
Figa78
Użytkownik-
Postów
7 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Figa78
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7
-
Eleonora, kiedyś uwielbiałam święta, ale od kiedy wyszłam za mąż, to ich nie znoszę. Jak spędzałam je tylko że swoją rodziną, to czułam się swobodnie, a teraz, kiedy święta spędzamy z rodziną męża, jest tak sztucznie jakoś. Przyjeżdżają moi rodzice, do tego rodzice szwagierki, czyli zupełnie dla mnie obce osoby. Dlatego wszyscy się sila na jakieś uprzejmości, ale i tak jest beznadziejnie. Bo tak naprawdę nikt z nikim nie jest blisko. Ani moi rodzice z rodzicami męża i szwagierki, ani teściowie z moimi rodzicami i szwagierki, no i rodzice szwagierki z moimi rodzicami i tesciami. Co innego, gdyby wszyscy się regularnie spotykali i mieli stały kontakt. A tu kontaktu nie ma, a przed świętami nagle się zapraszają...Podczas takich świąt to nie mogę się już doczekać ich końca, byleby tylko nie musieć siedzieć z tymi ludźmi przy stole. Kupiłam taki specjalny zestaw do odciskania rączek i stopek, już się nie mogę doczekać, kiedy go wypróbuję. Na razie wyrobiłam masę i czekam, aż będzie gotowa do użycia. Dziś doznałam olśnienia. Nie wiem, czym to jest spowodowane, ale od porodu nie muszę golić często nóg. Po prostu tak wolno włosy na nich rosną. Jak kiedyś goliłam co dzień, dwa, tak teraz wystarczy raz na tydzień. Czyżby hormony tak działały? A teraz wisienka na torcie. Mój maz dalej się męczy z kręgosłupem i podejrzewam, że może jakiś fragment kości się ukruszył albo coś, bo wystarczy, że ruszy się za szybko albo np podniesie nogę pod niewłaściwym katem, a płacze z bólu. Jak był u niego lekarz, to kazał mu zrobić rezonans magnetyczny. Wczoraj odwiedziła nas ta małpa, jego matka i wyobraźcie sobie, że powiedziała, że ma wybić sobie z głowy rezonans, bo tylko mu zaszkodzi, a to, co mu dolega, minie ZA 6 TYGODNI!!!
-
Aaa... Jeszcze mi się wspomnialo. Może głupie pytanie, ale... jak aplikowac czopki takiemu malenstwu? Dziś stwierdziłam, że czas najwyższy podać, z dużego czopka zrobiłam bardzo mały, spróbowałam włożyć, ale został w dupce jak korek, nie wszedł w całości. No więc go wyjęłam, bo próbowałam kilka razy i nic...
-
Milu, te ozdoby są z masy solnej. Dwie pierwsze ze zwykłej, a do pozostałych dodałam kakao, bo stwierdziłam, że skoro mają być na święta to chce, aby wyglądały jak z piernika:-) Dziś bierze mnie to, co ogólnie jest niecenzuralnym słowem na K. Wyobraźcie sobie, że moja teściowa wysłała do mojego męża SMS-a, w którym mu napisała, że ja JAK ZWYKLE na niczym się nie znam i JAK ZWYKLE krzywdzę dziecko. A dlaczego to napisała? Bo jak nas wczoraj odwiedziła, to wzięła mała na ręce, a że mała jej nie znosi, to zaczęła płakać, jak zresztą za każdym razem. I ona stwierdziła, że mała brzuszek boli i że mamy jej podać lek, który również u ona stosuje na ból brzucha (teraz nazwy sobie nie przypomnę, ale jak znalazłam ten lek w internecie, to było napisane, aby nie stosować u dzieci). Więc ja jej powiedziałam, że brzuszek jej nie boli, a tego leku na pewno nie podam... Jak tylko zobaczyłam tego SMS-a, od razu jej napisałam (kulturalnie), że ma rację, że się nie znam, bo lekarzem nie jestem, ale ona też nie i proszę, aby aby przestała stawiać swoje diagnozy i próbować leczyć moje dziecko po swojemu. I że póki to JA jestem jej matka, to ja będę decydować o tym, co zrobić, jeśli małą będzie bolał brzuszek. Nie odpisała nic, pewnie mega foch... Muszę dziś zawieźć męża na cmentarz. Co prawda mówi, że go już nie boli, ale i tak ledwo się rusza bo twierdzi, że boi się, że znowu zacznie boleć. Stresuję się, bo jak Wam pisałam, prawo jazdy mam od niedawna i jeszcze nie czuję się pewnie za kierownicą. Po mieście jeżdżę 40 KM/h a przy cmentarzu pewnie będzie tłoczno...
-
Obejrzałam ten reportaż. Brak słów. Ale powiem Wam, że mam koleżankę, u której nie wykluczone, że poród by się skończył podobnie. Otóż ta koleżanka jest skrajnie religijna. I ona mi powiedziała wprost, że ma nadzieję, że będzie mogła naturalnie rodzić, gdyż cierpienie zbliża do Boga. Pod koniec ciąży jednak trafiła do szpitala ze względu na zatrucie ciążowe. Jako że było już po terminie, lekarze chcieli robić cc ze względu na to zatrucie. A ona się uparła, że będzie rodzić naturalnie i koniec i nie podpisała zgody na cc. Wywolali wiec poród i 12 godz rodziła, znieczulenia nie chciała. Po tych 12 godz tętno dziecka zaczęło spadać i w końcu lekarze jakoś przekonali ją do cesarki. Minęło już pół roku, a ona ciągle niezadowolona, że nie mogła urodzić naturalnie :-/
-
Gabi, może powiedz teściowej tak: "Ty wiesz co zauważyłam? Że nasze maleństwo nie znosi ubranek zakładanych przez główkę. Jakbyś widziała jakieś ładne kopertowe, to kup". Ja swojej tez zawsze mówię, że mała tego a tego nie lubi. I jak na razie działa, focha nie ma...
-
Eleonora, tak, to ja, hehe. Jak nie mogłam się zalogować na stary nick, założyłam nowy. A dziś mnie tknęło, żeby sprawdzić, czy uda się zalogować i jak się udało, zapomniałam się wylogować, haha. Aż się boję obejrzeć ten reportaż, ale chyba się przemoge i spojrzę. Tak się zajęłam robota, że nawet się nie zorientowałam, że już tak późno. Idę budzić Igutke na ostatnie karmienie, a potem spaaaac;-) A poniżej, jak obiecałam, efekt mojej pracy. Jeszcze tylko upiec, pomalować i można wieszać na choinkę;-)
-
Dziewczyny, tam powyżej przypadkiem się zalogowałam jako Domi123, z tego nicka korzystałam, kiedy pisałam z dziewczynami z sierpnia - zupełnie o nim zapomniałam. Ale jeśli jesteście zdziwione, że ktoś się nam wtrynia w dyskusję, to byłam to ja;)
-
-
Kamka, ja dokarmiam mlekiem Hipp. Zanim się na nie zdecydowałam, dużo na jego poczytałam i dziewczyny na różnych forach pisały, że po tym mleku dziecko nie ma kolek. No i rzeczywiście w naszym przypadku to się sprawdza, póki co, odpukać, kolki ani razu nie było. Tylko kupki są dalej rzadko. Ostatnia była w poniedziałek. Zastanawiam się, czy to może być wina tego mleka, bo w sumie daje je od samego początku, bo swojego mleka wcześniej nie miałam w ogóle. Tylko że wcześniej kupy były, codziennie po kilka. Zastanawiam się, czy nie kupić tych czopkow o ktorych pisała MamaColin, ale mam opory, aby cokolwiek malenstwu w dupkę wsadzać:-( Dziewczyny, a jak u Was z hemoroidami? Odpuscily? Ja chyba się wybiorę do chirurga, bo wystarczy, że się pomęczę na tronie i już są. Dziś nawet była krew podczas załatwiania sie:-( Aż się boję pomyśleć, co by tam na dole się działo teraz, gdybym rodziła naturalnie:-(
-
-
-
Eleonora, ewentualnie podkłady poporodowe, jak jakieś masz. Serio, znajoma kiedyś tak awaryjnie użyła i się nawet sprawdziły. MamaColin, moja podobnie jak Twoja, jeśli chodzi o włoski. Trochę z tyłu ma a z przodu ledwo ledwo. Za to na czubku główki ma takie antenki jak ten młodszy chłopczyk w bajce o Bolku i Lolku. Może uda mi się zdjęcie wstawić, to pokażę.
-
Amizka, u mnie z krwawieniem z kolei było przeciwnie niż u Ciebie. W dniu wyjścia ze szpitala nie krwawilam już wcale. Wystraszyłam się, że może jakiś zastój się zrobił czy coś, ale lekarz, który mnie badał stwierdził, że wszystko ok. Najwidoczniej tak dobrze wyczyscili mnie podczas cc.
-
Dziewczyny, nie bójcie się tego mm. Wiadomo,że najlepiej karmić własnym mlekiem i sama staram się robić to jak najczęściej, ale najwięcej mleka mam z samego rana, a potem to średnio, więc muszę dawać butlę, w przeciwnym razie moje dziecko byłoby ciągle głodne. Nie możecie mieć wyrzutów sumienia, że dajecie mi, bo kiedyś w końcu zwariujecie. Przecież tyle innych zmartwień jest przy małym dziecku, więc po co sobie dokładać kolejne?;-) Co do jazdy samochodem, to u mnie jest tak, że jak wkładam mała do nosidelka, to jest mega ryk. Ale jak już jest w samochodzie, zamyka oczka i śpi cała drogę. Tak samo z wózkiem. Zaraz po włożeniu płacz, a tylko wyjdziemy z klatki śpi. Śmiejemy się z mężem, że mała nawet nie wie, że na spacery chodzi. Tak na marginesie, to czy Wasze dzieci też tak nie lubią czapek? Jak ja swojej zakładam, to zawsze jest walka i płacz. Żartujemy, że w jednej czapeczce moja mała wygląda jak ruski czołgista, a druga jest różowa i może dlatego ona ich tak nie lubi;-)
-
Eleonora, moja teściowa za to dzień w dzień wysyła mojemu mężowi smsy o treści "Ubóstwiam cię", "Uwielbiam cie", "Dobranoc przystojniaku". Chyba jej się chłopy pomyliły, bo takie teksty, to do swojego starego słać powinna. Ja to się śmieje, że mój mąż wyzdrowieje, to mi kręgosłup siądzie. Bo nie dość, że dzidziusia dziś prawie cały dzień nosiłam, bo się domagała czułości, to jeszcze męża muszę podnosić. Z tego wszystkiego zupełnie dziś zapomniałam, że mam dziecko. Zapomniałam nakarmić!!! Mała spała w najlepsze i jak przyszła pora karmienia, to się nie obudziła, a ja zapomniałam obudzić. Normalnie matka roku, ech...
-
Widzę, że przewinal się temat elektronicznych niani. My mamy nianię połączoną z monitorem oddechu Angel care. Mój mąż się naczytal się o śmierci lozeczkowej i kupił mi ten monitor. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do pomysłu, ale teraz wiem, że dobrze zrobił. Przez długi czas miałam ogromną schize i co chwile chodziłam patrzeć do łóżeczka, czy mała oddycha. Mimo że monitor działał, to ja i tak co chwilę sprawdzałam. Jakby monitora nie było, to chyba bym osiwiala, bo jak córeczka była maleńka, to i jej oddech był ledwo wyczuwalny, a dzięki monitorowi miałam pewność, że oddycha. Silvara, to teraz coś dużo lepszego :-D Jak teściowa się dowiedziała, że mąż dostał lek przeciwbólowy inny niż apap, powiedziała o lekarzu: "Co za dupek! Czy on chce, abyś sobie wątrobę rozwalił?!?" I mówi to osoba, która codziennie je jak cukierki apapy, tabletki na serce, tabletki na oczy, na trawienie i masę innych leków, które wciskają ludziom w reklamach:-D Mąż dziś jak małe dziecko. Muszę z nim chodzić do kibelka, aby podnieść mu klapę, ubierać gacie,wiązać buty itp.
-
Witamy się z babelkiem:) My od siódmej na nogach. Rano masakra, bo mąż dalej nie mógł wstać, więc godzina nam zeszła, aby dojść do wc. Chciałam też do Lidla pojechać, ale chyba będę musiała po teściową zadzwonić, żeby została z małą, bo z mężem jej póki co samej nie zostawię, bo w razie czego nie dojdzie do niej. Ale tak to jest jak się słucha teściowej zamiast żony i się bierze apap zamiast od razu do lekarza iść.
-
Mama Colin, zadzwonilismy w końcu po lekarza bo robiło się coraz gorzej, nawet z boku na bok nie mógł się ruszyć, więc stwierdziłam, że mądrości teściowej o tym, że apap na pewno pomoże, ma sobie między bajki włożyć i dzwonić. Oczywiście stwierdził, że do przychodni z nocna opieką on nie zadzwoni z bo pewnie zanim ktoś przyjedzie, minie kupa czasu i znalazł jakieś prywatne wizyty. I tak jesteśmy w plecy 400 zł, bo lekarz sobie zażyczył 200 zł plus wypisał leki za kolejne 200. Plus taki że teściowie niedaleko to pojechali wykupić receptę, bo mała jak na złość nieodkladalna dziś, więc ja nie mogłabym jechać. Padam na pysk. Od jednego do drugiego biegam. Bo albo mała płacze, albo mąż coś chce. A co do tego bólu to lekarz powiedział, że to ból korzonkowo-kregoslupowy (cokolwiek to znaczy) i że jak nie minie to ma się zgłosić do szpitala.
-
Aż mi głupio... Myślałam, że mąż udaje, że go tak boli, żeby nie sprzątać, a on się ledwo rusza. Nawet kroku zrobić nie może. Zadzwoniłam do teściowej żeby przysłała teścia aby pojechał z mężem do przychodni na jakiś zastrzyk albo coś. Ale oczywiście teściowa stwierdziła, że po co lekarz i dała mu apap do polkniecia. A mój mąż oczywiście przyznał jej rację. I założę się że zaraz będziemy do lekarza jednak jechać...
-
My już wracamy do domu. Kupiłam małej spiworek do nosidelka ale nic specjalnego, taki na polarze. Potrzebuje go tylko do samochodu na dalsze trasy, bo do wózka to mam gruby śpiwór, który dostałam od chrzestnej. Mąż od wczoraj mnie wkurza, bo plecy go boją coraz bardziej i oczywiście zachowuje się jak baba. Rozumiem, że go boli, bo kiedyś też się przedzwigalam i myślałam, że umrę z bólu, ale ten to już przesadza. Cały dzień w domu leży i jęczy, ale wystarczy, że brat po niego zadzwoni, to leci do garażu jak na skrzydelkach. Swoją droga to głupio musiało wyglądać pod sklepem, jak ja dzwigałam stelaż wózka i wkladałam go do bagażnika, a potem dziecko do samochodu. Ludzie sobie pomyśleli, że pewnie nieźle mnie sobie wychował, haha. Ale wolałam, aby nie dźwigal, bo jakby coś to nie mielibyśmy jak do domu wrócić, bo ja samochodem z automatem jeździć nie potrafię...
-
Cześć Dziewczyny:) U nas też wieje, ale jest aż 20 stopni:) Mąż ma urlop, więc zabraliśmy się wspólnie za ogarnianie mieszkania, wiecie, takie generalne porządki raz na jakiś czas. Tak więc mega rozgardiasz w mieszkaniu, mam nadzieję, że do kina tygodnia się z tym uporamy. Zaraz pakujemy mała w samochód i jedziemy pooglądać i poprzymierzac spiworki do nosidelka. Na stronie jednego sklepu widziałam te z Cotton moose, ale strasznie drogie, ale były też inne, nawet ładne, za 80 zł, więc chce pojechać sprawdzić, czy na zimę to się nada. A potem jakieś zakupy i do domu:)
-
Silvara, to gdzie Ty jesteś, że tak ciepło? U nas 6 stopni i pada:( Malenstwu się chyba śni coś przyjemnego bo śpi z mega uśmiechem:)
-
Silvara, no właśnie tak mi się wydawało, że mąż coś zapamiętał nie tak. Stały ząb to jak najbardziej ma sens, ale mleczak... Dla mnie jednak najbardziej zastanawiające jest to, czy jeśli taka sytuacja się przydazy, to czy uda nam się dostać w ciągu dwóch godz do dentysty. Dojechać to dojedziemy, ale pytanie, czy zechce przyjąć, bo zazwyczaj lekarze z wielką łaską przyjmują nadprogramowych pacjentów. Oczywiście jak znam siebie, to nie dam się spławić, ale pewnie nerwów się trochę straci. Obym się myliła. Zabrałam się za porządek w szafie, póki mała znowu śpi. I chyba przez najbliższy tydzień będę ten porządek robić. Tyle ciuchów powyrzucalam, których już dawno nie noszę, a i tak w dalszym ciągu szafa pełna... Ale jak co do czego przychodzi, to standardowo nie mam się w co ubrać;-)
-
MamaColin, już miałam Cię pytać, po co Ty dziecko w sobotę do przedszkola dajesz,ale na szczęście w porę sobie uświadomiłam, że dziś jednak poniedziałek, tylko mąż wziął urlop i wszystko mi się pomieszało;-) U nas jak zwykle piękna noc, o północy ostatnie karmienie i pobudka dopiero przed 9 rano. Jak mała zacznie chodzić i mówić to dopiero wtedy zacznę chodzić niewyspana, bo pewnie będzie przychodzić z samego rana i domagać się zabawy. No chyba, że będzie takim śpiochem jak mama, to będziemy sobie razem długo spać, hehe.
-
Beti, ja z jestem filologiem, tylko że polskim. Tak to jest, gdy mając 19 lat trzeba wybrać studia a jeszcze się nie wie, co się chce robic w życiu. Na szczęście szybko dotarło do mnie, że praca za biurkiem to nie dla mnie;)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7