Skocz do zawartości
Forum

muszelka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez muszelka

  1. Gabalas - Misia ma 3,5 roku. W tym roku pierwszy raz "naprawde" jezdzila. W zeszlym roku pozyczylismy takie nartki prypinane do butow i troche w nich chodzila. W tym roku miala juz prawdziwe buty i narty. W niektorych miejscach sa szkolki narciarskie dla dzieci od 3 lat, ale tam gdzie my bylismy (Zermatt) granica wieku byla 4 latka. Dlatego musielismy jej wziasc prywatne lekcje z instruktorka. W ostatnich dniach smigala jak ta lala. W przyszlym roku moze byc lepsza od mamy:ok: W tym roku juz z nami jezdzila po tychlatwiejszych niebieskich trasach, ale jeszcze na wszelki wypadek mielismy ja na szelkach (bardzo polecam!!!). Dzieciaki szybko lapia. Dobrze jesli ucza sie od instruktorow. Mimo, ze moj maz to wyborny narciarz i jego 3-ka starszych dzieci tez, to sam stwierdzil, ze mala ma uczyc instruktor, a on z nia pozniej moze pojezdzic z szelkami.
  2. Anulka - Super fotki! A wracajac do szpitali to musze przyznac, ze mimo, ze wszelkie psy wieszam na szwedzkiej sluzbie zdrowia i korzystam z niej tylko w lekkich przypadkach i jak musze (z wszelkim cholerstwem latamy do PL!) to musze przyznac, ze kiedy sie trafi tu do szpitala to jednak czlowiek ma super opieke (choc tez moze byc roznie). Nikomu nie musi dawac w lape, prosic sie itd. Ja mam super wspomnienia ze szpitala. Po porodzie mieszkalismy w nim (doslownie) przez 4 tyg. na oddziale neonatalnym, bo Misia urodzila sie w 32 tc z waga 1600gr. Zlego slowa nie moge powiedziec na tamten personel! A tu moja mala narciarka..
  3. Ja chyba jakis becwal jestem bo nie widze zadnego "dziekuje". Jest "cytuj", " multi WYL." i "szybka Odp." o nic poza tym.....:(((( Widac potrzeba sie wiecej natrudzic aby mnie oswiecic :)))))) A jesli chodzi o prywatna sluzbe zdrowia to u nas jest prawie niedostepna dla "szarego czlowieka"! I jesli chodzi o ceny, i o dostep. Wlasciwie kogos z nawet dobra pensja nie stac na kilkakrotne wizyty w roku, a juz napewno nie na badania!
  4. Dziki za podziekowania! Wiecie, ja tu jestem nowa, zielona, raczkujaca i niektore rzeczy sa dla mnie zagadka. np. o co chodzi z ta "moja strona"? Gdzie sie "dziekuje"? itp. Moze ktos mnie troche olsni.... PS. Qurcze, juz godzine siedze przy kompie a robota czeka....
  5. 1. Wiem co to bol glowy i szczerze wspolczuje. Sama jestem migrenowiec a w dodatku mam problemy z zatokami, ktore na wiosne beda operowane. Podobno bardzo pomoze! Trzymaj sie, Gabalas! 2. Tylko WAm pozazdroscic. Kiedys wszelkie "bajery" byly tylko za granica. Teraz wlasnie sa w PL. Na szczescie mieszkam nad samym morzem, na "wsi" i mikroklimat mam na stale. Ale te groty itp to kapitalny pomysl! 3. Kiedys w Wiadomosciach slyszalam jak sie wychwalalo szwedzka sluzbe zdrowia. Myslalam, ze ze smiechu z krzesla spadne! Nie bede Wam tu opisywac jaka ona wspaniala, bo dzien za krotki na ten post a ja mam robote w domu! Ale kiedy czytam m.in. jak ciezarowki opisuja swoje wyniki to mnie szlag trafia na to co u nas sie dzieje. Tu pierwsza wizyta u POLOZNEJ (bo ona prowadzi ciaze!) jest ok. chyba 12 tc. Wczesniej nikogo nic to nie obchodzi. Donosisz - to warto sie toba zajac! Koszmar! Pozniej jest kilka badan krwi, cisnienie (zadnych wynikow sie nie dostaje!), glukoza, pare usg i chyba dopiero w 8 lub 9 miesiacu jest badanie ginekologiczne (ja sie go nie doczekalam, bo urodzilam w 32 tc). To jest standart. Owszem, sa mozna trafic lepiej lub chodzic prywatnie (prywatnie jest cholernie drogo i malo jest prywatnych klinik). O wszelkie dodatkowe badania trzeba prosic samemu. Poprostu koszmar! I tak jest z kazda specjalizacja! Tu trzeba byc samemu dla siebie lekarzem aby chorowac - bo wtedy wie sie o co prosic lekarza. Do tego trzeba byc stanowszym, aby nie dac sie zbyc. Ja zmienialam kilka razy lekarza, az trafilam na takiego, ktory mnie slucha :))) Milego dnia!
  6. A w zyciu nie przypuszczalam, ze bede upubliczniac NASZA historie :)))) Ale tak milo na tym watku, ze jednak sie skusze. Jak sie ma 20+ lat to wszystko wydaje sie proste i jeszcze przed soba. Ale kiedy ma sie 30+ i ciagle buduje domki na piasku - juz nie jest tak wesolo. Kiedy dzis pomysle to przez moje zycie przetoczylo sie wielu facetow - i kazdy byl na powaznie, i kazdy mial byc ten jedyny! Ale nie byli. Kazdy byl inny, ale zaden nie jedeny. Ale chyba tak musialo byc, abym mogla poznac wojego meza i umiec z nim postepowac. Zycie prywatne nie ukladalo mi sie w ostatnich latach. Wpadlam wiec w pracocholizm. Po poltoraroku okazalo sie, ze mam depresje i zaczelam sie leczyc. Po kolejnym pol roku stwierdzilam, ze obecna terapia nic nie daje i musze sprobowac czegos intensywniejszego. Poszlam na grupowa. I dziekuje do dzis opatrznosci za to! Po pol roku moje zycie zmienilo sie o 180 st! Moj stosunek do pracy, zycia, facetow. Wtedy mieszkalam od 8 lat w DK. Postanowilam definitywnie (wczesniej postanawialam to zrobic przez 8 lat!) wrocic do PL. Postaram sie strescic jak moge, ale tu duzo detali odgrywalo role...Tak wiec postanowilam znalezc firme, ktora mnie do PL wysle. Mieszkac w PL ale miec dunskie zarobki, oplacone mieszkanie, samochod itd - glupia nie bylam!:)))) Wkoncu udalo mi sie. Zaczely sie przygotowania, znalezlismy lokal, pracownikow itd... Jakos ciagle podswiadomie odwlekalam podpisanie wiazacej umowy. Nie wiem dlaczego. Wkoncu szef zaczal naciskac. Byl koniec kwietnia 2000 roku. Umowilismy sie, ze pojade na targi do Poznania i kiedy wroce to podpisze. Pojechalam. Wtedy WOGOLE nie mialam facetow w glowie! Chyba pierwszy raz w moim zyciu:))) Po zjedzeniu samotnej kolacji w hotelowej knajpie usiadlam w barze by zapalic. Jakos tak sie zeszlo, ze fajnie mi sie gaalo z barmanka i troche mi czas zlecial. W drugim koncu baru siedzial typowy skandynaw zerkajac na mnie uparcie. Na wszelki wypadek usiadlam plecami do niego aby nie poczul sie "zaproszony" do towarzystwa, jednak wkoncu podszedl przypalic mi papierosa i zagadal. Okazalo sie, ze ma firme w PL. A w dodatku wcale mi sie nie narzucal tylko poprostu rozmawial. Zainteresowaly mnie jego doswiadczenia z prowadzenia firmy w PL i dlatego zgodzilam sie z nim spotkac na drugi dzien i zjesc razem kolacje - oboje bylismy sami na targach. Ale rano okazalo sie, ze musi zaraz po targach wracac do domu i poprosil o spotkanie ta terenie wystaw. Zgodzilam sie, ale jeszcze mialam inne sprawy do zalatwienia wiec obiecalam, ze kiedy wkoncu dotre na targi to zadzwonie i sie umowimy. Wieczorem wrocilam do hotelu padnieta i kiedy szlam przez recepcje przypomnialo mi sie, ze mialam do niego zadzwonic! Oczywiscie bylo za pozno. Tak nie bylam nim zainteresowana jako facetem, ze po prostu zapomnialam! Kiedy wrocilam do domu postanowilam, ze wysle sms z przeprosinami aby nie wyjsc na arogantke (cholera wie, moze kiedys spotkalabym go w interesach? I co w tedy by pomyslal?!) Na drugi dzien oddzwonil, ze wlasnie jedzie na jakie spotkanie do Kopenhagi (mialam do niej ca. 70 km) i czy moze bysmy sie spotkali tam. Glupio mi bylo odmowic, wiec sie zgodzilam. Prosto z pracy, w podkoszulku i dzinsach pojechalam na spotkanie. Wygladalam koszmarnie a on.....pod krawatem i w garniturze (zawsze mialam slabosc do eleganckich facetow). Wygladalismy troche konicznie. Rozmowa sie nie kleila, bylam przekonana, ze nudzi sie tak samo jak ja. I za kazdym razem kiedy juz mialam sie zbierac to proponowal kawe, kolacje , znowu kawe... I tak skatowalam kilka kodzin. W koncu nie wytrzymalam i powiedzialam, ze naprawde musze juz isc. Samochod stal pod hotelem wiec pojechalismy tam razem taksowka. Przy samochodzie zegnalismy sie i wtedy spojrzal na mnie i spytal, czy moglibysmy sie jeszcze kiedys spotkac prywatnie. A ja tego spojrzenia dlugo nie zapomne! Poczulam jakby mnie prad kopna i............zakochalam sie na amen! Pare dni pozniej znowu mielismy sie spotkac. 2 godz. wczesniej wyszlam z pracy, zrobilam sie na bostwo, wsiadlam do samochodu i jeszcze pomyslalam, ze lepiej jak wczesniej zatankuje, aby nie bylo zadnych niespodzianek po drodze. I z tych emocji zatankowalam sobie rope (a samochod na benzyne!). Koniec, pomyslalam. Mam 70 km, bez samochodu, w szpilkach i fryzura cud....co robic. Na szczescie mama byla niedaleko u znajomej i zawiozla mnie do Kopenhagi. To byl maj, kilka tygodnie pozniej moj obecny maz (wowczas juz 40 letni ojciec 3 dzieci z pierwszego zwiazku) oswiadczyl mi sie nieoficjalnie. Zazartowalam (nie przypuszczalam, ze mowi powaznie), ze musi tate spytac. 29 lipca bylismy w PL i akurat bylo spotakanie rodzinne gdzie byl moj ojcie, moja mama i moj brat. Wtedy moj M poprosil mojego ojca o moja reke! We wrzesniu kupilismy dom w SWE, 15 pazdziernika sie tam wprowadzilismy (mieszkalismy u mnie w DK od lipca - maz dojezdzal do pracy do SWE codziennie!) - to byl rok 2000. 16 sierpnia 2003 wzielismy slun, a 9 lipca 2005 urodzila nam sie corcia! I tak zyjemy tutaj do dzis. Czasem pod gorke, czasem z gorki, ale i tak wydaje mi sie, ze jestesmy szczesliwsi niz wiekszosc malzenstw, ktore znamy. Koniec historii... PS. Oczywiscie moje zycie zawodowe padlo. I lezy do dzis. Ale jest mi dobrze jako kura domowa.
  7. Ja tez polecam Angelcare. Ja jeszcze mam ten starszy model. Nadal z niego korzystam, bo Misia spi w swoim pokoju na dole i u nas nic nie slychac. A Misia ma juz 3,5 roczku :)
  8. Mi slabiutka druga krecha wyszla dopiero po paru dniach po czasie. Co dzien robilam testy. Mialam problemy z zajsciem i wywolywana owulacje wiec dokladnie wiedzielismy kiedy dzialac. Dlatego tak szalalam z tymi testami. A jako ciekawostke to wam powiem, ze TEGO dnia, kiedy poczela sie Misia przysnilo mi sie, ze jade zatloczonym autobusem, przez ktory przepychala sie na chama starsza kobieta. Kiedy przechodzilakolo mnie zatrzymala sie i powiedziala: Ty to jestes w ciazy! i poszla. Obudzilam sie i opowiedzialam sem mojemu M. Nie wiem czy cokolwiek wtedy skumal (to byl srodek nocy). Potem mi mowil, ze gdybym mu o tym nie powiedziala wtedy to nie uwierzylby w ten sen. Mam nadzieje, ze moje oststnie sny nie sa tak prorocze. Zreszta male szance na bejbisa bo cos ostatnio zyjemy z m jak brat z siostra Ciagle zbyt zmeczeni lub chorzy... Ale ostatnio obiecalismy sobie, ze czas nadrobic zaleglosci :ok:
  9. Moj m tez mnie czasem meczy o rodzenstwo dla Misie. Moje serducho tez by chcialo, ale rozum mowi co innego. Misia ma 3 przybranego rodzenstwa (z poprzedniego zwiazku meza - 16, 18, 20 lat) wiec sama nie zostanie kiedys. Oni za nia swiata nie widza! Ja powiedzialam - Niech decyduje przeznaczenie! Bedzie - to bedzie! Ale starac sie nie bede. Ale: Nigdy nie mowi sie "nigdy"! Monia38 - Ostatnie moje PMS-y sa takie, ze sama siebie sie boje
  10. Ale macie tempo! Latwo powiedziec "wgryz sie szybko" jak ja w domu mam istne pobojowisko i bunt 3-latka u Misi i chyba u meza tez - jakos tak podobnie reaguja.... Jakies mam magicne pranie bo ze sterty, ktora sie uzbierala po powrocie z 2-tygodniowego wyjazdu w gory, nic nie ubywa - mimo, ze ciagle piore! Juz mnie cos trafia, bo ciagle cos robie a efektow nie widac. Dzis dowiedzialam sie, ze w srode mam isc na spotkanie informacyjne dot. operacji mojego kolana. Ciekawe kiedy maja zamiar je operowac. I jak na zlosc jest to ponad 100km ode mnie - w okolicy pelno szpitali, ale nie ma miejsc, ale ponoc tamen ma dobrego specjaliste. Cos-za-cos! Potem jeszcze czeka mnie wiosna operacja zatok. I mam nadzieje, ze bede jak nowa Sloneczko - Moze cos wisi w powietrzu bo ja od kilku dni snie, ze albo juz urodzilam, albo jestem w ciazy lub, ze sie dowiaduje, ze jestem w ciazy. Co dziwne, zawsze jakos tak spokojnie to przyjmuje. Na szczescie to tylko sny, bo ja drugiego dziecka nie planuje. Z roznych powodow, ale rowniez z tego, ze nie dalabym rady psychicznie! Moja Misi wystarczy za cale przedszkole! I gada za 10 osob! Ja jestem wygadana, ale przy niej to ja jestem milczek. Jej buzia sie DOSLOWNIE niezamyka jesli nie spi! Dobra zmykam. Bede sie starac "wgryzac".....Pozdrawiam Was wszystkie
  11. Witam. Moze uda mi sie "wgryzc" w Wasze grono Widze, ze nawet tematy na czasie. Ja rowniez czekam na rozpoczecie budowy i wszelkie tematy z urzadzaniem sa dla mnie na czasie. A jesli chodzi o ta wanne to ja odradzam hydromasaz. Choc to indywidualne. Jesli dysze sa na sciankach bocznych wanny to aby z nich korzystac musza byc wszystkie pod woda. Czyli trzeba wanne wypelnic cala woda. Jesli ma sie mala wanne to problem nie jest duzy, ale przy duzych wannach staje sie to uperdliwe. Ja mam duza, narozna wanne (550l!!!) ze wszelkimi bajerami i.....prawie z niej nie korzystam! W nowym domu w naszej lazience mam zamiar zainstalowac zwykla, podluzna wanne zez niczego - abym mogla sobie do niej wskoczyc i polezec choc na chwilke. Ale to kwestia gustu. Mnie te masaze nic nie daja. Troche pic na wode.
  12. muszelka

    Witam

    Dzieki za mile powitanie! Bede sie wgryzac.... Do "zobaczyska" na forum
  13. muszelka

    Witam

    Wpadlam za namowa jednej z Waszych forumowiczek. Widze, ze jest tu mila atmosfera i moze uda mi sie u Was zadomowic. Choc z takim zgranym forum jest jak z "nowym podworkiem" - trzeba czasu aby sie "wgryzc" Troche o mnie: Mam 38 lat , mieszkam w Szwecji (okolice Ystad, ale wczesniej mieszkalam prawie 8 lat w Danii)), moj maz jest Szwedem, malzenstwem jestesmy od ponad 5 lat i mamy kochana coreczke, Michélle, ktora dzis konczy 3,5 roczku! Ja nie pracuje (ale moze to niebawem zmienie, bo juz chodze na rzesach w domu) a Misia chodzi od ponad roku do przedszkola (15 godz. tygodniowo). Przechodzimy bunt 3-latka , ktory chyba skroci moje zycie nieco.... Moja pociecha ma mamusi temperament wiec nie jest wesolo! Zainteresowania? Rozne. Jestem typem poszukiwacza. Kazdy znaczacy etap w moim zyciu owocowal nowymi zainteresowaniami. W mojej "kolekcji" chyba dominuje psychologia. Ale sa tez mniej "powazne" tematy - np. ksiazki sensacyjne, kucharski (nie wiem dlaczego je zbieram bo i tak gotuje ciagle to samo!), jazda na nartach, podroze.... No, to chyba tyle. Widze, ze jest tu kilka znajomych "twarzy". Milo.....Mam nadzieje, ze ze wzajemnoscia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...