Przeżyłam dwie cesarki, z czego pierwsza z powodu przedwczesnego odklejenia łożyska, już po rozpoczęciu akcji porodowej (2 tygodnie przed czasem). Akurat byłam w szpitalu na planowanym KTG ! Nie poznałam, że się zaczęło i myślałam, że ... skręca mnie na "ekhem". Położna zobaczyła wydruk z aparatury i zarządziła przenosiny na salę porodową, ale kiedy wstałam, zaczęłam krwawić i skończyłam na operacyjnej. Pamiętam, że po podaniu znieczulenia, miałam taką "delirkę", że mało zębów nie połamałam. A mój mąż, po kilku wdechach środków znieczulających i poczuciu atmosfery, omdlał był z lekka i musiał odleżeć swoje z nogami do góry:)) Po cesarce nie było źle, ale pamiętam jeden moment, kiedy kichnęłam i myślałam, że sobie tam wszystko popruję :)
W drugim przypadku też byłam w szpitalu i też na KTG :) Zrobiono mi dodatkowe USG po badaniu i okazało się, że mam "od cholery" za dużo płynu owodniowego i na cito przyjęli mnie na oddział patologii ciąży. Tą drugą cesarkę zniosłam znacznie lepiej, tylko przy podaniu tlenu ogarnęła mnie lekka panika, że się duszę. Ale potem już "z górki". Właściwie już po zejściu znieczulenia i wyjęciu cewnika siadałam i wolniutko chodziłam.
Teraz czeka mnie jeszcze trzecia i mam nadzieję, że to już w ogóle będzie "chwila nieuwagi" :)
Jeśli chodzi o apetyt, to u mnie też zdecydowany jego wzrost. Na szczęście głównie na owoce (ale słodkie :) i ...ziemniaki, a także ciasteczka Petit Buerre w wersji twardej z Jutrzenki :) Kiedy byłam w ciążach z chłopcami, zażerałam się serkami Danio i wszelkimi kiszonkami :)