Skocz do zawartości
Forum

Roksi1

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Roksi1

  1. Zani to świetnie pokazała, da się przez telefon, jak któraś ma problem to pisać tu i doradzimy do zrobić. Super że się udalo
  2. Jest jakiś sposób na gryzienie przy karmieniu? Mała mnie od wczoraj tak gryzie i to na początku qksrmienia. Wcześniej czasem gryzla jak się najadla, ale mówiłam nie wolno i zbierałem to przestała. Teraz idą jej te górne zęby, przed karmieniem daje gryzak, smaruje mascia, a mimo to gryzie. Widać, że jest głodna, ale kurcze już ma 2 zęby, więc ból jest spory, a zabieranie nic nie daje, bo jak dostaje po chwili to znowu gryzie.
  3. Paulina znajoma ma córkę, która się zachowuje dokładnie tak samo. Czego nie próbowali, to wstaje o 5.00. Dla mnie to była wizja masakryczna, ale może Cię pocieszy, że dla znajomej też było mega ciężko, tyle że z biegiem czasu się przyzwiczaila. Teraz jak ma ponad rok to nawet mówi, że się wysypia, choć dalej o 5 maka 6 pobudka. Super kawałek, uśmiałam się, takie prawdziwe Zani dopyraj lekarza, zawsze lepiej wiedziec więcej o terapii, ale z reguły skutki ubvozne są bardzo rozległe. Ja kiedyś brałam leki na trądzik to nawet jako skutki uboczne było napady agresji i samobójstwa. Ja dzisiaj też dzien lenia, mąż wczoraj w pracy, więc byłam sama z Małą na urodzinach, wróciłam wykończona
  4. I dzięki za wiadomosci, że Wasze dzieciaczki też nie akceptują butli, jakoś mi się lżej na sercu zrobiło hehe I rozumiem Zani co do tego karmienia, tak samo to przeżywałam od poniedziałku jak myślałam co też dzisiaj powiedzą. Ale na szczęście przynajmniej na razie nie muszę odstawiac LusiaM wspominałaś o histerii przy butli, zamierzasz odstawic, żeby się starać o rodzeństwo?
  5. Wszystkiego najlepszego! Ja mam bardzo dobry dzień kobiet, bo byłam po wynik biopsji i zmiana łagodna! Wprawdzie trochę zachodu z tym jeszcze będzie, bo raz ze po tej biopsji mi się ten guz hm rozlazl i to co brałam za opuchlizne to ten guz się taki ogromny zrobił. Ale nie jest złośliwy, lekarz mnie skierował do poradni chorób piersi, gdzie mają na to spojrzeć. Wg lekarza to prdez jakiś czas będą tylko obserwować, jest mała szansa, że po zakończeniu karmienia się to samoistnie wchlonie. Jeśli nie, to raczej trzeba będzie usunąć, ale tym już się nie przejmuje.
  6. A i jeszvze muszę się pochwalić, dzisiaj Mała dostała w miseczce takie małe miękkie kawałki dyni i zjadła bardzo dużo. Nawet mąż był w szoku, że to jest ten nasz niejadek heh
  7. Nindziowamama super, że już raczkuje, u nas Mała na razie pełza coraz szybciej i coraz częściej jestna czworaka i wygląda jakby kombinowała jak to zrobić żeby iść do przodu. I już sobie wolę nie wyobrażac jak to będzie jak zacznie raczkowac, bo przy samym pelzaniu wszędzie wlezie, wszystko chce dotknac, najlepiej to czego nie powinna. Płyty pod telewizorem już zastąpiąne pluszakami. I muszę być blisko, najlepiej na podłodze, bo inaczej pretensje. A już jak widzi, że ja daje do kojca to płacz. Ale już muszę, bo nawet jak chce do kuchni iść, to jak się tylko obraca la to na tyle powoli, że zdążyłam zawsze podejść zanim dosiegla mebli. A teraz jak pełza to juz za szybko, wczoraj nie zdążyłam dobiec i uderzyła się w stół.
  8. I to nie tyczy się tylkp porządku, bo jedziemy do kościoła, to mąż czeka aż powiem, gdzie ma nas zawieść. A potem ja mam na głowie więcej odpowiedzialności, ostatnio mi się z tego wszystkiego godziny pomieszaly i pojechaliśmy nie tam gdzie trzeba. Niby najważniejsze decyzje podejmujemy razem, jak była dyskusja nad imieniem dla Małej albo nawet wyjazdu na wczasy to on potrafi powiedzieć co mu się bardziej podoba, a co mniej, ale ostatecznie to ja muszę zdecydować. I niby spoko, ale gorzej jak ja sama nie wiem, w przypadku imienia byłam rozdarta miedzy dwoma i za nic nie umiałam zdecydować, jak ja chciałam żeby mąż powiedział będzie tak i tak. Tsk ich teściowa wychowała, że żaden z nich nie potrafi takich jak to się mówi, męskich decyzji podejmować. A ja ostatnio jestem zmęczona, zagoniona, niedospana i chciałabym cześć tej odpowiedzialności przekazać na niego, ale zapomnij
  9. Zani współczuję teścia, nie rozumiem takiego podejścia do dorosłych dzieci, przecież wiadomo, że rodzic już nie ma wpływu i mów jedynie akceptowac i cieszyc się z kontaktów... Ja na szczęście nie mogę narzekać na teściow, rozumieją, że mieszkany na górze, ale robimy po swojemu i się nie wtracaja. Jedyne co to kwestia wychowania, teść miał pracę wyjazdowa, raz na 2 tyg był w domu i jak wracał to słuchał teściowej we wszystkim. I ona tak nauczyła teścia, męża i szwagra, że mogą robić tylko to, co ona powie, że trzeba. Np potrafiła się czepiać, że jak sprzątali to schowali coś nie tam, gdzie ona akurat teraz chciała. I to skutkuje tym, że mój mąż jest pomocny w domu, ale ja muszę wydawać polecenia. Jak zostawię w pośpiechu miotle kuchni, to on jej nei ruszy sam z siebie choćby miała tak trzy dni stać. Jak powiem, żeby pozmywal to zrobi, ale nie schowa otwartego mleka do lodowki. Jak mieszkaliśmy sami to jeszcze jakoś mniej tak robił, ale odkąd postanowiliśmy 5 lat temu się wprowadzić tutaj to jakby mu te nawyki wróciły. A mnie to ostatnio tak męczy, muszę myśleć za siebie i jeszcze za niego. Moi rodzice funkcjonują jak partnerzy, a teściowa nauczyła, zs to kobieta rządzi w domu, a mnie ta rola męczy
  10. Zani, słodko brzmi ten Dyndus, a z dystansem do sytuacji hehe My z mężem zaczęliśmy Mała nazywać Bobo odkąd sama tak w kółko powtarza. A co do tekstu męża o butelce to jakbym swojego słyszała. Zresztą to jest tak, że się zawsze znajdzie powód, żeby tej mamy się czepiać. Jak na początku trochę się wstydzilam karmić przy ludziach i mialam butelkę na urodzinach teściowej butelkę to wszyscy na mnie naskoczyli, że jak będę dawać butelkę to odrzuci pierś i tyle będzie. Raz czy drugi podałam mm, to tak samo. Miałam nakładki na piersi, to prawie wszyscy wokół komentowali jak to powinnam przestać z nich korzystać. Szwagierka nawet z Anglii specjalnie dzwoniła zrobić mi wykład na temat skutków ubocznych. A teraz jak Mała nie chce butelki to też padają teksty, że moja niechęć, że jej nie nauczyłam, że zaniedbalam. Nie żebym się jakoś szczególnie tym przejmowala, robię tak jak uważam. Ale wkurza mnie jak teściowa chodziła i się chwaliła jaka Mała jest super, że nie chce butelki ani smoczka, a jak nagle był problem to tekst co to za dziecko co nie umie pić z butelki. Trochę konsekwencji kurcze
  11. Mała też traktowała niekapka jak gryzak, ale zrobiłam trochę większa te dziurkę i nauczyła się z niego pić. Jakoś wcześniej nawet nie próbowała, a że w zestawie były dwa te "smoczki" to nie było mi żal zniszczyć
  12. U nas trochę bardziej się rozgadala, ale jedynie na razie jest baba i bobo z takich bardziej brzmiących
  13. Andzia90 nie mam za bardzo sama doświadczenia, ale koleżanka u swojej córeczki to pomagała termometrem. Justynaaa współczuję, oby leki jak najszybciej zaczęły działać. Ooska super, że wrocilisxid do domu, pewnie od razu lepiej. I świetnie że pije wodę, ja też nie wiem ile właściwie Mała wypija, ale wierzę że wystarczająco. U nas też małe sukcesy, udało mi się wprowadzić stały rytm. Około 11.00 jakiś owoc, 15.00 obiadek, 19.00 kaszka, która mąż podaje. Mała zjada trochę więcej, a przede wszystkim mi to pomogło, bo tak każdego dnia szliśmy na żywioł. Mała musi sama mieć w rączce jedzenie, miałam w miseczce banana w kawałku to wzięła do rączki i do buzi i od tamtej pory jakoś bardziej do niej dotarło, że w miseczce dostaje jadalne rzeczy. Dałam jej też bardzo miękki kawałek ugotowanego buraka i marchewki, chętniej sama sobie bierze i zjada niż z łyżeczki
  14. U nas chyba idą zęby z góry, maruda do kwadratu, noce masakra, dzień prawie cały czas marudzenie ślina i wszystko w buzi wykończona jestem
  15. Dzięki, popracuje nad tą systematycznościa, może to coś pomoże. A i dzięki Ooska za przypomnienie o tym poradniku, czytałam zanim zaczęłam rozszerzac i bardzo mi się podobał. A jakoś teraz w "praniu" to chyba muszę sobie przypomnieć, przejrzę go dzisiaj jeszcze raz. Najwyraźniej Mała potrzebuje wiecej snu, dzisiaj jak się przebudzila trochę przed 8.00 to przewinelam ja i robiłam tak, jak zaczynamy dzień. Nie dałam piersi, tylko banana, ale tylko się rozplakala, piersi później też nie chciała, 30 min ja usypialam w wózku.. I śpi,zobaczymy jak długo. A powiedzcie mi jeszcze, jak dajecie coś nowego do jedzenia i nie chce jeść, to dajecie wtedy coś innego od razu? Czy odpuszcza ie ten posiłek
  16. A macie stałe godziny posiłków? My w ogóle nie mamy żadnego planu dnia, każdy dzień jest jakiś inny, ostatnio Mała zaczynała dzień o 7.00, dzisiaj tak naprawdę z krótką przerwa na pierś i zmianę pieluchy spała do 10.00. Mam wrażenie, że robię coś nie tak z tym rozszerzeniem diety
  17. Straszna historia, aż brak słów... Na pewno wstrząsa człowiekiem.... Paulina, nawet nie wiedziałam, że jest coś takiego. Przy małym dziecku trzeba mieć oczy dookoła głowy, a Twój Jasiek podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej. Jestes super, że dajesz radę, choć mąż tak średnio pomocny jak mówiłaś. Co do organizacji chrztu, to będzie dobrze, z reguły dzieci pokazują się z jak najlepszej strony, takiej która mamy rzadko kiedy widzą jak są same hehe LusiaM dzięki, nie wiem czy jest co podziwiać haha dzisiaj się czułam jak wariatka, cały czas Małej coś śpiewam, więc jak czulam dzisiaj nadchodzący atak stresu i strachu to chodziłam po domu i śpiewałam wymyślona piosenkę "nie ma diagnozy, nie ma choroby, jest choroba, jest leczenie" o dziwo pomocne. Zwłaszcza jak się do tego trochę poruszać.
  18. Żółtko dałam ostatnio w tym takim silikonowym podajniku do karmienia, wymamlala sobie. Powiedzcie mi jak karmicie to przed mlekiem, czy po? Bo ja juz próbowałam różnych kombinacji, przed piersią, 30 min po, po drzemce, godzinę po piersi. Efekt jest zawsze taki sam, zje góra 2 łyżeczki. Nawet dość chętnie reaguje na nowe smaki, dziś jadła jabłko, choć widać było że aż się krzywo, takie to miała kwaśne, ale jadła chętnie. Tyle,ze ilości naprawdę mikroskopijne
  19. Tak jakby kurcze to była moja wina, Mała najpierw piła z butelki, potem się jej jakoś odwidzialo. Może fakt w sumie nie czułam większej potrzeby na siłę probowac, ale skoro i tak praktycznie wszędzie Mała wychodziła z nami, bo teściowa się bała z nią zostać, to jakoś się nie spinalam. A teraz wyszło, że jestem nieodpowiedzialna matka, cudnie. Teraz niby wszyscy chcą, żebym dawała już jej mm, bo co jeśli nie będę mogła karmić. I może jestem śmieszna, może to jest wyparcie, ale nie daje. Tak naprawdę nie mogłabym karmić jedynie przy chemii, a jeśli miałabym ja teraz na zapas zacząć odstawiac, to musiałabym przyznać, że będzie źle. Ale próbowałam jej dawać wodę w butelce, tyle że ona to traktuje jak gryzak
  20. Ale macie ambitne plany ogrodnicze! Zazdroszczę, ja zupełnie nie mam ręki do roślin, już wszyscy wiedzą, żeby mi żadnych kwiatów nie dawać, bo wszystko mi prędzej czy później obumiera. U nas już lepiej, pierś boli zdecydowanie mniej, śmieje się, że mam wszystkie kolory tęczy. Noc po biopsji jak nie mogłam karmić nie była taka zła, tzn Mała stanowczo odrzucala butle, ale mogłam karmić druga piersią. Myślałam, że jej nie wystarczy, ale tak długo ssala aż się najadla ta jedna. Przy butelkach (bo próbowalismy w końcu różnych) to tak się denerwoala, że cały czas płakała. Aż w końcu się zaniosla i wtedy już tylko na tej jednej piersi była. Ale wszyscy na mnie naskoczyli jak można doprowadzić do tego, żeby dziecko nie akceptowalo butelki. Nawet moja mama, jak do niej dzwoniłam pogadac
  21. Dzięki bardzo za wsparcie, dużo mi pomogło czytelnie wiadomosci od Was! Plus mąż mi przypominal, że "na oko" to wg lekarza byłam uznana za nieplodna, więc póki nie ma diagnozy to nie ma choroby i się nie przejmuje. Niestety przez ten krwotok i to jak mocbo uciekali żeby go zatamowac (jedna pielęgniarka się na mnie wręcz położyła) to ta pierś jest purpurowa, mega bolesna, boli nawet jak ręką ruszam. Napiszę do Was iecej w niedzielę jak mąż będzie miał wolne, bo jestem padnięta
  22. A tak lekarka od razu powiedziała, że wygląda to bardzo niepokojąco, że jeśli byłoba to niegroźne zmiana to powinna znika x po tej cienkiej biopsji. I znalazła drugiego guza w tej piersi, którego wcześniej na bank nie było. A ten się jeszcze bardziej powiększył. Wyniki za 2 tyg i wrddu się okaże. Boli mnie ta pierś jak cholera, Mała nie chce za nic butli, jest cyrk. Żebym tylko jeszcze nie dostała zastoju... Jutro rano już będę mogła karmić więc tylko przetrwać noc. Obym nie musiała do szpitala jechać.
  23. Ja dzisiaj też znalazłam drugiego ząbka u Małej, też na dole. I to w sumie była jedyna pozytywną rzecz dzisiaj, na 10.00mialam te biopsje gruba igła. Sama w sobie całkiem spoko, znieczulenie wiec nawet "przyjemniejsze" niż cienka, bo wtedy czułam jak gmera mi w tej piersi. Ale jak lekarka pobierala drugi wycinek to przeciela jakies naczynie krwionośne, w trzy oosoby nie umiały opanować krwotoku, dlguo im to zajęło i była cała akcja. Teraz ta pierś jest zmasakrowana, wygląda strasznie, cała czerwona napuchnieta, boję się czy nie mam zastoju, bo mam ściągać laktatorem, ale wcześniej byłam obwiazana bamdazami tak, że wyglądało jakbym tej piersi prawie nie miała. Musiały tak. Mocno bo ciągle się ta krew lala. Poza tym liczyłam że druga opinia lekarska będzie lepsza, a
  24. LusiaM u mnie na wsi nie ma praktycznie żadnych kaszek poza tymi znanych marek, gdzie nie widziałam żadnej bez cukru. Zamawiam przez internet, wprawdzie nie przez allegro, a stronę www.helpasklep.pl owoców nie zamawiałam jeszcze, ale też mnie kusily. I dobrze, że czerpiesz z tego radość, ja też się jaram czasami takimi rzeczami, że nawet mąż nie ogarnia jak mogę się tak angażować, analizować i potem z wielką satysfakcja kupować dla Małej.
  25. I zainspirowalyscid mnie, jutro spróbujemy z awodako. I też myślałam, że jogurty po roku, dobrze wiedzieć! A z kaszek to ja miałam helpa, były tak dobre że aż mi smakowały. A teraz mam holle
×
×
  • Dodaj nową pozycję...