Skocz do zawartości
Forum

jemtruskawki

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez jemtruskawki

  1. U nas główka się poci w trakcie picia mleczka. A co do gaworzenia to Amelia gaworzy już od dawna. Wszystko pokolei "mamababadadatata" itd
  2. 111magda i Megi1992 a co jest z główkami Waszych maluszków ?
  3. Cześć dziewczyny ! Ja dziś ledwo żyję, przez to że tak długo jest jasno Amelka urządza sobie drzemki o 19.30, budzi się przed 21 i już nie chce spać. Dodam, że chodziła zawsze o 19.30 spać już na noc. Rano ten sam problem- o 4 na zewnatrz juz jasno więc włącza jej się gadane. Masakra ! Vanesa 35- piersią karmimy się już tylko wieczorem, w nocy i rano w wyrku. Bardziej na zasadzie przytulania. Amelia chętnie przyjęła butelke ale o dziwo cyca nie odrzucała. Za każdym razem gdy jej dawałam to brała Lenson- super w chuście. Ja to mam jakieś obawy, że te wiązania to mało stabilne są więc dzwigam Melke na rękach, a jak mi juz ciezko to opieram na biodrze i nawet tak obiad zrobię
  4. Jesteście ! Zastanawiałam się czy grupa umarła... Weszłam pierwszy raz od 4 mies na parenting, a na grudniówkach cisza... :( Ja zaraz po porodzie przeniosłam się na Facebook'ową grupę trochę z wygody, ale byłam ciekawa co się tutaj dzieje... :)) W miarę możliwości wracam
  5. Pomyślałam, że tu zajrzę, a tu cisza... Szkoda :(
  6. Nuria- ja od samego powrotu do domu sprzątałam i w każdej wolnej chwili kiedy mała zaśnie wykonuję obowiązki domowe, pomimo, że strasznie doskwiera mi ból kręgosłupa. W szpitalu się wycierpiałam, ale w domu jednak to co innego. Lepiej się dochodzi do siebie. Dziś zrobiłam galarcik, obiadek i jeszcze czeka mnie krojenie sałatki i pakowanie prezentów. Mogłabym leżeć, ale w ciągu dnia jakoś nie potrafię. A wieczorem moja myszka niestety ma oczy jak 5 złotych i nie śpimy. Czyli tak jak w brzuszku... :) Całe dnie mi praktycznie przesypia. Ogolnie mam problem jeżeli chodzi o moje jutrzejsze menu wigilijne, jako matka karmiąca wszędzie widzę zagrożenie. Wolałabym jednak jeść na tyle bezpiecznie żeby ją nic czasem nie bolało, bo będziemy się męczyć obie :( A jak to u Was ?
  7. Kochane Mamusie ! Wreszcie znalazłam chwilkę żeby do Was napisać. Niestety nie mam możliwości nadrobienia Waszych wpisów bo ostatnie dni są na bardzo szybkich obrotach... :) Szybciutko opowiem jak na świat przyszła moja kochana córeczka: Tak jak wcześniej wspomniałam byłam niezadowolona z mojego lekarza prowadzącego, pod sam koniec ciąży pojechałam na wizytę do innego ginekologa. Na badaniu usg wszystko super, malutka leżała już głową do dołu i cisnęła się do wyjścia, szyjka była zgładzona więc byłam już nastawiona o wiele bardziej pozytywnie :) Natomiast na ktg ponownie wyniknęły jakieś niejasności. Od razu dostałam skierowanie do szpitala na obserwację (do innego niż przedtem). Od razu mnie zatrzymali, ktg miałam robione 6 razy na dobę. To był poniedziałek :) W środę rano mnie wypisali bo nie było postępu porodu. I strasznie mnie to ucieszyło, bo pomimo, że opieka na oddziale niesamowicie miła i uczynna, to miałam wrażenie, że moja myszka się rozleniwiła od tego leżenia A na drugi dzień rano... O 5 obudził mnie straszny ból podbrzusza i krzyża. Był tak silny, że siedziałam na kanapie w drugim pokoju żeby nie obudzić mojego J i ryczałam. Dopiero około 6.30 jak nie ustępował stwierdziłam,że chyba pora zacząć liczyć skurcze haha. Były co 7 minut. Obudziłam przed 7 mojego przyszłego męża i we dwoje czekaliśmy na kolejne skurcze. I były... Coraz mocniejsze i coraz częściej. Doszły do 5 minut. A ja oczywiście nadal nie wierzyłam, że to już. Bo przecież dopiero 18.12 a wszyscy mnie usilnie przekonywali, że mam jeszcze czas. Wzięłam ciepłą kąpiel, nie przechodziło. Torby nie musiałam pakować bo dzień wcześniej wróciłam ze szpitala Ubrałam się, i jakoś około 8.30 byliśmy już w szpitalu. Skurcze były co 2-3 minuty. Dochodziły do 200, bardzo się męczyłam. Rozwarcie było niestety nie takie, a malutkiej co jakiś czas spadało tętno. I dziękowałam sobie w duchu, że byłam w tym szpitalu już wcześniej i wiedzieli jak wygląda sytuacja. Nikt nie czekał, nie zmuszali mnie do porodu naturalnego. W zasadzie nie było dyskusji. Położne od razu podały płyny przygotowujące do cc. Byłam przerażona, a przed samym znieczuleniem nogi trzęsły mi się tak bardzo, że anestezjolog musiała prosić o pomoc bo nie mogła się wkłuć. Najgorszy był chyba moment samego szycia. Odlatywałam, myslałam, że zaraz stracę przytomność, nigdy tak bardzo nie walczyłam ze sobą. I pierwsza doba po... Pierwsze godziny, nóg nadal nie czuć, a brzuch już boli. I jak dla mnie ból nie do opisania. Malutka na świat przyszła o 10:22, a tego samego dnia o 21 musiałam już wstać z łózka i się nią zajmować. Bolało bardzo, i taka cholerna bezradność. Inne mamy godzinę po porodzie biegały po oddziale, a mnie szlag trafiał jak nie mogłam obrócić się na drugi bok w łóżku. Nikt nie mógł być ze mną wcześniej niż od 14. W szpitalu spędziłam 4 doby i wczoraj wróciliśmy wreszcie do domku :) Rana powoli się goi, wiadomo ruchy są trochę ograniczone, zbyt szybkie wstanie, wyprostowanie- trochę jeszcze boli. Ale wszystko jest do przeżycia. I w momencie kiedy podali mi dziecko, nie do opisania... :) Amelka miała 56cm i 3380g wagi :) Dostała 10/10 punktów, zdrowa jak rybka. I mam nadzieję, że zostanie takim aniołkiem, bo jak zapłacze raz-dwa razy w ciągu dnia to naprawdę jestem w szoku. Nawet niektóre położne na oddziale mówiły, że nie wiedziały że leży ze mną dziecko na sali, taka cisza Karmię piersią. Pokarmu mam dużo. Mała pięknie się zasysa, trochę mnie bolą brodawki i piersi mam czerwone, ale ważne że się najada. Trzeba zacisnąć zęby i z czasem przejdzie :) Pierwszą noc spała z nami w łóżku, J juz mnie goni że powinnam ją uczyć spania w łóżeczku, ale jest taka bezbronna, że żal mi jej tam zostawiać, mieliśmy dwie próby i była niespokojna. Nie ukrywam też, że mi samej jest dużo bardziej wygodnie kiedy mam ją obok, a nie muszę nadwyrężać mięśni i samej rany wstając do niej w nocy. No zobaczymy... Wszystkim rozpakowanym mamusiom gratuluję, a tym które czekają życze dużo cierpliwości i korzystajcie z wolnego czasu, bo ja sama na końcówce narzekałam, a teraz w ciągu 2 minut muszę wziąć prysznic i to z przerwami żeby posłuchać czy malutka nie płacze Pogodnych, rodzinnych Świąt kochane!
  8. Pierniczki zawsze robiłam sama, ale w tym roku piłam na próbę te z Dr Oetkera i są całkiem smaczne, nam smakują :) U mnie ciężko było dostać te dodatki do pierników... W polo markecie nawet nie było tekj tradycyjnej kolorowej posypki :O Lenson albo Nuria- która poda mi przepis na te pierniczki własnej roboty ??? I też zastanawiam się nad sztuczną choinką. Nawet nie mielibyśmy chyba miejsca na żywą, bo mogłaby stać przy balkonie, blisko kaloryfera więc moment by opadła...
  9. Mój zegar tyka, w sobotę będzie termin. Siedzę jak na bombie Mój J mówi, że zamiast odpoczywać w tym 40tyg to ja ciągle gdzieś latam. Jakbym miała leżeć przed tv to bym chyba oszalała... Pierniczki w piekarniku ! Ciekawe czy będą smaczne :)
  10. MłodaFasolka- powiem Ci, że jak przestałam się już przejmować tym kiedy urodzę to skurcze ustały. Chyba moje ciało się zrelaksowało i może walnie mnie z zaskoczenia. Przestałam cudować z metodami i sam z siebie mnie pobolewa w ciągu dnia mocniej i wieczorami. Ale poza tym cisza. U mnie też ciepło, a jak zobaczyłam prognozę pogody do końca grudnia to olaboga... 12 stopni w sylwestra Ja się dziś wzięłam za prasowanie i zaraz będę robić pierniczki, mam też zamiar upiec karpatkę bo strasznie za mną chodzi !
  11. Dzień dobry mamusie ! Wyjątkowo przespałam większą część nocy dziś ! Czuję sie wypoczęta, pomimo, że szłam spać po 24, a wstałam sobie o 8 :) Vanesa35- trzymaj się kochana, już niewiele zostało. Dobrze, że czujesz sie odrobinkę lepiej. Ja od 2 tygodni wymiotuje raz po raz w ciągu dnia. Chyba mam już po prostu ściśnięty na maksa żołądek przez córcie. aLusia- nie załamuj się kobieto! Tutaj wszystkie na końcówce mamy już paskudne nastroje, ale przetrwałyśmy tyle to i te kilka/kilkanaście dni przetrzymamy. A za chwilę żadna z nas nie będzie pamiętać o tych wszystkich dolegliwościach... :) monikam- współczuję... :( Oby szybko sie u Ciebie skończyło ! Daj znać jak poszło! Nuria- Ty już po terminie biedulko... Pisz co i jak, czego się dowiedziałaś w szpitalu. Chyba mam dziś lepszy humor. Troszkę odpuściłam, stwierdziłam, że tylko sama sobie szkodzę i psuję nastrój wszystkim wokól, więc wrzucam dziś na luz, zrobię pierniczki, jakieś pyszne ciacho, przejrzę swoje stare rzeczy pochowane chwilowo w workach i zaraz mi się humor poprawi I tak patrzę na ten brzuszek i aż się wzruszam... Będzie mi brakować tej piłeczki z przodu. MłodaFasolka- melduj co u Ciebie dziś?!?!?!?
  12. MłodaFasolka- te krzyżowe to mnie ostatnio w nocy obudziły, przez chwilę myślałam, że to sen ale jak zaczęło napierdzielać to szybko wstałam bo leżec się nie dało :/ Rundka po mieszkaniu, trochę sobie pokołysałam biodrami i zeszło po 10 minutach. No ale mam wrażenie, że będę musiała się wybrac na jakąś rehabilitację po tej ciąży tak mnie wszystko już od dawna boli :/ Dlatego ja na razie przestałam cudować ze spacerami, seksem, piłka itd, bo bolało mnie dwa razy bardziej, a nie przynosiło skutków... :(
  13. RUDAOPOLE- Gratulacje ! Widziałam synka na Facebooku :) Słodki maluszek !
  14. MłodaFasolka- u mnie jest tak, że ja praktycznie cały czas mam bóle jak na @. Dziś od rana takie aż paraliżujące, że muszę chwilę przykucnąć w miejscu :) Ale jak mam skurcz i brzuch twardnieje to boli cały, przechodzi w dół i krzyż. Odruchowo próbuję go wciągnąć nawet, bo boli cholernie. Jeszcze w dodatku ja mam bardzo mało tłuszczu na brzuchu i w dotyku to jest bardzo nieprzyjemne, jakby mała się wypinała.
  15. MłodaFasolka- no jeśli się wyregulują, to jedź. Bo rozwarcie może się zacząć nakręcać w każdej chwili. To, że teraz nie masz nie znaczy, że jutro nie urodzisz :) Jedne chodzą z rozwarciem 3 tygodnie, a inne po kilku godzinach są na porodówce pomimo, że wcześniej nic tego nie zapowiadało. A próbowałaś sobie jakoś załagodzić te skurcze? Poleż w wannie może Ci ulży troszkę
  16. MłodaFasolka- Powiem Ci, że ja dziś to mam wrażenie, że mam brzuch twardy jak worek cegieł średnio co kilka minut, mniej niż 10.
  17. MłodaFasolka- ja ostatnio też byłam przekonana, że to prawie już jak jeszcze w nocy doszły mi bóle krzyża. A tu dupa. Ale miałam na ktg takie dosyć regularne i długooo się utrzymywały. Nie były takie "igiełki" tylko w górę do 100 i prosta linia, później powoli opadały. Jeden taki, że mój J zdążył z 4 piętra zjechać windą na parter, kupić batona i wrócić
  18. MłodaFasolka- no to faktycznie nieciekawie... Ja miałam na ktg skurcze 4 każdy na poziomie 100. I nie bolały mnie, czułam tylko jak mi się brzuch spinał. A wyobraź sobie teraz porodowe na poziomie 150-180. Będziesz wiedziała, że to już :)
  19. Lenson- nie urodziłam. Chciałabym. A nie piszę bo jestem sfrustrowana czekaniem :) Co do wspolzycia to po mialam tak samo. Nie moglam siedziec, tylko na piłce i tez mnie rozrywało. Bolało jak cholera ale cieszyłam się bo napędzało skurcze. Zrobiliśmy taki maraton 3 dni z rzędu ale zniechęciłam się jak poszłam na kontrolę i pomimo takiego cierpienia lekarz powiedział mi że tam nic się nie dzieje.
  20. asiek- podziwiam Twój zapał. Chociaż jeszcze w zeszłym tygodniu mogłam góry przenosić, sprzątałam jak szalona, narobił pierogów itd, a teraz 8 dni to terminu i jestem jak warzywo :)
  21. Lenson- mocno wieje nad morzem? Rodzice się jutro wybierają i mama się zastanawia czy nie lepiej zostać w domu... U mnie jest to samo, brzuch cały czas miałam mały, sama zastanawiałam się gdzie ona się tam mieści... :) Brzuch zaczął rosnąć a ja nóżki jak patyczki. Wygląda to komicznie bo mam bardzo spiczasty, nic na boki nie idzie tylko do przodu. Co do lekarza to moja mama mówi, że już swoje zarobił i ma to gdzieś. Ja rozumiem, że według jego wyliczeń tydzień do terminu i nie ma tragedii, ale dzieci przychodzą na świat i miesiąc wcxesniej jak jest potrzeba i świetnie sobie dają radę. Ja ważę 64kg a mała już około 3200. Nie wyobrażam sobie jej rodzić jak dobije do 4kg... :) Nie jestem już w stanie wykonywać żadnych prac domowych bo brzuch się spina jak cholera, a jak siadam to boli mnie krocze... Porażka jakaś.
  22. A u mnie bez zmian jeżeli chodzi o samopoczucie fizyczne i psychiczne. Budzę się w nocy, skurcz narasta, nagle ból krzyża, przez chwilę myślałam, że mi się to śni, ale jak zaczęło boleć jeszcze bardziej to już nie dało się leżeć. Chodziłam w nocy po mieszkaniu i jęczałam. Położyłam się jakoś o 3, wstałam o 8. I tak mam ostatnio codziennie :) Chodzę taka struta i poddenerwowana, że ograniczam w ogóle rozmowy z kimkolwiek bo jak otworzę usta to zaraz zbiera mi się na płacz :) Byłam wczoraj na ktg, skurcze do 100, mówie położnej, że nie mam już siły, że nie śpię, że non stop mnie strasznie boli, ona w szoku, że może już coś się dzieje i mówi mi, że podejdzie do lekarza żebym weszła na chwilę i żeby spojrzał co tam się dzieje (bo wizytę mam dopiero 19.12). Widziała, że cierpię i twierdziła, że podpowie doktorowi żeby zrobił mi masaż szyjki jeśli tam się zatrzymało coś. Na wizytę nie byłam umówiona, więc czekałam na poczekalni aż mnie poprosi. Weszłam dosłownie na 3-4 minuty, dosłownie. Była ze mną mama i była po prostu w szoku. Zbadał mnie tylko, trwało to dosłownie 5 sekund, powiedział, że to jeszcze nie to. Ubrałam się, podał mi kartę ciąży "Jest pani wolna, do widzenia". Myślałam, że się popłaczę. Ja rozumiem, że pacjentki czekały na wizytę, ale chodziłam do niego od samego początku ciąży, płaciłam chore pieniądze za wizyty, a zostałam potraktowana dosłownie hurtowo. Za tę wizytę z doskoku zapłaciłam 50 pln, a nawet nie było szansy zadać jakiegokolwiek pytania, poprosić o ten masaż. Bo pomimo takich skurczy, tam niewiele się dzieje, ja się męczę jak zwierze bez najmniejszego skutku. Miałam wczoraj ciężki wieczór. Do terminu mam 8 dni, zostałam poinformowana, że mam się nastawić raczej na końcówkę roku, bo pierwsze porody tyle trwają. Na wywołanie stawić mam się 28.12 ale możliwe, że mnie nie przyjmą ze względu na zapełniony oddział. Jestem załamana, podbita i totalnie zniechęcona wszystkim. Nie dam rady wytrzymać do końca roku. Ja rozumiem, że wszystkie musimy przez to przejść, ale niech to boli raz i skutecznie, a nie takie męczenie się na nic. Zastanawiam się nad wizytą u innego lekarza i nad zmianą szpitala w ogóle. Szkoda, że przed samym porodem takie cyrki, ale naprawdę jestem już zmęczona całą tą sytuacją.
  23. Nuria- widzę, że nie tylko mnie strach obleciał przed porodem... :) Czym bliżej tym większa adrenalina, nie mogę się doczekać, jestem niecierpliwa, ale ostatnio strach jest większy aasiak- pozazdrościć kochana zdrowego rozsądku i podejścia do sprawy zadaniowo, trzeba urodzić i koniec. Oby Cię takie optymistyczne nastawienie nie opuszczało do samego końca. Ja ostatnio jak byłam na oddziale to się nasłuchałam, że hoho... Wy o odkurzaczach, a ja się ostatnio rozglądałam za jakimś rozsądnym żelazkiem. Te które obecnie mam to naprawdę kiepskie. Musi być na maksa rozgrzane żeby cokolwiek wyprasować. W saturnie mają super żelazko podróżne, tak się zastanawiałam czy nie kupić do prasowania ciuszków małej, bo jest dwa razy mniejsze niż te zwykłe i ma super spiczasty przód, że bez problemu można dojechać w każdy róg. Cena też nie była jakaś wygórowana bo około 70-100pln. Mimi_88- mnie strasznie boli jak mi się maleństwo tak wypina, każda położna patrzy na mnie z wielkimi oczami, że nie mam ani grama tkanki tłuszczowej na brzuchu i tak strasznie to wszystko wygląda- naprawdę strasznie. A ruchy czuję ze zdwojoną mocą przez to. Lewa kość biodrowa mnie przede wszystkim napieprza jak się dzidziuś rozpycha. No i nie wspomnę o tych pagórkach, które mam bez przerwy :( Gabi82- ja to nawet nie wiem gdzie szukać czucia główki małej, non stop tylko pupkę mi wypycha i nóżkami fika po lewym boku :) Dawaj znać co się dzieje jak już będziesz miała możliwość ! Powodzenia! Mae- ja zawsze mam stresa związanego z wymianą opon i jak jadę na świeżo zmienionych to też mam wrażenie, że odpadną, ale na szczęście nigdy nie mieliśmy podobnej przygody. MłodaFasolka- to może ciocia sypnie trochę pod choinkę, co... ? DAJ ZNAĆ CO TAM SIĘ Z TOBĄ DZIEJE! soqlka- G R A T U L A C J E !!! Lenson- oby teraz było jak najdłużej trochę spokojniej kochana! Marta A- no poród o tej porze roku to wyzwanie, latem to co innego, moje koleżanki rodziły, zaraz z maleństwem na zewnątrz, cieplutko, a my będziemy się kisić... Chociaż mam nadzieję, że zima nie dowali za szybko i wyjdę po nowym roku na jakiś króki spacer, a nie dopiero na wiosnę jak prorokuje moja teściowa Tak w ogóle, u mnie wczoraj cały wieczór sypał śnieg i o dziwo nadal się trzyma ! Ciekawe na jak długo, chyba jest 0 stopni więc zaraz zrobi się mokro i do kitu... Agnesmagnes- ja na szczeście ani razu w ciąży nie miałam zgagi. Magnoliam- G R A T U LA C J E ! Duża córcia :) Super, że tak szybko Ci poszło, wracaj do formy i dawaj znać w miarę możliwości co u Was ! MamaMa- ja jeżdzę na zmianę, tak mi kazali, dwa razy byłam w szpitalu, dwa razy prywatnie. RUDAOPOLE- gratulacje kochana ! Wszystkiego dobrego dla Was i wytrwałości w karmieniu. Szybkiego powrotu do formy po cc ! KariKari- biedna, wiem co czujesz... Samopoczucie zmienia się u mnie w ciągu 15 minut, wszystko jest super, do momentu aż znów nie przyjdzie skurcz i ten cholerny ból powoli nie do zniesienia. Odpocznij i może poczujesz się troszkę lepiej.
  24. Postaram się Was jutro nadrobić i odpisać coś. Napisze też jutro jak po wizycie dziś bo póki co jestem tak zniesmaczona i zawiedziona, że brak mi słów.
  25. MłodaFasolka- nie. Stwierdziłam, że położę się i będę tak leżeć do końca grudnia aż raczą mi wywołać. Mam serdecznie dość. Rycze i chodzę z kąta w kąt. Jestem totalnie zniechęcona po dzisiejszej wizycie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...