-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Ariel
-
I ja idę w pióra zatem. Miłych snów dziewczynki :)
-
MajaJula, ja podziwiam Twego małżonka, bo ja Lema nie potrafię zrozumieć. Mam w dorobku jakies podejścia do jego dzieł, ale kompletnie nie udane. Zawsze go uwazałam za takiego autora z cholernie wysokiej półki dla specyficznych inteligentów. I podobno właśnie faceci częściej go czytają ;)
-
FamilyTreeArialka a my za Wieluń jeździmy a 70 km od Łodzi :) Tree my mamy rodzinkę na takiej wiosce pare minut drogi od Sieradza, ale za Wieluniem, jak na Widawe się jedzie, jest taka wioska Żagliny, znasz może? Ja tam właśnie swojego syberianka Lunkę oddałam.
-
A ja jajka i twaróg też małej daje swojskie, bo rodzinke na wsi się ma i to nie daleko od Łodzi, to wiecie, już mają nakaz, żeby co trzeba na bieżąco dostarczyć.
-
Wiecie, ja o książkach to moge gadać godzinami, ale jeśli chodzi o kino to już mam poważne braki, hahaha. Lubię czasem dobry film obejrzeć, ale nigdy nie jestem na bieżąco ;( Ja to nawet telewizji prawie wcale nie oglądam. Po prostu szkoda mi czasu. Wiadomośći tylko.
-
Zgodzam się Pinki z Tobą, że Małego Księcia to każdy powinien przeczytać, tylko fajnie by było aby czytał ze zrozumieniem, a nie byle przebrnąć bo to lektura. Ta książka ma jedno z najpiękniejszych przesłań, jakie kiedykolwiek zostały przekazane słowem pisanym. Powiem wam że ja się w dzień dziecka urodziłam i najpiękniejsze co w życiu usłyszałam, to słowa mojego profesora, że dzięki temu na zawsze ocalę w sobie małego księcia ;)
-
Tree te książki które podałaś też czytałam, haha i skoro Ci się podobała Spalona żywcem, to polecam Ci "Mniej niż nic" o podobnej tematyce i równie poruszająca. A my chyba w ogóle mamy podobny gust czytelniczy bo ja też Musierowicz się swego czasu zaczytywałam, a Whartona, to już nawet nie wspominam, bo Ptaśka, czy Tato, to chyba każdy czytał. Gdybym tak zaczeła Wam polecac książki które mi się podobały, to chyba bym forumową litanię stworzyła ;)))
-
A książkę Oskar i Pani Róża czytałam już dość dawno, ale faktycznie wiele emocji wzbudza. I faktycznie bardzo jest podobna do Małego Księcia, w jakis smutny, nieokreślony sposób, bo nie tylko ze względu na wzruszającą treść, czy też dydaktyczny charakter. A Małego Księcia kocham, to jedna z moich ulubionych książek, nie tylko z dzieciństwa, ale i w ogóle...
-
A czytał ktoś książkę "Mój przyjaciel Henry?"? Ja niedawno czytałam i bardzo mnie wzruszyła. To autentyczna opowieść o autystycznym chłopcu, od chwili jego narodzin i jego rodzicach. Piękna historia naprawdę!!! Polecam zwłaszcza mamusiom, bo książka aż kipi rodzicielską miłością, poświęceniem, oddaniem, walką o własne dziecko do utraty tchu. Człowiek pragnie być lepszy po jej przeczytaniu. Piękna treść a przy tym taka ludzka, ciepła, prawdziwa. To co rodzice tego chłopczyka przeszli (choćby np ze służbą zdrowia), to droga przez mękę, ale na szczeście zostali wspaniale wynagrodzeni za swoja ogromną miłość. Polecam, gdyby ta książka wpadła Wam kiedyś w ręce, to się z nią nie rozmińcie.
-
Ale widzę że nie tylko u Viki era buntu nadeszła, bo i Marti napisala i MajaJula... Wierzę zatem że jej minie, bo cóż mi pozostaje? Jeszcze jest za malutka żeby choćby przekupić, czy nawet wytłumaczyć...
-
Wielbiłam Chmielewską przez całe swoje dzieciństwo i wczesne młode lata. Zawsze marzyłam o skompletowaniu całej jej bibliografii, ale ta babka jest taka płodna, że to wcale nie jest takie proste ;) W każdym razie bardzo lubie jej poczucie humoru. A na chwilę obecną czytam "Przeżyć z wilkami" (o żydówce i jej wojennych perypetiach), ale u mnie to często się zmienia, bo ja akurat czytam bardzo dużo (2-3 książki w tyg to mus). Staram się każdą wolną chwilę wykorzystać. Czasem jedną ręką pcham wozek, a drugą książkę trzymam :) Tree to życzę Ci żebyś nie miała z Julkiem takich problemów :) Ja to już w stresie chodzę ostatnio spać, bo mam poczucie winy, że Viki znów nie ma ząbków wypucowanych jak należy. Pocieszeniem dla mnie jest, że mała zawsze przed spaniem czystą wodę pije, to chociaż sobie przepuka buzie na noc.
-
Marti1986Ariel u mnie też były problemy z myciem ząbków bo jak tylko Alan zobaczył szczoteczkę to uciekał pod stół.Ale udało mi sie go przekonac tym,że jak on da sobie umyc ząbki to wtedy on może umyc mi.Ma przy tym świetną zabawe.Daje mu moją szczoteczkę i otwieram szeroko buzie tak jak zawsze robi on kiedy ja mu myję.Alan grzecznie daje sobie umyc bo wie że on też będzie mógł mi umyc. Jeśli taka metoda nie pomoże to staraj sie jej nie dawac słodyczy albo dawac rzadko,żeby nie porobiły sie dziurki.A może daj jej szczoteczkę żeby sama sobie "umyła"-niech sie pobawi troche a potem powiedz że Ty musisz też sie troche pobawic jej ząbkami. Dzięki Marti za poradę. Cóż Viki chętnie kiedyś myła mi zęby, bawiło ją to i choć nigdy nie podchodziła entuzjastycznie do pucowania jej uzębienia jakoś tym sposobem się to udawało. Jak teraz daje jej szczoteczkę, żeby najpierw umyła zęby mamie, to ona niestety momentalnie przyjmuje pasywną postawę i ma focha. Trudno, będziemy musieli jakoś sobie radzić, mam nadzieję że ten bunt jej przejdzie... A co do słodyczy, to ja prawie wcale jej nie daje. Uważam, że takie małe dziecko i tak nie ma z tego jakiejś wielkiej radości i doskonale może się bez tego obejść. Wolę podać słodki owoc.
-
Halo Rachotka U nas też pogoda niezbyt ciekawa, pochmurno i kropi deszcz. Staram się właśnie zmobilizować, by chociaż na krótki spacerek pójść... Dziewczyny ja mam do Was mega pytanie. Jak jest u Was z myciem zębów malcom??? Ile razy dziennie myjecie im ząbki i JAK WAM SIĘ TO UDAJE??? Zaczełam mieć straszny problem w tym temacie, bo o ile wcześniej Viki dawała sobie majstrować przy uzębieniu, pokazywałam jak myję zęby sobie i ona też godziła się na toaletę, to ostatnio nastąpiła zupełna zmiana frontu. Jak tylko zobaczy że biorę szczoteczkę to ucieka, zaciska szczęki i niczym nie można jej przekonać. Po prostu tragedia!!! Martwię się, bo przez ostatnie dni to zęby ma myte po łebkach. Nie chcę jakoś siłowo interweniować, aby jej już całkiem nie wystraszyć i nie zniechęcić. Może macie jakieś pomysły jak przekonać dziecię do takiej toalety???
-
NusiakAriel aż w zamrażalniku trzymasz maskotki? Ja tylko we woreczek i do lodówki :) A teraz jak jest zimno (kolo 0) to nawet na balkon, razem z pościelą :) Nusiaczku, ale w poradach mądrej niani, czy coś w ten desen, na tvn style mówili kiedyś, że aby zabić mikroby w maskotkach temperatura musi być minusowa (im więcej tym lepiej) i żeby do zamrażalki wkładać na conajmniej 6 godzin, ale jeszcze lepiej i 24 przetrzymać, lub chociaż przez noc. Ja tak robie co 2 tygodnie, łącznie z praniem. Niestety balkonu nie mam, bo wtedy mogłabym je częściej na noc na balkon wystawić i z głowy Frosia to brawa dla córeńki, że taka dzielna była.
-
Hej mamusie :) Ależ miałam zabawną przygodę przed chwilą. Przyjechała do nas babcia i mówi, że ja mam z Viki wychodne do południa, a ona zajmie się obiadem (jak to babcia). Wchodzi do kuchni, otworzyła zamrażalnik i dosłownie zdębiała :))) W pierwszej chwili nie zaczaiłam o co chodzi, a jej oczom po prostu ukazał się zamrażalnik pełen maskotek Viktorii, hahaha No wiecie, moja babcia nie jest trochę na bieżąco...
-
MajaJula ja nie wiem, bo ja tak wcześnie nie podawałam, ale spojrzałam w neta i znalazłam to: Makaron Co zawiera: Przede wszystkim węglowodany (to energia dla organizmu!) oraz witaminy z grupy B. Od kiedy: W 2. półroczu życia dziecka. (Wyjątek makaron z mąki razowej – dopiero po 1. urodzinach malca.) Jakie: Dobry jest makaron z pszenicy durum z dodatkiem oliwy z oliwek, ziół, warzyw, sosu pomidorowego lub jako uświetnienie zupy. Na zimno może być składnikiem sałatek i deserów. Możesz podać dziecku lane kluseczki, makaron ryżowy, gryczany, razowy i sojowy.
-
My właśnie ze spacerku wrociłyśmy. Viki nie chciała pospać na dworze, za to teraz odpadła jeszcze przy flaszce mleka, a dokładnie to bidonie (więc na tą chwilę jestem spokojna o jej zgryz, hahaha).
-
Dokładnie Tree i MajaJula. Ja też zaskoczona jestem tymi wadami niekapka i też zawsze słyszałam że niekapki są w porządku, a to butelki są be! To podobno smoczek z racji tego że jest miękki nie wymusza prawidłego ruchu żuchwy. Może to zakłócić rozwój szczęki i podniebienia twardego, czego konsekwencją będzie wada zgryzu. No a do tego ta okropna próchnica butelkowa, brrrr Oczywiście aby tego uniknąć też szybko przestawiłam córkę na niekapka, a tu taki ZONK. Myślę że to dodatkowy wniosek na to, że po prostu we wszystkim trzeba znaleźć umiar. Umieć skorzystać z dobrych rad, ale też nie popadać w przesadę i nie słuchać na ślepo specjalistów, bo jak widać oni też nie są jednogłośni. Ja tam wyznaję zasadę, że to ja jestem mamą i to ja wiem co jest najlepsze dla MOJEGO dziecka.
-
Widzę, że cisza zapadła, to my z Viką też na spacer spadamy, szkoda zmarnowac takiego słoneczka. I dzięki Pinki za tego newsa o niekapkach, nie miałam pojęcia, że to tak może wyglądać, a teraz na pewno zainteresuje się tym tematem bliżej. Moja córa to nawet powiedziałabym że niekapka nadużywa, czasem nawet nie pije tylko chodzi i gryzie ustnik. Nie zabraniam, bo wiem że ząbki ją swędzą, ale może też powinnam?
-
A poruszając jeszcze temat bicia, czy nawet klapsów, to ja nigdy w życiu. Żłożyłam sobie przyżeczenie, że jak kiedykolwiek podniosę rękę na swoje dziecko, to niech mi ona uschnie.
-
Ja myślę że moja też szybko się nauczy, bo widzę wyrażne chęci z jej strony. No cóż, jak zrobi się ciepło przystępujemy do solidniejszej nauki. O postepach oczywiście napiszę.
-
Też ja po swoim dziecku też widzę, że żadne przymuszanie nie ma sensu. Na wszystko przyjdzie czas i już. A to przecież nie wyścigi :). I dodam że moja mała nocnika się nie boi i pięknie na nim siada, o!
-
"można wymienić skutki pomijania fazy raczkowania u małego dziecka oraz przedwczesne wysadzanie na nocnik. Nieraczkowanie, przedwczesne sadzanie dziecka (w sensie przyjmowania postaw na które dziecko nie jest jeszcze gotowe) potem stawianie na nóżki stwarza miejsca o zmniejszonej odporności na przeciążenie w więzadłach stawu krzyżowo-biodrowego i w strukturach pozostających z nimi w związkach przyczynowo-skutkowych. Jest to częsta, o ile nie najczęstsza, przyczynazaburzeń czynności narządu ruchu. Przedwczesny trening czystości w postaci uczenia dziecka załatwiania się na nocniku zanim wykształci się funkcja zwieracza zewnętrznego odbytu, już w tym okresie uczy nas reagowania mięśniami dna miednicy na trudne emocjonalnie sytuacje. Tak więc proces rozwijania się dysfunkcyjności narządu ruchu może rozpoczynać się już tak wcześnie i dalej rozwijać się we wszystkich okresach życia. Objawy chorobowe pojawiają się jednak dopiero w okresie, gdy organizm traci zdolności kompensacyjne przeciążeń statycznych. Największe nasilenie objawów przypada na okres maksymalnej wydolności zawodowej i osobniczej. " ******** "Wszędzie teraz można przeczytać albo usłyszeć, że sadzanie dziecka na nocnik zanim skończy min. 1,5 roku nie ma sensu bo nie kontroluje do tego czasu zwieraczy. Dodam, że moja mama sadzała mnie jak miałam 5 m-cy po podobno mówiłam "aaa" jak robiłam kupkę... No cóż... jakoś żyję ale swojemu dziecku nie będę czegoś takiego fundować. " ******** "Za wczesne i zbyt rygorystyczne (a za wczesne jest zawsze zbyt rygorystyczne, bo wcale nie powinno go być) "nocniczkowanie" czyli trening czystości może skutkować w przyszłości zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi, osobowością analną (sztywnośc, kompulsje, natręctwa). Poza jest to pierwszy krok do nakładania na dziecko nierealistycznych wymagań. I znowu - deprechy, brak wiary w siebie, niskie poczucie własnej wartości, bierność i takie tam atrakcje. Jasne, że nie zawsze skutkuje to takimi aburzeniami. Ale potrafisz rozpoznać, które dziecko ma podatnośc na to? " ********* "Jestem jak najbardziej za wspomaganiem rozwoju, ale nie za przyspieszaniem go za wszelką cenę. Wspomaganie to rozpoznanie, kiedy dziecko jest gotowe - rozumie, że to w pampersie to siki, kupka, potem widać, że "łapie" ten moment, kiedy się to dzieje. rozumie, że mama z tatą znikają w ubikacji po to, żeby tam coś zrobić. Przemieszcza się swobodnie i samo może podejść i usiąść na nocniku. I rozumie. A do tego jeszcze daleko. " ******** Streszczenie "Mamo to ja" nr 7(121)/2005, str.34 "Zamień pieluche na nocnik" "Zastanawiasz się, czy malec jest juz gotowy na taką "rewolucję"? Oto podstawowe pytania, na które musisz sobie odpowiedziec zanim zaczniesz" Pieluchy moga opóźniać (z racji komfortu) moment nauki siusiania, dlatego należy uważnie obserwować maleństwo aby nie przegapić go. W jakim wieku jest moje dziecko? "Sadzanie na nocnik rocznego malucha mija się z celem. Nawet jeśli zdażaja sie 12-miesięczne dzieci, które robia siusiu do nocnika, to fakt ten nie wynika z ich umiejetnośći a jedynie z wykształcenia konkretnego nawyku. Dopiero bowiem między 18 a 24 miesiącem zycia maluch zaczyna panować nad zwieraczami, tzn. potrafi zaciskać mięśnie wokół cewki moczowej, aby jednak umiał te zdolność wykorzystać musi nauczyć sie korzystać z nie "na żądanie" (...)" Czy maluch potrafi już komunikować swoje potrzeby? "Dziecko musi umieć pokazać Ci, że chce jeść czy pić. Powinno także znać sposoby przekazania tego, co pragnie Ci powiedzieć (...)" Jak maluszek zachowuje się w trakcie załatwiania w pieluchę? "Malutkie dziecko nie ma świadomości robienia siusiu czy kupy.Dopiero w drugim roku życia szkrab zaczyna czuć, kiedy się załatwia." Zdarza się , że dzieci zmieniaja mimikę lub szukają ustronnego miejsca (np. ida do innego pokoju) "To znak, że kojarzy moment robienia siusiu (...)" Podczas przewijania stwierdzasz , że pielucha jest sucha" Maluchy zaczynające kontrolować prace zwieraczy często na dłużej zatrzymują sikanie (...). Mozesz wtedy spróbować podawać malcowi cos do picia i zacząć go wysadzać na nocnik. Jeśli dziecku uda się do niego zrobic siusiu, a Ty go pochwalisz, zacznie rozumieć, że właśnie tak, załatwia się swoje potrzeby" Czy masz teraz choc troche wiecej wolnego czasu? Nie mozna oczekiwac , ze Maluch z dnia na dzień zacznie komunikowac siusiu. Początkowo trzeba dziecku przypominać o nocniku, należy pamietać o systematycznosci i cierpliwości. Ponieważ pożegnania z nocnikiem to dla dziecka ogromne wyzwanie i duże przeżycie nie należy go łączyć z innymi (pójście do żłobka, wyjazd na urlop) Jaka jest obecnie pogoda? Jeśli jest ciepło mozesz pozwolic biegac szkrabowi na golaska albo w koszulce i majteczkach. Struzka płynaca po nóżce uświadomi maleństwu, że jest to niemiłe i można to zrobic inaczej (do nocniczka) Nie wolno dziecka krytykowac ani karać za wpadki. "Dobrze jest zwinąć dywan i zabezpieczyć kanapę i łóżko starym kocem" Czy maluch lubi Was naśladowac? "Dwulatek zazwyczaj chetnie robi"dorosłe" rzeczy, a jeśli jeszcze podkreslisz, że tylko duze dzieci robią siusiu do nocniczka, to sukces juz blisko" Mozna wziąść dziecko ze soba do ubikacji w celu wizualizacji potrzeb (o ile sie nie wstydzimy), warto tez w czasie tych lekcji myc "po" ręce. "Po kilku takich "pokazowych lekcjach" zapytaj, czy chce dostać swój nocnik. Na zakupy idźcie razem" Napisała Aleksandra Sokalska, konsultacja: Beata Chrzanowska, psycholog " Miłych przemyśleń życzę....
-
A z nocnikami też zdania są podzielone. Twoja corka martusia jest młodsza od mojej,a już na nocnik robi, podczas kiedy moja jeszcze nie kontroluje potrzeb fizjologicznych. Z tego wniosek że dzieci rozwijają się różnie i każde w swoim tempie. A rady ekspertow w tym przypadku też są mocno podzielone, bo nawet niedawno czytałam artykul na temat wczesnego wysadzania, a mial on tytuł "Fundują dzieciom kalectwo" (słowa eksperta).
-
Dajcie spokój, każdy swój rozum też posiada i potrafi wypośrodkować, co najlepsze dla dziecka! Ja myślę że matka to intuicyjnie też wie dużo sama, bo najlepiej swoje dziecko zna i wie co dla niego będzie odpowiedznie. Potrafi wybrać. Dzieci są różne przecież.