocześnie;). Przy okazji spotkania byłam w przychodni zważyć Misia i ma już 6120 g. Cieszę się bo wydawało mi się, że ostatnio mniej je. Jagoda my mamy taki plastikowy wyprofilowany leżaczek, który się wstawia do wanny. Jestem z niego nawet zadowolona. Do tej pory trzymałam Miśka na przedramieniu, a teraz mam obie ręce wolne. Tylko do mycia plecków trzymam na ręku. Zmykam spać bo padam. Poprzedniej nocy najpierw była burza i wyłączali co chwila światło, potem jakiś kolega zadzwonił do męża przed północą, a od 2 mój Syn stwierdził, że się wyspał;). Idę odsypiać. Buziaki:)