-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Joanna Matanowska
-
Witam Panią ponownie, Dziecku leworęcznemu organizujemy miejsce do pisania/rysowania tak, nie zasłaniało sobie kartki, na której pisze/rysuje, tzn. oświetlenie powinno padać z prawej strony, aby uniknąć cienia ręki na kartce, w przypadku pisania kartka powinna być ułożona ukośnie, tak, aby dziecko pisało ukośnie w dół – wówczas będzie widziało napisane już przez siebie literki, co może pomóc Stasiowi opanować ich prawidłową kolejność w imieniuJ Wszystkie te zalecenia warto realizować już w przypadku 4-letnego malucha, ponieważ to ułatwi mu funkcjonowanie oraz pozwoli wypracować prawidłowe nawyki na przyszłość. Odnośnie kierunku kreślenia literek, dzieci leworęczne powinny kreślić literki według ogólnych standardów (przede wszystkim linie pionowe od góry w dół, elementy okrągłe – przeciwnie do ruchu wskazówek zegara). Wśród dzieci leworęcznych spora grupa ma tendencje do nieprawidłowego kierunku kreślenia liter. Im wcześniej podejmiemy próbę wypracowania właściwego kierunku, tym większa szansa na powodzenie. Dlatego warto proponować Stasiowi zabawy utrwalające właściwy kierunek, np. w konturze litery s rysujemy na górze myszkę, a na dole serek, tak, aby rysując drogę myszki do serka chłopiec ćwiczył właściwy kierunek kreślenia S. Pozdrawiam serdecznie!!!
-
Droga Mamo Stasia, Pozwolę sobie zająć się najpierw problemem nieprawidłowego trzymania kredki. Dzieci ze skłonnością do leworęczności często mają tendencję do niewłaściwego chwytu pisarskiego. Wypracowanie odpowiedniego chwytu jest ważne, ponieważ wówczas dziecko pisze bardziej efektywnie, czyli mniej się męczy, może pisać dłużej i czytelniej. 4 lata to bardzo dobry czas, aby tę umiejętność potrenować. Często dzieci w tym wieku mają po prostu jeszcze zbyt słabe mięśnie manualne, aby utrzymać prawidłowy chwyt, wówczas często ten chwyt zmieniają, bo męczy im się rączka, dlatego warto przede wszystkim proponować Stasiowi zabawy, które usprawnią drobne mięśnie dłoni: lepienie z gliny, plasteliny, ciastoliny, malowanie palcami, zgniatanie w kulę arkuszy papieru/gazety (można zrobić „gazetową bitwę”:)). Jeżeli chodzi o sam chwyt, warto zastanowić się nad zabawą, która ułatwi Stasiowi zapamiętanie prawidłowego trzymania. Można np. wymyślić bajkę, w której każdy z paluszków będzie postacią, a treść będzie tłumaczyć jego ułożenie względem kredki. Warto także zaopatrzyć się w kredki o trójkątnym przekroju, utrwalające prawidłowy chwyt. Cała ta praca nad chwytem nie powinna nosić znamion przymusu, który może rodzić frustrację oraz potęgować właściwą wiekowi przedszkolnemu przekorę. Dlatego ćwiczymy prawidłowy chwyt wówczas, kiedy Staś jest dobrym nastroju i chętnie współpracuje. Jeżeli już dojdzie do eskalacji złości, krzyku i płaczu, nie warto dyskutować, maluch wówczas i tak nie słucha. Naszą uwagę, jaką poświęcamy w tym momencie dziecku (pamiętamy, że uwaga rodzica ma nagradzającą moc) ograniczamy do niezbędnego minimum, aby zapewnić mu bezpieczeństwo. Jeżeli z ust Stasia padają przykre słowa na temat Mamy, ważne jest, aby podzielić się uczuciami w postaci krótkiego, jasnego komunikatu, np.: ”jest mi bardzo smutno, kiedy tak mówisz”, unikamy natomiast dłuższych tyrad i wykładów, ponieważ smyk i tak nie będzie ich słuchał. Odnośnie podpisu, spokojnie, 4-latek nie ma obowiązku znać literek, ani napisać swojego imienia. Sądzę, że warto także przeanalizować system pochwał. Oczywiście, w sytuacji, kiedy Staś robi coś dobrze, pochwała jest jak najbardziej uzasadniona, natomiast w takim przypadku nagradzającą moc ma również świadomość własnej kompetencji, poczucie satysfakcji, że się udało. Zastanówmy się nad sytuacją, kiedy chłopcu coś nie wychodzi – nie spotykają go wówczas ani zewnętrzne pochwały, ani przyjemne uczucia wynikające z faktu, że wie, iż wykonał coś prawidłowo. Taka sytuacja może być dla malucha bardzo frustrująca. Dlatego jestem zwolenniczką chwalenia nie tylko za obiektywne sukcesy, ale także za włożony wysiłek. Komunikaty typu: ”bardzo się cieszę, że się tak pięknie starasz”, „jesteś bardzo wytrwały” nawet w przypadku, kiedy coś bardzo się nie udało nie mają nic wspólnego z oszukiwaniem, a mogą dać dziecku poczucie, że jest akceptowane nie tylko wówczas, kiedy coś mu się uda. Przykładem może być tu podpis Stasia. Komunikat: „Wspaniale, znasz już wszystkie literki, które są w twoim imieniu” będzie prawdziwy i pozwoli Stasiowi przeżyć satysfakcję z tego, że czegoś się nauczył. Pozdrawiam serdecznie ambitnego Stasia i troskliwą Mamę!
-
Leworęczność a nauka pisania - proszę o pomoc specjalistów i doświadczonych
Joanna Matanowska odpowiedział(a) na Nikusia temat w Psycholog
Witam Panią ponownie, Na Pani pytanie odpowiedziałam w zdaniu (cytuję): "Dlatego tak ważna jest odpowiednia postawa ciała podczas pisania, właściwe, ukośne ułożenie zeszytu, ułożenie przedramienia i nadgarstka a także zachowanie właściwego kierunku kreślenia liter". Właściwy kierunek kreślenia liter to właśnie pisanie "według strzałek", jak to Pani ujęła. Uważam - i nie jestem w tym odosobniona, takie samo stanowisko prezentują autorytety w dziedzinie leworęczności (np. Marta Bogdanowicz, autorka książki "Leworęczność u dzieci"), że warto, szczególnie na początku nauki pisania spróbować nauczyć dziecko właścwego kierunku kreślenia liter, szczególnie dotyczny to elementów okrągłych (kierunek odwrotny do ruchu wskazówekzegara), gdyż w przyszłości będzie to owocowało bardziej efektywnym, czytelnym pismem i mniejszą skłonnością do zniekształceń tego pisma. Oczywiście koniecznie należy dbać o pozytywną atmosferę podczas nauki i pozytywną postawę dziecka wobec pisania. Pozdrawiam raz jeszcze:) -
Leworęczność a nauka pisania - proszę o pomoc specjalistów i doświadczonych
Joanna Matanowska odpowiedział(a) na Nikusia temat w Psycholog
Droga Pani Moniko, W przypadku nauki pisania dziecka leworęcznego należy w szczególny sposób zadbać o optymalne warunki dla opanowania tej trudnej umiejętności – pismo nasze jest wszak pismem ludzi praworęcznych. Dlatego tak ważna jest odpowiednia postawa ciała podczas pisania, właściwe, ukośne ułożenie zeszytu, ułożenie przedramienia i nadgarstka a także zachowanie właściwego kierunku kreślenia liter. Nie można jednak zapominać także o sferze psychologicznej: wytwarzaniu pozytywnej atmosfery akceptacji wokół leworęczności dziecka, jego pierwszych prób pisania, które dla dziecka leworęcznego są trudnym wyzwaniem. Szczególnie na samym początku nauki pisania wykształcenie odpowiednich nawyków może później procentować efektywniejszym i bardziej czytelnym pismem, natomiast instruowanie dziecka, jak ma kreślić literki powinno odbywać się w atmosferze spokojnej, pozbawionej elementów przymusu. Jeżeli dziecko w początkowym etapie nauki wypracuje odmienny od zalecanego sposób kreślenia liter, późniejsze próby modyfikacji tego sposobu mogą okazać się nieskuteczne oraz frustrujące. Sądzę, że byłoby wskazane, aby skonsultowała się pani w tej sprawie z psychologiem szkolnym lub psychologiem i pedagogiem terapeutą z rejonowej poradni psychologiczno- pedagogicznej (informacji o takiej poradni powinna udzielić nauczycielka). Specjalista zaobserwuje, na czym polegają nieprawidłowości w kreśleniu literek, oceni sprawność grafomotoryczną synka, chwyt pisarski i zaproponuje odpowiednie oddziaływania, pozwalające optymalnie stymulować rozwój umiejętności pisarskich chłopca. Pozdrawiam serdecznie Mamę i dzielnego Ucznia! -
Droga Mamo malutkiego Oliwierka, Leworęczność, czyli dominacja lewej ręki, związana najczęściej z dominacją prawej półkuli mózgu (choć możliwa jest również sytuacja, kiedy dominuje zarówno prawa półkula jak i prawa ręka, ale to temat na inną, bardzo długą książkę:)), jest w większości przypadków dziedziczna. Zdarzają się również przypadki leworęczności uwarunkowanej mikrouszkodzeniami mózgu powstałymi w okresie okołoporodowym lub później, w wyniku np. wylewów. W kwestii dziedziczenia mamy do czynienia z rachunkiem prawdopodobieństwa, czyli jeśli jedno z rodziców jest leworęczne, szansa, że leworęczne będzie dziecko jest większa, jeszcze większa - w przypadku obojga leworęcznych rodziców. Często u osób leworęcznych podobny schemat lateralizacji (dominacji strony ciała) występuje nie w najbliższej rodzinie, ale wśród dalszych krewnych (dziadkowie, wujostwo). Nie można zatem mieć pewności, że Oliwierek będzie leworęczny, ale istnieje taka szansa. Już w okresie niemowlęcym i poniemowlęcym dzieci zaczynają przejawiać tendencje do preferowania jednej strony ciała, choć czasami jest to wyraźniejsze, a czasem mniej wyraźne. Z pewnością warto obserwować Maluszka i dawać mu jak najwięcej możliwości różnorodnych zabaw manipulacyjnych oraz ruchowych. Pozdrawiam, niech Synek zdrowo rośnie!
-
Droga Mamo Indywidualistki, Widzę, że ma Pani wiele powodów do radości: Alicji podoba się nowa szkoła, a nauka jest dla niej ciekawą przygodą. To bardzo ważne, ponieważ pierwsze kroki w szkole to czas, kiedy kształtuje się postawa dziecka wobec szkoły i nauki, która w przyszłości będzie stanowiła istotny czynnik powodzenia szkolnego. Wszyscy myślący rodzice odczuwają niepokój przed wkroczeniem ich pociechy w progi szkoły – nikt nie wie, jak to będzie, pojawiają się obawy, czy sobie nasz skarb poradzi. Sądzę, że radosny stosunek Ali do szkoły pomógł Pani rozwiać wiele z tych obaw, z kolei rozmowa z nauczycielką na nowo zasiała w Pani ziarno niepewności (i żadna w tym wina nauczycielki – chciała rzetelnie przekazać Pani informację zwrotną na temat dziecka). Obiektywnie nie dostrzegam w informacjach przekazanych przez nauczycielkę nic, co wykraczałoby poza granice normy funkcjonowania 6-latka, który dopiero uczy się, co to jest szkoła. Pani reakcja także jest zrozumiała – my, mamy, po prostu musimy martwić się o nasze dzieci:) Dlatego poniżej zamieszczam kilka wskazówek. Jeżeli chodzi o brak zainteresowania kontaktami rówieśniczymi, to warto się tej sytuacji przyjrzeć. Przede wszystkim należałoby przypomnieć sobie, jak to wyglądało w przedszkolu, czy Ala chętnie bawiła się z dziećmi, opowiadała o koleżankach. Jeżeli tak, obecna sytuacja może być po prostu etapem adaptacji do nowego środowiska, oswajania się z nową grupą. Argumentem potwierdzającym tę wersję może być ta jedna koleżanka, o której Pani wspominała – minął dopiero miesiąc i już Ala ma koleżankę – może spojrzeć na sytuację z takiej perspektywy... Każde z dzieci jest indywidualnością i na swój sposób radzi sobie z nową sytuacją. Doradzałabym ostrożność w wysnuwaniu dalekosiężnych wniosków i prognoz (szczególnie pesymistycznych) na podstawie początkowego, krótkiego okresu uczęszczania do nowej szkoły – jeszcze wszystko może się zmienić. Oczywiście warto też podjąć różne kroki, aby pomóc Ali w funkcjonowaniu w szkole oraz grupie rówieśniczej. W nawiązywaniu nowych znajomości może pomóc spotkanie z wybraną przez Alę koleżanką z klasy (dwiema koleżankami) na „bezpieczniejszym” gruncie, np. zaproszenie koleżanki w odwiedziny, wspólna wyprawa na plac zabaw. Odnośnie silnych reakcji Ali na niepowodzenia, 6 lat to wiek, kiedy kształtuje się dopiero odporność emocjonalna dziecka, która umożliwi mu na dalszych etapach edukacji i życia radzenie sobie z własnymi porażkami a także z sukcesami innych. Taką dojrzałość osiąga się stopniowo. We właściwym jej kształtowaniu z pewnością pomoże spokojna, wyważona postawa rodziców zarówno wobec własnych sukcesów i porażek jak i sukcesów i porażek dziecka. Swoim zachowaniem możemy pokazać dziecku, że niepowodzenie, nawet jeśli bardzo liczyliśmy, że się uda, nie musi być tragedią, a może stać się motorem do dalszego działania. Co do „niesłuchania” i opóźniania się, myślę, że ważne, aby nauczycielka obserwowała dziewczynkę podczas pracy na lekcji, aby stwierdzić, czy jej trudności wynikają z dekoncentracji uwagi, wolnego tempa pracy, a może trudności z samodzielną organizacją pracy. Wówczas możliwe będzie dobranie odpowiednich form wsparcia dziewczynki w prawidłowym funkcjonowaniu w szkole. Z tym Was pozostawię, życząc Ali wiele zapału i radości z bycia uczennicą, a Mamie- pogody ducha i optymizmu:)
-
Kochana Mamo Uroczej Dwójki, Jako mama nieco starszej dwójki, dobrze rozumiem Pani zmagania:) Posiadanie rodzeństwa to skarb nie do przecenienia. Rodzeństwo, szczególnie zbliżone wiekiem stanowi dla siebie pierwszą grupę odniesienia i zapewnia trening społeczny, którego nie zastąpią inne relacje. Brat i siostra w podobnym wieku stanowią dla siebie konkurencję, funkcjonują w podobnej przestrzeni, mają podobne potrzeby, więc nie da się uniknąć konfliktów i nie powinno się ich unikać, gdyż są ważnym elementem treningu społecznego. Informacja, że dzieciaki „leją się i zaczepiają po równo” w mojej ocenie jest pozytywna, ponieważ świadczy o równowadze w relacjach między rodzeństwem (chyba nie możemy tu mówić o modelu: prześladowca- ofiara). Każde z dzieci część z tych starć wygra, a część przegra, nauczy się radzenia z obiema sytuacjami, co jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania społecznego w przyszłości. Oczywiście charakter konfliktów będzie zmieniał się wraz z wiekiem rodzeństwa. Na etapie, na którym znajdują się Stefcio i Polusia dominacja niewerbalnego sposobu rozwiązywania konfliktów (bicie, popychanie, wyrywanie zabawek) jest typowym i normalnym zachowaniem, szczególnie, że, jak sama Pani wspomniała, Stefcio chętniej komunikuje się bez użycia słów. Można oczywiście starać się zmniejszać częstotliwość zatargów, gdyż mogą być one bardzo uciążliwe. Ważną zasadą jest zapewnienie rodzeństwu poczucia odrębności i możliwości odpoczęcia od siebie nawzajem. Dlatego bardzo dobrze, że Polusia uczęszcza do przedszkola. Próbkę odwrotnej sytuacji miała Pani podczas Waszej choroby, kiedy dzieciaki były cały czas razem i nastąpiła „eskalacja” konfliktów. Warto także, aby każde z Państwa znalazło trochę czasu w tygodniu dla każdego z dzieci z osobna: niech zarówno Polusia jak i Stefcio mają swój szczególny czas, zajęcie czy atrakcję, które będą dzielić tylko z mamą lub tylko z tatą. Dzieci z pewnością poczują, że są przez Państwa traktowane jako indywidualności, co również przeciwdziała konfliktom. Nie warto natomiast zbyt intensywnie uczestniczyć w konflikcie dzieci, tzn. szukać winnych, próbować dojść przyczyn, oceniać, kto jest bardziej poszkodowany, brać czyjaś stronę. Nigdy bowiem nie możemy mieć pewności, czy nasz osąd dokonany po fakcie jest słuszny, może być też tak, że odpowiedzi na te pytania nie ma, a zajęcie przez nas stanowiska może okazać się krzywdzące dla jednej lub obu stron konfliktu. Kiedy konflikt/bójka przekroczy granice Państwa tolerancji lub po prostu obawiają się Państwo o bezpieczeństwo dzieci, można zastosować sankcję w postaci separacji małych „wojowników” w osobnych pomieszczeniach, bez dodatkowego nagradzania ich uwagą, dopytywania się, co się stało lub prób odtworzenia przebiegu wypadków. Izolacja z jednej strony pozwoli się maluchom wyciszyć i uspokoić, z drugiej zaś strony będzie dla nich czytelnym komunikatem: „jeżeli się bijemy, nie możemy być razem”, nuda i brak towarzysza zabaw to dotkliwa strata dla takiego malucha. Bardzo istotna jest także nauka prawidłowej komunikacji i rozwiązywania konfliktów, którą możemy prowadzić poprzez własny przykład (modelowanie). Jeżeli dzieci będą obserwowały, jak rodzice w sposób pokojowy, za pomocą komunikacji oraz kompromisów rozwiązują problemy między sobą oraz różnice zdań między rodzicami a dziećmi, znacznie szybciej wypracują własne pozytywne sposoby rozwiązywania konfliktów. Odnośnie systemu kar i nagród, z Pani wiadomości wnioskuję, że sprawdza się on bardzo dobrze w przypadku Polusi, więc nie ma powodu, aby go zmieniać. Zasady, jakie obowiązują rodzeństwo (co wolno, a czego nie wolno) również powinny pozostać takie same – dzieci są bardzo wyczulone na sprawiedliwe traktowanie. Natomiast sposób egzekwowania tych zasad od „Funia” (urocze:)) należy dostosować do jego wieku, poziomu rozwoju i możliwości komunikacji. Nie ma co liczyć, że nauczy się spisanych zasad, czy też będzie ich przestrzegał, natomiast Państwo powinniście ich przestrzegać w odniesieniu do niego. Jeżeli złamie jakąś zasadę, należy poinformować go, że nie wolno tego robić (określamy konkretnie, czego), przy następnym wykroczeniu (po krótkim czasie), przypominamy zasadę i wskazujemy sankcję, jaka za dalsze niewłaściwe zachowanie go spotka, dopiero przy kolejnym z rzędu powtórzeniu niewłaściwego zachowania stosujemy sankcję, która powinna być: nieuchronna, natychmiastowa i odnosić się do konkretnego przewinienia (np. jeżeli nie przestaniesz uderzać klockiem w meble, zabiorę ci klocki i postawię wysoko – przykład ukuty naprędce:)). Również nagrody w przypadku malucha takiego jak Stefcio powinny być bardziej konkretne i mniej symboliczne (np. jeśli „medal” to na bluzeczke, a nie na tablicę z napisanym imieniem). Mam nadzieję, że podsunęłam kilka pomysłów. Pozdrawiam całą dzielną Rodzinkę!
-
Droga Mamo Igorka! Widzę, że Igorek to sprytny chłopiec i niełatwy „przeciwnik” w procesie wychowawczym Sposób, w jaki nauczył się radzić sobie i manipulować stosowanym przez Panią systemem motywacyjnym wskazuje, że chyba przyszła pora na zmiany. Nie oznacza to, że system był zły! Nie ma natomiast systemów uniwersalnych ani wiecznych – po prostu to, co było skuteczne na pewnym etapie rozwoju dziecka może okazać się niewystarczające na etapie kolejnym. Myślę, że warto skoncentrować się na zachowaniach, które są dla Pani uciążliwe. Można np. wprowadzić dodatkowy, całkiem nowy rodzaj punktów za wykonywanie poleceń, na które Igor szczególnie nie ma ochoty (Mama z pewnością najlepiej wie, jakie to będą polecenia). Zebranie określonej ilości nowych punktów powinno skutkować także nowym, atrakcyjnym rodzajem gratyfikacji (może wspólne wyjście do kina?). Jeżeli chodzi o trudności „wieczorne”, to sądzę, że warto, aby przeanalizowała Pani Wasz wieczorny scenariusz i zastanowiła się się, gdzie tkwi źródło kłopotów: czy np. Igorek ma problemy z zasypianiem? Można wprowadzić do rytuału nowe elementy, które same w sobie zmotywują Igorka do współpracy (ten pomysł czasem już Pani realizuje – i słusznie). Motywujące może okazać się wprowadzenie elementu gry – zabawy: przebieranie na czas, przydatnym atrybutem będzie czasomierz kuchenny (do gotowania jajek, dostępne w różnych zabawnych kształtach), ważny jest także odpowiedni sposób przekazania zasad, np.: „ciekawe, czy uda ci się to zrobić w minutę”. Taki zabieg pozwoli także doprecyzować Pani oczekiwania, polecenie „ubieraj się/jedz szybciej” może dla Igorka oznaczać całkiem co innego niż dla Mamy. Czytaniu bajki natomiast mogłaby towarzyszyć codzienna rozmowa, która pozwoli uwolnić napięcia minionego dnia – może dotyczyć tego, co się działo, tego, o czym Igorek marzy lub możecie wspólnie układać jakąś historię – wybór należy do Was. Oczywiście trzeba także pamiętać, że stałość odgrywa bardzo istotną rolę podczas zasypiania: stałe pory, niezmienny rytuał. Mam nadzieję, że podsunęłam Pani kilka pomysłów... Pozdrawiam serdecznie i życzę wiele cierpliwości i kreatywności
-
Droga Mamo Juleczki! Przede wszystkim witam serdecznie:) Z Pani wiadomości wnioskuję, że Juleczka to przeuroczy maluch, który nie pozwala rodzicom się nudzić:) Odnośnie niepokojących Panią zachowań Julki (szczypanie, rzucanie telefonu), sądzę, iż Pani intuicja jest słuszna: mała chce zwrócić na siebie uwagę. Julcia jest coraz większa, osiąga nowe etapy rozwoju społeczno – emocjonalnego, uczy się „zarządzać” uwagą otoczenia i świetnie jej się to udaje, bo jak tu nie zwrócić uwagi na kogoś, kto nas szczypie lub rzuca dzwoniący do nas telefon... Bardzo słuszna jest Pani reakcja w postaci konsekwencji, jaka spotyka małą za niepożądane zachowanie. Chęć pojednania oraz „postanowienie poprawy” wskazują, iż oddziaływanie wychowawcze przeprowadzone jest właściwie. Powtarzanie się złego zachowania po jakimś czasie pokazuje, iż Julcia nie ustaje w testowaniu granic, Pani zadaniem zaś jest konsekwentne wyznaczanie granic i zasad – wychowanie to proces długotrwały i żmudny Dodatkowo mogę podpowiedzieć, że przy modyfikacji zachowań trzeba pamiętać o trzech uniwersalnych zasadach: 1. Nigdy nie wzmacniamy zachowania niepożądanego – czyli dziecka nie może spotkać nic, czego by chciało w konsekwencji złego zachowania. Tu pułapka: uwaga rodzica zawsze stanowi silne wzmocnienie – to o uwagę walczy Julcia, dlatego po uszczypnięciu należy krótko i stanowczo zakomunikować „nie wolno szczypać, to boli” – tu kontakt wzrokowy będzie pomocny, aby komunikat „dotarł”, następnie przerywamy kontakt wzrokowy, można się odwrócić, odsunąć – nie nagradzamy uwagą. 2. Należy wyposażyć dziecko w repertuar zachowań pożądanych (o czym często zapominamy). Dziecko może po prostu nie wiedzieć, co innego może zrobić, aby uzyskać to, do czego dąży. W analizowanej sytuacji celem Julci będzie zwrócenie uwagi otoczenia. Dlatego warto pokazać jej, że może uzyskać tę uwagę pozytywnymi zachowaniami: można umówić się z nią na jakiś znak, który zawsze zwróci uwagę mamy (np. słowo „mama”, złapanie za rękę) i natychmiast z nią takie zachowanie przećwiczyć, a zastosowany przez Julcię znak nagrodzić uwagą i jakąś atrakcyjną zabawą, aby właściwe zachowanie miało szansę się utrwalić. W przypadku telefonu warto pokazać Julci, że jeśli weźmie telefon, ale zamiast rzucić, poda go mamie, zostanie doceniona, zauważona i pochwalona. 3. Szczególnie na początku pracy nad danym zachowaniem, intensywnie wzmacniamy każdy przejaw właściwego zachowania. Jeżeli Julcia zastosuje „znak”, zawsze musi zostać obdarzona uwagą (później przyjdzie czas na naukę odraczania tej potrzeby, np. konieczność poczekania, aż dorośli skończą rozmawiać – nie wszystko naraz). Niewłaściwe zachowanie ma szansę wygasnąć tylko wówczas, kiedy okaże się mniej skuteczne od zachowań właściwych. Z tego, co pisze Pani o zachowaniu Juleczki podczas rodzinnych spotkań wnioskuję, że bardzo dobrze zna Pani swoje dziecko. Na pewno mała nudzi się, popisuje i walczy o uwagę – spotkania rodzinne są dla niej sytuacją niecodzienną, z którą musi sobie jakoś poradzić. Rozumiem, że postawa otoczenia, a szczególnie rodziny jest dla Pani bardzo deprymująca. Może Pani wyjaśniać rodzinie, jak interpretuje zachowania Julki oraz komunikować swoje uczucia („jest mi przykro, kiedy tak mnie oceniasz”). Należy też pamiętać, że racja leży po Pani stronie i starać się – choć to trudne – nie przywiązywać wielkiej wagi do tych słów krytyki. Warto też tak zaplanować przebieg spotkań rodzinnych, aby Julcia nie zdążyła się znudzić (warto zatroszczyć się o jakieś atrakcje: zabrać zabawki, może u babci lub cioci są jakieś niezwykłe „skarby”, którymi mała mogłaby się pobawić), nie należy też przedłużać zbytnio spotkań. Trzeba też zapewnić córeczce odpowiednią porcję uwagi otoczenia: może Julcia zatańczy dla babci lub cioci, powie wierszyk z pomocą mamy i oczywiście otrzyma za to wielki aplauz. Jeżeli chodzi o systemy motywacyjne, to jestem ich zwolenniczką. Pamiętajmy tylko, że im młodsze dziecko, tym nagroda w postaci „punktu” musi być bardziej konkretna i mniej symboliczna oraz następować natychmiast po właściwym zachowaniu. Byłabym ostrożna, jeśli chodzi o podsumowanie całego dnia – to szmat czasu dla takiego malucha, poza tym każdego dnia zdarzają się dobre i złe zachowania, a ich bilans może być mocno subiektywny, a określenie „być grzecznym” w mojej ocenie oznacza wszystko i nic. Daleka jestem natomiast od krytykowania systemu, który ktoś sobie wypracował i działa – przekazuję tylko nasuwające mi się uwagi. Bardzo się rozpisałam... Pozdrawiam ciepło Mamę i Juleczkę. Powodzenia!
-
Droga Mamo Mikołajka, Bardzo istotne jest pytanie, czy Mikołajek w tym roku szkolnym w swojej grupie przedszkolnej realizuje program rocznego przygotowania przedszkolnego. Sądzę, że tak, ponieważ rocznikowo jest pięciolatkiem. W takiej sytuacji należy się liczyć z tym, że jeżeli trafi w przyszłym roku szkolnym do szkolnej zerówki, tam będzie realizowany dokładnie ten sam program (oczywiście o ile nic się nie zmieni w przepisach na przestrzeni tego roku). Dla Mikołajka będzie to oznaczać ponowną naukę tych samych treści. Taka sytuacja może być korzystna jedynie w szczególnych przypadkach dzieci, którym powtórzenie roku edukacyjnego pomoże w osiągnięciu pełniejszej dojrzałości. Proponowałabym wstrzymanie się z decyzją i wykorzystanie tego roku na przyglądanie się z jednej strony programowi rocznego przygotowania przedszkolnego, z drugiej zaś strony, jak radzi sobie z nim Mikołajek. Pod koniec roku szkolnego z pewnością należy porozmawiać o Mikołajku z jego wychowawczynią (pięciolatki mają być w tym roku objęte diagnozą pedagogiczną przez nauczycieli), ja również chętnie powrócę do dyskusji na ten temat. Tymczasem pozdrawiam ciepło!
-
Droga Mamo Mikołaja, Przede wszystkim witam i dziękuję za zaufanie, jakim mnie Pani obdarzyła. Odnośnie problemów, o których Pani pisała, postaram się podpowiedzieć coś w takiej kolejności, w jakiej pojawiały się one w Pani wiadomości. Jeśli chodzi o niechęć do rysowania, może ona wynikać z faktu, iż jest to zajęcie żmudne i pracochłonne dla młodego człowieka, który w tym wieku oczekuje raczej natychmiastowych efektów swoich działań, z drugiej strony owe efekty mogą być niezadowalające w opinii małego rysownika, który nie jest jeszcze w stanie wyrazić za pomocą rysunku wszystkiego, co by chciał. Dlatego proponowałabym usprawniać Mikołajka manualnie, proponując mu bardziej atrakcyjne formy aktywności plastycznej, dające „spektakularne” efekty, np. malowanie na dużych arkuszach papieru – palcami lub szerokim pędzlem malarskim, kolaże – przyklejanie do kartonu „wszystkiego, co się da”, lepienie z gliny, masy solnej. W ten sposób pokażemy Mikołajkowi, że aktywność plastyczna może być ciekawa i przyjemna oraz damy mu szansę przeżycia satysfakcji z wykonania pięknego dzieła, które oczywiście należy pochwalić! Na wysłuchiwanie głosek na początku wyrazu Mikołaj ma jeszcze czas. Ten etap rozwoju słuchu fonematycznego dzieci zazwyczaj osiągają po ukończeniu 5 lat. Zabawy w słuchowe dzielenie wyrazów proponuję zacząć od podziału na sylaby, następnie można próbować wysłuchiwania samogłosek na początku wyrazu, dopiero później - spółgłosek. Należy pamiętać, że wszelkie ćwiczenia powinny mieć formę atrakcyjnej zabawy i być przeprowadzane tylko wtedy, kiedy Mikołaj ma na nie ochotę. Jakiekolwiek formy zmuszania dziecka w wieku Mikołaja do ćwiczeń związanych z literkami mogą doprowadzić do wytworzenia się u niego negatywnej postawy wobec szkoły i nauki jeszcze przed jej rozpoczęciem. Dlatego jeżeli Mikołaj nie chce jeszcze uczyć się wzrokowego rozpoznawania literek, dajmy mu czas. W wieku niespełna 5 lat nie ma takiego obowiązku. Odnośnie występów scenicznych, warto dowiedzieć się, czy podobne kłopoty występują również, kiedy mamy nie ma na widowni, np. podczas występu przed inną grupą dzieci. Jeżeli nie, wówczas prawdopodobnie kłopot dotyczy konieczności odnalezienia się równocześnie w dwóch rolach: kochanego synka i dzielnego aktora. Jeżeli nieśmiałość pojawia się zawsze, wówczas warto zachęcać chłopca do mniej obciążających występów, np. początkowo przed babcią, ciocią, aby mógł trenować tę umiejętność społeczną, każdy mały sukces w tym zakresie doceniać i chwalić, z pewnością nie zmuszać. Myślę, że jest Pani bardzo troskliwą mamą, stąd obawy o przyszłą karierę szkolną Mikołaja. Mam nadzieję, że przynajmniej kilka z nich udało mi się rozwiać. Życzę Mikołajowi i Mamie wiele uśmiechu i powodzenia!