- 
                Postów0
- 
                Dołączył
- 
                Ostatnia wizytanigdy
Treść opublikowana przez agusb
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- 
					Strona 5 z 7   
					
- 
	
- 
	Nie ma się co na zapas martwić tylko jak wyskoczy to do lekarza! Ja wcześniej o tym nie słyszałam i gdybym nie miała akurat wizyty w tamtym czasie to bym zbagatelizowała to totalnie bo wydawało mi się to takie niegroźne...
- 
	Tez byłam właśnie przekonana, że tak jest jak piszesz i nawet się o to kłóciłam z moim lekarzem ale on na następną wizytę przyniósł mi jakieś najnowsze zalecenia z jakiegoś tam sympozjum...
- 
	nie przemęczać się ;p wiem łatwo mówić ale mi właśnie wtedy wyskoczyła po całodziennych zakupach we Wrocławiu po których byłam meeeggga zmęczona, brzuszek już był spory a buszowałam w sklepach cały dzień i następnego ranka bach! Mamą się nie przejmuj bo jak już masz w sobie tego wirusa, to Cię drugi raz nie zarazi i jej opryszczka raczej na pojawienie się u Ciebie już nie ma wpływu. Tylko potem jak już będziesz miała dzidzię w domu i komuś z rodziny wyskoczy to też trzeba uważać, żeby dziecka nie zarazić bo takie małe bardzo źle znoszą tego wirusa, nie chce straszyć ale czasami bardzo, bardzo źle... Wtedy nie całować i myć często ręce - mi tak radzono.
- 
	Muszę chyba wziąć małego na spacer i się uspokoić bo zaraz eksploduje! Co do przeziębień - na gardło mi lekarz kazał brać tantum verde ponoć można w ciąży. Tak przy okazji dziewczyny uważajcie, jeżeli któraś z Was ma tendencje do opryszczki wargowej w okresie zmniejszonej odporności. Mi wyszła w pierwszej ciąży i lekarz nieźle się tym przejął. Ja myślałam wtedy, że tylko ta narządów rodnych jest groźna ale ponoć nie tylko... Nawet w szpitalu przed porodem jak zobaczyli w karcie ciąży, że w trakcie ciąży miałam opryszczkę to trochę spanikowali. Ponoć to bardzo groźne. Musiałam łykać bardzo dużą dawkę jakiegoś leku - tak dużą, że miałam problem z wykupieniem recepty bo farmaceutka zwątpiła czy może mi sprzedać tyle opakowań i wróciła mnie do lekarza...
- 
	Polecam jedzenie przed snem rozgniecionego ząbku czosnku... Matko w pierwszej ciąży byliśmy w trakcie budowy domu i miałam dużo nerwów. Myślałam, że teraz będzie inaczej ale jest jeszcze gorzej. Już mieszkamy ale ile ja się muszę użerać z urzędnikami... Wiem, że nie mogę się denerwować ale jak widzę jak chcą mnie wy***** to mnie krew zalewa. Przebudowują nam drogę i chcą żebym ja płaciła za przebudowę wszystkich przyłączy a odszkodowanie za wykupioną działkę chcą nam takie zapłacić jak za pole z chwastami a to przecież działka budowlana. Osiwieje. Odwołanie im napisałam na cztery strony z przepisami i wyrokami sądów a oni dalej swoje...
- 
	co do płci to ja się cieszę na tego mojego kolejnego urwisa... tylko imienia nie mamy. No i teściowa zawiedziona bo już będzie miała 5 wnuków i żadnej wnuczki...
- 
	Hej dziewczyny. Ale miałam w ostatnich dniach przeboje. Pojechałam w poniedziałek na umówioną wizytę do mojego doktorka na nfz. Jakież było moje zdziwienie gdy pocałowałam klamkę i zastałam ciemny korytarz. W rejestracji ogólnej powiedzieli mi tylko, że przez najbliższy miesiąc nie mają żadnego ginekologa i mam sobie jakoś radzić... Mój doktorek poszedł sobie na miesiąc zwolnienia i nikt nie raczył mnie o tym poinformować. Dobrze, że tydzień wcześniej byłam na usg genetycznym prywatnie bo właśnie w pon. mój lekarz miał mi zrobić usg na nfz a to już 13 tydz. i 5 dzień był! Wpakowałam dupsko w samochód i pojechałam do gabinetu gina który prowadził moją pierwszą ciążę i zapisałam się na czwartek. Niestety prywatnie... ale powiem Wam, że już mam dość tej służby zdrowia. Nie dość, że nie zlecał mi badań, które powinien to jeszcze w taki sposób mnie potraktowali. Nawet kartki nie raczyli na drzwiach wywiesić z jakąś informacją nie wspominając już o telefonie... A dzisiaj pojechałam na badania do laboratorium, żeby nadrobić to co zaniedbał pierwszy gin. Tam ludzi tyle, że nie szło wejść i jeszcze jakiś dziadek pomylił kolejkę i musiałam się wykłócać o wejście do pobrania krwi... Ehh nie jest łatwo.
- 
	Też miałam ten poradnik "Pierwszy rok życia dziecka", jeszcze jakiś inny i czytałam dużo gazet dla przyszłych mam (maż mi przywoził często w ramach prezenciku). Nie powiem znalazło się tam wiele cennych informacji ale tak na prawdę to nie było żadnych problemów z opieką nad małym bo zadziałał instynkt. Nawet mama nie musiała pomóc a często to ja musiałam jej tłumaczyć, że teraz już tak się nie robi... "Pierwszy rok życia dziecka" pożyczyła mi koleżanka i wyobraźcie sobie, że jak mi wody odeszły w nocy to dostałam strasznej biegunki i jak mąż zwolnił się z nocki, żeby do mnie przyjechać to zastał mnie na kibelku z tym poradnikiem właśnie.... hehe czytałam czy jak odejdą wody to trzeba szybko jechać do szpitala czy można poczekać (wiedziałam, że jak zielone to trzeba szybko a jak zwykłe to nie pamiętałam bo w życiu nie myślałam, że mnie to spotka) bo nie byłam jeszcze nawet spakowana do szpitala (wody odeszły mi miesiąc za wcześnie). Jak ktoś ma możliwość pożyczenia lub trochę więcej kasy to polecam ten poradnik. Mi najbardziej przydały się te gazety i tam zawsze było wszystko aktualne np. odnośnie szczepień, odnośnie pielęgnacji pępka itd.
- 
	Gosia ja jak podpisywałam umowę z PZU w pracy to miałam tam wypisane ile dostanę za co i za urodzenie dziecka było 1200 zł - dostałam 1400 ale to było dwa lata po podpisaniu umowy... więc pewnie z czasem to wzrasta, nie tak jak becikowe... ciągle 1000 zł a papierów tyle, że szkoda gadać. I wydaje mi się, że to zależy (ile dostaniemy) od tego jaka jest ta główna umowa z zakładem. Ale tak tylko gdybam bo szczerze nie wiem... Z doświadczenie wiem, że z PZU dostałam te pieniądze bardzo szybko i bezproblemowo - trzeba było tylko zeskanować i wysłać akt urodzenia z numerem konta i następnego dnia miałam pieniądze. Za becikowym się nachodziłam i nawkurzałam - już myślałam, że sobie odpuszczę...
- 
	gosiasosia kobieto! przypomniałaś mi ważną sprawę i jeszcze podniosłaś na duchu. Po pierwszej ciąży z tego ubezpieczenia w PZU dostałam 1400 zł, a że mąż w swoim zakładzie jest ubezpieczony w avivie nie dostał nic... rozmawialiśmy, że ma się też przepisać do PZU to przy następnym dziecku dostaniemy podwójnie ale zapomnieliśmy oboje o sprawie no i też nikt nie myślał, że drugie będzie tak szybko... Teraz mąż sobie niedawno przypomniał ale właśnie boi się, że jak się teraz przepisze to nie dostanie... Nie wiesz czy ta promocja to taka ogólna czy może tylko u Ciebie w pracy tak wynegocjowali? Fajnie by było dostać 1600 zł (bo widocznie podnieśli) ale jeszcze fajniej 3200 zł ;) moja dzidzia - ech przecież od wczoraj wiem, że to chłopczyk - z nóżkami też ma jakieś 13,5 cm ale u nas podają wymiary bez nóżek
- 
	mały poszedł spać więc mam chwilkę czasu coś naskrobać. Na usg wszystko dobrze, dzidzia zdrowa i pokazała co nieco... :) noszę pod sercem chłopca, tak więc będę sama jak ta rodzynka z trzema facetami.
- 
	po 3 dniach wody mi odeszły... (36 tydzień) nie wiem czy to przez to ale pewnie stres też zrobił swoje. I tak najbardziej to chyba przeżył mój mąż jak wrócił z pracy. Zaraz alarm zakładał i lepsze zamki. Ile płaciliście dziewczyny za USG genetyczne? Nie wiem ile kasy mam wziąć a zapomniałam zapytać jak się zapisywałam.
- 
	Dziś o 15 mam usg genetyczne... jakaś taka niespokojna jestem od rana i nawet mnie mdłości dopadły a już myślałam, że poszły w zapomnienie. Mi włosy też się poprawiły - tzn. przestały wypadać bo od pierwszego porodu to straciłam ich mnóstwo... Mówią, że jak jest dziewczynka to mamie urodę zabiera... Ja mam przeczycie na chłopca, ale w pierwszej ciąży myślałam, że dziewczynka a tu chłopak. To nocne wstawanie na siku w pierwszej ciąży uratowało mnie przed kradzieżą. Mieliśmy w domu włamanie (tyle co się wprowadziliśmy i budynek z zewnątrz wyglądał jak budowa). Spałam sama w domu bo mój był na nocce. To już był 8 miesiąc i wstawałam co 1,5 godziny. No i włamywacz zdążył nam rozwalić zamki i drzwi i go spłoszyłam...
- 
	U nas sprawdza się masa zabawy, wygibasów, szaleństwa i śmiechów a kiedy Julek jest już zmęczony dostaje cieplutkie mleko i oczka mu się same zamykają, mama przytuli i już śpi :). Dla Julka najlepszą przytulanką i tak jest mama hehe :P ale może kolejna dzidzia ucieszy się z Tuli Króliczka.
- 
	Napiszę z własnego doświadczenia. Kupiłam śliczną pościel, a nawet dwie ale w ogóle z niej nie korzystam. Na początku mały spał w śpiworkach - świetna sprawa, miałam pewność ze nie zmarznie. Spał w nich tak do 7 miesiąca, później zrobiło się ciepło i już niczym go nie przykrywałam... a pościel jak leżała tak leży schowana. Jak już ktoś zaważył też wydaje mi się za duża dla takich maluchów (ten standardowy rozmiar), bałabym się, że się nią zakryje i nie będzie dopływu powietrza. Ochraniacz miałam ale założyłam go tylko na jedną boczną stronę łóżeczka od strony ściany, żeby smoczek tam nie spadał. Z drugiej strony nie było nic żebym mogła zaglądać do małego ze swojego łóżka, tym bardziej, że długo miał problemy z ulewaniem.
- 
	Ja pierwsze dziecko szczepiłam na wszystko co obowiązkowe (szczepionka 5w1 dodatkowo płatna) plus na rotawirusy. Z racji że był wcześniakiem dostał też na pneumokoki ale o tę szczepionkę musiałam się wykłócać bo nie chcieli mu jej dać za darmo. Wiedziałam, że mu się należy bo wyczytałam w czasie ciąży to gdzieś w gazecie dla ciężarnych. Ostro było... ale na kolejnej wizycie szczepiennej dostał już bez gadania. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale przy kolejnym dziecku chyba będzie tak samo. Naczytałam się wiele złego o szczepieniach, nawet jakieś statystyki śmiertelności od szczepionek... ale mój mały nie miał nawet gorączki, ani żadnego śladu, przechodził wszystkie szczepienia bez problemu i oby tak było z drugą dzidzią.
- 
	Wpadłam na chwilę poczytać ale nie dam jednak rady nadrobić wszystkiego. Ostatnie trzy dni to istne szaleństwo - przygotowywanie roczku dla mojego synka. Jestem przeokropnie zmęczona. Na szczęście już po wszystkim. Na imprezce powiedzieliśmy całej rodzinie o prezencie jaki "zrobiliśmy" naszemu synkowi w postaci rodzeństwa. Wcześniej wiedzieli tylko dziadkowie. Teraz muszę się poważnie wziąć za siebie. Powinnam chyba zmienić lekarza bo stwierdziłam, że obecny olewa sprawę (nie zleca wszystkich badań które powinien) i w ogóle mi nie odpowiada. Jutro chyba pójdę na wizytę bo po tych przygotowaniach zaczęłam delikatnie plamić... czytałam, że to może być z przemęczenia ale muszę się jednak u lekarza pokazać. 3majcie kciuki, żeby to nie było nic poważnego i żeby mi opryszczka wargowa nie wyszła jak w pierwszej ciąży bo nie chcę znów brać tylu leków...
- 
	Pasiok nie wiem czy to będzie cenna informacja dla Ciebie, ale lekarze mają podpisane umowy z konkretnym laboratorium. Ja np. dojeżdżam do lekarza na nfz 15 km do innego miasta i tam też muszę robić badania jak chce mieć bezpłatne bo mimo, że mam inne laboratorium 5 min od domu, to jego skierowania tam nie przyjmą.
- 
	Ja się trochę z tym roczkiem porwałam z motyką na słońce. Mąż powiedział, że w lokalu nie chce, bo ostatnio byliśmy na 90. urodzinach mojego dziadka i wszyscy się czymś zatruliśmy. Tylko właśnie nie wziął pod uwagę, że teraz prawie wszystko będę musiała uszykować sama...
- 
	gosiasosia wyprawiacie synkowi 2 latka? Nie boisz się jak sobie poradzisz z takimi dwoma szkrabami, bo ja na razie jestem przerażona tym bardziej, że mój roczniak potrzebuje maksimum uwagi?
- 
	No właśnie nie mylmy... nie wiem czy doczytałaś o laktozie, która jest naturalnym składnikiem kobiecego mleka niezależnie od tego co matka zje. Na laktoze można być uczulonym lub nie mieć (albo mieć za mało) laktazy która ją trawi. Więc mleko uczula samo w sobie swoim naturalnym składnikiem. Dziecko nie będzie... bo już jest alergikiem.
- 
	Ale zauważ, że jeździłaś zapewne jakieś 7-6 lat temu, a ja jakieś 5 miesięcy temu. Dla przykładu w mojej przypadłości - zespole jelita drażliwego - metody leczenia i teorie na temat przyczyn zmieniają się z miesiąca na miesiąc. Może i tak jest w tym przypadku.
- 
	Dobra kasixa nie licytujmy się z tą ilością lekarzy i co było pierwsze jajko czy kura :). Nasza pediatra to nie jakiś wielki autorytet ale lekarzom ze szpitala dziecięcego to akurat ufam. Ja chodzę dzisiaj poddenerwowana, bo szykuje się na sobotę na roczek małego. Mają być 32 osoby, robimy w domu. Jestem tym wszystkim przerażona - jak ja dam radę? Mama mi trochę pomoże. Teściowa też miała pomóc... ale właśnie dzisiaj się z nią pokłóciłam przez telefon, bo kiedyś mi obiecywała, że upiecze placki a dziś mówi... uwaga... że jej się tyle nie chce robić. Albo będę siedziała po nocy albo kupię - chociaż w mojej rodzinie się przyjęło, że ciasto powinno być "swojskie". I jeszcze musimy meble przestawić a ja nie mogę dźwigać :( nie za bardzo ma nam kto pomóc...
- 
	...pisałam już, że ja jadłam kilka dni tylko ryż, TYLKO. Czasami posypany cukrem i piłam wodę i nie było żadnej poprawy. Później kilka dni tylko gotowane ziemniaki (gdyby okazało się przypadkiem, że to ryż uczula). Też nic. Byliśmy u kilku lekarzy w kilku miastach m.in. w szpitalu dziecięcym i każdy sugerował, że to może być uczulenie na mleko matki. W każdym razie teraz na mm jest wszystko ok. I może na tym zakończmy bo to w końcu "9 miesięcy ciąża"... i do karmienia nam trochę jeszcze czasu zostało ;)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- 
					Strona 5 z 7   
					
 
         
                