Skocz do zawartości
Forum

adasaga3

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez adasaga3

  1. Moje dzieci (4 i 6 lat) mają około 20 pudełek puzzli. Od takich najprostszych 15-30 częściowych do kupowanych w ostatnim czasie puzzli 100 częściowych. Synek ma większą cierpliwość do układanek, potrafi pół godzin siedzieć i układać puzzle. Wiadomo że przy tych bardziej licznych puzzlach trzeba trochę dziecku pomóc, ale ja też lubię puzzle jest to więc dla nas fajna zabawa.

  2. Mamamiłego, jak tam z jedzeniem u Twojego synka? Sporo czasu mięło- jest już lepiej? Bardzo rzadko tu bywam więc dopiero teraz wpadło mi w oko Twoje pytanie a i moderatorkom pewnie gdzieś umknęło.
    Dzieci przyzwyczajają się czasem do nowości opornie, Twój synek przywykł do jedzenia o gładkiej konsystencji i trochę czasu musi minąć zanim się przyzwyczai do innego jedzenia. Nie rezygnuj z podawania pokarmów o grudkowej konsystencji, na początku niech tych grudeczek będzie mało z czasem więcej, synek mimo odruchów wymiotnych w końcu się przyzwyczai połykać takie pokarmy. A może spróbuj mu podać do ręki ugotowany (bardzo miękki) kawałeczek marchewki czy brokuła (kalafiora, ziemniaki) niech synek sobie go memla, ssie aż zje. Może taka metoda i taki pokarm bardziej mu będą odpowiadać. Mam jednak nadzieję że teraz gdy synek ma ok. 10 miesięcy problemy o których pisałaś są już za Wami.

  3. Nie dziwię się że ta kobieta wytoczyła proces. Ja sama chyba zrobiłabym niezłą "haję". Nie wiem czy kelner sam z siebie był taki bezczelny czy też taka jest polityka tej restauracji, ale ciekawa jestem czy sam chciałby jeść cokolwiek w ubikacji, czy chciałby by jego żonę czy siostrę też tak potraktowano.

    Nie zgodzę się z Tobą, Dziubala, że w jego zachowaniu nie ma nic zdrożnego. Dla mnie to szczyt bezczelności i chamstwa. Ta kobieta była gościem tej restauracji, chciała przecież tylko sama coś zjeść, przy okazji nakarmić głodne dziecko, zapłacić uczciwie rachunek. Rozumiem że gdyby zmieniała na środku stołu pampersa to wtedy kelner mógłby interweniować, ale karmienie?! I co do tego mają inni goście? Czy Ty reagujesz gdy w restauracji przy innym stoliku dzieci rozrabiają? Czy każesz kelnerowi uspokoić zbyt głośno zachowujące się towarzystwo dorosłych? Czy interweniujesz u kelnera by nauczył dobrego zachowania osoby głośno bekające, mlaskające itd.? Takie sytuacje tez się przecież zdarzają, ja osobiście jestem bardzo częstym klientem restauracji a nie spotkałam się z tym by ktokolwiek zwrócił im uwagę. W końcu klient nasz pan. A my jako goście restauracji mamy dwa wyjścia-albo wyjść jeśli coś nam przeszkadza, albo przymknąć oko i do końca posiłku nie zwracać na to uwagi.

    Nie wiem czemu - i nigdy tego nie zrozumiem- dlaczego karmienie piersią (czyli zaspokajanie podstawowej potrzeby dziecka) miałoby być wstydliwe, szokować czy bulwersować. Tyle się mówi o karmieniu piersią, tak zachęca do naturalnego sposoby karmienia a tutaj taka sytuacja. Czy kobieta karmiąca piersią ma ukrywać się w ubikacjach gdy przyjdzie pora karmienia, czy może ma siedzieć w domu bo nigdy nie wiadomo kiedy dziecko znów zgłodnieje? A może powinna płaczącemu dziecku podczas wizyty np. w restauracji wytłumaczyć cierpliwie: "kochanie, teraz ja zjem, a Ty za godzinę, gdy wrócimy do domu, bo tutaj nie można Cię nakarmić?". NONSENS!

    Mam nadzieję że dzięki temu szumowi wokół sprawy coś się zmieni w mentalności Polaków i kobiety nie będą się bały czy wstydziły karmić swoich maleństw. Bo to ciekawe -jak tu już ktoś pisał- że nie reagujemy na duże dekolty i na wyskakujące z nich piersi, na nastolatki w spodenkach tak krótkich że widać pół tyłka, na obrzydliwe gołe brzuchy grubych mężczyzn wylewających się ze spodenek.
    Wiele razy w nadmorskich kurortach widziałam w restauracjach mężczyzn paradujących w samych slipkach i kobiety w strojach składających się z trzech małych trójkącików i jakoś nikt ich nie wyrzucał z restauracji, nie zwracał uwagi na nieodpowiedni strój -a dodam że nieraz swoim widokiem odbierali apetyt, bo nawet nie starali się ukryć prawie gołego tyłka.
    Nieraz widziałam też lekko podchmielonych facetów w restauracji i dopóki zachowywali się grzecznie i płacili rachunki nikt ich nie wypraszał, a tutaj kobiecie pragnącej nakarmić głodne dziecko każe się opuścić salę. To żenujące.

    Ja swoje dzieci karmiłam gdzie się dało - począwszy od pola kukurydzy czy górskiej hali przez milion restauracji, galerii handlowych po karmienie w Kościele a nawet przy księdzu na kolędzie. Nigdy w żadnym z takich publicznych miejsc nie zwrócono mi uwagi na"niewłaściwe" zachowanie, większość osób nawet nie wiedziała że karmię, a Ci co widzieli (a raczej domyślali się) odwracali wzrok by mnie nie peszyć albo uśmiechali się porozumiewawczo. Raz nawet jeden pan pochwalił mnie że karmię tak duże dziecko (miało ponad rok). ;-)
    Mój post wyszedł strasznie długi, ale ta sprawa bardzo mnie oburzyła i po prostu jako kobietę-matkę dotknęła.

  4. Sylwiajaw30, rozumiem że pewnie bardzo się denerwujesz i zastanawiasz co to się pojawiło w brzuszku Twojego dziecka.
    U mnie gdy byłam w ciąży z drugim dzieckiem na ostatnim badaniu usg (gdzieś około 37-38 tyg. ciąży) też wykryto pewną nieprawidłowość, a konkretnie zastój moczu w nerkach dziecka. Pamiętam, że panikowałam, przeszukiwałam internet w poszukiwaniu wiadomości co to może być i od tych wszystkich rzeczy które wyczytałam byłam wręcz chora. Wtedy mój lekarz kazał mi nie panikować, uspokoić się, nie myśleć o ewentualnych chorobach i wadach dziecka, a przede wszystkim wyłączyć internet. Miałam o tym zastoju powiedzieć lekarzom tuż po porodzie by zrobili usg czy inne potrzebne badania i tak właśnie zrobiłam. Tobie radzę zrobić to samo, przede wszystkim starać się nie myśleć o tym "problemie".

    Do rozwiązania zostało Ci już niewiele czasu, czy masz jeszcze zaplanowana kolejną wizytę u swojego lekarza? Po porodzie powiedz lekarzom co zobaczył na usg Twój lekarz prowadzący ciążę, prawdopodobnie zrobią dziecku usg i zobaczą czy ten płyn zniknął.
    Życzę szczęśliwego rozwiązania i oby wszystko się dobrze skończyło. Głowa do góry!

  5. Ja bym chyba poczekała aż zobaczę na własne oczy nową umowę. Chyba że szef jest w porządku i że jesteś pewna na 100 % że przedłuży Ci umowę nawet gdy się dowie o ciąży. Niedawno koleżanka miała taką samą sytuację jak Ty i choć wiedziała że szefostwo przedłuży z nią umowę też zaczekała aż umowę dadzą jej do ręki. Nie musisz przecież mówić o ciąży zaraz gdy dostaniesz umowę, możesz poczekać nawet kilka tygodni.

  6. ~musina
    Ja się zastanawiam, czy jest sens szczepić takie maluchy na te kleszcze? czy kleszcze w ogóle atakujom małe dzieci? nigdy o tym nie slyszałam.

    Oj, niestety atakują. Mój synuś miał 1,5 roku gdy znalazłam na jego główce kleszcza. Do dziś nie wiem gdzie mógł go złapać. Z kolei gdy byliśmy w ubiegłym roku na wczasach nad morzem obok nas wynajmowało domek małżeństwo z 3 miesięcznym dzieckiem i ono tez miało kleszcza. W ładne dni leżało na kocyku i pewnie tam go "złapało", ale równie dobrze rodzice mogli przejeżdżać wózkiem koło jakichś krzaków. Niebezpieczeństwo czyha wszędzie.

    Mika, piszesz że spryskujesz ubranka odpowiednimi preparatami w lecie, a teraz wiosną nie?

    Ja boję się kleszczy jak diabeł święconej wody, ale nie zakażę przecież dzieciom siadać na trawie, biegać po łąkach bo musiałabym je zamknąć w domu. Też się zastanawiam jaki środek najlepiej by zabezpieczył przed kleszczami.

  7. Wsparłam akcję pewną kwotą.
    Aż serce się kraje gdy się czyta takie historie. Mam nadzieje że uda się zebrać pieniądze na czas. Na stronie siepomaga pomagam od lat i naprawdę czuję się szczęśliwa gdy po jakimś czasie dostaję e-maila z informacją że na jakiś cel udało się zebrać całą kwotę. Oby w tym przypadku też tak było. Można tez wysyłać smsy, koszt smsa jest niewielki a może uratować życie tego chłopca.

  8. Es_ze, niestety nie pomogę. Kupowałam co prawda ostatnio w Castoramie farby, ale do metalu. Może przejedź się do dobrze zaopatrzonych sklepów z farbami i tam zapytaj sprzedawców. A co będziesz malować na taki jasny kolor?

    Jak tam Twoje roślinki? Mnie w tym roku czeka w ogrodzie dużo pracy bo w lutym wycięliśmy sporo starych drzew i teraz muszę zapełnić czymś puste miejsca, postanowiłam też przenieść część roślin w zupełnie inne miejsca. Duży masz ogród? Uprawiasz też jakieś warzywka czy owoce?

  9. Patula, w jakim wieku jest Twoje dziecko? Kiedy zachorowało? Napisz coś więcej o całej sytuacji.

    Ja zetknęłam się z gronkowcem w szpitalu. Mój synek po urodzeniu trafił do kliniki patologii noworodka gdzie na jednej sali leżał z chłopczykiem zarażonym gronkowcem złocistym skóry (chłopczyk zaraził się w szpitalu w którym przyszedł na świat). Po jakimś czasie został wyleczony i wypisany do domu.

  10. Balbinka, Twoja córcia jeszcze maluteńka, może jej się w tym wieku ulewać. Dobrze że pediatra nie widzi nic niepokojącego. Życzę Ci by ulewanie minęło jak najszybciej byś nie musiała się męczyć tak jak ja z synkiem przez 15 miesięcy. Jeśli chodzi o nocne pobudki to wiem że to też bywa wyczerpujące dla rodziców i albo trzeba się przemęczyć kilka miesięcy (czasem rok, czasem półtora) aż dziecko lepiej zacznie spać albo nauczyć dziecko zasypiania inaczej niż na rękach.

  11. Kashubie, a dlaczego pieniądze odpadają?
    Ja zawsze dawałam pieniądze, wtedy rodzice kupowali dziecku to co chciało lub odkładali na jakiś cel (zieloną szkołę, rower itd).
    My w tym roku też się wybieramy na komunię (do chrześnicy męża) i damy jej albo pieniądze i do tego złoty łańcuszek albo kupimy rower (trwają jeszcze rozmowy z rodzicami dziecka).

    Gdy w ubiegłym roku byliśmy na komunii, dziecko dostało od jednych rodziców chrzestnych rower a od drugich telefon komórkowy. Od reszty gości pieniądze. Na innej komunii na której byliśmy chłopiec dostał wykrywacz metalu (to było jego marzenie) i rolki.
    Może dopytaj rodziców co by ich dziecko chciało dostać, znają przecież swoje dziecko najlepiej. Dobrze byłoby wiedzieć co dziecko lubi, czym się interesuje i iść w tym kierunku. No i pytanie jaką kwotę chcecie przeznaczyć na prezent, bo jak rozumiem chrzestnymi nie jesteście?

  12. Balbinka, nie piszesz w jakim wieku jest Twoje dziecko.
    Co do ulewania mleka to jedne dzieci ulewają więcej jedne mniej ale zdarza się to chyba większości dzieciom.
    Moja starsza córka ulewała bardzo dużo, ale dobrze przybierała na wadze i lekarze nic nie widzieli nieprawidłowego, pocieszali że to minie gdy córka się spionizuje czyli będzie więcej siedzieć czy stać. I tak się stało -ulewanie minęło koło 6-7 miesiąca życia. Drugie dziecko też miało problem z ulewaniem. Synek ulewało BARDZO dużo, znacznie więcej niż córka, zdarzało mu się to nawet kilka godzin po posiłku. Wszystko w domu mieliśmy pooblewane mlekiem-nasze ubrania, kanapy, podłogi, zabawki. Martwiłam się strasznie tym uporczywym ulewaniem ale znów lekarze twierdzili że nic mu nie jest, że dobrze się rozwija, że to minie około 6 miesiąca życia. Nie minęło. Z ulewaniem męczyliśmy się do 15 miesiąca życia synka (dopiero gdy stuknął mu roczek ulewanie zmniejszyło się a całkowicie ustąpiło gdy miał 15 miesięcy). To krótka historia ulewania moich dzieci, bo pytałaś kiedy to się skończy. Reguły jak widać nie ma. ;-)
    Trudno powiedzieć czy Twoja Zuzia ma refluks czy tylko "zwykłe" ulewanie. Byłaś z nią u pediatry w tej sprawie? Czym ja karmisz, mlekiem modyfikowanym czy piersią?
    Co do stękania w nocy, wiercenia się to przyczyn też może być wiele- głód, problemy z brzuszkiem, wypróżnianiem się czy nawet zbyt ciepłe ubranko czy zbyt wysoka temperatura w mieszkaniu. Przypuszczam jednak że to przyzwyczajenie do zasypiania na rękach jest przyczyną wiercenia się i kręcenia, po prostu córka orientuje się, wyczuwa że została odłożona do łóżeczka i gorzej śpi. Niestety popełniłaś jeden z najczęstszych błędów jakie robią młode mamy czyli przyzwyczaiłaś dziecko do zasypiania na rękach. Dzieci błyskawicznie się do tego przyzwyczajają więc nie dziw się że teraz córka domaga się spania na rękach, stąd biorą się te pobudki nawet po 7 razy. Każda mama popełnia takie błędy, w dobrej wierze oczywiście. Moje dzieci były przyzwyczajone do zasypiania przy piersi, po odstawieniu do łóżeczka też się wybudzały, wierciły czy płakały.
    Mam nadzieję że ulewanie Twojego dziecka szybko się skończy, bo wiem jakie to uciążliwe.

  13. Es_ze, można pozwolić sikać na dworze. ;-) Starszemu dziecku też nieraz się zachce w trakcie spaceru. Moja córka odpieluszkowana już dawno. Ale my nawet w zimie na dworze spędzaliśmy około 2 godzin a gdy się ma te 4 lata to trudno wytrzymać i dojść do domu z drugiego końca osiedla. Wiem że istnieje ryzyko że dziecko może zawiać i zapalenie pęcherza gotowe ale póki co przytrafiło nam się to tylko raz i to wtedy gdy córka wracała do domu w kompletnie mokrych spodniach. Gdy była młodsza, właśnie na etapie odpieluszkowania na dwór ubierałam jej zawsze pieluchę, bo czasem w czasie zabawy zapomniała zawołać że jej się chce i musiałam ją całkowicie przebierać od pasa w dół co dopiero groziło przeziębieniem. Gdy wołała biegłyśmy pod krzaczek, a gdy się zapomniała sikała do pieluchy, ja zaś byłam spokojna że nie ma mokrego ubranka. Dopiero pod koniec kwietnia gdy zrobiło się cieplej przestałam całkowicie używać pieluch na wyjścia.

    Co do przenośnego nocnika to woziłam ze sobą wszędzie nocnik turystyczny Potette Plus. Dość często jadamy w restauracjach, tam używałam go jako nakładkę na sedes, na wakacjach na plaży służył jako nocnik żeby piasku nie zasikiwać albo gdy dziecko chciało zrobić kupkę, na wycieczkach się sprawdzał, w górach, u rodziny -dosłownie wszędzie. Używałam go nawet w ogródku (ale bez tych wkładów w środku), chodziło o to żeby córce łatwiej było się załatwić, bo gdy kucała to obsikiwała sobie buty lub ubranko, a tak to siedziała sobie wygodnie jak królowa. Mam w domu dwie łazienki, na dole mamy taką zwykłą nakładkę sedesową, a na górze właśnie ten rozłożony nocnik turystyczny który na co dzień służy nam jako nakładka na ubikację. Ja sobie go bardzo chwalę, ułatwił mi bardzo życie. Teraz czeka mnie odpieluszkowanie drugiego dziecka więc pewnie znów nocnik ten będzie naszym nieodzownym towarzyszem spacerów i podróży.

  14. Es_ze nie wiem czy się z nimi zżyłam, za rzadko tu bywałam /bywam. Ale wiem ze dziewczyny były tu przez długie lata i nagle zniknęły, to nie świadczy dobrze o tym forum.
    Co do kartek to ja jeszcze kilka lat temu wysyłałam kartki, ale nikt nie był chętny by je do mnie wysyłać. Były telefony, smsy typu "dziękujemy za kartkę ale ja wolę napisać, zadzwonić z życzeniami niż chodzić na pocztę "itd. Przykre to było więc w końcu przestałam je wysyłać. A sama tradycja wysyłania kartek bardzo mi się zawsze podobała.

    No i cóż, święta święta i po świętach. Szybko minęły. Za szybko.

  15. Es_ze, no nie wiem czy te pustki są tymczasowe, źle się tu dzieje od jakiegoś czasu. Zniknęła Anaa, Domi, Natka i inne dziewczyny które kiedyś tu się regularnie wypowiadały. Nie wiem czy jeszcze wrócą, chciałabym oczywiście by tak się stało.

    Ja również przesyłam Wam życzenia zdrowych, pogodnych, radosnych świąt. Byśmy w natłoku obowiązków związanych z tymi świętami nie zapomniały o co w nich tak naprawdę chodzi.

  16. Lubię, a najbardziej lubię gdy zdrabnia je mąż, on wymawia moje imię w taki charakterystyczny sposób. ;-)
    Tak naprawdę to mało kto to robi, chyba mam takie imię że raczej nie wymaga zdrabniania.Sporo jest imion które wg. mnie są na tyle zdrobniałe że już nie trzeba ich dodatkowo zdrabniać. Coś mnie bierze gdy słyszę jak do szwagierki ktoś mówi Moniczko, a ma 4o parę lat.

  17. "Coś co posłuży dziecku na lata"? Hmmm, ciężko o coś takiego, z każdej rzeczy dziecko prędzej czy później wyrośnie. Ktoś tu wymienił fotelik do karmienia, on chyba posłużyłby dziecku najdłużej.
    Na chrzest można kupić ubranka, zabawki, albo po prostu dać pieniądze żeby rodzice sami kupili to co zechcą swojemu maleństwu.
    Moje dzieci głównie otrzymywały na chrzest pieniądze (zebrała się całkiem fajna suma), do tego ubrania, pampersy. Któreś dziecko otrzymało matę edukacyjną, kolejne małą ślizgawkę, która można ustawić zarówno w ogrodzie jak i w domu. Bratanek z okazji chrztu otrzymał miedzy innymi bujaczek i fotelik do karmienia.

  18. Es_ze, chciałabym napisać że biegam. Ale nie biegam.
    W swoim życiu miałam takie momenty że biegałam, dość intensywnie. Najpierw w pierwszej klasie liceum, koleżanka chciała się odchudzić więc biegałam razem z nią. Potem pod koniec liceum, przez kilka miesięcy. Ale przyszła zima, a że ja raczej z tych delikatnych to zaraz złapałam jakieś choróbsko. Na wiosnę już mi się nie chciało. Potem na studiach wróciłam do biegania, znów przez kilka miesięcy. Trochę biegałam po pierwszej ciąży, ale miałam czas tylko ok. 6 rano więc po kilku tygodniach mi się odechciało. Ostatni raz miałam "fazę" na bieganie rok temu. Zaczęłam w czerwcu, nad morzem. Miałam doping, bo razem ze mną biegała moja bratówka. Do dziś pamiętam to uczucie gdy biegałyśmy rankiem prawie pustą jeszcze promenadą, słońce świeciło nam w plecy, a od morza wiał wiatr. To powietrze, te widoki, aż chciało się biegać. Po powrocie już nie miałam tyle czasu ani chęci, ale jeszcze przez 2 miesiące biegałam w weekendy. Bieganie skończyło się pod koniec lata- gdy byliśmy nad wodą wykręciłam nogę w kolanie. Myślałam że ból minie po kilku tygodniach, ale noga boli do dziś. W lutym byliśmy na feriach, gdy trochę pojeździłam na nartach z bólu nie spałam przez kilka nocy. Coś nie tak jest z moim kolanem, trochę większy wysiłek i ból nogi daje mi się mocno we znaki. Mam nadzieje że kiedyś to ustąpi i znów będę mogła pobiegać, choćby okazjonalnie.
    A od kiedy Ty biegasz? Jak często?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...