Skocz do zawartości
Forum

kasia8309

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kasia8309

  1. Rewolucja, z tym dostępem to akurat różnie bywa, dużo zależy od uczelni na jakiej się studiuje. Im większe miasto generalnie tym jest łatwiej, ale jak się umie choć trochę kombinować to nie jest tak źle i dostęp, choć ograniczony, to jednak jest. Kadaga, co do gruczołów piersiowych to moja Zuzia też ma wyczuwalne, ale obydwa są równe, tak twierdzi moja ręka masażysty. W zasadzie to chciałam już podnieść larum z tego powodu, ale nic się takiego nie dzieje. nasza pani doktor oglądała ją i powiedziała, że wszystko jest ok.
  2. Rewolucja, tematem mojej pracy są trudności niewidomych matek. Generalnie temat bardzo mi bliski, bo ja sama jestem niewidomą mamą, a o sobie pisać najłatwiej. W ogóle studiuję pedagogikę, specjalność pedagogika opiekuńczo-wychowawcza.
  3. Wygląda na to, że wszystko się unormowało, bo Zuzia już śpi. A ja, korzystając z tego dobrodziejstwa, poczytuję sobie "psychologię rozwoju człowieka" Helen Bee, taka biblia każdego psychologa/pedagoga i przymierzam się do drugiego rozdziału mojej magisterki. Ach, Zuzia przekroczyła dziś próg kuchni, ależ byłam szczęśliwa, bo to kolejny mały sukces.
  4. Hejka. U nas nocka też z przebudzankami i płaczem. Spanie wieczorne troszkę się rozregulowało, ale podejrzewam, że czynniki, które się do tego przyczyniły to zmiana czasu i wyjazdy,może dziś wróci już do normy. Co do umiejętności to: Zuzia jeszcze nie siedzi, choć przypadkiem udaje jej się przejść z pozycji na brzuszku do siadu; raczkowanie coraz lepiej jej wychodzi; baaaaaardzo dużo gaworzy, ostatnio jej ulubione zbitki liter to "zi, si, zie, dzi, s, z," itp.; ząbki 3 - dolne jedynki i górna prawa dwójka, a i jak Zuzia złapie się dolnej pułki ławy to podciąga się do klęku, jedyny problem to główka, bo notorycznie uderza nią w górną część ławy, niejakoś mocno, ale jednak... Ja od dziś planuję wrócić do pisania mojej pracy magisterskiej, no taki był plan, a co z niego wyjdzie? No cóż... okaże się.
  5. Hej mamuśki. My już w domku jesteśmy i odpoczywamy po wojażach. Zuzia troszkę marudzi, pewnie zmęczona jest po podróży, bo pewnie zrobiliśmy jakieś 200 km jak nie więcej. W drodze powrotnej z Wronek zajechaliśmy do moich rodziców, a później do Koszalina. Ogólnie podróż Zuzia zniosła dobrze. No i wczoraj zadebiutowała u nas spacerówka i przyznam, że jest super.
  6. A Zuzia ewidentne przechodzi lek separacyjne, babcia jest fajna tylko z daleka, a kiedy straci mnie lub męża z pola widzenia, to podnosi taki straszny płacz, ze klękajcie narody. A w niedziele Zuzia kończy 7 miesięcy, a przeciez nie tak dawno ją urodziłam.
  7. Dziewczęta, wszystkim wam i waszym mężom i dzieciątkom życzę spokojnych, radosnych i wesołych świąt. My już spakowane, jeszcze tylko nasz mąż/tatuś musi się spakować, ale chłop to szybko, nie to co my :) i jutro rano podbijamy Wielkopolskę.
  8. Dziewczęta, pochwalę się, Zuziz pierwszy raz usiadła samodzielnie. Nie wiem czy to był przypadek, bo akurat byłam zajęta, ale zastałam małą siedzącą na podłodze, podpierającą się rączkami. Poza tym jutro jedziemy do teściów do Wronek :) i tak się zastanawiam jak tam z pogodą w Wielkopolsce i czy to już czas na rezygnację z zimowego kombinezona. Jak znam życie to w WLKP pewnie będzie cieplej niż w Koszalinku, bo tu najcieplej nie jest.
  9. Ja Zuzi podaję środki przeciwbólowe, bo po co ma się męczyć, tak więc Antossia, uważam, że śmiało możesz podać. Ja akurat daję paracetamol w czopkach, a wydaje mi się, że to bez różnicy czy paracetamol czy inny nurofen, ważne, że dla maluszków.
  10. Hej mamuśki, my na nogach od 6 rano. Zuzia marudzi, Ale to nic, zmiana czasu jest soboty na niedzielę. Mam nadzieję, że dzięki tej zmianie Zuzia pośpi godzinkę dłużej. Tymczasem życzę wszystkim miłego dnia.
  11. Co prawda jestem masażystą, nie fizjoterapeutą, ale też nie przejmowałabym się tymi strzykaniami, moja Zuzia też tak czasem ma. Jak ruchomość w stawach jest prawidłowa i nie ma żadnych przeprostów to nie ma się czym martwić moim zdaniem, choć wiem, nieprzyjemne to uczucie jak tak strzyka i chrupie.
  12. Od dłuższego czasu zastanawia mnie jedna rzecz i ciekawa jestem czy tak też jest u was, otóż czy wasze pociechy mają ustalony jakiś plan dnia? Przede wszystkim chodzi mi o drzemki w ciągu dnia, bo moja Zuzia to w zależności jak wstanie rano, np. jeśli pobudka jest koło 7 rano to pierwsza drzemka między 9.00 a 10.00, kolejna jest koło 14.00. Jeśli wstanie później to cały plan dnia bierze w łeb, bo przecież nie zmuszę jej do spania. Jedyne w miarę stałe punkty to kąpiel i wieczorne usypianie.
  13. Patrycja, dobrze cię rozumiem. Moja Zuzia na bezsenne noce cierpiała od początku października. Faktem jest, że miała kolki i to po nocach, zaczynało się tak koło 22.00 i męczyło ją mniej więcej do 3.00 nad ranem. Podawałam oczywiście różne specyfiki, ale to nie zmienia faktu, że sen kompletnie się rozregulował. Spałam po 3-4 godziny, a później musiałam funkcjonować. Kawa pomagała na krótko, z resztą ileż można pić kawy. Mi też przydarzyła się podobna historia, kiedy usypiałam Zuzię to w pewnym momencie same oczy mi się zaczęły zamykać i o mały włos, a byłoby nieszczęście. Od dwóch tygodni Zuzia chodzi spać koło 20.00 i teraz mogę cieszyć się spokojnymiwieczorami. Obawiam się jednak, że jedyną metoddą na długotrwałe zmęczenie jest odpoczynek, który nie zawsze jest możliwy w takiej ilości w jakiej życzyłybyśmy sobie, żeby był. Pozdrawiam i ściskam.
  14. Dziś ugotowałam Zuzi zupkę z kaszą manną i zobaczymy jak będzie. Ogólnie wygląda to tak, że na śniadanie Zuzia zjada około 150 mleka z kaszką lub kleikiem, na drugie śniadanie około 180 mm samego mleczka, późniejobiadek (sama gotuję), później owoc, po kąpieli mleko i koło 23.00 też mleko. Ogólnie Zuzia obiadki tak średnio chce jeść, za to mleczko uwielbia, nawet bebilon pepti jej smakuje.
  15. Dokładnie kolejność miałam na myśli. Poza tym jak u was wygląda kwestia glutenu? Ja dopiero zaczynam i nie wiem czy nie jest to trochę za późno. Mała ma alergię, póki co na białko mleka krowiego, ale po kaszkach ryżowych też ją wysypuje, tak więc staram się być ostrożna z wprowadzaniem nowych produktów.
  16. Hejka dziewczyny. Moja mała dziś też pobudkę o 5.50 sobie zrobiła, zmowa jakaś czy coś... Poza tym odkilku dni strasznie marudzi, obstawiam ząbkowanie. Tak a propos, ma już dwie dolne jedynki, górnych brak, ale wyszła jej górna dwójka. Któraś z was przerabiała temat dziwacznego ząbkowania, czy moje dziecko to jakiś ewenement w tej materii?
  17. Ja również podzielę się z wami moimi porodowymi perypetiami. Zuzia urodziła się27 sierpnia 2015 r., ale zaczęło się 24 wieczorem. Po kąpieli pojawiły się skurcze, słabe, ale dość regularne, tak co kwadrans mniej więcej. Nic to, pomyślałam i poszłam spać. Rano obudził mnie ciągły ból brzucha, taki jak na miessiączkę, ale ponieważ byłdość słaby to za sprzątanie i za obiad się wzięłam. I tak do 14, bo wtedy wrócił z pracy mój mąż. Krótka narada i stwierdziliśmy, że jedziemy do szpitala. Na izbie przyjęć zbadała mnie położna. Rozwarcie byłotylko na 1 palec, ale lekarz dyżurny stwierdził, że przyjmą mnie na porodówkę, bo może się rozkręci, a może się uspokoi. Na sali porodowej podłączono mnie pod KTG i tak leżałam sobie przez 4 godzinki. A skurcze jak na złość wygasły. Lekarz zrobił mi jeszcze amnioskopię- brrr, mało pzyjemne i USG, żeby zbadać przepływy, ale tu wszystko było ok. Mimo to przeniesiono mnie na patologię ciąży. Noc bez fajerwerków, nic się nie zadziało, więc przespałam. A w środę zaczęto podawać mi te słynne pszczółki. Samopoczucie po tym specyfiku nie powalało, ślinotok, niemożność mówienia, bo bełkoczesz jakbyś pijana była, nadmierna potliwość, gorąco i zawroty głowy. Te symptomy miałam ja, bo z tego co wiem to inne dziewczyny miały mdłości, wymioty czy biegunkę. Tak minęła środa. W nocy pojawiły się drobne problemy, bo moje dziecię postanowiło poszaleć i zapis KTG był niejednoznaczny, tętno małej to przyspieszało do zawrotnych prędkości, to po chwili zwalniało. Lekarz jednak stwierdził, że dziecko jest ruchliwe i on nie widzi powodu do niepokoju. W czwartek natomiast po standardzie przedporodowym- amnioskopia ibadanie rozwarcia- lekarz zdecydował, że założą mi cewnik Foley'a, który powinien spowodować zwiększenie rozwarcia. Powiedział, że wieczorem wyjmą mi toustrojstwo jeślisamo nie wypadnie, jeśli nic się nie zadzieje to miałam w piątek iść na próbną oksytocynę i według lekarza może w piątek urodzę. Zaczęłam się odgrażać, że nie będę czekać do piątku i jeszcze dzisiaj urodzę. Pan doktor stwierdził, że trzyma mnie za słowo. A co do Ustrojstwa jednakwypadło koło godziny 15.00. Akurat przyjechał wtedy mój mążi chyba był bardziej przerażony niż ja kiedy położna powiedziała, że czekamy na skurcze. I skurcze pojawiły się jakieś 10 minut po zgubieniu balonika. Słabe były i co 10 minut, więc poszłam z mężem na kawę, a co, kto bogatemu zabroni? :) Skurcze powoli się rozkręcały, ale rozwarcie stanęło na trójce i dalej nic. Koło 19.00, decyzja, schodzę piętro niżej, czyli na porodówkę. Zadzwoniłam do męża, bo umówiliśmy się, że przyjedzie jak się zacznie coś dziać. Jego pierwsze słowa: "ale to już?" Oczywiście był bardziej przerażony niż ja. Na porodówce podłączono mnie pod KTG, a skurcze nasilały się, choć d... nie urywało. Wtedy zaczęłam się zastanawiać czy one takie słabe będą? Bo jeśli tak, to o co tyle krzyku, że poród to tak boli i w ogóle... Jakże się myliłam. Skurcze na dobre się rozkręciły koło 20.30 i były maskaryczne, ale byłam dzielna, obyło się bez krzyków itp. W pewnym momencie to nawet odzywać mi się nie chciało. Niestety rozwarcie nie postępowało i położna zaproponowała mi gaz rozweselający. Oczywiście zgodziłam się. Jakoś szczególnie nie liczyłam na zniwelowanie bólu, ale totalnie zobojętniałam na jakieś pół godziny. Rozwarcie też zaczęło postępować błyskawicznie i koło 21-45 zaczęły się bóle parte, a o 22.27 Zuzia była na świecie. Od razu usłyszałam jej płacz i poczułam jej ciepło jak położyli mi ją na brzuchu. Było to niesamowite uczucie, a ja ryczałam ze szczęścia jak bóbr. Moja niunia za 4 dni skończy 7 miesięcy, a ja mam wrażenie jakby to było wczoraj, wspomnienia są bardzo wyraziste i tak samo ekscytujące jak wtedy.
  18. Dziubala, zawsze chciałam żyć normalnie, mieć rodzinę, przyjaciół, fajne życie, ogólnie rzecz ujmując. Wszystko mam, choć powiem szczerze, że dziecka tak stricte nie planowałam, tzn. planowłam, ale rok później. wegług tego planu to w 2016miałam dopiero być w ciąży, ale wyszło inaczej i teraz mam prawie siedmiomiesięczną córunię. :)
  19. Tak wyszło, że jestem. Moim zdaniem nie ma czego podziwiać, po prostu trzeba normalnie żyć i oczywiście mieć dystans do siebie i to w dużej mierze ułatwia wiele rzeczy.
  20. Witam. To teraz kilka słów o sobie: Jestem: przede wszystkim mamą, osobom niewidomą, która wbrew wielu opiniom udowadnia, że się da, choć z tym "chcieć to móc" nie zawsze się zgadzam. Nie lubię: gdy ktoś wątpi w moje możliwości, z góry zakładając, że nie podołam/nie poradzę sobie. Męczą mnie: ograniczeni ludzie. Nie żałuję: niczego co mnie spotkało, nawet tego zła, któe gdzieś tam po drodze mnie spotkało, bo to wszystko ukształtowało moją osobę. Zawsze: próbuję zrozumieć drugiego człowieka. Planuję: ostatnio moją pracę magisterską, alez planami to tak różnie bywa, bo plany planami, a rzeczywistość i tak swoje pokauje. Nigdy: nie zarzekam się. Chcę: zrealizować to co od długiego czasu chodzi mi po głowie. Kłamię: wybierając tzw. mniejsze zło, w tzw. dobrej wierze, ogólnie tonie umiem kłamać. Nie życzę nikomu: tego, czego sama sobie nie życzę. Denerwują mnie: irracjonalne zachowania niektórych ludzi. Boję się: popaść w stagnację. Czasami: milczę kiedy nie mam siły walczyć. To tak w telegraficznym skrócie. Dodam jeszcze, że poza moją córką i mężem kocham książki sci fi i fantasy, książki z klimatem haremowym w tle, pisać opowiadania i nie tylko, rozmawiać z ludźmi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...