Skocz do zawartości
Forum

kasia8309

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kasia8309

  1. Hej kochane moje. :) W końcu się pozbierałam, żeby coś tam skrobnąć co u nas. Ale na początek pogratuluję wszystkim mapodwójnym mamusiom, jak tam dziewczyny wasze malutkie fasolki? I od razu przeproszę was, bo pewnie do żadnych postów się nie odniosę, mimo, że czytałam dość regularnie, to oczywiście zapomniałam co której chcę napisać. W każdym razie gratuluję nowych umiejętności naszym cudownym dwulatkom. A teraz co u nas: Zuzia coraz ładniej mówi, a już chciałam się martwić, że mówi za mało, ale już przestaję, bo z dnia na dzień coraz więcej słów powtarza. Ostatnio jest na etapie "to moje" i "ja" - to drugie oczywiście odnosi się do robienia wszystkiego samej. Całkiem dobrze zaprzyjaźniłyśmy się z nocnikiem, ale to w domu, do żłobka jeszcze chodzimy z pieluszką. Niestety mamy problem z koopą, bo o ile sikanie opanowałyśmy o tyle tego druiego nie. Zuźka nie potrafi zrobić koopy na nocnik, a jak już jej się to uda to jest przy tym okropny płacz. Martwić się jeszcze nie martwię, ale zastanawiam się jak ją zachęcić do robienia koopki na nocnik. Mam poczucie, że ona ma jakąś blokadę przed tym i nie wiem jak jej pomóc. Co do mojej działalności, no cóż... Temat nie jest łatwy i o ile czerwiec i lipiec wyglądały całkiem ok i już mogłoby się wydawać, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy powinnam osiągnąć półap 0 to niestety sierpień okazał się klapą totalną, bo nawet na ZUS nie zarobiłam, a przecież jestem na małej składce. Było bardzo nerwowo i przyznam wam się, że zaczęłam popalać, ale już przestałam. :) Wrzesień natomiast był lepszy od sierpnia, ale jeszcze nie był tak dobry jak poprzednie 2 miesiące, niemniej tak sobie tłumaczę, że skoro tak nisko upadłam to mam się od czego odbić i jakoś lepiej mi się robi. :) W międzyczasie dla naszego koszalińskiego portalu life stylowego udzieliłam małego wywadu, możecie go znaleźć na www.happykoszalin.pl A we wrześniu wstawiałam się na targach rodzinnych. To oczywiście tak w dużym skrócie. Mam nadzieję, że nasze forum nie umrze tak szybko. Trzymajcie się kochane, buziaczki dla was. :)
  2. Hej kobietki. :) Rzeczywiście cichutko tu niesamowicie. A ja codziennie zabierałam się do napisania no i na zabieraniu się kończyło. :) Karolu, jestem pełna podziwu dla ciebie, że dajesz radę ogarnąć swoją gromadkę. Też myślę, że Patryś odrobinkę może być zazdrosny, w końcu do tej pory miał mamę tylko dla siebie, a teraz... A teraz ma w pewnym sensie konkurencję, bo on może to tak właśnie odbierać. Justynka, jak tam? Rozpakowana już? Mamaewy, kciukasy zaciśnięte mocno. Powiem ci, że Zuzia też niczego praktycznie się nie boi, co zawdzięczam pobytowi w żłobku, jak pomyślę, że gdybym nie puściła jej do żłoba to zapewne miałabym w domu małą dzikuskę, która wisiałaby uczepiona maminej nogi to aż źle mi się robi. Co do biznesu... Cóż... szału nie ma narazie... Pierwszy miesiąc za mną, ale na ZUS zarobiłam i na księgową też... Dobrze, że płacę tą małą składkę, bo w przeciwnym razie to nawet na to nie zarobiłabym. :) W życiu mojego dziecka postanowiłam zrobić małą rewolucję, a mianowicie zmieniamy żłobek. Nie nie, do państwowego się nie dostałyśmy. :) Po prostu znalazłam żłoba bliżej mojej pracy i tańszy. Od sierpnia Zuzia tam pójdzie, choć dzisiaj zaczęłam mieć wątpliwości czy to obra zmiana. Znaczy od początku mam wątpliwości czy mała sobie poradzi? Czy dobrze robię? Czy odnajdzie się w nowym miejscu? W każdym razie są to takie obawy, które towarzyszyły mi przed posłaniem jej do żłobka w ogóle. Na wstępie wyjaśnię, iż do zespołu żłobków, gdzie ma iść Zuzia należą 4 placówki, mają one jedną właścicielkę, która nawiasem mówiąc, zrobiła na mnie dobre wrażenie, ale do rzeczy. Dziś natomiast doszły kolejne i to dość poważne, a mianowicie w lokalnych mediach pojawiła się informacja, że w jednym z 4 żłobków doszło do zatrucia 14 osób, w tym 3 dzieci trafiło do szpitala. Placówka została zamknięta przez sanepid do usunięcia nieprawidłowości. Dodam też, że jakiś czas temu w innej placówce tegoż zespołu żłobków odnotowano przypadek sepsy u dziecka, choć tu akurat nie ma podstaw by przypuszczać, że dziecko nabyło ją w żłobku, niemniej łącząc obie te sprawy można nie zasnąć w nocy i głęboko się zastanawiać czy podjęta decyzja jest słuszna. Nie chciałabym narazić Zuzi na jakiekolwiek niebezpieczeństwo i jak pomyślę, że tak może być to mam ochotę popędzić do właścicielki i rozwiązać umowę. A właściwie to męża powinnam wygnać, bo to on podpisał. Póki co jednak poczekam i będę obserwować wypadki, w końcu mam czas do końca czerwca, bo wypowiedzenia z dotychczasowego żłoba jeszcze nie złożyliśmy, więc jeszcze nic nie jest przesądzone.
  3. Hej dziewczynki. :) Karolu, gratuluję, ależ to szybko zleciało, a pamiętam jak komunikowałaś nam tutaj, że jesteś w ciąży. :) :) :) Poza tym cały poprzedni tydzień myślałam o tobie. Mamuśka, daleka byłabym teraz od stwierdzenia, że nocnik jest przyjacielem Zui, bo ostatnio coś szerokim łukiem go omija, owszem, jak tam coś jej się przypomni to zrobi siusiu do nocnisia, ale nie jest to już tak często jak wcześniej, powiedziałabym, że nawet rzedziej niż częściej. Nie wiem czy powinnam się tym martwić, ale chyba raczej nie powinnam, choć i tak gdzieś tam z tyłu głowy siedzi. Justynka, grzeczny bejbis, że postanowił się obrócić, miejmy nadzieję, że tak już zostanie i nie wywinie mamusi rzadnego numeru. Rewolucja, jak tam dzieciaki? Marta, jak tam samopoczucie? Który to już tydzień? Ach, mamuśka, 6 kg na minusie to dobry wynik, przynajmniej o skórę nie będziesz musiała się jakoś szczególnie martwić. U mnie uciekło coś koło 10 kg, no może 11, w niedzielę się zważę to okaże się ile faktycznie ubyło. To teraz powiem co u nas, a podziało się i to sporo. Wspominałam się chyba, że pralka nam się popsuła. To był w zasadzie początek psucia się, bo w wielką sobotę jak jechaliśmy do teściów, popsuło nam się auto. Byliśmy już jakieś 60 km od domu, a to złośliwe złomisko postanowiło odmówić współpracy. No myślałam, że krew nagła mnie zaleje i szlag jasny trafi. Na domiar złego niczego na święta nie szykowałam, no bo skoro wyjeżdżamy to po co, czyż nie? W związku z popsuciem się tego złoma, trzeba było poszukać nowego, dobrze, że teście poratowali nas kasą, bo bieda byłaby totalna. W międzyczasie moja księgowa wypełniła mi wniosek CIDG, więc zostało mi go tylko złożyć. Do urzędu miasta powędrowałam w poniedziałek 24 kwietnia i dokonało się, działalność przez tydzień czekała sobie na rozpoczęcie, natomiast od 1 maja jestem sobie przedsiębiorcą i nie mogę w to do końca uwierzyć. Jutro zaczynam choć jak narazie kiepsko to wygląda, no, ale to jest dopiero początek i troszkę czasu trzeba, żeby wieść się rozniosła, choć fb już działa i ulotki również. Co do Zuźki to ogólnie jest ok, taka rezolutna ta moja dziewczynka się staje, w dużej mierze jest to zasługa żłobka. Jemy już samodzielnie i nie ma takiej możliwości, żeby panienka dała się nakarmić. Mówić tak średnio jej się chce. Aktualnie jesteśmy na etapie "a cio to to?". Mamy też naszą ulubioną zabawę, Zuzia dotyka części mojej twarzy i pyta "A cio to ?", a później ja pytam gdzie jest np. ucho, a ona pokazuje. Nadal nie zmieniło się jedno, Zuzia śpi z nami i obawiam się, że jeszcze długo to się nie zmieni, bo brakuje mi mocy sprawczej, chyba, że wy macie jakieś pomysły jak oduczyć fasolinkę spać z rodzicami? Dobranoc kochane, śpijcie dobrze. :) :) :)
  4. Hej kobietki. Justynka, gratulacje dla Tosi, ale fajnie, że już praktycznie odpieluchowana. Co do ułożenia fasolki natomiast to ja nie pomogę, bo Zuzu od jakiegoś 24 tygodnia przyjęła pozycję na nietoperza i chyba tak jej było dobrze. :) Rewolucja, no teraz to już musi być dobrze. :) Iwcia co do wyników to ja raczej też nie pomogę, znaczy mam pewną teorię, ale nie będę jej wygłaszać, narazie póki co, ale jak już dowiesz się od lekarza o co tu chodzi i nam powiesz to wtedy ja też powiem. :) Mamuśka, jak tam zumba? Podziwiam i zazdroszczę, mi się do ćwiczenia nie pali, no ale ja mam 4 piętra do wejścia, więc to już traktuję jak ćwiczenie. :) A co u nas? No cóż... ... ... ... Mam już klucze do lokalu, powoli kompletuję najpotrzebniejsze rzeczy i za parę dni będę kontaktować się z babeczką, która pomaga przy zarejestrowaniu działalności, to tak po krótce i to bardzo po krótce. W sobotę zepsułam sobie pralkę i to tak nieszczęśliwie, że musieliśmy kupić nową, w związku z czym musiałam mocno uszczuplić moje finans firmowe, bo wiadomo... bez pralki ani rusz. :) Sprawę ze żłobkiem oczywiście wyjaśniłam i powiem wam, że później miałam straszny niesmak i do tej pory mam. Tak logicznie rzecz ujmując to moja teściowa musiała coś źle zauważyć, bo przecież w żłobku jest monitoring i rodzice mają możliwość obserwowania o się dzieje z dziećmi, poza tym dziwne byłoby gdyby panie opiekunki same na siebie bat kręciły. Tak po prawdzie to mamy słowo przeciwko słowu, bo jakichkolwiek dowodów na prawdziwość bądź nie, tych zarzutów nie ma, więc kto ma rację? Powiem tak, racja jest jak dupa, każdy ma swoją. Tu pewnie jest podobnie. Ewulka, to ty chyba jakiś czas temu zastanawiałaś się nad posłaniem Olka do przedszkola tak? Moim zdaniem dla 2,5 latka żłobek jest bardziej odpowiedni. Raz, że grupy są mniej liczne, a dwa, jest to moim zdaniem większy stres dla dziecka niż żłobek. Dużo dzieci i to sporo starszych, dziecko musi już posiadać pewne umiejętności, takie jak choćby umiejętność samodzielnego jedzenia i załatwiania potrzeb fizjologicznych. A poza tym jeśli zgłoszenie dziecka do przedszkola odbywa się przez internet to system prawdopodobnie odrzuci kandydata, bo rocznik się nie zgadza. O, jeszcze powiem wam, że Zuzia bardzo ładnie zaprzyjaźnia się z nocnikiem, chętnie z niego korzysta, ale jak narazie tylko siusiu tam robi, ale ma jeszcze sporo czasu. Mówić tak średnio jej się chce, za to ostatnio zrobił się z niej mały konstruktor i namiętnie buduje klockami. Rysować też chętnie rysuje, szczególnie jak się z nią siedzi. O, a co do nazwy to ostatecznie będzie gabinet masażu Aura, tak jakoś mi do głowy przyszło i tak już musi być. :) No to chyba w sumie na tyle, choć mam poczucie, że o czymś jeszcze chciałam napisać, niestety, zapomniałam o czym. No nic, uciekam i dobranoc.
  5. Hej kobietki :) :) :) Mamuśka, ostatnio jak pisałam to umknęło mi co chciałam tobie napisać, ale teraz to naprawiam. Ty za długo kochana to nie zwlekaj z planowaniem drugiego bejbisa. I nie zgodzę się z Iwcią, że nie ma sensu gubić kilogramy przed ciążą, bo jak najbardziej ma to sens, choćby z tej przyczyny, że start zaczyna się z niższej wagi, a z kolei niższa waga to mniejsze ryzyko nadciśnienia w ciąży czy cukrzycy ciążowej. Nie twierdzę oczywiście, że u szczupłych to ustrojstwo nie może się pojawić, bo oczywiście może, ale ryzyko pewnie u nich jest niższe. No i kolejna sprawa, niższa waga to też mniejsza presja ze strony ginekologa, że za dużo się tyje. Oczywiście dużo zależy od samego lekarza, bo jeden nie będzie miał ciśnienia i waga jak i jej wzrost nie będą powodowały, że gin zacznie naciskać na biedną ciężarówkę, ale jak się trafi na takiego, który wywiera presję to sprawa może wyglądać gorzej. Oczywiście mamuśko zrobisz co zechcesz, ale mam nadzieję, że rozważysz to co napisałam i nie porzucisz gubienia kilogramów. Dla pocieszenia powiem, że mnie ubyło już 6,7 kg, z czego 5 po miesiącu, później było 2 tygodnie przestoju, ale generalnie dietka jest skuteczna, a to najważniejsze. No i dla mnie ewentualna ciąża też jest motywac ją do zgubienia kochanego ciałka i paradoksalnie jest to największy mój motyw, a może inaczej: najlepiej działający jest to motyw, bo nic tsk skutecznie nie podnosi mojej motywacji. Oczywiście fajna figurka i mniejszy rozmiar ubrań również, ale w nieco mniejszym stopniu. Wczorajszych planów nie musiałam przekładać, tak więc zrobił am ten pierwszy krok do biznesu i podpisałam umowę najmu lokalu, tak więc dziewczynki, klamka zapadła i, jak to mówi moja babcia, kobyłka u płotu. Teraz mam świadomość, że coś zrobiłam w tym kierunku, że decyzja zapadła i powzięłam pewne zobowiązania, które nie pozwolą, albo mi się wycofać. Wiecie, tak prawdę mówiąc to mówić o czymś to jedno, ale wprawiając słowa w czyny to drugie i teraz już mam to poczucie, że coś się zadziało. I jeszcze jena, tym razem przykra sprawa. W żłobku, do którego chodzi Zuzinia jest monitoring. No niestety ja sobie nie popatrzę, więc wpadłam na pomysł, że kiedy mąż jest w pracy i nie może obserwować co tam się dzieje robią to dziadkowie. Daliśmy im program i ogólnie spoko, dzięki temu dowiedziałam się od teściowej, że dzieci jedzą zupę jedną łyżeczką i jak się okazuje, nie był to pierwszy raz. Ona powiedziała mi o tym wczoraj, a zdarzenie miało miejsce chyba w piątek lub czwartek. Oczywiście nie mam powodu, żeby jej nie wierzyć, bo niby jaki miałaby mieć w tym cel, stawiając takie zarzuty opiekunkom. Sprawę muszę wyjaśnić, co do tego nie mam żadnych wątpliwości, ale jednocześnie nie chcę robić afery, choć z drugiej strony mogłabym, bo dziecko drug raz w ciągu 3 miesięcy miało jelitówkę. No wiem, że inne może i mają jelitówkę częściej i może przesadzam, ale nie pozwolę, żeby ktoś świadomie narażał moje dziecko na łapanie tego wstętnego wirusiska. Poza tym kurczę płacę ciężkie pieniądze, co też nie jest bez znaczenia. I co najważniejsze, chcę aby moje dziecko było jak najlepiej zaopiekowane, bo nie po to posłałam ją do żłoba, żeby narażać jej zdrowie. Będę już uciekać, tak więc dobranoc kochane.
  6. Hej kobietki. Ewulka, u nas jest podobnie, Zuzia czasem budzi się z płaczem, a właściwie to jest pogrążona w takim półśnie, no, ale w naszym przypadku dochodzą jeszcze żłobkowe emocje, więc ja się tym nie przejmuję, bo przecież dziecko też musi jakoś odreagować przeżyty dzień, więc u Olka może być tak samo i być może on przeżywa to co miało miejsce w ciągu dnia. Umówmy się, my też po dniu pełnym emocji albo nie możemy spać, a istnieje spore prawdopodobieństwo, że mamy możność podzielenia się z kimś naszymi emocjami, choć pewnie nie każdy z tego korzysta. Nasze dzieci jeszcze do końca nie potrafią uporać się ze swoimi przeżyciami i nagromadzonymi emocjami, a jakoś muszą je odreagować. Ale to jest tylko moja teoria na ten temat i nie musicie się z nią zgadzać. Karolu, współczuję, ja też umierałabym z niepokoju o Zuzię gdyby coś takiego miało miejsce po szczepieniu. Marta, ja głęboko bym się zastanowiła czy dam adę wytrwać tyle godzin w aucie, a co do samej imprezy... No cóż... Ja brałam ślub 26 czrwca, a za 2 miesiące rodziłam, więc można wytrwać, ale pod warunkiem, że wszystko z dzidzią i z nami w porządku. Jednak na weselu przyjaciółki już nie było mi dane się bawić, bo akurat leżałam na położniczym, poza tym i tak uprzedziłam ją, że nawet jeśli do tej pory nie urodzę to i tak nie pojawię się na jej weselu, bo byłam już po terminie i miałam obawy, że zacznę rodzić na ślubie, albo coś... Rewolucja, Jaś pewnie musi odreagować tą trudną dla niego sytuację, też uważam, że wizyta u psychologa nie byłaby złą sprawą, warto uzyskać poradę od fachowca jak postępować z naszym bohaterem. Justynka, no to po macierzyńskim dołączasz do prężnie działających mam bizneswoman tak? Ania, gratuluję zakupu mieszkania, wiem co czuje się w takiej sytuacji, bo mam to za sobą. Z jednej strony nerwy kredytowe, a z drugiej, fakt, że jeszcze trochę i będzie się urządzać upragnione M. A ja kochane jutro robię milowy krok odnośnie działalności, bo podpisuję umowę najmu lokalu, a właściwie to mam nadzieję, że akurat nie będę musiała zmienić planów. Dzisś Zuzia niespodziewanie zaczęła wymiotować i nie wiem jak to będzie jutro. Póki co śpi i oby tak zostało. Kompletnie nie mam pojęcia od czego te wymioty. Dodam, że poza tym kompletnie nic się nie dzieje. Pozostaje czekać, tyle. GTatuś napoił Zuzu smectą i oby to podziałało. Śmiałam się dziś do męża, że od niego to najgorsze świństwo przyjmie, za to ode mnie raczej niekoniecznie.
  7. Hej dziewczęta. Karolu, co do wagi Patrysia to jest dobrze, przecież 50 centyl to praktycznie środek, więc nie ma się co martwić, brzuszkiem się nie przejmuj, bo wszystkie dzieciaki ich dostają i taki stan rzeczy trochę się utrzymuje. Zuzka też ma brzuszek i to taki sobie całkiem pokaźny. Poza tym to zazdroszczę tak samodzielnego synka, Zuzia niestety nie chce sama zasypiać, choć był taki etap, że zasypiała, ale poszłam do szpitala na jedną noc i wszystko się zepsuło. A i dzięki za link.Mmadzia, fajnie cię znów czytać. U mnie też jakieś sprzeczki z M, ja też jakaś drażliwa się zrobiłam, pewnie to wina pogody itd. Justynka, dołączam do pytania Karolu, jaki to biznes? A mi się, że tak powiem, trochę popieprzyło z działalnością, bo nie dostanę dofinansowania z UP, gdyż jest ono tylko dla osób bezrobotnych, a ja nie mam statusu bezrobotnej tylko poszukującej, gdyż posiadam dchód w postaci renty socjalnej i inna jednostka płaci ubezpieczenie. Druga opcja jaką miałam to środki z PFRONu, ale w moim mieście od wielu lat nie przydzielano na rozpoczęcie działalności z tego funduszu, ponieważ nie było zapotrzebowania. Środki zostaną rozdysponowane na konkretne zadania na sesji rady miasta 23 marca i nikt nie wie czy na działalność będą, oczywiście jaka miałaby to być wysokość również niewiadomo. Pani oznajmiła mi, że rada miasta ma prawo przesunąć pieniądze z jednego zadania na inne i może to uczynić w każdej chwili, ale umówmy się, taka rada to raczej codziennie się nie zbiera. Suma sumarum, zostaję bez dotacji. I wcale nie jest mi z tym źle, bo stół do masażu mam, a, że przenośny? A co to za różnica? Że nie kupię sobie wybajerzonego stołu elektrycznego? Klient raczej nie będzie zwracał uwagi na taki szczegół. Fakt, muszę zainwestować z własnych środków, ale głównie w olejki itd., a z dofinansowania i tak nie kupiłabym tego, gdyż dotacja jest tylko na materiały trwałe, czyli na sprzęt. Oczywiście podgrzewacz i kamienie i podgrzewacz do stępli ziołowych kupiłabym z dofinansowania, ale to tylko tyle, albo aż tyle, więc bez tego póki co się obejdę, albo kupię sama. Moje dziecię zaczęło samo jeść łyżeczką i nie pozwala się już karmić. Z jednej strony fajnie, a z drugiej- trochę żal, bo panna mi dorośleje. To chyba na tyle. Dobranoc wszystkim życzę.
  8. Hej dziewczęta. Rewolucja, dlatego nie czyytam już tych wszystkich wątpliwych doniesień co to po internetach krążą niczym złe stwory, które niepokojami nas, matek, się żywią. Co do dietyy bądź jak kto woli, przemiany, to jemy same zupy do 6 razy dziennie. Zasada jest taka, iż możemy jeść praktycznie wszystkie zupy, alemmuszą być one przygotowane według pewnych zasad, a mianowicie: nic nie smażymy, nie pieczemy, wszystko gotujemy, nie zaciągamy mąką, ale śmietana lub jogurt jak najbardziej mogą być. Zupy powinny mieć konsystencję 50 na 50, czyli połowa gęste i połowa rzadkie. Do 14 jemy zupy, które są cięższe do trawienia, czyli wszelkie na warzywach strączkowych i z grzybami oraz na tłustszym mięsie i mleczne. Po 14 natomiast - te lekkie, gotowane albo na chudym mięsie, najlepiej drobiowym, lub na bulionie warzywnym, bądź na maśle. Kawę wypijamy jedną do 14, poza tym trzeba pić dużo wody, można też herbaty ziołowe i owocowe. Owoce jemy wszystkie z wyłączeniem winogron i bananów. Dodam też, że na czczo wypijamy szklankę wody z sokiem z połówki cytryny, a zupy na śniadanie mogą być mleczne i to w każdej konfiguracji, ale również warzywne, wedle upodobania. Nie jemy surowych warzyw i soków też nie pijemy. A i zapomniałabym dodać, nie jemy zup typu kremy, żegnamy się z chlebem i serem, oraz wszelkim wędzonym. Ostatni posiłek zjadamy około 4 godzin przed pójściem spać, tak więc nocne marki mogą jeść późno. :) I za nim pójdziemy spać to możemy również wypić wodę z miodem. To chyba tyle jeśli chodzi o zasady, wiem, że dość haotycznie, ale nie chciałam, żeby coś mi umknęło, a i tak mam wrażenie, że o czymś zapomniałam. Marta, korzystaj jak możesz, fajnie tak móc czasem zostawić fasolkę pod czyjąś opieką i zwyczajnie sobie iść z mężem do kina i takie tam. Mamuśka, złą mamą absolutnie nie będziesz, korzystaj kobieto, w końcu nam też się coś od życia należy. A co do zup, to owszem, dobre są. :) Mamaewy, żyjesz? Gdziekolwiek jesteś. Ach i zapomniałam jeszcze dodać, że w poniedziałek byłam na klubie przedsiębiorczych mam i powiem wam, że mam zamiar częściej chodzić. Lokalu wczoraj nie obejrzałam, bo u nas tak wiało i padało, że nie miałam sumienia Zuzi ciągać na taką pogodę, więc oglądanie przesunęło się na poniedziałek. Co jeszcze, panna coraz chętniej siada na nocnik i coraz częściej zdarza się siusiu tam zrobić, choć na ogół to przynosi nocnik jak już jest po fakcie :) ale skoro już taki etap osiągnęła to pewnie za chwilę zreflektuje, że szybciej trzeba go przynosić. Równie chętnie Zuzanna uprawia wspinaczkę górską. Ok to ja już uciekam, bo właśnie się obudziła, to papa.
  9. Hej kobietki. :) Rewolucja, przykro mi z powodu teścia, a dla Jasia pełen podziw, z resztą dla was też, że tak mądrze to wszystko przepracowaliście. Co do wagi to Zuzu waży podobnie do Hani, bo 11100 g. Marta, też jestem ciekawa co tam w brzuszku rośnie? :) A co do torbielki to u nas też była, ale już sobie poszła, znaczy wchłonęła się, więc u Jasia też pewnie sobie pójdzie precz. :) Mamuśka, a sobie porę na chorowanie znalazłaś, no tylko pogratulować. Mimo wszystko jednak wracaj szybciutko do zdrowia. Justynka, nie będę oryginalna, ja też jestem pod wrażeniem umiejętności Tosi i troszkę ci zazdroszczę. No i daj znać ak tam krzywa cukrowa. A u nas katar się przyplątał i Zuzanna do końca tygodnia do żłoba nie idzie, w prawdzie mogłabym na upartego ją póścić, ale po co ma łapać dodatkowe bakcyle, tak więc w domu sobie posiedzi i z mamusią będzie lokale na wynajem oglądać. Ja cały czas walczę z biznes planem i lokalu szukam, choć powiem szczerze to trochę jestem przerażona kosztami jakie będę musiała w związku z tym ponosić. Nadal wcinam zupki, a na minusie jest już 2,7 kg, myślę, że po miesiącu będę miała jakieś 4,5 do 5, więc całkiem ok. Tym optymistycznym akcentem pożegnam się. Wszystkim życzę dobrej i spokojnej nocki. :)
  10. Hej dziewczęta. Ewulka, moja siostra też przechodziła tokso w ciąży, a synka urodziła zdrowego, choć na USG było widać jakieś tam zwapnienia w mózgu. Mały rozwija się prawidłowo, więc podejrzewam, że nie było to nic strasznego. Ja jako dziecko byłam na to leczona i Zuzanna jest zdrowa, więc wszystko u twojej siostry będze ok, nie ma co martwić się na zapas. A no i jeszcze pozostaje pytanie kiedy się zaraziła? Choć myślę, że wszystko i tak będzie ok. Ja długo żyłam w przekonaniu, że skoro miałam tokso, a właściwie skoro mam sobie mojego przyjaciela pierwotniaka gdzieś tam ukrytego to nie powinnam zachodzić w ciążę, ale okazało się, że to mit, bo mój pierwotniak jest otorbiony, a w organizmie wytworzyły się przeciwciała, które będą chroniły maluszka. No trochę haotycznie to opisałam, ale mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodzi. Kowalska, ależ wy to się macie z tymi bakcylami. Zastanawia mnie tylko jedno, czy przy takiej ilości bakterii wolno szczepić? No ale skoro lekarz wyraził zgodę to chyba można... Nie mam zamiaru wprowadzać ci mętliku do głowy, ale teraz tyle mówi się o tych szczepieniach, że tak mnie to zastanowiło. W każdym razie zdrówka i cierpliwości życzę. Mamuśka, działaj działaj, się nie ociągaj. :) Karolu, ale ten czas szybko leci, a jeszcze nie tak dawno pisałaś nam, że jesteś w ciąży. A u nas do przodu, piszę biznes plan, szukam lokalu i tak jakoś się kręci. Zuzia całkiem dobrze się sprawuje, choć próbuje wymuszać płaczem. Zdobywa kolejne poziomy i wspina się tam gdzie jest to możliwe. Ostatnio też nauczyła się wypluwać wodę przy płukaniu ząbków. A ja po raz kolejny podjęłam próbę zgubienia kilku nadprogramowych kilogramów i od tygodnia stosuję przemianę według Moniki Honory. Co z tego wyniknie to się okaże, bo po tygodniu to ciężko jeszcze coś powiedzieć, w każdym razie gdybyście były zainteresowane to informacje możecie uzyskać na stronie Moniki oraz na grupie na facebooku zupomania. Generalnie przemiana czy też dieta polega na jedzeniu samych zup mówiąc w skrócie, ale jeśli chcecie czegoś więcej się dowiedzieć to tak jak już pisałam, strona Moniki i face, ja nie czuję się na tyle kompetentna, żeby coś tam więcej napisać. To na tyle kochane. :) Dobranoc mamusie i fasolki.
  11. Treść: Wielowierszowe pole tekstowe Hej Kochane. Gratulacje dla kolejnej ciężarówki oraz awansów w pracy. Wit D podaje 400, Ale 15 mamy szczepienie to zapytam pediatry czy aby nie powinnam podawać więcej. Z Probiotyk ów daje dicoflor W kapsułkach lub w saszetkach. Poza tym ogarniam moją przyszłą działalność, tydzień temu byłam na szkoleniu jak założyć firmę w Polsce oraz jak napisać biznesplan. Wczoraj natomiast miałam szkolenie z podatków i to już jest totalna czarna magia. Jak to mówi moja mama bez 0,5 l tego nie rozbierzesz. Dobrze, że od takich spraw są biura rachunkowe, bo ja sama nie podjęłabym się prowadzenia papierków. Myślę też zapisać się na kurs masażu tajskiego, bo tego w Koszalinie nie ma i byłaby to Fajna niższa, w którą mogłabym się wpasować jestem pewna, że ludzie na coś takiego by poszli, no bo wiadomo, nowość. Co do nazwy natomiast to chyba będzie to imię mojej córci, czyli Zuzanna. Z tymi nazwami to jest tak, że musi to też być na tyle odpowiednia nazwa, żeby skarbówka się nie czepiała jeśli o fakturę chodzi. Zuzia ma się dobrze, w żłobku bardzo jej się podoba, taka jest Mądra i rezolutna, że mnie samą czasem zadziwia. Ostatnio coraz to chętniej chwyta za Łyżeczkę i próbuje samodzielnie jeść. Oczywiście rezultat jest różne, ale coraz to części udaje jej się ładnie nabrać jedzonko, a mamusia jest taka Dumna. No i jeszcze jedna rzecz, od jeden jestem znów na bezrobociu, jednak tym razem wcale nie jest mi z tym źle. Narazie to na tyle, więc się pożegnam, miłego dzionka Kochane wam życzę.
  12. Hej kobietki. :) :) :) Korzystając iż mam awarię systemu w pracy (swoją drogą trudno powiedzieć, którą to już od mojego zatrudnienia), postanowiłam skrobnąć kilka słów. Kowalska, dobrze, że wyniki w porządku, strasznie się was ten bakcyl czepia. Karolu, ależ ten twój Patryś samodzielny, pogratulować tylko pozostaje, a jak tam twoje samopoczucie? Marta, a ty jak się czujesz? Masz jakieś ciążowe dolegliwości? A gdzie Rewolucja Zniknęła? Albo dawno kochana cię tu nie było, albo mi coś umknęło, ale jeśli to pierwsze to odezwij się nasza Rewolucjo droga. :) :) Moje dziecię zaskakuje mnie od piątku i to pozytywnie zaskakuje, bo skończyło się zasypianie na rączkach, teraz domaga się, żeby położyć ją do łóżka i zasypia sama. Oczywiście zasypia w naszym łóżku, ale może spróbuję za jakiś czas kłaść ją do łóżeczka, bo w żłobku śpi w łóżeczku, więc może w domu też podziała. Podejrzewam, że to samodzielne zasypianie to też zasługa żłoba właśnie. Moja gwiazdeczka podejmuje próby samodzielnego jedzenia łyżeczką lub widelcem, ale jeszcze tak różnie jej to wychodzi. Rozgadana się zrobiła niesamowicie, w ogóle jest przecudna. :) : ) Karolu jeszcze co do kąpieli to ja kąpię praktycznie codziennie, co drugi bardzo rzadko. W ogóle dziewczynki dziękuję za pomysły, są super, póki co zbieram je i zobaczymy co będę mogła wybrać. 27 stycznia idę na kurs ABC przedsiębiorczości organizowany przez Koszalińskie Centrum Biznesu. Tak więc podjęłam już jakieś działania w tym zaresie. Teraz już się pożegnam, bo chyba robota się ruszyła. Miłego dzionka życzę wam kochane.
  13. Hej dziewczynki. Marta, twoja wiadomość o ciąży dosłownie mnie zelektryzowała, bardzo się cieszę i gratuluję. Justynka, super, będzie Parka i oby mały rósł zdrowo, ale bez pośpiechu. Natomiast u mnie pomysł na Gabinet masażu w rozkwicie, parę fajnych rzeczy udało mi się już wymyśleć, teraz jeszcze pozostaje jakaś nazwa i to zwrócę się do was opo moc, bo ja sama jakoś nic nie potrafię wymyśleć. Teraz już będę uciekać, bo trzeba do pracy się zalogować wrrr. Na samą myśl, że kolejne godziny muszę spędzić przy tak bezproduktywnym zajęciu po prostu przyprawiają mnie niemalże o Mydło Ści, ale staram się, żeby nie przedłużyli mi umowy to może już długo się męczyć nie będę, szczególnie, że po Histeroskopii idę na zwolnienie, a będzie już to moje drugie, więc wniosek nasuwa się jeden, jestem nierentowne pracownikiem, który tylko zabiera miejsce innym, którzy z chęcią wezmę tę robotę. Nie powiem, że po raz pierwszy w życiu będę się cieszyła, Z takiego obrotu sprawy. No dobra, we wtorek umówiłam jedno spotkanie, ale wczoraj już ani jednego i dziś też nie zamierzam tego zmieniać, no chyba że jakimś cudem się uda. Teraz już się pożegnam, miłego dnia życzę wszystkim.
  14. Witam się i ja noworocznie. Na początek życzę by ten 2017. był lepszy od minionego. Wstyd się przyznać, ale dopiero teraz nadrabiam zaległości czytelnicze odnośnie forum. Truskawka, gratulacje, zobaczysz, że za chwilę będziesz się cieszyć, najważniejsze, że z tobą wszystko ok i tak już zostanie, innej opcji nie ma. Marta, zazdraszczam, przywieź nam tu tego ciepełka. :) Do tylu postów miałam się jeszcze odnieść i oczywiście nie pamiętam co chciałam komu napisać. :) W takim razie powiem co u nas, Zuzanna w wigilię się rozchorowała, co niestety skończyło się antybiotykiem, bo gardełko zaatakowało, natomiast w pierwszy dzień świąt dobre 3 godziny spędziliśmy z małą na pomocy doraźnej, całe szczęście, że dyżur miała nasza pani doktor. Wzięłam oczywiście zwolnienie i to bez najmniejszych oporów, bo jak już wspominałam wcześniej ta praca nie jest tym co chciałabym robić, a jak pomyślę, że w poniedziałek muszę wznowić moją działalność telemarketera naganiacza to robi mi się źle, mówiąc oględnie i bardzo delikatnie. 18 idę na histeroskopię i zastanawiam się czy w związku z tym nie pociągnąć kolejnego L4, co z kolei może skutkować nie przedłużeniem mi umowy, ale jakoś wcale mnie to nie martwi, mimo, iż nie będzie to bez wpływu na stan finansowy, ale umówmy się, do tej pory jakoś dawaliśmy radę, więc tak prawdę mówiąc nic nie tracę. Skłaniam się natomiast coraz bardziej ku własnej działalności i chcę otworzyć gabinet masażu. Z pewnością będzie to z większą korzyścią dla mnie jak i dla potencjalnych klientów/ pacjentów. Mam teraz jedyne dylemat czy powinnam skorzystać z oferowanych form dofinansowania, bo boję się, iż mogę się nie utrzymać przez 24 miesiące i wtedy będę musiała dofinansowanie zwrócić. Czytałam też, że np. zabezpieczeniem przy dofinansowaniu z PUP jest poręczenie 3 osób, a wiadomo, że różnie to bywa z takim poręczeniem. Przyznam się, iż ja nie poręczyłabym nikomu, bo bałabym się, iż to ja ostatecznie będę musiała spłacać czyjeś zobowiązania, a nie stać mnie na to. Druga forma, którą mogłabym otrzymać jest z PFRONu i tu mogłabym się skłonić ku tejże, iż jest wyższa niż z PUP to po pierwsze, a po drugie, nie trzeba poręczycieli. Trzecia sprawa to z PFRON właśnie mogę dostać refundację składek na ZUS, więc generalnie warto spróbować, dlaczego nie. Nadal oczywiście zostaje ryzyko, że się nie utrzymam te 24 miesiące, ale kto nie ryzykuje ten nic nie ma. Najbardziej jednak zastanawiam się co będzie jak zajdę w ciążę, a okres 24 miesięcy nie minie, przecież będę musiała zawiesić działalność i czy w takiej sytuacji nie zostanie to uznane za jej upadłość. Teoretycznie nie powinno tak być, ale w praktyce to już niekoniecznie. Takie oto właśnie mam dylematy i rozterki, choć w zasadzie jestem zdecydowana. Chyba po prostu muszę podzielić się z kimś moimi wątpliwościami i tyle. To tyle, dobranoc kobietki.
  15. Hej Kochane. U nas wigilia wypadła całkiem fajnie, Zuzinia była bardzo Grzeczna, choć upodobała sobie moją siostrę i cały czas chciała siedzieć tylko z nią. Żeby jednak nie było tak pięknie to w nocy przyplątała nam się temperatura, czyli klasyka gatunku, święta przyszły I choróbsko też. Mała właśnie dosypia przy mamienym Cycuniu przytulona i chyba takie jest najlepiej. Jeszcze raz życzę wam wesołych świąt i miłego dzionka.
  16. Hej kobietki. Tosio, przede wszystkim gratuluję, fajnie, że tak lekko poszło, no i masz najlepszy prezent na święta. Karolu, fajnie, że dzdziuś w brzuchu zdrowo rośnie, oby tak dalej. Kolejnej przyszłej mamusi również gratuluję. Ania to tylko pozazdrościć grzecznego dziecka. :) A co u nas? Hmmm, pracę na dobre zaczęłam od wczoraj, bo wcześniej system miał awarię. Po tych dwóch dniach muszę stwierdzić, że nie są to moje klimaty i nie nadaję się do tej pracy, za łatwo daję się zbyć, stresuję się podczas rozmowy z klientem, ale tu akurat to z dnia na dzień jest coraz łatwiej. Poza tym klikanie w przycisk "pobierz rekord", "zadzwoń", "zapisz wynik rozmowy" to nie moja bajka. Oczywiście nie zamierzam rzucać tej pracy, ale w międzyczasie planuję szukać nowej. Zuzia natomiast zaczęła wymuszać wszystko krzykiem i płaczem. Staram się nie reagować, ale najlepiej wychodzi szybkie odwrócenie uwagi od objektu zainteresowań, który w sferze owych zainteresowań nie powinien się znaleźć. Na koniec mojego wywodu życzę wam kochane i waszym brzydszym połowom i fasolkom spokojnych, radosnych, spędzonych w ciepłej rodzinnej atmosferze świąt Bożegonarodzenia, dużo łaski maleńkiego Jezusa i jego Matki, a także bogatego Mikołaja/ gwiazdora/ dzieciątka/ aniołka i tego kto tam jeszcze do was przychodzi. Dobranoc i miłych snów.
  17. Cześć kobietki. Wybaczcie, że nie odniosę się do waszych postów, bo teraz piszę tak na szybciutko. Zatem kilka słów co u nas. Od piątku pracuję, to jedna z ważniejszych wiadomości. Wczoraj byłam u gina i z początkiem stycznia muszę iść na histerosopię, bo polipa trzeba usunąć. Poza tym ostatnie dni to był koszmar, bo przypadkiem znlazłam coś co mocno mnie zaniepokoiło, na szczęście wszystko jest ok. W prawdzie nie jest to niczym strasznym, ale obawiałam się, że pokrzyżuje mi to plany w staraniach o rodzeństwo dla Zuzi. A co do Zuzi właśnie to jest cudna, w żłobku pięknie bawi się z dziećmi, jest też uczynna, bo wczoraj przynosiła zabawki dzieciom, które leżały sobie na sofkach. Panie mówią, że jest też bardzo wrażliwa i mimo, iż nie nadmierna wrażliwość raczej przysparza więcej niedogodności, że tak to ujmę to cieszę się, bo coby tu nie powiedzieć to w rozsądnych ilościach jest to cecha bardzo potrzebna. No to ja już uciekam. Wszystkim życzę miłego dzionka.
  18. Hej dziewczęta. Kowalska, super wieści. Justynka jak po wizycie u gina? Który to już tydzień? Marta, współczuję i zdrówka dla Jasia. Olga, dla mnie też doba za krótka. A co u nas? Zuzia dzielnie chodzi do żłobka, a ja jeszcze mam chwilkę dla siebie, bo kiedy zacznę pracę to nie wiem, choć umowę już podpisałam i póki co dalej czekam. Odzyskałam wreszcie głos i zarejestrowałam się do alergologa, oczywiście prywatnie, na 12 stycznia, ale cena mnie powaliła, bo sama wizyta kosztuje 150 zł, spirometria natomiast dodatkowe 40, a jeśli o testy chodzi to 6 zł za każdy alergen. No spirometrię muszę zrobić, a co do testów... No cóż, ostatnie miałam robione jakieś 15 lat temu, do tego wyniki zaginęły w akcji, więc teoretycznie powinnam je zrobić. Powoli zabieram się do świątecznych porządków. A ciekawe czy Tosio jeszcze w dwupaku? Tak się dzisiaj zastanaiwiałam jak usypiałam Zuzię. To teraz już się pożegnam, wszystkim życzę dobrej nocki.
  19. Hej kobietki. Kowalska zdrówka dla Natalki. Mamaewy, aż mnie zmroziło jak czytałam, to jakiś cud, opatrzność, jak zwał tak zwał, najważniejsze, że wszystko jest w porządku, ale musiałaś piekło przez te godziny przeżwać. Ewulka, daj sobie czas, pewnie musisz oswoić się z nową sytuacją. Ja miałam podobniejak żona mojego kuzyna była w ciąży. A u nas generalnie wszystko w porządku, Zuzia zaaklimatyzowała się w żłobku i ostatnio ma bardzo ładne drzemki, bo nawet ponad 2 godziny. Niestety ja zachrypłam totalnie i nie mam pojęcia od czego, ale podejrzewam uporczywy kaszel, który męczył mnie w środę. W związku z zaistniałą sytuacją przyspieszam wizytę u alergologa i idę prywatnie. Dobrze, że pracy jeszcze nie zaczęłam, bo nie ma takiej opcji, żebym mogła mówić przez telefon. A na tą chrypę nic praktycznie nie pomaga. Może wy macie maminki jakieś sprawdzone sposoby na uporczywe chrypienie?
  20. Hej maminki. Kowalska, oby wyniki były dobre. Marta, ja teraz też doceniam dobrodziejstwo żłobka, widać różnicę, Zuzia bardziej potrafi zająć się sobą i wydaje się być taka rozgarnięta. Co do fotelika to też nie będę pomocna niestety. Jakoś myśli nie mogę pozbierać, a to zawdzięczam jelitówce, która wczoraj przyczepiła się do mnie, a z piątku na sobotę do Zuzi. Niby już mi lepiej, ale czuję się taka wypluta, jakby ktoś mnie połknął i wypluł, masakra. I z tego powodu nic więcej nie napiszę, postaram się później poprawić, tymczasem miłego dzionka.
  21. Cześć dziewczynki. Ostatnio faktycznie umilkłam, ale czytam na bieżąco, no staram się, powiem tak. Tak więc wszystkim chorym życzę powrotu do zdrowia, pracującym mamusiom spokoju w pracy, a naszym kochanym ciężarówkom spokojnej ciąży. Przepraszam, że tak ogólnikowo, ale za dużo mam zaległości, żeby odnieść się do każdego posta z osobna. To teraz kilka słów co u nas. Za nami kolejna żłobkowa infekcja, (niech się to już skończy), w międzyczasie ogarniam moją nową pracę, bo w końcu ją zacznę i to chyba od 1 grudnia. Poza tym dziś kiepski dzionek, bo pralka mi się zepsuła i kilka dni temu wróciła moja "przyjaciółka" astma, dziś poszłam na doraźną i dostałam wziewki, ale wizyta u alergologa mnie nie minie niestety, bo chyba trzeba będzie wdrożyć jakieś leki. Trochę się martwię, bo chcemy niedługo starać się o drugą dzidzię i nie wiem jak to będzie się miało do zażywania leków jak starania zakończ ą się powodzeniem. I na koniec takie pytanko: co planujecie kupić maluszkom na 6 grudnia? Bo ja nie mam pomysłu. Ok, to tyle, uciekam dobranoc.
  22. Dzień dobry. Marta u nas też jakiś boom na tatusia , Z jednej strony to bardzo mnie to cieszy, a z drugiej, tak przykro się robi, bo do niedawna to mamusia była numer jeden. Wczoraj w żłobku Zuzia oberwała W główkę tel. zabawkowym I ma sporą śliwkę na głowie. Poza tym nocka również ciężka, więc to tak wygląda jakby te nasze dzieciaczki się coś z mówiły. Mamaewy dobrze, że Ewunia tak ładnie w żłobku w sobie radzi, drzemek z małą też zazdroszczę, choć mi też czasem zdarza się zdrzemnąć razem z Zuzia. U nas też pojawił się lekki Kaszel, ale to ewidentnie od spływającego lekkiego Katarku
  23. No i zdaje się, że wiem od czego Zuzia miała biegunkę, otóż wszystkiemu winne kiszone ogórki. Właściwie to tylko potwierdziły się moje przypuszczenia. Znów muszę dziwne posty pisać, bo telefon siebiesi. W żłobku też w porządku, ani wczoraj ani dzisiaj Zuzia nie płakała jak ją odprowadzaliśmy. Najzabawniejsze tylko jest to, że płaczę jak do domu idzie opiekunka, która ją rano przyjmowała. Jakoś tak ta moja Niunia przywiązuje się do pojedynczych osób i nie lubi się z nimi rozstawać. I jeszcze ostatnio zaobserwowałam, że jak malutka zrobić coś dobrze to zaczyna bić sobie bravo, ostatnio nawet zanim jeszcze zdążę ją pochwalić. Tak to fajnie wygląda jest takie zabawne. Ma też Manie zbierania z podłogi wszystkich po Proszków i przenoszenia ich mi albo mojemu mężowi, mała pedantka chyba rośnie.
  24. Dzień dobry o poranku. Marta sytuacja wydaje się być opanowana, Szwagier wrócił do Polski i zdaje się, że to bardzo pomogło małej. Problem jednak w tym, Że dzieli nas spora odległość, a na odległość to wiadomo, trudno pomóc. Niemniej staram się jak mogę.
  25. Justynka gratulacje, z pewnością sobie poradzisz, jestem pełna wiary w ciebie. Marta, u nas też szczepienie było priorixem. Biedny Jasio. Jakkolwiek okropnie to nie zabrzmi to dopiero początek takich akcji, a ja mam nadzieję, że moja córcia za szybko nie zacznie wdawać się w bójki. :) I co do kolejnych ciężarówek to kto wie... Plan jest, żeby starania zacząć za rok, ale to tylko plan... Już raz taki miałam i co? I teraz mam roczną córcię, a według pierwotnych założeń to dopiero w tym roku miałam rodzić. No ale życie weryfikuje te nasze plany. Usłyszałam nawet kiedyś jak ktoś mądry pbogu. I gym akcentem zakończę mój wywód. Dobrej nocki życzę wszystkim mamusiom i dzidziusiom.owiedział, że jak masz jakieś plany to powiedz o nich Panu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...