Skocz do zawartości
Forum

kiki13

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kiki13

  1. Hej dziewczęta U nas dzis słoneczko przez chmurki zagląda i aż chce się wyjść na dwór. MIłego dzionka.
  2. kiki13

    Witam...

    Witaj i rozgość się u nas.
  3. Witaj wśród nas i rozgość się.
  4. aldonka23Karolcia jestem za Rorita...olac ich nic nie tlumacz! przeciez ty sama w ciazy i z mezem tam nie skaczesz-jakas paranoja! a wyrzucic nie moga! co za ludzie=chamstawo chamstwo i jeszcze raz chamstwo! porazka porpostu co sie dzieje! masz im plastrami usta pozaklejac? zwiazac moze? co z aludzie!ale wiesz co? macie jakiegos dzielnicowego tam?poradz sie co masz robic i powiedz co i jak! zawsze beda juz wiedziec o co chodzi! Z tym dzielnicowym to dobry pomysł.
  5. Karolajna84Witam wszystkich,postanowiłam zwrócić się do forumowej społeczności po poradę. Naświetlę pokrótce problem. Mieszkam w 9-piętrowym bloku z lat 70-tych (rama H a nie wielka płyta) na 8 piętrze. Mam 2 dzieci: dziewczynkę w wiek 2 lat i 2 miesięcy i chłopca w wieku 4 lat i 9 miesięcy. Dzieci są na nogach w godzinach 7-8 (zależy jak wstaną) do 20-20.30 (tak kładziemy spać). Syn chodzi do przedszkola, nie ma go w domu w godzinach 8.20-16.10 a mała siedzie ze mną w domku. Obecnie jestem w kolejnej ciąży (28 tc). Pod nami od jakiś 2 lat mieszkają nowi lokatorzy - starsze, bezdzietne małżeństwo. No i niestety mamy z nimi ciągłe utarczki, na razie słowne... a raczej słowne (skargi przez domofon) i pisemne - listy podrzucane do skrzynki... Sąsiedzi z mieszkania pod nami skarżą się, że moje dzieci za głośno się zachowują, bawią... że biegają, tupią, skaczą. Podobno akustyka w bloku jest fatalna i u nich to wszystko słychać ze zdwojoną siłą. Po części ich rozumiem, ale też niewiele ze swojej strony mogę poradzić. Mnie też przeszkadza ich tupanie, ale: 1. Nie olewam sprawy, zwracam im uwagę, żeby nie biegały a chodziły, najlepiej na paluszkach. Powtarzam to po kilka razy dziennie, ale i tak są momenty, że tak się zapomną we wspólnej zabawie, że hałasują. 2. W każdym pomieszczeniu mam dywan (nawet w przedpokoju), żeby wytłumić hałas. 3. Dzieci chodzą w kapciach, żeby wytłumić hałas. 4. O ile starszy syn już rozumie sytuację, że mieszkamy w bloku i obok nas żyją inni ludzie, tak do małej to nie dociera i nie rozumie, że jej hałas może komuś przeszkadzać... Z resztą ona nie hałasuje specjalnie, nie wali w podłogę kijem / stołkiem tylko sobie czasem biega, tańczy, jak to każde zdrowo rozwijające się dziecko. Czasem się przewróci, czasem coś jej na ziemię spadnie, ale to chyba normalne. 5. Jak syna nie ma to mała jest o wiele spokojniejsza, bo nei ma z kim biegać i harcować. Ze mną głównie czyta książki, ogląda bajki, układa klocki, "pomaga w kuchni". Oprócz tego prawie codziennie ucina sobie 1,5 - 2h drzemkę, więc jest cichutka i spokojna. 6. Teraz jest kiepska pora na wychodzenie z domu, bo straszny mróz no i dzieci mi ostatnio często chorują (np. w styczniu miałam kwarantannę z powodu ospy wietrznej). Jednakże wiosną, latem sporo czasu spędzam z dziećmi poza domem na spacerach i placu zabaw a weekendy wyjeżdżamy za miasto na działkę. Tak więc nie jestem zwolenniczką trzymania dzieci za wszelką cenę w ciasnym mieszkaniu, sama wolałabym być częściej poza domem. Czemu to wszystko piszę? Bo ten sąsiad znów "zaatakował". Nigdy, może oprócz 1 razu, nie ma tyle odwagi cywilnej by przyjść do nas i porozmawiać, zwrócić uwagę wprost, pożalić się etc. Woli zjechać na dół i "nadawać" przez domofon lub wrzucić list ze skargą do mojej skrzynki. Listy są w coraz bardziej podniosłym tonie i uprzejmych, choć ostrych i moim zdaniem sporo przesadzonych słowach. Przytoczę parę zdań z ostatniego pisma: " Po wczorajszym (piątkowym) wieczorze mam poważne wątpliwości czy mogę mieć do Państwa szacunek. To już było świadome, celowe, perfidne znęcanie się. Czy nie wystarczy Państwu, że urządzacie nam codzienne pobudki w postaci biegów i skoków i dalej to samo przez resztę dnia? Czy musicie to robić jeszcze przez resztę dnia, kiedy to normalny człowiek chce obejrzeć wiadomości(...). Państwo zdają sobie sprawę, że pogłos skoków, biegów i walenia czymś twardym w podłogę uniemożliwiają jakąkolwiek słyszalność..." Dodam, ze w ten wieczór, o którym sąsiad wspomina w liście mieliśmy gości, moją siostrę z mężem i jej 2-latkiem i nasze dzieci się wspólnie bawiły... Zaczynam się bać, że na takich upomnieniach się nie skończy. Moje tłumaczenia i przeprosiny nie działają, chwilę jest spokój a potem znów to samo. Boję się,że ten cżłowiek doniesie na nas do administracji lub co gorsza na straż miejską / policję. Czy ma do tego jakieś podstawy? Co ja poradzę, nie przywiążę przecież dzieci do kaloryfera, żeby siedziały w 1 miejscu. Klapsów nie uznaję, no i nie wolno ich dawać w świetle prawa. Tak w ogóle to jeszcze jakieś 1,5-2 lat będziemy tu mieszkać, potem wyprowadzka do domku jednorodzinnego. Na reszcie będziemy na swoim! Poradźcie, co z tym fantem zrobić. Olać gościa? Odpisać na list? Pogadać "face to face" i próbować tłumaczyć swoje racje? z góry dziękuję za opinie i porady. A może miał ktoś podobny problem. Szczerze powiem, że czuję się zmęczona byciem pełnoetatową mamą, zaszczuta i pozbawiona pomocy. Mimo, że jestem w ciąży panuje znieczulica. Praktycznie nikt nie pomoże wnieść wózek z mała, przepuści w kolejce lub ustąpi miejsc a w busie czy choćby przytrzyma drzwi na klatce. Każdy gdzieś pędzi, zapatrzeni w siebie i swoje sprawy. Sąsiadom przeszkadza hałas dzieci, dozorcy ślady od kół wózka na klatce po deszczu, w większości osiedlowych sklepów nie ma podjazdów dla wózków, a między półkami ledwo się z wózkiem mieszczę. O podwyżkach na art. dziecięce, za małej ilości miejsc w żłobkach / przedszkolach nie wspomnę... A niby bije się na alarm, że za mało dzieci się rodzi w Polsce, że nie ma kto emerytów utrzymywać itd. Kraj absurdów :( PRZEPRASZAM, ŻE SIĘ TAK ROZPISAŁAM... Mam nadzieję, że ktoś będzie w stanie doczytać do końca ;) Witaj. Z tego co piszesz to zrobiliście wszystko ze by wytłumić "hałas" który według waszych sąsiadów robią wasze dzieci, dywany na podłogach, kapcie na nóżkach dzieci itd. Mnie wydaje się, że oni po prostu są złośliwi i nie nadają się do mieszkania w bloku między ludźmi. Druga kwestia to to że są to tchórze którzy nie maja odwagi przyjść i w prost powiedzieć o co im chodzi. Z tego co zrozumiałam to podrzucają Ci listy do skrzynki, więc ja bym ich zignorowała i wyjmowała bym list ze swojej skrzynki i wrzucała do ich. Druga kwestia, możesz zbierać te listy od nich a rozmowy z domofonu nagrywać na telefon i podać ich na policję o zadręczanie. Ja też mieszkam w bloku i nad nami mieszkają dwie dziewczynki, które w ferworze zabawy tupią skaczą i robią jeszcze inne rzeczy które robi dziecko podczas zabawy i nie robię z tego afery bo to tylko dzieci.
  6. Pieczątka: 1. Piątka 2. Piecza 3. Kit 4. Tik 5. Cap 6. Teczka 7. Piąteczka 8. Akt 9. Tak 10. Kąt odpowiedzialność.
  7. O mateczko ja ja tu dawno nie byłam. A tu cisza spokój.
  8. Hej dziewczynki ależ tu pusto.
  9. kiki13

    Darmowe próbki

    dorotkabWojak prosimy o głosiki glosik oddany
  10. kiki13

    Darmowe próbki

    carmen 44 widzę że z Radomia jesteś, więc mamy do siebie niedaleko bo ja z Pionek.
  11. kiki13

    Darmowe próbki

    Ja również dostałam paczuche jupi.
  12. kiki13

    Darmowe próbki

    A ja załapalam sie ze streetcomu na paczkę ambasadorki z papieroskami, dzis powinna być u mnie
  13. mbeanajpierw byly pieluchy a teraz buty. nowe buty kazdego miesiaca - bo stopa rosnie albo tak sa poscierane ze wstyd. a buty to podstawa u ciekawskiego Malucha ;) Nie rozumiem o co Ci chodzi, wiadomo jest że przy dziecku są wydatki, pieluszki ciuszki buciki itd. Nie tylko dziecko kosztuje ale i życie jest drogie, zresztą o czym mowa, każdy wie jakie ma wydatki więc po co o tym pisać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...