-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez mmeherisson
-
HEj Kochane! Dziękuję wszystkim za gratulacje!!! Mało czasu, więc do rzeczy: 23.03 rano byłam u mojego lekarza na ktg- wszystko doskonale. Jeszcze tego samego dnia pod wieczór, Staś przestał się ruszać. Wytrzymałam do rana, bo coś tam ze dwa razy piknął. Rano 24.03 poleciałam na IP. Było pusto więc od razu zrobili ktg i nawet połóżna powiedziała, że cosik nietak. Przyszła jakaś pani doktor, uspokoiła, że nie ma tragedii, ale że jak tylko przyjdzie mój lekarz to zaraz skonsultuje. Pan profesor przyszedł, zobaczył mnie jak siedze pod salką do ktg i tylko na mnie spojrzał i chyba wiedział, że coś nie tak. Poszedł do siebie na górę na oddział i zaraz przyszła po mnie ta młoda pani doktor powiedzieć, że decyzją profesora kładą mnie na patologię. Poleżałam tam 2 godziny. Wzięli mnie na usg, z którego wyszło, że się złe przepływy pępowinowe porobiły. Doktor powiedziała, że w związku z tym kończymy ciążę cesarskim dziś. Na stole leżałam o 15.00, ale anestezjolog w ostatniej chwili mnie cofnął jak się dowiedział że dzień wcześniej o 20.00 brałam clexane. Musiałam odczekać 24 h. Cięli przed 20.00. Staśka wydobyli o 19.55. Od razu krzyk rwetes i na szczęście 10 w skali Apgar, chociaż maleństwo: 2840g . Tego samego dnia rodziły się dzieci po 4,5kg!!! Jak było po cesarce to też ciekawa opowieść, może niektórym się przyda kilka info, ale wybaczcie mały wzywa. Odezwę się znów. P.S. Jestem przeszczęśliwa. Jeśli któraś urodziła oprócz mnie i Angeli to ją bardzo mocno ściskam i gratuluję. Postaram się wkrótce nadrobić zaległości czytelnicze!
-
24.03 19.55! Staś August- 2810g 53cm. Cesarka... Odezwiemy się po powrocie do domu i opowiemy nasza historie. Póki co sciskam Was wszystkie. Wszystkie Ciocie kwietniowki pozdrawia Staś! Zdrowy, a ja juz tez na chodzie ;-) !!!
-
U mnie od początku wyczucia ruchu, czyli punktualnie w 20 tygodniu, były dni kiedy cały czas harcował, a potem dzień lub dwa spokoju. Ostatnio dał mi strasznie popalić! Tak kopał, że aż mi chyba od tego ten czop śluzowy zaczął odchodzić. W szpitalu nie mogli mu ktg zrobić, a wczoraj musiał "odleniuchować". Dziś już chyba wraca do formy ... ;-) Maluch bardzo reaguje na głośne dźwięki: suszarka, odkurzacz, malakser - zaczyna wtedy wierzgać. Nie wiem do końca czy to nie moja imaginacja, ale wydaje mi się, że jak mąż wraca z pracy i zaczynamy rozmawiać, to mały też próbuje się włączyć w dyskusję ;-) Ruchy dziecka są wspaniałe, nawet wtedy kiedy sprawiają trochę dyskomfortu. Ja niestety kilka razy o mały włos nie osiwiałam, kiedy mój maluszek najpierw się ruszał jak ta mróweczka, a potem zasypiał, albo przy tych dniach - raz ruchliwych, a raz nie. Przy kolejnej ciąży będę być może spokojniejsza, ale tak na pierwszy raz, kiedy tak naprawdę nie wiesz jak to powinno do końca wyglądać, to może być koszmarem. Tym bardziej, że nawet lekarze i położne podają różne systemy monitorowania ruchów - chyba nawet niedawno wymieniałyśmy się naszymi doświadczeniami. Mnie na przykład zawsze zastanawiało, czy rozpoznałabym ten moment, kiedy dziecko ZA bardzo się rusza, bo coś mu jest źle. Na każdej wizycie prosiłam lekarza, żeby zbadał przepływy, czy nic tak się nie zatyka, no i czy mały nie owinął się pępowiną. Eh, ogólnie cieszę się, że nie jestem słonicą, bo dwa lata takich dywagacji to byłoby stanowczo za dużo!
-
Madzia, trzymam kciuki, żeby wszystko było po Twojej myśli. Jak mi zaczął ten czop odchodzić (nadal odchodzi bo plamię) to od tego czasu mały też szaleje z małymi przerwami. I rzeczywiście zapis ktg jak byłam na kontroli też nie wychodził, dopiero jak się na drugi bok przewróciłam to się udało. Dziś jest póki co spokojniejszy, choć jak znam życie to się rozkręci wieczorem. Ogólnie wieczorami od jego wiercenia brzuch mam taki obolały, że nie wiem co z nim zrobić. Jeszcze wczoraj musiałam jechać wieczorem na biopsję tego guzka w piersi, bo mi powiedziano, że jak nie teraz, to po porodzie mogę nie mieć okazji na zadbanie o swoje sprawy, a tak, to już tylko czekam na wyniki :-) veryhappy ja już też coraz częściej dosiadam torby i pilnuję, żeby telefon był naładowany ;-))) Ściskam mocno! Maugonia, witaj! Gratuluję kolejnej pociechy! Cholestaza to chyba koszmarna sprawa. Ja sama ją u siebie podejrzewałam kilka razy, bo od kiedy jestem w ciąży skóra jakoś mnie częściej swędziała i taka wrażliwa się stała. Wspaniale, że się u Ciebie nie powtórzyła, bo słyszałam, że się zdarza w kolejnych ciążach. Trzymam kciuki!
-
Madzix, szyjka się skróciła. O rozwarciu nic nie mówili. Ale muszę Wam powiedzieć, że z jednej strony człowiek się domyśla, że to czop, że to może być normalne na tym etapie, a z drugiej to kurcze... mała panika się włącza...
-
Ha! Jak skończył się mój spacer wiosenny? Wróciłam w doskonałym humorze, tyle tylko że za przeproszeniem jakiś taki kisiel w majtasach odkryłam i to taki brązowawy. Z mężem pognaliśmy na izbę przyjęć i okazało się, że mi czop odchodzi powolutku, szyjka 2 cm, miękka, ale kazali nie panikować i za tydzień na ktg. Coś czuję, że Stanisław uprzedzi zajączka Wielkanocnego. I chyba nie miałabym o to pretensji. Przy okazji dowiedziałam się po co jest 9 miesiąc ciąży... a więc po to, żeby kobieta mogła się przekonać, że chce już urodzić. Coś w tym jest!
-
Kurcze, biorę psa za fraki i idę na spacer! Mam tylko nadzieję, że sobie brzucha o chodnik nie obetrę... Ha, ha, ha Magda32 też bym chciała mieć w d... rozstępy, niestety tam już są hemoroidy ;-))) Ja nie wiem, to narzekanie to silniejsze ode mnie!
-
Sandra, no i masz Ci los... naszła mnie ochota na marsa... pocieszyłam się kanapką z nutellą i bananem w ramach pomidora :-))) (mam wrażenie, że nie tylko mnie smakowało!). Zagryzałam ją, przeglądając w dla rozrywki sukienki na Zalando. Stworzyłam sobie nawet listę życzeń w moim rozmiarze z przed ciąży - 38. Myślę, że za jakieś 5 lat do niego powrócę ;-) Póki co, zadowolę się dresikiem albo rozciągniętą piżamką (i kanapką z nutellą). Ostatnio do dołu od piżamy (takich ciemno-granatowych spodzienek a la bryczesy) założyłam kolorowy sweter oversize, piżamę wpuściłam w botki, do tego kolorowa apaszka i dalej w miasto! A co! Było bardzo wygodnie!!!
-
ewcia3005 ja mam mnóstwo pieprzyków. Zawsze miałam dużo, ale teraz robią się w zastraszającym tempie. I ogólnie mam brzydką cerę- w ostatnim miesiącu się popsuła, mnóstwo przebarwień. Na piersiach jakieś takie pryszczyki powstały. No i tak jak u ENG mały się wierci i kręci w tę i tamtą stronę, napina na tysiące sposobów. Znów się ułożył po kozacku. Jak nic zafunduje matce prucie...
-
Cześć Dziewczyny! JA mam termin już na za dwa tygodnie, a mój szkrab będzie miał na imię Staś, po pradziadku (moim Dziadku), moim Tacie i Teściu. Żeby go troszkę od teścia odróżnić to może zrobimy z niego Stasia Augusta :-))) Ogólnie na 8 maja będzie wielka, potrójna feta w rodzinie!
-
Witaj min! Potwierdzam wszystko co napisała Miętówka. U nas różnica się powoli wyrównywała. Nóżki nadal nie są wyjątkowo długaśne, ale zdaniem jednego z najlepszych lekarzy w Polsce, wszystko w normie. Wiem już z doświadczenia, że poszczególne części ciałka naszych dzieci rosną różnie w różnych tygodniach. Będzie dobrze, nie martw się i nie szperaj za dużo na ten temat w internecie (ja tak robiłam i ilość zdiagnozowanych chorób sprawiła, że miałam ze dwa miesiące wycięte z życiorysu)!
-
Z seksem to podobno tak, że w zagrożonej zawsze może przyspieszyć, a w ciąży prawidłowo przebiegającej hmm... chyba nie. Ja do tej pory mam zielone światło od lekarza, choć "nie dopuszczam" do siebie męża od 2 miesięcy co najmniej, bo po prostu czuję się za ciężka - zero zwrotności, jak to się mówi. Koleżanka, której zaczęły się skurcze, ale jakoś akcja nie postępowała, została odesłana do domu z tekstem od położnej: "niech pani wraca do domu, bo najprędzej to pani mąż pomoże urodzić". Czyli zasugerowała seks na przyspieszenie tempa. W końcu, nie wiem czy to pomogło... Madzia, to chociaż obserwuj gardło czy się nie pojawiają ropne grudy.
-
misia1992ja też od wczoraj mam taki twardy i trochę rwący brzuch. Mały co i rusz się tak pręży, jakby nie wiedział, że się wychodzi przez tunel ze światełkiem na końcu, a nie jak Obcy, przez powłoki brzuszne. madzix, faktycznie do lekarza warto pójść, żeby dał od razu coś co postawi Cię choć trochę na nogi - żeby Cię choroba całkowicie nie osłabiła. No niestety teraz taka pogoda zdradliwa- cały czas jakaś słoneczkowo-ponura papka. Zima w tym roku nic nie wymroziła tych zarazów przebrzydłych!
-
chelsea29 z reguły te koszyczki mają dość małe wymiary, to znaczy podobne do kołysek, starczają więc tak do 3-4 miesiąca, ale ogólnie są zachwalane. Niektórzy sprzedawcy mówią, że aż do 6 miesięcy, ale wydaje mi się, że jak dziecko zaczyna być bardziej ruchliwe, to kosz traci na bezpieczeństwie. Natomiast koleżanka, która miała przez pierwsze trzy miesiące koszyczek była w niebo wzięta, mówiła, że jest lekki, z łatwością można go przenosić, np. ona szła się kąpać i brała ze sobą śpiące w koszyku dziecko.
-
veryhappy, mocno ściskam i trzymam kciuki! Będzie dobrze kochana!
-
Ewik, 80% ubranek Stasiek będzie donaszał po starszych kolegach i koleżankach ;-) Ja zamierzam rodzić w Bielańskim - chodziłam tam do szkoły rodzenia i zwiedzałam i muszę powiedzieć, że sale do porodów są super. Nie wiem jak położnicze bo nas tam nie wpuścili, ale są podobno 1, 2,3, i 4 osobowe. Poza tym mam z tego szpitala lekarza. Na izbie byłam kilka razy więc czuję się tam jak w domu ;-) No i blisko mam, a to też ważne. Widziałam kiedyś jak straszyli pacjentkę, że nie mają miejsc, ale w końcu ją przyjęli, a nawet jeszcze drugą chwilkę później. Jestem dobrej myśli.
-
Ja już spakowana. Ciuszki mam w rozmiarze 56 i jeden komplecik 62, wydaje mi się, że będą ok. No właśnie - veryhappy i szałwia - gdzie rodzicie?
-
Sandra, Twoja córcia źle nie waży. Synek koleżanki urodził się 10 dni przed terminem i ważył 2300g i nikt podobno na porodówce nie robił z tego wielkiego halo, tylko pilnowali, żeby go karmiła co 3 godzinki. 6 dni była w szpitalu bo mały miał żółtaczkę, ale poza tym okaz zdrowia. A, no i koleżanka również non-stop przed kompem siedziała... Wiem, że to troszkę za późno, ale ja od jutra się ograniczam ;-). Wyjątek tylko dla naszego forum ;-)
-
Tak, stresuję się, żeby się nie przekręcił i żeby cesarki nie było. No ale najbardziej to się stresuję tym, co zobaczę po urodzeniu, tzn. chodzi o to, żeby był zdrowy, silny niuniuś. Żadne USG nie da niestety tej pewności...
-
Hej! Tak, faktycznie ja mam bardzo późno, ale dzięki temu zawsze mąż ze mną może pojechać. Jestem po. Wszystko ok. Maluch leży główką do dołu, ale to nie jest gwarancją, że już tak zostanie ;-). Waży między 2,8 a 3kg i podobno są to wagi zgodne z wiekiem ciążowym. Szyjka 3cm, sformowana. Już teraz mam czekać na poród, tzn. kolejna wizyta po porodzie, a jakby się coś działo to już tylko izba. A no i jeszcze takie spostrzeżenie... bo tak się podpytywałam profesora o te wagi, czy teraz więcej dzieci się dużych czy małych rodzi. Powiedział, że różnie, natomiast tam gdzie dzieci są mniejsze albo wcześniej się rodzą, bardzo często okazuje się, że mamy dużo czasu spędzały przed komputerem. Chociaż, wynika to raczej z wywiadów niż z klinicznych obserwacji. No cóż, ja przyznaję się, że od początku ciąży, sporo czasu spędzam przed kompem, więc może dlatego Staś nie jest taki duży jak ja byłam, jak się rodziłam. Ogólnie, ufff... że już po wizycie i że jest ok!
-
Heh, Dziewczyny zbieram się do ginka i nawet udało mi się jeszcze ogolić nogi i bikini. Mąż się śmieje, że to tylko dlatego, że przed ciążą byłam nieźle rozciągnięta i potrafiłam szpagat... no w sumie trochę gimnastyki akrobacyjnej było, ale nawet lepiej się po tym czuje. Tyle tylko, że stres mnie już zżera. Trzymajcie kciuki!
-
ENG, ja też mam już non-stop spuchnięte ręce i stopy. Palce u rąk wyglądają jak takie małe paróweczki. Jutro mam wizytę i oprócz dowiedzenia się co tam u malucha muszę jeszcze dać cycki do obmacania przez ten guzioł co mi się zrobił... eh. Jak zwykle panika "przedwizytowa" kwitnie... a to dopiero jutro i jeszcze o 20.00! Jedyne pocieszenie to wyniki moczu :-D Jak dziś odbierałam to pani pielęgniarka zażartowała, że można by go pić...
-
Madzix, trzymaj się dzielnie! Pewnie przetrzesz szlaki. Mnie co prawda przepowiadające jeszcze nie łapią, ale mały tak się rozpycha, że chyba już naprawdę długo nie wytrzyma w tej ciasnocie. Z cyklu narzekanie: kurcze w lewej piersi wyczułam jakiś mały, okrągły i całkiem wyraźny guziołek. Mam coś podobnego w prawej od wielu lat, już nawet biopsję robiłam i to tylko włókniak i zastanawiam się czy teraz da się ten kolejny zbadać USG? Bo podobno w ciąży i w czasie laktacji to raczej kiepsko z takimi sprawami...
-
Magda32U mnie ten sam zestaw zalecany: tantum rosa + ta butelka do polewania.
-
O widzisz, super pomysł! Dzięki wielkie!