MamaRobercika
Użytkownik-
Postów
27 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez MamaRobercika
-
weszłam na stronę 129zł za czapkę i to na jeden sezon yyyy nie nie , może fajna ale już wolę swoją z h&m za 25zł https://www2.hm.com/pl_pl/productpage.0645485001.html
-
https://www.bing.com/images/search?view=detailV2&ccid=a5ABFEGg&id=3788A8C5D1CC6E5DC7EE0645E3291AE360A55932&thid=OIP.a5ABFEGg6f54TMO_25lMOwAAAA&mediaurl=https%3a%2f%2fczerwonykapturek.com.pl%2fpol_pl_Czapka-beanie-Reima-Lulla-Niebieski-16950_1.jpg&exph=600&expw=417&q=czapka+dla+noworodka+zimowa&simid=608001762192590141&selectedIndex=4&ajaxhist=0 takiej akurat nie mam ale wygląda całkiem dobrze i wydaje się w sam raz
-
szalik kompletnie odpada, komin to zależy jaki najlepsze są takie z h&m ala golfik, widziałam je też na stronie internetowej smyka ale dla noworodka to może być za duże, syn w tym chodził jak półtora roku miał, chustka też może być, rozwiązaniem też jest kominiarka, ja muszę zobaczyć swój kombinezon bo nie zwróciłam na to uwagi czy on jest zapinany pod szyją, to wtedy w ogóle nic nie będę dawać dodatkowo jeśli jest a jak nie ma to pomyślę wtedy. A czapkę kupiłam w h&m taką różową , wydaję się nie być zbyt cienka ani zbyt gruba, bo na pewno nie może to być taka cieniutka bawełniana czapeczka bo ten kaptur od kombinezonu aż tyle ciepła dziecku nie daje, pomijając już to że wystarczy że wiatrem zawieje to na głowie go nie ma. Nie może też być ta czapka zbyt gruba bo się dziecku głowa w niej będzie pocić.
-
jeśli szpital u Ciebie ubiera dzieci i potrzebujesz tylko na wyjście to wystarczy. Jeszcze rękawiczki jeśli kombinezon nie ma i skarpetki najlepiej wełniane bo stopki często marzną w tych misiowych kombinezonach
-
Za samą gondole do swojego wózka dałam 200zł, nowa by mnie 400 kosztowała, z tym że bez stelaża bo ten już miałam. Znowu mnie dziś złapało to co ostatnio, tym razem byłam mądrzejsza i od razu wzięłam paracetamol. Robert mi obiadu nie dał zrobić wiec zamówiłam pizzę. Zbuntował się i spać też nie poszedł. Szkoda że tu w mieście nie ma żadnego cateringu i jedyna opcja jedzenia z dostawą do domu to pizza.
-
Też myślałam o pomidorowej :)
-
Witaj koso22 na pewno będzie wszystko dobrze, pomyśl że teraz wiele kobiet decyduje się na późne macierzyństwo i po 30 rodzą dopiero 1 dziecko i wszystko jest ok. mama nikolki na pewno się przeforsowałaś , ja miałam dziś robić zakupy ale wyłączyłam budziki wczoraj, zaspałam i Robert znów został w domu, siedzi i ogląda ciuchcie Tomka a ja piję kawę, wstał z dobrym humorem więc może nie będzie tak źle, nie mam pomysłu na obiad dla niego
-
Kali jakby coś więcej się działo, było więcej krwi jakiś ból brzucha to szybko jedź na IP, u mnie się cuda dzieją ostatnio ale krwi do tej pory nie było, a położna też o to pytała bo by usg robili jakby jakaś krew była , dobrze że masz jutro lekarza to Cię zbada.
-
No terminy to mamy różne część na początek Stycznia inne w połowie a inne na koniec a część na grudzień, a że ciąża za donoszoną uznawana jest od 37tc (Kawie nie dużo brakuje) jeszcze jak termin z om na 16 był :) to zaczynamy powoli rozpakowywanie, czekamy na kawę aż zacznie lub kati8 ew Rudarudziutka i jedziemy po kolei. Dajcie znać po przeglądzie ;) Ja wizytę mam 7 grudnia następną. Mąż w ogóle oznajmił że już jutro jedzie, tak więc będę mieć wesoło sama tyle dni, po pracy wróci się tylko umyć, przebrać i jedzie :/
-
A w ogóle to nie chce nic mówić ale za parę tygodni to nie tylko ja urodzę ale i my wszystkie, jeszcze 3 dni i mamy grudzień :)
-
Silna jest bez wątpienia ale czy ta ciąża różni się od poprzedniej, wcześniej się to trochę zaczęło ale wtedy też tak chodziłam i urodzić nie mógłam w w sumie to samo się działo. Myślałam że przy drugim to pójdzie szybciej a widocznie taka już moja natura ze zamiast rodzić parę godzin to rodzę parę tygodni i się to ciągnie. Nie stresuje mnie to absolutnie, już się nastawiłam na to. Tylko poprostu wkurza trochę że się ciągnie, oni mi coś mówią a potem nawet nie wytłumaczą. Teraz mi maz oznajmił że na weekend od piątku do poniedziałku ma wyjazd na 2 koniec islandi, do pracy i go nie będzie. Już bym chciała poprostu urodzić a tak codziennie będę się zastanawiać czy to już czy jeszcze nie, aż w końcu znów się skończy na tym że mi wody odejdą i resztę wywolaja.
-
Na to wychodzi że tak właśnie czasem mam że ona się boleśnie gdzieś wypina, brzuch sprawia wrażenie jakby się spinał i powoduje to ból.
-
Jeszcze mnie zastanawia stwierdzenie , "prawie zgladzona szyjka" Ostatnio bylo że skrócona na 1,5cm a teraz nic nie mówiła że skrócona tylko że prawie zgladzona. Z internetow wyczytałam że zgladzona to to samo co skrócona ale ile to jest "prawie" to nie wiem
-
No i ten krzyż bolał ale to chyba od pozycji na tym fotelu. Bo później już przeszło jak z niego wstałam i się rozprostowałam. A faktycznie puściły mnie nie tyle co gdy zaczęłam ja czuć ruchy co właśnie zaczęły być te skoki tętna do ponad 170. Kilka razy konsultowały i co chwilę mówiły jeszcze 10min a półtora godziny tam siedziałam. A myślałam że sprawdzi detektorem czy serduszko wogole dobrze pracuje i puści do domu. Z tym że sciemnilam że się uderzyłam w brzuch więc pewnie może dlatego te ktg też tyle trwało.
-
Na ktg coś tam niby było, Bo się ogólnie utrzymywało na poziomie 18-20 czasem 25 ale parę razy skoczyło do 35 może nawet więcej i wtedy miałam takie napięcie brzucha bolesne ale nie regularne z tym że ja to widocznie mylę też z ruchami bo nie raz było tak że to chyba Laura powodowała ból i napięcie tylko że ja nie czułam ruchów tylko poprostu ból a na ktg wtedy żadnych skurczy nie było tylko właśnie tak koło 20 i właśnie wtedy pisała się jej aktywność której ja kompletnie nie czułam. Uczucie identyczne napięcie i ból a jednak nie za każdym razem był to skurcz macicy. Raz też były ruchy podczas gdy mnie spojenie zaczęło boleć czyli chyba się tam kreciła ale też nie były to kopniaki a porostu ból. Dopiero jak zaczęły się te skoki tętna to zaczęłam faktycznie czuć i odróżniać jej aktywność bo gdzieś tam się ruszyła gdzieś kopnęła.
-
Trochę to trwało, ruchy były na ktg ale ja nie czułam ich wogole, puściły mnie dopiero jak zaczęłam czuć regularnie ruchy. Wogole to czułam je dopiero wtedy gdy zrobiły się wręcz bolesne a Laurze tętno skakało podczas do ponad 170
-
miałam skurcz bo było ponad 30 I bolało, a teraz mi sok przyniosły bo mówią że dziecko śpi.
-
No ja, boli mnie brzuch i to nawet bardziej a tu na tym ktg nic, wychodzi na to że od skurczy mnie nie boli tylko od czego innego
-
Wsumie do szpitala do położnej, bo moja w szpitalu przyjmuje a tak jej nie ma dziś. Pod detektorem było ok ale robią mi ktg i tak , skurczy chyba nie mam, choć z 3 razy wydawało mi się że były a tu się nie piszą. Tylko cały czas 18-20 . Tętno u małej ok, ale jakoś mało ruchliwa, dostała w trakcie badania czkawke ale tak po za tą czkawką to może 2 razy ja czułam, zobaczymy później na wydruku te jej ruchy. położna mówi że jest ok. Mam wsumie na monitorze 3 wartości i mam co to to 3 jest
-
Właśnie wyczailam w jakiś schowku, bo jest otwarty ze jednak mają inkubator w tym szpitalu, jeden bo jeden ale jest. Więc w razie czego będę mogła tutaj leżeć z dzieckiem, chyba.
-
Od rana mnie znow zaczął pobolewac brzuch, mała się jakoś nie rusza zbytnio a o tej porze zwykłe fika. Czekam właśnie na przyjęcie żeby mnie sprawdzili, muszę godzinę czekać. Sciemnilam że mi się w głowie zakręciło i się uderzyłam co by mnie napewno przyjeli. Jeszcze nie mówiłam że do od wczoraj bo inna pacjentka jest.
-
Wstałam i o dziwo jestem wyjątkowo wyspana mimo iż spałam 4,5h. Nic z rana nie boli tak więc jest ok.
-
choć macica jednak dalej chyba pracuje bo się spina tylko teraz już to mnie nie boli i jak nie boli to mogę ocenić jak często i wsumie jest ok . Wydaje mi się że poród to nie jest mimo wszystko bo by raczej boleć nie przestało. A po tylu godzinach, bo mam prawie 2 w nocy a zaczęło się koło 18 to by już coś się zaczęło dziać więcej. Jutro chyba mimo wszystko jak zaprowadze Roberta to wybiorę się do położnej, coś tam ściemnie żeby mi chociaż tętno małej sprawdziła. Teraz ich budzić nie chce.
-
Kochana ja jeszcze nawet spać nie poszłam, o 23 brałam nospe nie pomogła, 3 Luteiny wzięłam w tym czasie. Nie dawno wzięłam paracetamol, jakieś 30 min temu i chyba on zaczął powoli pomagać, coś tam brzuch się spina ale to chyba Laura się kręci. Bólu wsumie już jako tako nie czuje więc chyba mogę isc wkoncu spać, bo już kilka razy zastanawiałam się czy ich budzić i jechać do szpitala. Ale nie pomyślałam odrazu o tym paracetamolu tylko nospe wzięłam a ta nospa nic nie pomogła tylko mnie zestreswała że nie pomogła.
-
Co musiałam to musiałam, umyłam się i położyłam bo w toalecie to chodziłam w te i we wte nie wiedząc co ze sobą zrobić bo chciało się dalej A nie było czym , nie poszłam znów do toalety tylko stwierdziłam że poczekam. Ciśnienie niby trochę przeszło, brzuch się napina i pobolewa. Ja szczerze mówiąc to nie wiem jak się zaczyna akcja porodowa, mi najpierw odeszły wody A potem musieli dac oksy i jak się zaczęło to z kopyta że mdlałam a na znieczuleniu później jak czułam parcie na dwójkę to nie czułam bóli ani nic. I teraz kuźwa sama nie wiem kiedy do tego szpitala jechać i z czym mam tak jechać.