Skocz do zawartości
Forum

adasaga3

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez adasaga3

  1. Ładnie wyglądają te "ośmiorniczki" , ale ja swojemu dziecku parówki daję bardzo rzadko, może raz na 2 miesiące. Jakoś nie mam do nich zaufania, choć kupuję zawsze te w min. 87% składające się z szynki. U nas dziś na śniadanie kromeczka chleba z masłem i żółtym serem, a do tego "sałatka z serka" jak ją nazywa moje dziecko. Serek wiejski (ten ziarnisty) mieszamy z czerwoną papryką, zielonym ogórkiem, zieloną pietruszką, sparzoną cebulką-wszystko to drobno pokrojone i dodane do serka, lekko popieprzone-pycha. Córka to uwielbia. Ja też. :-)

  2. Ja trafiłam na Parenting.pl zupełnie przypadkiem. Szukałam informacji na jakiś temat w internecie, otwarłam kilka stron, wśród nich była strona parentingu. Moją uwagę przykuł nagłówek "przetestuj zabawki Fisher-Price". Kliknęłam, odpowiedziałam na kilka pytań (tak małą do tego przywiązałam uwagę że nie pamiętam nawet co to były za pytania). Jakież było moje zdziwienie gdy po kilku dniach dostałam e-maila że znalazłam się w gronie wytypowanych do testowania zabawek (spośród prawie 2000 chętnych!). Wygrałam dla swoich dzieci śliczną Wesołą Małpkę. Od tamtej pory zaglądam tu prawie codziennie.

  3. Moja babcia mówiła że teraz ludziom jest za dobrze i dlatego tyle jest rozwodów. Zgadzam się z nią. Kiedyś nie było tak łatwo uzyskać rozwód, ludziom nawet przez myśl to nie przechodziło - bo co ludzie powiedzą, rodzina, sąsiedzi, Kościół itp. Nawet jeśli było źle to po jakimś czasie wybaczali sobie, zapominali, godzili się i znów było dobrze. A teraz-coś nie tak i wyprowadzają się, pakują w jakieś romanse, lecą do sądu. Współczesnym małżeństwom bardzo często nie chce się starać gdy pojawiają się problemy. To chyba wynika też z takiego konsumpcyjnego podejścia do życia, dziś już mało kto naprawia pralki, odkurzacze, coś się psuje, wyrzucamy to i kupujemy nowe. Tak też traktujemy innych ludzi, nie tylko małżonków, partnerów ale i przyjaciół. Myślimy że ten nowy partner/partnerka da nam więcej szczęścia, miłości, że będziemy się przy tej nowej osobie czuć bardziej kochani, adorowani i tak rzeczywiście na początku jest, ale potem i to minie i będzie tak jak w tym starym związku. Ja osobiście potępiam osoby które wdają się w romanse, bo to krzywdzi przeważnie 2 rodziny, a najbardziej dzieci. Takie romanse to przecież nic innego niż zdrada, oszukiwanie, okłamywanie żony czy męża. Jeśli nie układa się w związku to już lepiej się w spokoju rozejść i dopiero potem, będąc wolnym człowiekiem, budować coś nowego z inną osobą.

  4. No to ja też się wyłamię i przyznam. :-) Nam rodzice od początku pomagali. Mój tata -jako jedynej córce- urządził mi wesele. Po ślubie wprowadziłam się do domu męża, zgarnęliśmy dużo pieniędzy z wesela, ale na wszystkie remonty by nie starczyło- kuchnię i piękne meble do salonu sfinansowali teściowie. Mój tata wymalował nam prawie wszystkie pokoje. Teściowa uwielbia nasze dzieci i raz na miesiąc dostajemy od niej paczkę z Pampersami, akcesoriami dla dzieci, mnóstwem słoiczkowych obiadków i deserków, od czasu do czasu kupuje też dzieciom ubranka. Przed wakacjami dostajemy od mojego taty i teściów "małe co nieco" na wakacyjne wyjazdy. Uważam że jeśli rodzice chcą i są w stanie pomagać młodym to nie ma w tym nic złego. Oczywiście nie mówię tu o rodzicach którzy mają nędzną emeryturkę i ledwo sami są w stanie się utrzymać, albo biorą kredyty na potrzeby młodych i potem latami je spłacają. Ja na początku broniłam się przed pomocą finansową, zwłaszcza teściów, ale po tym jak się obrazili za odmowę wzięcia pieniędzy na jakiś tam remont musiałam zmienić zdanie. Są bardzo dobrze sytuowani, wiem, że pomagają też pozostałym swoim dzieciom. Nie rozumiem czemu miałyby się dziewczyny nie przyznawać do pomocy rodziców? Czy to coś złego że rodzice jeśli mogą chcą nam pomóc? Czy to wstyd taką pomoc przyjmować? Nie musi to być zaraz pomoc materialna, ale np. praca fizyczna przy remoncie, budowie, opiece nad dziećmi. Rodzice chcą przecież dla dzieci jak najlepiej.

  5. Mój Mały urodził się z wadą nerki. W sumie że coś jest nie tak dowiedziałam się na 2 tygodnie przed porodem. Cóż, takie życie. Ale póki co rozwija się prawidłowo. Jeździmy z nim do specjalistów, państwowo- do Zabrza i prywatnie -do Katowic, robimy co miesiąc badania i jak na razie wszystko w porządku. Mam nadzieję że ta scyntygrafia nie pokaże czegoś strasznego. Trochę się boję, bo w rodzinie niestety są przypadki poważnych chorób nerek.

  6. Dzięki za odpowiedź. Gdzie nocowałaś w Krasnobrodzie? Jakiś pensjonat, kwatery prywatne? Możesz coś polecić? Jeśli chodzi o Bieszczady to polecasz różne miejscowości, a kłopot w tym że mój 8 m-czny synek nie lubi jeździć samochodem więc raczej odpadają takie "rajdy" po rożnych mieścinach. Chcielibyśmy się zakotwiczyć w jednym miejscu. Ale takim żeby 2,5 letnie bardzo żywiołowe dziecko miało co robić, a i rodzice z nudów nie pomarli.

  7. A ja ostatnio robiłam zupę z soczewicy na pomidorach który podała jakiś czas temu Bettyy i muszę stwierdzić że wszystkim bardzo smakowała, nawet mojemu mężowi który soczewicy nie lubi. Najbardziej cieszy mnie jednak że zupę z chęcią zjadła 2,5 letnia córka. Lubię gdy smakują jej takie zdrowe potrawy. W końcu to już od najmłodszych lat kształtujemy smak dziecka.

  8. Jeszcze raz do Aagnieszkii1. Zainteresowałaś mnie tym Krasnobrodem. Co ciekawego polecasz w tej miejscowości dla rodziny z dziećmi? W internecie- tak na szybko-znalazłam Park dinozaurów. Planujemy wyjechać gdzieś na tydzień, dwa. Czy polecasz tą miejscowość na tak długi wypoczynek czy to raczej miejsce dobre na weekend?

  9. Do Aagnieszkii1 -a jaką dokładnie miejscowość w Bieszczadach polecasz? Byłaś tam z dziećmi? My niedawno wróciliśmy z wczasów nad morzem a już ciągnie nas dalej -właśnie w Bieszczady. Słyszałam jednak różne opinie, np. taką że z małymi dziećmi nie ma tam co robić. Ja mam dwójkę maluchów (8 m-cy i 2,5 roku) czy nie zanudzimy się tam "na śmierć", czy są tam jakieś atrakcje dla dzieci?

  10. A ja dla rodzin z dziećmi polecam Dąbki (nie mylić z polecanymi tu wcześniej Dębkami). Właśnie wróciliśmy stamtąd. Malutka miejscowość, cicha, spokojna, głównie spotyka się tu rodziny z dziećmi i emerytów, brak hałaśliwej młodzieży. Jest poczta, 2 apteki, kilka sklepów spożywczych, restauracji, stragany z pamiątkami, budki z lodami i goframi, karuzele dla dzieci, automaty, są wypożyczalnie rowerów i gokartów. Do morza z każdego ośrodka blisko, plaża piękna, czysta, szeroka. W Dąbkach jest też jezioro Bukowo, gdzie można wypożyczyć rowerki wodne, kajaki, przejechać się stateczkiem. Przy jeziorze największą atrakcją są kaczki i łabędzie które dzieci zawsze chętnie karmią. Ptaki te są tak oswojone że aż wychodzą na brzeg i prawie jedzą z ręki. Jest też piękny sosnowy las, który zaprasza na długie spacery, nawet z wózkiem (droga jest utwardzona, ciągnie się około 5 km). My mieszkaliśmy w fantastycznym miejscu, 30 metrów od morza i 10 metrów od jeziora. Polecam wszystkim którzy nie lubią przepychać się z wózkiem czy już chodzącym małym dzieckiem przez tłum ludzi na ulicach, a jednocześnie lubią zjeść gofra przy budce, kupić pamiątki bez wyjeżdżania do innego miasta. Na plażę można przybyć o każdej porze i zawsze znajdzie się sporo wolnego miejsca.

  11. Witam wszystkich! Mi również dopisało szczęście i od ponad tygodnia moje dzieci testują Wesołą Małpkę. Jestem tym bardziej zadowolona że nie znałam do tej pory strony "parenting.pl" a o konkursie dowiedziałam się przypadkiem. Moje pierwsze wrażenie było pozytywne - Małpka jest przyjemna w dotyku, ładna, kolorowa, ma sympatyczną uśmiechnietą buźkę. Po naciśnięciu na brzuszek zabawki lub obracając ją do góry nogami usłyszymy jak małpka mówi, śpiewa, wydaje okrzyki przyjemnym głosikiem. Zabawka ma 2 stopniowy poziom regulacji głosu, można go też wyłączyć całkowicie za pomocą przełącznika schowanego na pleckach zabawki. Na widok zabawki każde z moich dzieci zareagowało inaczej. Starsze (29-cio miesięczne) do zabawki podeszło z rezerwą, nawet dotknąć jej nie chciało, natomiast młodsze (7 miesięczne) aż pisnęło z radości na widok uśmiechniętej kolorowej małpki. Gdy nacisnęłam na brzuszek zabawki i Małpka zaczęła śpiewać i mówić obojgu dzieciom buzie się roześmiały. Młodsze zaraz zaczęło po swojemu zapoznawać się z zabawką czyli lizać, dotykać, ciągnąć za wystające elementy -łapki, uszy,"grzywkę", ogonek. Gdy niemowlak poszedł spać Małpką zaczęło się bawić starsze dziecko. Wcześniej zauważyło że żeby Małpka wydawała dźwięki naciskam na jakąś część ciała zabawki więc teraz samo zaczęło po kolei "ugniatać" główkę, łapki, by samemu ją włączyć. Gdy nacisnęła na brzuszek i Małpka zaśpiewała "cześć, tu Małpka, znalazłeś mnie" odpowiedziała "cześć" i uścisnęła łapkę Małpki. Bardzo rozbawiła mnie gdy po naciśnięciu kolorowych strzałek na rękach Małpki nie usłyszała żadnej melodii i powiedziała z pretensją w głosie "mamo, popsuło się". I rzeczywiście naciskając na łapki zabawki nie usłyszymy żadnego dźwięku, choć kolorowe strzałki z napisem "góra" i "dół" na tyle mocno przyciągają wzrok że wręcz sugerują że należy je nacisnąć. Jeszcze przez jakiś czas córka bawiła się samodzielnie Małpką, kołysząc w rytm słyszanych melodii i powtarzając wypowiadane przez nią słowa. Wielkie było moje zdziwienie gdy po może po 3- 4 krotnym usłyszeniu jak Małpka liczy córka zaczęła głośno liczyć "osiem, dziewięć, dziesięć" (do tej pory umiała liczyć do pięciu). Myślę że jeszcze trochę a przy pomocy zabawki nauczy się płynnie liczyć do dziesięciu. W kolejnych dniach Małpka nie wzbudzała już takiego zainteresowania jak pierwszego dnia. Dzieci bawią się nią każdego dnia, ale niezbyt długo.
    Niby zabawka przeznaczona jest dla dzieci od 6 m-ca ale tak małe dziecko nie potrafi się nią bawić dłużej samemu, to rodzic musi naciskać na brzuszek czy obracać nią by Małpka wydawała dźwięki. Małpka ma kilka elementów wystających, za które łatwo dziecku chwycić, ale mogłyby być zrobione z jakichś materiałów szeleszczących, grzechoczących, bo takie niemowlęta najbardziej lubią. Wesoła Małpka dedykowana jest szkrabom do 36 m-ca życia, ale mam wrażenie że dzieciom powyżej 2 roku życia szybko się znudzi. Za mało jest piosenek, tekstów, guziczków do naciskania, pokręcenia itp. Moja córka po odśpiewaniu razem z Małpką tych zaledwie kilku piosenek odkłada ją znudzona. Synek również z zainteresowaniem słucha piosenek, ale jak wspomniałam za mały jest by je sobie samemu włączyć. Niby jest to zabawka edukacyjna, ale w porównaniu z innymi zabawkami Fisher- Price niewiele tu edukacji. Jest jedna piosenka o liczeniu, w drugiej mowa o kilku kolorach, ot i cała edukacja. Bardziej sprawdza się jako przytulanka, towarzyszka zabaw. Ostatnio korzystając z pięknej pogody dużo czasu spędzamy na plaży, czasem córka woła by zabrać Małpkę ze sobą. Wtedy wozi ją w wózku, ubiera jej pieluszkę, razem robią babki z piasku. Podsumowując daję Wesołej Małpce "plusa" za wygląd, estetykę, porządne wykonanie, regulację głośności. Minus za brak elementów na dłużej przyciągających uwagę paromiesięcznych maluchów (jakichś odblasków, światełek, szeleszczących elementów itp.) oraz maleńka ilość piosenek i tekstów (to dla tych starszych), brak też prawie funkcji edukacyjnej. Ogólnie zabawkę oceniam pozytywnie,to raczej miła przytulanka niż zabawka edukacyjna, sama raczej bym jej nie kupiła, wg. mnie nie jest warta swojej ceny.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...