Vena127
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Vena127
-
Secondtry na pewno warto od razu zgłosić się do psychologa po ciąży, bo jeszcze hormony mogą dawać Ci do wiwatu a w Twoim przypadku ew baby blues powinien być pod kontrolą. Często daje się na to leki hormonalne i w 2-3 dni wszystko wraca do normy. U mnie trochę lepiej odkąd dzień przed sylwestrem dostałam leki nasercowe, żeby dotrwać do wizyty… dzięki nim mogę w miarę chodzić po domu … duża zmiana, jak na to co się działo przez ostanie tygodnie i przejście z sypialni do kuchni było nielada wyzwaniem z obowiązkową przerwą w połowie drogi. Wygląda, że łożysko jest na razie wydolne i Klara jest bezpieczna. Z drugiej strony podejrzewają niewydolność serca u mnie, która jest spowodowana ciążą i niestety wymaga leczenia po ciąży … może się okazać, że problemy nie miną po porodzie, ale łatwej mi to ogarnąć bo dotyczą mnie. Za to mój mąż się martwi, bo mi się włączył efekt zabezpeczenia ich na wypadek jeśli coś mi się stanie. Wiesz testament, ustanowienia prawnej opieki nad dziećmi na wypadek naszej śmierci, zabezpieczanie dzieci finansowo … to są moje postanowienia na Nowy Rok i trochę dołuje to mojego męża ;)
-
Miila będzie dobrze, dostaniesz leki i w szpitalu będziesz bezpieczna z Jeremim!
-
Miila wizyta u lekarza to mądra decyzja, powinnaś odczuć zmianę na lepsze po odpoczynku, trzeba to sprawdzić … dawaj znać co u Ciebie i Jeremiego! Secondtry myślę, że Twój mąż zachowuje się typowy facet. Dobrze sobie radzi z problemami, które wymagają działania dlatego skupia się na opiece nad Tobą i Adasiem. Tu czuje, że się sprawdza. W kwestii Zuzi… cóż niewiele zależy od Was, tu ważny jest czas. My kobiety, potrzebujemy mówić o swoich lękach, bo to nam pomaga w rozładowaniu napięcia, chcemy mówić i słyszeć, że będzie dobrze. Faceci czasem myślą, że muszą wtedy znaleźć nowe słowa pocieszenia. Porozmawiaj z nim, zobaczysz że wcale nie ma Cię dość tylko jest zagubiony i bezradny. Dziewczyno poradzisz sobie, kiedy weźmiesz Zuzię w ramiona odnajdziesz radość, którą teraz myślisz, że stres zabił na zawsze.
-
Kinia właśnie w tym rzecz, czasem potrzeby dziecka choć najbardziej zrozumiałe i naturalne są czasem coraz trudniejsze do pogodzenia z Twoimi możliwościami. Noszenie 6 miesięcznego dziecka przez godzinę 2-3x w nocy to było dla mnie coś innego niż 9 miesięcznego, kiedy byłam w ciąży z drugim po prostu już nie dawałam rady i trzeba było to zmienić.
-
Nat zgadzam się że nie da się "rozpuścić" niemowlaka noszeniem … on dąży do zaspokojenia potrzeby, ale nie jest to działanie skalkulowane i przemyślane. Tak to działa już mój 2 latek kiedy chce, żeby mu coś dać i ze złości tupie nogami, kiedy mama mówi "nie". I to też dlatego głównie, że nie umie jeszcze komunikować w inny sposób niezadowolenia, a nie dlatego że chce mi zrobić na złość, czy jest niegrzecznym dzieckiem.
-
Nat Hogg czytałam w pierwszej ciąży i nawet mi się podobała, ale miałam tysiące pytań, na które nie znalazłam odpowiedzi. Miałam takie odczucie, może błędne, że albo stosuję wszystko jak ona pisze, albo nic z tego nie wyjdzie. Kiedy byłam na wykładzie tych dziewczyn wszystko mi się poukładało, bo znalazłam sposoby na mojego małego indywidualistę ;) Wiesz typu rozkład dnia u T.Hogg super tylko dało się go zrobić w 50%, z nimi nauczyłam się odczytywać potrzebny dziecka. I w końcu dojść do tych brakujących z Hogg elementów,o których ona pisała. To że u 18 miesięcznego musiałam mieć najwcześniej drzemkę po 5h od wstania, a ostanią najpóźniej 3h przed pójściem spać na noc. Jak zejść z nocnego kamienia, kiedy dziecko zawsze budzi o tych samych porach, dawniej w ogóle nie budziło, a woda działa jak płachta na byka ;) ...No podeszły mi koncepcyjnie ;)
-
Co do zachowania to tu jest strona autorki metody http://www.calmerparenting.com/, jest wspomniane że nadaje się od 3 roku życia, ale mój straszy syn był wystarczająco rozumny, żeby ją na nim stosować w wieku 2,5 lat bo komunikował się na poziomie 3 latka. Idea może być przewrotna, ale do mnie trafia, bo działa na moje dzieci poza tym mój syn jest łasy na pochwały, a wszystkie kary (typu karny jeżyk) przynoszą dokładnie odwrotny skutek, zachowuje się jeszcze gorzej. System opiera się na założeniu, że z zasady dziecko ma pewność że zwrócimy na nie uwagę wtedy, kiedy jest niegrzeczne. Będziemy zajmować się sobą, jeśli siedzi cicho i grzecznie się bawi. Dlatego należy podkreślać dobre zachowanie, które od dziecka oczekujemy. Nie chodzi o dorabianie historii, tylko coś nas zasadzie, pochwała: lubię, kiedy myjesz zęby od razu zęby po posiłku, mamy dzięki temu więcej czasu na zabawę. Mój syn ma obowiązek przed wieczorną bajką sprzątać określone zabawki, zwykle robi to bez marudzenia i szybko, bo dzięki temu może zobaczyć więcej bajek przed kąpielą, jeśli minie czas na bajkę to przechodzimy do następnego punkty wieczoru, czyli mycia… ma szansę zobaczyć bajkę jutro, jeśli tylko sprzątnie zabawki na czas. To jest swego rodzaju system wychowawczy, ważne są sposoby i forma w jaki sposób wprowadzane są zasady a nie tylko sposób przekazywania tego, co chcemy w danej chwili od dzieci. Większe dzieci mogą uczestniczyć w kształtowaniu zasad panujących w domu, co do których RT rodzice dopuszczają elastyczność. Np. samo wybiera czy woli wyprowadzać psa na spacer, czy załadować zmywarkę codziennie wieczorem, ale nie ma dyskusji jeśli chodzi o czas powrotu do domu od kolegi. Stąd ważne, żeby dziecko rozumiało, co od niego chcemy, jakie są konsekwencje tego, że nie zrobi czegoś itp. U mojego dziecka pierwsze efekty widziałam po tygodniu. Zanim mogłam stosować tę metodę, bo syn był za mały zawsze byłam konsekwentna i żadne dziecko nie może wymusić na mnie zgody na to, co chcą histerią lub uporem, nawet jeśli syn miał 2 lata i słabo mówił to widział, że jeśli będzie robił coś czego nie wolno, np będzie rzucał żwirem w kierunku dzieci, zostanie upomniany i będzie to robił dalej, to wracamy do domu. Młodszy testuje teraz na nas system rzucamy się na podłogę i płaczemy, jeśli coś jest nie tak jak chce… trudno to się turlaj po parkingu poczekamy, aż skoczysz… najdłużej wytrzymał 30 min przed marketem, bo nie kupiłam mu zabawki. Drugi raz już nie spróbował ;) ale próbuje, czy metoda sprawdzi się w innych sytuacjach.
-
No dobrze Miila i mamatita, żeby nie zarzucić forum rzeczami, które nie interesują wszystkich postaram się bardzo krótko wyjaśnić obie kwestie, które Was interesują i wrzucę linki do stron www (niestety po angielsku, ale może uda się Wam znaleźć tłumaczenia polskie, jeśli nie to możemy przetłumaczyć, co chcecie na privie, żeby nie zanudzać innych). Problem snu: metoda do mnie przemówiła, bo mówi o tym kiedy może być wprowadzona i pod jakimi warunkami (dziecko musi mieć co najmniej 4 miesięce, dobrze przybierać na wadze, nie może ząbkować itp), uwzględnia to czy dziecko jest karmione piersią, czy butelką, to czy śpi w swoim łóżeczku, czy rodzice śpią razem z dzieckiem (bynajmniej nie zakłada, że rodzice mają przestać spać z dzieckiem). Omówione jest ile snu fizjologicznie potrzebuje dziecko na każdym etapie (4 miesiące -5 lat), jak powinien wyglądać przykładowy dzień, żeby było odpowiednio zmęczone, ale nie wyczerpane (rozkład posiłków, drzemek, aktywności). Link do oryginalnej strony dziewczyn, można tam znaleźć w źródłach informacje o książce, metodzie i właśnie ilość rekomendowany snu i rozkład dnia. http://www.sleepyplanet.com/#!services2/c14lh Tu jest trochę informacji o samej metodzie i założeniach, bo jak się zorientowałam po zmianie strony dużo fajnych rzeczy usunięto i sugerują kontakt ;) http://www.themilitarywifeandmom.com/baby-sleep-training-using-baby-sleep-easy-solution/ Co ważne, a nie jest tu powiedziane autorki dają wytyczne co jest najszybsze i najskuteczniejsze (np. czas reakcji, jak go wydłużać, jak uspokajać dziecko), ale wiedzą, że nie każdy rodzic jest w stanie wyjść i zostawić dziecko, więc mówią że te same efekty osiągnie się w dłuższym czasie, ale np bierzemy dziecko na ręce zamiast uspokoić je w łóżeczku, zamiast czekać 5 min czekamy 3, zostajemy w pokoju z dzieckiem zamiast wyjść i cały proces rozciągamy w czasie, ale dzięki temu jest on dla nas łatwiejszy.
-
Właśnie dlatego, że nie chciałam robić nic po omacku i nigdy nie pozwoliłabym zasnąć dziecku, umęczonemu nieutulonym płaczem zrobiłam to po kursie z terapeutami psychologii dziecięcej, którzy stosują swoją metodę od 15 lat i pod ich kontrolą i możliwością stałego kontaktu z nimi. Nie ma ona nic wspólnego z zostawieniem dziecka, aż się wypłacze i uśnie. Wydłużałam stopniowo czas reakcji na jego protesty, że chce być bujany na rękach zamiast zasypiać na leżąco. U mnie nie było kwestią tego, czy spałby sam, czy w łóżku z rodzicami, on chciał być na rękach i spać podczas kiedy rodzice go kołyszą. Po 4 dniach nie trzeba było w ogóle interweniować, bo dostał budzi na dobranoc, przytulał misia i zasypiał… po miesiącach cyrków z zasypianiem, odkładaniem do łóżeczka na raty, żeby się nie obudził, co i tak następowało po max 40 min, to było coś cudownego.
-
Nat faktycznie karma do dupy… to tak jak powiedzieć, życzę Ci dzieci na jakie zasłużyłaś… cóż może warto zacząć grać w ruską ruletkę ;)
-
unatu koleżanka dość niestandardowo złożyła co życzenia… co najmniej dziwnie …
-
Nat też myślę, że przy kawie byłoby łatwiej. Już teraz wiem, że mamy wiele wspólnych poglądów. Szanuje Twoje, tylko uważam, że niektóre nie są dla mnie i nie są jedynymi które pozwolą wychować szczęśliwe, stabilne emocjonalnie dzieci, które wiedzą, że rodzice ich kochają i zawsze mogą na nich liczyć. Tak jak mówię dróg jest wiele i każdy zjedzie swoją. Bardzo dobrze, że jesteś pewna swoich metod każdy rodzić powinien.
-
Nat nawet nie będę Cię przekonywać, bo mnie też nie przekonasz do swojej koncepcji. Bicie serca to jedno, karmienie drugie, bliskość to tysiące sposobów … na szczęście każdy rodzić znajdzie swoją drogę. Moje dzieci śpią od pierwszego dnia w domu swoim pokoju i swoim łóżku … są pewne siebie i swoich możliwości, uwielbiamy się przutulać mówimy jak się kochamy, dotykamy non stop, nie widzę różnicy na niekorzyść w stosunku do córki koleżanki, która ma 3 lata śpi z nimi, rywalizuje o pierś z półtoraroczną siostrą, bije inne dzieci i w ogóle nie słucha rodziców w żadnej kwestii tylko krzykiem i płaczem stawia na swoim … źle zastosowane metody? Może tak, a może tylko źle dobrane do potrzeb danego dziecka. Gdyby były jedne uniwersalne pewnie zostałyby za takie uznane i każdy by je stosował. Pierś to dla mnie pokarm, zaspokojanie bliskości, zapach, odgłos serca to dotyk, kontakt skóra-skóra wcale nie musi wiązać się z piciem mleka.
-
Nat zgadzam się z Tobą co do podręczników, bo rzadko przystają do rzeczywistości konkretnych rodzin. Za to zupełnie nie zgadzam w kwestii przedstawiania do piersi. Bliskość i zapach to też kangurowanie. Kobiety maja pierś,a co z ojcami? Jak oni mają uspokoić dziecko któremu daje się pierś na każde miałknięcie.
-
Miila karmienie i noszenie, lulanie to indywidualne kwestie, które z mojego doświadczenia często wynikają z psychiki rodziców, a dopiero dalej z uwarunkowań samych dzieci. Moje dzieci mają przez pierwsze miesiące silny odruch ssania, niezależny od głodu. Dostają smoczek, dla niektórych mam jest to niedopuszczalne i będą dawać pierś. Moja znajoma zamiast przytulić 2latka, który rozbił kolano daje mu pierś… Po 4 miesiącu schodziłam stopniowo z karmienia nocnego, bo syn ładnie przybierał na wadze i lekarz stwierdził, że to tylko teraz przyzwyczajenie,a nie potrzeba głodu. Każdej nocy dostał 50ml mniej i po tygodniu spał bez pobudek. Obaj po skończeniu 9 miesięcy chcieli, żeby rodzice siedzieli do momenty kiedy nie zasną przy ich łóżkach … nam to nie psuje i przez 4 dni stosowaliśmy metodę 3/5/10 (liczby oznaczają minuty zanim idziemy do pokoju dzieci, żeby je uspokoić. W ten sposób dajemy im szansę na to żeby znalazły smoczek, przytulankę itp i zobaczyły, że mogą uspokoić się same) dla większości rodziców to barbarzyństwo.... Prawda jest taka, że każdy musi znaleźć swoją drogę zgodną z jego i dziecka psychiką. Z moich rozmów z terapeutami (byłam na dwóch kursach raz na rozwiązanie problemów ze spaniem i drugi jak postępować żeby dzieci robiły o co je prosimy za pierwszym razem i jak egzekwować właściwe zachowanie) wynika, że tak naprawdę nie można przez pierwsze 2 lata zaszkodzić dziecku wyrabiając jakieś nawyki, tylko im dłużej trwa coś, co docelowo nie chcemy żeby funkcjonowało to zwykle proporcjonalnie połowę czasu zajmuje wychodzenie z tego nawyku … dlatego każdy musi sobie odpowiedzieć co mu pasuje i nie przejmować się otoczeniem, bo to Ty musisz nosić dziecko, albo wstać w nocy co 30 min do dziecka i usypiać przez godzinę, a nie koleżanka, czy babcia. Z mojej perspektywy warto pozwolić dziecku płakać przez 3 wieczory, żeby później i rodzice i on miał 8h zdrowego i spokojnego snu, który jest potrzebny dla obu stron.
-
Miila jak mówi Flawia to wyjątkowy model - dziecko Twoich znajomych. Mój straszy syn był taki przez parze 6 miesięcy. Nigdy nie chciałam go nosić, ale się nie dało usypiał tylko w ruchu :( w ciągu dnia w ogóle nie korzystał z łóżeczka … spał tylko na nas i wcale nie dlatego, że byliśmy na każde jego zawołanie. Raz płakał 1,5h bo chciał spać na rękach i sąsiad przyszedł, że ma już dość słuchać. Nie chciałam go nosić z uwagi na duży problem z kręgosłupem więc spał w wózku … mogą runda spacerów to 4h wracał mąż z pracy i wychodził na kolejne 2h do kąpieli … też ciągle byłoby przy piersi, ale u mnie nie było opcji, dostawał smoczek, bo nie był głodny tylko chciał sobie ssać, więc ja za smoczek nie robiłam. Wszytko minęło, kiedy zaczął raczkować … jest bardzo niezależny i wszystko od zawsze chce robić sam. Do teraz jeśli sam czegoś nie daje rady zrobić ma ten sam wyraz frustracji na budzi i podobnie się wkurza, więc się śmiejemy, że to była przyzna połaczy kiedy był zdany tylko na nas przez pierwsze pół roku. Niestety, teorie o nie noszeniu pięknie wyglądają w książkach, sprawdzają się jednak tylko w przypadku niektórych dzieci. Całe szczęście, że masz syn-terrorysta od 8 tygodnia przesypiał noce, bo inaczej nigdy nie mieliśmy by odwagi na kolejne dziecko. Drugi syn to był aniołek, jadł co 4-5h, zmiana pieluchy, 30 min zabawy i spał do następnego karmienia… płakał tylko kiedy był naprawdę głodny lub coś go bolało. Och gdyby taką była Klara, to życie byłoby cudowne.
-
anawee u mnie tak się zaczęło 2 miesięce temu podobnymi objawami… podejrzewają kardiomiopatię okołoporodową… warto powiedzieć o tym lekarzowi przy najbliższej okazji, lub natychmiast jedź na pogoyowie jeśli zasłabniesz lub stracisz przytomność.
-
Anna do gondoli wkładałam flanelową pieluszkę… łatwo i szybko wymienić jeśli dziecko uleje,z mojego punktu widzenia to było praktyczniejsze niż prześcieradło. Miałam z ikei na zwykłe łóżko prześcieradła, ale jakość bawełny była średnia. Myślę, że można kupić coś tańszego niż 70pln. Ja też robię tak, że kupuję bardzo dobrą bawełnę i szyję sama prześcieradła na gumkę. Może masz znajomą krańce krawcowę będziesz miała 3w cenie jednego i super jakości.
-
Flawia to super, że masz już termin. Strasznie się cieszyła, że mam już punkt odniesienia kiedy się spotykamy z córą :) To z wynikami udało CII się zmieścić w normie, na pewno nie masz cukrzycy. Nat normy z glukometru są różne od tych z testu z obciążeniem.
-
Flawia różnicą po 1h i po 2 się nie przejmuj jest ok. Jaki masz wynik na czczo? 174 jest ok bo cukrzycę stwierdza się powyżej 180 po 1h. Wynik dość wysoki ale na święta bym to zrzuciła ;)
-
Nowy Rok uczciliśmy zabawą ze znajomymi do 3 rano pobudka o 7.30 i mam kaca bez łyka alkoholu, muszę powiedzieć że ekonomiczna jestem Czuję się jak zombi, ale warto było dawno tak dobrze się nie bawiłam. Teraz spacer z dziećmi w piękn, mroźny i słoneczny dzień. Serca daje czadu, ale mój anioł stróż-ginekolog we czwartek jeszcze o 21.30 wysłała mi receptę na leki na sercowe, taki zestaw przetrwania do wizyty za miesiąc u kardiologia i dzięki niej mogłam dziś wyjść z domu bez obaw, że po kilku krokach stracę przytomność. Czy można lepiej zacząć rok ;) Takaona co do Twoich pytań o ćwiczenia, pasy itp. Pierwsze ćwiczenia zaczęłam kilkanaście godzin po porodzie. Polegają na łagodnej aktywacji mięśni brzucha oraz mięśni dna miednicy. 1 ćw. Przy ciągłym utrzymywaniu krzyża płasko do podłoża (niwelujemy naturalnąv krzywiznę i staramy się max docisnąć kręgosłup poprzez podwinięcie kości ogniowej i miednicy ku górze) wypuszczamy powietrze i wciągany brzuch tak jakbyśmy chcieli przyciągnąć pępek do kręgosłupa. Utrzymujemy napięcie przez 10sek. Rozluźniamy się i robimy 10 powtórzeń. Można robić do 10 razy dziennie z czasem w innych pozycjach na stojąc przy ścianie. Zawsze pamiętamy o utrzymywaniu prostego kręgosłupa. 2 ćw. na mięśnie Kegla tu jest fajnie to opisane https://parenting.pl/portal/jak-cwiczyc-miesnie-kegla. Co do pasu to jak już kiedyś pisałam Miili stosuję przez pierwsze trzy miesiące takie w rodzaju body. Ostatnio konsultowałam moment założenia w szpitalu i mogłam go założyć następnego dnia po porodzie. Bardzo drążyłam temat z lekarzami i fizjoterapeutami no i doszłam do takich rzeczy: po naturalnym porodzie bez nacięcia krocza nie ma w zasadzie przeciw wskazań żeby nie nosić pas od razu. Przy nacięciu może być dyskomfort jeśli jest typu body (zapinany w kroku) i trzeba skonsultować stan ranny z lekarzem. Przy cc w zasadzie nie ma przeciwwskazań, ale warto podobnie jak przy nacięciu krocza omówić moment założenia z lekarzem. Po 4 tygodniach od porodu z fizjoterspeutą robiłam kolejne ćwiczenia wzmacniające mięśnie brzucha i pomagające zmniejszyć rozstęp mięśni. Wszystkie były izometryczne, ale dzięki temu po 8 tygodniach mogłam zacząć delikatny trening fitness i w 6 miesięcy wróciłam do formy sprzed ciąży. W pierwszej ciąży byłam 3 dni po CC, ale było połączone z operacją ginekologiczną- dreny te sprawy. Syna nie widziałam przez 24h bo byłam na sali intensywnego nadzoru gdzie nie można było mieć noworodków. Siłą wyższą mogłam się nim zacząć zajmować dopiero po przeniesieniu na normalną salę. Z drugim znieczulenie też do kręgosłupa, ale zajmowałam się dzieckiem już 2h po CC. Nie musiałam leżeć płasko, łóżko regulowane w każdej płaszczyźnie dawało komfort przy karmieniu i zmianie pieluchy (oczywiście wszystko na łóżku bez wstawania przez pierwsze 24h). Wyszłam po półtorej doby. Nigdy nie brałam prywatnej pielęgniarki, jeśli nie daje rady to uważam, że od tego jest personel, żeby pomóc przy dziecku i to ich obowiązek. Każda matka chce się zająć swoim maleństwem i jeśli nie daje rady to nie z fanaberii, oburza mnie jak pielęgniarki często traktują dziewczyny …
-
Kinia są takie dni kiedy cały świat wali nam się na głowę i czujemy się tak bezsilni, że wydaje nam się niemożliwe znaleźć siły na przeżycie kolejnego dnia, tygodnia. Prawda jest taka, że damy radę! Damy radę walczyć o każdy dzień dłużej dla naszego dziecka i dla siebie, o szczęście i zdrowie tych, których kochamy… taka jest natura i tak działa instynkt macierzyński. Wiem, że dziś nie dasz rady udźwignąć ciężaru rzeczy, które na Ciebie spadły, ale spójrz na swego syna, męża, tych których kochasz i odpowiedz sobie czy jest jakaś przeszkoda której byś nie próbowała pokonać, żeby byli bezpieczni i zdrowi? Myślę, że nie ma takiej, jesteś odważną kobieta, która wiele przeszła i nie podda się, bo jedyne co możemy robić to podnosić się po każdym upadku i iść dalej. Jutro będzie nowy, lepszy dzień! Kolejny, który przybliży Cię do szczęśliwego zakończenia.
-
Melly o ile nie kupuję czegoś z drugiej ręki nie piorę ani sobie, ani dzieciom. Szkoda mi czasu, proszku, tym bardziej, że ubrania dla niemowląt nikt nie przymierza, a przychodzą w worku… to kwestia pewnie podejścia, mi nie przeszkadza mało obrzydliwa jestem pod tym względem ;) Takaona w wolnej chwili coś napisze z pamiętnika połogowego, teraz lecę do kuchni bo impreza u nas :) Miłych zabaw sylwestrowych!!!!
-
malaga wiem, że wyprzedaże kuszą, ale nie obkupuj się na jesień, bo całą okazję szlag trafi, jeśli dziecko nie założy ubrania bo wyrośnie. Zwykle mam 3-4 komplety ubrań na kolejny rozmiar i dokupuję w miarę potrzeb, bo różnie wyrastają: czasem maja góry już rozmiar większe, a spodnie mniejsze … z bieżących mam zwykle 5-6 zmian plus rzeczy na konkretą porę roku, czyli jakieś szorty, swetry, exrta ciepłe rzeczy lub na upały… Ubrań na początek 56-62 mam 8-10zmian (zmiana to u mnie zastaw góra-dół)
-
Ataa z porodem wyluzuj. Mam myślę średnio ustawiony próg bólu i po CC od razu zamowałam się dzieckiem. Przeciwbólowo miałam ibuprofen 600mg i jakiś z silnych, który mogłam brać przy karmieniu. Brałam tylko ibuprofen, bo nic mocniejszego nie trzeba było. No a krew … cóż trzeba zacisnąć zęby, ale ja wolę to niż ciążę. W ciąży z każdym tygodniem jest gorzej, a po porodzie z każdym lepiej ;) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Dziewczyny! Spełnienia wszystkich marzeń, spokojnych i łatwych porodów :)