Skocz do zawartości
Forum

AśkaU.

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez AśkaU.

  1. Poczytałam, jestem na bieżąco. Wczoraj robiłam 1000 rzeczy, a wieczorna jazda do ikea po szafę wykończyła mnie- fizycznie i psychicznie: były zgrzyty i nerwy, bo przecież "to moja zachcianka", a włożyć części mebla o dł. 2,40 do samochodu osobowego, nie rozbić szklanych elementów, osłonić od ulewy, przywiązać, by po drodze nie zgubić, uważać, by mandatu nie zapłacic, wnieść to po schodach i postarać się upchnąć do windy, to już nie ja... Ale udało się. Jutro totalna rozwałka w sypialni i składać tę szafę będziemy... Dziś rano poszłam zrobić tsh i ft4 zlecone na ostatniej wizycie przez panią endokrynolog i co? Ojej, pani zapomniała wklepać w komputer..!!! Podobno często jej się to zdarza... No to zapłaciłam, ale zrobiłam tylko tsh- w środę mam wizytę i po 5 tygodniach chociaż to muszę mieć! Zrobiłam też mocz- chcę sprawdzić te ketony... No i weszłam do zabiegowego na wagę- zdziwiłam się, bo pokazała, że znów schudłam 1 kg, a wg mnie trzymam się zdecydowanie lepiej, raczej głodna już nie chodzę... Może to kwestia innego sprzętu? Potem zrobiłam ogromne zakupy. Wieczorem mamy gości. Zrobiłam sałatkę makaronową (nakroiłam się różności!),przygotowałam przekąski, upiekłam ciasto z wiśniami (drylowanie- brrr!), sprzątnęłam świnkom, odkurzyłam mieszkanie i prysznic wzięłam, bo tak się upociłam. Zaraz wybiorę sie po wyniki badań... A ja lubię Karową, dobrze ją znam, wszystkie dzieci tam rodziłam, różne zabiegi miałam, na izbie nigdy nie spotkałam się z takim traktowaniem...
  2. Teściowie- mam normalnych, czasem lepiej z teściową mi się rozmawia niż z moją mamą! Ale są w innym mieście, na ręce nam nie patrzą, więc pewnie łatwiej... Okna- myłam w tej ciąży już 2 razy: wiosną i na początku wakacji. We wrześniu też planuję, żeby potem na jakiś czas znów starczyło. Sensuana- dobrze, że wszystko pod kontrolą! Ważne, że żadnych wad nie wykryto- to zawsze uspokaja, choć wiem, że do momentu urodzenia i do otrzymania wyników pierwszych badań i tak obawy są i niepewność się czai... Ja też boję się, czy ta moja przegroda (która zniknęła w 25 tygodniu), nie pozostawiła np jakichś śladów na skórze dziecka, czy moja cukrzyca ( a może miałam ją wcześniej???) nie spowoduje jakichś zaburzeń, czy skaczące na początku ciąży tsh nie wpłynęło na rozwój młodego? Tyle obaw i pytań...
  3. Seks- przyznaję, że w ciąży raczej mi go nie brakuje... Tylko w pierwszej ciąży tak więcej się kochaliśmy, a potem to już mój mąż wiedział, że z brzuszkiem to ochoty raczej nie mam... Zaakceptował to bez słowa. Tym bardziej, że po porodach szybko wracaliśmy do pieszczot! I to bez stresu, że kolejne dziecko może się pojawić, bo po pierwsze zakładaliśmy, że chcemy następne, a po drugie miałam przekonanie, że dopóki karmię piersią i nie mam okresu, to raczej dziecka nie będzie... Magda nasza pojawiła się tak trochę niespodziewanie: Adaś po 8 mies. zrezygnował z cyca, chwilę potem dostałam okres i błędnie założyłam, że owulacja też pojawi się idealnie, po tych 13-14 dniach..., a ona była gdzieś 10 dni później, jak już właściwie czekałam na kolejną miesiączkę. No ale jej nie było... Za to po 2 tyg. były 2 kreski na teście! Ale teraz, od listopada pomyślę o konkretnym już zabezpieczeniu się. Dawno, w narzeczeństwie brałam tabletki, potem nic, czasem ostatnio prezerwatywa... Teraz myślę o jakichś plasterkach, ale z gin porozmawiam...
  4. Hej. Dużo wczoraj napisałyście! Jadłam śniadanie i nadrabiałam... Brzuchy fajowe! Szpitale, badania, wizyty- zdawajcie relacje koniecznie! Liczenie ruchów- nie liczę, bo mój Wojtuś nie ma "przestojów" i spokojnie w każdej godzinie (mniej lub bardziej) się rusza...! Ale wydaje mi się, że od jakiegoś tygodnia zmienił pozycję na właściwą tj. głową w dół!!! Bo powyżej pępka czuję chyba mocniejsze nóżki, czasem "uwali się" po prawej stronie brzucha plecami, a na dole w okolicy pochwy to czuję delikatniejsze rączki. Często też ruch nóg i rąk jest jednoczesny (przeciąga się? prostuje?). No i zastanawiam się, czy kiedyś przez młodego nie popuszczę, bo potrafi po pęcherzu tak mi pojechać... Na dziś mam: dokończyć pranie pościeli (wczoraj były 3! Dziś jedno właśnie się kończy), zrobić surówkę do obiadu i sałatkę mężowi do pracy na jutro, podejść (2 km!) do biblioteki, pomierzyć szafy, bo wieczorem jedziemy do ikea po szafę do sypialni, a przy okazji kupimy pudła na górne półki do szaf tych, które już mamy... No i zakupy spore mnie czekają, bo jakoś warzywa i owoce "wyszły"... Moje cukry tylko ciut wzrosły (raz dosłownie miałam 126), a jem więcej, chyba nie chudnę (wagi nie mam...) i mam duuuużo energii!!! A wczoraj to jeszcze pojechałam na dworzec kolejowy i bratowej podrzuciłam do pociągu hulajnogi dla młodszych, tych co u babci siedzą. Zapomnieliśmy ich w nie wyposażyć w dniu wyjazdu, a dla nich to zawsze atrakcja- dla teściów też ułatwienie!
  5. Pogoda dziś dla nas łaskawa!!! U mnie dzień prania: już druga partia wstawiona: piorę pościele, koce... Wczoraj przynieśliśmy ze starego mieszkania ostatnie worki z różnościami i odkryłam tam rożek, 2 ręczniki z kapturkiem, 5 kocyków, 3 prześcieradła do małego łóżeczka i 2 moje koszule do karmienia!!!! Jestem zachwycona! Teraz to wszystko piorę, odświeżam, bo mimo tego, że chowane po praniu i szczelnie owinięte to po 3 latach piwnicą czuć bardzo... Poza tym na gazie dochodzi leczo paprykowe.... Pierwsze w tym sezonie! Ja wyspana. Naprawdę, nie narzekam jeszcze na nocki...!! Ale plecy na dole czuję... szkoda, że niektóre z Was ciągle muszą brać jakieś leki, środki... Ja tylko moje tarczycowe biorę, witaminy i jak pamiętam to Aspargin...
  6. Kasiulqa- ja też bałam się odstawienia luteiny... U mnie wypadło to ok. 20 tygodnia, a pierwszą ciążę straciłam właśnie na takim etapie, więc się stres skumulował... Ja odstawiałam sobie luteinę stopniowo, sukcesywnie zmniejszałam dawkę, żeby szoku nie było... Ale lekarka mówiła mi, żebym nie bała się, nie panikowała, bo jest ok., niebezpieczeństwo zażegnane i organizm da radę. I tak było! Powodzenia! Upał koszmarny. Siedzę i się pocę. Całe ciało mam wilgotne... Załatwiłam większość spraw tych bliżej domu. Teraz biorę Przemka i jedziemy do Tesco- liczę, że klima będzie tam sprawna! I dzięki, że piszecie o materacykach do łóżeczka- nasz ma już 9 lat, a ostatnie 3 lata przeleżał w piwnicy... Chyba muszę mu się dokładniej przyjrzeć...
  7. Ja też na nogach od rana, choć spać późno poszłam (ok.1.00), bo film oglądałam i do tego bałam się położyć, żeby ta zgaga mnie znów nie dopadła. Ale - tak jak któraś podpowiadała (DZIĘKI), przypomniałam sobie też o mleku! I albo ono albo po prostu czas odsiedziany na kanapie- pomogło!! Dziś mam w domu tylko najstarszego syna! I całą listę spraw do załatwienia... No bo z prawie 9ciolatkiem łatwiej niż z całą ferajną. Tak więc: muszę zanieść zwolnienie do pracy, iść do mamy po dary z działki, oddać hamulec do sklepu rowerowego, postarać się dokupić książki do szkoły, których przez internet nie było, na bazarku spotkać się z panią od koszul do karmienia, bo obiecała coś mi fajnego wynaleźć, tenisówki do szkoły młodszemu nabyć i jakieś sensowne pojemniki na kanapki gdzieś namierzyć... Poza tym w tv krzyczą, że w Tesco taniej art. szkolne, a my potrzebujemy zeszyty, zeszyty, zeszyty, jakieś pisadła i piórnik, bo 7 latek swój zdewastował przez ten rok...
  8. Pysiak- fajnie, że się odezwałaś! Będzie dobrze! Martucha- ja to nawet nie wiem jak skomentować takie zachowanie... Ręce, nogi opadają... Ciężko, bo to rodzina no i te łzy się cisną, ale MUSISZ mówić co czujesz, czego potrzebujesz! A jak nie rozumieją- to i tak działaj tak, aby TOBIE było dobrze!!! I nie musisz nikomu niczego tłumaczyć!!!!! Jeszcze raz dziękuję wszystkim za życzenia! Właśnie niedawno wróciliśmy z knajpy. Chłopaki po pizzy, ja po sałatce greckiej. Skusiłam się też na piwo Warka 0.0%- taki tam soczek, ale bałam się, że cukier po niej zaszaleje, a tu 126, więc bez tragedii...! Ale zgaga nie da mi długo jeszcze zasnąć. Męczy mnie od rana koszmarnie, a tu dodatkowo dobiłam się tym gazowanym napojem...
  9. Aaaaa!!!!! I BARDZO DZIĘKUJĘ WAM ZA ŻYCZENIA I MIŁE SŁOWA!!!!!
  10. Pysiak- czekamy na sygnał od Ciebie! Karolina- brzuszek= rewelacja!!!! Twinsonowa- ja szpitale zaliczałam zazwyczaj nagle, potem był zabieg, operacja i wyjście. W ciąży nigdy nie leżałam. Poród, 3 dni i do domu. Ale wierzę, że takie leżenie, czekanie i w sumie "nicnierobienie" to wkurza, irytuje, powoduje uczucie bezsilności, często łzy rozpaczy... Trzymaj się, kobitko! Dorota- nocna wycieczka jak z filmu. Poczytać fajnie, ale na Twoim miejscu nie chciałabym wtedy być...! Grunt, że się dobrze skończyło! A łzy po takim napięciu to chyba zupełnie normalne! Moi pojechali do tych Skierniewic. Miałam w planie leżenie, czytanie, oglądanie tv, drzemkę. W końcu pierwszy raz od baaaaardzo dawna jestem sama w domu przez 4 godziny! Owszem, poczytałam trochę. Ale w tv nic nie znalazłam. No to pomyłam szyby, lustra, wc. Sprzatnęłam zwierzakom. Poprzestawiałam parę rzeczy (domek Barbie, łóżeczko lalek, wózek, klatki ze świnkami) w pokoju córki. Odkurzyłam po wszystkim. Wyniosłam śmieci. Umyłam głowę. Wiem, niedziela, ale jakoś tak wyszło...
  11. Tego ciasta oczywiście nie jem- cukrzyca... Wczoraj w nocy podjadałam różności do 24.00 i rano cukier 101... Przesadziłam, zaszalałam- wiem... Ostatnio codziennie budzę się z bólem pleców- w ich dolnej części... Dziś mamy 12 rocznicę ślubu!!!! Jak mąż wróci ze Skierniewic, po odstawieniu do teściów młodszych, to ze starszym idziemy na pizzę do knajpki pobliskiej! Ja oczywiście sałatkę grecką będę jeść...
  12. Pysiak- jedź na ip!!! Wody płodowe- nigdy nie pomyślałam, by zabezpieczać łóżko... Wody nigdy mi nie odeszły- zawsze zaczynało się od skurczy... Ciasto- mam prosty przepis i dzięki temu wczoraj o 20.00 jak się ocknęłam, że miałam je zrobić i że śliwki czekają, to spokojnie przed nocą zdążyłam... Normalnie skleroza ciążowa jestem...!!!! Wybrałam się z dziećmi nad stawy, do McDonaldsa, na place zabaw, zeszło nam 4 godz. poza domem (mąż przy kompie do pracy coś robił...). Ale ciasto jest: 4 jajka 2/3 szkl. cukru zmiksować to dodawać 1,5 szkl. mąki zwykłej 0,5 szkl. mąki ziemniaczanej szczyptę soli 2 łyżeczki proszku miksując dalej dodać 10 dag roztopionego masła 4 łyżki oleju zapach waniliowy I już! Przelać do formy (to na większą tortownicę porcja) i powtykać- dużo i gęsto połówki lub ćwiartki śliwek (sporo, bo ciasto rośnie i potem owoce "giną" w cieście). Piekę w 180 stopni 1,5 godz., ale sprawdzam patyczkiem drewnianym, czy wcześniej nie jest gotowe... Zamiast śliwek mogą być jabłka, wiśnie... Aaaa i posypuję po ostygnięciu cukrem pudrem- ładniej wygląda! Dziś młodsza dwójka jedzie na tydzień do teściów, to spory kawałek zabiorą ze sobą!
  13. Muszę Wam przyznać, że psychicznie odżyłam po tej wczorajszej wizycie! Sama świadomość, że mogę więcej jeść już dobrze na mnie działa! Zrobiłam surówkę do obiadu, obchód po sklepach, koszulę do karmienia kupiłam (rozpinaną, ale nie jestem zbyt zadowolona, bo szukałam takiej, jak kiedyś robili: z takimi pliso- zakładkami, że wystarczyło ręką odsunąć i cyc już był gotowy), plac zabaw zaliczony, teraz idę prasować wczorajsze pranie, a po południu zrobię ciasto ze śliwkami (już je nabyłam!).
  14. Jestem. Po wizycie generalnie nie jest tak źle: - lekarka ochrzaniła mnie, że nie zadzwoniłam do niej wcześniej i nie powiedziałam o tym chudnięciu. - mam zdecydowanie więcej jeść! I nie przejmować się, jak cukier 130, bo przez ostatnie 20 lat norma była do 140 i było dobrze (teraz firmy farmaceutyczne to nakręciły, by więcej pasków i insuliny szło!!!) i na pewno to dziecku nie zaszkodzi!!!! - mam tak bardzo nie trzymać się wytycznych z diety i idąc z dziećmi na plac zabaw spokojnie mogę wziąć kawałek suchej kiełbasy, kabanosa do przegryzienia, a nie bawić się w jogurt 0%!!! - w czwartek mam do niej zadzwonić: powiedzieć jak cukry i czy kilogram przytyłam. - ciała ketonowe też mam sprawdzić. Ich nadmiar może szkodzić rozwojowi mózgu dziecka... - ciśnienie ok. - żelazo spadło, ale tylko ciutkę i mam się nie przejmować, tylko jeść 1 jajko dziennie (choć dieta cukrzycowa moja mówi coś innego) plus wołowinę. - szyjka długa i twarda (podobno tylko u pierworódek taka się zdarza, a to przecież moje 4 dziecko!). - serducho małego wali równiutko! - następna wizyta za 3 tygodnie. Ufff.... Majtek poporodowych nigdy nie miałam... Zalecali chodzić jak najwięcej bez bielizny, wietrzyć krocze. Tak robiłam i było ok. Ale tak, jak kiedyś pisałam, ja goję się w jakiś cudowny sposób...! Mój Wojtuś też się fajnie wypycha!!! Harrego Pottera też wczoraj zaliczyłam! A potem poszłam spać. Wstałam tylko raz na siku. Spałam do 7.30, jestem wypoczęta, odespałam wczorajszą gorszą nockę! Koszule do szpitala i do karmienia muszę nabyć- chyba nawet dziś na bazarek się wybiorę. Ostatnio do porodu miałam jakąś przedpotopową po jakiejś cioci...! A wcześniej to szpitalną, bo położna powiedziała, że mojej ładnej szkoda... Ale za pierwszym razem "krwiście" nie było i moja koszula spokojnie przetrwała! Ale w sumie nie wiem, co się z tymi moimi koszulami do karmienia stało, bo w całym domu ani w piwnicach ich nie ma... Pakować jeszcze się nie zaczęłam... W Warszawie mgła...
  15. zosia- proszę- facet po prostu dorósł, dojrzał do samodzielnego spania! Zazdroszczę Wam usg- ja, od kiedy zniknął problem przegrody (zrostu) w macicy, nie miałam robionego usg... W 25 tygodniu to było i lekarz powiedział, że następne mam zrobić dopiero w 32-33 tygodniu... Tak bym chciała wiedzieć, czy mimo mojej utraty wagi młody tę wagę zyskuje.!?!?! Moja gin nie robi usg, ma tylko taki stary sprzęt, by np. ciążę potwierdzić... Właśnie się wybieram na wizytę.
  16. Dzień dobry! Poszłam spać o północy, a o 6.00 już znów nie spałam. To chyba najgorsza moja nocka od początku ciąży... Czuję się zmęczona i obolała: bolą mnie plecy, co też mi się nie zdarzało jeszcze... I w ogóle jakiegoś doła mam... Moja mama miała wziąć dziś dzieci do zoo- miałabym chwilę dla siebie! A tu taki deszcz. Rzuciłam się więc rano na robotę: prasowanie, smażenie i duszenie mięsa, dorabianie sałaty, ścielenie łóżek, mycie głowy, śniadanie: ugotowałam kaszę mannę czekoladową dzieciakom, sprzątanie świnkom... Ale i tak jakaś sflaczała byłam- i pierwszy raz w tej ciąż!- zrobiłam sobie kawę!!! Zobaczę, za 40 min. co na to mój glukometr, bo kawa taka z kapsułek do expresu była... Wieczorem po wizycie na pewno się odezwę! Trzymajcie się dzielnie!
  17. Poczytałam dzisiejsze moje zaległości i jakoś tak niewesoło się mi zrobiło... Szpitale, krwotok, kroplówka, rumień na piersi, różyczka, pieczenie, bóle bioder, swędzenie... Dużo tego. Stres dla Was ogromny! Ja przejęta samym czytaniem... Moje problemy od razu zmalały! Ale też mam obawy: odebrałam dziś wyniki... Krew- znów żelazo spadło, to przez to marne cukrzycowe jedzenie... Mocz- ciała ketonowe: 40!!! Martwię się o zdrowie malucha... Jutro wieczorem wizyta u gin... Spokojnej nocy, dziewczyny!
  18. Skarbunia- też nic nie wiem... Ale pewnie czytałabym w internecie... Co pewnie do końca też dobre nie jest, bo wystraszyć niepotrzebnie może... Moja koleżanka miała w 3 trymestrze cytomegalię- chłopczyk zdrowy! U mnie dziś spokojniej... Dwa śniadania (I i II) zjedzone, porządki na półkach z książkami dziecięcymi zrobione, lodówka umyta, makulatura powiązana w paczki i zaraz biorę dzieciaki, by ją do skupu wynieść (będzie na lody!). {Potem placyk, spacer i tyle. Przejść z ZUSem Wam nie zazdroszczę. Ja na szczęście w ogóle właściwie nie mam kontaktów i doświadczeń z urzędnikami. Tylko ze służbą zdrowia, ale to nieuniknione... Powodzenia w zmaganiach!
  19. kasienka- koniecznie pokaż ten wynik lekarzowi! Wg mnie powinien "przeleczyć" Cię antybiotykiem! Ja też Wam pisałam o moim posiewie, ale mi ani grzyby ani drożdżaki ani bakterie nie wyszły- tylko ten paciorkowiec, ale z jednym "+" i z dopiskiem "skąpe". U Ciebie "6+" to raczej sporo... Wiem, ze niektóre rzeczy lepiej leczyć w ciąży, a przed porodem powtórzyć posiew...
  20. Ta koleżanka od ubranek- porażka... Bez komentarza. Twinsonowa- mąż na medal! Złoty oczywiście! Chłopaki rosną! Ty martwisz się, że to przez cukrzycę, a ja się boję, że mój Wojtuś przez cukrzycę raczej mizerny będzie... W piątek mam wizytę. Zobaczymy, co z tym paciorkowcem, jutro odbiorę wynik moczu i krwi, popytam o dietę, wagę... Mi nawet piersi znów zmalały... Skąd mam mieć pokarm?!?!
  21. Kolejny fajny okazały brzuszek!!! Mój przy nim mizernie wygląda... W ogóle boję się o wagę i odżywienie swoje i dziecka: nie dość, że dieta i tak restrykcyjna, to jeszcze ciągle gubię jakiś posiłek albo chociaż składnik odżywczy- no bo spacer się przedłużył, bo goście, bo jeszcze jeden sklep, bo dzieci na placyku tak ładnie się bawią... Szykowanie sobie przed każdym wyjściem z domu pudełeczka z owocami, jogurtem, otrębami (i pamiętanie o łyżeczce!!!) wkurza mnie! I tak tylko stoję w kuchni i coś gotuję, kroję, szykuję dzieciom...! Właśnie dziś "uciekły" mi dwa małe posiłki: na Starówce tylko jabłko zjadłam, a podwieczorku w ogóle nie było, bo po powrocie męża wyciągnęłam towarzystwo do podwarszawskich Babic, by jeszcze jednak wózki i foteliki pooglądać. Kupiłam tam rożek i dodatkowy ręcznik z kapturkiem, ale czułam niedosyt i zamiast do domu na przekąskę pojechaliśmy do Centrum do Świata Dziecka... Obok był Komputronik... Wróciliśmy 19.30. Byłam przeraźliwie głodna!!! Ale przynajmniej upewniłam się, który wózek chcę. I kupiłam rękawiczki dla noworodka...!
  22. Kaalijka- zgadzam się! Warto kartkę z ważnymi informacjami włożyć do karty ciąży! Pamiętam, jak przy rozwarciu 6 cm i skurczach co 2 minuty położna pytałam mnie o 1000 rzeczy podczas przyjmowania na oddział! A ja w ogóle z bólu myśleć nie mogłam!!! A ona: wiek męża, zawód, wykształcenie, porody, operacje, leki, itp... Ja spisałam sobie ostatnio wszystkie moje ciąże, poronienia, pobyty w szpitalu, daty tego wszystkiego, wymiary dzieci po urodzeniu, bo o to pytają, a w emocjach i bólu ciężko sobie wszystko przypomnieć!
  23. Kalijka- wydaje mi się, że śliniaki przydadzą się trochę później, jak dziecko zacznie jeść zupki, deserki, jakieś papki łyżeczką... Na razie potrzebne będą pieluchy tetrowe jako "ulewajki" do zarzucenia sobie na ramię, gdy będziesz odbijać maluszka po karmieniu...
  24. Cześć! Witam nową mamę! Pościel do łóżeczka mam, ąle przydaje się ona zdecydowanie później- na początek kocyki, rożek... Łóżeczko zawsze rozstawiał mąż jak ja byłam w szpitalu z maluszkiem! Adula- bądź czujna. Dobrze, że zwolnisz tempo! Odpoczywaj! Wczoraj byli u nas znajomi i udało mi się koleżance spodziewającej się dziewczynki oddać 4 wielkie torby ciuszków po mojej Magdzie! W sypialni od razu luźniej! Dziś zaliczyłam poranny spacer do przychodni z moją trójeczką: pobieranie krwi i oddałam mocz do badania. Fajna pogoda dziś! Właśnie szykuję się z dziećmi na Starówkę. To z Bemowa kawałek, ale... nosi mnie!!! Nie mam żadnych kłopotów ze snem! Współczuję tym z Was, które mają kiepskie, nieprzespane, męczące nocki. Wiem, że potem dzień też jest do niczego... Może uda Wam się złapać drzemkę?
  25. Milka- drugi poród rzeczywiście był najszybszy: najpierw spokojnie się zapowiadało, a potem jak przyspieszyło, to na ip 4 cm, w windzie na oddział 6 cm, na porodówce 8 i ... tadammm!!! My z chrzestnymi będziemy mieć problem... rodzina nie za duża... Już przy Magdzie prosiliśmy bliskich znajomych...! Teraz nie mam pojęcia! Przyjaciółki? Koledzy z pracy?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...