-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez kaska0110
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 18
-
Cześć kobietki Aż mi wstyd, ze tyle czasu się nie odzywam, ale ja to jakoś nie mogę się ogarnąć... Jak czytam niektóre z Was, to zdaje mi się, że podobnie mamy. No więc u mnie w sumie nie jest jakoś źle, ale zmęczona jestem... Mała w dzień mało co śpi, w zasadzie większość czasu spędza na piersi. W szpitalu dokarmiali mi ją z racji zbyt dużego spadku wagi, ale jak wyszłam do domu, to dokarmiłam ją może ze 3 razy i na tym zakończyłam. Oczywiście ceną za to jest minimalna ilość czasu wolnego dla mnie, bo Jagoda przez to siedzi mi często na cycu, mało śpi, bo wciąż jest głodna. No i o ile położę ją w moim łóżku, to jeszcze pośpi (zwłaszcza jak i ja z nią pośpię), to jak ma spać w łóżeczku to w zasadzie nie ma spania, po chwili się budzi i tyle. Z tym okupowaniem cycka chodzi o to, że mała źle łapie pierś, przez co marnie i powoli wypływa jej mleko, dlatego siedzi o wiele więcej na piersi. Kolejny problem - ciężko jej zasnąć w wózku, przez co spacer czy wyjście na zakupy jest mordęgą psychiczną: czy i kiedy się obudzi albo kiedy zacznie płakać. Ostatnio biegłam do chaty z jęzorem po pas. No i z atrakcji to już w pierwszym tygodniu wystąpiła u nas czerwona pokrzywka po dżemie truskawkowym No i ogólnie mała ma problemy brzuszkowe, ciągle się pręży i męczy. Kupiłam już koper włoski, piję i zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak czytam o tych Waszych kupach to jestem w szoku, bo Jagoda robi max 2 kupki dziennie. Chyba tylko w pierwszej i drugiej dobie zrobiła po 5. No alllllle... nocki mamy jak narazie ładne, bo dziecię moje budzi sie 2-3 razy. Nadrobiłam wszystko co napisałyście, ale nie pamiętam już co która z Was napisała... Madzia - powiem Ci, że nie wyobrażam sobie kąpieli raz w tygodniu. Zwłaszcza latem. Nam Filipa polecali kąpać co drugi dzień właśnie. Co do witaminy K, to w Polsce też dzieci ją dostają w pierwszej dobie życia. Nadinn i ja Cię podziwiam. Nie ogarniam jak narazie mojej dwójki, a Ty masz takie maluchy... Ala - super, że takie wieści pomyślne. Co do chwalenia się... czemu masz się nie chwalić, przecież dzieci to nasza duma, więc skoro jest czym, to się chwal kochana. Gratulacje dla Olesi !!!! Zaza nie przejmuj się potówkami, one same schodzą, nie ma potrzeby nic z tym robić, po co ingerować, lepiej delikatniej Sergiuszka ubieraj, a one same znikną. Mamamajki - fajnie, że Maja jednak brata polubiła Przynajmniej ten problem masz z głowy, zwłaszcza, ze zapowiadało się nieciekawie. Powiedz mi ten rumień, czy ja Ty to nazwałaś to takie czerwone plamki i w środku jakby takie maleńkie białe kropeczki?? Bo Jagódce po kilka takich co jakiś czas wyskakuje i zastanawiałam się czy to znowu jakaś alergia czy co... No i od czego to?? Co do ubrań... nic nie mów... dziś chciałam jakieś koszulki kupić, bo wszytsko ciasne... wyglądam jak locha i jestem wściekła, bo nic na mnie nie pasuje :/ Kupiłam tylko buty i też jestem wściekła, bo nie zauważyłam fabrycznej wady i muszę się znowu fatygować, żeby je wymienić lub oddać Dobra spadam dziewczyny, bo już padam, a tu niedługo trzeba będzie na karmienie wstawać Buziaki.
-
MariBardzo zabawne, Julek jak sie obudzil po polnocy, tak do tej pory nie zasnal porządnie. Tylko go do ĺłóżeczka odtjłoże, ten szeroko otwiera oczy albo robi kupę. Ja jestem załamana. Mari ja wiem, ze to może nie jest zbyt mądre podejście, niektórzy mogą krytykować itd. ale może on zwyczajnie potrzebuje pospać z Tobą??? Przytulić, poczuć mamę?? Ludzie to jedyne ssaki, które odseparuwją swoje małe od "gniazda"... Jagoda śpi lepiej w naszym łóżku
-
Dziewczyny mam dobrą wiadomość Dziś rano dostałam sms-a od Katarzyny I ona wreszcie tuli swojego synka Maciej waży 4170 i mierzy 61 cm. Kawał chłopaka! To (z tego co kojarzę) ostatnia z nas się rozpakowała, żadna nie czekała do lipca Mamamajki fajnie, że już w domku!!! Oby było z dnia na dzień co raz lepiej!!!!
-
Cześć dziewczyny! Napisałyście tyle, że nadrabiania od groma. Może kiedyś mi się uda Dziś wpadam, żeby podziękować za gratulacje No i widzę, że Was jeszcze kilka w dwupakach. Dziewczyny, oby poszło Wam szybko i w miarę lekko Madzia - gratulacje!!!!! Lenko witaj po drugiej stronie brzuszka My wyszłyśmy ze szpitala we wtorek. Jagódka jest kochana i w miarę spokojna, ale i nas nie omijają problemy z karmieniem. NAwet wczoraj wyszły jakieś krosteczki, prawdopodobnie uczuliło ją coś co zjadłam. Tylko co?.... Dopiero zaczynamy się ogarniać. Jak w końcu się jakoś zaczniemy organizować to się odezwę i napiszę coś więcej. Trzymajcie się ciepło
-
Nikitaka dlaczego drugi raz??? Co się stało?? Ropuszko dużo zdrówka dla Ciebie i synusia!!!!!
-
Katarzyna nie stresuj się tymi wymiarami, u mnie jak teraz popatrzyłam na wczorajszy wydruk żadne się nie zgadzają... według niektórych to Jagoda ma 37 tygodni według innych 39 lub 38. No a my zaraz 41 zakończymy Nie ma co tym się sugerować, lekarze mierzą to lewą ręką, wystarczy, ze o milimetr źle zaznaczą i już wynik inny. No a waga... tak jak pisałam - 2 tyg. temu mój ginekolog powiedział, że mała waży 3800 gr, no i jest margines +/- 500gr. No i że u mnie to raczej będzie więcej jeszcze. No a tu się okazuje, że wczoraj po 2 tygodniach (gdzie już powinna ważyć w takim razie ponad 4 kg) waży... 3500gr... więc darujmy sobie, bo tylko nam w głowach mieszają... Dziewczyny jak to jest z szyjką??? Czy żeby zaczęła się rozwierać musi najpierw być miękka i zgładzona??
-
Cześć dziewczyny. Mari dzielna z Ciebie dziewczyna. Zastanawiałam się właśnie dlaczego tak Cię te szwy bolą, mnie też bolały (po kleszczach mega cięcie), ale nie aż tak. No ale tu się okazuje, że o co innego idzie. Oby dziadostwo poszło precz!!!! Całusy dla Julka Madzia - powodzenia u położnej. Mam nadzieje, że nie będziesz musiała iść na żadne wywoływanie, tylko sama z siebie Lenka się zdecyduje wyjść Zaza no to ciekawe, czy Ty już lada moment nie będziesz tulić Sergiuszka Oby!!!! Hosa przykro mi z powodu córeńki!!! Mam nadzieję, że już wszystko gra. No a Ty masz jeszcze chwilkę, więc spokojnie. Odpoczywaj sobie!!! Nadinn u nas takie problemy zdarzały się baaaardzo rzadko, pomagały czopki. Nie miałam odwagi nic tam wsadzać innego... najważniejsze, że pomogło, a w razie czego podpytaj położnej jak będzie (bo chyba przychodzi, co??). Dziewczyny mam wieści. Więc tak Alatra generalnie jest zdołowana całą tą sytuacją, no ale jak dotychczas wszystkie badania u Jasia wychodzą ok. Cały czas jednak robią kolejne, więc kciuki i modlitwy nadal potrzebne!!!! Niestey nie ma pokarmu (prawdopodobnie przez stresy), Jasio się denerwuje i tak kółko się zamyka. Ja osobiście mam wielką nadzieję, że zaraz wszystko się unormuje i spokojnie wrócą sobie do domku!!!! No i kolejne wieści - od Mamymajki... niestety mały Gucio ma zapalenie układu moczowego Muszą zostać w szpitalu jeszcze ok.10 dni Okazuje się, że prawdopodobnie się z tym urodził, lekarze myśleli, że to się nie rozwinie, a jednak się niestety rozwinęło. Maluch dostaje już antybiotyki. Powiedzieli Mamiemajki, że prawdopodobnie jest to wynikiem infekcji, którą przeszła w I trymestrze ciąży Wiecie co?? Tak osobiście to ja myślę, że mogli jej tego oszczędzić i nie pieprzyć, że to może być od tego... nic dziewczyna nie poradzi, na nic to nie wpłynie, a pewnie tylko sobie głupoty wbija do głowy i się denerwuje No a oni też pewności nie mają... Dziewczyny trzymajcie koniecznie kciuki za nasze dzielne mamusie i ich syneczków!!!!! Oby szybko wrócili do zdrowia. No a u mnie to tak średnio. Wczoraj dla "spokojności ducha" poszłam do szpitala na KTG. Powiedziałam, że odczuwam słabsze ruchy. Przebadali mnie w szerz i wzdłuż, siedziałam na izbie 3,5h. Zrobili mi ktg, zbadał mnie lekarz, sprawdził kolor wód, zaprosił na usg. No i według lekarza moje dziecko ma około 3,5 kg (mój lekarz 2 tyg temu twierdził, że 3,8kg ). Lekarz próbował sprawdzić przepływy, ale niestety się nie udało. Powiedział, że mam przyjść jutro i znowu spróbuje, bo dziecko za bardzo się ruszało. W domu poczytałam co tam nabazgrolił. Wyczytałam, że nie udało się zrobić tego badania ze względu na ruchliwość dziecka i na ułożenie tylne potylicowe. No i sprawdziłam w necie jakie to jest położenie. Jak zaczęłam czytać to od wczoraj chodzę zdołowana Wiem, że większość dzieci rodzi się normalnie i odwraca itd. itp. Tylko, że nie wiem czy pamiętacie... ale ja pierwszy poród miałam koszmarnie długi (30h) i zakończył się kleszczami. No a tu czytam, że rzadko, ale bywa, że dziecko się nie odwraca i wtedy może się poród też zakończyć kleszczami, no i generalnie może dłużej i boleśniej przebiegać... Tak jak po zajęciach SR byłam wyciszona, dobrze nastawiona, spokojna... i wyczekiwałam porodu jak zbawienia, zwłaszcza w ostatnich dniach... tak teraz mam doła i strasznie się boję. Nie wyobrażam sobie przechodzić czegoś podobnego jeszcze raz, nawet jeśli jest tylko 5 % szans, że tak to się może zakończyć, to dla mnie jest to o 5% za dużo!!!! Boję się zwyczajnie
-
Evitka w poniedziałek mam wizytę u gina. Da mi wtedy skierowanie do szpitala, kiedy zechcą mnie przyjąć to nie mam pojęcia. Tak sobie myślę, że pójdę dzisiaj do szpitala zrobić KTG. Będę wiedziała czy z Jagodą wszystko gra, no i prawdopodobnie powiedzą mi od razu kiedy mam się do nich zgłosić, jeśli nie urodzę. Słyszałyście o tym, że po terminie przysługuje jedno takie badanie bezpłatnie?? Jeżeli chodzi o skurcz, to też już miałam kilka takich, masakra!!!! Zwalają z nóg...
-
Madzia... bardzo chciałabym powiedzieć, że może teraz już będę ja... ale cholera wstaję znowu mega wkurzona, bo NIC się nie dzieje a ile już laseczek urodziło, które miały termin daleko po mnie... ehhhh.... Odwiozłam wczoraj Filipa do mojej mamy. Jak ja nie lubie się z nim rozstawać. Czasami zachowuję się jak durna kwoka... ale jemu to zrobi dobrze, no i nam też! Przecież my jako smrodki też jeździliśmy do swoich dziadków. Ale jakoś tak pusto i cicho w domu... jakbym nie była u siebie
-
Ja dalej ogłaszam dobre nowiny Troszkę spóźnione, bo nie było mnie w domu. Mari szalona nasza już od 15.17 ma dzieciątko przy sobie No i jednak jest (prawdopodobnie) Julek, a nie Róża. Poród SN, synek waży 3050 gr i mierzy 52 cm. Maluszek był owiniety trzy razy pępowiną i Mari w pewnym momencie odpłynęła, więc gorąco było, na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Oboje czują się całkiem nieźle i są zadowoleni z opieki w szpitalu. Dostałam dłuzszego sms-a, ale myślę, że ona sama Wam opowie wszystko jak już do nas wróci Dodam tylko, że prosi, żebyście jej wybaczyły jej marudzenie, że będzie ostatnia, i wepchnęcie się bez kolejki Pozdrawia Was serdecznie. Macie też serdeczne pozdrowienia od Wiktorio i Michalinki Dziewczyny czują się ok, ale muszą jeszcze zostać w szpitalu ze względu na żółtaczkę maleńkiej. Wiktorio prosiła by przekazać gratulacje wszystkim "rozpakowanym" mamusiom
-
Nadinn może tego właśnie Jasio potrzebował, niby mały dzieciaczek, ale jednak kumaty. Oby takie rozmowy zawsze pomagały!!! No, ale widzisz, jak nie urok, to .... Mój Filip coraz częściej pyta czy kochamy go, potem - czy tak samo jak jego kochamy Jagódkę... ehhhh.... co to będzie??? Obyś kochana miała rację z tym rozpakowaniem, bo już naprawdę nie mam sił... Evitka Ciebie to ja podziwiam szczególnie... 4-latki w domu + maleństwo... rzeź Pewnie, że mama się przyda do pomocy. Czy szybko dojdziesz do siebie czy nie, mama z pewnością choć trochę Ci ulży!!!
-
Napisałam już do Mari, żeby w razie czego mogła sms-a wysłać No a ona bidulka myślała, że ją przeziębienie łapie... Kochana przytulam ciepło i kciuki zaciskam
-
Nie martw się Katarzyna, nie Ty jedna masz bałagan No i nie Ty jedna tylko odpoczywasz Ja Ci powiem, że zwyczajnie na nic sił nie mam. Wstaję rano, szykuję małego do przedszkola, mąż go zabiera, ja jem śniadanie, trochę tu siedzę, potem obiad jakiś robie, ale ostatkiem sił Czasami jak mam większego powera to jakiś deser albo ciasto przygotuję, ale na sprzątanie nie mam ani sił, ani ochoty. Tak tylko z grubsza odgruzuję Czasami śpię w dzień, bo nie daję rady. No i tak leci... wieczorem nie mam żadnych problemów ze spaniem, a i tak w dzień bym mogła spać nawet 2-3 godziny... Stwierdziłam, że nie ma co świrować, widocznie mój organizm tego potrzebuje. No a sprzątanie.... poczeka Teraz męczy mnie już wszystko, wszytsko boli i uciska... a Jagódce tam dobrze chyba, bo nie wyłazi... Dziś po przedszkolu wieziemy jednak Filipa do mojej mamy na kilka dni. Jakoś nie chce mi się o tym myśleć, bo mi przykro i tęskno będzie, ale jak coś zacznie się dziać, to będę spokojniejsza. Oby to było szybko... Zaza jak możesz to weź tam na prywatnym w tej liście uwzględnij, że ja miałam termin na 10 a nie na 07 czerwca. Chyba tam nie byał brana pod uwagę długość cyklu, stąd w suwaczku był 7 czerwiec. Tak czy siak jestem już przeterminowana.... jako jedyna Ehhhh.... niby rozwarcie na 3cm, ale jakoś nic się nie dzieje dalej... Dobra, już nie marudzę Miłego dnia dziewczyny!
-
Cześć Nadinn - o rany... ale masz kocioł Nie wyobrażam sobie tego... Zobacz co to się w główce takiego małego Jasia roi, że tak mu źle... trzymam kciuki, żeby sytuacja szybko się unormowała i wytrwałości Ci życzę, bo jest Ci teraz potrzebna!!!! Dzielna z Ciebie mamusia!!! Powiem Ci, że też się strasznie obawiam co to będzie, mimo, iż Filip już spory chłopak... Mari, Luigi zdrówka dziewczyny. Nie czas teraz na chorowanie, więc niech choróbska idą precz! Katarzyna po co Ci ręce do roboty, połóż się i odpoczywaj!!!!!! Mari pytałaś o to jak się dowiedziałyśmy o ciąży... U mnie za pierwszym razem było tak, że staraliśmy się dwa lata (zaczęliśmy chwilę przed ślubem), no i niestety nie wychodziło nam. O ile na początku ja podchodziłam do tego zupełnie na luzie, o tyle po pewnym czasie zaczęłam schizować totalnie. Ryczałam jak widziałam drobiazgi dla dzieci, ubranka. Miewałam miesiąc w miesiąc "objawy" jak na ciążę, no i oczywiście za każdym razem okazywało się, że to jednak nie to. Takie zachowania były silniejsze ode mnie. Wreszcie po 1,5 roku poszłam do lekarza, wyłuszczyłam o co chodzi, przebadał, dał zalecenia (kalendarzyk, seks raz w miesiącu, ble ble ble). Generalnie powiedział mi, że jeśli już, to jest to pewnie wina faceta, bo częściej to mężczyźni miewają problemy np. z plemnikami, ale tak ogólnie to jemu się wydaje, że to jakaś bariera psychiczna może być. Miałam się zgłosić za 3 miechy. W tym czasie bardzo szybko podjęliśmy decyzję o wyjeździe do Anglii. Wyjechaliśmy, przestyaliśmy się tak bardzo "spinać", ale nadal sie nie zabezpieczaliśmy. Powiedzieliśmy sobie, że popracujemy, odłożymy pieniążki i wracamy, a jak się przy okazji uda to super Po pół roku zaczął mi dokuczać żołądek. Stało się to po kilku dniach na tyle dotkliwe, że postanowiłam iść do lekarza. Jednak spóźniał mi się też okres, więc mój Tomek przywdział banana na twarz i stwierdził, że napewno jestem w ciąży. Ja nie wierzyłam, bo takie objawy miałam już setki razy, ale postanowiłam, że zrobię najpierw ten test, a ewentualnie potem lekarz. Kupiliśmy test i ... to był do tamtego czasu najszczęśliwszy dzień w moim życiu Nie szło się pomylić z kreseczkami bo mąż kupił test, który pokazał ładnie : PREGNANT Pamiętam ten dzień jak dziś. Przyszli do nas znajomi akurat wtedy kiedy mąż z tym testem wrócił. Ja zła jak osa, no bo przecież nie mogłam od razu go zrobić, a oni siedzieli i siedzieli. W końcu mówią, że idą. Ja zawsze gościnna i uwielbiająca towarzystwo innych ludzi, nawet ich nie zatrzymywałam (zawsze mówiłam coś w stylu: oj, zostańcie jeszcze trochę). Jak tylko wyszli ja od razu do kibla, a mój Tomek... za mną się pcha Wygoniłam go oczywiście, bardzo się zbulwersował, ale wyszedł. Zrobiłam co trzeba i wyszłam do niego. Wyszliśmy na ogródek i odliczaliśmy razem czas. Tomek trzymał test, no i po chwili mówi, że to już i ciach test do góry, przed oczy swoje, ja oczywiście nic nie widziałam, bo za wysoko, ale widziałam jego minę i to mi wystarczyło. Nigdy wcześniej nie widziałam go tak szczęśliwego... Ryczeliśmy oczywiście jak dwa bobry, za chwilę się śmialiśmy ... i tak na przemian.... Teraz z kolei próbowaliśmy ok. 5 miesięcy, zaczęłam chodzić do lekarza na monitorowanie cyklu, niby wszystko ok. ale coś się nie udawało. Po tych 5 miesiącach odpuściłam sobie monitorowanie i seks wtedy, kiedy lekarz zalecił. Stwierdziliśmy, że musimy wyluzować, za jakiś czas spróbować znowu... i już następnego okresu nie dostałam Szał był nieziemski Mój mąż w ogóle mi nie uwierzył, ja ledwie sama też uwierzyłam Za to Filip jak mnie zobaczył, to mówi do mnie: mama a co ty się tak cieszysz i cieszysz U nas wniosek jest prosty - im bardziej chieliśmy, tym bardziej nie wychodziło. Sprawdziły się gdybania lekarza, że to przez psychiczne, a nie fizyczne problemy. Wystarczyło wyluzować i się udawało. Tylko, ze to wbrew pozorom nie jest takie proste. No bo jak powiedzieć sobie: "daj na luz" skoro się czegoś tak bardzo pragnie.... No ale udało się Brak słów.... takie piękne chwile zapamięta się na zawsze
-
Cześć dziewczyny! Ropuszka - gratulacje kochana, niech synuś zdrowo rośnie Dziewczyny dostałam wieści od Alatry, niestety nie są pomyślne. Malutki Jasio urodził się w zamartwicy, do tego ma krwiaka, skacze mu puls i w zasadzie śpi cały czas. Jutro będzie miał robione usg główki. Przykro mi, że takie smutne wiadomości, ale myślę, że chciałybyście wiedzieć. Pomódlcie się i trzymajcie kciuki za małego Jana i jego dzielną mamusię!!! Dobrej nocy dziewczyny. Ps. Evitka - słuszna decyzja, nie ma co ryzykować.
-
Chciałam te same wieści przekazać ale już Luigi napisała, więc wiecie! Gratulacje dla kolejnej czerwcowej mamusi Mamymajki
-
Witajcie dziewczyny. Mamy kolejnego czerwcowego chłopaczka Dzisiaj o 5.45 Jasiek Alatry przyszedł na świat!!!! Nie znam szczegółów, ale Ala napisała, że poród nie był za ciekawy, a synuś dostał tylko 5 punktów No i zabrali go od mamusi. Dziewczyny trzymajcie kciuki za nich koniecznie, bo bardzo im się nasze ciepłe myśli przydadzą!!!! No i wydaje mi się, że tak jak cały czas pisała Mamamajki - Gucio czekał na Jaśka jednak
-
Niecierpliwa serdecznie gratuluję!!! Najważniejsze, że już za Wami te nieprzyjemne przeżycia i jesteście już w domku. Odpoczywajcie sobie i niczym sie nie stresuj!!! Ala a szkoda, bo ja śpię max do 7. Czasami w dzień jeszcze dosypiam, ale to raczej koło południa i w sumie rzadko. Dziś ok. 9 byłam już po zakupach i w drodze powrotnej zaliczyliśmy plac zabaw. Potem do domu z zakupami i znowu na 2 godziny na plac zabaw. Teraz wróciliśmy do chaty i odpoczywam, w sumie nie wiem po czym Ej, to lipa u Ciebie, co to za pocieszenie, że miękko i gładko, jak nadal nic... bidulko !!! Ja dziś na wizytę idę, ciekawe co mój gin ma mi dziś do powiedzenia. Spadam, bo Filip mi tu głowę wsadza w monitor Ps. Marjaneczka fajna jest Twoja Amelka
-
Niecierpliwa a Ty jak?? Dziś Twój dzień, mam nadzieję, że chociaż Tobie się poszczęści Trzymam kciuki!!!
-
Cześć dziewczyny. Melduję się, że od dziś też jestem już przeterminowana Ropuszka jasne, że będziemy o Tobie myślały, trzymaj się cieplutko i powodzenia Mamamajki niechże Cię wreszcie przyjmą, bo nie przystoi tak dręczyć ciężarnej Trzymam kciuki za dobre wieści dzisiaj!!! Ja też myślałam o Evitce i jeszcze o Katarzynie. Pisały coś, że ich nie będzie, czy nie? Mam nadzieję, że u nich wszystko gra!!!!! Ja mam nadal dziecia w domu, więc mało mnie tu dziś będzie. Idę z nim na zakupy, potem na plac zabaw, bo ładna pogoda się zapowiada. Nie martwcie się jak nie będę pisać Obiecuję, że jak się coś będzie działo, to na bank napiszę sms-ka To tak na przyszłość Buziaki czerwcówki, miłego dnia
-
mamamajki3 Alatra cos się tez nie odzywa - może i Jasiek już na świecie??? ;) Ala spała, podobnie jak ja po jodowej bombie Pewnie się wkrótce odezwie
-
Ja znowu przynoszę dobrą nowinę Dziś na świat przyszła Michalinka, waży 3750 gr i ma 57 cm Wiktorio gratuluję Ci jeszcze raz :* Uwierzycie???? W takiej kruszynie taka fest kobietka się chowała Wiktorio napisała, że o 12.30 została przyjęta z bólami na oddział, zaś 0 15.35 już było po wszystkim! Wszystkie forumowe ciocie mają pozdrowienia od dziewczyn
-
Nina gratulacje serdeczne Zuzanko witaj na świecie Mamaola - fantastycznie, że poród wymarzony U nas wanny niestety nie ma. Córeńka duża i aż dziw bierze, że obyło się bez rozcinania, pękania itp. Gratuluję Ci jeszcze raz serdecznie No i jak napisała Madzia - piękna z Ciebie kobieta, przedostatnie zdjęcie niesamowite. Nie wystarczy słów żeby opisać emocje jakie można tam zaobserwować! Buziaki :* Dziewczyny, wiem, że to dziś "mój" dzień, ale jakoś się nic nie zapowiada i mimo, iż się nie nastawiałam na termin, to jednak jakiś humor podły... byliśmy dziś po plaży pospacerować, stąd mnie nie było z Wami. Jakoś nastroju nie mam na pisanie i czytanie. Poczytam Was później! Do miłego!
-
Nikitaka, szkoda, że sól odpada... może spróbuj jeszcze inhalacje (garnek + gorąca woda i pod ręcznikiem) z samej wody. Mi to pomagało i nawilżało gardło, zwłaszcza jak suchy kaszel miałam - nawilżało i choć chwilę było mi lepiej. Mamamajki nie wiem jak Ty się teraz czujesz, ale ja Filipa przenosiłam o tydzień, no i był to najdłuższy tydzień podczas całej ciąży... Nie chciałabym teraz przechodzić tego znowu, ale coś mnie się zdaje, ze tak właśnie będzie Co do snów, to mi się tam żadne porody nie śnią, tylko śniło mi się np. ostatnio, że mężowi pozwoliłam na kilka numerków na boku Jak się obudziłam to myślałam, że go zagryzę, bo oczywiście z mojego przyzwolenia gnojek skorzystał Hahahaha
-
Madzia kurcze, nieźle... szkoda, że się jednak nie rozwinęło. Nikitaka. Ja mam te pastylki Isla, mi pomagały średnio, ale z braku laku... Jeżeli mogę Ci coś od siebie poradzić: pół szklanki ciepłej wody + łyżeczka soli -> płuczesz gardło, najlepiej kilka/kilkanaście razy dziennie. Mi to pomagało dość fajnie, ale jak już był kaszel to tak średnio, więc zaczynaj szybko, póki nie za późno. No i jeszcze syrop z cebuli polecam. Kuruj się, bo masakra teraz chorować
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 18