Skocz do zawartości
Forum

Figa78

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Figa78

  1. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Silvara, sęk w tym, że nie chce zmieniać pracy, bo ja bardzo lubię:) Ale masz rację, trzeba będzie dziecku spokojnie wytłumaczyć co i jak. Nie wątpię, że będzie bardzo inteligente, więc zrozumie;) Czopki z kminku? A na co to? Wiem, że któraś z Was tłumaczyła, ale dziś zakręcona jak świnski ogon jestem i nie kumam za bardzo;)
  2. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Mama Colin, to była tylko luźna propozycja, wiadomo, że lepiej, jak będziemy w komplecie:) Jeeeju... padam na pysk. W końcu poprasowalam wszystkie śpiochy, zaraz się biorę za obiad, bo obiecałam chlopu pierogi zrobić. Potem chce zrobić porządek w szafie małej, bo już z wielu spiochow wyrosła. No i może na jakiś spacer pójdziemy. Podczas prasowania nachodzą mnie różne refleksje i dziś tak się trochę zdolowalam, bo zaczęłam się zastanawiać, jak to będzie, gdy wrócę do pracy. Pracuje na 3 zmiany, w święta również. Pewnie nieraz będzie tak, że nie będę mogła spędzić czasu z dzieckiem, bo akurat będę musiała iść do pracy. I jak tu wytłumaczyć maluchowi, że mamusi nie będzie np w wigilię? Starsi stażem koledzy są na tyle cwaniara, że chodzą na l4, ja nie potrafię tak kombinować. Wiem, że jeszcze mnóstwo czasu zostało, ale już się dołuje:(
  3. Figa78

    Wrześniowe 2018

    A to może by założyć grupę na Facebooku i tam się przenieść? Tylko że ktoś to by musiał ogarnąć, bo ja jestem w tym zielona. Fb mam tylko po to, by mieć kontakt ze znajomymi, bo większość z nich prędzej mi odpisze tam, niż na SMS-a.
  4. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Silvara, u mnie na dodatek blok w kształcie litery L i jak wieczorem nie zaslonisz okien, to wszyscy widzą co u Ciebie. I to często jest powodem kłótni z moim mężem, bo on uważa, że po co tak szczelnie zasłaniac okna, skoro nie mamy nic do ukrycia, a zawsze ostatnie promyki słońca można złapać. A ja po prostu nie chce, by cały blok widział, co mam w domu. Szczególnie że tu sąsiedzi nie mają ze sobą jakichś bliższych relacji z tego, co zauważyłam. W tym swoim bloku mieszkam od trzech lat, a jeszcze nie poznałam sąsiadów ze swojego piętra... Znowu sobie tylko dowalilam roboty. Stoję od dwóch godzin i prasuje śpiochy. Bo znowu nakupowalam masę nowych. U mnie w mieście jest super komis z ubrankami, ubranka zupełnie niezniszczone (od szwagierki dostaje w dużo gorszym stanie) i ja dodatek bardzo tanie. Większość spioszkow kupiłam za 5-10 zł. "Najgorsze", że ten komis ma swoją stronę na fb i za każdym razem wrzuca zdjęcia z nowej dostawy. Wtedy wiem, czy warto się wybrać i zazwyczaj wysyłam męża, aby kupił. Jakby nie mieli strony, to w ciemno by mi się nie chciało jechać i przynajmniej nie musiałabym potem tego prasować, hehe.
  5. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Silvara, ja to mam odwrotnie niż Ty. Całe życie mieszkałam na wsi i szlag mnie tam trafiał. Ciągle powtarzałam, że się wyprowadzę kiedyś do miasta i nigdy więcej na wieś nie wrócę. Teraz, kiedy mieszkam w mieście od 10 lat, dużo bym dała, aby znów zamieszkać na wsi. Wkurzam się, że nie mam gdzie wyjść na spacer. Do najbliższego parku trzeba by samochodem jechać. Mieszkam przy bardzo ruchliwej ulicy, dodatkowo chodniki są w opłakanym stanie, więc jedyne wyjście to spacer z wózkiem dookoła bloku. A ile tak można? Poza tym tu, gdzie mieszkam, mieszkają same buraki. Jeśli pierwsza dzień dobry nie powiem, to mijają bez słowa. Ich dzieciaki drą się pod blokiem w nieboglosy, latem nawet okna nie można otworzyć. I nie zrozumcie mnie źle, mi zabawy dzieci nie przeszkadzają, ale te dzieciaki tutaj podczas zabawy drą się, jakby ich ze skóry obdzierano. Dodatkowo biegają po klombach i niszczą krzaczki i kwiaty, mimo że jest napisane, aby nie wchodzić. Oczywiście dzieci małe, więc nie wiedzą, ale mamusie siedzą obok i ani słowa nie powiedzą. Jeszcze trochę i nerwicy dostanę, brakuje mi tej ciszy i spokoju. Gabi, co do szczepien, my będziemy szczepic ta 5w1. Co prawda chciałam tę na nfz, ale to wtedy za jednym razem są cztery wklucia, więc trochę mi żal by było maleństwa. Nasza pediatra mówiła, że ta szczepionka 5w1 jest nowszej generacji, więc nie trzeba jej się bać, aczkolwiek gdzieś z tyłu głowy mam, że może lepiej byłoby użyć tej bezplatnej...
  6. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Cześć:) Czy z budzikiem czy bez, pospała sobie 5 godz. Dostała mleko przed 6 i śpi do teraz. Musiałam się pod dojarke podłączyć bo nie mam sumienia jej budzić, a cycki już bolą. Ale to dobrze, przynajmniej zobaczę, ile mam mleka rano, bo dawno nie sprawdzałam. Moja mała też wydaje takie dziwne dźwięki noskiem. One brzmią tak, jakby miała mega katar. Położna wczoraj dzwoniła i pytałam ją o to i ona powiedziała, że to a bank katar nie jest. Bo gdyby był, to by się wylewal z noska, no i podczas odciagania byłoby go dużo. A u nas nic. Mówiła że to kwestia tego, że po porodzie nie odciagaja śluzu. Podała na to konkretną nazwę, ale już nie pamiętam jej...
  7. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Dziś pierwsza noc przed nami, kiedy nie nastawie budzika. O północy ostatnie karmienie było i zobaczymy ile maleństwo prześpi. Do tej pory mąż karmił o 4 rano, budzilismy ja. Dziś dzwoniła położna i powiedziała, że jak śpi, to nie budzić. Gdyby w dzień tak spała, to co innego. A że ładnie przybiera na wadze, to dać jej spać. Spokojnej nocy :)
  8. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Milu, 5 min i aż 80 ml??? O matko! Zazdroszczę. Ja to nieraz przez pół godz z o u piersi tyle nie ściągnę i aby mieć jedną porcję, muszę ściągać kilka razy. Jak karmię piersią, to daję od razu dwie, bo z jednej to się w życiu nie naje. Przez to niestety muszę dawać też mm, ale chyba nie jest tak źle, skoro daje tylko dwa razy w ciągu doby. Kupiłam dziś inke, co by mleka wytworzyć więcej, ale kupiłam o smaku czekoladowym, bo zwykłej nie trawię. Myślicie, że po takiej będzie efekt, czy może powinnam pić o naturalnym smaku?
  9. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Amanalka, mi właśnie o to chodziło, że Ty porównujesz siebie do innych mam, tylko może niewłaściwie się wyraziłam. Tak czy inaczej rozumiem cię doskonale, takie porównywanie może dołować. Dlatego nie słuchaj innych i rób tak, jak Ci intuicja podpowiada. W końcu Ty wiesz najlepiej, co jest dobre a co nie dla Twojego dzidziusia:)
  10. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Amanalka, nie ma sensu porównywać się do innych, bo można zwariować. Jak byłam młodsza, to moja matka cały czas porownywala mnie do sąsiadki zza płotu, Natalii. Zawsze było "A Natalia to taka" itp. Jak po maturze Natalia poszła na prawo, a ja na zupełnie inny kierunek, to co usłyszałam od matki? "No, gratuluję, ale ja bym wolała, żebyś wybrała studia takie, jak Natalia" "Ja to bym chciała, abyś była jak Natalia" itp. Na szczęście mam taki charakter, że mam takie coś gdzieś, ale kontakt z matką ograniczyłam do minimum, a ona wielce zdziwiona, dlaczego. Nie ma się co porównywać do innych, bo każdy jest inny.
  11. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Hej, hej:) Dziś już humor o niebo lepszy, dzięki za wsparcie:) Maleństwo skończyło swoje mleczne śniadanie, teraz sobie grzecznie leży obok i przysypia. Co do plam to póki co nie obkupkala jeszcze swoich spiochow, co jest bardzo dziwne, bo ostatnio robi kupki rzadko, ale za to jak zrobi, to prawie się wylewa z pieluchy. Na przewijak zawsze kładę pieluchę tetrowa, więc jak na nią coś skapnie, to wyplukuje pod bierzaca woda i do prania. Raz schodzi, raz nie. Ale to tylko pielucha, więc tu jak raz się nie martwię, że jest jakaś plama. W ogóle to śmiać mi się chce z mojego męża. Bo ja jak w ciąży byłam to cały czas musiałam być na zwolnieniu no i z nudów zaczęłam oglądać ukrytą prawdę, haha. No i mąż mój parę razy sobie że mną obejrzał i wiecie, jak się wkręcił? ;-) Myślałam, że tylko baby to oglądają. A ten przy kolegach czy rodzinie krytykuje, ale tak naprawdę żadnego odcinka nie opuści:-D
  12. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Co do tematu zabawek do łóżeczka, to my mamy jeszcze to: https://allegro.pl/pozytywka-lampka-chicco-i7511684997.html Sama pewnie bym nie zwróciła na to uwagi, ale dostałam w prezencie i muszę przyznać, że świetnie się u nas sprawdza. Jak malutka nie może zasnąć, to jej to włączam. Księżyc świeci delikatnym światłem i gra cichutko muzyczka. Malutka wpatruje się w to dłuuugo aż w końcu zasypia. Zauważyłam, że bardzo ją to wycisza przed snem.
  13. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Ech... Ja dzisiaj mam jakiegoś doła. Tak się zastanawiam, czy nie poświęcam Malutkiej zbyt mało czasu. Bo u nas typowy dzień wygląda tak: 7-8 rano karmienie, następnie biorę ją do siebie do łóżka i tak jeszcze śpimy ze 2 godz. Jeśli ona nie zaśnie, to sobie leży zajęta sobą. Jak wstaniemy, wkładam ją na lezaczek a sobie robię śniadanie i tak sobie siedzimy razem. Po śniadaniu trochę ogarniam mieszkanie i oglądam jakieś pierdoły w tv, malutka jest przy mnie. Śpi albo i nie. Potem kolejne karmienie, po karmieniu drzemka albo czytanie bajki. Potem ja gotuje obiad, więc malenka idzie do swojego łóżeczka. Potem mąż wraca więc jemy obiad i jeśli jest pogoda, bierzemy ją na spacer. Po spacerze karmienie i popoludniowa drzemka, następnie kąpiel. Po kąpieli co drugi dzień wycieram i ubieram ją ja, a co drugi dzień mąż. No a potem spanie i pobudki tylko na karmienie... Mam wyrzuty sumienia, że nie spędzam z nią czasu non stop i że jak ona leży w łóżeczku i nie śpi, to ja zajmuję się innymi rzeczami zamiast siedzieć przy niej aż zaśnie.
  14. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Milu, karuzelka to była pierwsza rzecz, jaka kupiłam małej gdy tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży:) Byłam na zakupach i jak raz wpadła mi w oko i kupiłam. Takie 4 brązowe misie, dwie panie miś i dwóch panów misiów. Z tego co pamiętam z canpol babies czy jakoś tak. Maleństwo ja uwielbia, codziennie jej muszę ją nakręcać, wtedy ona wodzi za nią oczkami i próbuje złapać misie. Gdy melodyjka przestaje grać, maleństwo wydaje z siebie okrzyk, coś w stylu "Eeeej!". Wtedy muszę iść i nakręcić. I tak nawet kilka razy;)
  15. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Amanalka, myślę, że to hormony powodują, że masz taki depresyjny nastrój. Nastaw się pozytywnie, a na pewno będzie dobrze:) Wiem, że łatwo tak mówić, ale co innego nam pozostaje w takim momencie? Pocieszę się. Moja Igusia też nie lubi być u mnie na rękach. Co ja wezmę to ryk. No chyba że cycka dostaje, to jest wniebowzięta, ale przecież nie będę jej uspokajać cyckiem, bo a nuż się przyzwyczai, a nie chce, aby traktowała cycka jak smoczek. Za to u męża na rękach jest grzeczna i zasypia. Ja tak ciągle ryczałam w szpitalu, ale to przez położna, bo uparła się że muszę karmić cyckiem mimo że nie miałam jeszcze pokarmu. Lapala mała za kark jak królika i na siłę przystawiala do piersi. Maleństwo płakało, ja płakałam razem z nią, bo aż żal było patrzeć. W domu też trochę ryczałam i w przeciwieństwie do ciebie nie miałam wsparcia mojej matki. Bo jak tylko zobaczyła, co jest grane, od razu stwierdziła że mam przestać odstawiać cyrki, bo powinnam się cieszyć, że mam dziecko, a nie ryczeć. No ale już się przyzwyczaiłam że w mojej matce wsparcia nigdy nie miałam. Tak czy inaczej z dnia na dzień mi wszystko minęło i już jest ok.
  16. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Do mnie położna zawsze przychodzi bez zapowiedzi. Jak ja pytam, kiedy znowu będzie, to mówi, że w ciągu dwóch tygodni. A i tak nie zawsze tak jest. To jest dopiero wkurzające, bo jak się jej spodziewam, to staram się mieszkanie ogarnąć, żeby nie było wstydu. No a skoro dokładnie nie wiem, kiedy przyjdzie, to sprzątam niemal codziennie i padam już na pysk. Dobrze , że maleństwo moje grzeczne...
  17. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Aga,malutka śliczna! A mi ciągle nie udaje się wkleić zdjęcia mojego maleństwa:-( Co to jest ten zespół popunkcyjny? Pewnie i tak sobie wygoogluje, ale napisz,co Ty konkretnie masz. Mnie przed cc mówili, że może mnie bardzo głowa boleć, jeśli za szybko ją podniosę i że mam leżeć na płasko przez kilka godz. Ale jak to tak leżeć, skoro co chwilę ktoś dzwonił, pisał, a i na malutka chciałam co chwilę zerkać. Tak więc głowę odnosiłam co chwilę. Co prawda miałam obawy,że zacznie głowa z bólu pękać, ale w liceum cierpiałam na mega silne migreny, więc stwierdziłam, że gorszego bólu chyba i tak nie ma. Poza tym położna mi powiedziała, że głowa owszem, może boleć, ale teraz to jest już coraz rzadsze, bo kiedyś było to spowodowane tym, że dawano znieczulenie grubymi igłami przez które dostawalo się dużo powietrza które powodowało ten ból.a teraz kobiety są znieczulane cienkimi igłami, więc ryzyko bólu głowy jest malutkie. No i mnie nie bolało. Mój bąbelek też jest ostatnio jakiś niespokojny. Wczoraj pół dnia był płacz, mimo że najedzona i sucho miała. Bąki puszczała jak stary chłop, ale to u niej norma, puszcza cały czas takie. Wydaje mi się, że to ten skok rozwojowy u niej. Jak kilka dni temu tak marudziła, to potem nagle sruuu... i nową umiejętność: przewracanie się z brzuszka na plecki:) Może u was też to tak się odbywa?
  18. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Kamka, ja swojej małej buźkę przemywam rumiankiem. Tak mi poleciła lekarka, bo mała miała właśnie ten trądzik. Po tym rumianku buźka już niemal idealna jest, parę krostek jeszcze tylko zostało. Co do wagi, to mi się przytyło 2 kg:( Jak miałam juz płaski brzuch, to teraz mam na nim dwie ogromne fałdy:( W ciąży nie miałam ani jednej zachcianki, natomiast po ciąży dostałam chcicy na słodycze. Dosłownie. Jadłam garściami chyba przez tydz. i teraz tego efekty:-(
  19. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Bacchi, z tego, co pamiętam, to ból zniknął w ciągu dnia, bo ta lidokaina to środek przeciwbólowy jest. Sam hemoroid wciągnął się w przeciągu tygodnia. Najgorsze było w tym to, że w czasie, gdy go miałam, w związku ze swoją pracą miałam dużo ćwiczeń na macie i zespół byłam na nią rzucana. L4 nie wchodziło w gre, bo to było szkolenie, a ja po każdym upadku na tyłek ryczałam. Jak ktoś pytał, co się dzieje, mówiłam, że na oblodzonym chodniku się poslizgnelam i stluklam tyłek;-) Póki co hemoroidow nie mam, ale jak mam większe zaparcie, to czuję delikatne pieczenie w środku. W ciąży hemoroida miałam, na szczęście był jedynie wielkości grochu, ten wcześniejszy- wielkości dużej fasoli:-(
  20. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Bacchi, co do hemoroidow, to współczuję. Kiedyś mi się zrobił od zaparc najgorszy z możliwych, bo ten czwartego stopnia. Z bólu płakałam jak małe dziecko, w końcu poszłam do lekarza i on mi przepisał (dokładnie nie pamiętam) maść albo czopki z lidokaina. One są na receptę i tylko to mi pomogło. Tylko teraz, jak się karmi, one chyba są nie wskazane. Trzeba by lekarza spytać.
  21. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Dziś chyba jest po prostu gorszy dzień. Moja malutka też dziś cały czas marudna, ale znalazłam na nią sposób. Jako że na spacerze zawsze śpi, włożyłam ją do wózka i jeżdżę po całym mieszkaniu i w końcu grzecznie sobie leży.
  22. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Muszę się wam pochwalić, no po prostu muszę :-D Położyłam sobie dzisiaj moje maleństwo na brzuszku, aby trochę pocwiczyla główkę. Ta się powiercila chwilkę i nagle sruuu... przekrecila się na plecki (ma niecałe dwa miesiace). Myślałam, że to może przez przypadek. Ale położyłam ją znowu i ta za chwilę to samo. I tak kilka razy :) Przyjrzałam się jej dobrze i widać, że to nie przypadek. Ona dokładnie planuje, jak ułożyć główkę, a jak nóżki. Najpierw kładzie główkę, odchylenie ja do tyłu, a następnie bierze taki jakby zamach nóżką i się przekręca :)
  23. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Rowerzystka, u nas było podobnie, tzn tydzień po odpadnieciu kikutka pojawiła się krew, ale nie taka żywa, tylko zaschnieta. Lekarka na wszelki wypadek kazała zrobić wymaz i wyszło, że mała ma gronkowca, którego najpewniej złapała w szpitalu. Kazała wymaz powtórzyć, bo nie mogła uwierzyć, że jest tam gronkowiec, skoro pępek jest właściwie ładny. Myślała że to pomyłka w laboratorium. Zrobiliśmy znowu i wyszło to samo:-/ Aż do dziś z pępkiem ok, podczas kąpieli zauważyłam, że jest taki jakby czerwono-siny, ale nic nie cieknie. Jutro spróbuję się umówić na wizytę do pediatry, aczkolwiek może być trudno...
  24. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Dziewczyny, na kibelkowe problemy to syrop lactulosum. Mi to podawali w szpitalu, jak jeszcze na patologii ciąży leżałam, bo też miałam problemy. Po cięciu był problem, to mi dali czopki, ale nic a nic nie pomogły. A wiecie, co pomogło? Czysty sok z gruszki. Ale nie jakiś tam napój, tylko taki tloczony. Mąż mi kupił, zapłacił chyba z 8 zł za butelkę, ale wypiłam tylko dwa kubeczki i poszło jak z płatka. Kiedyś nie wiedziałam jeszcze, że sok z gruszki tak na mnie działa i wypiłam od razu litr soku (tego z kartonu z kranikiem). Słuchajcie, cała noc miałam wyjęta z życia, sok podziałał lepiej, niż lewatywa;) Dlatego teraz uważam, aby nie przesadzić. Dwie szklanki soku i po kłopocie:)
  25. Figa78

    Wrześniowe 2018

    Silvara, ja nie mieszam resztek. Chodziło mi o to, że jak np sobie odciagne 40 ml, to wkładam do lodówki. Potem odciagam kolejne 40 i dolewam do tego,co w lodówce. Wcześniej do 12 godz trzymałam na zewnątrz pokarm, ale że upały były, to położna powiedziała, żeby na wszelki wypadek trzymać w lodówce, póki gorąco. Jak mała nie zje wszystkiego, to z bólem serca wylewam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...