Skocz do zawartości
Forum

osłona

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez osłona

  1. Uf....trochę się strachu najadłam.Pojechaliśmy z mężem do ikea -i tam się zaczęło-spinało i spinało-nic mężowi nie mówiłam,bo myślałąm ,że przejdzie...
    Trwało nawet po powrocie do domu-w końcu zauważył po mojej minie ,że walczę z czymś...Mężuś skupił się,by mnie uspokoić -więc-wzięłam ciepły ,długi prysznic-nospa forte-i leżenie na kanapie-skurcze stały się rzadsze-teraz nie czuję,ae trochę się boję czy tylko wyciszyłam,czy nie wrócą.
    Nałaziłam się durna po ikea...widać muszę sobie juz więcej odpoczywac.Dzięki kochane za troskę.Buziaczki.

  2. Cześć ciężarówki:-)
    urodziłam 3 dzieci SN-i muszę przyznać ,że samo nacinanie krocza jest niebolesne-są tak napięte mięśnie,tyle w nas adrenaliny-że tego nie czujemy-przy 3 porodzie za wcześnie poparłam i ciut popękałam.
    Jednak muszę przyznać,że gojenie się krocza po porodzie...o Jezu.
    Proponuje zaopatrzyć się w tantum rosa do podmywania(daje niesamowitą ulgę) i w dmuchane koło -takie do pływania za 5 zyla.Na tym można bezbolesnie usiąść i nakarmić dzidziola,albo po prostu zjeść śniadanie.Poza tym jakiś dostęp powietrza przyśpiesza gojenie ranek-więc polecam polegiwanie bez gatek(z podkladem-wiadomo -połóg,krew-ale dajmy pooddychać waginie-szybciej się zregeneruje)Nie mówię,że każda kobitka przeżywa taką katorgę-ale to bardzo prawdopodobne.Ja męczyłam się po 1 i 3 porodzie-czyli nie zawsze!
    Co do bolesnosci brodawek przy karmieniu-można się zniechęcić ,zwłaszcza przy 1 dziecku.Jeśli naprawdę nam zależy na naturalnym karmieniu trzeba przecierpieć pierwsze 2 tygodnie -a nie bywa lekko.Ja z ostatniego połogu pamiętam,że przez tydzień płakałam z bólu i karmiłam...a na bolesne brodawki najlepiej działało smarowanie własnym mlekiem,naprawdę.Nigdy nie smarowalam się żadnymi kremami ,maściami-mleko wystarczało.

    Mam jeszcze sugestie -odnośnie kremow do tyłeczków naszych bobasków-polecam z doświadczenia maść robioną na receptę-każdy pediatra wystawi receptę- z witaminą A i D3/pudełko koło 10 zł-a działanie błyskawiczne.

    Rozpisałam się,teraz pędzę szykować śniadanko-bo brat z rodzinką mnie nawiedzi -na parę dni-pierwsza wizyta p prawie 4 latach.

  3. żabciu-spróbuj soku z cytryny na zgagę,niektórym to pomaga.
    Kasiek- trzymam kciuki za Twoje dwa serduszka-żeby Twoje się wzmocniło i nie fiksowało,a maludy pozostało jeszcze w brzuszku mamci.:-)))
    Daga-nie kupuj drogiego plecaka ! Mój pierwszak musiał mieć kupiony drugi w drugim semestrze-od rzucania,zostawiania na ziemi-targania po podłodze i wożenia kolegów-poprzedzierało się dno,rączki ...istna makabra:-)
    Chyba ,że mój syn to istny Conan niszczyciel?

  4. Dziś to ja rozumiem,normalna pogoda dla ciężąrnych:-)
    Mąż zabrał naszego 8 latka na wycieczkę po Polsce-najpierw do Gdańska autem,potem z Gdańska do Krakowa -słynnym pendolino,i z Krakowa zabierają dodatkowo córę od koleżanki i we wtorek pociągiem do Poznania.
    Mam nadzieję,że nie będą mieć ''odsiedzin"na tyłkach.Ponad 1500km w 2 dni/Mój synek pierwszy raz w życiu pociągiem pojedzie:-)Prócz tatusia ma do towarzystwa swojego ulubionego kuzyna-10 latka...wiecie ,że za 2 ulgowe szkolne i 1 cały płaciłam za pendolino z Gdańska do Krakowa ponad 370 zł!!!!!???
    Ja w tym czasie w domu prawie sama-bo mój 19 letni pierworodny to wciąż już gdzieś w terenie:-)Pozostaną ze mną psy i koty...no i odwiedzająca mnie mama.
    Maluda moja dzisiaj coś leniwa...słabo ją czuję,raczej przewraca się leniwie,senna czy co?
    Zauważyłam,żę brakuje mi oddechu...pewnie to braki tlenu w hemoglobinie.Trochę zaniedbałam branie tardyfernu i mam teraz karę -HGB 6,4.Muszę się zabrać za porządne dostarczanie sobie żelaza,żeby do porodu chociaż 7 mieć.Pamiętam po 1 porodzie -spora utrata krwi i miałam 5,5-nie miałam sił dojśc do dziecka-dookoła łóżka-koszmarnie wspominam 1 miesiąc...apetytu zero-mąż mnie faszerował sokami z buraków,wątróbką...a ja mialam gule w buzi.Wole teraz temu zapobiec.
    Jezu jaką mam masę much w domu!!!!!!ide je zwalczać.

  5. W końcu odważyłam się -i zaczęłam zakupy'' wyprawkowe''.Zaczęłam dzis od sporego zakupu-łózeczko i komoda:-)
    http://allegro.pl/show_item.php?item=5547993856
    Jutro chyba jedziemy z mężem po mebelki.W poniedziałek przyjedzie nasz agent od remontu(oczekiwany od tygodniiiiiii....i może w ciągu tygodnia pokończy nam to co my zaczęliśmy(tapety,malowanie sufitów itp)
    Od przyszłego tygodnia rozejrzę się za ciuszkami-bo niech urodzę przed 34 tygodniem?(taka adnotacja była na badaniu genetycznym ryzyko porodu przed 34 tygodniem 1:164)lepiej mieć chyba podstawy.

  6. Ufff...siedze u fryzjera ,mała szaleje z boku na bok ,brzuch chodzi:-) Jak posiedze dłużej niż pół godziny kręgosłup się buntuje,zaraz oszaleje!do tego pić mi się chce,a wody nie kupilam...spaliła rano czajnik na gazie, chyba zaczyna się taka ciążowa skleroza.no i nadchodzi kryzys 30 tygodnia... Niechęć,zmęczenie,smęcenie.

  7. Drożdżówka,współczuję mężowi!!!! Trzymajcie się! Wczoraj byłam u lekarza,wszystko ok, szyjka 2,5 cm,normalna dla wielorodek,wyniki spoko,mieszczą się w normie, malutka nie taka malutka bo ma już 1.5 kg! Wizyta za 3 tygodnie:-) mam kilka filmików,ale córcia tak zaslaniala buzie raczkami, ze niewiele widać:-( kolejną przekora mi rośnie.

  8. Historia Julki jest historią prawdziwą,mamy Martynikę na świadka.myślę,że pochopnie oceniany dziewczynę,nie mamy pojęcia jakie za nią życie,a seks z chłopakiem uzależnionym...jak się kocha ślepo,to się wad nie widzi,zwłaszcza w w wieku 17 lat,gdy do bólu szuka się czyjejś uwagi,przytulenia,miłości, czego w domu nigdy nie ma.Julka kochane to dziecko,i tak naprawdę potrzebuje opiekuna z prawdziwego zdarzenia,nie może liczyć na rodzinę,stąd cudowne pojawienie się Martyniki było dla niej światełkiem w tunelu.Niestety,nasz koleżanką nie jest w stanie sama unießć takiego ciężaru.naskoczyłyście na to dziecko, stąd jej brak reakcji,nastroszenie.widzę ,że Julka nie jest zaradną nastolatką,sama nam 16 letnią córe i mam może szerszą od Was perspektywę.Tu atakami się NIe uda nic, tu trzeba zrozumieniem, miłością.przypomnijmy sobie, to czas gdy nikt nas nie rozumiał.Dajmy jeszcze Julce się wypowiedzieć.Też Uważam ,że mimo strachu co toto będzie powinna jechać do najbliższej izby przyjęć,zgłosić że jest w ciąży i nie czuje ruchów .Reszta pójdzie lawiną, ale kiedyś musi, Julka jesteś młodą kobietkobietką,jesteś silną i są wśród nas chętni do pomocy

  9. Dziewczęta ,co do porodu,proponuję wszystkim napisać sobie scenariusz:wchodzę,rodzę,wychodzę.Nastawienie też ważne:-)pierwszego syna w 1996 urodziłam 2 dni po terminie,za 3 podejściem,regularne skurcze ci 10 minut id 6 rano,a urodzil się o 21.05.3 razy przez kolejne dni byłam na porodówce,byłam wymeczona do granic,wody odeszły mi 3 przed jego przyjęciem na swiat,przy pomocy kleszczy.( waga 4140)Miałam koszmarna formę po porodzie.syn zdrowy byk,płytki mi właśnie kładzie:-) 2 poród,córki w 1999, dzień po terminie, Skurcze od ranka,urodzona 13.20,małe chlup,byłam
    w świetnej formie( waga 3130) ,3 dni później gotowałam pomidorową, 3 poród,2007- synek waga 3300 ,Skurcze od 15- urodził się o 22.40,tydzień przed terminem. Przy wszystkich porodach był mój ukochany mąż,nie było opcji ,że go nie będzie. Tak naprawdę mnie przy urodzeniu 1 syna nie było mnie,bo mnie uśpili i wyciągali go kleszczami, więc tatuś go powitał na świecie.tym razem licze na poród 2 tygodnie przed terminem,wagę 3500 max, zdrowia cora i czas porodu 3 godziny :-)

  10. Mój lekarz mówił, że generalnie jest zasada,że o pępowinie wokół szyi się pacjentce nie wspomina,bo to bezsensowne wprowadzanie stresu,jeżeli kilka razy z rzędu na USG ją widać to wtedy podejmuje się jakieś działania. Stwierdził ,że najczęściej z 1 pętelki dzidzia się w większości wyplątuje.

  11. Moja pierwsza ciaża -końcówką przypadała na samo lato(urodziłam 28 września)-lekarz wówczas radził by kąpać się tylko w zbiornikach dopuszczonych przez sanepid-zrezygnowałam ,bo nasze jeziorko-to nie podlega specjalnie pod badania ,ot -dzikie ,małe jezioro.
    Właziłam wprawdzie do wody-ale nie zanurzałam się -tylko polewałam.
    W drugiej ciąży omineło mnie lato(majowa córeczka)
    trzecia ciąża-koniec w grudniu-więc pozwoliłam sobie trochę pomoczyć tyłek-bo byłam w środkowym trymestrze-a mój gin był zdania ,że powinnam wytrzymać w 1 i 3 trymestrze,bo zwiększona wrażliwość,a w 2 moge się kąpać.Kąpałam się,wszystko było ok.
    Rok temu-4 ci a ża,początek akurat na lato-i skusiłam się ,chodziłam się kąpać ze 2 tygodnie.
    Ciąża obumarła w 10 tygodniu.Często potem myślałam,że mogłam wnieśc jakiegoś wirusa ,paskudną bakterie...
    Tym razem,nie szukam żadnych czynników zagrożenia.
    Jak mi się dupsko gotuje to pakuje je pod prysznic-albo do dmuchanego basenu(z tabletą chloru)-i aplikuję sobie tampon.Poza tym wciąż siedzę przy wiatraczku:-)

  12. Hej,ją dziś w domu bez męża,pojechał z naszym pierworodnym do Gdańska w interesach,wróci wieczorem.Z ranka słońce zasłonił chmury więc jest jakby ,,chłodniej,, bo 28 stopni,ale dopiero 9.30... Dziś pewnie zrobimy sobie dzień ukrywania SIę w domu,wczoraj dopiero po 21 zrobiło się chłodniej.Mieszkamy nad samym jeziorem,więc chodze z synkiem i psami by się trochę pomoczyli,ale sama nie wchodze do wody.ja korzystam z małego dmuchanego baseniku i prysznica:-)moja maluda wczoraj miała dzień przepychania się,może wystawiała się główkowo,bo co USG to pośladkowo.brzucho już wielkie,brakuje mi ciuchów,bo nie zaopatrzyłam sie jeszcze w ciazowe kiecki,więc wciąż nosze leginsy,alladynki i obcisłe koszulki.w ogóle to z wiekiem i ciążami obniżyła mi się macica i brzuch mam naprawdę nisko,ucisk na pęcherz prawie wciąż...musiałabym co 15 minut do WC chodzić czasem.dobra,ogarniam dom i zabiera dzieciaki do kościoła.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...