Skocz do zawartości
Forum

adasaga3

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez adasaga3

  1. NATKA08
    ]

    no sprzątać trzeba a przy dzieciach to podwójnie niestety teraz mam szkolenie i akurat miedzy jednym a drugim szkoleniem wypadła mi przerwa wiec staram sie ją wykorzystać na maksa właśnie na porządki bo zaraz po szkoleniu zaczynam staż pół roczny wiec trudniej będzie to wszystko ogarnąć [/quote]

    Natko, ten staż to nowa praca? Kiedy zaczynasz?

  2. Ulla, i co poradził Ci lekarz? Brałaś jakiś antybiotyk, kazał Ci zrobić jakieś badania? Tak Was wypytuję, bo właśnie moją bratową ugryzł kleszcz (lub jak pisze Natka wpił się i wkręcił). Nie wiadomo gdzie złapała to dziadostwo, bo w sobotę byliśmy razem w lesie, w niedzielę na grillu, w każdym razie znalazła na nodze taki malutki punkcik, domyśliła się że to kleszcz i w poniedziałek pojechała do swojej przychodni. Tam pielęgniarka wyciągnęła go i kazała zarejestrować się do lekarza. Lekarz od razu przepisał jej antybiotyk i dał skierowanie do poradni chorób zakaźnych. Gdy tam pojechała dostała ochrzan, że nie przywiozła ze sobą tego wyciągniętego kleszcza (pielęgniarka która go wyciągała wyrzuciła go). Podobno teraz jest taka technika że są w stanie przebadać tego kleszcza i powiedzieć czy był zarażony boreliozą czy nie. Najlepsze jest to że dostała skierowanie do poradni chorób zakaźnych ale limity wyczerpane i ma przyjść... po nowym roku! Bratowa obdzwoniła już chyba pół województwa i nigdzie nie chcą jej przyjąć (będzie próbowała prywatnie się do nich dostać, bo przecież czekać nie będzie tyle czasu). Za 2 miesiące ma się też zgłosić na jakieś badania, podobno wtedy będą już w stanie stwierdzić czy zaraził ją ten kleszcz boreliozą. I tak się teraz zastanawiam czy to rutynowe teraz postępowanie w przypadku ugryzienia kleszcza czy też w jej przychodni lekarz taki panikujący i stąd ten antybiotyk, skierowanie na badania i do poradni zakaźnej. Do tej pory zawsze słyszałam, że trzeba tylko obserwować miejsce po kleszczu i dopiero jak się coś dzieje iść do lekarza po leki i zrobić badania (takie przypadki były w rodzinie czy wśród znajomych). Bratowa żadnych objawów na razie nie ma (i oby nie miała).

  3. Skoro taki płacz dziecka powtarza się dopiero od wczoraj to chyba za wcześnie by wyrokować czy to kolka. Może to być początek kolki, ale nie musi (oby nie!). Kolka najczęściej zaczyna się właśnie około 3 tygodnia życia, przeważnie wieczorami. Podobno by stwierdzić czy to kolka stosuje się metodę 3*3*3. Płacz dziecka trwa co najmniej 3 godziny minimum 3 razy w tygodniu przez co najmniej 3 tygodnie. Dziecko które ma kolkę przeraźliwie płacze, pręży się, przygina nóżki do ciała, ma napięty brzuszek. Jeśli taki płacz będzie się powtarzał regularnie tak jak napisałam wyżej może to być kolka. Wtedy pomóc mogą masaże, krople na kolkę, noszenie, ciepła kąpiel czy okład na brzuszek. Sposobów na kolkę jest wiele, ale nie na każde dziecko działa dany sposób, bo czasem, niestety, nie działa nic. Wtedy trzeba po prostu przeczekać, pomęczyć się kilka tygodni/miesięcy. Miejmy nadzieję, że Twoje dziecko, Młodamamo, jednak nie będzie to "kolkowe". Ja mam 2 dzieci, to młodsze zachowywało się podobnie jak Twoje. Był nagły płacz po karmieniu. Mąż nosił, masował brzuszek, wszystko pomagało na krótko. Krótko po odłożeniu do łóżeczka synek znów budził się z płaczem, powtarzało się to czasem co kilka dni, czasem co wieczór, a właściwie noc. Na szczęście wszystko trwało dość krótko, z godzinę , półtorej w sumie, może przez jakiś miesiąc. Wg. lekarza nie było to kolka, bo nie było innych objawów. Lekarz wskazywał raczej na przejedzenie, albo nadmiar gazów. Mój mały od początku ssał po trochu, a często (szybko przy piersi zasypiał). Bardzo prawdopodobne, że po prostu od tego ciągłego "wiszenia" na cycusiu po prostu był przejedzony i bolał go brzuszek. Mógł też połykać za dużo powietrza, bo ssał bardzo intensywnie. Co mu w końcu pomagało? Nosiliśmy go w pionie i dopiero jak sobie porządnie "beknął", jak myśmy to mówili "jak stary chłop" płacz mijał. Po karmieniu czasem mu się odbijało, czasem nie, ale dopiero takie porządne odbicie pozwalało mu się uspokoić, przynosiło wyraźną ulgę, przestawał płakać i zasypiał jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Gdy dziecko płacze spróbuj też położyć go na plecach, a nóżkami delikatnie robić jakby "rowerek", to pozwala pozbyć się gazów. Daj znać, Młodamamo, czy sytuacja się powtarza. I życzę cierpliwości, bo wiem jak trudno słuchać płaczu własnego dziecka, jak taki płacz rozstraja nerwy.

  4. Margeritko, przeczytałam Twoje pytanie już wczoraj, trochę myślałam nad nim i chyba nie mam takiego jednego ulubionego dania. Ja w ogóle jestem smakoszem i masę potraw mi smakuje. Lubię wszelkie dania z warzywami. Lubię dania mięsne, ryby, kasze, lubię sałatki.

  5. Natko, Bettyy, jestem bardzo, bardzo mile zaskoczona Waszymi głosami. Bardzo dziękuję, nie spodziewałam się że ktoś może na mnie zagłosować, w końcu jestem tutaj, hmm, niech się zastanowię, od jakiegoś lipca, może czerwca. No i dopiero niedawno dowiedziałam że jest w ogóle taki konkurs. Cieszą takie miłe słowa, aż się rumienię gdy je czytam. :-) Bettyy, do Twoich zdolności kulinarnych to mi baaaaaardzo wiele brakuje.

  6. Margeritko, mój teść znów obdzielił nas w niedzielę masą owoców i warzyw, grzech byłoby tego nie wykorzystać. Tym bardziej że są ekologiczne, niepryskane, świeżutkie. Szkoda, że już się powoli kończą te "skarby". Teść mówi, że pomidory jeszcze tylko z tydzień , dwa i koniec na ten rok. Co wtedy będzie jeść moja córcia, która pomidorami się zajada? (na samo śniadanie zjada 2). A Ty te pomidory które jedliście na obiad jakoś przygotowujesz, coś dodajesz, robisz sałatkę czy jecie je "solo" ?

  7. dziewczyny, gdy tak wszystkie jak jeden mąż piszecie o deszczu przerażacie mnie. :-) U mnie padało w nocy, potem przez cały dzień ani kropla deszczu nie spadła. To był ładny, ciepły, ostatni dzień kalendarzowego lata. Ja osobiście bardzo lubię jesień, ale tą słoneczną, ciepłą, kolorową. W depresję wpędza mnie natomiast te wczesne ściemnianie się, wieczny deszcz, plucha i zimno. Wg. mnie zaraz po ciepłym kolorowym październiku powinna przyjść mroźna biała zima.

  8. Jakiem 2 lata temu kupiłam sobie skórzane bordowe buty, sandały z firmy Wojas. Piękne, ale drogie, jak to buty z Wojasa. No cóż, za to wyglądały jak marzenie. Przymierzyłam, chwilę pochodziłam w nich po sklepie i kupiłam. Byłam zachwycona (nie często człowiek sobie pozwala na tak drogie buty)- do czasu pierwszego spaceru. Buty okazały się tak niewygodne, tak mi stopy obtarły, że myślałam że krew mi się strumieniami leje. Gdy już wyleczyłam nogi spróbowałam jeszcze raz w nich chodzić, nawet w tym roku, na początku wakacji zrobiłam jeszcze jedną przymiarkę, ale w nich się po prostu nie da chodzić. Mam wrażenie że są tak twarde jak drewno. Do dzisiaj gdy otwieram szafkę z obuwiem i je widzę skacze mi ciśnienie. Za cenę którą wydałam na te przeklęte buty miałabym co najmniej 2 pary innych skórzanych butów.

  9. Stochowi i innym skoczkom też kibicujemy, ale teraz już tylko przed telewizorem. :-) Ostatni raz byliśmy na Skokach w Zakopanem w 2011 roku. Odkąd urodziły się dzieci nie mamy już takiej możliwości. Nawet dorosłym ciężko jest wystać te kilka godzin przy 10 stopniowym mrozie (a zdarzało się że było i -20 st.C.) Fakt, że sama atmosfera gorąca, ale dzieci bym tam nie zabrała. A jeździć musiałam się nauczyć, bo co miałam "chłopa"na całe weekendy samego puszczać w góry? Jak każda para chcieliśmy spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Poza tym to naprawdę fajne uczucie poczuć ten pęd wiatru na twarzy i adrenalinę, nacieszyć oko pięknymi górskimi krajobrazami.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...