Zamierzam pracować do kiedy będę mogła, szczególnie, że mam umowę zlecenie więc nie należy mi się nic za zwolnienie, bo pewnie bym poszła. Mam dwoje cięższych dzieci, które nie mają jeszcze dwóch lat i czasami je nosiłam. Teraz ich nie noszę, ale mimo wszystko co chwila przychodzi jakieś z glutem czy kaszlem... Myślimy nad założeniem firmy żeby płacić składki i mieć macierzyński, no i potem ciągnąć tą firmę. Szefowa się boi kontroli ze skarbówki, dlatego nie chce mi dać normalnej umowy, którą miałam mieć od czerwca jak skończę magisterkę... No tak sobie życie wybrało, że teraz nam się trafiło i zamiast cieszyć się z macierzyństwa ja się cały czas martwię o kasę :(
przez ostatni tydzień schudłam kilogram bo wymioty, mdłości, ledwo co jadłam... Ogólnie narazie jest masakra, czekam tylko na usg ;) jeszcze półtora tygodnia.