Skocz do zawartości
Forum

AśkaU.

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez AśkaU.

  1. U mnie w 21 tygodniu waga 409 g- lekarz ocenił, że to 78 centyl (50 centyl to przeciętna). TSH robię co cztery tygodnie. Ja test obciążenia glukozą będę robić między 24 a 26 tygodniem. Niedawno ogarnęliśmy dzieci po powrocie z sali zabaw, z urodzin córki- uff. Impreza udana, dzieci wybawione, mój torcik pochwalony, ja padnięta... Aż mi krew z nosa poleciała po dzisiejszym dniu... Ale zestawienie końcoworoczne na radę pedagogiczną udał mi się zrobić!!!! Spokojnej nocki- tym, co w domu, w szpitalu lub przed wizytą w nim- będzie dobrze! Ważne, że Wasze dolegliwości są diagnozowane, obserwowane, kontrolowane! Ja też mam niepewność- po prawej stronie wzgórka łonowego pojawiło mi się jakieś miękkie zgrubienie: najpierw myślałam, że tak mi się coś w środku nierówno ułożyło (bo ciut wyżej mam bliznę po cięciu, a macica ją teraz rozpycha), potem,że to powiększony węzeł chłonny. Miałam zapytać na usg, ale tego dnia było to coś prawie niewidoczne. A teraz znów jest większe. Zapytam jutro na wizycie u gin...
  2. Ja biorę Pregnę Plus- jako jedyna miała 150 mg jodu i 8oo jednostek witaminy D3- a takie dawki kazała mi brać i endokrynolog i gin...
  3. Martucha88- No to się przestraszyłam- pomyślałam, że jak dzieci mogą się psikać tym środkiem na komary to ja też... A teraz czytam na stronach www, że wnika w skórę i że może mieć wpływ na układ nerwowy dziecka... A ja to miałam na sobie dobrych parę godzin, do wieczornej kąpieli...
  4. Witajcie! Ja dziś wzięłam dzień z opieki nad dzieckiem: oddałam mocz do badania i pobrali mi krew (morfologia, tsh, ft4, cholesterol). Wracając zrobiłam zakupy- będę robić sernik na zimno dla mojej Magdy na jutrzejszą imprezę urodzinową. Robimy w takiej sali zabaw, ale jedzenie sami organizujemy- a dzieciaków będzie 15+ rodzice! Karolina- szpital nie jest fajny, ale wyleż swoje, doczekaj do ostatecznej diagnozy i jak wyrażą zgodę na powrót do domu- to bez zastanowienia wracaj- moja gin mówi, że lepiej leżeć w domu, bo w szpitalu tylko bakterie, wirusy, psychicznie kiepsko, tysiące dołujących opowieści i sytuacji... Bądź dzielna! A dziewczyny mają rację- z lekarzami niech rozmawiają inni z rodziny!!! Któraś martwiła się o ruchy malucha- że słabe, delikatne. Ja też tak miałam, ale na ostatnim usg lekarz uspokoił mnie, że na tym etapie to normalne i że pewnie z poprzednich ciąż, z ich późniejszych etapów pamiętam te mocniejsze ruchy, kopniaki. Po 25- 28 tygodniu można i trzeba liczyć, kontrolować częstotliwość ruchów. Wcześniej- nie. Dziecko jest małe 350-420 g, różnie się układa, bo ma dużo miejsca jeszcze, poza tym duże znaczenie ma położenie łożyska- ja mam je na przedniej ścianie i dokładnie wiem, gdzie, bo pokazałam lekarzowi taki obszar na środku podbrzusza, gdzie jeszcze nigdy nie czułam małego, to potwierdził, że właśnie tam mam łożysko... No i każde dziecko jest inne! Choć na razie ta delikatność mnie martwi, to w sumie wolałabym spokojnego młodego, bo moje trzy trzpioty (pamiętam ich kopniaki do dziś- w pęcherz np. brrrr) są aż za bardzo dynamiczne (rewelacja na placu zabaw, w szkole-gorzej). Gratuluję ślubów! Aż na chwilę sama cofnęłam się do sierpnia 2002... Wczoraj na wycieczce było ok, ale okrutnie gorąco. Spaliłam sobie dekolt na statku- mam taki śmieszny, biały pasek od torebki przerzuconej przez ramię! I komary cięły niemiłosierni- mimo spryskania się jakimś świństwem! Byłam najbardziej pogryziona z całej grupy! Może to przez hormony ciążowe? Bo mnie raczej zawsze tak umiarkowanie kąsały... Udanego, spokojnego dnia! Przerzucam się na pisanie świadectw!
  5. Jestem po połówkowym!!!! Nerki, wątroba, jelita, pęcherz, serce- wszystko prawidłowe!!!!! Pępowina, łożysko, wody płodowe- prawidłowe!!!! Waga 409 gram- 78 centyl- super!!! Zrost nadal widoczny, ale lekarz go dłuuuugo szukał- jest teraz trochę cieńszy i dłuższy, ale generalnie mam o nim nie myśleć... UFFF! No to jadę jutro spokojniejsza na tę klasową wycieczkę- szkoda tylko, że tak gorąco- jadące do pomocy mamy już się o mnie martwią... Takich przejść z mężami Wam nie zazdroszczę. U mnie o alkohol raczej nigdy nie poszło, ale o przedmiotowe, odgórne, bezkompromisowe traktowanie to i owszem. Ale też już przez te prawie 12 lat sporo się nauczyłam i wiem, co, kiedy, jak mówić, działać, by minimalizować te jego dyktatorskie zapędy. Lodów nie produkuję- czasu i sił brak- zrobiłam obiad na jutro, bo 6.30-20.00 jestem na tej wycieczce, a moi muszą coś jeść, dobrze, że mąż może pójść do pracy godzinę później to odprowadzi chłopców do szkoły, a po południu babcia odbierze i córkę i urwisów i będą czekać na męża... A w ogóle to chciałam napisać, że lody po prostu kupiłam i zaraz je zjem!!! Truskawki i arbuza mam już za sobą...!
  6. A w ogóle to boję się i ciągle martwię o to moje maleństwo... Jak tylko słabiej się rusza to myślę o mojej tarczycy, czy tsh w normie (badania mam zrobić dopiero za tydzień), co z tym moim zrostem: jak ciągnął mnie brzuch z prawej strony, a tam mam ten zrost, to bałam się czy właśnie nie rozciągnął się na maxa i czy właśnie nie pękł... Czy dziecko się w niego nie zaplątało... Dlaczego czytam o kopniakach, a u mnie raczej wypychania, przetaczania się... Wszystko mnie niepokoi. Jak parę pyknięć w jednym miejscu, to od razu wizja szamoczącego się malucha! Mam już jakieś schizy...
  7. Oj, dawno nie pisałam...! Ale czytam codziennie rano! Ja z tych pracujących- i trochę w tym mojej "winy", bo nie umiem sobie odpuścić. A w szkole maj i czerwiec najgorsze (zestawienia, sprawozdania, rady, przygotowania do uroczystości, dziś piknik rodzinny...). Najbardziej boję się wtorkowej całodziennej wycieczki do Kazimierza- sama nie wiem, co mnie podkusiło by się na nią zdecydować i zorganizować...! A teraz w skrócie: - witam te, których jeszcze nie powitałam. - z pipką nie mam żadnych problemów. - mam wielki stres, jak młody cichnie na dłużej, a ja w biegu ciągłym i nie mogę się wsłuchać w brzuch. - brzucha nie mierzę- podobno mam dość spory, ale to w końcu 4 dziecko! Ale głupia jestem cały czas, bo wymyśliłam sobie, że może mam za dużo wód płodowych albo łożysko jest za duże... Idiotka. Ale do poniedziałkowego usg czekam niecierpliwie... - rok po ślubie, mając 26 lat zaczęliśmy starania o dziecko- trwały ponad rok- niestety, były już emocje, obawy. Potem dramat poronienia w 20 tygodniu. I szybkie odbicie się od dna: po 2 miesiącach- ciąża! Przemka urodziłam mając 28 lat. Z cierpliwością do tego wymarzonego, wyczekanego było różnie: nie spał w nocy, miał kolki. Spokojniejsza byłam przy następnych dzieciach: doświadczona, ale przede wszystkim czasu mniej było na "pierdoły"... Teraz mam 37 lat. Nie ma dobrego, czy złego wieku na ciążę- to my o tym decydujemy. Chociaż moje trzecie dziecko- Magda- to taka małżeńska wpadka: zdążyłam odstawić Adasia od cyca, jeden okres i ... już! Ja się przestraszyłam patrząc na test (Przemek miał 3 lata, Adam 8 miesięcy...), a mój mąż: "Dobrze jest!!! A może byśmy nie zdecydowali się na trzecie, gdyby nie ta sytuacja?" I już byłam spokojna! No a teraz- będzie nr4!!!! - rozstępów nigdy nie miałam, nie wiem, czy bolą. - ciuchy ciążowe mam od koleżanek- kupiłam tylko jedne spodnie. - ubranka, łóżeczko i wanienka też są- wózek tylko sprzedaliśmy, bo po trójce był raczej zużyty... - mąż szuka samochodu większego- teściowie wsparli nas trochę finansowo (tak po prostu, nagle, niespodzianka) i może uda się na coś w lipcu zmienić! - znalazł się chętny na wynajem naszego mieszkanka! Od lipca, więc tylko miesiąc przestoju! Cieszymy się! - w pracy wyścigu szczurów nie ma, ale każdy działa dla szkoły, dla swojej klasy- dużo się dzieje, ale to chyba my sami takie tempo sobie narzucamy- dyrekcja ok, nawet czasem nas hamuje, jak za dużo konkursów, imprez, apeli! - cały czas biorę luteinę dopochwowo- powinnam już skończyć, ale wygrzebałam jeszcze jakieś opakowanie w torebce i biorę- boję się odstawić. Ale lekarka karze... - dziś piknik szkolny (będę sprzedawać ciasta i malować buźki dzieciakom), jutro piknk wojskowy, męża, w Powsinie. Niby fajnie, ale całe dnie na nogach... - ja ciągle mogłabym leżeć, spać, drzemać. Ciągle zdarza mi się, że dzieci się bawią, czy bajkę oglądają, a ja ... śpię. O 22.00 też już oczywiście się wyłączam! - W kolejce nikt mnie nie przepuszcza. W autobusie różnie. Wczoraj byłam z klasą na wycieczce do laboratorium, oni mi ustępowali, ale w jednym autobusie dzieciaki jakoś się rozpierzchły, a nikt inny jakoś "nie zauważył" mojego brzucha (notatki, słuchawki na uszach, widok za oknem...). - idę, dzieci się budzą, za godzinę wychodzimy. - miłego dnia Wszystkim!
  8. I jeszcze jedno: nie przejmujcie się tekstami, opiniami innych!!!! Komentarze czasem bolą, wiem, ale jesteśmy dorosłe, to nasze życie i nasze wybory- nie wszystkim muszą się podobać, ale nikt nie ma prawa nas oceniać, czy osądzać!!!! Ja od kiedy mam dzieci stałam się bardziej zdecydowana, konkretna i odważna. A w ciąży to już w ogóle! Ja np. często widzę dziwną minę lub słyszę jęk, jak mówię, że to moje czwarte dziecko. Jedno- musi być, dwoje- poprawnie, troje- moda, czworo- patologia... Na początku miałam ochotę dodawać: "Nie, nie była to wpadka, tak chcieliśmy, przemyśleliśmy to, tak, na pewno dam radę" itp. Ale zrezygnowałam. Zawistni, zazdrośni, pełni kompleksów ludzie będą zawsze... Miłego dnia. Za 10 min. wychodzę do pracy...
  9. Hej, ale koszmarna pogoda!!! Tylko 7 stopni i deszcz- brrrrrr. znów nie nadrobię czytania Waszych wpisów... Ale wczorajszego dnia opisywać nie będę- dopóki nie zdecyduję się na zwolnienie, to tak będę się miotać i szarpać... Witam Nową!!! Szpital- polecam Karową w Warszawie!!! Do szkoły rodzenia chodziliśmy przy pierwszym- zajęcia lubiłam, uspokajały mnie, dawały poczucie przygotowania i panowania nad sytuacją- jak poród się zaczął byłam w amoku i w sumie nie wiem, co działo się tak po prostu, a na co, na jakie moje zachowanie miała wpływ szkoła rodzenia...
  10. Tworząc poprzedni wpis 2 rzeczy się wydarzyły: - wykipiało mi zostawione na kuchni mleko... Już powycierałam... - przypomniało mi się a propos kolonii- jedna z mam w szkole pyta się mnie tydzień temu (wie o ciąży, zresztą brzuch widać): "A w tym roku jedzie pani na kolonie?" Czy ludzie nie myślą? W lipcu, nad jezioro, z 40 dzieci, robota i bieganie 24 godziny na dobę, turnieje, konkursy, wycieczki, pilnowanie w nocy!!!!! "Aaaa. szkoda"- odpowiedziała uświadomiona...
  11. malvi- dzięki za zaproszenie! Chętnie skorzystałabym z niego bez względu na pogodę. Byłam w Krakowie tylko raz, jeden dzień, w zeszłym roku w wakacje podczas kolonii, które prowadziłam: Rynek, Smok, Sukiennice, Wawel- tradycyjnie + kupa dzieciaków w ogonie... Samej na pewno byłoby lepiej, piękniej i bardziej zachwycająco...
  12. Dzień dobry!!! Warszawa pochmurna, wietrzna i na pewno będzie padać... Ale chłodniej! Cieszę się, bo mam najbardziej słoneczną i co za tym idzie- najbardziej gorącą- salę w szkole i ostatnie dni były koszmarne- sauna! Ja dziś cały dzień w pracy: do 13.00 lekcje, 13.30=16.00 rada pedagogiczna, potem odbiorę dzieci, obiad i powrót do szkoły, bo o 18.00 zebranie z rodzicami... Do moich chłopców na zebrania znów nikt nie pójdzie, bo mąż oczywiście musi pilnować ich w domu...
  13. Esska- ja też ciągle na luteinie dopochwowej (choć za tydzień zakończę) i żadnych takich objawów nie mam... jadźka44- uff, zawsze to jakieś pocieszenie :-). Tu akurat będę się cieszyć, że nie jestem pierwsza! Ale wieczorna walka ciężka: lodów nie było, ale miseczka pistacji, miska truskawek, 2 plasterki wędliny i jeszcze mnie korci- chyba czas iść spać!
  14. Ja wreszcie na zwolnionych wieczornych obrotach... Ufff. Po pracy padłam, poprosiłam mamę, by syna ze szkoły mi odebrała i zasnęłam... Potem biegiem do córki do przedszkola na Dzień Matki- fajnie było, ale panie wymysliły zabawy integracyjne z mamami- w sumie pomysł ok, ale sił mi brakowało... Potem obiad, prasowanie, placyk, lekcje... Usiadłam do kompa i przyznaję, zaskoczyłyście mnie- TYLE STRON!!!!- przez jeden dzień!!!!???!!!! Zaczęłam nadrabiać, czytać, ale poległam po 4 stronach... Wybaczcie... A w ogóle to fajnie, że piszecie. Przyzwyczaiłam się do Was... Anonimów, kasowania listy- nie skomentuję. Kosmetyki dla dzieci- proponuję minimum i zorientujcie się, czy dzidzia nie jest uczulona, wrażliwa- w razie czego polecam Oilatum (apteka)- my co drugi dzień kąpaliśmy w tym dzieci i skóra była cudna. Waga,kilogramy- zmobilizowałyście mnie- koniec z wieczorną porcją lodów- przytyłam chyba najwięcej- 8+- wstyd!!!
  15. Witam z pracy- w domu czasu brakło, a poza tym internet zaszwankował... Ale szybko nadrobiłam dwa dni zaległości! Witam nową Mamusię! Cieszę się, że po pierwszych połówkowych wszystko ok! Wagą się nie martwcie, jest i będzie różna- na tym etapie dzieci już się różnią (są np. na 3 lub 50 lub 90 centylu), poza tym trzeba wziąć poprawkę na błąd pomiaru i przygotować się na zaskoczenia! Mój Adaś w 34 tygodniu nie rokował na super masę, a wyszło 4200!!! Połówkowe dokładniejsze! Widać wszystkie narządy i każdy z nich lekarz bada, ogląda, mierzy, ocenia! Mi w którejś poprzedniej ciąży pokazał "ooo, pełny pęcherz". a za 10 minut "ooo, pusty pęcherz"- było siusiu! Iwa- u nas też będzie Wojtuś! Śpię na lewym boku, ale rzeczywiście to ma znaczenie raczej pod koniec ciąży... Ja mam w kg już 8+!!! Ale generalnie zaczynałam z niedowagą (53kg przy 170 cm), więc się nie martwię wcale!! Ale brzuszek spory, niektórzy zdziwieni, że to dopiero 19 tydzień...! A ja się cieszę!!! Miłego dnia! Idę do mojej klasy na lekcję! Zaczynam od kartkówki z dzielenia w zakresie 100...
  16. Witam po weekendzie! Fajnie, że jeszcze dołączają dziewczyny do nas! kalijka- ja robię ciągle, bo mam niedoczynność tarczycy i biorę leki... Najważniejsze jest tsh, powinno być tak do 2,5. Potem ft4- też ważne!!!! Na końcu ft3... zosia1- ja podobnie jak Ty- cały czas działam! O sobocie Wam wspominałam- maraton był! Niedziela podobnie: rano sprawdziłam dzieciakom dyktanda i kartkówkę z mnożenia, potem pojechaliśmy na 2,5 godziny do Dechatlonu, potem dałam dzieciom zupę (dobrze, że ugotowałam ją w sobotni wieczór), odrobiliśmy lekcje, potem drugie danie, wizyta w kwiaciarni i jazda do cioci-chrzestnej męża. Tam jedzenie, spacer, plac zabaw i znów jedzenie... W drodze powrotnej ok. 18.00 wpadłam na pomysł, że mój Przemek jednak MUSI mieć sandałki, więc wstąpiliśmy jeszcze do galerii. Przy okazji kupiliśmy drobiazgi dla znajomych, do których idziemy w czwartek. Było po 19.00 jak kolacja, kąpiel, pakowanie do szkoły (aaaa- cały czas młodszy uczył się wiersza na Dzień Matki, a starszy "Pod Twoją obronę..." z religii). Jak poszło towarzystwo spać (zagrali jeszcze z mężem w karty), to upichciłam młodą kapustkę na dziś i usiadłam do wypisywania kart z propozycjami ocen na koniec roku dla mojej klasy- w środę mam zebranie. Powiesiliśmy jeszcze razem z mężem pranie, nakarmiłam świnki morskie i o 22.00 byłam wolna... Zjadłam loda (w sobotę miałam imieniny, mąż kupił mi opakowanie 30 !!!! Big Milków z czekoladą!!!!), popiłam Fantą, dobiłam kakao i poszłam spać! Śniło mi się, że wzięłam zwolnienie i nie idę do pracy... Teraz dzieci się ubierają, śniadanie na stole, kanapki do szkoły zrobione, idę ścielić łóżka i do pracy... Po drodze spożywczy, bo do szkoły potrzebny makaron rurki- pewnie na korale dla mnie, hahaha, a w domu tylko świderki... Miłego dnia! Szkoda tylko, że taki upał. W Warszawie burzy nie zauważyłam... Mój młody rano daje pojedyńcze znaki, ok.13-14 jest dość aktywny, potem wieczorem też się odzywa. Ale ja cały czas w biegu i często zła jestem, że usiąść nie mogę i wsłuchać się w brzuszek. Młody robi czasem dłuższe przestoje, ale czasem nawet w ruchu czuję mocniejsze, uspokajające mnie kopniaczki! Ubranek nie kupuję- mam po starszych. W sobotę mąż przywiózł z piwnicy "zapasy" i segregowałam: chłopięce zostają, dziewczęce przeprasuję i oddam do komisu (tak mi podpowiedziała koleżanka, bo nie mam na nie chętnych wśród znajomych: mają starsze dzieci, inną płeć itp). Ale się rozpisałam- idę ścielić te łóżka!
  17. karolina 24- moja koleżanka też na to narzekała, też się martwiła, ale lekarz ją uspokajał, że tak może być, szczególnie, gdy to pierwsza ciąża...! Nie martw się! (łatwo powiedzieć, wiem)
  18. Również witam słonecznie! Wczoraj zasnęłam o 21.00, obudziłam się o 23.00, posiedziałam godzinkę i znów spanko...!!! Było cudownie. Rano otworzyłam oczy przed 7.00, cisza w domu, dzieci się bawią, mąż śpi, zero porannego zamieszania, pędu, pośpiechu...! Znów cudownie! Ale teraz już zaczynamy maraton: chłopcy z mężem jadą na basen, wychodzą wcześniej, bo pędzą pod kościół- tam ja z córką i z komżą czekamy. Przemek sie przebiera i zaczynamy mszę z okazji rocznicy komunii. Potem pędem do domu, bo młodsi muszą coś zjeść i o 13.00 stawić się na próbie (tańczą, szykują się do koncertu jubileuszowego). Na 16.00 mąż jedzie pokazać nasze mieszkanko zainteresowanym wynajmem. I przywiezie mi worek z najmniejszymi ciuszkami! Chcę zostawić tylko te chłopięce, a "dziewczyńskie" rozdać koleżankom lub... oddać do komisu! Szkoda tylko, że jest tak gorąco. U mnie też na stałe zagościł arbuz i truskawki. Ale w podstawowej formie: nie mam sił, ochoty, ani czasu, by je udoskonalać jak niektóre z Was...!
  19. Asiekk- no, z tym ciśnieniem to pilnuj! Moja koleżanka (po in vitro, 6 miesiąc) ma właśnie wykryte nadciśnienie ciążowe, bierze leki, ale się martwi, że łożysko będzie mniej wydajne, że dziecko przestanie rosnąć, że nie dostanie wszystkiego, co potrzebne do rozwoju, że przedwczesny poród.... Nie piszę tego, oczywiście by straszyć!!! Tylko być czujnym!!!! Ale my chyba wszystkie jesteśmy, co? Ja z kolei cały czas myslę o mojej tarczycy- jak te hormony? Robiłam badania krwi co tydzień, ale lekarka mnie ochrzaniła, że muszą minąć 3-4 tygodnie, by dawka leku np. po skorygowaniu się przyjęła, ustabilizowała i dała właściwy obraz. A ja się kułam i co dwa tygodnie zwiększałam dawkę o pół tabletki... Głupia... Aż cud, powiedziała lekarka, że to wszystko trzyma się w normie... Teraz już się jej słucham. Ale teraz łatwiej- bo czuję ruchy malucha!! Ale z drugiej strony wiem, że ruchy mogą być, a niedobory czy nadmiary i tak spowodują swoje i to się okaże dopiero po porodzie... No i jeszcze jednym się martwię: cytomegalia. Robiłyście przed ciążą, czy na jej początku? Będziecie robić na koniec? Ja chodzę prywatnie i nawet nie wiem ,czy to jest "w pakiecie"...? Podobno 40-60% populacji to przeszło (bezobjawowo lub jako zwykłą infekcję, grypę). Ja niestety nie (badałam w poprzedniej ciąży)... A jestem w grupie podwyższonego ryzyka- nauczycielka... I tak dziwne, że przez 13 lat pracy w szkole jeszcze tego nie miałam! Ale teraz, na początku, w 9-10 tygodniu jak mnie bolało gardło przez tydzień (a to jeden z objawów) to poleciałam zrobić. Wyszło, że nie mam cytomegalii, ale niepokój jest. Moja koleżanka chorowała w ciąży ok. 30 tygodnia (gorączka, potworny kaszel, katar). Potem jej młodego przez miesiąc badali, czy na pewno wirus czegoś mu nie uszkodził- ale wyszło im, że nie i lekarze nawet byli zdziwieni, bo to cholerstwo niefajne jest- szczególnie we wcześniejszej ciąży... Robicie tę cytomegalię? Toksoplazmozę przeszłam jeszcze przed pierwszym dzieckiem! A kota nie miałam... Podobno łatwiej złapać ją przy zwykłej obróbce mięsa, czy przy obieraniu warzyw niż od tego zwierzaka... A w ogóle to cały czas czytam, tylko czasu na pisanie brak... Dziś mam jeszcze godzinkę zastepstwa w innej klasie. Niby tylko 45 min., ale i tak, jakbym mogła zrezygnować, to bym to zrobiła! Wczoraj telepałam się tramwajem z 25 dzieci do centrum, do kina. Potem musiałam podjechać do banku. Zasnęłam przy teleexpresie... A dziś mam kolejną sprawę do załatwienia po pracy i już się boję. A do tego: gorąco!!!
  20. Ja też mam ten komfort, że "o każdej porze dnia i nocy" mogę zadzwonić lub wysłać smsa do mojej gin. Znamy się 11 lat, no i kasę sporą bierze, więc sądzę, że z płaceniem rachunków- gdy np. oddzwania- nie ma kłopotów...
  21. wowo- ja też poplamiona, a cud jakić, że trwałych szkód w mieszkaniu nie ma: ciągle coś mi upada, coś trącam, źle oceniam odległość... No i z pamięcią kiepsko: dziś zapomniałam rozdać mojej klasie kartek od szkolnej pielęgniarki na piątkowe szczepienie i nie wiem, co zrobić, by jutro to im wręczyć..? Jak rodzice nie wypełnią, to przepadnie... karolina24- kombinezon kupiłabym na 68: w ubrankach 56 chodzą przez pierwsze dwa tygodnie, poza tym kombinezon musi się wygodnie zakładać, a nie wciskać, no i pod nim też coś pewnie będzie... Kalijka- jak byłam w marcu na zwolnieniu to sąsiedzi robili remont generalny taki, że nawet ogłoszenie na klatce o nim było, bo wiedzieli, że poruszą cały blok! W zeszłym tygodniu też miałam wolne, a piętro wyżej kucie, wiercenie, walenie... Do tego dołączyli pracownicy spółdzielni i chodnik oraz parking robią mi przed blokiem: zamykam okna, bo huk i hałas do 18.00!!!! Zastanawiam się, czy nie lepsza już moja gwarna szkoła?
  22. Ja w domu też bez stanika chodzę- niewygodnie mi i tyle!
  23. U mnie cera super! Naprawdę. Słyszę to od innych i sama widzę! No i się cieszę, bo ja na co dzień z tych "krościastych" raczej. I piersi wreszcie mam!!!! Przy moim codziennym "-A", to obecne B to szał! No a w brzuszku chłopak- to on tak na mój wygląd działa! Ale koleżanka z pracy (termin na wrzesień) ma fatalną cerę, zdecydowanie gorszą i wszyscy obstawiali, że będzie dziewczynka, a tu jednak chłopczyk! Nie ma reguły. Ale ja chyba rzeczywiście w ciąży z córką wyglądałam bardziej normalnie...
  24. Też nie śpię już od godziny... A wczorajszy dzień to jak maraton był: powrót do pracy, odbieranie dzieci, placyk, obiad, prowadzenie na tańce młodszych, próba do rocznicy Komunii starszego, a o 20.00 jeszcze pokomunijne ciasto córki znajomych. Wróciliśmy 22.00, kąpiel marudzących dzieci i siebie... Ufff. Też czułam napięty, niefajny brzuch. A wydaje mi się, że lekarz zawsze zwraca uwagę na szyjkę, zawsze, gdy nam "tam" zagląda- tylko jak jest ok, to po prostu nic nie mówi, nie komentuje...! Ale świadomość warto mieć!
  25. W Warszawie pięknie!!! Słoneczko, wiaterek, temperatura w sam raz. Byliśmy w kościele (a właściwie przed, bo tak cudnie i szkoda z dzieciakami i z moim brzuchem pchać się w mroczny tłum), teraz rosołek i dzieciaki wskakują na rowery: park, plac zabaw, lody...!!! Ja za wizytę płacę 180. Wiem, że to dużo, ale od 10 lat ta sama lekarka (zaczynała od 80 zł), sprawdzona wielokrotnie, zaufana, wie o mnie baaaaardzo dużo; dzięki niej szybsza obsługa na izbie, zawsze pewne miejsce w szpitalu, zabiegi w pierwszej kolejności... Ona ma tylko takie stare usg, na konkretne, sprawdzające dokładniej chodzę prywatnie w inne miejsce, też od 11 lat to samo! Płacę 150 zł- czy to "zwykłe", czy prenatalne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...